Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

fortunata

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    54
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez fortunata

  1. ... Na szczęście miałem jeszcze dość materiału na ostatniego spliffa (wtedy jeszcze uzywałem). Była noc, stałem na balkonie, to był Głuszyn, 10 km na zachód od Sejn, płasko, ale pusto i jeziorno. Wtedy pewna myśl wpadła mi do głowy, coś zaświtało. Przypomniał mi się pewien fragment w "Polsce egzotycznej", którą oczywiście miałem przy sobie. Sprawdziłem: Od Krasnogrudy idziemy obrzeżoną brzozami drogą na północ, równolegle do brzegu jeziora Hołny, najpierw przez pola, potem przez młody sosnowy bór. Na łąkach za lasem, trzymając się możliwie blisko brzegu jeziora, skręcamy w prawo, w mniej wyjeżdżoną dróżkę, która wiedzie obok trzech pojedynczych zagród wsi Dusznica, położonych na pagórkach wśród pól, łąk i olchowych zagajników. Wieś powstała w XVI w., istniał tu wówczas młyn. Za ostatnią z zagród droga przekracza rzeczkę Duś, zwaną też Dusznicą, którą łączy jeziora Gaładuś i Hołny. To urocze miejsce. Drewniany mostek, bystra rzeczka o piaszczystym dnie, z długimi zielonymi warkoczami wodorostów, wokół pagórki z łąkami i przeglądające się w wodzie olchy... Na łące za mostkiem znajdują się zarośnięte fundamenty dawnego folwarku Dusznica. Dworek stał nieco dalej, na górce za poprzeczną drogą; rosną tam teraz krzaki dzikiego bzu i róży oraz kilka starych jesionów i lip. - Żono - powiedziałem do żony - pojedźmy tam jutro obadać miejsce, a gdyby nic z tego nie wyszło, to wracajmy. Taka akcja ostatniej szansy. cdn.
  2. ... Na szczęście miałem jeszcze dość materiału na ostatniego spliffa (wtedy jeszcze uzywałem). Była noc, stałem na balkonie, to był Głuszyn, 10 km na zachód od Sejn, płasko, ale pusto i jeziorno. Wtedy pewna myśl wpadła mi do głowy, coś zaświtało. Przypomniał mi się pewien fragment w "Polsce egzotycznej", którą oczywiście miałem przy sobie. Sprawdziłem: Od Krasnogrudy idziemy obrzeżoną brzozami drogą na północ, równolegle do brzegu jeziora Hołny, najpierw przez pola, potem przez młody sosnowy bór. Na łąkach za lasem, trzymając się możliwie blisko brzegu jeziora, skręcamy w prawo, w mniej wyjeżdżoną dróżkę, która wiedzie obok trzech pojedynczych zagród wsi Dusznica, położonych na pagórkach wśród pól, łąk i olchowych zagajników. Wieś powstała w XVI w., istniał tu wówczas młyn. Za ostatnią z zagród droga przekracza rzeczkę Duś, zwaną też Dusznicą, którą łączy jeziora Gaładuś i Hołny. To urocze miejsce. Drewniany mostek, bystra rzeczka o piaszczystym dnie, z długimi zielonymi warkoczami wodorostów, wokół pagórki z łąkami i przeglądające się w wodzie olchy... Na łące za mostkiem znajdują się zarośnięte fundamenty dawnego folwarku Dusznica. Dworek stał nieco dalej, na górce za poprzeczną drogą; rosną tam teraz krzaki dzikiego bzu i róży oraz kilka starych jesionów i lip. - Żono - powiedziałem do żony - pojedźmy tam jutro obadać miejsce, a gdyby nic z tego nie wyszło, to wracajmy. Taka akcja ostatniej szansy. cdn.
  3. W 2001 roku kupiliśmy gospodarstwo na Podlasiu, między Siemiatyczami i Białą Podlaską (kiedy wracalimy od notariusza, w radiu właśnie mówili coś o jakimś zamachu w Nowym Jorku, był 11 września). 6 ha, dom i zabudowania drewniane. Akurat urodziła się nasza pierwsza córka... Wyremontowaliśmy dom i wyprowadziliśmy się z Wwy. Po trzech latach, na wiosnę 2005, poczuliśmy, że czegoś nam brak. Znajomych, młodych ludzi, oferty kulturalnej. Zapadła decyzja o poszukiwaniu nowego miejsca. Powstał pomysł wyruszenia na Suwalszczyznę, gdzie mieliśmy kontakt z fundacją Pogranicze z Sejn (http://www.pogranicze.sejny.pl" rel="external nofollow">http://www.pogranicze.sejny.pl). Pojechaliśmy, było akurat po Wielkanocy, w radiu mówili o tym, że Papież ciężko chory. Obejrzeliśmy jakieś miejsce do sprzedania - słabe. Inne - fajne, nad samym jeziorem, głusza, jak w Skandynawii - ale nie do sprzedania. Parę innych ofert - po 10 zł metr. Trzeciego dnia wieczorem byliśmy już dość zrezygnowani... cdn.
  4. W 2001 roku kupiliśmy gospodarstwo na Podlasiu, między Siemiatyczami i Białą Podlaską (kiedy wracalimy od notariusza, w radiu właśnie mówili coś o jakimś zamachu w Nowym Jorku, był 11 września). 6 ha, dom i zabudowania drewniane. Akurat urodziła się nasza pierwsza córka... Wyremontowaliśmy dom i wyprowadziliśmy się z Wwy. Po trzech latach, na wiosnę 2005, poczuliśmy, że czegoś nam brak. Znajomych, młodych ludzi, oferty kulturalnej. Zapadła decyzja o poszukiwaniu nowego miejsca. Powstał pomysł wyruszenia na Suwalszczyznę, gdzie mieliśmy kontakt z fundacją Pogranicze z Sejn (http://www.pogranicze.sejny.pl). Pojechaliśmy, było akurat po Wielkanocy, w radiu mówili o tym, że Papież ciężko chory. Obejrzeliśmy jakieś miejsce do sprzedania - słabe. Inne - fajne, nad samym jeziorem, głusza, jak w Skandynawii - ale nie do sprzedania. Parę innych ofert - po 10 zł metr. Trzeciego dnia wieczorem byliśmy już dość zrezygnowani... cdn.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...