
Nayri
-
Liczba zawartości
498 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Posts dodane przez Nayri
-
-
-
Ja w sumie nie wiem czy to filc - mąż z uporem maniaka z czymś łazil i przyklejal od spodu. Nawet do doniczek:) Koła rowerka córeczki też tym obkleil:)
A czy to filc, czy jakaś guma czy jeszcze coś innego, to w sumie nie wiem.
-
Ale się u Ciebie dzieje... Pełna spizarka jest tego najlepszym dowodem:)
Malutka przy biurku wygląda jak prezes:)
Co do płyt mdf, to zamów je w jakimś markecie lub hurtowni płyt...będzie taniej i mozesz wybrać sobie płytę na zywo.
Szafa w przedpokoju full wypas:)
Nie przejmuj się minusami, zawsze i u wszystkich są. Ciesz się plusami a na pewno jest ich duzo...duzo więcej:)
Odnośnie paneli, tak to juz z nimi jest, ze trzeba na nie uwazać ...nawet na te z lepszych klas ścieralności. Niektóre płytki( ceramika) pod wpływem piachu potrafią się ścierać.
Plusów jest zdecydowanie dużo więcej:) Sam fakt, że mamy swój dom, mieszkamy u siebie, jest decydujący, że tak powiem. Komfortu życia, fizycznego i psychicznego, nie da się wyrazić słowami. Bliskość lasu teżrobi swoje:)
Te płyty to w takim zwykłym markecie typu Castorama? Ja myślałam, żeby pojechać do sprzedawcy - przedstawiciela Kronopolu w Rzeszowie i tam sobie wybrać kolor płyt i zamówić na konkretne wymiary już pocięte. Tylko nie wiem, czy jak pojadę z narysowaną na kartce szafą z wymiarami to to wystarczy. Czy raczej trzeba mieć zwymiarowaną każdą płytę oddzielnie.
Ale największym minusem tego rozwiązania jest to, że trzeba jechać na drugą stronę miasta w godzinach pracy. A jak byśmy zamówili na necie, no to właśnie - na necie. Z domu, nie tłukąc się w korkach, bez konieczności wychodzenia z pracy w środku dnia:)
-
Moje dzieci mają 8 i 10 lat. I również bardzo dużo czasu spędzają na podłodze, a ja czasem siedzę razem z nimi. Ale już się nie przewracają
No i jednak większość czasu spędzają na podłogach w swoich pokojach, a nie w salonie.
Ja niestety jestem przewrażliwiona na zniszczenia, także nie pozwoliłabym moim dzieciom jeździć na rowerze po panelach. Że nie wspomnę o celowych wywrotkach
. No chyba, że nie miałabym innego wyjścia.
Rower i wszelkie jeździki, chodziki itp. ściągałam dzieciom na parter (mimo, że my zajmowaliśmy górę u teściów i tam trzymałam zabawki), gdzie były płytki.
Nawet teraz, uwrażliwiam dzieciaki, żeby całe place budowy z Lego umieszczali na dywanikach, czy wszelkie tory wyścigowe, resoraki - w miarę możliwości, nie na gołych panelach. Wszystkie pudła plastikowe z zabawkami podbiłam filcami, żeby nie rysowały paneli. Stoliki, krzesełka, komody - wszystko na filcach. Dlatego panele wyglądają dobrze
Ale na poddaszu.
Na parterze, bez wątpienia, byłyby już zajechane, przez wszechobecny piach.
Mnie nawet dzieci nie były potrzebne do rezygnacji z paneli w salonie. Wystarczył mi fakt, że mam wyjście na taras, które latem służy, jako wejście do domu. Zresztą, latem goście zazwyczaj nie ściągają obuwia i strasznie denerwowałyby mnie buty na panelach
No tak już mam. Dlatego tylko płytki wchodziły w grę
Ja też wolę siedzieć na panelach, niż na płytkach
Nawet zimą, kiedy płytki są cieplejsze od paneli. Chyba sama świadomość, że to jednak płytka, a nie panel, powoduje niechęć
Tak, czy siak, na "obie nie zadowalające opcje" mam jedno, wspólne rozwiązanie
Kocyk, lub dywanik rozkładany na potrzeby zabawy. Na panelach, żeby ich nie rysować, a na płytkach, żeby było przyjemniej
U mnie to się sprawdziło, kiedy dzieci były małe.
W obecnych pokojach chłopaków, dywaniki są na stałe. W salonie tylko w razie potrzeby
(jak przyjeżdżają goście z małymi dziećmi).
My też wszystko mamy podbite filcem, żeby nie niszczyło podłóg. Jednak nie zabronię dziecku jeżdżenia na rowerku tylko dlatego, że mama i tata podjęli błędną decyzję i dali do salonu panele a nie płytki.
Kocy, dywanów, czy na stałe czy rozkładanych do zabawy, ja jakoś nie lubię. Pewnie dokłada się do tego fakt posiadania psa (a u mojej mamy także kota). Sierść zawsze przyklejała się do kocyków i było to uciążliwe. Gładka nawierzchnia podłogi, odkurzona codziennie przez robota to dla mnie idealne rozwiązanie:)
My małą też uczymy, że trzeba dbać o rzeczy. Nie wolno rzucać itp. - ale ona ma 2,5 roku. Nie można tego porównywać z poziomem kumania (i zachowania) 8-mio czy 10-cio latka:)
Mała jak na tak żywotne i “pomysłowe” dziecko i tak jest w miarę rozsądna:)
Z tymi panelami w salonie to nie jest tak, że narzekam. Podjęliśmy decyzje, była średnio trafiona, trudno. Świat się nie skończy:) Za jakiś czas pewnie zmienimy i tyle.
Mnie bardziej chodziło o to, by ktoś dopiero stojący przed decyzją “jaka podłoga w salonie?” był świadom, że panele mogą mieć dosyć krótką żywotność. To było bardziej takie opisanie swojego doświadczenia, żeby następna osoba mogła wziąć to pod uwagę i może nauczyć się na moim błędzie:)
-
Szafa w wiatrołapie, zalążek gabinetu, taras
Mamy złożoną szafę w wiatrołapie - szafa PAX z Ikei. Wyszła bardzo fajna, w sam raz weszła do wnęki. No i była na czas - zamówiliśmy i po 3 dniach odebraliśmy paczki w punkcie odbioru zamówień Ikea (w Rzeszowie nie ma sklepu, jest właśnie tylko punkt odbioru zamówień).
Składało się ją całkiem prosto, mąż w zasadzie większość zrobił sam (mimo długich wymiarów wielu części). Jedynie dużo się namęczyliśmy z montażem drugich drzwi przesuwnych. W końcu stanęło na tym, że musiałam wleźć do środka i - w towarzystwie córeczki, która się rozpłakała gdy została na zewnątrz szafy - przykręcać jakieś śrubki. W sumie mała świetnie sobie radziła przyświecając mi telefonem:)
Koszt szafy szerokiej na 1,5 metra, z wyposażeniem (półki na buty, szuflada, drążki, wysuwana listwa z wieszaczkami) to 2000 zł.
[/img]
Fajnie jest z szafą w wiatrołapie, bardzo wygodnie. A z lustrem takim dużym jeszcze fajniej i jeszcze wygodniej:)
Zabraliśmy się także za mój gabinet. Po obejrzeniu ostatniej części Gwiezdnych Wojen przed świętami naszło mnie na KOTORa. Żeby zagrać, musiałam postawić w końcu mój komputer. Żeby postawić biurko z komputerem, musieliśmy wynieść wszystkie pudła z gabinetu (a było ich naprawdę dużo), odkurzyć podłogę (to robił odkurzacz autonomiczny), umyć (2 razy) i wypastować (3 razy). Przed odkurzaniem zamontowaliśmy też karnisz, żeby już nie brudzić świeżo wyczyszczonej podłogi. Jak już był karnisz, to od razu umyliśmy w końcu to okno, powiesiliśmy firanki i zasłony. Jak już mieliśmy wiertarkę wyciągniętą, to mąż przewiercił kilka kwietników (mam ich duuużo więcej, ale na razie deficyt kwiatków).
To zajęło nam całą sobotę, przy usilnej pomocy córeczki (wchodzenie i schodzenie po drabinie “siama” przez godzinę i te sprawy).
Ale w efekcie mamy już powieszone wszystkie firanki i karnisze. W moim gabinecie stoi biurko z komputerem. Wiele pudeł rozładowaliśmy, bo po wyniesieniu na korytarz do mycia podłogi gabinetu szkoda było je wnosić z powrotem. Mamy też w końcu umyte i wypastowane wszystkie panele w domu:)
Tak teraz wygląda mój gabinet:
Koło biurka będzie stała szafka z szufladami (chcę ją mieć tej samej wysokości co biurko), tylko płytszą - na 40 cm głębokości.
Natomiast cała duża ściana gabinetu będzie zabudowana regałami na książki. Na razie czekają one na swoją miejscówkę w kącie:
Jeszcze kilka siatek z książkami jest w kotłowni.
Już zaczęłam sobie rysować na kartce wstępny projekt regałów z gabinetu - zastanawiamy się z mężem, czy by nie kupić wyciętych płyt i resztę zmontować sobie sami. Muszę obczaić jakąś stronę, gdzie można kupić wycięte na wymiar płyty meblowe i zobaczyć jak się podaje wymiary i ile by to kosztowało. Tyko czasu na szukanie szkoda - bo KOTOR czeka:) A czasu “wolnego” mało, tylko w nocy, jak córeczka śpi, ale ona usypia bardzo późno i mało śpi. Więc jak mam jedną godzinkę na 2-3 dni wieczorem, to wolę sobie zagrać/ poczytać/ obejrzeć coś, niż na necie szukać płyt meblowych:)
Od 11.01.2020 mamy też balustrady na balkonie o oknach na poddaszu. Malowane proszkowo aluminium, koszt całości to 3800 zł. Facet, który ją robił był sympatyczny, uczciwy, dał nam dobrą cenę (znaleziony na Oferteo:)). Stanęło na tym, że panelowe ogrodzenie na froncie też on nam zrobi:)
Ogarnęliśmy też trochę spiżarkę pod schodami. Jest mała, ale jak na razie wystarczająca na nasze potrzeby:)
Teraz gorsza sprawa - nasza kostka na tarasie zaczęła się obsuwać
Jeden róg, ten co jest najwyższa wysokość od poziomu kostki do rodzimego gruntu (prawie 3 metry):
Ci co robili kostkę już wtedy mówili, że na wiosnę jeszcze przyjdą jedną rzecz poprawić. Jak dzwoniłam ostatnio to mówił gość, że właśnie o ten róg im chodziło i że to poprawią, ale na wiosnę dopiero, bo za duże błoto. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Obawiam się jednak, że przy tak dużej wysokości do rodzimego gruntu, w tym rogu może być konieczny murek oporowy:(
No nic, przyjdą na wiosnę i zobaczymy co będzie:)
Kiedyś pisałam o kilku rzeczach “na plus”. To teraz coś “na minus”:
- panele o klasie ścieralności AC4 w salonie to zły, bardzo zły pomysł. Rysują się bardzo, nie mają w zasadzie żadnych szans w starciu z małym dzieckiem. Aż strach pomyśleć, co będzie jak przyjdzie wiosna, lato i zarówno dziecko jak i pies będą kursować między domem a ogrodem, nosząc piasek i ziemię.
- kanapa narożna nisko zawieszona jest błędem - nie wjedzie pod nią robot odkurzający. Ogólnie kanapa naprawdę fajna, bardzo wygodna, do tego ten materiał się bardzo łatwo czyści (już wielokrotnie przetestowane), wszystko łatwo schodzi, przetarte ściereczką. Ale kanapa jest dosyć nisko nad ziemią i dosłownie widać różnicę, dokąd dojeżdża robot. Pod kanapą zbiera się kurz i sierść psa, co musimy czyścić ręcznie. Jeżeli jeszcze kiedyś będę kupować kanapę do salonu, to tylko taką, co ma minimum 10 cm przestrzeni między dołem kanapy a podłogą.
- zmywarka Electrolux się zepsuła… po 2 miesiącach użytkowania! Kupiona była w lipcu 2019, ale podłączona razem z kuchnią dopiero. A 31 grudnia 2019 roku po godzinie 15 zaczęła piszczeć, wyświetlać błąd i30 i odpompowywać wodę, której nie miała. Nic jej nie pomogło, ani wyłączenie i włączenie, ani zakręcenie wody. A instrukcja nakazała przy tym błędzie skontaktować się z autoryzowanym serwisem. Niestety, pech podwójny, że zepsuła się akurat wtedy - na wizytę serwisanta czekaliśmy prawie 2 tygodnie. A życie bez zmywarki to nie jest życie:( Serwisant był, powiedział, że to dlatego, że były używane mocne tabletki na małą ilość brudu i się zrobiło za dużo piany… Mówiłam mu, że ta zmywarka raczej była przeładowywana, niż włączana pusta, ale nie zmienił zdania. Niestety, dalej są z nią problemy - zbiera się w środku woda, więc po weekendzie będziemy dzwonić, żeby przyjechał jeszcze raz.
Było też u nas pierwsze większe uderzenie zimy. W sensie, spadło cokolwiek śniegu. Mało, ale pobliski las z leśnymi dróżkami umożliwił wyprawę na sanki:
-
Mieliśmy w poprzednim domu drogie panele AC4 (dąb palony). Jako że mieszkamy na wsi i piasku sporo to piasek szybko porysował panele. Nawet odkurzacz który miał specjalne kółeczka też porysował podłogę.
Po kilku latach chcieliśmy wymieniać podłogę , ale nie było to takie proste , bo były już zabudowy i itd i nie tak łatwo bez totalnej demolki dało by się wymienić.
W nowym domu panele (jasne) mamy tylko w sypialniach. W reszcie domu kafle. Piachy mamy jeszcze więcej niż poprzednio (taka lokalizacja) a ciągle podłoga w bardzo dobrym stanie. Duży ciężki pies który wnosi pełno piachu też szkód nie robi.
W pracy jak wynajmowaliśmy biuro to biuro miało świeżo położone panele. Pod moim biurkiem panele są już wytarte do podkładu. Kółka i buty z piaskiem zrobiły z nich masakrę.
Tak to jest "wielka" wytrzymałość paneli.
Wiele lat temu królowało linoleum które pozwalało mieć szybko i tanio podłogę. Obecnie taką rolę stanowią panele PCV które sa tanie w zakupie i łatwe w montażu , ale ciągle jest to najtańsza z możliwych "podłóg".
Mnie w błąd wprowadził- jak widać skuteczny - marketing paneli:( Teraz uważam, że do salonu, który jest używany cały czas, panele to zły wybór. Zwłaszcza jak się ma małe dziecko. Bo dziecko wyrośnie, może i szybko, ale i tak zdąży te panele załatwić.
Piasek i ziemia nasze panele też na pewno będą rysować i niszczyć już na wiosnę
-
Mamy panele o klasę wyższą - AC5, mamy też psa z całkiem ostrymi pazurami i ku naszej uldze, żadnych śladów na podłodze.
Natomiast pytanie, kto ma większe zdolności destrukcyjne - pies, czy dziecko.
Też mam psa, mały egzemplarz, pazury "w normie", że tak powiem. Panelom nie robią żadnych szkód. Więc w moim przypadku dziecko zdecydowanie o wiele bardziej destrukcyjne jest:(
-
Wydaje mi się że dzieci tak szybko rosną że nie ma sensu kierować się tym przy wyborze podlogi
Moja córeczka ma 2,5 roku. Dalej mnóstwo czasu spędza na podłodze, więc jej twardość ma znaczenie dalej, moim zdaniem. Ostatnio też jeździ rowerkiem i celowo się wywraca. Dziecko, które nie przewraca sie już, i tak jeszcze kilka lat spędza w dużej mierze na podłodze, siedząc, leżąc, tarzajac się.
My mamy panele w salonie, klasa scieralnosci AC4 i lipa jest. Rysują się strasznie. Mała jedzie rowerkiem, rozpędza się, hamuje i od razu rysa. Po 2 miesiącach panele w salonie sa już autentycznie podniszczone. W innych pomieszczeniach, dużo mniej wykorzystywanych przez córeczkę tego problemu nie ma.
Jakbym teraz miała kłaść podłogę w salonie to nie wiem, na co bym się zdecydowała. Te panele już na pewno nie, ale płytki jakoś dalej mnie nie przekonują. Mała jednak woli leżeć na panelach niż tuż obok na płytkach. Wiec tu obie opcje niezadowalajace:(
Oczywiście za kilka lat mała wyrośnie i będzie po problemie, ale już mamy pewność, że podłogę w salonie trzeba będzie wtedy wymienić
-
A gdzie ja pisałam o wchodzeniu głównymi drzwiami? A tym bardziej przy gradzie i sniegu, co jest teraz w Polsce standardową pogodą pewnie:) Nie wiem czemu upierasz się, że alternatywa dla 3 drzwi między domem a garażem jest wychodzenie na dwór?
Napiszę ostatni raz, tak jasno jak potrafię i kończę dyskusję, bo ona już nie ma sensu:
Moim zdaniem, im mniej jest drzwi między garażem a kuchnią, tym wygodniej, gdy nosisz zakupy. Alternatywą dla 3 par drzwi jest nie wychodzenie na zewnątrz (kolejne drzwi, do wiatrolapu i wyjściowe), a ograniczenie ilości rzekomych drzwi. Do chociażby 2, a najlepiej jednych - tych między domem a garażem. Jak się nie da, no to trudno. Ale na etapie projektu warto to rozważyć, zebypotem przez X lat nie obijac sie co chwilę o niepotrzebne drzwi.
Piszę to o tyle z doświadczenia, że mieszkałam jakiś czas bez drzwi wewnętrznych. I jak mają one wiele plusów (zwłaszcza te od łazienek), to jednak teraz bardziej dostrzegam uciążliwośc drzwi, gdy noszę z auta zakupy, albo dziecko, albo - bardzo często - zakupy, dziecko i plecak.
-
Nie wiem gdzie jest granica upierdliwości przejścia z garażu do kuchni z torbami ale tak się przyzwyczailiśmy ,że nie jest to upierdliwe ale wręcz przeciwnie bardzo przydatne.Przyjeżdżamy z zakupami do domu .Siedząc w samochodzie otwiera się brama wjazdowa , brama garażowa, wyjmujemy zakupy i przez dwoje drzwi jesteśmy w kuchni. Dlatego pytam o granice tej upierdliwości. Wjechałem suchy i suche wniosłem.Nie widzę problemu. Problem widzę u autora wątku aż poszedłem zobaczyć jakbym schody miał w podobnym miejscu. Jakoś to mi nie pasuje.
W ogóle nie zrozumiałeś... niesiesz dwie pełne, ciężkie siaty z zakupami i otwierasz po drodze radośnie 3 pary drzwi. I tak jeszcze z 2 razy z kolejnymi zakupami. Wg mnie jedne drzwi, te do garażu, raczej konieczne, wystarczają gdy ma się ręce zajęte. I o to mi chodziło.
-
Nie wiem jakie wymiary ma mieć wiatrołap, ale ja mam dosyć mały i stolarz od razu mówił, że "tu to tylko drzwi przesuwne". Przy małych wymiarach wiatrolapu szafa z drzwiami otwieranymi "tradycyjnie" może być niewygodna w użyciu. Warto to wziąć pod uwagę.
-
Nie wiem jakie macie zwyczaje, ale ja np. wolę być w sklepie jak najrzadziej. Preferuję duże zakupy raz na jakiś czas, niż małe często. Dlatego walczyłam z mężem, by na linii garaż - kuchnia było jak najmniej drzwi.
U ciebie przyjedziesz autem, parkujesz w garażu. I zakupy w kilu yorbach niesiesz na 2-3 razy do kuchni przez cały w zasadzie dom, otwierając- jeżeli się nie mylę - troje drzwi. To będzie upierdliwe w normalnym użytkowaniu domu i garażu.
-
Ale szafy raczej mają głębokość narzucona potrzebami kurtek i płaszczy powieszonych na wieszakach.
-
My zapłaciliśmy kierownikowi 600 zł zaliczki (nie chciał w sumie, my nalegalismy na to) i 2200 zł po odbiorze domu.
Młody facet, ale orientował się, sam swój dom wybudował niedawno.
Był przy każdym ważniejszym wydarzeniu, oglądał zbrojenia itd.
Po każdym etapie też był "odebrać", potem dzwonił i mówił swoje zdanie.
Gdy my dzwonilismy z jakimiś wątpliwościami, zawsze miał czas porozmawiać, doradzić.
Nie popuszczal wykonawcy. Kilka razy dowiadywalismy się od wykonawcy ze "Tomek go zmusił żeby...":) Mówił mu, że nie pozwoli nam (inwestorom) zapłacić za coś, jeżeli nie poprawią to czy to.
Samo to, że kierownik i wykonawca porozumiewali się jakby "poza nami" było fajne - dużo nam ułatwiło w życiu na początku budowy.
Jak zbieraliśmy papiery dk odbioru domu to też nam doradzil. Wysłał co potrzebne, pomógł uzupełnić wniosek itd.
Moim zdaniem to, że kierownik budowy jest młody, niekoniecznie jest minusem. Dzięki temu może mieć świeższe podejście. Może też mu się bardziej chcieć, bo np. dopiero wyrabia sobie renomę.
My z naszego byliśmy bardzo zadowoleni.
-
Jadalnia, wykończeniówka
Jesteśmy gotowi na święta - mamy nasz nowy stół i krzesła:)
Stół Paged Craft I, ma bardzo fajne wymiary. 90x160 złożony. Można go rozsunąć i dołożyć 1 lub 2 kawałki blatu, każdy ma po 45 cm. Maksymalna długość to 260 cm. Szerokość 90 cm jest bardzo wygodna, pozwala swobodnie położyć coś na stole i jednocześnie z niego korzystać. Rozsuwanie działa bardzo fajnie, blaty rozsuwają się bardzo lekko, dokładki wchodzą na swoje miejsce bez problemu. Nie to, co w naszym starym stole, z którym trzeba było walczyć przy rozkładaniu i składaniu:)
Ze stołem kupilismy od razu 6 krzeseł Paged Linea II. Fajnie pasują do siebie nawzajem:)
Niestety, jedno z krzeseł przyszło uszkodzone. Zareklamowałam to i po świętach ma przyjechać serwisant wymienić stelaż:
Powoli wypakowujemy się z pudeł. Pokój córeczki zaczyna nabierać kolorów i staje się bardziej przyjazny:
Tak samo pokój gier:
Aż kusi, by w coś zagrać
Jednak mała jeszcze za mała (taaak, kupiliśmy już dawno trochę planszówek “na wyrost”), a bez niej ciężko, bo nie ma czasu. Ale na świętach może się uda, chociażby w nocy:)
Ogólnie dom z tygodnia na tydzień staje się bardziej przytulny. Dobrze się w nim czujemy, chętnie do niego wracamy. Mieszka się naprawdę fajnie, w końcu u siebie. No i za kilka dni pierwsze święta, które robimy U SIEBIE:)
-
O Xiaomi wiem tyle, co mi powiedział kolega o swoim egzemplarzu. Ale jak mi kiedyś pokazywał ścieżkę jazdy jego robota, to to wyglądało bardzo chaotycznie. Nie jechał "linijka po linijce", tylko w bardzo taki chaotyczny sposób. Może teraz mają nowsze oprogramowanie?
Ten jego bardzo dobrze odkurza, ale oni nie mają psa. Mój jest wart większej ceny, ale pod tym właśnie kątem - sierści.
Xiaomi czyści szczotkami, mój dużo mocniej zasysa.
Ja się długo wachalam miedzy Roomba, a Xiaomi. Zdecydowałam się najpierw na droższa Roombe, bo myślałam, że lepiej sobie z sierscia poradzi.
Aczkolwiek znajomy, co ma małe dziecko ale nie ma zwierząt, z tego tańszego Xiaomi jest bardzo zadowolony:)
-
Mam takie same odczucia z jednym małym wyjątkiem:p, ze mój mąz w ogóle ma gdzieś porządki, to sama mam to na głowie, ale z drugiej strony nie ma marudzenia i gderania w tym temacie .... mam większy luuuzz:P
Kupuję rózne dziwolągi, co pomogą mi w porządkach, bo sama lubię porządek, ale zawsze mam coś wazniejszego do roboty niz sprzątanie. Miałam z 18 lat temu prototyp takiego robota z wymiennymi ściereczkami i z jakąś latającą kulką, to było badziewie w porównaniu z tymi dzisiejszymi, ale cieszyłam się z niego ogromnie.
Ciekawe co wymyślą za 15 lat??/
No po prostu, nic dodać, nić ująć
Zawsze jako.s tak szkoda czasu na sprzątanie...
Ale dlatego właśnie ja od początku wiedziałam, że będziemy mieć odkurzacz autonomiczny.
Okres, gdy córeczka zaczynała się przemieszczać po podłodze i musiałam codziennie tą podłogę chociaż zamieść (bo przy niemowlaku, zwłaszcza pierwszym, ot jednak człowiek zawsze na początku trochę za bardzo się przejmuje i panikuje), to miałam już tego serdecznie dość.
Te pierwsze roboty pewnie nie były zbyt dobre, ale obecne naprawdę dają radę. Ja kupiłam Roombę 980 bodajże, za 2500 zł w sklepie internetowym RoboSklep. Zapłaciłam i czekałam kiedy mi wyślą
Wtedy zadzwonili do mnie z tego sklepu i miły facet zapytał "czy może mi zadać kilka pytań, czemu akurat ten odkurzacz a nie inny". z rozmowy (główne pytania: czy mam psa lub kota, jaki typ podłogi, czy będą dywany) wynikło, że iRoomba nie jest dla mnie dobrym wyborem. Zaproponował mi Moneual MBOT 900. Ten model jest lepszy dla domów z sierściuchami, bo ma tylko jedną szczotkę (na którą nawijają się włosy i sierść i trzeba je ściągać), a zamiast tego ma dużo lepszą siłę zasysającą. Więc odkurza w dużej mierze zasysając sierść, piasek itd, a nie zbierając na szczotkę. I faktycznie tak jest - mąż ściągał trochę kłaków ze szczotki, ale większość zasysa. Maż mówił, że jakby miał codziennie czyścić dwie szczotki Roomby to by go szlag trafił szybko:)
Ten nasz robot ma tez inne plusy - laser zamiast kamery, dzięki czemu on doskonale orientuje się w przestrzeni. No i lepsze oprogramowanie. I faktycznie, robot doskonale wie gdzie on jest i gdzie jego baza jest. Jak sprząta, to najpierw sobie jedzie po obrysie pomieszczenia, a potem jedzie "linijka po linijce" całą powierzchnię. Roomba, Xiaomi itp jeżdżą bardzo chaotycznie, nieregularnie, chociaż podobno efekt końcowy jest ten sam - całe pomieszczenie wyczyszczone.
Spot cleaning też jest świetne - nabrudzi się gdzieś, to telefon w rękę i się go wysyła do pracy. Jedzie prosto tam, gdzie ma sprzątnąć, a potem prosto do bazy. Nie szuka nic po omacku.
Naszemu można też tworzyć wirtualne granice bezpośrednio z telefonu, nie trzeba się bawić z ustawianiem jakichś urządzeń na ziemi. Ma też możliwość odświeżania podłogi wilgotną szmatką, ale jeszcze tego nie próbowaliśmy nawet - nie ma czasu się bawić jego ustawieniami.
Ale najważniejsze jest to, że sprząta dobrze, solidnie i dokładnie. Naprawdę widać różnicę, jak codziennie przejedzie się po tych podłogach na parterze:)
No i kosztował 1999 zł, więc sklep mi jeszcze 500 zł oddał
Ogólnie to ten sklep RoboSklep polecam. Jak ktoś się zastanawia nad robotem odkurzającym, to warto do nich zadzwonić, porozmawiać i posłuchać jakiego robota oni zaproponują. Mnie doradzili bardzo dobrze:)
-
Nie zmierzyłam wysokości mojego, więc nie mam pewności, ale wydaje mi się, że jest dużo wyższy niż 15 cm.
Co do siersciuchow, to ich klaczki to po prostu cena za ich towarzystwo:) Mnie to nigdy nie przeszkadzało, ale mąż, "nienaumiany" życia z psem, ciągle na to narzekał. Jednak najbardziej zaczęło mi zależeć na mniekszej ilości sierści wszędzie, gdy córeczka zaczęła spędzać dużo czasu na podłodze. Ale pod tym kątem robot odkurzajacy to naprawdę genialna rzecz:)
-
A robot sprzątający tam nie wejdzie...jak się obnizy?
oczywiście jak juz łózko poznacie...
To moze podpytaj producenta? Czy to Forte?
Nasze, nowe trafi do nas dopiero w styczniu, bo tak chcieliśmy....ale ciekawa jestem jak wejdzie też nam tam materac..
Bo kupiliśmy przez internet.
Odkurzacze autonomiczne, czy jak to się oficjalnie nazywa, mają prawie 10 cm wysokości. Więc nie wszędzie sie wcisną, niestety.
Z tego właśnie powodu regały do gabinetu zastanawiam się jak robić.
Czy z cokołem do ziemi, jak meble kuchenne, czy też na wyższych nóżkach, żeby między dolną szufladą a podłogą było minimum 10 cm miejsca.
Na razie wiem tyle, że regały mają być na całą ścianę gabinetu, do sufitu. Od dołu najpierw szuflady (głęboka i płytka, rozmiary standardowe jak w kuchni), a potem już same półki.
Szuflady na dole też z powodu kurzu i siersciochów - książki na dolnej półce regałów zawsze miałam mocno skurzone i "zakłaczone". A nie chce mi się ich ciągle czyścić. Z szufladami na dole będzie wg mnie praktyczniej, no i będę miała gdzie przechowywać różne rzeczy.
To łóżko z linka to ma mocno wystający pojedynczy materac, a ty masz podwójny?
Nawet niższy podwójny i tak chyba jest wyższy niż standardowy pojedynczy?
Ciekawe, ile go wejdzie do środka, a ile będzie wystawać
Ja w sumie nie kupilabym drugi raz podwójnego materaca. Nie ma sensu. I tak się go nie przekłada co chwilę, a tylko podbija to jego cenę i wysokość
-
Ciezkiprzypadek, nasz materac to jakby połączenie dwóch różnych materaców. Jedna strona dosyć miękka, dostosowująca się do kształtu ciała, ale wolno reagująca na zmianę położenia; a druga zdecydowanie twardsza, bardziej “sprężysta”. Odczucia przy spaniu całkiem różne, ale nam zdecydowanie lepiej śpi się na tej twardszej stronie. Chociaż jest on na tyle ciężki, że chyba wolałabym pójść spać na kanapę niż się użerać z przekładaniem go na drugą stronę
Co do stelaża, to bez cięcia łóżka nie da się go obniżyć - on ma takie wzmocnienia pod stelaż gotowe, wychodzące gdzieś w połowie wysokości bocznych ścian. Żeby obniżyć stelaż, trzeba by łóżko pociąć, a chcemy najpierw się upewnić, że jest ono OK, zanim zaczniemy kombinować z czymś, co przekreśli gwarancję
Mrufka_bum, ja nie potrafię robić porządnych zdjęć, dlatego na tych zdjęciach tego nie widać, ale pod łóżkiem jest duża wolna przestrzeń. Ono ma tą listwę na dole z przodu i tyłu, z boków nie. Odkurzacz obecnie swobodnie pod łóżko wjeżdża i całą przestrzeń pod nim sprząta. Właśnie takiego łóżka szukaliśmy, bo u mojej mamy jak mieszkaliśmy, to mieliśmy łóżko na niskich nóżkach, z szufladą na pościel. I pod nim zawsze było pełno kurzu i sierści psa. I chcieliśmy właśnie tego uniknąć, ale jednocześnie uniknąć uciążliwego przesuwania łóżka, żeby pod nim zamieść
Mała już się nauczyła na nie wdrapywać, mimo tej wysokości, więc na razie pewnie zostanie jak jest:)
-
A nie da się odmontować jakoś tej części łóżka, która jest na samym dole? Wtedy co prawda łóżko straciłoby efekt lewitowania, ale na pewno dałoby to kilka centymetrów wygody.
Właśnie tego nie chcemy robić. Nie chodzi o żadne "efekty", tylko o to, że teraz odkurzacz autonomiczny może swobodnie wjechać pod łóżko i odkurzyć
A to największy plus łóżka:)
-
To nasze nieszczęsne łóżko z materacem:
Łóżko jest fajne, materac też. Tylko po prostu nie do końca są kompatybilne ze sobą
Wysoki, podwójny materac był super, jak spaliśmy na nim położonym bezpośrednio na podłodze. A teraz już jest ciutkę za wysoko. Błędem było po prostu kupienie dwustronnego materaca. Ale jak go wypróbowaliśmy w sklepie to był taki wygodny, że po prostu się na niego zdecydowaliśmy:) Nie przyszło nam wtedy do głowy, że jego wysokość może być za duża.
Faktem jest, że materac jest naprawdę bardzo wygodny i super się na nim śpi, a to w sumie najważniejsze w tym wypadku:)
-
kółka mogą mieć blokady.
Hehe. Czasami na takie najprostsze rozwiązania najtrudniej wpaść
Ariater, dziękuje:)
Z tym dopieszczaniem detali jest o tyle problem, że mąż by chciał natychmiast wszystko skończyć już. A tak się nie da, bo czasu brak.
Ale już w obecnym stanie mieszka nam się o wiele, wiele lepiej niż wcześniej:) No po prostu całkiem inny komfort życia codziennego.
Las tuż obok, gdzie chodzę z psem na spacery, też swoje robi:) Nawet "w tygodniu" poranny spacer przed pracą czy popołudniowy po pracy (już jak się ściemnia, niestety) jest po ulicy wzdłuż ściany lasu, a nie wzdłuż ściany domów i bloków. A na weekendach to dwa razy dziennie włóczymy się po lesie. Po takim spacerze od razu lepiej się i człowiek i pies czuje:)
Kuchnia wyszła super. Jest mała, ale bardzo funkcjonalna. Fajnie się w niej przebywa i pracuje. Córeczka coraz częściej je śniadania siedząc na kuchennym blacie. Zaczęła tak jeść, gdy chcieliśmy jej pokazać przez okno pierwszy śnieg, przed wyjściem do pracy, i od tej pory bardzo taki sposób jedzenia śniadań polubiła. A blatu jest na tyle dużo, że ona może sobie siedzieć przy oknie, jedno z nas ją karmić, a drugie ma miejsce by spokojnie pakować nam jedzenie do pracy:)
Aczkolwiek mikrofalówka dalej nam trochę "bruździ". No nie mamy gdzie ją wcisnąć, żeby była łatwo dostępna, a nie wchodziła w paradę
Kolorystyka też nam się udała. Zarówno w kuchni, jak i w salonie jest tak przytulnie i "domowo". Po prostu miło się tam przebywa:)
Zdaję sobie sprawę, że wybrana przez nas kolorystyka nie jest obecnie "trendy", ale nigdy nam na tym nie zależało. Mamy tak wykończone, jak nam się podoba i jak nam się w domu dobrze mieszka, a to właśnie było naszym celem:)
Zdjęcia łóżka nie zrobiłam dalej:( Wczorajszy wieczór był dosyć zakręcony, a potem usnęłam usypiając dziecko:(
-
Kupiłam takie krzesełka nowe, ale uszkodzone za 35zł/
i chcę usunąć całą tapicerkę, za to dodać blaty.
chciałabym by były podobne do tych i mogłabym je przysuwać do naroznika lub innych kanap i łózka.
zastanawiam się czy dodać kółka...
Fajny pomysł!
A czy kółka, przy dosyć chyba lekkiej konstrukcji, nie sprawią, że stolik będzie zbyt łatwo "odjeżdżal"?
Dom w Morelach N (ver. 2)
w Dzienniki budowy - dzień po dniu
Napisano
Zaprojektowałam sobie na tej stronie meble do gabinetu. Strona fajna, konfiguruje się bardzo łatwo, dużo możliwości modyfikacji mebli. No i olbrzymi wybór kolorów.
Dowiedziałam się też kilku rzeczy.
Po pierwsze, regał na książki, który chcę mieć stosunkowo płytki (25 cm głębokości), nie może mieć szuflad na dole. Szuflady mogą być tylko przy głębokości większej niż bodajże 32 cm. A 32 cm głębokości to za wiele na regał na książki - wtedy one są albo bardzo głęboko, albo trzeba je przesuwać do zewnętrznej krawędzi półki i z tyłu (między książką a plecami szafy) jest duża wolna przestrzeń. Ja chcę po prostu te regały płytsze, to już dawno zdecydowałam.
Tak więc pozostają mi dwie opcje: albo regał z samymi półkami od ziemi, albo z zamykaną drzwiczkami dolną częścią. Skłaniam się ku otwartemu regałowi, bez żadnych drzwiczek. Półki z książkami od dołu do góry.
Po drugie, regały mogą mieć maksymalną wysokość 250 cm, więc 20 cm do sufitu zostanie puste.
Po trzecie, mam do zastawienia regałami ścianę o długości 320 cm. Chciałam tam dać regały 110 cm, 100 cm i 110 cm, ale maksymalna szerokość regały to 100 cm. Więc będą po prostu 4 regały o szerokości 80 cm, głębokości 25 cm, na dole cokół (jeszcze nie wiem jaki lepiej będzie wyglądał - 10 czy 15 cm), 7 półek (odstępy między półkami minimum 27,4 cm, tyle ile chciałam).
Po czwarte - koszt. Większy niż myślałam, niestety. Te 4 regały plus kontenerek to koszt ponad 4 000 zł
Regał ma mieć wysokość 76 cm, szerokość 52 cm, głębokość 45 cm, 2 duże szuflady, 1 mała szuflada (wszystkie otwierane przez nacisk, bez uchwytów). Wszystkie meble wykonane z płyty meblowej drewnopodobnej, bez żadnych droższych wersji (lakierowane, akrylowe).
Po piąte - kolor. Mnóstwo drewnopodobnych kolorów do wyboru. Ciężko się na coś zdecydować. Podobają mi się regały z bokami, półkami i plecami w dosyć ciemnobrązowym kolorze. Uważam, że taki kolor regałów, zastawionych książkami (których kolorowe okładki przełamały by trochę ciężkość ciemnego koloru regału) wyglądają naprawdę klimatycznie, jak dawna biblioteka. Ale obawiam się, że ten kolor będzie za ciemny na malutki gabinecik (pokój jest naprawdę mały). I mam zagwozdkę co zrobić, jaki kolor wybrać
Jednak cena na tyle wysoka, że mam czas, żeby się zastanawiać nad kolorem:(