Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

mrufka_bum

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    591
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez mrufka_bum

  1. Mam jeszcze jedno pytanie. Toczę nierówną walkę z kurdybankiem, który zarasta mi na okrągło barwinka. Czy taki oprysk Chwastox Complex 260 EW (babka lancetowata, babka zwyczajna, bylica pospolita gwiazdnica pospolita, gwiazdnica wielkokwiatowa, jaskier polny, jaskier ostry, jasnota purpurowa, jastrzębiec kosmaczek, koniczyna biała, koniczyna drobnogłówkowa, koniczyna łąkowa, mniszek lekarski, ostrożeń polny, pępawa zielona, pokrzywa zwyczajna, prosienicznik szorstki, przetacznik polny, przymiotno kanadyjskie, przytulia czepna, rogownica pospolita, skrzyp polny, szczaw kędzierzawy, szczaw polny, szczaw tępolistny, szczaw zwyczajny, tasznik pospolity, wyka wąskolistna), użyty w pobliżu barwinka i pęcherznic kalinolistynych nie zaszkodzi tym ostanim?
  2. Mam jakiś straszny problem z dodaniem zdjęć, chociaż mają poniżej 100 kB. Przypomnisz jak to się robiło? Już nie pamiętam a przez "dodaj zdjęcie" jakieś dziwne, małe na końcu postu się wklejają, zamiast w środku postu... Chciałam jeszcze przesłać zdjęcia porzeczek. Przez misy rozumiesz wgłębienia wokół pnia? Jeśli tak, to nie mam ich celowo. U nas po deszczach woda bardzo długo stoi. Ziemia jest tragiczna. I kilka drzewek, które na początku sadziłam z takimi wgłębieniami, padło w pierwszym roku - czereśnia, wiśnia, jabłoń, o świerkach nie wspomnę. Korzenie były zgnite. Te które sadziłam już bez mają po 5-6 metrów. Z doświadczenia wiem, że u nas to się nie sprawdza. W zeszłym roku czymś pryskałam brzozy profilaktycznie chyba, ale nie mogę sobie przypomnieć czym i potem wypuściły ogromne liście. Żałuje że nie zapisałam tego specyfiku. Nawet nie wiem czy to był jakiś nawóz dolistny czy oprysk na opadzinę profilaktycznie
  3. Cześć Elfir! Znów potrzebuję pomocy. Kiedyś zarysowałaś mi tu na forum koncepcję ogrodu. Niestety, wszystkie świerki, które mi zaproponowałaś padają u mnie jak muchy w drugim roku po posadzeniu. Walczą jeszcze 3 sztuki, ale raczej nie daję im większych szans. Natomiast mimo że nie chciałam thuj, to jednak posadziłam Szmaragdy i radzą sobie zadziwiająco dobrze (nawożę raz w roku). Oprócz żywotników w ogrodzie dobrze rosną sosny, oliwnik, pęcherznice i jodły. W zeszłym roku na wiosnę posadziłam 3 metrowe brzozy kopane, ale z bardzo duża bryłą korzeniową. I nawet cały zeszły rok były ładne. Miały spory przyrost. Po zimie okazało się, że połowa gałązek nie wypuściła liści. Były całkiem suche i (choć jestem przeciwniczką przycinania brzóz) musiałam je poobcinać. Reszta gałezi wyglądała ok. Teraz jest dopiero maj, gdzie patrzę dookoła brzozy mają już duże ciemnozielone liście a moje mają liści jak na lekarstwo. Liście są malutkie i zaczynają zasychać. Podlewam je, więc na pewno nie mają za sucho. Dwie z nich zaczęły się dziwnie pokładać. Do tej pory stały idealnie w pionie, teraz się powyginały mocno. Przelałam? Chyba nie, bo akurat te dwie, które zaczęły się kłaść czubkiem mają największe i najbardziej zielone liście. Nie widzę tam żadnego robala ani opadziny. Choć może to to? Od kilku lat walczę z opadziną porzeczek i już chyba kolejnych krzaków nie mam siły sadzić... Przesyłam zdjęcia. Bardzo proszę o pomoc. Pryskać, nawozić, dać sobie spokój?
  4. Hej. Fajny projekt. Będę zaglądać. Rzuciła mi się w oczy tylko kwestia wyspy. Wydaje mi się, że przy 4,5 metra szerokości kuchni, to nie będzie funkcjonalne rozwiązanie. 4,5 - minimum 0,6 m x 2 (szafki z obu stron) - około 1,0 m przejścia koło wyspy x 2 = wyspa szeroka na 1,3 m. To takie bardziej rondo będzie. To by miało sens gdyby nie było szafek po bokach albo przynajmniej z jednej strony. Prędzej półwysep przy takich wymiarach., choć wiem, że to niemodne teraz rozwiązanie.
  5. ... w kolorze dąb bielony jasny - 1491. Od 1 do 18 sztuk. Pozdrawiam
  6. Mam wrażenie, że nie da się wybudować domu bez obsuwy. My co prawda mieszkamy od 2 lat i 3 miesięcy, ale mamy baaardzo wiele rzeczy niedokończonych, niezrobionych i w sumie przy obecnych cenach i inflacji jakoś nie widzę rychłego zakończenia prac. Mój dziennik na forum za parę lat będzie najdłużej prowadzonym dziennikiem na tym forum
  7. Puk, puk? Pewno już mieszkacie? Żal, że dziennik umarł... Tyle planowania i ciekawych konsultacji na etapie projektu mieliście. Może jakaś aktualizacja?
  8. Dziennik się zakurzył troszkę... choć widzę, że ktoś tu zaglądał poza mną. Sebixx nie wiem czy jeszcze wpadniesz, ale dziękuję za miłe słowa Robinson74 - również, a ostatecznie na parterze mamy Quickstep Elite a na poddaszu Eligna. Oba dąb bielony jasny. Różnią się tylko tym, że Elite ma V-fuge. Mieszkamy od 28 marca 2020. roku. Ale dom nie jest skończony. Do tej pory mieszkamy tylko na parterze. W związku z pojawieniem się 2 miesiące po przeprowadzce drugiego synka, świat kręcił się głównie wokół dzieci, a poddasze zaczęliśmy wykańczać dopiero w listopadzie 2021. Wszystko już idzie ku końcowi. W tym tygodniu powinniśmy przeprowadzić się ostatecznie też na poddasze. Z rzeczy nieskończonych: dom nie jest otynkowany, nie mamy podjazdu, taras prowizoryczny i brak wykończenia schodów wewnętrznych - biegamy po gołym betonie już 2 lata... Wyceny na schody kosmiczne. Kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy. Być może zrobimy sami z paneli Quickstepa. Tak robiła chyba annatulipanna. Teraz zaglądam na forum częściej, to może coś jeszcze tu odświeżę. Szkoda, że forum tak zwolniło i nowych dzienników jest jak na lekarstwo.
  9. A może jakiś rzucik? Niezwykle mało tu nowych dzienników ostatnimi czasy. Miło by na czymś oko zawiesić
  10. Z taką pewną nieśmiałością, za namową Pestki, proszę o pomoc we wstępnym doborze drzew, które mogłabym posadzić już teraz zanim na jesieni dorobię się płotu. Przeklejam wpis z mojego wątku: Dzisiaj sprawa numer dwa, która mnie w naszym domu denerwuje - sąsiedzi. Liczę na podpowiedzi Jak kiedyś pisałam sąsiedzi mają 3 hektarową działkę i front działki jakieś 37 metrów, domek malutki bo 9x9 chyba plus zadaszone miejsce garażowe. I mimo naszych prósb wybudowali dom 5 metrów od naszej granicy. Teraz z okna narożnego w kuchni, gdzie miałam piękny widok na Czantorię, mam piękny widok na ich piękny mur i bałagan okołobudowlany. Jakiś czas temu wichura rozrzuciła ich metalowy garaż, którego elementy wylądowały na drodze oraz w naszym ogródku. Elementy garażu sprzątał ze szwagrem o 5:00 rano mój mąż, bojąc się, że dalszy wiatr może popchnąć je w stronę naszego domu i go uszkodzić. Sąsiad po kilku dniach przeniósł cały bajzel i całą resztę pozostałą po garażu totalnie prosto przed nasze okno widokowe w salonie (przypominam, że ma 3 h pola). Teraz mam widok z kanapy na złom. I w związku z tym chciałabym jakoś zacząć nasadzenia od ich strony. Bardzo chętnie zleciłabym projekt ogrodu firmie, która się tym zajmuje, ale mnie nie stać. Nie mamy też płotu, bo też na razie nie mamy na to pieniędzy. Planujemy płot na jesień, ale ja nie chcę czekać do jesieni i chciałabym posadzić cokolwiek już teraz. Od dawna wiem, że chcę mieć w ogrodzie brzozy i myślałam o posadzeniu właśnie ich gdzieś na osi widokowej okno-mur sąsiadów. Tylko nie wiem jak to zgrać z tujami, które będę zmuszona posadzić kiedyś wzdłuż płotu, aby osłonić się w tym newralgicznym miejscu (nie chcę ich dookoła całego płotu). Nie wiem ile metrów od płotu je posadzić, ile metrów od przyszłych żywotników, czy po prostu na prosto wzdłuż granicy czy jakoś inaczej? Nie mam w ogóle na to pomysłu. Wiem tylko, że chcę mieć prosty ogród z dużą ilością polskich odmian drzew i krzewów (buki, graby, lipa, sosny, świerki, kaliny), bez wielu rabat kwiatowych, z prostym koszeniem. Tak żebym się w nim za kilkanaście lat czuła jak w leśnym zagajniku. Nie chcę też na siłę sadzić roślin o dużych wymaganiach glebowych, bo mam glinę co prawda, ale jest dość słaba. Chcę posadzić to co będzie się tu dobrze czuło, a nie robić ogród na siłę. Poniżej wrzucam zdjęcie z wymiarami. Zaznaczyłam na zielono teren, który chcemy ogrodzić, mniej więcej dom sąsiada (na różowo), na pomarańczowo miejsce, które chciałabym zacząć obsadzać i zieloną kropką wierzbę mandżurską, która ma aktualnie jakieś 40 cm wysokości i jest posadzona około 3 metrów od granicy: Będę wdzięczna za każdą poradę
  11. Hej Pestka, ależ jesteś szybka Facebooka nie mam. Jestemjuż takim alienem To forum to jedyne miejsce w Internetach, gdzie się udzielam. O Elfir wiem. Kiedyś radziła mi w sprawie naszej gleby. Chyba jeszcze domu nawet wtedy nie było. Ale jakoś głupio mi tak prosić o darmową poradę kogoś, kto zajmuje się tematem zawodowo. Za to się płaci duże pieniążki Ale nie wiedziałam, że ma taki wątek. Poszperam i dziękuję za podlinkowanie.
  12. Dzisiaj sprawa numer dwa, która mnie w naszym domu denerwuje - sąsiedzi. Liczę na podpowiedzi Jak kiedyś pisałam sąsiedzi mają 3 hektarową działkę i front działki jakieś 37 metrów, domek malutki bo 9x9 chyba plus zadaszone miejsce garażowe. I mimo naszych prósb wybudowali dom 5 metrów od naszej granicy. Teraz z okna narożnego w kuchni, gdzie miałam piękny widok na Czantorię, mam piękny widok na ich piękny mur i bałagan okołobudowlany. Jakiś czas temu wichura rozrzuciła ich metalowy garaż, którego elementy wylądowały na drodze oraz w naszym ogródku. Elementy garażu sprzątał ze szwagrem o 5:00 rano mój mąż, bojąc się, że dalszy wiatr może popchnąć je w stronę naszego domu i go uszkodzić. Sąsiad po kilku dniach przeniósł cały bajzel i całą resztę pozostałą po garażu totalnie prosto przed nasze okno widokowe w salonie (przypominam, że ma 3 h pola). Teraz mam widok z kanapy na złom. I w związku z tym chciałabym jakoś zacząć nasadzenia od ich strony. Bardzo chętnie zleciłabym projekt ogrodu firmie, która się tym zajmuje, ale mnie nie stać. Nie mamy też płotu, bo też na razie nie mamy na to pieniędzy. Planujemy płot na jesień, ale ja nie chcę czekać do jesieni i chciałabym posadzić cokolwiek już teraz. Od dawna wiem, że chcę mieć w ogrodzie brzozy i myślałam o posadzeniu właśnie ich gdzieś na osi widokowej okno-mur sąsiadów. Tylko nie wiem jak to zgrać z tujami, które będę zmuszona posadzić kiedyś wzdłuż płotu, aby osłonić się w tym newralgicznym miejscu (nie chcę ich dookoła całego płotu). Nie wiem ile metrów od płotu je posadzić, ile metrów od przyszłych żywotników, czy po prostu na prosto wzdłuż granicy czy jakoś inaczej? Nie mam w ogóle na to pomysłu. Wiem tylko, że chcę mieć prosty ogród z dużą ilością polskich odmian drzew i krzewów (buki, graby, lipa, sosny, świerki, kaliny), bez wielu rabat kwiatowych, z prostym koszeniem. Tak żebym się w nim za kilkanaście lat czuła jak w leśnym zagajniku. Nie chcę też na siłę sadzić roślin o dużych wymaganiach glebowych, bo mam glinę co prawda, ale jest dość słaba. Chcę posadzić to co będzie się tu dobrze czuło, a nie robić ogród na siłę. Poniżej wrzucam zdjęcie z wymiarami. Zaznaczyłam na zielono teren, który chcemy ogrodzić, mniej więcej dom sąsiada (na różowo), na pomarańczowo miejsce, które chciałabym zacząć obsadzać i zieloną kropką wierzbę mandżurską, która ma aktualnie jakieś 40 cm wysokości i jest posadzona około 3 metrów od granicy: Będę wdzięczna za każdą poradę
  13. Hm, nie bardzo wiem, o którą ścianę pytasz, ale tak się fatalnie składa, że akurat łóżko synka jest aktualnie tam gdzie na rzucie jest umywalka i toaleta Choć tak jak pisałam wcześniej, jemu to zupełnie nie przeszkadza. Ma takie spanie, że nawet krzyczący baaardzo głośno noworodek nie jest go w stanie obudzić Szum przeszkadza w całej rodzinie tylko mnie... Dziękuję
  14. Styropian w kotłowni jest ładnie zaciągnięty klejem na całości. Nie wyobrażam sobie teraz tego zrywać, choć zgadzam się, że wełna byłaby tu najlepszym pomysłem. Zastanawiam się natomiast nad daniem wełny po drugiej stronie ściany. Od strony łazienki/pokoiku synka. Szum idzie głównie z tamtej strony. Tylko ile tej wełny musiałoby być, żeby to miało sens? Nie mam tam zbyt wiele miejsca. Dzięuję Co do widoków, jak patrzę, ile domów się dookoła buduje, to myślę, że cały ten piękny widok za 10-15 lat zniknie i zostanie tylko widok na inne domy. A Ty dlaczego mieszkasz "jeszcze bardziej w mieście"? Też z powodu budów sąsiednich budynków? Dziękuję No niestety nie jest to pogłos Sypialnia jest gotowa, umeblowana. Brakuje tylko jednej niedużej wolnostojącej szafy i listew przypodłogowych. To nie jest głośne, ale mnie to po prostu denerwuje. Mam nowy dom, a przez ten piec mam głośniejszą sypialnię niż miałam.
  15. Aaa, przy okazji wrzucę zamiast widoku wnętrz, widoki z zewnątrz. Oto nasz widok z tylnej części ogrodu:
  16. Annotulipanno dziękuję za tyle pozytywnych słów Aktualnie jesteśmy już 2+2 Na razie kwestia wykończeń domu odeszła na dalszy plan, bo mam trzech mężczyzn w domu teraz do obsługi Nie no, żartuję sobie troszkę, bo dwóch starszych pomaga przy najmłodszym, który aktualnie ma 3 tygodnie Wracając do kwestii domu, bo o tym przecież ten wątek, na razie jestem domem zachwycona, ale denerwują mnie bardzo dwie sprawy. Dzisiaj poruszę tylko pierwszą: Śpimy teraz w sypialni na dole, która graniczy z kotłownią. Mamy piec Immergas + zbiornik na ciepłą wodę + cyrkulacja. Ściany są od strony kotłowni obłożone 10 cm styropianu (niebieska linia). Ściana między sypialnią a kotłownią ma 18 cm, a między łazienką (aktualną sypialnią mojego synka) a kotłownią 11,5 cm. I powiem Wam, że przez te ściany słychać szum pieca i mnie to normalnie przeszkadza. U nas w sypialni jeszcze w miarę, ale u mojego synka, gdzie jest cieńsza ściana, to ja bym już zasnąć nie mogła. Synkowi to nie przeszkadza. Mężowi też nie, ale cholera sypialnia to dla mnie ostoja ciszy. I co z tym zrobić? Na czerwono zaznaczyłam piec, a na różowo zasobnik na ciepłą wodę.
  17. No właśnie. Choć nie zauważyłam tutaj Twojego ostatniego wpisu z kwietnia. Fatalnie, bo zniknęło dużo zdjęć domu, które zamieszczałaś Zostały głównie inspiracje. Strasznie mnie to denerwuje tu na forum, że wiele starych dzienników zostaje bez zdjęć. Ciekawe kiedy znikną z mojego... Tak czy inaczej ja też czekam na nowe zdjęcia postępów
  18. No w końcu jesteś Co z tego, że budowa skończona i mało się dzieje. Zawsze byłaś pozytywnym duchem tego forum i zawsze miło jak wpadasz
  19. Dziękuję Dziewczyny. Na razie jestem jeszcze w dwupaku (termin po połowie maja), ale pewne ciążowe komplikacje nie pozwalają mi zająć się urządzaniem domu na tyle na ile bym chciała. Nosi mnie strasznie, bo jeszcze wiele rzeczy trzeba zrobić (poddasze oprócz łazienki w ogóle nie jest gotowe), a lekarze każą mi odpoczywać i "w miarę możliwości" leżeć. Ciężko leżeć jak się ma czterolatka pod opieką a samemu "motorek w tyłku", jak mówi o mnie moja mama. No ale staram się większość czynności odłożyć na po porodzie, co mnie martwi, bo obawiam się, że potem z dójką dzieci, to już te sprawy zostaną niedokończone przez najbliższe 5 lat. A brakuje jeszcze sporo: - wykończenia schodów wewnętrznych, - kartongipsów w sypialniach na poddaszu, - podłóg w sypialniach na poddaszu (panele są, ale będziemy układać oczywiście po sufitach), - listew przypodłogowych i dylatacyjnych wszędzie, - drzwi wewnętrznych - 3 sztuk, - w kuchni: piekarnika, okapu, stołu, - w łazienkach: luster, kabiny prysznicowej, szafki wiszącej, - na zewnątrz: tarasu, schodów zewnętrznych, płotu, tynku zewnętrznego, oświetlenia, - rekuperatora. Wszystkie te braki rekompensuje po prostu bycie u siebie Na razie mieszkamy wszyscy na parterze. Mój synek zaanektował sobie łazienkę na parterze (2x3 m), której wykończenie już dawno postanowiliśmy odłożyć na lepsze czasy, na swój pokoik Między sypialnią a tą niewykończoną łazienką nie ma na razie drzwi, więc jest prawie z nami, a jednak trochę u siebie. Zmieściło się jego łóżko, szafka na jego ubrania, regał z zabawkami i jego warsztat, i nawet jest jeszcze miejsce, żeby mógł się położyć na podłodze, i jest mega zadowolony, że ma swój pokój. Wszystkim się chwali A pokoik dzięki oknu tarasowemu i dużej ilości światła nie wydaje się klaustrofobiczny. Kiedyś jak naprawię aparat, znajdę trochę czasu i poogarniam resztę kartonów, to zamieszczę jakieś zdjęcia
  20. Mamy chyba najgorszy w moim 34-letnim życiu czas na rodzenie dzieci i przeprowadzki, ale udało się. Od wczoraj jesteśmy na swoim! Wypadło w urodziny mojego taty, więc pamięć o dacie zostanie ze mną zawsze Na razie częściowo na kartonach, ale idziemy do przodu. W związku z aktualną sytuacją życzę wszystkim dużo zdrowia i odporności fizycznej, i psychicznej.
  21. Właśnie przypomniałeś/łaś mi że miałam obfotografować naszą gotową podbitkę, bo zamieszczałam tylko zdjęcia w trakcie montażu. Co do ceny, to chyba nie pomogę, bo kupowaliśmy ją łącznie z całą tarcicą na więźbę i mam tylko cenę za całość. Poza tym było to jeszcze przed wielkimi podwyżkami z 2018 i 2019 roku, także tamte ceny i tak są nieaktualne. Mogę natomiast podać cenę robocizny, bo to mam dokładnie. Ceny z listopada 2019: - 59 m2 podbitki x 85 zł robocizna = 5000 zł - szlifowanie i malowanie słupów i belek, które stały niezaimpregnowane od dwóch lat = 800 zł - blacha na obicie szczytów 32 mb + potrzebny do tego materiał + robocizna = 1600 zł Łącznie: 7400 zł.
  22. Iscra, Tern co słychać? Ciągle czekam na kontynuację wątku. Mieszkacie już czy powstrzymały Was jakieś problemy? Jednak Wasz projekt był tak dalece indywidualny, że siłą rzeczy Wasz dziennik był ciekawszy niż standardowe, np. mój
  23. Dziękuję Ja jestem mega zadowolona jeżeli chodzi o stronę wizualną. Kuchnia jest dokładnie taka jaką miałam wizję w sumie od baaardzo dawna Cieszę się, że zrezygnowałam z planowanych na samym początku frontów nowoczesnych, płaskich i długich czarnych relingów. Byłby efekt nowoczesnej kuchni, a tak jest taki efekt jaki mi najbardziej odpowiada. Może nie jest rustykalny, bo to za dużo powiedziane, ale bardziej tradycyjny, nie wiem w sumie jaki, ale na pewno mój Tyle na temat strony wizualnej. Natomiast jeśli chodzi o stronę współpracy z wykonawcą, to hmmm... Nie wiem nawet jak to ująć. Pan niesamowicie miły, mój rocznik 86, więc w branży jeśli dobrze pamiętam od 6-7 lat. Jako jedyny zrobił mi wycenę kuchni dawno temu pod kredyt. Jako jedyny fatygował się do mnie dwukrotnie na pomiar, choć terminy ma odległe, więc raczej klientów ma sporo. Podpisaliśmy profesjonalnie przygotowaną (z jego strony) umowę na tę kuchnię. Niczego w niej nie brakowało. Był nawet paragraf o karach umownych dla obu stron. A potem zaczęły się schody. Kuchnia miała być wykonana do 17 stycznia. Ja przejechałam się na wycieczkę do producenta frontów, jak juz kiedyś wspominałam, bo chciałam je zobaczyć na żywo. Było to jakoś końcem listopada. I tam u producenta jedna pani powiedziała mi, że będą mieć świąteczny postój i trzeba zamówić te fronty jak najszybciej. Przekazałam tą informację mojemu wykonawcy i myślałam, że się tym przejmie, ale nie. Kilka razy naciskałam, żeby je zamówił, żeby były na czas. Ale on zamówił je wtedy jak sam uznał za stosowne, bo stwierdził, że oni przestojów świątecznych nigdy nie mają. Mógł przecież choćby wziąć taką ewentualność pod uwagę skoro mu taką informację przedstawiłam prosto od producenta. W międzyczasie montował korpusy szafek i okazało się, że źle wymierzył wszystkie szafki górne i są za niskie. Pomiar robił, kiedy kafelki ścienne były już gotowe. Szafki miały być od kafelek do górnej krawędzi okna i kafelek na przeciwległej ścianie. Po zamontowaniu okazało się, że jeśli górne szafki będą równo z oknem, to między nimi a kafelkami będzie przerwa i w ogóle będą za wysoko, a jeśli będą równo z kafelkami, to do krawędzi okna brakuje kilku centymetrów. Obiecał, że górą zrobi podwójną płytę, żeby zniwelować tę nierówność. Ostatecznie nie zrobił, ale odpuściłam to. Potem okazało się, że producent coś tam jeszcze zawalił, co nie miało związku niby z przestojem i fronty przyszły ze sporym opóźnieniem. Zamiast być gotowe na 17 stycznia były na 18 lutego. Następnie okazało się, że zamiast być w macie są w połysku, co już opisywałam. Fronty odjechały więc na powtórne lakierowanie i mimo, że miało to trwać tydzień, trwało kolejne dwa. Ok, ostatecznie przyszły dobre, ale w dniu ostatecznego montażu pan odpakował uchwyty, które miały być montowane i okazało się, że zamiast być w macie też są w połysku. Miał je u siebie przez dwa tygodnie jak sam stwierdził i nie zdążył tego przez te dwa tygodnie sprawdzić! Więc kolejne opóźnienie:jawdrop: Kiedy już się zdawało, że wszystko skończy się dobrze, weszłam do łazienki na poddaszu, w której miała stanąć zamówiona u tego samego pana, ale bez umowy, szafka pod umywalkę. Mój projekt: Jedyna rozbieżność w stosunku do wizualizacji a ostatecznej wersji, która miała być wykonana, to podwójne drzwiczki do szafki uchylnej. Reszta jak wyżej czyli: - biały akrylowy blat, - widoczne poprzeczki szuflad, - nóżki stożki w kolorze frontów, - wysokość szafki do górnej krawędzi umywalki - 85 cm (umywalkę miał pan u siebie, więc miał wymierzyć odpowiednio), - czarne uchwyty do dogadania. Szafka przyjechała taka: BŁĘDY w szafce: - wysokość do górnej krawędzi umywalki 82,5 cm, - blat w kolorze frontu i wykonany z tego materiału co front, - nóżki czarne... I normalnie w tym momencie trafił mnie szlag i powiedziałam panu co o tym wszystkim myślę, na co pan się obraził i szafkę zabrał. Podsumowanie kuchni - BŁĘDY: - prawie dwumiesięczne opóźnienie (nie policzyliśmy mu kar umownych, bo tak biadolił ile on już do tej kuchni będzie musiał dołożyć przez to podwójne lakierowanie, że nam się już nie chciało z nim iść na wojnę. Zasadniczo i tak się w międzyczasie nie wprowadziliśmy, więc nas nie opóźnił); - nieprawidłowa wysokość górnych szafek (też odpuściliśmy z podobnych powodów); - i zauważony już po odbiorze brak cichego domyku (zawiasów) w jednej z trzech górnych szafek. Materiały w kuchni: - blat - Egger H3303 Dąb Hamilton naturalny, - fronty - Cordia VeLEMA TARANTO. Mamy plany od września 2018, więc jakby nie chcę już tu niczego pisać, bo to zaczyna być śmieszne. Ale generalnie mamy termin porodu na 19 maja, więc jakby do tego czasu musimy mieszkać. I mamy zgodnie z umową kredytową skończyć dom do 31 marca, ale nie wiem jak to się skończy. Dziękuję Z piekarnikiem wiem... Na etapie projektu domu próbowałam to wielokrotnie zgrać i mi się nie udało. Musiałabym albo zmniejszyć okna, albo zrobić drzwi do spiżarki z korytarza i łazić dookoła, albo poszerzyć dom o 60 cm wtedy zmieściłby się koło lodówki. Po wielokrotnym analizowaniu jednak wybrałam tak, bo stwierdziłam, że częściej korzystam ze spiżarki niż piekarnika. Nie potrzebuję większego domu/kuchni, a ciast nie piekę od 2015 roku, a obiady, no trudno. Powiem tylko:
  24. Trochę detali: Jak zdążymy, jutro postaramy się zamontować syfony, kran i lampę. Bateria zlewowa miała być taka: Ale na razie dostałam nową, chromowaną za darmo, więc będzie niepasująca. Trzeba ciąć koszty, bo wydatków w wykończeniówce ciągle sporo. No pestka, ja myślę, że akurat nasza budowa, która miała być z założenia prawie trzecią, więc tą bez błędów (och naiwności! ) dała na tych 53 stronach popis wszystkich możliwych fuszerek, jakie mogą się pojawić na budowie. M.in. strop układany przez "fachowców" dwa razy, w tym raz zawieszony w powietrzu, który gdyby nie mój mąż zakończyłby się katastrofą budowlaną, kominy, które mają za nisko wyloty (gazowy udało się ograć, ale co z kominem do kominka dalej nie wiem) albo choćby ściany szczytowe, nośne, które jak się okazało zamiast na kleju w pianie dedykowanym Wienerbergera murarze wymurowali na zwykłej piance montażowej, co skutkowało tym, że w pewnym momencie jak się oprałam o ścianę (nośną), to zaczęła się rozlatywać (i mój mąż musiał murować je od nowa) i wiele, wiele, wiele innych... A co się jeszcze okaże po przeprowadzce, to aż boję się myśleć. Wszystko przed nami
×
×
  • Dodaj nową pozycję...