Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Tulla

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    27
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Tulla

  1. Gonga - polecam dla męża terapię wstrząsową, dla teściowej zresztą też, tylko pod większym napięciem Mam to szczęście, że mój mąż, mimo młodego wieku, pępowinę odciął dawno temu, a ja musiałam go tylko nauczyc argumentacji (wcześniej, jak matka go wkurzyła, to zacinał się w sobie, wyrzucał z siebie wszystko półsłówkami i po prostu przez jakiś czas była zagęszczona atmosfera). Jednak wiem, co to znaczy, kiedy chłop podlega matce i uwiązany jest pępowinową smyczą. Byłam kiedyś związana z takim, kroiło się nawet coś poważnego, jakieś zaręczyny się zapowiadały, ale do szału doprowadzała mnie jego mamunia i jegopoddańczo-uwielbienczy stosunek do niej. Tak to się zbierało i zbierało, że kiedyś, w jakiejś kłótni o to, kiedy on powiedział, że przynajmniej ma NORMALNY dom (moi rodzice są po rozwodzie), powiedziałam mu PAPA! Teraz wiem, że nie byłabym w stanie wyjśc za mąż za takiego człowieka. Zakładam, że kilka rozmów(z mężem) na ten temat masz już za sobą i pewnie Twój mąż uważa, że przesadzasz? Może przyjmij taką strategię, że nie wytykaj teściowej złego zachowania jako świadomego i celowego. Twój mąż ma wyidealizowany obraz matki w głowie, więc pewne rzeczy będą do niego docierac stopniowo (nawet w ślimaczym tempie). Łatwiej mu będzie przyjąc, ze matka robi pewne rzeczy niechcący, niż z premedytacją.
  2. Tulla

    Kod Da Vinci

    Tomku J - Teologię spekulatywną podałam jako przykład łączenia metod rozumowych i wiary (nie wszyscy szli w tym kierunku). A poza tym, przepraszam, że czepiam się słów, napisałeś, że nie ma czegoś takiego jak "WIARA W NAUCE" i to z TYM nie zgodziłam się. Nie użyłeś słów "wiara JAKO nauka", "nauka w wierze", "udowadnianie prawd wiary za pomocą metod naukowych"... Uważam, że człowiek na swojej drodze dochodzi do pytań na które nie może znaleźc odpowiedzi (również na drodze naukowej) i tutaj wiedzę MOŻNA uzupełniac wiarą, np. w kwestii koncepcji absolutu, arystetelesowskiego AKINETOS KINETES - nie ciekawiło to nikogo, jak z tym jest? Jednak, tak jak napisałam wcześniej, trzeba wierzyc, żeby zrozumiec. Szanuję Twoje zdanie, nie musisz się ze mną zgadzac, jednak nie przekonują mnie Twoje argumenty (byc może nie zrozumieliśmy się na jakimś etapie dyskusji i tok rozumowania kazdego z nas pobiegł niesfornie w inną stronę ) A tak na marginesie - ja WIEM, że mój małżonek mnie nie zdradza, nie tylko WIERZĘ w to . A co by było, gdybym wiedziała, a nie wierzyła - początek choroby psychicznej?
  3. Tulla

    Kod Da Vinci

    Ale ja nie napisałam nic o tym, żeby za pomocą nauki kwestionowowac istnienie Boga Wręcz przeciwnie... Pomiędzy wiarą a nauką zachodzi pewna korelacja. Neguję jedynie to, że "nie ma czegoś takiego jak wiara na nauce" (a nie "nauka w wierze" - byc może z takiej wypowiedzi możnaby było wywnioskowac, że próbuję Wam wcisnąc, że istnienie Boga można udowodnic za pomocą nauki)
  4. moim zdaniem w projekcie nr 1 jest najwięcej możliwości kombinacji. Tylko, że wyjdą małe klitki... 57 m2 to niezbyt dużo na mieszkanie z 2 sypialniami.
  5. nieee, aż tak drastyczna nie była...w takiej sytuacji nie powstrzymałabym chyba mojego wrednego jęzora To było ujęcie, na którym był on sam. Rozmawiałam z moją mamą (jej też zrobiło się przykro z tego powodu) i stwierdziłyśmy, że zrobiła to pewnie nieświadomie. A tak na marginesie - to zdjęcie jest z początku ceremonii i mój jeszcze-wtedy-narzeczony miał minę jak 100 nieszczęśc - jakby właśnie obmyślał plan ucieczki...ciekawe, może odprawia nad tym zdjęciem jakies egzorcyzmy... Echhh, to i tak pikuś przy jej wcześniejszych wyczynach. Na szczeście mogę liczyc na męża, jak nam za bardzo teściowa daje w kośc, to ją bierze na rozmowę i mamy na jakiś czas mamusię-miodzio
  6. Tulla

    Kod Da Vinci

    Zaglądając tutaj miałam nadzieję, że dowiem się czegoś ciekawego na temat Waszych odczuc po przeczytaniu/obejrzeniu "Kodu...",ale widzę,że tytułowy wątek odszedł już w zapomnienie, a pozostali zacietrzewieni panowie Mam pytanko, a nawet dwa (zresztą może i więcej, ale nie mam już siły wertowac tego wątku od początku) Luc Skywalker - skąd wziąłeś tę interesującą KLASYCZNĄ definicję filozofa? (coś o chłopie greckim?) i jeszcze jedno, co zapamiętałam - Tomek J napisał, że (przepraszam, że tak bardzo okroiłam Twoją wypowiedź). Ośmielę sie z Tobą nie zgodzic. Studiując średniowieczne (co nie znaczy, że nieaktualne) teksty ówczesnych filozofów wielokrotnie spotkałam się z tym problemem. Na założeniu, że wiarę należy łączyc z rozumem (także nauką) opiera się scholastyka i późniejsi jej kontynuatorzy. Pytanie tylko w jakim stopniu i na jakich zasadach(należy łączyc)... Piotr Abelard przyczynił się do powstania czegoś takiego, jak TEOLOGIA SPEKULATYWNA, która kształtowała się jako wiedza o charakterze NAUKOWYM. Nadal aktualna jest myśl sw. Tomasza z Akwinu (np. w Szkole Lubelskiej), a on łączył ze sobą te dwie dziedziny m.in co do metody poznawczej. To są oczywiście tylko 2 przykłady, bo nie chcę Was zanudzac długimi wywodami i listą innych osób (także tych bardziej współczesnych), po prostu chciałam dorzucic swój kamyk do Waszego ogródka Ale tu chyba trzeba wierzyc, zeby zrozumiec Pozdrawiam[/b]
  7. W moim przypadku raczej nie ma powodów, żeby narzekac. Mam życzliwych i bardzo ciepłych teściów...ale-no właśnie, czy zawsze musi byc jakieś "ale" ? Teściowa czasem zachowuje się...dziwnie. Niby wszystko ok, a zdarza jej się wprowadzic niemało zamieszania. Nie będę się rozpisywac na temat jej numerów, bo całą książkę możnaby napisac (musiałabym nawiązac do pokręconej sytuacji w tej rodzinie ), ale ostatnio zauważyłam coś, co sprawiło mi przykrośc. Wpadliśmy na sekunde do niej, żeby coś odebrac i zauważyłam, że na komodzie stoi zdjęcie MOJEGO MĘŻA z NASZEGO ślubu. Nie wiem, może jestem już przewrażliwiona...Po różnych przejsciach musiałam się nauczyc tolerowac różne jej wyskoki i dziwactwa w imię spokoju i miłej atmosfery, co nie zmienia faktu, że pewnych rzeczy nie zauważam . Zrobiło mi się przykro - w koncu jeśli nie chciała, żeby moja twarz straszyła ją przed snem, to mogła tam postawic jakieś inne jego zdjęcie, daliśmy rodzicom cały zestaw naszych portretówek, które zrobiliśmy przy okazji robienia zdjęc do dokumentów. A może ja wyolbrzymiam? Może straciłam zdolnosc obiektywnej oceny?
  8. mika31 - wydaje mi się, że jesteś trochę przewrażliwiona, a Twoja reakcja jest nieadekwatna do TONU wypowiedzi Zielonookiej. Sama przyznasz chyba, że warunki, jakie opisałaś, odbiegają od tych, jakie należą się naszym czworonogom. Jeżeli tak jest, to dlaczego Twoi rodzice decydują się na psa? Kocham psy, ale nie mogę miec w tej chwili zadnego, bo nie stac mnie na poświęcenie psiakowi tyle uwagi, ile on by wymagał (problemem by były regularne spacery). Dlatego zdecydowałam się na kota. Chciec a móc to 2 różne sprawy.
  9. Mnie kiedyś wmurowało, kiedy na imprezie byłam świadkiem żałosnej rozmowy kumpla z nieznajomą blondyną: "Cześc, jak się bawisz? Może chcesz się przejechac moim MERCEDESEM?" Kiedy ochłonęłam, stwierdziłam, że ja to chyba niewiele wiem o tym człowieku. A może sposób podrywu dobrany do obiektu? Bo panna dała się złapac na to... A samochód, oczywiście, nie był jego, tylko matki. Za to mistrzostwo świata w podrywaniu zdobył mój mąż. Poznaliśmy się na imprezie, wpatrywał się we mnie przez kilka godzin. Podirytowało mnie to troszkie i zapytałam subtelnie, co się tak gapi i czy mam brudną twarz (takie w moim stylu). Za jakiś czas złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował... Ryzykant... Może wyczuł, że ja nie lubię gierek w stylu "Czekałem na Ciebie przez całe życie..." Do dzisiaj znajomi śmieją się z nas, że najlepszy sposób na podryw to "z przyczajenia".
  10. polar96 - nic nie obiecuję, ale w przyszłym tygodniu, ok. 27go jade nad morze (z postojem w Wawie). Jeszcze nie wiem, czy podróż po wybrzezu zaczynamy od Ustki, czy od Krynicy Morskiej, ale jakby co, to dam znac. I jechalibyśmy w nocy. A tymczasem może uda Ci się znaleźc jakiegoś "pewniaka". Pozdrawiam
  11. Tulla

    matura 2006

    KIM??? Ja to jednak tępa jestem...
  12. Tulla

    matura 2006

    kroyena - nie szufladkuję wszystkich ślizgaczy do jednego wora, zdarzają się czasem zdolne bestie (sama prześlizgałam się przez całe liceum i nagle okazuje się teraz, że jeszcze dużo mi w tej głowie siedzi - pewnie dlatego, że nie ryłam na pamięc i nie stresowałam się ocenami). Studiowanie to jednak więcej niż samo zaliczenie podstawowego materiału z wykładów, to dużo ciężkiej pracy i szukania we własnym zakresie (a liceum tego nie uczy,przynajmniej nie za moich czasów). I zgadzam się z Agnieszką w kwestii poprawki w trybie przyspieszonym (o ile przy obecnym systemie byloby to mozliwe)
  13. Tulla

    matura 2006

    Dziwią mnie wypowiedzi niektórych osób sugerujące, że skutkiem "amnestii" i podobnych temu decyzji będą rzesze niedouczonych osób z wykształceniem wyższym. Co ma jedno do drugiego? Studia to jedno, a matura to drugie. Nauka na uczelni i tak wyegzekwuje podstawową wiedzę. Mam na roku osoby, które zdały maturę na bardzo dobrym poziomie, a tak się zachłysnęły życiem studenckim, że prześlizgują się z materiałem i ledwo co zaliczają. I co będzie wart taki MagisterLedwoLiźniętejWiedzy z bardzo dobrymi ocenami maturalnymi ? Ze mną jest odwrotnie - matura na poziomie dostatecznym, a na studiach mnie "natchnęło" i traktuję to poważnie (może ze względu na to, że zaczęłam je dopiero wtedy, kiedy do nich dojrzałam). Nie podoba mi się decyzja Giertycha, ale nie róbmy z tego dramatu Czy ktoś podważa decyzje nauczycieli, kiedy naciągają oceny, żeby tylko "wypchnąc" leniwego gałgana (o czym wspomniał wczesniej Pawson)?. Tak samo niepedagogiczne i nieetyczne. Piętnując Romka piętnuje się też tę grupę osób, która w drodze wyjątku jednak dostanie to świadectwo. A przypominam, że wiedza na egzaminach to nie wszystko - szczęście do pytań też ma duże znaczenie. Powtórzę się -stanowczo twierdzę, że to forma i poziom nauczania w szkołach jest do bani, a nie sposób przeprowadzania matury.
  14. To mają lepiej niż mój mąż... On aż zbladł kiedyś, jak w miseczce naszej kocurowatej pojawiło się danie z...krewetkami
  15. Tulla

    matura 2006

    Ciekawa jestem tylko, co autorka miała na myśli pisząc o krzywdzie... Krzywdzące i nieuczciwe jest to wobec osób, które nie zdały tej matury i dostały amnestię. Przecież to oszukiwanie ich i samych siebie (czytaj - osób odpowiedzialnych za naszą edukację). Rośnie pokolenie imbecyli bez wyobraźni. Patrzę na moje dużo młodsze siostry i ręce mi opadają - nie potrafią znaleźc sobie zajęcia, ciągle potrzebują bodźców stymulujących, np. w postaci komputera (a teraz także i alkoholu... tak, tak, moją 13-latke złapałam na upijaniu się ), a szkoła karmi je jakąś bełkotliwą papką, o której bardzo szybko zapominają. 15letnie dziewczę nie potrafiło wymienic zekranizowanych powieści ! A czas wolny spędza na szwendaniu się po ARKADII - to jest takie "zaj.....te" :o . Nauczycielka w szkole głosu na dzieciarnie podnieśc nie może...bo po latach bicia linijką pa łapach społeczenstwo popadło w skrajnośc i zabrania się stosowania tak "drastycznych metod wychowawczych"(mowa o podniesieniu głosu-nie wrzaskach sfrustrowanej starej panny )?Myślałam kiedyś, że może to są błędy wychowawcze ojca i ciotki (to moje siostry przyrodnie), ale okazuje się, że nie, nastoletnie osobniki z jako tako wyrobionym systemem wartości, zainteresowaniami i wyobraźnią to przypadki marginalne- przeprowadziłam wywiad wśród znajomych. A poza tym to nie tylko kwestia domu - miałam o wiele gorsze warunki dorastania (mamy cały dzień nie było, mnie wychowywała warszawska Praga), jakoś wyszłam na ludzi Nie mówię, że było gładko, ale jakoś z rozsądkiem (w miarę nastoletniego umysłu ) Ufff... chyba trochę zboczyłam z tematu, ale m.in. to są przyczyny, którym powinny przyjrzec się osoby odpowiedzialne za wychowanie poza domem, czyli między innymi szkoła. Szkoda tylko, że niektórzy nauczyciele zapominają, że to jest placówka wychowawcza. Reformę oświaty (w moim subiektywnym odczuciu) zaczęto od d..y strony - nie matura(czyli koniec tego łańcucha), PanowieNaWysokichStołkach, a to, co się dzieje w szkole...A oni by chcieli wszystko na raz...jak nie od końca! I oni teraz muszą sprawdzac, czy społeczeństwo potrafi czytac tekst ze zrozumieniem! Byłam pierwszym rocznikiem, kiedy eksperymentalnie wprowadzono ten punkt(rok 1999) Ludzie(Sasetko)! PROSZĘ Was! Litości! To nie jest łaciński tekst św. Tomasza z Akwinu o nieśmiertelności duszy, tylko coś, co zostało dopasowane do możliwości w miarę rozwiniętego 18-nasto,19-nastolatka. Przeczytałam te moje wypociny i stwierdzam, że w moim przypadku powinno się postawic gałę za chaos wypowiedzi Chwała osobie, która coś z tego zrozumie - taki teścik na czytanie ze zrozumieniem. Jeziorański... też mi coś
  16. Ew-ka Wybudowanie domu... i organizacja własnego ślubu znajomi mnie straszą, że egzaminatorzy lubią powrzeszczec podczas egzaminu, żeby zestresowac kursanta, a ja jestem przewrażliwiona na punkcie wrzasków i nie wiem, jak to się skończy (dla mnie i egzaminatora ) Chyba kupię sobie melisę i... zatyczki do uszu
  17. Mufka, polecam strone http://www.miau.pl , jezeli decydujesz się na dołączenie do grona zakoconych podstawowe wiadomości na temat opieki nad kotem http://abckota.pl/iok.html informacje dla alergików http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=20512&sid=56085df66c137cfb47abeef3f8e1d796
  18. Ufff... ja w przyszłym tygodniu idę zapisac się na egzamin(pierwszy)... i, co najgorsze, już TERAZ odczuwam stres - co to będzie na egzaminie! Mąż mnie straszy jakimiś bzdurami, instruktor wczoraj na jazdach zasygnalizował problemy, z jakimi borykają się kursanci na egzaminie (nietypowe pytania, zadania) i już czuję, że wymiękam...
  19. Hooop, do gory... trzymam kciuki za odnalezienie sie tej dziewczyny! I za jej rodzine, zeby nie tracila wiary!
  20. Tulla

    A może...fitness?

    aha26 - nie załamuj się! Zanim zaczęłam chodzic na step, serię cwiczeń regularnie wykonywalam w domu (pod warunkiem, ze męża nie było w domu, bo jego pełen politowania wzrok jakoś ostudza mój zapał). Później przerzuciłam się na step pod okiem fachowca, ale nie oznacza to, że całkowicie zrezygnowałam z cwiczeń w domu (średnia całkiem niezła - wychodzą 3 dni w tygodniu cwiczeń "domowych" i 2 dni "stepowych)
  21. I gdzie sie podzialiscie w tym roku, Milosnicy Zuzla! Fizyku - mila pamiatka, szkoda tylko, ze Kacper juz nie jezdzi. Kto wie, moze bylby to talent godny ojca...
  22. A pytasz o cos konkretnego? Spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu jest bardziej ograniczone i regulowane przez odrębne przepisy. Spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego może być ustanowione wyłącznie w budynkach stanowiących własność lub współwłasność spółdzielni poprzez zawarcie umowy miedzy członkiem a spółdzielnią. Członek spółdzielni zobowiązuje się wnieść wkład budowlany oraz uiszczać opłaty a spółdzielnia oddać członkowi lokal mieszkalny. Oczywiście spółdzielnia oddaje członkowi lokal do jego użytku na czas nie oznaczony. Natomiast członek spółdzielni w związku z zawarciem ze spółdzielnią umowy zobowiązuje się do ponoszenia wszelkich kosztów jakie wynikają ze statutu bądź umowy. Kosztami takimi mogą być także opłaty wynikające z racji zaciągniętego przez spółdzielnie kredytu na sfinalizowanie zamierzonego celu jakim jest realizacja zadań gospodarki mieszkaniowej. Jednakże dotyczy to tylko przypadku kiedy spółdzielnia podejmie taki kredyt oraz dotyczy członka spółdzielni tylko w takim zakresie w jakim posiada udział wobec spółdzielni poprzez korzystanie z lokalu. W podobnej sytuacji znajduje się członek, który nabywa spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu po uprzednim wygaśnięciu tegoż prawa. Z członkiem ubiegającym się o spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego spółdzielnia zawiera umowę o budowę lokalu. Istnieje możliwość przekształcenia lokatorskiego prawa do lokalu w prawo własności. Na pisemne żądanie członka, któremu przysługuje prawo lokatorskie, spółdzielnia jest obowiązana zawrzeć z tym członkiem umowę przeniesienia własności lokalu. Członek ubiegający się o takie przekształcenie musi jednak spełnić określone warunki: 1. Dokonać spłaty wszelkich długów związanych z lokalem; 2. Spłacić także całą przypadającą na jego mieszkanie część zobowiązań spółdzielni związanych z wybudowaniem lokalu, a w szczególności - odpowiednią część zadłużenia kredytowego spółdzielni wraz z odsetkami; 3. Wpłacić na konto spółdzielni kwotę wynikającą z różnicy między wartością rynkową prawa odrębnej własności lokalu a wartością zwaloryzowanego wkładu mieszkaniowego i wszystkich obciążających mieszkanie spłat Mam nadzieję, że coś rozjaśniłam. Pozdrawiam
  23. Ufff, mieszkanko wykupione, babcia zapisala je w testamencie na meza, a my, zeby sie zabezpieczyc przed ewentualnymi roszczeniami ze strony rodziny, zglosilismy w US darowizne dla babci na wykup mieszkania. Babcia spokojna, my zadowoleni - mamy to z glowy
  24. Paulka - skoro dziecko z chrzcin nic nie zapamieta, to zabawki tym bardziej... I jaka idea mialaby temu przyswiecac? To nie sa urodziny, czy dzien dziecka (jedne z wielu), tylko bardzo wazne wydarzenie w zyciu kazdego katolika. Dla mnie moje pamiatki ze chrztu (nawet te najdrobniejsze) maja wyjatkowa wartosc - wlasnie dlatego, ze dostalam je z okazji chrztu. Nie chce tu uderzac w nute moralizatorska i odwolywac sie do wyzszych wartosci, wiec poprzestane na tych argumentach.
  25. Szczerze powiedziawszy to jestem przeciwna dawaniu dzieciom zabawek z okazji chrztu, czy komunii. Święto nabiera takiego odpustowego wymiaru... Moim zdaniem dobrym pomysłem jest grzechotka ze srebra lub srebrne pudełeczko na pierwszy ząbek. Większe prawdopodobieństwo, że nikt nie powieli pomysłu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...