Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

gaga2

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 146
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez gaga2

  1. smartcat, bardzo podoba mi się to co napisałeś. Bardzo to prawdziwe i do zastosowania w każdym małżeństwie. A podobno twierdzisz, że nie jesteś stworzony do monogamii.... Herne, trudna sprawa, wierzę Ci że bardzo trudna... właściwie to uważam podobnie jak smartcat... jeśli czegoś nie przedsięwziecie razem, to sytuacja może rozwijać się tylko w jednym kierunku... kiedyś już tu pisałam o tym, co stało się dla mnie motywacją do podjęcia wysiłku ratowania małżeństwa... Była to lektura książki o miłosierdziu w małżeństwie. Nie pamiętam dokładnie pierwszej tezy, która do mnie przemówiła, ale było to coś o spojrzeniu na tę drugą osobę jak na kogoś wartościowego, kogoś kto sam boryka się ze swoimi ograniczeniami i wadami, kogoś kto sam także potrzebuje uczucia... było to coś, co kazało mi pomyśleć, że przecież jest on wart mojego wysiłku i zrozumienia i przyjęcia do wiadomości jego punktu widzenia, jego poczucia zranienia itp... nie potrafię tak dokładnie oddać idei tej książki zresztą mam to już dawno za sobą... Herne, pomyśl co może Cię wyrwać z tej "małej stabilizacji", wyrwać w sensie pozytywnym, jako impulsu do zmian na lepsze... Pozdrawiam serdecznie, gaga2
  2. No to masz problem... doskonale Cię rozumiem, bo u nas w firmie przez dobrych kilka lat nie mogliśmy się pozbyć takiej osoby zatrudnionej po znajomości.... sami szukaliśmy dla niej bardziej atraktyjnej pracy.... Po jakimś czasie zaproponowaliśmy "samozatrudnienie" na korzystniejszych warunkach finansowych... żeby ew. łatwiej się rozstać..... ta osoba na to przystała, ale dopiero totalna restrukturyzacja firmy - fuzja - i połączenie działów, w których ta osoba pracowała.... i ogrom pracy związany z fuzją sprawił, że sama odeszła.... ufff....Najgoresze w tym wszystkim było to, że była to osoba bardzo zdolna, sprawna - jak trzeba było... ale nieprawdopodobnie leniwa i nigdy się z tym nie kryła.... np. czytanie powieści sensacyjnych w czasie pracy było na porządku dziennym.... Pozdrawiam, gaga2
  3. dzisiaj rano u ,mnie było -3 I właśnie zaczęłam się zastanawiać, czy nie zabezpieczać roślin. Dobrze, że jest to forum... dzięki Wam wiem, że jeszcze mogę poczekać. Pozdrawiam, gaga2
  4. No właśnie, u mnie poziom stresu maleje wprost proporcjonalnie do ilości przeprowadzonych rozmów... staram się to mojemu mężczyźnie wytłumaczyć, czasami nawet sprawia wrażenie, że to zrozumiał.... po czym przy najbliższej okazji, jak się żalę i narzekam na nadmiar pracy, to on zawsze wyskoczy z dobrą radą, jak ilość tej pracy ograniczyć... zamiast wysłuchać, pocieszyć, przytulić, wykazać zrozumienie i w ramach pocieszenia przynieść gorącą herbatę/kawę do biblioteki... Pozdrawiam, gaga2
  5. ja też mam kuchnię w jasnym kolorze. wcale sie tak nie brudzi. Mam tylko dolne szafki (a właściwie szuflady), i otwarte półki. Wcale nie mam z tym dużo roboty, nawet te otwarte półki nie brudza się szybko. Może to sprawa dobrej wentylacji i wyciągu? no i braku kuchneki gazowej... Wreszcie opanowałam sztukę robienia zdjęć i ich zgrywania, to jutro zrobię fotke i pochwalę się swoja kuchnią. Pozdrawiam, gaga2
  6. jesli to jest nadal aktualne, to ja polecam forumowicza Forest-Natura. Szczegóły ew. podam na priv. Pozdrawiam, gaga2 PS. Efekt jego pracy wkrótce będzie do zobaczenia w dziale Wnętrza.
  7. jesli to jest nadal aktualne, to ja polecam forumowicza Forest-Natura. Szczegóły ew. podam na priv. Pozdrawiam, gaga2 PS. Efekt jego pracy wkrótce będzie do zobaczenia w dziale Wnętrza.
  8. Forest-Natura, hm, nie wiem co powiedzieć.... Może to, że tynk bardzo się mnie i mężowi podoba. pozdrawiam, gaga2
  9. jak to nie ma opcji? A ciężka praca do późna w nocy... poza domem oczywiście... a wyjazdey służbowe...? A koniecznośc pomocy mamie/rodzicom wymagająca długiej nieobecności w domu? i co tam jeszcze Panowie wymyślacie...
  10. Niefer, jesteś niesprawiedliwa... tak dla facetów jak i dla kobet. Bo to może i prawda, ale dla stereotypu kobiety i mężczyzny... A co do dialogów w podobnym stylu to polecam "Małe zbrodnie małżeńskie" E. Schmitta. Pozdrawiam, gaga2
  11. a może to o ten obiad uroczysty chodziło..... tak myślę....
  12. Paty, uważam że jesteś jak najbardziej normalna... to raczej my - tak emocjonalnie angażując się w budowę domu - jacyś tacy dziwni jesteśmy A jak już zrealizujemy to nasze cud-marzenie - dom, to co nam pozostanie, jaki cel w zyciu, jakie marzenie? Dla mnie własny dom był marzeniem, ale dom rozumiany jako własne miejce na ziemi i ośrodek integracji rodziny, to miejsce, do którego sie zawsze wraca... taki ciepły, przytulny, dom rodzinny. Dom bez rodziny będzie dla mnie zawsze pusty i smutny, taki "nie mój". Ale to tylko mój punkt widzenia. Pozdrawiam, gaga2
  13. Tynk gliniany w moim odczuciu nadaje się do pomieszczeń w stylu rystykalnyjmm lub innym podobnym. Jego naturalny kolor to kolor jasnej, wyschniętej gliny, czyli jest jasno-beżowo żółtawy. Pyli się. Ma tendencję do pękania przy wysychaniu, potem to trzeba zacierać na mokro i poprawiać. U mnie nadal są pęknięcia. A może to kwestia wykonawstwa? Nie wiem. Sądzę że ze względu na właściwości gliny - to raczej naturalne. Ja bym wszystkich ścian nie tynkowała tynkiem glinianym. Zbyt dużo roboty przy tym, a efekt jest dośc specyficzny. Pozdrawiam, gaga2
  14. ja mam na kominku. A o co konkretnie chcesz się zapytać? Pozdrawiam, gaga2
  15. Capricorn, dzięki za odpowiedź, jest szczegółnie cenna, bo pochodzi od nauczyciela. Mam nadzieję, że nie odebrałaś mojej wypowiedzi jako uszczypliwość w stosunku do stanu nauczycielskiego, nie było to moim zamiarem. Moim zdaniem, jeśli chodzi o prezenty materialne, to raczej "winę" (o ile można w takich sytuacji pisać o jakiejkowiek winie) w tej sytuacji ponoszą nadambitni rodzice... Oczywiście to moja ocena. Co do obchodów Dnia nauczyciela: z tego co pamiętam z mojej szkoły, to była zawsze akademia i jeśli nauczyciele dostawali kwiaty (chybga dostawali) , to były one finansowane z funduszu szkoły, a nie poprzez zrzutki rodziców ad hoc. Zrtesztą uważam, że do dobrych obyczajów należy wręczanie kwiatów nauczycielom z okacji ich święta. Ale finanse powinny pochodzić z funduszów szkoły czy ogólnego funduszu rady rodziców itp. Tak było np. w przeszkolu . Nawet na zakończenie nauki w przedszkolu kwiaty dla nauczycielek zostały sfinansowane z ogólnego funduszu Rady Rodziców. czekam na Wasze opinie, pozdrawiam, gaga2
  16. mmad, to przeciez oczywiste, że to z miłości do małżonka dbamy o jego uświęcenie.... To taki dojrzały rodzaj miłości.... No a poza tym, ja tylko przytoczyłam męski (tj. zasłyszany od kolegi) punkt widzenia. pozdrawiam, gaga2
  17. No skoro ma być mowa o męskich korzyściach [a śmieci i tak nie będę wynosić i już ] to mój kolega zawsze powtarza, że małżeństwo to najszybsza droga na osiągnięcie świętości i gwarancja nagrody w Niebie. To w trosce o jakość życia wiecznego małżonka pddajemy go próbom i sprawdzamy siłe jego charakteru, a powszechnie wiadomo, że "błogosławieni którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości, ponieważ do nich należy królestwo niebieskie" Pozdrawiam, gaga2
  18. o nie, ja śmieci wynosić nie będę. dla mnie to robota dla faceta. To zawsze mój tato wynosił śmieci. A teraz mąż. A potem syn będzie wynosił. I tak już zostanie. Amen. pozdrawiam, gaga2 I to są te korzyści z małżeństwa, m.in.
  19. Julcik - to zwykły problem braku właściwej komunikacji interpersonalnej ... A ja mam pytanie z innej beczki? Przyznam, że dopiero od 2 miesięcy poznaję tajniki zycia szkolnego. No i mam problem w zrozumieniu zasad dot. obchodzenia Dnia Nauczyciela i wszelkich zwyczajów obdarowywania nauczycieli z różnych okazji. Za moich czasów nauczycielom wręczało się kwiatki na koniec roku szkolnego - tj. wychowawczyni i ja ew. miałam po jednej róży dla każdego z moch ukochanych nauczycieli i to wszystko. I do tej pory żyłam w naiwnym chyba przekonaniu że takie zwyczaje panują i dzisiaj. No i poległam już przy pierwszej okazji, tj. Dniu Nauczyciela. Podobno, oprócz różnych akademii (to było i za moich czasów nauki w szkole) i uroczystą Mszą św. (to jednak nowum w stosunku do starych czasów) jest zwyczaj wręczania nauczycielom: no właśnie, czego? kwiatów? Prezentów? jeśli prezentów to jakich? jakiej wartości???? I że niby to mają wręczać dzieci? albo rodzice???? I z jakich jeszcze okazji dzieci (rodzice) mają gratyfikować nauczyciela???? Przyznam, że nie bardzo mi się takie zwyczaje podobają. A może się czepiam ? staromodna jestem" Nie mam racji? A może zwyczaje jakie zaobserwowałam są takie lokalne i nieuniwersalne? Co o tym wszystkim sądzicie? czy panują w szkołach Waszych dzieci wyczaje obdarowywania nauczycieli prezentami z róznych okazji (dzień nauczyciela, zakończenie roku)? Jeśli tak - to czy to uważacie za normalne czy chore. A jeśli akceptujecie ten zwyczaj to jakie prezenty uznajecie za stosowne? Pozdrawiam, gaga2
  20. nas tak podsumował jeden z robotników na budowie jak rozmawialiśmy o alarmie. W pewnym moencie gość powiedział tak: Panie,. ale przecież złodzieje będa Pana omijać dużym łukiem, bo przecież jak Pan wybudował taki dom to oczywiste że teraz nie ma Pan żadnej kasy.... i jakie to by ło prawdziwe.... Pozdrawiam, gaga2 PS. Bratki - chyba jednak "home".... a może i po głębszym zastanowieniu - też i "house"... chociaź staram się nie przywiązywać do rzeczy...
  21. I.W. może to jednak chwilowe przesilenie. A może tak sąsiadów odwiedzisz, żeby się odstresować... o rozterkach budowania pogadać..... Zapraszam serdecznie, pzdr, gaga2
  22. Coś w tym jest. Ja się przyznaję do emocjonalnej więzi z "domem". Jakkolwiek to idiotycznie brzmi... pozdrawiam, gaga2
  23. ja zamawiam usługę serwisową w firmie która zakładała nam system. Zresztą oni sami pamiętają o swoich klientach i przypominają o terminie na spuszczenie wody i przedmuchanie instalacji. Przy okazji zamawiam u nich worki z korą do uzupełnienia na rabatach. Pozdrawiam, gaga2
  24. oczywście, w umowie można ułożyć inaczej obowiązki, ale nie można z nich całkowice zrezygmować, bo wtedy umowa stanie się darowizną... A co do sytuacji rodzinnych: dla jednego z małżonków to będą rodzice, dla drugiego - teściowe. A o wspólnym mieszkaniu z teściami to już tyle na tym forum pisano... . Czym innym jest opiekowanie się rodzinem, który wymaga opieki, a czym innym - cywilne zobowiązanie do takiej opieki do końca życia. A poniżej mądry cytat z jednoego z orzeczeń SN: "Umowa o dożywocie należy do dziedziny prawa, w której szczególną rolę odgrywają stosunki osobiste pomiędzy uczestnikami czynności prawnej oparte w większości na normach moralnych i obyczajowych. Motywacja towarzysząca zamiarowi zbywcy nieruchomości co do zapewnienia sobie lub osobie bliskiej dożywotniego utrzymania w zamian za przeniesienie własności nieruchomości oraz treść prawa dożywocia oparte są na przeświadczeniu, że więzy pokrewieństwa, powinowactwa, przyjaźni lub innego stosunku bliskości będącego podstawą wzajemnego zaufania stron, stanowią podstawową gwarancję należytego wykonywania obopólnych praw i obowiązków, stwarzającą po stronie dożywotnika poczucie bezpieczeństwa w zakresie zaspokajania jego potrzeb życiowych, materialnych i osobistych, a po stronie nabywcy - świadomość zadośćuczynienia oczekiwaniom zbywcy oraz trwałej i nieograniczonej możliwości swobodnego korzystania z nieruchomości i rozporządzania nią. Przeświadczenie to może okazać się zawodne, a przyczyny tego - różne, także niezawinione przez strony. Dlatego, obok wymienianych zwykle cech, takich jak dwustronność, odpłatność, wzajemność, losowość, można do cech charakteryzujących umowę o dożywocie zaliczyć także swoiste ryzyko wyrażające się w prawdopodobieństwie takich zachowań uczestników umowy w przyszłości, które nie były oczekiwane ani nie są pożądane. Z natury rzeczy ryzyka tego nie da się wykluczyć, w związku z czym stronom umowy o dożywocie musi towarzyszyć świadomość jego istnienia, jak również świadomość tego, że tylko w niektórych sytuacjach prawo wkracza w dziedzinę wzajemnych stosunków stron (art. 913 k.c.). Inne sytuacje, nie spełniające określonych warunków, chociaż postrzegane przez strony jako niekorzystne, muszą być przez nie znoszone."[wyrok SN z 17.03.2004, II CK 91/03]; podkreślenia moje; pozdrawiam, gaga2
  25. Tylko że zawarcie takiej umowy jest obciążone dużym ryzykiem niesnasek w rodzinie. I ja bym polecała takie rozwiązanie tylko tym, co bardzo dobrze żyją ze swoimi rodzicami/teściami/dziadkami czyli tymi na rzecz których ma by ustanowione dożywocie. Bo zgodnie z umową dożywocia jest się obowiązanym do: przyjęcia zbywcy na domownika, dostarczania mu pożywienia, ubrania, mieszkania, światła, opału, zapewnienie odpowiedniej pomocy i pielęgnacji w chorobie plus zorganizowanie i oołacenie na koniec pogrzebu. A potem życie dopisuje własne scenariusze... wystarczy poczytać orzecznictwo w sprawach o rozwiązanie dożywocia lub jego zamiany na rentę... Moim zdaniem ew. skutki podatkowe takiej umowy powinny być tylko jednym z licznych argumentów branych pod uwagę. Pozdrawiam, gaga2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...