Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dikij.Petia

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    413
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Dikij.Petia

  1. chyba kolega nie wie o najnowszych badaniach naukowców, że odrobina czadu znacznie poprawia samopoczucie, człowiek czuje się dowartościowany, ma nieoczekiwane pomysły, chce pomagać innym, ratować ich. Na razie rząd to testuje na sobie i wyniki są zaskakujące. Prawdopodobnie wkrótce czad można będzie kupić w każdym sklepie, ale po co mam płacić komuś za nie wiadomo jakiej jakości czad , jak mam w domu własny generator, tylko rurkę sobie do sypialni pociągnę i będę cieszyć się naturalnym domowym czadem.
  2. Nie wiem, co jeszcze więcej, masz parę postów wyżej gotowy schemat paleniska do palenia nie wygaszając w szerokim zakresie zapotrzebowania na ciepło. Co prawda mam specjalny sterownik i miarkownik hybrydowy, ale zasadę działania tej metody można spróbować użyć na samym miarkowniku, możliwe, że jak nie robić palnika z małą dyszą, to będzie działać nawet bez dmuchawy (chodzi mi o odpalenie kotła po dłuższym przestoju). Żeby dojść do tego zajęło mi ponad trzy roki, więc wszystko jest proste, bierzesz gotowe rozwiązanie i dopasowujesz do swoich potrzeb lub idziesz własną drogą, ale to już wymaga sporo czasu i zaangażowania.
  3. podzielę się swoimi osiągami w grzaniu CWU nie wygaszając kotła. Grzeje zbiornik 200 litrów plus dwie drabinki w łazienkach. Jak grzałem codziennie, to wychodziło mnie 4 kg Sobieskiego dziennie, potem spróbowałem grzać co dwa dni i o dziwo kocioł nie wygasł, po zakończeniu grzania wyłączałem sterownik i zamykałem całkiem kocioł. Drobnych nieszczelności wystarczało żeby utrzymać żar. Ale o wiele dłużej się rozpalało, włączałem sterownik i po pół godziny przychodziłem przerusztować lub można było włączyć dmuchawę na maksa ( na sterowniku max moc to gdzieś 25 %)j, wtedy rozgrzanie żaru trwało ok. 10 minut. Przy takim paleniu wychodziło 3 kg na dobę. Paliłem tak dwa tygodni, ale jak przyszli upały to za te dwa dni postoju kocioł wygasał, myślę że przez brak ciągu. Jak grzać CWU co dwa dni rozpalając od zera, to wystarczy 4 kg, co daje 2 kg dziennie. Więc wychodzi średnie 1 kg węgla dziennie idzie na podtrzymanie.
  4. już mam wszystko co chciałem, palenie bez wygaszania, obsługa parę minut na dobę, maksymalna sprawność. Teraz to jest jak czyszczenie zębów, te dwie minuty rano i wieczorem. Można jeszcze pobawić się zęby skrócić ten czas, ale to już nie robi większej różnicy. Tu są podane rozmiary. PW zasysa się pod ruszt przez nieszczelności między cegłami. Ale i tak najważniejszy jest sterownik i miarkownik hybrydowy, link podałem wcześniej.
  5. Witam kolegów. Pochwale się swoimi osiągnięciami Teraz pale groszkiem Sobieskim nie wygaszając kotła, obsługa 2-3 minuty rano i wieczorem. Jak było cieplej, to jeden raz na dobę. Spalanie w te cieplejsze dni miałem na poziomie 5-6 kg na dobę, teraz jest zimniej to mam 8-9 kg. Na początku marca przerobiłem palenisko, obniżyłem wysokość grodzi przed palnikiem do 6 cm, a od strony rusztu pionowego do 7 cm. Rozmiar paleniska pozostał bez zmian 24x15. Jak próbowałem palić z większą mocą- 2,5 kg na godzinę, to przy takich wymiarach mogę bez odpopielania spalić 18 kg mocno zapopielonego Sobieskiego. Im mniejsza moc tym ilość spalonego węgla bez potrzeby odpopielania jest mniejsza, co chyba logiczne, bo temperatura żaru mniejsza i mniej popiołu się topi. Po przez obniżenie wlotu do palnika znacznie zwiększyło się podciśnienie w popielniku, więc wróciłem do podawania PG w ruszt pionowy wąską szczeliną. Również odpadła potrzeba w niezależnym PW. Spalanie wygląda tak, rano dosypuje węgla, włączam dmuchawę na 30 sek, potem odpopielam i zapuszczam sterownik. Sterownik działa na zasadzie regulacji temperatury spalin, im niższa temperatura kotła, tym większą temp spalin utrzymuje sterownik. Na czopuchu mam od 140 do 170°. W ciągu 15 min. kocioł dobija od 50 do 65° i włącza się pompa. Temperatura pływa w okolicach 60-65°. W ciągi 2-3 godzin, w zależności od zapotrzebowania na ciepło, dobija do 68° bo termostaty na grzejnikach przymykają się i wtedy, przy 68° włącza się pompa CWU, więc kolejne 2-3 godziny ładuje CWU i dogrzewa dom. Za ten czas temperatura CO dochodzi do 70° i kocioł przechodzi w podtrzymanie do wieczoru. Próbowałem różnych ustawień temperatury spalin w podtrzymaniu i najlepiej jest jak PG całkiem się zamyka. Po spaleniu 4 kg węgla przy przejściu w podtrzymanie całkowity brak dymu. Myślę, że jest to związane z wysoką temperaturą żaru i napowietrzeniem tylko dolnej warstwy węgla po przez stworzenie wysokiego podciśnienia w popielniku. Węgiel nad paleniskiem odgazowuje tylko pod wpływem wysokiej temperatury bez dostępu powietrza, więc po zamknięciu PG dolna cześć żaru szybko się schładza i gazowanie ustaje. Wcześniej, do obniżenia wlotu, to po przejściu w podtrzymanie na Sobieskim przez kilko godzin intensywnie dymiło się. Jedynie ten węgiel z Knurowa zazwyczaj szybko przestawał dymić, chociaż czasem zdarzało się, że też dymił w podtrzymaniu. Zresztą bardzo małe zużycie węgla pokazuje, że spalanie jest bliskie idealnemu. Wymiennik również nie wymaga czyszczenia. Nie wiem, czy ma sens palić spiekającym się węglem, bo i tak nie da się osiągnąć tak wysokiej sprawności w porównaniu z płomiennym. Z drugiej strony, również więcej obsługi, bo czasem mi kocioł wygasał, lub żar był za słaby i trzeba było dawać papier przed rusztem pionowym, żeby rozgrzać żar. Teraz wszystko działa jak zegarek, a ilość spalanego węgla jest porównywalna z wysokokalorycznym. Myślę, że bez problemu mogę zejść do 3 kg na dobę latem do grzania CWU. Również każde rozpalenie to krótszy żywot kotła i większe zużycie węgla. I nie muszę martwić się temperaturą spalin, bo sterownik pilnuje optymalnej do komina, a w podtrzymaniu spalanie zatrzymuje się. Jedynie muszę przerobić sam wlot do palnika,obniżyć dyszę, bo zwiększył się odstęp od paleniska do dyszy i palnik mniej stabilnie pracuje, bardzo ciężko było rozpalić i przy normalnym spalaniu częściej włącza się dmuchawa. Ale na czystość to nie wpływa i przy ciągłym paleniu też niema tego problemu, bo nie trzeba rozpalać.
  6. To nie jest dobry pomysł, będzie rozpalać się jeszcze większa ilość węgla. Będzie też więcej dymić, bo zabraknie PW które idzie tędy. Jak obniżysz grodź, wtedy trzeba zakryć część tego rusztu, ale i tak nie cały, musi być przejście dla PW. Trzeba by było zostawić jakichś 5 cm przed palnikiem i szczelinę 1 cm za skosem. Te rozmiary trzeba znaleźć eksperymentalnie, żeby nie było nadmiaru lub niedoboru PW.
  7. Na dole mamy żar, wyżej półkoks, a nad nim węgiel, jak pogrzebaczem ruszasz żar przy odpopielaniu to wszystko zaczyna się mieszać, może nigdy nie paliłeś groszkiem, to nie wiesz. Zawsze świeży węgiel spada między kawałków żaru, przed dyszą i zaczyna mocno gazować. A po co ci ta ciężka smoła. Jak spalasz z wysoka temperaturą żaru to i tak przechodząc przez niego rozpada się na węgiel i jakiś tam metan, a co nie rozpadnie się w palenisku, to spali się w palniku. Problem może być, jak węgiel ma mało części lotnych, wtedy płomień jest za krótki i nie zdąży dopalić sadze. Palnik wirowy w tym przypadku sprawdza się. Rozgrzany do wysokiej temperatury szamot w kanale dopalającym też miał by pomagać, ale musi mieć temperaturę samozapłonu sadzy (ok. 800°). Nie jest to łatwo uzyskać jak masz za krótki płomień, należało by odizolować szamot od płaszcza wodnego lub zrobić kanał dopalający ze stali żaroodpornej. A najprościej, to pomieszać taki węgiel z płomiennym lub biomasą czy jakimś innym g@wnem i problem z głowy.
  8. ja miałem problem z dymieniem na czarno na pierwszej wersji wirowego palnika, kiedy odpopielałem i węgiel mieszał się z żarem i zaczynał intensywnie gazować, a był to węgiel 34.2, więc sporo smoły parowało stąd też ciemny kolor. Wtedy nie miałem niezależnego PW i słaby palnik. Wtedy po dźwięku było słychać, że za słaby ciąg i jak psikałem na żar wodą, to dymienie zauważalnie zmniejszało się, myślę, że para wodna polepszała ciąg i palnik lepiej pracował. Na pózniejszych palnikach już nie było z tym problemów. To nie zależy od typu węgla, tylko od tego z czego i w jakich warunkach ten węgiel powstawał.
  9. Każdy węgiel jest inny, nie możesz generalizować, 34,2 z Rydułtowy, a Knurowa to dwa całkiem innych węgla, więc jak chcesz tworzyć jakieś hipotezy to musisz sprawdzić węgiel z każdej kopalni, a tak, to po prostu bezsensowne gadanie. U mnie groszek z Rydułtowy po dosypaniu na żar topił się i przylepiał do rozgrzanego wcześniej szamotu w komorze zasypowej, tak że potem trzeba było dość mocno uderzyć z góry żeby zszedł na dół, a komorę miałem w kształcie piramidy. Ta sadza w zasypowej jest przez to, że za mało dałeś węgla, jak jest grubsza warstwa, wtedy robi się smoła. Jest jej nie dużo, znacznie mniej niż przy węglu płomiennym. W ostatniej fazie spalania komora zasypowa wypełnia się czarnym dymem i stąd sadza.
  10. http://forum.muratordom.pl/showthread.php?195149-Ekonomiczne-spalanie-paliw-sta%C5%82ych&p=7053401&viewfull=1#post7053401 Tu opisałem jak ustawienie wlotu do palnika zmienia napowietrzenie zasypu. W twoim przypadku jest za dużo otworów przez które powietrze leci do wymiennika zamiast iść przez węgiel. Dlatego brakuje mocy. Masz nadmiar PW. Trzeba by zaślepić te otwory PW z tyłu i zasłonić więcej rusztu przed palnikiem.
  11. Te palniki, co wylewałem, działali dosyć dobrze, ale gorzej utrzymywali płomień. Jeżeli chodzi o betom, to jest bardzo wytrzymały, polecam bos 145, żadnego zużycia nie zauważyłem, w niektórych miejscach minimalne pęknięcia. Jak by pasowały mnie, to pewnie kilkanaście sezonów wytrzymali. Ważne jeszcze przemyśleć jak ten beton będzie nagrzewać się i rozszerzać, wtedy zrobić palnik z kilka elementów,a potem złożyć jak klocki.
  12. Nie rozumiem w czym problem. Ja te swoi przeróbki robię z nudów (dokładniej robiłem bo tego roku tylko dosypuje do kotła) przy okazji mam prawie idealnie czyste spalanie, niskie zużycie węgla i palenie bez wygaszania. Możesz kupić DS i palić bez przeróbek z mniejszą sprawnością lub z jeszcze mniejszą w GS. Pytałem kolegę w wątku o MPM ile spala za sezon, ma podobny do mojego dom, pali bez przeróbek nie wygaszając, to prawie dwa razy więcej ode mnie spala.
  13. marbc To na ile skutecznie spalasz możesz ocenić po ilości dymu, jak dymienie nie jest duże, to dorabiając palnik uzyskasz 10-15% sprawności, może trochę więcej. Jak palisz kostką, to najlepiej zasłonić ruszt pod wiszącym wymiennikiem i część rusztu obok, prawdopodobnie tam przelatuje całe powietrze i spalanie jest nieefektywne. Jak chcesz zrobić palnik wirowy, to parę postów wyżej napisałem co lepiej wybrać. Na forum.info-ogrzewanie jest temat o tym kotle i opisane różne palniki. Kostka nie bardzo nadaje się do spalania z palnikiem, najlepiej groszek lub orzech II, a na cieplejsze dni orzech, ewentualnie dodawać groszek do kostki. I mam nadzieje, że czyścisz wymiennik codziennie, bo to podstawa wysokiej sprawności. definicjusz kolega mtdeusz dużo czyta, coś tam eksperymentuje, ale na razie ma trochę taki bigos w głowie i pisze rzeczy których nie rozumie i nie sprawdził, więc trochę zamętu robi. Najlepsze jest, jak zaczyna komuś doradzać. tommi.pl Nie konstrukcja palnika, tylko jego moc względem paleniska. Jak dasz za mały palnik na duże palenisko, to będzie więcej smoły. Ten pierwszy palnik współpracował u mnie z paleniskiem 13x19. Te wszystkie wcześniejsze wersie wymagały stałego przepływu powietrza przez palenisko, inaczej zrywało płomień i zaczynały się problemy. Te ostatnie już bez problemu utrzymują płomień przy większym palenisku nie wymagają zgazowywania i dobrze działają na niskiej temperaturze żaru. Ale i tak dobrze przetestowałem tylko wersje o małej mocy. U mnie teraz przy -20 idzie 12kg groszku Sobieskiego (22Mj) na 8 godzin, co daje ok. 8kW na godzinę. Odłączyłem dmuchawę, naturalnego ciągu wystarcza. Jak ktoś potrzebuje większą moc, to musi sam znaleźć optymalne rozmiary dyszy, komór i gzymsów. Chyba że ktoś to zrobi i opisze tu, ale jakoś niema za dużo chętnych dzielić się wiedzą.
  14. Chciałem zaprezentować proste rozwiązanie, które może całkowicie wyeliminować smołę w komorze zasypowej. To jest stalowa komora w kształcie ostrosłupa zamykana z góry. Komorę wstawiamy do kotła kiedy chcemy palić węglem, ona stoi luzem na rusztach opierając się na niego bocznymi ściankami, zafiksowana jedynie żeby nie odjeżdżała od palnika. Podczas palenia w komorze będzie powstawać podciśnienie, które uniemożliwi wyjście dymu poza nią. W ostatniej fazie palenia ona będzie nagrzewać się do wysokiej temperatury co spowoduje wypalenie smoły. Można dorobić automatyczny odpopielacz, pod czas pracy którego ta komora też będzie się ruszała (bo stoi na rusztach ruchomych), przez to można będzie spalać bardziej spiekający się węgiel, który będzie schodził na dól podczas odpopielania. Z góry na niej opiera się blacha, która jest potrzebna przy dosypaniu węgla, żeby węgiel nie zsypywał się na dół. Ważny warunek, żeby nie napowietrzać zasyp z góry, pokrywa komory musi być dość szczelna. Jeszcze jedna rzecz. Wcześniej myślałem, że szamot w komorze zasypowej wpływa na zwiększenie gazowanie, to nie jest do końca tak. Ten wpływ jest minimalny, gazowanie to energochłonny proces, więc jak niema dostępu powietrza i zasyp nie ma możliwości rozpalać się, to gazując węgiel sam siebie chłodzi. Na to, ile węgla się rozpali, jedynie znaczący wpływ ma dostęp powietrza.
  15. Ten palnik będzie działał podobnie do dwukomorowego opisanego trochę wyżej, nie da się uzyskać bezdymnego spalania na mniejszych mocach przy bardziej zasmolonym węglu. Grubość gzymsów bez różnicy, 5-7 mm. Ta przestrzeń po bokach, myślę, że minimum to 8 cm, a lepiej 10 cm lub więcej. Dobrze rozumiesz. Można jeszcze umieścić palnik na wysokości 9-11 cm dyszą do dołu (płaskim do przodu), wtedy górna ścianka będzie z przodu (obrócony na 90° przeciw ruchu zegarka), wtedy już w ogóle nić nie da rady tam wlecieć. A z przodu dać płytkę 3 cm lub 6 cm, przy bardziej gazującym węglu, na odpowiednią wysokość, 8-9 cm.
  16. Chciałem jeszcze zaprezentować , jak by miał wyglądać kociołek z palnikiem wirowym na węgiel. Kiedyś sobie narysowałem takie coś. Palnik składa się z dwóch części, górna wkłada się pod wymiennik i zawiesza się na linkach, potem podsuwa się dolna. Nad palnikiem trzeba zrobić daszek, żeby spaliny nie leciały na skróty.
  17. Wymyśliłem jak nagrzać PW. Przed dyszą trzeba dać coś podobnego na grzebień, ta część palnika zawsze jest nagrzana do kilkuset stopni, PW będzie przepływało pomiędzy zębami i nagrzewało się do wysokiej temperatury. Polecam również RCK do tych palników. Znacznie zmniejsza zrywanie płomienia. U mnie to zjawisko występuje czasem kiedy rozpalę byle jak( na przykład spalając kartony) lub zasypuję na żar, węgiel zaczyna mocno gazować i sterownik zamyka PG. Jak już zaczyna zrywać płomień, podciśnienie w kominie zaczyna skakać, a w moment zerwania idzie mocno do góry, wtedy RCK otwiera się, podciśnienie zmniejsza się i utrzymuje płomień. W sumie, jak zerwie, to po kilku sekundach płomień przywraca z powrotem, ale jednak lepiej żeby nie zrywało. Również RCK zwiększa temperaturę spalin na wyjściu z komina. Myślę, że to jest związane z tym, że jest szybszy przepływ przez komin, kiedy RCK jest otwarte. Zimne powietrze miesza się z gorącym w dolnej części komina, przez co ta cześć mniej się nagrzewa, a ta energia jest transportowana w górną część, co zmniejsza ryzyko wystąpienia kondensatu przy spalaniu z małą mocą.
  18. Jeżeli chodzi o palniki, które tu prezentowałem, to nie polecam tego http://forum.muratordom.pl/showthread.php?195149-Ekonomiczne-spalanie-paliw-sta%C5%82ych&p=7125725&viewfull=1#post7125725 do pracy na naturalnym ciągu. Chyba że komin ma mała średnicę, maks 14x14 cm. Palnik dobrze działa z dmuchawą, a najlepiej to z miarkownikiem hybrydowym i tym sterownikiem: http://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/22598-sterownik-z-czujnikiem-temp-spalin-do-kot%C5%82a-z-buforem/ Sterownik steruje PG, PW i dmuchawą lub wentylatorem wyciągowym. U siebie paliłem z mocą od 2 do 15 kW, przy 15 kW dmuchawa pracowała na 20% mocy, więc można pewnie i do 30 kW dociągnąć. Do palenia na naturalnym ciągu polecam zrobienia podobnego palnika (z poziomą komorą,rurowego), tylko otwartego z dwóch stron i dyszą 13x6. Średnica rury 11 cm, długość 17 cm, gzymsy 1-1,5 cm. Moim zdaniem, jeżeli zamierza się palić bez dmuchawy/wyciągu, to lepiej zrobić mocniejszy palnik z większą dyszą. Na małych mocach może i nie będzie spalać bezdymnie, ale o wiele mniej problemów z rozpalaniem, dymieniem przy dosypywaniu i zatrzymywaniu się kotła przy słabym ciągu. Jak zrobienie palnika rurowego wydaje się być problematycznym, to polecam palnik podobny do przedstawionego wyżej http://forum.muratordom.pl/showthread.php?195149-Ekonomiczne-spalanie-paliw-sta%C5%82ych&p=7377324&viewfull=1#post7377324 , tylko z mniejszymi gzymsami jak zamierza się palić węglem. Palnik który zrobiłem na początku, trzy czy cztery lata temu, ten pierwszy, nadaje się do spalania groszku na małym ruszcie. Ciężko było w nim kontrolować moc, bo zrywało płomień. Minimalne spalanie miałem ok. 0,8 kg na godzinę przy spalaniu Ziemowita, ale spalanie było idealnie czyste, brak sadzy i dymu. Przy spalaniu węgla z Rydułtowej mogłem spalać z mniejszą mocą, ale za rachunek znacznego obniżenia sprawności. Palniki, które robiłem później, działali lepiej od pierwszego, ale i tak wymagali zgazowywania, żeby dobrze pracować. W zeszłym roku udało się zrobić palnik który nie wymaga zgazowywania i dobrze działa przy mniejszych temperaturach żaru i ogniu w palenisku, również przy wolnym przepływie gazów. I znacznie mniej popiołu w komorach wirowych się zbierało w porównaniu do poprzednich, a jak paliłem jednokomorowym to wcale. Tylko trzeba było przy odpopielaniu uważać żeby koks tam nie wleciał. Teraz, na palniku rurowym, ten problem nie występuje wcale.
  19. Tym latem miałem sporo desek do spalenia. Deski byli z poddasza, w nich byli powbijane drobne gwoździ, na nich nakręcony drut i na to tynk. Przez to nie dało się ich pociąć, tylko byli połamane przy pomocy młota. Rozmiary wyszli bardzo różne, ciężko talkie coś spalić. Najpierw zrobiłem palnik kanałowy z większą dysza- ciemny dym i bardzo wysoka temperatura spalin. Powoli zmniejszałem dyszę, spalanie coraz czystsze, ale często zrywa płomień. Wcześniej myślałem, że to jest problem występujący tylko w palniku wirowym, a jednak nie. Doszedłem do optymalnego rozmiaru dyszy, że przy zgazowywaniu spalało bezdymnie, ale problem zrywania płomienia pozostał, a jak nie dało się poukładać te połamane deski wystarczająco ciasno, to w ogóle masakra. Na szybko zlepiłem taki palniczek: Dysza 12,5x6 cm , średnica komory wirowej 11 cm, wysokość 8 cm, gzymsy 1,5 cm. Rożnica w porównywaniu z kanałowym ogromna, o wiele bardziej stabilnie trzyma płomień. Chyba że całkiem luźnie powrzucać te deski. Jasna sprawa, że o jakimkolwiek sterowaniu niema mowy, spalanie z otwartymi drzwiczkami, ale już mogłem to spalić prawie bezboleśnie. Tu filmik ze spalania: Wymiennik nie czyszczony dwa tygodni. Jak już spaliłem te deski, co trwało trzy miesiąca, to paliłem normalnym drewnem, bardzo ładnie to się spalało, nawet, jak czasem nierównomiernie wypalało się w palenisku, to i tak spalanie było bezdymne. Próbowałem sterować tym na podstawie temperatury spalin, niby nie było złe, ale czasem zrywało płomień, trzeba było dawać większe wartości temperatury spalin. Potem zamontowałem RCK i to już inna bajka, bardzo stabilnie się paliło z małą mocą na stałych szczelinach: PG w ruszt pionowy, PG w drzwiczki zasypowe i PW przed dyszą. Więc polecam RCK do spalania drewna, jest to chyba jedyny sensowny sposób ograniczenia mocy i przedłużenia czasu spalania. Potem przez dwa tygodni paliłem węglem z Knurowa, to już gorzej ten palnik pracował, myślę, że jak by zmniejszyć gzymsy, to było by lepiej. Większe gzymsy dławią odpływ gazów i palnik działa gorzej, przepływ jest spokojniejszy i przez to lepiej trzyma płomień.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...