Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

enedue

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    976
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez enedue

  1. Ja się boję i dlatego używam tylko higienicznego brykietu. Dodatkowo odpada przygotowywanie opału, poza zdjęciem folii.
  2. Junkers padł mi jakoś po 12 latach. Serwisowany co roku, czyszczony i pieszczony. Najlepszy wtedy dostępny na rynku. Kolega kupił se dwa nowiutkie wypasione - bo kolega ciężko kasiasty, ale tak naprawdę ciężko - BMW. Oba zepsuły się w ciągu paru miesięcy, w tym jeden tkwił w serwisie ponad dwa tygodnie i za chiny nie wiedzieli, co mu dolega. Tak więc, wiesz, życie jest życiem... Może padnie, może nie... zobaczy się... znajomi mają kominek, jakiś zabytek marketowy sprzed 20 lat i śmiga. A palą mokrym drzewem z lasu.
  3. No cóż, zobaczymy. Przecież nie palę cały dzień, tylko parę godzin. Ile się taka paczka pali - cztery godziny?
  4. Błagam, nie tanio, tylko bez sensu było kupować kominek 12 kw, jak obciążenie mojego domu jest obliczone na 5,5kw w najgorsze mrozy. A z tych małych kominków to był ten i Jotul. I nic więcej. Jotul był głębszy i tyle i dlatego odpadł. Każdy cm się liczył. Nawet tym mogę przegrzać dom bez problemu, to ja sobie nie wyobrażam smoka 60 cm głębokości, do którego wchodzi ze 30 kg brykietu i tyle trzeba ładować, żeby go rozgrzać.
  5. Bo? Bo codziennie przez 80 dni spalam w nim średnio 10 kg brykietu? To taka mała paczuszka, możesz zobaczyć w każdym markecie. To ma go wykończyć?
  6. Mam jedną rurkę prosto na górę. Wychodzi sobie 10 cm nad podłogą pierwszego piętra. Mam ciepły dom. I praktycznie wszystkie okna na południe. Od północy sąsiada, bo to bliźniak. Może być i -15 ale jak jest słońce, to grzać nie muszę. Autentycznie nie muszę, a nie że mam rozgrzaną podłogę z poprzedniego dnia albo nagrzane ściany, bo to szkielet i akumulacyjność zerowa. Ujmijmy to tak - mojego dymu w zasadzie nie czuć, może przez pół godziny po rozpaleniu.Wiem, bo sprawdzałam. I tylko wtedy, gdy akurat wceluję tak, że sąsiad dał sobie spokój chwilowo z węglem, bo piec czyści. Ewentualnie pogoda jakaś taka, że dym się kładzie. Bardzo rzadko. Palę od końca listopada do połowy marca max, ostatni miesiąc już co parę dni. Nie da się tego porównać do koszmarnego smrodu, jaki produkują palący węglem od czasami już nawet końca września do kwietnia albo i maja. Dla mnie nie ma mowy o komforcie, jak nie mogę ostro obniżyć temperatury na noc. Tak więc, co komu pasuje. Ja sobie życzę w nocy max 17 stopni, inaczej wstaję nieszczęśliwa i wymęczona. Rano - 20 stopni. Jak się rozkręcę - już wystarcza 18,5-19,5. 20 jest już ciutkę za dużo.A jak muszę się poruszać, na przykład sprzątanie, to zaczyna mnie boleć głowa. Tak, zgadłeś, nie znoszę lata
  7. ZadowolonA. Serio sądzisz, że jakikolwiek facet wsadził by sobie kwiatka jako awatar?
  8. Ogrzewam. Już trzeci sezon będzie Mam konwektory, ale używam ich tylko przy plusowych temperaturach. I od tego roku tzn stycznia, używam ich rano , od 5 do 6 się włączają, bo z racji chorego psa i nieprzespanych nocy każda minuta rano stała się cenna jako źródło snu. Grzejników w łazienkach nie używam w ogóle. Nieee, nikt nie namawia, już za późno zresztą , ale niby że jest potrzebny aby ogrzać wygodnie dom. I przez to większe koszty. No więc da się bez zupełnie spokojnie i koszty idą w dół.
  9. uuuuu, no ale niestety, za błędy się płaci. Ciekawe swoją drogą, co im przeszkodziło zrobić jak trzeba?
  10. Nie ma pojęcia, wszystko było wliczone - generalny wykonawca. Obudowa z płyt krzemionkowych, dwie kratki, komin - no owszem, komin z tego pewnie najdroższy. Ale wątpię by wszystko razem 10 tys przekroczyło. To bardzo mały kominek bez wodotrysków - tak mały, że i sprzedawca i wykonawca wątpili, czy ogrzeje 160 m2. Daje radę bez problemu i jeszcze nie było tak zimno, aby się zbliżył do granic swoich możliwości . Tak czy inaczej miał być. A za piec gazowy to ja około 2 tys płaciłam prawie 20 lat temu, coś mi się wydaje. Junkers. 1200 to za samą rurę do komina poszło . I jak powiedziałam, nie wzięłabym gazu do domu nawet jakby mi dopłacali. To był pierwszy i najpoważniejszy warunek. A ty policz projekt, uzgodnienia, doprowadzenie. Jak sobie przypomnę, ile kasy poszło na projekt przyłącza energetycznego... I na cholerę mi piecokominek, jak zwykły kominek daje radę?
  11. A kto za to zapłaci? Mam na myśli, zrobili zgodnie z projektem czy się rąbnęli?
  12. hmm, mój kominek kosztował chyba około 4 tys. Może 4,5. Nie ma ani jednego kafla. I całe 40 cm głębokości, nie wróć, 38 cm. Będzie miał tylko ramkę zrobioną dookoła z metalu, jest zlicowany ze ścianą - taki mały czarny prostokąt. Bef flat 7.
  13. No cóż, ja palę w kominku brykietem. Wychodzi niecała tona na sezon, jakieś 900 kg, czyli 90 paczek po 10kg. Wkładam to do pomieszczenia gospodarczego - mało miejsca zajmuje. Obecnie jeszcze nie palę, nie ma potrzeby, zrobiłabym sobie saunę z domu. Rano pewnie włączają się konwektory na godzinę, chyba, nie wiem, o 6 jeszcze śpię a są ustawione od 5 do 6. W kominku zacznę palić jak temperatura w dzień zjedzie poniżej 0 stopni. Jedna paczka dziennie mniej więcej idzie. Znaczy 10 kg. Popiołu mam jak na lekarstwo, raz na dwa tygodnie wyciągam, i nie wiem, w czym problem, dodatkowo świetny nawóz. Od początku wiedziałam, że będę palić w kominku, kocham ogień. Uwielbiam rozpalać w kominku. Mało jestem tradycyjna, na wszelkie tego typy pomysły reaguję alergicznie, akurat rozpalanie ognia do mnie przemawia i daje jakieś mistyczne poczucie więzi z setkami pokoleń nagich małp ogrzewających się przy ślicznych płomykach. Dla mnie dom bez kominka i bez ognia to nie dom. Jakieś takie mieszkanie z ogródkiem. DLA MNIE. Mało mnie obchodzi , czy to średniowiecze czy nie. Poza tym jak akurat lubię i doceniam średniowiecze . Dodam, że ja lubię wahania temperatur w domu pomysł aby spać w 20 stopniach jest dla mnie nie do przyjęcia. Najlepiej 17 stopni. Stąd wszelkie ogrzewanie płaszczyznowe było skreślone na wstępie. Co do trucia - palę suchym brykietem. Dookoła mnie wisi już smog, to stara dzielnica , od miesiąca (!) ludzie już grzeją i zakładanie, że palą węglem, sądząc po zapachu, jest optymizmem graniczącym z głupotą. Z prognozy pogody wynika, że jeszcze parę ładnych dni minie, zanim z mojego komina - kominek ma 7kw - poleci jakikolwiek dym. Więc jakoś nie będę się specjalnie przejmowała truciem współobywateli. Zwłaszcza że w okolicy mamy stolarnię,z której wydobywa się istna czarna i wściekle śmierdząca chmura. Nie do ruszenia. Jak ludzie dookoła ocieplą domy tak jak mój, przestaną palić syfem i zredukują nieco liczbę samochodów - jak mówiłam, to stara i doskonale skomunikowana dzielnica a i tak średnia przeciętna to trzy bryki na podwórko, rekordzista ma pięć - to wtedy poczuję zapewne wyrzuty sumienia. O ile wtedy będzie jeszcze jakiś smog w okolicy, rzecz jasna. A i jeszcze jedno - nie ma żadnej możliwości, aby zrobiła sobie kiedykolwiek ogrzewanie na gaz. Już miałam i nigdy więcej. Mało nie wylecieliśmy w powietrze. W ogóle najchętniej mieszkałabym gdzieś, gdzie nie mam w okolicy rury ze środkiem wybuchowym solidnej mocy, no ale cóż.
  14. Droga Kjuto, zamierzasz to wszystko zerwać i zrobić jeszcze raz? Wyraz najszczerszego podziwu, proszę, przyjmij, jesteś prawdziwą Żelazną Damą Inna sprawa, że naprawdę będzie lepiej wyglądało i przy takim domu jest w sumie przymus wewnętrzny. Masz rację, co do drzew i mojej wizji domu , tak właśnie uważam, że w sumie najfajniej, jak domu za bardzo zza zieleni nie widać Najchętniej obsadziłabym przymusowo wszystkie budynki i konstrukcje w mieście pnączami Bardzo mi się podobała Świątynia Opatrzności Budzyńskiego, a teraz muszę znosić ten koszmar, co ostatecznie wybudowali.
  15. I tak już będziesz miała przez pierwsze lata. A potem się przyzwyczaisz. Ja mam za każdym razem zgrzyt jak wchodzę do łazienki i zastanawiam się, co mnie napadło, że nie zauważyłam i nie przesunęłam kibelka bliżej wejścia. No nic, tak już jest i tak zostanie. Posadź drzewo na rogu i po problemie. Nie będziesz widzieć obu na raz.
  16. Motomaniak, zerknęłam na posty, ja bym radziła, skoro i tak masz mieć kozę, abyś przyjrzał się grzaniu klimatyzatorami z wbudowaną pompą ciepła. Szkoda miejsca i kasy na gaz. Lepiej wrzuć to w ocieplenie.
  17. Kjuta, to masz faceta Mój na razie mówi, że podobają mu się tylko dziesiątki, ale dziesiątka to wymaga takich nakładów sił, że w efekcie , więcej satysfakcji przynosi granie. Nader trzeźwe podejście. Plany mi gdzieś zaginęły, a raczej pozostał tylko wykrój blatu. Oczywiście, chętnych do pracy specjalnie nie ma. A sprawa jest na tyle skomplikowana, bo żadnej nogi na podłodze sobie nie życzę, że mogliby żądać kasy. Motomaniaku, mam problem jak dokładnie odpowiedzieć. Otóż tak ,160 m2, ocieplenie w ścianach od 30 do 50 cm, w dachu 45 i w podłodze 28 cm, na prąd mamy wszystko, wodę oczywiście też, chodzą nonstop cztery komputery, suszarka do prania strasznie dużo żre no i mamy kable na dachu i w rurach spustowych - one zjadły 203 kwh. Ogólnie w zeszłym roku, kiedy mieliśmy jeszcze jedną taryfę, dostaliśmy rozliczenie za 10 miesięcy na kwotę 2,5 tys złotych. Ale grzaliśmy tylko kominkiem. I w łazience na dole, to malutkie pomieszczenie z dużym oknem, trzeba było dogrzewać, więc tam grzejniczek był włączony. Poszła niecała tona brykietu. To malutko jest objętościowo, mieści się nam w PG, które też duże nie jest i trochę pod schody wrzucamy. Na razie nie kupujemy nowego, bo nam naście paczek zostało. A jeszcze nie palimy. Jak temperatura jest powyżej zera, to nie ma co palić w kominku, bo będzie za ciepło Tak więc niestety nie mogę powiedzieć, mimo chęci, ile kosztuje grzanie prądem. Dodatkowa sprawa jest taka, że mamy naprawdę duże okna prosto na południe i od końca lutego słońce świeci tak, że sezon nam się kończy na codzienne grzanie, tylko dogrzewania co parę dni. To tyle co mogę powiedzieć. Niestety, chyba mało pomocna byłam.
  18. Popierałabym płyty kamienne, ale PIĘKNIE, Kjuta ! I nie narzekaj, zabawę to dopiero będziesz miała z wykończeniem tego pałacyku będę patrzeć i podziwiać.
  19. Nie, na pewno nie przerzut, rak prosto z płuca. Byliśmy dzisiaj na kolejnym usg i odpukać - czyściutko. Następne przed świętami. Zawsze okropne nerwy, ale znowu się upiekło.
  20. U bokserów wręcz rasowo uwarunkowany, niestety. Ale na przykład eternit mógł być składowany tam gdzie mieszkał, albo jakiś parking... akurat w nos dla psa. Fakt, zazwyczaj są przerzutowe. Badać, kochani, badać pieski, usg naprawdę nie jest takie drogie.
  21. hej jakoś wieki Cię nie widziałam, już zajrzałam do dziennika, pech z wylewkami. Mnie też źle w czasie remontu mieszkania zrobili, ale ponieważ były w planach panele to obeszło się bez kucia. Odyś był na usg, w płucu było czysto, a oddychał rzeczywiście ciężko przez żołądek, który jest atoniczny i nie opróżnia się jak trzeba, naciskając przeponę. Zrealizowanie zaleceń lekarza, czyli prochy plus żarełko w małych porcjach cztery razy dziennie zlikwidowało problem praktycznie do zera. Poprawiły się też efekty trawienia a piesek zaczął przybierać na wadze. Żeberka zniknęły . Na spacerki chodzi, o pieszczoty się dopomina, apetyty ma - przesadny, zeżarł ręcznik papierowy, oby tak dalej. Nie cieszę się zbyt nachalnie, po prostu chwilo trwaj Chłopcy i ich wybory edukacyjne ... temat rzeka. Starszy ma maturę i się rzecz jasna nie uczy, a Polibuda w planach i to ambitnie, bo MEiL. Młodszy chyba jakoś zaczął bardziej się przykładać. Z anegdotek - młodszy miał dzień chłopaka w szkole i w ramach obchodów każdy chłopiec w klasie dostał ciasteczko z anonimowymi życzeniami. I tak wszyscy chłopcy czytają, a nagle jeden - hej, a skąd wy macie te karteczki? - no z ciastek! Mina kolesia bezcenna, zgadnij dlaczego każda klasa ma swojego Alcesta. A na karteczce mojego było napisane , że ma piękniejsze włosy niż Roszpunka Dowód teraz ma o rok dłuższe a tutaj dwie Roszpunki to zdjęcie powyżej jest dowodem, jak dokumentacja fotograficzna może być myląca - dwóch braci w idealnej zgodzie czyta :rotfl: a tutaj Pikuś, i Odyś, z Młodszym. A ze spraw budowlanych, będzie się robił blat do jedzenia w kuchni - ze sklejki, skomplikowana sprawa, bo sobie nóżek nie życzę i pewnie ganek kuchenny. Będzie dokumentacja
  22. Dostał metoclopramidum - o rany, kto te nazwy wymyśla, musiałam po literce przepisać )) No mój też zmiksowane i namoczone , nie ma bata. Śliczny piesio! Uwielbiam kłapciate uszka
  23. Byłam dzisiaj na usg, nie wytrzymałam tego miesiąca, za bardzo sapał. I w płucach na szczęście czysto, ale lekarka stwierdziła, że jak on tak sapie po jedzeniu, a nad ranem śpi jak niemowlę, to obejrzy jeszcze jego brzuszek - no i brzuszek okazał się pełny. Prawie 5 godzin po jedzeniu. powinien być prawie pusty. Atoniczny, nie pracuje, i dlatego on dycha, bo mu po prostu puchnie i naciska na przeponę. Generalnie stwierdziła, jak dobrze, że on nieruchawy, bo jakby go pani zabrała na spacer z czymś takim i by sobie pobiegał ,to skręt murowany. Na szczęście lek kosztuje 12 zł na miesiąc. Kolejny do kolekcji I ma dostawać jeść już nie trzy a cztery razy dziennie, jak najmniejsze porcje. No to tyle. W październiku dam znać, czy dalej potwora nie ma. Najśmieszniejsze jest to, że sierść mu odrasta na dookoła blizny, a dalej wielki łysy placek, przedzielony tylko tą już zarośniętą szramą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...