Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Joasia Jasia

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 431
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Joasia Jasia

  1. Witam po długiej przerwie Nadeszły długie zimowe wieczory, mnie podkusiło, odnalazłam swoje hasełko, przeczytałam (ze wzruszeniem) o naszej budowie i... wzięło mnie! Znowu będę pisała. Juz nie dziennik ale pamiętnik - zgodnie z wcześniejszym założeniem. Od ostatniego wpisu (luty 2005) wiele się zmieniło. Mieszkamy już od ponad trzech lat. Zrobiliśmy wszystkie większe prace w i wokół domku. Przez te dwa lata bardzo dużo się zmieniło. Wystarczy, że powiem tak: wszyscy żyjemy. To były ciężkie lata. Doświadczylismy wiele. Przeżyliśmy wiele. Widzieliśmy wiele. Gdyby nie ten dom to zwariowalibyśby niechybnie. Kiedy zaczął się ten cały koszmar z chorującym dzieckiem - zrobiliśmy łazienkę. Kiedy Młody ozdrowiał - stanęły profesjonalne schody na poddasze i zadaszyliśmy własnoręcznie taras i wiatę. Tym, którzy przeczytają nasz dziennik teraz, chciałam powiedzieć że nasz dom stoi dzięki lekarzom Dlaczego? Ano gdy zaczęliśmy gromadzenie dokumentów, stempelków, baaardzo ważnych podpisów nasz synek zachorował. Wtedy zapytałam lekarzy wprost. Co mamy zrobić? sprzedać działkę? czy budować? z jakimi kosztami mamy się liczyć? I ten doktorek nasz kochany powiedział - budujcie! Będzie potrzebował wiejskiego powietrza... I dzięki niemu zbudowaliśmy Akację. W całym dzienniku budowy jest o naszym dziecięciu niewiele. Wtedy jeszcze nie umieliśmy chyba o tym mówić. Naprawdę nie wiem dlaczego... Teraz, gdy leczenie wznowy jest już zakończone, łatwiej jest mi o tym pisać. Chociaż nie do końca. Ech... więcej myśle niż piszę. W każdym razie ogłaszam reaktywację! Będę pisała o domu. Mieszka się cudnie, wszystko jest takie jak miało być. A wszystkim budującym Akację przesyłam pozytywne wibracje - szybko kończcie budowy i mieszkajcie! mieszkajcie! mieszkajcie! Ciepło jak zawsze Joaśka
  2. dla wszystkich. O kornikach - olałam sprawę wyganiania ich z więźby - zaczęłam zajmowac się wyganianiem paskudztwa z mojego dziecka (i tak minął prawie cały 2005). O bankach - GE - sucks! Facet z tego banku sprawił, że prawie osiwiałam. Wpierw teksty o wspaniałej zdolności kredytowej a potem, jak przyszło co do czego - to nasz kredyt mógłby wynosić ew. 50-70 tys (a zaczął od 500 tys). Nie lubię ich. Pozdrawiam ciepło bo idzie zimno. Joaśka
  3. dla wszystkich. O kornikach - olałam sprawę wyganiania ich z więźby - zaczęłam zajmowac się wyganianiem paskudztwa z mojego dziecka (i tak minął prawie cały 2005). O bankach - GE - sucks! Facet z tego banku sprawił, że prawie osiwiałam. Wpierw teksty o wspaniałej zdolności kredytowej a potem, jak przyszło co do czego - to nasz kredyt mógłby wynosić ew. 50-70 tys (a zaczął od 500 tys). Nie lubię ich. Pozdrawiam ciepło bo idzie zimno. Joaśka
  4. Witam po długim czasie. Można by rzec - "reaktywacja" Jak tu gwarno - jak zawsze
  5. Koszmarna zima - nic się robić nie chce. Chwilowo brygada stolarska (robimy podłogi na poddaszu) zamieniła się w szpital na peryferiach. Kaszlemy, smarczymy i cierpimy okrutnie. W domku ciepło i miło. W skrócie o podłogach. Na legarach przykołkowanych w beton, leżą deski barlineckie z piórowpustem, ryflowane. Nie trzeba ich cyklinować tylko polakierować. Jeszcze dwa pokoje do zrobienia - ale na razie prace wstrzymane. Temat korników - odsunięty. trochę z lenistwa - a trochę ze świadomości wleczenia się tego g... przez lata (sądy, pisemka).
  6. Witam wieczorkowo I pozdrawiam - powoli wnikam w sieć a tyle miesięcy był spokój
  7. Wszystkim grupowiczom - wesołych rodzinnych wymarzonych Świąt. Niech Wam się budują domy, rodzą dzieci, sadzą drzewa, forsa płynie, kredyty niech się płacą, brzuchy rosną, oczy śmieją, kolędy śpiewają. I koniecznie zauważcie ten kawałeczek nieba nad domem, który jest tylko Wasz i nikogo więcej Joasia i Jasiu
  8. Wszystkim grupowiczom - wesołych rodzinnych wymarzonych Świąt. Niech Wam się budują domy, rodzą dzieci, sadzą drzewa, forsa płynie, kredyty niech się płacą, brzuchy rosną, oczy śmieją, kolędy śpiewają. I koniecznie zauważcie ten kawałeczek nieba nad domem, który jest tylko Wasz i nikogo więcej Joasia i Jasiu
  9. O więźbie (tej z kornikami) Chciałam przestrzec przed firmą BIMAR z Dobrej. Pierwszy raz kogoś nie chwalę ale ręce opadły mi jak liście. Kupiliśmy u nich ( w Bimarze) więźbę dachową w kwietniu 2003. Teraz wykańczamy siebie i poddasze. W słupach dojrzałam korniki żywe i żwawe (w niewielkiej ilości). Poinformowałam o tym właściciela firmy w Dobrej. Pan nie dowierzał, przyjechał, potwierdził - korniki - i pojechał. Od tej pory nie miałam szczęścia z nim rozmawiać. Aż do dzisiaj. Pan z Bimaru powiedział mi dziś w rozmowie w cztery oczy tak: "Moja wersja jest taka, impregnat jest OK, a ja sprzedałem pani więźbę. Impregnacja była gratis - czyli nie ma o czym mówić". Znaczy to ni mniej ni więcej - spadaj babo, ja nie brałem kasy za impregnację więc się nie masz co czepiać. Wiadomo, że mam dowody zakupu zaimpregnowanej więźby w postaci oferty, zdjęć z budowy. Mam fakturę. Mam nawet nazwę preparatu, którego używali, mam zdjęcia ludzi tego małego człowieczka, jak impregnują dodatkowo niepokryte miejsca (zakwestionowane przy odbiorze więźby). Wiadomo, że zamówiłam i kupiłam więźbę zaimpregnowaną. Próba wymigania się z odpowiedzialności od sprzedaży bubla jest żenująca i chamska jednocześnie. Dlatego piszę na forum. Zapytajcie sami siebie, czy macie kwity na impregnację drewna? czy jest to wyszczególnione jako pozycja na dokumencie zakupu? Może to tylko ja jestem taka głupia, że nie dopilnowałam i na fakturze jest napisane - więźba dachowa wg zamówienia? Z kornikami walczę, myślę poważnie o odkryciu latem regipsów, tylko kto za to zapłaci? I jeszcze jedno... facet podpadł na całej linii za to co powiedział. Dlatego nie odpuszczę, dlatego piętnuję go oficjalnie. Dalej czekam na fajne pomysły. Ten o sądzie odpada - sama wymyśliłam.
  10. O więźbie (tej z kornikami) Chciałam przestrzec przed firmą BIMAR z Dobrej. Pierwszy raz kogoś nie chwalę ale ręce opadły mi jak liście. Kupiliśmy u nich ( w Bimarze) więźbę dachową w kwietniu 2003. Teraz wykańczamy siebie i poddasze. W słupach dojrzałam korniki żywe i żwawe (w niewielkiej ilości). Poinformowałam o tym właściciela firmy w Dobrej. Pan nie dowierzał, przyjechał, potwierdził - korniki - i pojechał. Od tej pory nie miałam szczęścia z nim rozmawiać. Aż do dzisiaj. Pan z Bimaru powiedział mi dziś w rozmowie w cztery oczy tak: "Moja wersja jest taka, impregnat jest OK, a ja sprzedałem pani więźbę. Impregnacja była gratis - czyli nie ma o czym mówić". Znaczy to ni mniej ni więcej - spadaj babo, ja nie brałem kasy za impregnację więc się nie masz co czepiać. Wiadomo, że mam dowody zakupu zaimpregnowanej więźby w postaci oferty, zdjęć z budowy. Mam fakturę. Mam nawet nazwę preparatu, którego używali, mam zdjęcia ludzi tego małego człowieczka, jak impregnują dodatkowo niepokryte miejsca (zakwestionowane przy odbiorze więźby). Wiadomo, że zamówiłam i kupiłam więźbę zaimpregnowaną. Próba wymigania się z odpowiedzialności od sprzedaży bubla jest żenująca i chamska jednocześnie. Dlatego piszę na forum. Zapytajcie sami siebie, czy macie kwity na impregnację drewna? czy jest to wyszczególnione jako pozycja na dokumencie zakupu? Może to tylko ja jestem taka głupia, że nie dopilnowałam i na fakturze jest napisane - więźba dachowa wg zamówienia? Z kornikami walczę, myślę poważnie o odkryciu latem regipsów, tylko kto za to zapłaci? I jeszcze jedno... facet podpadł na całej linii za to co powiedział. Dlatego nie odpuszczę, dlatego piętnuję go oficjalnie. Dalej czekam na fajne pomysły. Ten o sądzie odpada - sama wymyśliłam.
  11. Delf dr Dziuba to mój nadworny lekarz - zarówno do mnie jak i do f mojego dzieciątka chodził. Z tego co wiem - jeszcze praktykuje. Super psychoanalityk do szurniętych mamuś. Pozdrawiam histerycznie - prawie pół okien wymyte i uszka zrobione. Nic więcej... Cholera ile tych okien - 11 parter i 7 poddasze. Sobie zbudowałam...
  12. Delf dr Dziuba to mój nadworny lekarz - zarówno do mnie jak i do f mojego dzieciątka chodził. Z tego co wiem - jeszcze praktykuje. Super psychoanalityk do szurniętych mamuś. Pozdrawiam histerycznie - prawie pół okien wymyte i uszka zrobione. Nic więcej... Cholera ile tych okien - 11 parter i 7 poddasze. Sobie zbudowałam...
  13. Pagin - bardzo dzięki za info. Ale napisałam do Pana Nitki - ale nic z tego - jeszcze nie odpowiedział. A te cholery dalej żrą... chyba
  14. Teska - jest masa preparatów (hylotoxin np) - tylko jest pytanko: jak je dostarczyć na właściwe miejsce? Ja mam regipsy, poddasze użytkowe - wszystko pochowane a na trzech słupach znalazłam "gości"...
  15. Teska - jest masa preparatów (hylotoxin np) - tylko jest pytanko: jak je dostarczyć na właściwe miejsce? Ja mam regipsy, poddasze użytkowe - wszystko pochowane a na trzech słupach znalazłam "gości"...
  16. jamles: o dzięciołach to ja już myślałam A na serio to mam wizję ściągania dachówek i impregnowania od nowa całej więźby (nota bene impregnowanej przez dostawcę - metoda zanurzeniowa). A co ze stroną krokwi od regipsów? Poddasze jest przecież użytkowe? A co z obróbkami? kto to zrobi? a kto zapłaci? Zacznie się ping-pong z dostawcą, sprawa utknie w sądzie na kilka lat. Za kilka lat np ich nie będzie (firma padnie np) -a mi się zacznie sypać dach na łeb... A same miejsca podcięcia krokwi i słupów osobiście dopilnowałam zeby moi górale zaimpregnowali -a potem jeszcze 2 razy sama opryskiwałam. One są w miejscach gdzie jest oflis - w korze - bo mam takie 3 miejsca na trzech słupach... help? help? help?
  17. Jolly. Więźba na fakturę, dostawca z Dobrej, impregnowana przez namaczanie, impregnat trzy w jednym - (szkodniki, grzyby i ogień). Na razie Dostawca sie zachował, tzn przyjechał zobaczyć, teraz czekam na telefon od niego. Coś mówił o telefonie do dostawcy impregnatu. Ale co dalej?
  18. Jolly. Więźba na fakturę, dostawca z Dobrej, impregnowana przez namaczanie, impregnat trzy w jednym - (szkodniki, grzyby i ogień). Na razie Dostawca sie zachował, tzn przyjechał zobaczyć, teraz czekam na telefon od niego. Coś mówił o telefonie do dostawcy impregnatu. Ale co dalej?
  19. Witam po długiej niebytności w sieci Mamy już internecik w domku i znowu można się uzależniać od forum Będzie o zwierzątkach. Było o ptaszkach, bielikach, żmijach czy gniewoszach, było też o psie przybłędzie i kotach. Nawet konie też nas nawiedziły... Ale to co się teraz okazało przerosło moje wszelkie wyobrażenie. Mamy cudną więźbę dachową z kornikami!! Korniki okazały się mym oczom w momencie szlifowania słupów na poddaszu (piękne ruchliwe larwy - korniki nie słupy). Po roku od położenia więźby. Przedtem ich po prostu nie widziałam. Był już pan Dostawca więźby (zainteresowanym na priva) i wyraził zdziwienie. Przed wizytą kwestionował obecność korników. Teraz mam problem i rozterki: co zrobić z Dostawcą? co zrobić z więźbą? jak wygląda więźba pod dachówkami? czy przekładać dach? kto za to zapłaci? Uprasza się o pomoc - bo mi się to w głowie nie mieści... Joaśka
  20. Jak tu zrobic dym w poniedziałek... Chciałam się pochwalić ;/ Mamy cudną więźbę dachową z kornikami!! Korniki okazały się w momencie szlifowania słupów na poddaszu (piękne ruchliwe larwy). Po roku od położenia więźby. Przedtem ich po prostu nie widziałam. Był już pan Dostawca więźby (zainteresowanym na priva) i wyraził zdziwienie. Przed wizytą kwestionował obecność korników. Teraz mam problem i rozterki: co zrobić z Dostawcą? co zrobić z więźbą? jak wygląda więźba pod dachówkami? czy przekładać dach? kto za to zapłaci? Uprasza się o pomoc - bo mi się to w głowie nie mieści... Joaśka
  21. Jak tu zrobic dym w poniedziałek... Chciałam się pochwalić ;/ Mamy cudną więźbę dachową z kornikami!! Korniki okazały się w momencie szlifowania słupów na poddaszu (piękne ruchliwe larwy). Po roku od położenia więźby. Przedtem ich po prostu nie widziałam. Był już pan Dostawca więźby (zainteresowanym na priva) i wyraził zdziwienie. Przed wizytą kwestionował obecność korników. Teraz mam problem i rozterki: co zrobić z Dostawcą? co zrobić z więźbą? jak wygląda więźba pod dachówkami? czy przekładać dach? kto za to zapłaci? Uprasza się o pomoc - bo mi się to w głowie nie mieści... Joaśka
  22. Jak miło - pamiętacie (tu otarłam łezkę wzruszenia). Ależ rozgadane towarzystwo no nooo. A bez netu jest twórczo - więcej się robi dla domu, gada z sobą i rodziną. Zaniedbuje się co prawda stronkę www i szanownych forumowiczów - ale dzięki temu poddasze pomalowane, ogrzewanie zamontowane i czas na podłogi. Do zobaczenia Prawie nieuzalezniona Joaśka Jaśka
  23. Jak miło - pamiętacie (tu otarłam łezkę wzruszenia). Ależ rozgadane towarzystwo no nooo. A bez netu jest twórczo - więcej się robi dla domu, gada z sobą i rodziną. Zaniedbuje się co prawda stronkę www i szanownych forumowiczów - ale dzięki temu poddasze pomalowane, ogrzewanie zamontowane i czas na podłogi. Do zobaczenia Prawie nieuzalezniona Joaśka Jaśka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...