Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

wiaterwiater

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    484
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez wiaterwiater

  1. Trzeba kupić kompletną przydomową oczyszczalnię ścieków, wszystko zamontować jak należy. Teraz to już tylko wystarczy odłączyć rurę odpływową od szamba, następnie trzeba ową rurę podłączyć do zbiornika oczyszczalni. I już.
  2. Nie obrażaj Królowej (czytaj: regulaminu ), to będzie ok.
  3. Kurdupel jestem, raptem 184cm, ale i tak współczynniki wszelakie na czerwonym polu. A wiecie, jak zarazem można być i najedzonym i głodnym? Wystarczy zjeść wiadro marchwi. I jeszcze coś. Zauważyłem, że podczas odchudzania i rzucania palenia, otoczenie zachowuje się w bardzo podobny sposób. Pamiętam, że w okresie poprzedzającym rzucanie palenia nie można było doprosić się choćby skręta. Wszyscy mieli ostatniego papieroska w paczce. Jak już rzuciłem palenie. to całe pielgrzymki za mną chodziły gotowe do częstowania papierosem. Teraz jest zupełnie tak samo. Sąsiadka z teściową na wyścigi placki pieką. Znajomi w środku tygodnia na grilla zapraszają, choć i pogoda i czas nieodpowiedni. Nawet zaległą zgrzewkę piwa dostałem. Gość od roku nie miał czasu, ale jak się tylko dowiedział, to zaraz..... Pewnie myśli, że mi w ten sposób pomaga. PS. Ktoś stwierdził, że powinienem tytuł zmienić, bo tak naprawdę, to nie rzuciłem jedzenia. Rzuciłem, rzuciłem. Jeśli na śniadanko jadłem pół bochenka chleba i dwa pączki, a teraz jem jeden malutki kawałeczek chleba i dwa jabłka, to tak naprawdę rzuciłem jedzenie.
  4. wiaterwiater

    Ogrzewanie wody

    A cóż jeszcze za informacje byś chciał. Ktoś pyta, czy lepiej ciągle, czy z przerwami, to odpowiadam, że z przerwami wyszło 1800zł mniej względem ciągłego grzania. Dotyczy tylko CWU, bo to w łatwy sposób sobie zmierzyłem. Jeśli chodzi o CO, to nie wiem, ale....
  5. wiaterwiater

    Ogrzewanie wody

    Oszczędność dotyczy tylko CWU.
  6. Ano myślę, myślę. Tylko to mi pozostało. Ależ ja mam taki zestaw ćwiczeń i wierz mi, mógłbym nawet umrzeć w trakcie.
  7. Głód mnie obudził. Musiałem coś zjeść i już. No i wszedłem na wagę. Niestety. Lata już nie te, waga popsuta, a tak w ogóle, to warto zrzucać kilogramy, kiedy natura sama je stworzyła? Chyba mam kryzys wiary. Dobranoc. 121 kg.
  8. wiaterwiater

    Ogrzewanie wody

    Zaprogramowanie ranno-wieczornego grzania CWU i pracy pompy obiegowej przyniosło oszczędności w kwocie 1800zł na rok. Tyle szło z dymem. Oszczędność 2 litry oleju opałowego na dzień x 2,50zł/litr x 30 dni x 12 miesięcy. Znajdź wartość opałową i przelicz sobie na gaz.
  9. Mnie też. Fascynujący.
  10. Tak jeszcze tytułem wyjaśnienia. 11 lat temu rzuciłem palenie. W 3 miesiące przybrałem 30 kg, ale warto było, bo nie palę i raczej już nie będę palił. Rok po rzuceniu palenia stwierdziłem, że skoro można przytyć 30kg w 3 miesiące, to można też w drugą stronę. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Dieta 1000 kalorii przyniosła spodziewany efekt. Waga ustabilizowała się, żadnego efektu jojo. Racjonalne żywienie, ruch itp. Ale człowiek żyje jak żyje. Latka lecą, po schodach chodzić się nie chce, że o bieganiu nie wspomnę. Dobrobycik dookoła i pokusy wszelakie. Tu człowiek skubnie, tam skubnie. W końcu jedna mała kosteczka czekolady nikogo jeszcze nie zabiła, a i kilogramów od niej nie przybędzie. Kto by tam liczył kalorie, jak karkóweczka na grillu dochodzi. I ani się obejrzysz, jak jedna kosteczka czekolady zamienia się w dwie, a mały kawałeczek karkówki w wielki kawał. A w łazience ta sama waga, dla której 100kg, czy 101kg, to dokładnie to samo, a w głowie obija się myśl, że ten 1kg, to efekt wypitych właśnie 2 piw, które za chwilę posłużą za nawóz organiczny. I czas tak sobie leci i nagle do człowieka dociera, że to już 5kg. Ale co tam! 5kg! Łatwizna, zgubiłem 30kg, to z 5kg w tydzień sobie poradzę. Nic bardziej mylnego. Każda superkrótkotrwała dietka na małą skalę, to murowany efekt jojo z dodatkowymi 2-3kg. Nie ma mocnych. Próbowałem, to wiem. I to tyle w zasadzie. Dlaczego 4 miesiące? Ponieważ jest to na tyle długi okres, żeby zgubić zbędne kilogramy i zmienić nawyki żywieniowe, ale jednocześnie, jest to na tyle krótki okres, żeby się nie zniechęcić, bo wyniki widać, co cieszy i podnosi na duchu. Tak samo, jak podnosi na duchu wygadanie się obcemu człowiekowi w pociągu. Co niniejszym czynię, traktując forum jak gościa z pociągu. Musicie mi to wybaczyć, bo jeszcze przez jakiś czas będę Was zanudzał.
  11. Tchórz ze mnie i tyle. Właśnie minął tydzień, a obiecałem co tydzień podawać wyniki, ale jakoś tak zwyczajnie po ludzku nie byłem w stanie wejść na wagę. A może jest popsuta? Dziękuję wszystkim za dobre słowo i rady. Jeszcze tylko 14 tygodni.
  12. Dzień piąty. Jak zawsze. Zjadłem wszystkie obierki z jabłek i każdy ogryzek oczywiście. Resztę oddałem chłopakom. Jak zawsze. Nie będę menu opisywał, ale jakieś 1200-1300 kalorii wyszło jak nic. Już nie czuję głodu. Zupełnie. No, może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Może tak. Moje myśli przestały przypominać kotleta schabowego. Nadal jestem głodny, ale normalnie potrafię skupić się na pracy, jeździe samochodem i takie tam. Czasami tylko, jak przechodzę obok kebabowni, to jedna noga sama skręca i wówczas się potykam. Normalka.
  13. Dzień czwarty. Na początek serdeczne podziękowania dla tych, co radzili ruchu zażywać. To zażyłem. Nie dość, że zimno, sił zero, to stan przedzawałowy jak nic sobie zafundowałem. I żadne tam forsowanie. Raptem parę dużych klocków drewna piłą łańcuchową pociąłem. Wieczorkiem, po kąpieli, stanąłem przed lustrem i co widzę? Czysta, żywa anoreksja? Albo mam omamy i mózg mnie oszukuje pokazując chudzielca po to, żebym zaczął jeść, albo fiksuję zupełnie. Tak czy inaczej, widok ten przeraził mnie na tyle, że szybciutko wrzuciłem na ruszt cztery jabłka. Nie mogę dopuścić do tych zwisów skórnych o których piszecie. Poza tym jest ok. Chyba zacząłem trawić własny tłuszczyk. Czuję ciągły głód energetyczny. Wchodząc po schodach na pięterko, tak naprawdę powłóczę nogami. No nie mam siły. Jakby mi ktoś ze cztery wory cementu na plecy wrzucił. Byle do jutra. Jeszcze jedno jabłuszko i lulu.
  14. Trzeci dzień na boku. Z ilością zjedzonych jabłek chyba przesadziłem. Ale małe były. Pół słoika korniszonów. Jakiś jogurt i twarożek. Kromka czerstwego chleba. Da się żyć.
  15. Ja się cieszę i nie ukrywam, że tylko i wyłącznie ze względów zawodowych.
  16. Kontrolowana wolność nie jest wolnością. To cenzura.
  17. Jeśli jedno Państwo może wysyłać swoich obywateli do innego Państwa, żeby zabijali w imię wolności i nikt z tego nie robi ceregieli, to termin - wolność wypowiedzi, oznacza zwykłą pyskówkę. Jeżeli nie mogę powiedzieć tego co myślę, to po co mam myśleć? Dla siebie i własnej satysfakcji?
  18. Dwa średnie pomidory, krojone w kosteczkę. Ogórek świeży, krojony w półksiężyce. Duża żółta papryka krojona w paseczki. Sałata rwana na duże kawałki. Cebula czerwona lub biała krojona w ćwierćkrążki. Ser królewski krojony w kosteczkę. Jakieś 100g. Mieszanka meksykańska ze słoika, odcedzona oczywiście. Teraz pieprz. Tylko pieprz i delikatnie mieszamy. No i na koniec sos sałatkowy koperkowo-ziołowy Knorra. Na taką porcję z dwóch paczek koniecznie. Mieszamy i już. Sałatkę można jeść z czymkolwiek i do czegokolwiek, ale najlepiej smakuje z ciepłą bułką posmarowaną prawdziwym, albo chociaż dobrym osełkowym masłem. Jeść zaraz po przyrządzeniu. Po godzinie, czasami szybciej, wszystkie walory smakowe diabli biorą. Smacznego.
  19. Wyszedł, wyszedł. Gdyby nie wyszedł, to nie byłoby tej dyskusji.
  20. Moje chłopaki przez 3 miesiące na kolację tylko cienkie parówki jadły. I za żadne skarby nic innego nie chciały ruszyć. Aż pewnego pięknego wieczoru krzyczą, że tej parówki już nie chcą. Chcą inną. Grubą. A teraz, to wszystko wciągają, byle doprawione ogórkiem kiszonym.
  21. Ależ ja w ogóle się nie katuję. Po prostu mniej jem. Dużo mniej. W zasadzie bardzo dużo mniej. Tak naprawdę rzuciłem jedzenie. Nie do końca, ale w porównaniu z tym co do tej pory w siebie wrzucałem, to jednak rzuciłem. A teraz objadam się czwartym korniszonem. Jest świetny. Szczuje mnie trochę ten słoik. No i zapijam te ogórki kawą. Naturalną, bez śmietany i cukru. Tylko ja i kawa zbożowa. Aż dziwne, że tak może kawa zbożowa smakować.
  22. Twoje założenie jest ekonomicznie nieuzasadnione. Jedna para gaci nie zwróci Ci kosztów reklamy. Ale ogólnie o to właśnie chodzi w reklamie. Jeśli uważasz, że na tym zarobisz, stać Cię i wyłożysz odpowiednią sumkę, to ja nadstawię Ci swoją glacę i kupaj. Bo reklama, to tylko czysty, żywy pieniądz. Nic ponad to. I wierz mi. Za kasę jaką musiałbyś wyłożyć, żeby nakupać mi na glacę, znalazłbyś na pęczki takich, którzy zjedliby to z mojej głowy. Kwestia ceny.
  23. Reklama jest tylko reklamą i wyrażona w jakiejkolwiek formie ma jedynie zwracać uwagę. Forma nie ma żadnego znaczenia, liczy się efekt.
  24. Mam do zgubienia 30kg. Cóż mądrego można jeszcze do tego dodać. Sposoby? Ja doskonale znam wszystkie sposoby na zrzucenie 30 zbędnych kilogramów. Dokładnie tak samo, jak palacze znają wszystkie sposoby na rzucenie nałogu. Osobiście wybrałem jeden ze sposobów. Rzuciłem jedzenie. I napiszę co z tego wynikło. Codziennie wieczorem jeden wpis, jak czas pozwoli. Raz w tygodniu ważenie. Wyliczyłem sobie, że zgubienie 30kg potrwa 4 miesiące. A, że pozrzędzę przy tym jak stara baba? No cóż. Sprawdzę przy okazji, czy to zrzędzenie pomaga. I jeszcze coś. Gdyby ktoś chciał przepis, jak zapuścić w sobie trzy wiadra smalcu, to informuję, że wystarczy codziennie, przez 10 lat, zjeść ponad normę 2 pączki, jedną kolację i popić wszystko piwkiem. No cóż. Rozdrażniony trochę jestem. Śnieg pada, głowa mnie boli, brzuszek pusty, spać nie mogę, a lodóweczka w zasięgu ręki. . Ok. To byłoby na tyle. Dzień drugi mija. Mam wrażenie, że łatwiej było rzucić palenie, niż jedzenie. Kanapka, 4 małe jabłka, twarożek jakieś 150g, szklanka kapusty, łyżka makaronu z łyżką sosu pomidorowego ( wstyd przyznać, dziecku przy obiedzie wyżarłem ten makaron, ale to dla jego dobra ). No i szklanka rosołku z kostki. Idę wstawić wodę. Trochę ruchu się przyda.
  25. Mówiłem, ale jej szanowny małżonek w delegację dopiero za dwa tygodnie wyjeżdża. Pierwszy dzień powoli dobiega końca. Jakoś przetrwałem. 2 jabłka, zupa z mrożonki na kostce rosołowej, 3 kawy z byle jakim mlekiem bez cukru (fuj), kanapka sztuk raz. Wody do bólu. Zmysł powonienia mi się wyostrzył. Jak u psa tropiącego. Głodny idę spać i to z własnej, nieprzymuszonej woli.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...