Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

eMeM1719511785

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    104
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez eMeM1719511785

  1. Może jeszcze tak w ramach wstępu - podpinam zdjęcia tego, co nas inspirowało i co w mniejszym lub większym stopniu znajduje odzwierciedlenie w naszym projekcie. Oczywiście chodzi o część zewnętrzną. Chociaż trzeba przyznać, ze Architekt uwzględnił poniekąd sugestie przedstawionych rzutów amerykańskich domów. Nawet jeśli uczynił to nieświadomie - to takie "amerykańskie" myślenie o wnętrzu nam odpowiada. Bo co jak co - ale wnętrza Amerykanie projektują całkiem rozsądnie.
  2. A ponieważ co do istoty zmian nie wnosimy (no takie rzeczy, że jednak wolimy jednowarstwową 48cm ścianę murowaną, pokrycie dachu) - więc są to kwestie zmiany grubości ściany na rysunku, niż przestawiania pomieszczeń. Oczywiście - ma to przełożenie na fundament, ale nie sądzę, by ten był już zaprojektowany.
  3. Architekt jest ten sam od początku, do końca:) - żadnych adaptacji. Mamy nadzieję, że również on zgodzi się na bycie kierownikiem budowy. Generalnie może nim być, ale wiele zależy od jego mocy przerobowych. A jednak kierownik budowy, który był projektantem - to dobra rzecz.
  4. Rewizytuję To Dolny Śląsk, prawda;)?? Imponujące tempo, naprawdę. To wyoblenie pomieszczeń jest dość ciekawe, ale ja mam to swoje skrzywienie postindustrialne;).
  5. Dziekuję serdecznie za odwiedziny! Generalnie jest tak: mamy wszystko do PnB. Wszystko, oprócz... projektu;). Ale już wyjaśniam - Architekt jeszcze w czerwcu przedstawił nam swoją koncepcję. My ją przedyskutowywaliśmy, układaliśmy "plan zagospodarowania" z klocków Lego (segmenty 2x4) - i zawsze wychodziło na Architekta, że najrozsądniej. Na przełomie lipca i sierpnia odbyliśmy z Architektem "spotkanie organizacyjne", a potem temat przycichł - bo czekaliśmy długo na mapkę (chociaż to z uwagi na nieco inne zawirowania było nam na rękę). Trochę też Tauron się ociągał - zwrócili nam wniosek, bo uznali, że ja jako ja nie mam interesu prawnego w uzyskaniu warunków, że nie są pełnomocnictwa opłacone i że zaświadczenie o wpisie do KW to nie dowód bycia właścicielem (sic!). Bo ja to myślałem, że jak rękojmia wiary publicznej ksiąg wieczystych działa - to wszystko co tam jest napisane, jest świętością. No ale ten zwrócony wniosek uzupełniliśmy o akt notarialny i po prostu wszyscy zusammen do kupy go podpisaliśmy. Nie pytałem Architekta - ale podejrzewam, że skoro w PDFie wysłał nam rzut kondygnacji, z oznaczeniem grubości ścian i wszystkich wymiarów - to podejrzewamy, że ma to w jakimś swoim programie i całe to projektowanie nie będzie procesem nadmiernie długim. Najbliższe spotkanie z naszej strony to właściwie sugestia ostatecznych rozwiązań - z czego budujemy, czym dach kryjemy itd. Zakładamy optymistycznie, że po Bożym Narodzeniu - a w każdym razie już po Trzech Królach - złożymy wniosek o PnB. Jeszcze o samym budynku tylko napiszę, że ma bardzo ciekawą konstrukcję - w części mieszkalnej ma tylko pięć ścian nośnych - dwie zewnętrzne, dwie wewnętrzne i "na osi" piąta prostopadła. Ściany "elewacyjne" (front plus ogród) będą w innej technologii - "kanadyjczyk": konstrukcja drewniana, wata. Ilość okien również jest zminimalizowana. Będziemy mieli też tylko dwa kominy. To wyjaśnia dlaczego jeden z lokali musi być lustrzanym odbiciem: pierwszy komin to komin wspólny kotłowni oraz wentylacji kuchenno-łązienkowej pierwszego mieszkania, a komin drugi - analogicznie - jest wentylacją kuchenno-łazienkową segmentu drugiego i trzeciego.
  6. A tak wygląda okolica. Zdjęcia z Instagrama, więc ich jakość jest jaka jest. Tego dnia nie miałem przy sobie zwykłego aparatu.
  7. Podoba mi się! Zupełnie poważnie (choć moja wizja wielkościowo diametralnie się różni). Zazdroszczę jedynie tego czasu...
  8. Dzień dobry, zacząć należy od początku – czyli tytułu i loginu. Najpierw było jedno M – czyli moi (tak, tak: fan Miss Piggy). Marzyłem o domu mniej więcej od ósmej klasy podstawówki (co przypadało na schyłek lat dziewięćdziesiątych). Zupełnie poważnie. Uwielbiałem siedzieć z papierem milimetrowym i rysowałem kolejne plany… Pewnie dlatego zostałem prawnikiem;). W architekturze fascynowało mnie właściwie wszystko, bez wyjątku. Mój gust kształtował się długo i czasem w sprzeczny wewnętrznie sposób (dla przykładu: uwielbiam jednocześnie obrazy Fragonarda, Friedricha, „Dziewczynę w zielonej sukience” Łempickiej, „Szał uniesień” Podkowińskiego, „Widok zaśnieżonych dachów Paryża” Caillebota i… „Guernicę” Picassa). Fascynował mnie barok i rokoko (poczdamski Sanssouci), styl Tudorów, wygląd hanzeatyckich miast, klasycyzm, secesja, art deco, moderna (w której mieszkam) – i to wszystko jednocześnie. Dzisiaj uważam, że architektura musi wpisywać się w kontekst miejsca, historii, krajobrazu. Nie powinna zbytnio udawać – a jeśli to robi, to z teatralnym gestem. Paradoksalnie uważam, że jeśli rzecz udaje coś, czym nie jest – to powinna robić to w sposób „wyolbrzymiony” (jeśli sztuczne futro – to czerwone, albo niebieskie, niech widać, że jest sztuczne), bo i tak nigdy nie będzie „oryginałem”. Imitacje są niedobre. Natomiast rzeczy dobre – zawsze obronią się same (dlatego można zestawiać żyrandole Maria Teresa Preciosy z leżanką Miesa van der Rohe – bo obydwa te przedmioty są ponadczasowe, dobrze zaprojektowane i wymiar czasu ich nie dotyczy). Drugi eM dołączył w zasadzie dlatego, że uznał moje gadanie o domu na wsi za wcale nie takie głupie. Oczywiście, pierwotnie to miała być wieś dolnośląska – w każdym razie na pograniczu Górnego i Dolnego Śląska. Miejsce traktowane jako wakacyjno-weekendowe, a dom jako miejsce mogące komfortowo pomieścić dwóch właścicieli (bez wchodzenia sobie w paradę) i rzeszę potencjalnych gości. Koncepcja jakoś zaczęła się kurczyć i kurczyć – i zbliżać coraz bardziej do Katowic. I tak rok temu dołączył A… W związku z czym mój nick stał się nieaktualny i powinien brzmieć: MMA. A – szukał hali. Magazynu. Warsztatu. Czegokolwiek w przestrzeni miejskiej lub podmiejskiej, o charakterze mocno przemysłowym – co można by zaadaptować na mieszkanie. Wtedy pojawił się ten pomysł z dworcami PKP. Kilka przetargów się przejrzało. I nic nie było dobre, zawsze było jakieś „ale”, a koszty remontu co najmniej kosmiczne W tym też czasie zacząłem czytać sporo o tiny house movement. Zacząłem dochodzić do wniosków, że nie potrzebuję hektarów przestrzeni – zwłaszcza takiej do drogiego ogrzania (a wprzódy wybudowania i urządzenia). Skoro obecnie mieszkam w garsonierze – to metrażowo niewiele więcej potrzebuję. Ten pomysł trafił na podatny grunt M i A. Wówczas też zaczęliśmy myśleć o komunie – jakkolwiek to brzmi. Pojawiały się koncepcje spółdzielni, stowarzyszeń mieszkaniowych (jako stowarzyszenie zwykłe). I wtedy objawił się Berlin, a zaraz potem Wrocław: KOOPERATYWA! Skoro tam to wychodzi: mniejsza lub większa grupa ludzi stara się o zakup/dzierżawę/użytkowanie kawałka ziemi, a następnie buduje wspólnie dom i każdy otrzymuje swoje mieszkanie, to czemu nam miałoby nie wyjść? A gdyby zderzyć kooperatywę z tiny housem? I tak nabyliśmy ziemię pod Gliwicami. Zamysł jest następujący: dom jest parterowy, bez użytkowego poddasza. Składa się z trzech identycznych mieszkań (jedno jest odbiciem lustrzanym), każde o powierzchni nieco ponad 47m2. Do tego „segment” gospodarczy: z magazynem, pralnią i kotłownią. Istotnym elementem jest cena. Budowa musi być znacznie tańsza od kupna mieszkania (nawet do remontu) o podobnej powierzchni na terenie Gliwic lub Katowic. Architektura budynku niczego nie udaje – ale nawiązuje. Trochę do przemysłowego dziedzictwa (jest takie skojarzenie z niewielką fabryką), trochę do galeriowców (wejścia do mieszkań z poziomu gruntu, w jednej linii), a trochę do zabudowy modernistycznej (gdzieś tam po głowie tłucze mi się WuWa, choć pewnie mocno na wyrost). Mam taką refleksję (jak zawsze rozbuchaną) – że ten dom to taka szkatułka (nie przypadkiem – od niemieckich, a także brytyjskich, domów-skrzynek), gdzie każdy w swojej przegrodzie może realizować swoje pasje i upodobania wnętrzarskie. Póki co bez obrazków – po prostu ich jeszcze nie ma. Po wstępnym opracowaniu koncepcji przez architekta – my musieliśmy wpisać w to nasze wyobrażenia. W połowie listopada ostatecznie zlecamy projekt. Na ten moment mamy mapkę 1:500, warunki przyłączenia do sieci wod-kan, warunki przyłączenia z Tauronu, wypis z MPZP oraz warunki z Kopalni Budryk. Ufff – mam nadzieję, że nic już się nie zapeszy i na wiosnę ruszy budowa. Acha – komentować można w dzienniku (zawsze chciałem to napisać!).
  9. Dzięki serdeczne. To sporo rozjaśnia!
  10. Tzn. - rozumiem, że pod gont deskowanie (a właściwie - opłytowanie) być musi, bo na czymś to leżeć musi. W pozostałych wypadkach - jak kto woli? Oczywiście przy założeniu, że wszelkie izolacje i wentylacje wykonano prawidłowo?
  11. I ładniej się nazywa;) Dzięki za odpowiedź. Czyli to deskowanie to "tylko" tyle? I Euronit można - jak dachówkę - na łaty, odpowiednio rozmieszczone?
  12. Cześć, nie pomogę w kwestii technicznej, ale może się uda w kwestii finansowo-prawnej. Do 2032r. azbest ma kompletnie zniknąć z obrotu. Realizatorami programu są Gminy/Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska/Wojewódzcy Inspektorzy Ochrony Środowiska/Urzędy Marszałkowskie. W nowej perspektywie 2014-2020 są pieniądze na likwidację azbestu, nadal. Zapytaj w Gminie lub Urzędzie Marszałkowskim, czy nie jest prowadzony jakiś program lub czy nie będzie prowadzony. Możesz uzyskać bardzo duże dofinansowanie, bo jest to zadanie spoczywające na "kraju" bardziej, niż na prywatnych inwestorach. Sprawdź też: http://bezazbestu.com.pl/
  13. Cześć, próbowałem znaleźć rozsądny poradnik - jak w temacie. Podstawowe założenia są takie: 1. budowany jest niewielki parterowy dom, bez użytkowego poddasza; 2. maksymalna wysokość "strychu" to 1,5m; 3. nie ma jeszcze kąta nachylenia dachu w chwili obecnej nie jest znany (jesteśmy w trakcie projektowania) - ale przy założeniu, że ściana będzie miała długość ~10m, można jakoś to tam wyliczyć (wybaczcie, ostatni raz miałem matematykę przeszło 10 lat temu i nie mam głowy do wyliczenia tego); 4. oszczędzamy pieniądze, ale i czas; 5. dach jest dwuspadowy, żadnych załamań, zakrętów itd. Pytanie wynika z tego, że za dwa tygodnie mamy "ostateczne" spotkanie z architektem i tak naprawdę chcielibyśmy do tego czasu wiedzieć, czym najlepiej pokryć dach. Mamy takie założenie, ze lepiej przygotować się na różne ewentualności w fazie przedprojektowej i projektowej - od biedy, niż nagle zmieniać zdanie na budowie. Pierwotnym założeniem były gonty bitumiczne GAF. Byliśmy (jesteśmy) przygotowani na pełne deskowanie, papę i dopiero gont. Wiemy również, że najtrwalsze toto nie jest. W zeszłym tygodniu w PSB miły Pan mi powiedział, że to kompletnie od czapy pomysł, że najtańsza dachówka BRAAS (cementowa) wyjdzie taniej, że bez pełnego deskowania, a lepiej, pewniej, korzystniej, trwalej... No właśnie - ale widzę tutaj na 49 stronach, ze pod dachówkę deskować, deskować... To jak to w końcu jest? W rachubę wchodzi również... płyta falista Euronit. Zależy nam na wyglądzie domu trochę tradycyjnym, a trochę softloftowym (loftowym) - stąd rozwiązania niekonwencjonalne/nietypowe dla budownictwa jednorodzinnego również wchodzą w grę. Ale czym TO się je? W oborze po prostu się przybija do konstrukcji, ale w wypadku domu szpas pewnie jest zupełnie inny. Bardzo proszę o konstruktywne rady. I bez tekstów w stylu: google, użyj wyszukiwarki... Bo szukałem, ale odpowiedzi są połowiczne, najwyżej. I nadal prędzej buty na głowie będę nosił, nim podejmiemy jakąś decyzję. Nie jestem budowlańcem - gdybym był, nie zadawałbym głupich, być może, pytań.
  14. Mimoza, nawłoć pospolita. Toż wiadomo, że Tuwim o roślinie południowoamerykańskiej nie pisał, a Niemen o niej nie śpiewał. Tak jak bez-bez i bez-lilak;). Więc tak, tak - MIMOZAMI jesień się zaczyna! A z oknami wspaniale!
  15. Z tą elektryką - chciałoby się rzec, że wreszcie zaczną się konkrety, w sensie: wnętrza;). Ładne te inspiracje do łazienki. Właściwie - w pełni odzwierciedlają i moje gusta. Dobrze, że wkleiłaś te zdjęcia, nie będę musiał szukać po internetach;). A krowy są cudne!
  16. Szalenie podoba mi się pomysł! Trochę śmieszą mnie ludzie, którzy nie dowierzają, że dom całoroczny może być o niewielkiej powierzchni. Zupełnie tak jakby zaakceptowanie loftu/pentahausu/apartamentu o powierzchni 35m2 nie stanowiło jakiegokolwiek problemu i nie zadaje się pytań w stylu: "to komórka na miotły, tak?". A z kolei jak dom, to w myśl zasady zastaw się, a postaw się - podczas, gdy relatywnie rzecz ujmując nie jest nikomu potrzebna powierzchnia liczona już w setkach metrów kwadratowych (a już zwłaszcza w domu z tarasem i ogrodem - gdzie tak naprawdę przenosi się życie dzienne od maja do października). Kto nie wierzy - niech odwiedzi najbliższy skansen i zobaczy chałupę średniozamożnego i zamożnego chłopa, a nawet dworek szlachecki, gdzie pomieszczeń jest w sam raz, a i powierzchniowo nie hektarów. A jeszcze łatwiej: wpisać sobie w google hasła contener house lub tiny house i poczytać o idei... W pełni się zgadzam - po się zarzynać kredytem na 100 lat...?
  17. No więc właśnie - w celu zamknięcia wątku: dom od góry jest w porządku, belki dachowe, ogólnie więźba - zdrowa, podobnie poddasze. Jest "ale": góra się trzyma stabilnie bo jest betonowym monolitem. Na dole z kolei pękają ściany przy suficie wzdłuż jednej elewacji, gdyż budynek... nie ma fundamentów. Poza tym jest zbudowany z czego popadnie (jednak powojenny): hasioki, cegła, co wpadło pod rękę wylądowało w ścianie. W efekcie: szukamy po prostu działki.
  18. Dziękuję za wypowiedzi. W środę oglądam dom z budowlańcem (w sensie - osobą mającą pojęcie co ogląda i co trzeba zrobić).
  19. Dzień dobry, na forum muratora zaglądam od dłuższego czasu. Zawsze myślałem jednak, że dom raczej wybuduję, niż kupię taki do remontu. Znalazłem (znaleźliśmy) dom do remontu - zgodnie z tym co pisze Agencja dom jest z lat 50, ja jednak (choć nie jestem specjalistą) - po pewnych cechach architektonicznych obstawiam, że budynek jest poniemiecki i pochodzi z lat 30 ubiegłego wieku. Powierzchnia użytkowa, zgodnie z ogłoszeniem: 125m2. W czym tkwi problem? Dom jest z całą pewnością do remontu, nie spodziewamy się raczej kosmetyki desek na podłodze i pomalowania ścian. Wszystko najprawdopodobniej jest do zerwania i skucia. Niewątpliwą zaletą jest to, że dom - z całą pewnością - był ogrzewany cały czas. Ostateczna decyzja nie jest jeszcze podjęta (umowa wstępna byłaby podpisywana po Wielkanocy), kredyt na dom i remont byłby ogromny - bo około 400 000,00zł. I tutaj właśnie zaczynają się pojawiać pytania: 1. dom wymaga wymiany elektryki (robocizna we własnym zakresie), 2. jak poznać, czy fundamenty są w porządku, czy nie przemakają (ściany wewnątrz domu są suche - z wyjątkiem czarnej plamy w miejscu, gdzie stał zlewozmywak, na przykład), 3. jak wycenić ewentualną izolację przeciwwilgociową, 4. jak ocieplić taki dom - lepiej styropian od zewnątrz (tynk i tak idzie do skucia), czy od środka np. multiporem xelli (od środka tynk też będzie pewnie do skucia), 4. wymiany będzie wymagała także instalacja CO (obecne kaloryfery w domu są kompletnie nie do przyjęcia - to takie "piwniczne rury z kryzą-spiralką" wokół) - przy zdzieraniu posadek poszlibyśmy być może w podłogówkę na dole, 5. okna - najprawdopodobniej plastiki, z przyczyn ekonomicznych, 6. oczywiście: dach; obecnie jest tam ciężka dachówka cementowa - aczkolwiek dach jest prosty (w sensie gładki, bez załamań w słabszych miejscach), my chcielibyśmy dach odciążyć i widzimy tam dachówkę bitumiczną (chociaż dobre gonty bitumiczne mogą kosztować więcej jak dachówka, wiemy o tym)? Czy na taki zakres prac (plus oczywiście wykończeniówka w postaci malowania itd.) - założony budżet 100 000,00zł jest wystarczający? Zaznaczę, że piszę to jako kompletny laik w kwestii remontów, a dla banku muszę zrobić jakiś "kosztorys" (w cudzysłowie, bo koło kosztorysu to to nawet leżeć nie będzie). W razie czego mogę podać namiar na kilka zdjęć domu, na stronie Agencji - gdzie są zdjęcia domu, ale tylko z zewnątrz.
  20. Ależ zaglądają! Tylko czekają na ciekawsze - z punktu widzenia podglądaczy - wydarzenia. Rury, jak to rury. Podobnie prąd. A my czekamy i dopingujemy kaflom, tynkom, tapetom, farbom, meblom...
  21. Mnie tylko zastanawia ta fantazja w nazewnictwie okien/drzwi/wszelkich dodatków. Próbuję dostrzec w tych drzwiach inspirację danym miastem - i żadną miarą, nic, a nic. Skupiłem się zwłaszcza na Londynie... Te drzwi w ogóle nie przypominają stylu georgiańskiego - właściwego sporej części tego miasta. Podobnie Barcelona (jakaś fikuśna secesja by się przydała...).
  22. Ja też sobie przejrzałem te nowe szafki, ale na stronie brytyjskiej. Zmiana martwi mnie o tyle, że latem chciałem wymieniać fronty w obecnych meblach. Musze jednak przyznać, że - z tego co widziałem - Metod daje ciekawsze rozwiązania aranżacyjne (np. wysokie górne zabudowy, łącznie z szufladami), a fronty, jak to fronty: są i nowoczesne, i stylowe. Nie chce mi się przechodzić z cali na centymetry, ale one chyba są płytsze.
  23. W kwestii ostatniego postu - może nie tyle, że nie będzie miał takiej możliwości. Po prostu wejdziesz w mało przyjemne prawo sąsiedzke i mogą, np. ustanowić sądownie służebność przesyłu wody. To z koeli i Tobie otwiera potencjalnie jakieś możliwości - jeśli ten hydrant i wodociąg będą znacząco przeszkadzały Tobie na działce (np. zakaz sadzenia drzew, krzewów, przejazdu pojazdem itp.) - to możesz żądać służebności przesyłu, za wynagrodzeniem. Póki co - penie nie stanie się nic, ale jak ktoś już kupi i tej wody będzie potrzebował, to może stać pod ścianą i Was pozwie o tę służebność. Ale też - jeśli hydrant dociągnęliście sami pod dom - to z kolei wszystko w okolicy (w sensie - przed Waszą działką) podniosło swoją wartość, bo się uzbroiło - wówczas macie roszczenie np. o zwrot części kosztów wodociągu. Opcji jest wiele - a podany stan faktyczny dość okrojony, więc sobie gdybam.
  24. Bardzo Ci "zazdroszczę" (ogólnie to złe słowo, ze złymi emocjami, ale nie znajduję pozytywnego odpowiednika w języku polskim - co swoją drogą o czymś świadczy;)) tego etapu. Póki co mieszkamy w kawalerce w centrum Katowic. I chociaż to wspaniała, modernistyczna, zabytkowa dzielnica - to jednak okna wychodzące na drugą kamienicę, bez balkonu powodują, że marzenie o domu na wsi jest niemal desperacją. Chociaż wiem - że jak moi rodzice - dom początkowo będzie weekendowo-wakacyjny. Pewna praca jest dość silną kotwicą. Zawsze mówię, że mój dom musi być w dorzeczu Odry i przy autostradzie A4 - dla komfortu psychicznego i fizycznego. I oczywiście - przepraszam a dygresję. Potworna gaduła ze mnie. Ale oglądanie takich dzienników pozwala nacieszyć oczy i powoduje rozmarzenie się. A co do świerków - tutaj zalecałbym ostrożność. Czasem zdarza się, że lampki powodują pączkowanie pędów i później ich zamarzanie (nie wiem, czy to mit, ale nam kiedyś tak uschła choinka pod blokiem - może przyczyna była inna, no ale). Te współczesne ledowe lampki tak nie grzeją, ale z kolei są diablo drogie. I też z doświadczenia wiem, że Święta na wsi mają kompletnie inny urok. Z przyjemnością idę wówczas nawet na pasterkę - przez zaśnieżoną polną drogę, z latarką w ręce (chociaż ostatnie dwa lata nie były zbyt śnieżne w czasie Świąt). Ale usiąść między choinką, a kominkiem, z kubkiem grzanego wina - coś wspaniałego! Czego oczywiście JAK NAJSZYBCIEJ życzę
  25. Griswoldowie w tej części są naprawdę świetni;). Mój tato zawsze mówi, że gdy już wyprowadzą się na wieś na stałe (a nie - jak dotychczas - "jedną nogą") i on zainstaluje świąteczne oświetlenie na domu - to padnie energetyka od Opola po Wrocław;). Z resztą - i na gliwickim balkonie zwykle jest łuna światła na pół aglomeracji;). Strach pomyśleć, co będzie, jeśli uda mi się kupić działkę gdzieś obok rodziców. Chociaż mam akurat bardziej tradycyjne podejście. Chciałbym świece na choinkę, ale trochę się boję. Natomiast mam ogromniasta kolekcję bombek, figurek, statuetek, świeczników przechowywanych w ogromnym pudle przez cały rok. Przy ubieraniu choinki siłą rzeczy muszę segregować, co będzie wisiało w danym roku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...