Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Heimnar

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    288
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Heimnar

  1. Dzięki. Wiedzy nigdy dość =)
  2. Sądzę, żę wątpię. Niby czemu? Jak będę brał sadzonki od znajomych i gdzie mi się trafi, zamiast kupić wszystko za jednym zamachem, to będzie drożej? Dziwne. Zresztą - nawet jeśli...Ogród to nie inwestycja. Ile będzie kosztował, to będzie kosztował. Bardziej miałem na myśli sposób jego wykonywania.
  3. Też to słyszałem - do tego odpowiedni tynk (mineralny podobno odpada). A ile w tym jest prawdy a ile ściemy. Kto wie?
  4. A widziałeś kiedy jak kwitną? Moim zdaniem - jedne z piękniejszych drzew jakie u nas rosną. I do tego ten zapach...Hmmm. A lipa to mi wygląda na 100% zdrowy okaz i piękny.
  5. Rozumiem, że chodzi o zbiornik akumulacyjny, gdzie na drugiej taryfie ładujemy bufor, a potem rurkami podłogówki rozprowadzamy ciepło? Układ dobry jak każdy inny. Dużo tańszy od PC w inwestycji, a droższy w eksploatacji. Poza tym - raczej bezawaryjny - bo i co by się mogło tam popsuć? Ja u siebię będę właśnie robił ogrzewanie wodne - elektryczne. Tyle, że pomiędzy prąd i wodę wstawię pompę ciepła. Mnie się akurt kalkuluje. Ale nie każdemu musi.
  6. A po co ładować w ogród tylę kasy? Nie lepiej własnymi siłami pomalutku doprowadzać go do takiego stanu, jaki byśmy chcieli widzieć? I taniej to wyjdzie i więcej będzie radochy z jego zakładania. Osobiście jestem zdecydowanym przeciwnikiem robienia ogrodu na akord - od zera do stanu gotowego. Nie wychodzi to ładnie moim zdaniem. No chyba, że znajdzie się naprawdę "zajebistego" projektanta ogrodów. Ale takich jest jak na lekarstwo i raczej dużo sobie liczą. Większość "standardowych ogrodów" robionych "pod klucz" wygląda tandetnie i banalnie. Tak - robiąc go etapami, przynajmiej pamiętamy z grubsza kiedy jaką roślinkę sadziliśmy (albo od kogo dostaliśmy). No - ale każdy robi jak lubi. Ja wolę bardziej "emocjonalne" związanie z ogrodem i roślinami w nim rosnącymi. Inni pewnie wolą inaczej. Wolą rządek standardowych tujek. Co kto woli.
  7. Super! Fajnie, że są tutaj zwolennicy czegoś innego niż "trawniczek+chojaczki" - czego szczerze nie cierpię. I widzę, że mój pogląd na sprawy ogrodu jest dość spójny z ogólną myślą przedstawianą przez różnych ludzi w tym temacie. Od jakiejkolwiek chemii trzymam się z daleka, chyba że pozostaje ona jako "ostateczne rozwiązanie kwestii szkodnika, który wymknął się spod kontroli" Generalnie w chwili obecnej tył naszego ogrodu (przód to ugór budowlany - na szczęście niezbyt rozległy) jest w zasadzie regualrną łąką, która pozostawiona sama sobie na około tydzień-dwa zamienia się w istną dżunglę, którą jest potem trudno skosić. Za to po skoszeniu wygląda pięknie - bo z jednej strony estetycznie i wygodnie, a z drugiej - wciąż dziko, dzięki masie krzewów, kwiatów i innego zielska. Ostatnio mi zakwitła pojedyncza, czerwona róża. Po prostu piknie. I za nic bym swojego ogrodu nie wymienił na wypielęgnowany trawnik a'la pole golfowe. Tak lubię i koniec. A - i jeszcze jedna rzecz, której nie znoszę, to gdy ludzie po nabyciu działki rżną równo wszystkie drzewa. Ja rozumiem - pod dom. Ok. No - w odległości do 3-5 metrów od ścian. Ale żeby tak wszystko rzezać? To jest kurczę dopiero spustoszenie.
  8. Jeżeli kocioł kondensacyjny to podłogówka jak najbardziej się przyda (sprawność kocioła podniesie =). No i chyba zdecydowanie system z rozdzielaczami jest lepszy. Ja u siebie robię 100% podłogówki. Grzejnik tylko w łazience (a i tak elektryczny). Więc niejako problem mi się rozwiązał sam - jestem skazany na rozdzielacze - i dobrze =).
  9. A już chyba był taki temat... Nawet się ciekawa dyskusja na temat gościnności wywiązała . U mnie na zewnątrz. Tak jakoś mi logicznie pasuje. I dom większy przez to trochę .
  10. Pawson -> Tak przy okazji. Jak układali Ci tę wełnę? Jaki tynk, siatka, jak to wszystko pomocowane do ścian. Z ciekawości pytam. Przyda się niedługo =)
  11. Ja na razie tylko widziałem. Jak wisi, oraz w akcji. I wiem, że napewno u mnie takie coś też ezawiśnie. W kosztorysie domu przewidziane. To musi być super
  12. Powodzenia w paleniu drewna i węgla. Nie wyciągam tu aspektu ekologicznego, bo prawdopodobnie do Ciebie nie trafi. Ale mam pytanie - skąd pomysł, że jeżeli spalasz przy uprzedniej gazyfikacji paliwa, to nie uświadczysz dymu z komina? Toż to, za przeproszeniem, bzdura piramidalna. Dym jest jak był - owszem będzie miał mniej popiołu, sadzy i CO, ale reszta będzie bez zmian - dwutlenek węgla, tlenki siarki i azotu. A skąd te rewelacje o kosztach ogrzewania - ktoś znajomy ma i się chwalił? Twarde dowody poproszę przeciwko PC, a nie obiegowe opinie - tych jest aż nadto. Nie ma mnie co przepraszać (jako zwolennika PC), bo nie specjalnie trafiają do mnie takie argumenty. Decyzji nie podejmuję w ciemno - wiele rzeczy sobie przeliczyłem, kilka zweryfikowałem na podstawie doświadczeń innych ludzi (oczywiście nie przedstawicieli handlowych, bo Ci zawsze kit wciskają). I z tego wszystkiego wychodzi mi, że nie masz niestety racji. Na pewnym poziomie komfortu użytkowania (źródło ciepła praktycznie bezobsługowe) PC jest już najtańszym wyjściem w sensie kosztów eksploatacji. Oczywiście inwestycja jest na tyle miażdżąca, że nie każdego na nią stać. Ale stwierdzenie, że koszty PC=koszty kotła gazowego, to bym włożył między bajki. Chyba, że poprzesz to prawdziwym dowodem - miałeś (albo ktoś znajomy ma PC), jakiś inny - kocioł gazowy, sytuacje są porównywalne (dom, działka, nasłonecznienie) i jeżeli faktycznie wyszłoby jak mówisz, to przyznam Ci rację i wrócę do swoich obliczeń, szukając gdzie popełniłem błąd faworyzujący PC. Ale dopóki pozostajemy na poziomie wiedzy ogólnej - bez żadnych konkretów - to z takimi stwierdzeniami byłbym ostrożny. A - i żeby nie było, że staram się kogoś do PC namówić. Każdy wybiera sam. Jedni będą zadowoleni - inni nie. Czas pokaże =).
  13. Może dlatego że lepiej chłonie wodę z powietrza? Może
  14. Z tego co mi wiadomo, sprawy formalne pojawiają się w dwóch przypadkach: 1. Kolektor pionowy i odwiert powyżej 30m. Zgodnie z "prawem geologiczym" (czy jakoś tak) trzeba mieć na to pozwolenie. A z tego co już się dowiedziałem o pozwolenie takie występuje w imieniu inwestora wykonawca odwiertu. Trzeba mieć projekt geologiczny. Oczywiście to kosztuje. 2. Studnie czerpne i zrzutowe - przy korzystaniu z wody o określonej ilości (już nie pamiętam jaki to limit - trzeba by zerknąć do Prawa wodnego) wymagane jest posiadanie pozwolenia wodno-prawnego, a by je uzyskać trzeba sporządzić operat wodno-prawny. 3. Do najbardziej popularnego kolektora płaskiego chyba żadnych "papierków" nie trzeba załatwiać Ale oczywiście w punkcie 3 mogę się mylić. Nie interesowałem się tym, bo takiej opcji nie brałem w ogóle pod uwagę (za dużo ładnych drzew mam na działce )
  15. Brzmi fajnie i "poprawnie technicznie". Zastanawiam się, czy układanie styropianiu pomiędzy rurkami nie pogarsza trochę wymiany ciepła między rurkami, a pomieszczeniem. W końcu to świetny izolator i zajmuje miejsce świetnego przewodnika ciepła.
  16. O rany! To jeden z tematów w stylu: BK, czy ceramika, Wielkanoc, czy Boże Narodzenie. Ile ludzi tyle opinii. Ja chyba się zdecyduję na wełnę. Ale nie dlatego, że droższa. W zasadzie to nie wiem dlaczego
  17. My mamy u siebie 2W. Naszym zdaniem - najlepsze rozwiązanie, jeśli chodzi o parametry techniczne i cenę. 24 ceramiki + 12-15 cm wełny (prawdopodobnie - na razie stoją same ściany). Czemu uważam, że jest to najlepsze? Rozkład temperatur na przekroju ściany: Generalnie jeśli chodzi o wymianę ciepła to z technicznego punktu widzenia, jeżeli chcesz zabezpieczyć coś od wymieniania ciepła z otoczeniem, to najlepszą izolację dawaj możliwie najbardziej na zewnątrz tego czegoś. Materiał izolacyjny charakteryzuje się tym, że spadek temperatury na jego grubości jest duży - im lepszy materiał, tym większy ów spadek. I teraz - jeżeli chcesz odizolować cieplnie dom (jako całość) od otoczenia, to najlepszym pomysłem będzie umieszczenie warsty izolacyjnej na zewnątrz ścian - skutkuje to tym, że od strony zewnętrznej masz materiał, którego zewnętrzna powierzchnia jest zimna (bliska temp. powietrza), a wewnętrzna już znacznie cieplejsza (spory spadek temp na grubości z powodu dużego oporu cieplnego). Sama ściana domu jest wtedy również chroniona przed zimnem. Ściana 3W ma też pewne zalety (chociażby to, że warstwa izolacji jest nienarażona na jakiekolwiek uszkodzenia mechaniczne), ale jeśli chodzi o rozkład temperatury, to jest on mniej korzystny - bo główny "spadek" zachodzi na pustce powietrznej i izolacji, podczas gdy warstwa elewacyjna jest narażona na mróz. Niby to nie przeszkadza, ale gdyby coś zamakało i zamarzało to po kilku latach może być niefajnie (Jeżeli wszystko będzie prawidłowo wykonane, to nic się nie stanie), ale ściana 2W w tym aspekcie jest bardziej odporna na spartaczenie. Jeśli chodzi o ochronę przed gorącem (jest to też ważne nie mniej) to kluczem do sprawy jest również dobra izolacja ścian (najlepiej od zewnątrz) oraz duża pojemność cieplna materiału ścian - słowem - ściany muszą być grube. Ale moim zdaniem efekt byłby lepszy, gdyby zamiast 3W (18+15wełny+8 elewacji) dać 26 (czyli 18+ cegły od środka, a wełnę na zewnątrz. Grubość ściany będzie deko mniejsza (odpada pustka powietrzna) a jej akumulacyjność cieplna taka sama (a być może lepsza, bo lepiej odizolowana od otoczenia). No i trochę większy dom od środka masz (albo mniejszy z zewnątrz - co też nie jest bez znaczenia). Ścian 1W w ogóle nie rozważałem, bo są bez sensu moim zdaniem.
  18. Dokładnie tak. Ja miałem kiedyś niezabawną sytuację, z której wyszedłem na szczęście obronną ręką. A jechałem wcale nie bardzo szybko (koło 100-110 prawdopodobnie). Na Mazurach. Przede mną jechał Seat Toledo (w odległości około 100-150 metrów). Droga spokojna, ładny słoneczny dzień, świetna widoczność, bo co prawda dokoła las, ale żadnych krzaczorów, czy czegoś co niby by mogło utrudniać widoczność. Aż nagle - już za owym Seatem, a tuż przede mną z tego lasu wyskakuje sarna (jednak bydlaki mają świetny maskujący kolor - nie widziałem jej, dopóki nie było już trochę późno). Szybkie króciótkie hamowanie i unik w prawo (nadbiegała z prawej) - tak aby ją minąć z tyłu, jak przebiegnie. W zasadzie to odruch, bo nie zdążyłem pomyśleć (na szczęście prawidłowy. Taki "test łosia" (w zasadzie to sarny =). Pobocza nie złapałem, ale byłem na przysłowiowej "krawędzi". Racice tylnych nóg widziałem jak przelatują dosłownie o centymentry od przedniej szyby. Nic nikomu się nie stało, bo ani sarna nie draśnięta, ani ja. Ale jakbym jechał o te 30 km/h szybciej (jak wielu jeździ) to już by było bardzo niewesoło, bo spotkanie z sarną przy takiej prędkości, raczej by się skończyło tragicznie - i to nie tylko dla niej.
  19. tam gdzie można podróżować szybciej to tak jadę... najwiekszym zagrożeniem na drogach wcale nie jest prędkośc tylko niebezpieczne "muły" jeżdżące niepewnie po ulicach... Ludzie którzy zajmują tylko miejsca parkingowe....Niedzielni kierowcy wyjeżdżający na drogi jak nie pada jak jest ładna pogoda itp. Przeważnie tacy są nieobliczalni...i co z tego że jadą 40km/h jak przez nich przeważnie są wypadki... Ja po mieście staram się jeżdzić zgodnie z przepisami choć też bez przesady...poprostu nie szaleje... Może nie długi mam staż bo prawo jazdy mam 10 lat ale myslę że przejechałem więcej kilometrów niż nie jeden ze stażem 20 letnim i to bezwypadkowo... autostrade traktuje jako trase "szybkiego" ruchu a nie "szybszego"... Są to za przeproszeniem bzdury. Polskie drogi nie są przystosowane do takich prędkości. Jadąc 200 na godzinę, jeżeli na drogę przed Tobą wyskoczy Ci dzik, sarna - czy jakiekolwiek inne (dość spore) zwierzę - to nie masz najmniejszych szans. Ono zginie - ale Ty najprawdopodobniej też. Chwała Panu, jeśli zabierzesz na tamten świat tylko siebie, a nie innych ludzi. Aż mnie fascynuje czasami totalny brak wyobraźni kierowców. Moje zdanie jest jednak takie, że na naszych drogach największymi niebezpieczeństwami jest: alkohol, zbyt szybka jazda, głupota i pewność siebie kierowców. I rzecz jasna fatalny stan dróg. A najbardziej to, że kierowcy go niedostrzegają i traktują je jak niemieckie autobahny.
  20. Że co - niby kolejny wesoły pan, który twierdzi, że wynalazł perprtuum mobile? Tylko pogratulować wytrwałości =).
  21. Rany julek! Te drzewa są piękne. Nie niszcz ich i nie kalecz w żaden sposób! Postaw płot i cześć, a jeżeli to nazywasz bałaganem (to co u sąsiadki), to chyba bałaganu na działce nie widziałeś =). Bywa gorzej. Dużo gorzej... ...Poza tym - jak napisałem - widziały gały co brały, jak działkę kupowały. Czyż nie? Szczęściarz z Ciebie mimo narzekań. Psa przekup kiełbaską, postaw płot, żeby sąsiadce było ciężej podsłuchiwać i starczy. Drzewa są zbyt piękne by je ruszać. Chciałbym mieć taką lipę przy granicy działki. Co prawda drzew i tak mam od metra, ale TAKIE by się przydało =). Wolisz mieć tylko trawę i chojaczki? Bo z ładnych drzew po Twojej stronie to tylko pień widzę...=( A co z tym niszczeniem dachu - jakoś nie widzę?
  22. Oczywiście, że dbać trzeba. Aczkolwiek w tym dbaniu nie ma co przesadzać - trzeba roślinkom zostawić trochę wolnej ręki - same wiedzą co dla nich lepsze. Aczkolwiek rozumiem twój problem. Moi rodzice mają sąsiada, który działkę miał wybitnie...no leśną. I raczej nie koniecznie zadbaną. Co rosło to rosło - ani się tym specjalnie interesował, ani zajmował - od czasu do czasu skosił trawę i tyle. Rosły na jego działce drzewa. Niekoniecznie stare (choć niektóre całkiem ładne), ale zaniedbane. NIe było tam jakiś szczególnych okazów - sosny i brzozy. Przy czym jedna z nich miała mocno niesymetryczną koronę - chyba na skutek bardzo nieudolnego podcinania gałęzi (w zasadzie to nie wiem, co on z tym drzewem zrobił, że tak rosło). Bezpośredniego zagrożenia niby nie było, ale rodzice sąsiadowi mówili, że powinien drzewo sprowadzić "do pionu" na pyta sobie biedy jak podczas wiatru się ono zwyczajnie zwali. (Byćmoże jakby drzewo zostawił w spokoju jakiś czas temu, to by rosło ładnie - niewiadomo). Uwagę puścił trochę mimo uszu, a rodzice jak się okazało ową biedę wykrakali, bo chyba nie dalej jak rok później była wichura, która uwą niesymetryczną połówkę (odstający konar) złamała i zwaliła - prosto na dach domu rodziców. Nie wiem jaki tu morał - ale chyba taki, że o ogród dbać trzeba, a przede wszystkim - trzeba to robić z głową i przewidywać różne rzeczy.
  23. Sorki, że moja wypowiedź może była dość "ostra", ale po prostu nie znoszę (głównie przez tą sąsiadkę teściów, która ostrzy zęby na ich piękne drzewa), gdy ktoś się wprowadza i pierwsze co to chce ciąć wszystko w okolicy, bo mu niszczy dach, albo zasłania słońce. Jeszcze rozumiem, gdy drzewo jest wyraźnie chore i zagraża budynkom. Ale akurat w naszym przypadku, to są piękne stare dęby i jakby je ktoś wyciżł, to (cytując pewną piosenkę) też bym mu uciął co trzeba, a głowę przede wszystkim =).
  24. Postaw płot, ale drzewa to zostaw w spokoju. Chyba jak kupowałeś działkę i budowałeś dom, to już tam były. Słowem - widziały gały co brały. Jak nie lubisz drzew, to trzeba było kupić kawał pola. Moi teściowie mają sąsiadkę, której przeszkadzają drzewa, bo właśnie "niszczą dach". Piramidalna bzdura, bo dom jest oddalony o jakieś 10 metrów od płotu - ale ona i tak by je najchętniej wycięła, bo zasłaniają słońce i co tylko jeszcze tam sobie wymyśli. Wszystko inne zgoda - odgrodzenie się od sąsiada wysokim płotem jest jak najbardziej w porządku. Ale podcinanie, czy nie daj Bóg wycinanie drzew to zbrodnia. Może jestem tu trochę przewrażliwiony (z powodu teściów sąsiadki, która jest....jaka jest), ale jakoś w to niszczenie domu przez drzewa nie wierzę - dom 4 metry od płotu nie jest w żadnym razie ze strony drzewa w granicy działki narażony. Te drzewa rosną tam dłużej niż Ty pewnie żyjesz. To i pozwól im żyć dalej. Podcinania gałęzi też nie znoszę - szpecą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...