Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

flamenco108

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    492
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez flamenco108

  1. Niestety, wcześniej niż za parę miesięcy nie będę miał w tej kwestii nic do powiedzenia podłoga werandy wcześniej nie powstanie
  2. Niestety, wcześniej niż za parę miesięcy nie będę miał w tej kwestii nic do powiedzenia podłoga werandy wcześniej nie powstanie
  3. A swoją drogą, Jezier, Tratwa, zbliżając się do końca budowy zaczynam łapać, dlaczego już budujecie następny dom. Z jednej strony widzę siebie spoczywającego na Laurach, Werandach i innych kochankach przez następne parę lat. Z drugiej strony już łażę i oglądam: to bym następnym razem zrobił inaczej, tamto inaczej... A do tego ciągnie mnie do budowy całkowicie własnoręcznej, bez ekip, bez pośpiechu i dla rozrywki. Na szczęście kasa się skończyła i nie wiadomo, kiedy będzie następna, więc w tym temacie mam spokój
  4. A swoją drogą, Jezier, Tratwa, zbliżając się do końca budowy zaczynam łapać, dlaczego już budujecie następny dom. Z jednej strony widzę siebie spoczywającego na Laurach, Werandach i innych kochankach przez następne parę lat. Z drugiej strony już łażę i oglądam: to bym następnym razem zrobił inaczej, tamto inaczej... A do tego ciągnie mnie do budowy całkowicie własnoręcznej, bez ekip, bez pośpiechu i dla rozrywki. Na szczęście kasa się skończyła i nie wiadomo, kiedy będzie następna, więc w tym temacie mam spokój
  5. No to Ci pogratuluję. Ja o warunki przyłączenia wystąpiłem do gazowni w kwietniu 2006, żeby zacząć budowę w marcu 2007. Zero zdziwień przeżyłem, jak oświadczyli, że przyłączenie kosztować będzie 7000PLN (plus ponad 3000PLN instalacja wewnętrzna, ale to nie ich broszka) - za co? Za zrobienie wcinki w rurę gazową, co biegnie 3 mb od mojej skrzynki z reduktorem! Rura od skrzynki do rury gazowej została już przygotowana przez ekipę wykonującą instalację wewnętrzną. Taki monopol.
  6. No to Ci pogratuluję. Ja o warunki przyłączenia wystąpiłem do gazowni w kwietniu 2006, żeby zacząć budowę w marcu 2007. Zero zdziwień przeżyłem, jak oświadczyli, że przyłączenie kosztować będzie 7000PLN (plus ponad 3000PLN instalacja wewnętrzna, ale to nie ich broszka) - za co? Za zrobienie wcinki w rurę gazową, co biegnie 3 mb od mojej skrzynki z reduktorem! Rura od skrzynki do rury gazowej została już przygotowana przez ekipę wykonującą instalację wewnętrzną. Taki monopol.
  7. Jest też firma na Burakowskiej, gdzie można kupić różne bitumiczne mazidła, ale zapomniałem nazwy. Wjeżdżając od Powązkowskiej brama zaraz przed okienkiem piekarni, po lewej. LINK-google_maps
  8. Jest też firma na Burakowskiej, gdzie można kupić różne bitumiczne mazidła, ale zapomniałem nazwy. Wjeżdżając od Powązkowskiej brama zaraz przed okienkiem piekarni, po lewej. LINK-google_maps
  9. Tjaaa... Mój kierownik budowy, jako rodzinnie zainteresowany, strasznie mnie gonił na etapie konstrukcji, coby ją dobrze zakotwiczyć w fundamencie. Ponieważ jakoś nie chciałem mu wierzyć, robił nawet wyliczenia na serwetce, żeby uświadomić siły, jakie działają na dom. W związku z tym oprócz zakotwienia podwalin, musiałem cały dom oblecieć i gwoździami ekstra zamocować go do tych podwalin . No i bardzo dobrze - dom nie odleciał, ale zwiało kawałek pokrycia, przez co pół soboty tkwiłem na dachu wśród wiatru i deszczu łatając i wzmacniając, co się da. Dzięki temu dach przetrwał noc z soboty na niedzielę bez dalszych strat.
  10. Tjaaa... Mój kierownik budowy, jako rodzinnie zainteresowany, strasznie mnie gonił na etapie konstrukcji, coby ją dobrze zakotwiczyć w fundamencie. Ponieważ jakoś nie chciałem mu wierzyć, robił nawet wyliczenia na serwetce, żeby uświadomić siły, jakie działają na dom. W związku z tym oprócz zakotwienia podwalin, musiałem cały dom oblecieć i gwoździami ekstra zamocować go do tych podwalin . No i bardzo dobrze - dom nie odleciał, ale zwiało kawałek pokrycia, przez co pół soboty tkwiłem na dachu wśród wiatru i deszczu łatając i wzmacniając, co się da. Dzięki temu dach przetrwał noc z soboty na niedzielę bez dalszych strat.
  11. Tratwa, po pierwsze primo, to drzewa nienaniesione na mapę nie istnieją - nie ma ich w rzeczywistości administracyjnej, zatem jeżeli ktoś zwróci się o pozwolenie na wycinkę takiego drzewa, to najpierw będzie musiał ponieść koszty zewidencjonowania go, a dopiero potem ruszy procedura pozwolenia. I to jest odpowiedź na naszą rzeczywistość - najpierw trzeba sprawdzić, co urząd wie o Twojej działce, a potem ewentualnie szumieć do urzędu. Im mniej wie, tym lepiej.
  12. Tratwa, po pierwsze primo, to drzewa nienaniesione na mapę nie istnieją - nie ma ich w rzeczywistości administracyjnej, zatem jeżeli ktoś zwróci się o pozwolenie na wycinkę takiego drzewa, to najpierw będzie musiał ponieść koszty zewidencjonowania go, a dopiero potem ruszy procedura pozwolenia. I to jest odpowiedź na naszą rzeczywistość - najpierw trzeba sprawdzić, co urząd wie o Twojej działce, a potem ewentualnie szumieć do urzędu. Im mniej wie, tym lepiej.
  13. A ja myślę, że Obama to zasłona dymna i nic więcej. Prawdziwym kandydatem jest Clintonowa. Bardzo to ładnie było widać w komentarzach (nie pomnę, gdzie to czytałem) po ich prawyborach w jakimś czarnym stanie, gdzie Clintonowa z mężem codziennie popełniali jakąś gafę, co, patrząc na ich sprawną kampanię w innych stanach, wydawało się podejrzane - stąd wniosek, że ich celem było przegrać u czarnych i w ten sposób skierować ich głosy na Obamę. W ten znowuż sposób Obama dostaje etykietkę reprezentanta sfrustrowanej czarnej mniejszości i traci głosy sfrustrowanej latynoskiej większości oraz sfrustrowanych Żydów, co przekłada się na brak poparcia sfrustrowanej finasjery. Głosy przechodzą na Clintonową, która NB. w młodości udzielała się pono w jakimś trockistowskim towarzystwie. Majstersztyk wyborczej strategii, swoją drogą. A korporacje produkujące broń zawsze się z panującym prezydentem dogadają, swój, czy nie swój. Pamiętacie powiedzonko, że każdy amerykański prezydent ostatnio musi wygrać przynajmniej jedną wojenkę?
  14. A ja myślę, że Obama to zasłona dymna i nic więcej. Prawdziwym kandydatem jest Clintonowa. Bardzo to ładnie było widać w komentarzach (nie pomnę, gdzie to czytałem) po ich prawyborach w jakimś czarnym stanie, gdzie Clintonowa z mężem codziennie popełniali jakąś gafę, co, patrząc na ich sprawną kampanię w innych stanach, wydawało się podejrzane - stąd wniosek, że ich celem było przegrać u czarnych i w ten sposób skierować ich głosy na Obamę. W ten znowuż sposób Obama dostaje etykietkę reprezentanta sfrustrowanej czarnej mniejszości i traci głosy sfrustrowanej latynoskiej większości oraz sfrustrowanych Żydów, co przekłada się na brak poparcia sfrustrowanej finasjery. Głosy przechodzą na Clintonową, która NB. w młodości udzielała się pono w jakimś trockistowskim towarzystwie. Majstersztyk wyborczej strategii, swoją drogą. A korporacje produkujące broń zawsze się z panującym prezydentem dogadają, swój, czy nie swój. Pamiętacie powiedzonko, że każdy amerykański prezydent ostatnio musi wygrać przynajmniej jedną wojenkę?
  15. No właśnie, nie kłóćcie się. Jeżeli istnieje mechanizm rynkowy (nie psychologia maklerów, tylko matematyczno-finansowo-prawny), który każe warszawskiej giełdzie spadać za nowojorską, to automagicznie powinien i działać w drugą stronę - proporcjonalnie. Jeżeli tak się nie dzieje, to albo różnica kategorii wagowych giełd jest zbyt duża, aby zauważyć zwrotne oddziaływanie, albo takiego mechanizmu nie ma. I wtedy pozostaje czysta psychologia maklerów ), którzy zamiast podejmować decyzje kierując się racjonalnymi przesłankami, czynią to na podstawie lektury biuletynów NASDAQ oraz bankier.pl. Kończmy tego offtopa.
  16. No właśnie, nie kłóćcie się. Jeżeli istnieje mechanizm rynkowy (nie psychologia maklerów, tylko matematyczno-finansowo-prawny), który każe warszawskiej giełdzie spadać za nowojorską, to automagicznie powinien i działać w drugą stronę - proporcjonalnie. Jeżeli tak się nie dzieje, to albo różnica kategorii wagowych giełd jest zbyt duża, aby zauważyć zwrotne oddziaływanie, albo takiego mechanizmu nie ma. I wtedy pozostaje czysta psychologia maklerów ), którzy zamiast podejmować decyzje kierując się racjonalnymi przesłankami, czynią to na podstawie lektury biuletynów NASDAQ oraz bankier.pl. Kończmy tego offtopa.
  17. Też tak byłem umówiony. A po trzeciej wywrotce zadzwonił, że mu kiper padł i do widzenia (może załapał lepszego zleceniodawcę?). Musiałem kombinować na szybko, aż brałem frakcjonowany.
  18. Też tak byłem umówiony. A po trzeciej wywrotce zadzwonił, że mu kiper padł i do widzenia (może załapał lepszego zleceniodawcę?). Musiałem kombinować na szybko, aż brałem frakcjonowany.
  19. No właśnie jak giełda spada, to wszyscy "specjaliści", a w rzeczywistości PRowcy krzyczą "spokojnie, to tylko korekta", a idzie np. bessa. Jak rośnie, to krzyczą "hossa!". Wszystko, żeby przyciągnąć i utrzymać nasze pieniążki we własnej kieszeni.
  20. No właśnie jak giełda spada, to wszyscy "specjaliści", a w rzeczywistości PRowcy krzyczą "spokojnie, to tylko korekta", a idzie np. bessa. Jak rośnie, to krzyczą "hossa!". Wszystko, żeby przyciągnąć i utrzymać nasze pieniążki we własnej kieszeni.
  21. A jakbyś chciała, żeby klienci zaczęli się wyzbywać działek, to co byś napisała? Oni wieszczą spadki na nieruchomościach, ale na razie nieruchomości drożeją. Towarzystwa inwestycyjne robią kampanie reklamowe, że zyski im rosną, heja, zainwestuj, ale na wykresach spadają. Ciekawe dlaczego? Jest taka zasada kryminalistyczna, nakazująca zawsze pytać o motyw działania. Jeżeli autor jest pewien swoich racji, niech pokaże, jak się właśnie wyzbywa swoich nieruchomości, a środki ładuje - w co? W Hiszpanii nieruchomości po akcesji do WE zdrożały średnio czterokrotnie. A Hiszpania nie była w RWPG, jej rynek funkcjonował w miarę normalnie. Ilokrotnie powinny zdrożeć nieruchomości u nas? Gadam tak sobie i pluję w brodę, że byłem niefrasobliwym konikiem polnym do niedawna. Jakbym miał te 80KPLN, to bym właśnie je inwestował w ziemię i niech sobie manipulanci piszą, co im się podoba. Tak tylko mieszam, dla podtrzymania napięcia
  22. A jakbyś chciała, żeby klienci zaczęli się wyzbywać działek, to co byś napisała? Oni wieszczą spadki na nieruchomościach, ale na razie nieruchomości drożeją. Towarzystwa inwestycyjne robią kampanie reklamowe, że zyski im rosną, heja, zainwestuj, ale na wykresach spadają. Ciekawe dlaczego? Jest taka zasada kryminalistyczna, nakazująca zawsze pytać o motyw działania. Jeżeli autor jest pewien swoich racji, niech pokaże, jak się właśnie wyzbywa swoich nieruchomości, a środki ładuje - w co? W Hiszpanii nieruchomości po akcesji do WE zdrożały średnio czterokrotnie. A Hiszpania nie była w RWPG, jej rynek funkcjonował w miarę normalnie. Ilokrotnie powinny zdrożeć nieruchomości u nas? Gadam tak sobie i pluję w brodę, że byłem niefrasobliwym konikiem polnym do niedawna. Jakbym miał te 80KPLN, to bym właśnie je inwestował w ziemię i niech sobie manipulanci piszą, co im się podoba. Tak tylko mieszam, dla podtrzymania napięcia
  23. Mój kolega wychowany w Falenicy twierdzi, że tam obowiązywała zawsze zasada prawej ręki, czyli w najgorszej sytuacji był właściciel działki skrajnej, bo musiał cały płot budować. My mamy z jednej strony płot postawiony przez jednych sąsiadów. Z drugiej ruinę płotu oddzielającego od drugich sąsiadów, może moi rodzice wiedzą, kto go stawiał, ta działka ma już historię. Oni znowuż po drugiej stronie mają płot postawiony przez tamtego właściciela działki. Z tego, co pomnę, to nie mieli nic naprzeciw, żebyśmy płot nowy postawili, ale też do płacenia się nie spieszą. Ale przez dziurę w płocie po jabłka, już byli Po ich jabłka. Ich jabłoń zwiesza gałęzie nad naszą działką. Cóż, z sąsiadami trzeba sobie jakoś stosunki sąsiedzkie ułożyć... Nie da ci ojciec, nie da ci matka...
  24. Mój kolega wychowany w Falenicy twierdzi, że tam obowiązywała zawsze zasada prawej ręki, czyli w najgorszej sytuacji był właściciel działki skrajnej, bo musiał cały płot budować. My mamy z jednej strony płot postawiony przez jednych sąsiadów. Z drugiej ruinę płotu oddzielającego od drugich sąsiadów, może moi rodzice wiedzą, kto go stawiał, ta działka ma już historię. Oni znowuż po drugiej stronie mają płot postawiony przez tamtego właściciela działki. Z tego, co pomnę, to nie mieli nic naprzeciw, żebyśmy płot nowy postawili, ale też do płacenia się nie spieszą. Ale przez dziurę w płocie po jabłka, już byli Po ich jabłka. Ich jabłoń zwiesza gałęzie nad naszą działką. Cóż, z sąsiadami trzeba sobie jakoś stosunki sąsiedzkie ułożyć... Nie da ci ojciec, nie da ci matka...
  25. No, co Ty, pewnie, że bym nie podpisał. Wywiózłbym ich zwłoki na taczkach (po uprzednim trzykrotnym ostrzeżeniu, oczywiście). Ale ja też umiem czytać, przynajmniej czasami. Bo my dopiero od niedawna wracamy z głębokiego cywilizacyjnego cofnięcia trwającego ponad pół wieku. Czemu tu się dziwić? Ciężko to zrozumieć? Całkiem ontopicznie: Na przełomie wieków dwa lata mięszkałem na wsi, w pałacu dworskim, 8ha parku, a na wprost, pomiędzy dwoma stawami, na podjazd dworu prowadziła bita droga wiejska szerokości wozu drabiniastego. Przy okazji przygotowywania się do pewnej inwestycji budowlanej, mieliśmy okazję zapoznać się ze starymi mapami tych okolic, które cały czas leżały w gminie, bo były lepsze niż nowe. Okazało się, że jest to przedwojenna droga dworska, szerokości 16m, trójpasmowa, ze środkowym pasmem brukowanym (dla państwa) i dwoma skrajnymi pasmami z tłucznia (dla dwóch kierunków jazdy pospólstwa. Ba, ta szerokość dalej była zarezerwowana dla pasa tej drogi, tylko nikomu nie chciało się dopilnować, żeby chłopi sobie go nie zaorywali. Sprawa wyszła, kiedy za finans unijny położono wodociąg i przyłącza przeciwpożarowe: gdzieś tam, hen, pośrodku pól zaczęły sterczeć hydranty - a chłopi zaczęli kląć, bo im to pod koła traktorów co i raz się podkładało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...