Musze trochę na biezaco poopisywać naszą sytuację, bo się w końcu pogubię. Sytuacja wygląda tak.
Byłam w starostwie, gdzie powiedziano mi o dwóch problemach:
1. Problem z wodociągami - w projekcie wklejone mam projekt przyłacza wody i tego nieszczęsnego rozbudowania sieci itd. Brakuje jednak decyzji środowiskowej(podziękowania dla architekta ). Wyjścia mam dwa:
- zrezygnować z projektów wody i zmienić te instalacje z "projektowanych" na "proponowane". Wtedy dostanę decyzję. Projekt wody musiałabym złożyć z kolei po uzyskaniu decyzji środowiskowej - w "odrębnym postępowaniu" jak mi ładnie powiedziano
- pożegnać się z budowaniem w tym roku, Przyjąć decyzję odmowna o pozwoleniu na budowę, skompletować dokumenty i puścić wszystko jeszcze raz
ale ale...to nie koniec! Jest pobwiem problem nr 2
2. Problem z uzgodnieniem lokalizacji budynku z ENION-em w związku z przebiegającą przez działke sieć średniego napięcia (kolejne podziękowania dla architekta )
- byłam w enionie. Pan na dziś miał mi dać odpowiedź, czy uzgodni mi ta lokalizację. Jesli nie, bedziemy musieli przesunąć budynek, co wiąże sie ze zmianą kilku papierów. W tym wypadku - budowa na wiosnę
ERGO - konkluzja:
- Jeśli w ENIONie mi uzgodnią lokalizację, to zmieniamy te papiery z wodą, dostajemy pozwolenie i zaczynamy JUŻ
- Jesli nie uzgodnia...bawimy sie wpapierologię dalej i...byle do wiosny
W temacie mam niewiele do powiedzenia: byłam dwa razy dopytać o moje pozwolenie. Za pierwszym razem nie dowiedzialam sie nic, poprosiłam pana o zrobienie tego jak najszybciej.
Tydzień później pan powiedział , że WŁASNIE MIAŁ ZAMIAR zabrać sie za moje pozwolenie
...asz....szkoda gadac i się denerwować
Kazał czekać na telefon.
No to czekam. Jak się nie doczekam do końca tygodnia to znowu pójde.
Chyba niebawem zacznie uciekac na mój widok
ale ale:
W piątek ZDAŁAM EGZAMIN NA PRAWO JAZDY!!!!!!!!!!!!!!!!!
Żeby tak nudno nie było, to wklęję dziś rzuty mojego domku. Może się tam dopatrzycie gdzie co jest. Z góry przepraszam za jakość ale to zdjęcia zrobione kartce dosyć zmiętolonego papieru.
No wiec przestaję sie mazac a w ramach kuracji zastosuję "zdjęcioterapię" i pooglądam moje "niebiańskie" - te, które działają na mnie najbardzieś kojąco:
Mają nam przy okzaji zrobić coś na nasadzie dojazdu do garażu.Pisze "na zasadzie", bo nie mamy jeszcze wytyczonego budynku, wiec ta droga będzie taka "mniej więcej". Chodzi głównie o to, żeby cięzkie samochody mogły wjechać na działke i nie ugrzęznąć.
Dziś mamy sie tez dogadywać z nimi w sprawie odwodnienia.
Tymaczasem. Wczoraj J. kosił trawę na naszej działce. POjawił sie drugi sąsiad z pretensjami...że jakiś samochód przejechał po jego działce
Pomijam, że nie zrobilismy żadnych szkód - mam po prosyu dwa ślady po kołach (nie wiem kto tamtędy jechał, pewnie "drogowcy")
Pomijam, że droga, którą robimy będzie też dojazdem do jego działki(on pewnie będzie ją sprzedawał, więc wartość jego działki tym samym wzrasta)
Ja po prostu ludzi nie rozmumiem... Upierdliwość ludzka nie zna granic.
Ciekawa jestem co będzie, kiedy prawdziwa budowa ruszy!!
A na razie wszystko stoi bo...architekt pojechał sobie na wakacje
Twierdził, że oddał nasz projekt do konstruktora i do osób, które mają zrobić mapki przyłączy, ale... wydrukował mi rzuty, które mają sporo błędów obawiam sie więc że znów zrobił nas w konia i nawet tego projektu nie skończył
tak sobie jeszcze myśle wzwiązku z tą wodą na działce-nie wiem, czy nie będzie trzeba podnieść fundamentów.Chciałam, żeby to wszystko było na jednym poziomie, żeby nie wchodziło sie do domu, czy na taras po schodach, ale nie wiem czy tak sie uda
Zastalismy nad nią zatroskanych, debatujacych ostro sąsiadów (to było nasze pierwsze z nimi spotkanie). Oni sąsiadują z wjazdem na tą nowo powstającą drogę. Zapytalismy w czym problem i zaczeła się litania żalów: że ci drogowcy źle robią, zostawią na pewno kupkę ziemi i tam takie wielkie haszcze będa rosły ( doi teraz nie wiem o co im chodziło. żeby wykopac rów, musieli wyrzucić trochę ziemi...nie wiem co z nią niby mieli zrobić...), że brudasy straszne (bo zostawili puszkę!! Szt. 1 !!!) itp. itd
Baaaaardzo się cieszę, ze to nie są nasi bezpośredni sąsiedzi, nie cierpie takich upierdliwych ludzi.
Następnego dnia drogowcy nie pracowali, bo był deszcz. Sąsiedzi zaś zadzwonili do Urzędu Miasta , że ich zalewa!!! kazali coś z tym zrobić, straszyli dziennikarzami, telwizją....
Okazało sie, ze w rowie, przy tej rurze (nie wiem jak to się profesjonalnie nazywa) stała deska, którą wystarczyło przesunąć/ kopnąc/ połozyć i problem byłby z głowy.
No ale...po co sie wysilać
Ludzie to mają nas...ne we łbach ...za przeproszeniem
Z nowinek: zaczelismy intensywnie pracować nad zrobieniem drogi. Innymi słowy - zaczęliśmy męczyć urząd miasta, azeby oni nam tę droge (do nich nalezącą) zrobili. W zasadzie wszystkich prawie rozmów i pertraktacji dokonała moja teściowa (za co - wielkie dzięki).
Dziś własnie przyszło pismo, że zrobią drogę pod koniec czerwca.
Czyli fajnie jest.
Drogą będzie szła wzdłuż tego odrodzenia po lewej,
... od samochodu tam stojącego do - mniej więcej - tej kupki siana. Pod samą naszą bramę. Przyszłą bramę ofkors
A poza tym, to mam dziś dzień refleksji. Bo mam urodziny. I imieniny zresztą też (tak mnie rodzice pięknie załatwili - inni mogą świętowac dwa razy w roku )
Ćwierć wieku mi mija dziś. Stara d..a ze mnie :)
Jak pomyślę, ze kolejne ćwierć przyjdzie mi spłacać raty za dom
No ale...bądź Paula optymistką, przynajmniej tem dom będziesz mieć!
Myslałam, że ten pomysł z "płytkowym dywanem" jest taki nowatorski a wczoraj uświadomiłam sobie, że jest stary jak swiat...no może nie jak świat ale jak płytki conajmniej
A przypomniałam sobie to jak pomyślalam a baaardzo starym dworku moich dziadków. Oni też tak mają Tylko że to już ruina, dlatego ciezko sie tam płytek dopatrzeć.
No a poza tym wczytuję się w wątek o wyższosci terakoty nad gresem porcelowanym Shit, że tak powiem.
Jesli udałoby mi się to ułożyć tak jak planuję, to "układacz" zapamięta mnie do końca życia a pamiętać mnie będzie niemiło
Mam zamiar bowiem zrobić w miejscu gdzie będzie stał stół jadalniany cos co przypomina "dywan" z płytek (podpatzryłam u kogoś na forum). Dookoła ten dekor a w środku takie same płytki, tylko kwadratowe,
Dziś wkleję zdjecia mojej działki. http://img111.imageshack.us/img111/8296/1medium3hx.jpg" rel="external nofollow">http://img111.imageshack.us/img111/8296/1medium3hx.jpg
taki będę miała widok z kuchni: http://img111.imageshack.us/img111/8558/5medium6ro.jpg" rel="external nofollow">http://img111.imageshack.us/img111/8558/5medium6ro.jpg
A taki z tarasu (jest duża szansa, że w tę stronę nic w najbliższym czasie sie nie wybuduje): http://img111.imageshack.us/img111/1821/7medium3zj.jpg" rel="external nofollow">http://img111.imageshack.us/img111/1821/7medium3zj.jpg
To sąsiad z lewicy(dla uwaznych - z lewej strony, przy krawędzi skoszonej trawy, widoczny jest malutki słupek wyznaczający jeden róg naszej działki) http://img111.imageshack.us/img111/4517/6medium3zr.jpg" rel="external nofollow">http://img111.imageshack.us/img111/4517/6medium3zr.jpg
A to sąsiad z prawicy(między nami a widoczną siatką sąsiada jest jeszcze jedna wolna działka):
Minął kolejny dzień spędzony na intensywnym rozmyslaniu na temat domu.
Pisze zatem co z owego rzomyślania wynika:
1. Zmieniamy projekt. Definitywnie żegnamy dom, którego zdjęcia zamieściłam wcześniej .
2. Już nie załamuję się Doszłam do wniosku, że wymyslę projekt lepszy, tańszy, bardziej funkcjonalny, bardziej odpowiadający naszym potrzebom.
3. Jak pomyslałam tak zrobiłam. Po przeglądnięciu setek projektów stworzyłam szkic tego, co chciałabym osiągnąc.
4. Przedstawiłam moje pomysly archietkowi. Nasza rozmowa wyglądała tak, że ja mówiłam a on przytakiwał. Udzielił jednej sensownej rady. I kilku bezsensownych.
5. Dziś obmyślałam z J. ostatnie poprawki, jutro zanoszę architektowi ostateczną wersję i czekam aż ją wyrysuje.
6. Mam nadzieję, że to bedzie wersja ostateczna
no...a potem tylko mapki przyłączy....ble ble ble...cośtam...pozwolenie na budowę...
I w wersji optymistycznej za dwa miesiące zaczynamy
Tylko ze...ja na cały sierpien wyjeżdżam Nie wiem jak wytrzymam 1100 km od miejsca gdzie będzei rósł mój DOM!!!
Mam w rękach ksero moich warunków...no i ...cholerka, wygląda na to, że wszystko w porządku
Brawa dla pani X za ekspresowe załatwienie sprawy.
Jest tylko jedno, małe ale. a tak naprawdę wielkie ALE
Okazało się, że linia zabudowy jest tak ustalona, że nasz projekt sie na działce nie mieści
Normalnie, ręce mi opadają. Mam nadzieję, ze nasz limit pecha wyczerpie się na etapie papierologi
No i co teraz? No czekam do poniedziałku, kiedy to odbiorę oryginał warunków i będziemy myslec co dalej.
najprawdopodobniej jednak będziemy musieli pożegnać sie z NASZYM domem. I jakiś inny naszym uczynić.
Od nowa przeglądam katalogi i strony internetowe z projektami i wychodzi na to, że musimy postawić...stodołę, albo - innymi słowami wagon kolejowy. Jak sobie próbuję nanieść na kartkę moje wymagania co do pomieszczeń(mając na uwadzę wymagania WZ), które muszą sie znaleźć w domu, to wychodzi mi twór 10m na 25 metrów!!!
Czy dom może tak wyglądać??? Jak to zrobić, żeby nie wyszła z tego stodoła??
Acha! Nie wspomniałam, że dowiedziawszy sie o zmianie projektu postanowilam wybudować domek parterowy hahahaha
Tylko, że J. nie chce parterówki No wiec szukam też użytkowego poddasza. Mam parę pomysłów, ale - szczerze mówiąc -wszystko mi się w głowie miesza Jak zamykam oczy to widze...rzuty domów. To chyba jakas choroba sie zaczyna
Zaniedbałam sie wiem ale to dlatego, że przez ostatnie wydarzenia przeżyłam pierwszą falę rezygnacji. Oj chciałabym miec wreszcie problemy z BUDOWĄ a nie z PAPIERAMI...ale po kolei.
Nasze nieszczęsne WZ.
po wyjaśnieniu sprawy okazało sie, że nasz "specjalista", architekt, człowiek który miał sie znac na wszystkim lepiej niż wszyscy miejscowi fachowcy razem wzięci...ZŁOZYŁ ZŁY WNIOSEK
Skutkiem tego dostaliśmy WZ ale na przyłącza. Choć przyłącza nie wymagają warunków zabudowy.
Nie pytajcie jak to sie mogło stać. Po prostu żenada.
Próbowalismy odkrecić sprawei zrobić tak, żeby nasza sprawa była kontunuowana, ale nie dało się, musielismy złożyć DOBRY wniosek jeszcze raz. I znów czekanie. To jest najgorsze, ze na to sie czeka kilka miesięcy a nas czas goni
Po złożeniu tego wniosku okazało się, ze zam kogoś, kto zna kogos, kto zna panią X. A pani X ma w mieście największą władzę jeśli chodzi o ustalanie WZ. WYbrałam sie więc do tego kogoś, kto zna panią X i ten ktoś obiecał pomóc. Teraz czekam na telefon, czy uda się coś przyśpieszyć (wszystko jasne i klarowne, prawda )
Ponadto postanowilismy ruszyć sprawę przyłączy(skoro już mamy na nie WZ, to sobie coś przyłączymy, czemu by nie :) )
I jeszcze uruchomilismy sprawę drogi, która ma być dojazdem do naszej działki. Dziś zadzwonił pan z urzedu miasta i powiedział, że oni mają bardzo dużo pracy i mogą nam zrobić drogę na jesien dopiero, chyba że my znajdziemy wykonawcę, to wtedy Urząd miasta naszemu wykonawcy zapłaci. I tak trzeba będzie zrobić.
I jeszcze jedno. Od momentu wpadki ze złym wnisokiem, zaczelismy sami chodzić po urzedach, pytać i dowiadywać sie o wszystko.
I okazuje się, że nasz architekt znany jest wszystkim, niestety nie z dobrej strony Spadły nam rózowe okulary i już wiemy, ze na tej znajomości wyjdziemy jak Zabłocki na mydle. A nei wierzyłam, jak mi mówili, że ze znajomościami w interesach to mocno przereklamowana sprawa
No trudno. Teraz będziemy madrzejści. To była pouczająca lekcja. Mam tylko nadzieje, że nie będzie juz wielkich problemów i papierologia posunie sie do przodu. MUSI BUĆ DOBRZE!!!
Prawda? No przeciez musi ??!!??
No i chyba tyle nowości. POzostaje czekanie. Czyli coś, czego nie znoszę Muszę nauczyć sie cierpliwosci.