Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

pralat

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    53
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez pralat

  1. Odpisałem Ci w PW, żeby nie zaśmiecać wątku Czy ktoś palił groszkiem od Taurona? Czy warto w to w ogóle inwestować? A Bartex?
  2. Też jestem ciekaw tego Czarnego Pioruna, wg danych katalogowych dość dużo popiołu się z niego wysypie :C Ze stabkiem z resztą jest podobnie - czy ktoś to potwierdza? Co masz na myśli przez obniżenie mocy? Po prostu masz na myśli palenie groszkiem o niższej kaloryczności?
  3. Napisał też, że kominiarz nie powiedział mi co tam siedzi w kominie i że czyścić to ja powinienem częściej niż raz w roku, podczas gdy ostatnie czyszczenie było w styczniu i nie było tam wówczas nic niepokojącego. Napisał też że dopiero zaczęło to wychodzić i jest to grubsza sprawa, a jednak po jakimś czasie od wybrania sadzy z wodą i po zakryciu komina na czas nieużywania go, ścianą zaczęła robić się sucha i wszystko wraca do normy. Mógłbyś rozwinąć proszę temat fatalnego spalania? Chodzi o zbyt długie trzymanie kotła na podtrzymaniu bez intensywnego spalania? Podkreślam, że w zimę też zdarzały się ulewy i nic takiego nie miało miejsca. A po zaprzestaniu używania komina po jednej ulewie od razu pojawił się zaciek.
  4. Szczerze to nie wiem, musiałbym dopytać poprzedniego właściciela. Cały budynek jest z betonu komórkowego, a komin na pewno nie jest systemowy.
  5. 50 stopni. Czemu pytasz?
  6. Zasięgnąłem rady u fachowca i jestem już choć odrobinę mądrzejszy. Przede wszystkim odradził mi montowanie strażaka przy kotle na ekogroszek. Mówił, że w spalinach z tego paliwa wytrąca się tyle chlorków, że nawet strażaki z milimetrowej, kwasoodpornej blachy wytrzymują jeden sezon, co widział już na własne oczy. Wyjaśnił mi też różnicę między wkładem z ceramiki plastycznej i izostatycznej oraz powiedział, że 90% kominów jakie oglądał ma ceramikę plastyczną, która ma zdecydowanie większą nasiąkliwość niż ta druga. Podkreślił, że na dnie komina dobrze by było mieć skraplacz, a u mnie takiego nie ma. No i powiedział, że oczywiście napadanie deszczu do komina nie powinno skutkować takim zaciekiem, ale przyczyną może być to, że miałem tam zgromadzone sporo sadzy i woda związana z nią w błoto nie miała jak łatwo odparować, więc ceramika, a później ściana zaczęła nasiąkać. Zalecił nie montować nic na szczycie komina i częściej wybierać sadzę. Czy ktoś mądrzejszy ode mnie w temacie kominów i zduniarstwa może to skomentować?
  7. Mój czternastoletni, odziedziczony po poprzednich właścicielach kocioł nie ma PIDa, a jedynie sterownik dwustawny, także w sezonie przejściowym przy nastawie 50 stopni na kotle chodził sporo na podtrzymaniu. Dobrze wiedzieć, że powinienem był obniżyć tą temperaturę, dzięki za tą radę. No ale to nie jest temat o nastawach piecy, więc nie będę śmiecił. Tak sądziłem właśnie, że taki ekogroszek 32MJ to na jakieś syberyjskie mrozy, bo u nas przy obecnych zimach, to by raczej się marnował.
  8. Nie wiem. I tego próbuję dociec zasięgając rady innych tutaj na forum A może jednak naleciało Ci (nie wiem, jak miałoby nie nalecieć przy pionowym deszczu i otwartym wylocie), ale z jakiegoś powodu w innych kominach to odparowuje i nie przesiąka do ścian, a u mnie nie.
  9. Pytanie węglowego neofity - czy na prawdę jest sens palić ekogroszkiem z taką kalorycznością? Czy to na prawdę działa tak, że jak będę zimą palił takim węglem zamiast standardowym 26MJ to będę proporcjonalnie rzadziej go dorzucał, a nie tak, że piec będzie częściej chodził na podtrzymaniu i dużo tej kaloryczności się zmarnuje?
  10. Ulewa krótka, ale intensywna i bez wiatru - pionowe strugi deszczu, więc można to może i do wiadra przyrównać. Przed weekendem zająłem się czyszczeniem i wyciągnąłem z dna komina koło ośmiu litrów sadzy, a częściowo sadzowo-wodnego błota. Zarówno dno komina, jak i ścianki przewodu kominowego po tej operacji są nawet nie tyle wilgotne, co mokre. Zastanawiam się, czy zaciek pojawił się przez to, że coś tam jest nieszczelne przy dnie komina i woda poszła w beton, czy zwyczajnie przez to, że sporo tam było tej sadzy, przez co zrobiło się błoto, a komin nie miał jak samoistnie wyschnąć i wilgoć przeszła przez przewód kominowy do ściany. Tak czy inaczej stało się. Będę dochodził przy przeglądzie instalacji, który i tak niedługo chcę zrobić, czy jest tam jakaś nieszczelność. Strażak jest w drodze do mnie - wymienię daszek, na niego. Jakieś rady odnośnie osuszania tej ściany? Najlepiej żeby to sobie powoli samoistnie wyschło? Czy może przepalić trochę węgla żeby podnieść temperaturę w kominie?
  11. Problem pojawił się dopiero po tym, jak przestałem palić. Raczej nie ma to związku z jakością spalania. Był zabezpieczony, jak pisałem, ale wichura zerwała daszek. Czuć jedynie mokrą farbą z odległości kilku cm. Nie wiem dlaczego miałbym czyścić komin sam, skoro są od tego specjaliści. Nie powiedział mi co mam w kominie, bo nic niepokojącego tam nie było, dopóki nie napadał tam deszcz. Możesz to rozwinąć? Co się będzie działo i dlaczego te same rzeczy nie będą problemem przy zastosowaniu strażaka? Chodzi o to, że daszek zaburza ciąg a strażak nie, a wręcz go poprawia?
  12. Czy sądzicie w takim razie, że zaciek, który u mnie powstał jest spowodowany jakąś nieszczelnością przewodu kominowego przy dnie?
  13. Tak też sądziłem. Muszę w takim razie pogadać o tym z kominiarzem przy okazji czyszczenia, które i tak muszę po sezonie zrobić.
  14. Witajcie! Tak się nieszczęśliwie złożyło, że porywisty wiatr zerwał mi blaszany daszek ze szczytu komina, a zanim założyłem nowy, przydarzyła się spora ulewa bez wiatru, a więc z pionowo padającym deszczem. Po kilku dniach na ścianie w domu, poniżej okienka rewizyjnego komina pojawił się ciemny naciek i farba lekko spuchła. Komin odprowadza spaliny z kotła na ekogroszek i używany jest jedynie sezonowo - obecnie jest zimny, bo wodę grzejemy innym sposobem. Mądry po szkodzie szybko wszedłem na dach i założyłem daszek, ale ściana w tym miejscu jest wilgotna już tydzień. Mam w związku z tą sytuacja kilka pytań: 1) Czy to normalne, że po obfitym deszczu przy odsłoniętym wkładzie kominowym pojawia się taki zaciek, czy raczej wkład powinien być szczelny i nawet kiedy stoi w nim woda, zaciek nie powinien się przydarzyć? 2) Jak bardzo jest w zasadzie potrzebny taki daszek? Kiedyś jeden kominiarz skrytykował mnie, że taki daszek jest zbędny, a jego obecność powoduje jedynie osiadanie sadzy i innych brudów na dachu i kominie, bo utrudnia wylot spalin. 3) Czy ta woda może sobie tam być do odparowania, czy powinienem wybrać tą breję z mokrej sadzy czym prędzej? Jak długo taka ściana będzie schnąć nim będę mógł ją bez obaw przemalować? 4) Setki starszych domów nie mają żadnych daszków i zakładam, że nie mają zacieku po każdej ulewie. Czy takie domy zostają zabezpieczone przez prosty fakt, że zwykle kominy są w nich używane cały rok chociażby do grzania wody i spaliny ogrzewając komin odparowują wodę? Z góry dziękuję za pomoc
  15. Witajcie! Tak się nieszczęśliwie złożyło, że porywisty wiatr zerwał mi blaszany daszek ze szczytu komina, a zanim założyłem nowy, przydarzyła się spora ulewa bez wiatru, a więc z pionowo padającym deszczem. Po kilku dniach na ścianie w domu, poniżej okienka rewizyjnego komina pojawił się ciemny naciek i farba lekko spuchła. Komin odprowadza spaliny z kotła na ekogroszek i używany jest jedynie sezonowo - obecnie jest zimny, bo wodę grzejemy innym sposobem. Mądry po szkodzie szybko wszedłem na dach i założyłem daszek, ale ściana w tym miejscu jest wilgotna już tydzień. Mam w związku z tą sytuacja kilka pytań: 1) Czy to normalne, że po obfitym deszczu przy odsłoniętym wkładzie kominowym pojawia się taki zaciek, czy raczej wkład powinien być szczelny i nawet kiedy stoi w nim woda, zaciek nie powinien się przydarzyć? 2) Jak bardzo jest w zasadzie potrzebny taki daszek? Kiedyś jeden kominiarz skrytykował mnie, że taki daszek jest zbędny, a jego obecność powoduje jedynie osiadanie sadzy i innych brudów na dachu i kominie, bo utrudnia wylot spalin. 3) Czy ta woda może sobie tam być do odparowania, czy powinienem wybrać tą breję z mokrej sadzy czym prędzej? Jak długo taka ściana będzie schnąć nim będę mógł ją bez obaw przemalować? 4) Setki starszych domów nie mają żadnych daszków i zakładam, że nie mają zacieku po każdej ulewie. Czy takie domy zostają zabezpieczone przez prosty fakt, że zwykle kominy są w nich używane cały rok chociażby do grzania wody i spaliny ogrzewając komin odparowują wodę? Z góry dziękuję za pomoc
  16. Sądzę, że jest to możliwe, jeżeli ktoś np. nieumiejętnie bawi się nastawami bez większej wiedzy na ten temat, grzeje latem CWU również węglem i kocioł chodzi mu na podtrzymaniu znaczną ilość czasu, kocioł jest stary i zużyty, a dodatkowo przewymiarowany. Mi może daje niezależność i to, że kupuję paliwo na wolnym rynku, ale samowystarczalność? Nie określiłbym tak konieczności dogadywania się z sąsiadem, że będzie przychodził dosypać węgla, wysypać popiół i czasem skontrolować kocioł przy moim 2-3 tygodniowym wyjeździe zimą. Ale mają własną, prywatną przestrzeń, w którą nikt im się nie wtrynia, nie muszą słuchać tupania dzieci biegających piętro wyżej, sąsiada wiercącego o 23 za ścianą i użerać się z ustaleniami wspólnoty mieszkaniowej. Może na tym im zależy bardziej niż na własnych pomidorkach?
  17. Różne organizacje różnie podchodzą do tematu i albo akceptują drewno jako OZE albo nie. W klasycznym rozumieniu OZE to wiatr, pływy morskie, geotermia itd. - tak rozumuje np. koncern BP. Inni (np. REN21) włączają drewno do OZE, bo relatywnie mało czasu potrzeba na wyrośnięcie nowego drzewa, jednak jest to lekko naciągane. Dodatkowo, jak napisał kolega darianus, spalenie drewna nie jest jego naturalnym losem, bo powinno spróchnieć w ziemi. Dodatkowo sadzenie monokultur w miejsce zróżnicowanych lasów też nie jest obojętne dla ekosystemu.
  18. Ja płacę akurat 3000zł za 3 tony ekogroszku, a nie 5 ton i te 3 prawie wystarcza mi na sezon grzewczy, także w tym przypadku gaz nie wyjdzie tak strasznie tragicznie. Generalnie jakby więcej osób poszerzyło obszar zainteresowań poza swoje podwórko, to wszystkim, również im, żyło by się lepiej.
  19. Nie no to jest jasne, że należałoby nie liczyć tych opłat stałych. No chyba, że zwiększenie poboru mocy miałoby jakoś wpłynąć na podniesienie też tych opłat stałych - abonamentu czy opłaty przesyłowej. Wtedy trzeba by doliczyć różnicę. Ale póki tak nie jest, to, jak słusznie mówisz, i tak wszyscy płacimy opłaty stałe za prąd o ile nie wytwarzamy go jakimś cudem sami w agregatach.
  20. Bardzo dziękuję @Greengaz za usilne sprowadzanie wątku na właściwe tory Z tego co widzę, jedynym w zasadzie argumentem popleczników węgla jest oszczędność pieniędzy. Moje życie tak się akurat potoczyło, że na tej oszczędności zależy mi mniej. Stać mnie żeby dopłacić w skali roku, a jakbym czas poświęcony na obsługę kotłowni miał policzyć po mojej normalnej stawce godzinowej, to suma pewnie przekroczyłaby różnicę w grzaniu węglem i gazem. Nic jednak w*życiu nie przychodzi znikąd - kosztem tego, że mnie stać, jest mało wolnego czasu, który wolę poświęcić na zabawę z synem czy film z żoną niż na obsługę kotłowni. Ktoś pisał, że dla niego 600zł to koszt połowy sezonu grzewczego, a tyle kosztowałoby go rocznie przejście na gaz. Gdybym miał alternatywę zamiast 1200zł płacić 1800zł to nie miałbym żadnych wątpliwości i przechodziłbym na ten gaz w trybie ekspresowym. Może jestem "ekooszołomem", jak określa to kolega kulibob, jednak szokuje mnie podejście, w którym szufladę popiołu wywalamy "na drogę lub kibla" i jestem skłonny dopłacić z własnej kieszeni do mniejszego smrodu w mojej miejscowości zimą. kolega brusss_2008 pisał o przypadku teściów w durszlaku, w którym spalali 5,5t węgla i do tego jeszcze 3m drewna przy czym temperatura spadała im do 16 stopni nad ranem. Ja mam czternastoletni, najpewniej przewymiarowany kocioł (25kW), który swoje najlepsze czasy ma już na pewno za sobą i sezon grzewczy zamyka mi się w 3,5t grochu, 4t licząc całoroczne grzane CWU, bez dopalania drewnem, a trzymam stałe 21 stopni przez sezon grzewczy. Także ten mój dom, mimo że nieocieplony, nie jest chyba aż tak tragiczny, a gdyby sytuacja wyglądała analogicznie, czyli koszt grzania węglem i gazem by się mniej więcej wyrównał to byłaby bajka. Dziękuję wszystkim za wypowiedzi. Po ich przeczytaniu dochodzę do wniosku, że biorąc pod uwagę moje priorytety najlepszym rozwiązaniem będzie przejście na gaz jak najszybciej i kiedyś potem, jeśli będę chciał obniżyć koszta dorzucić ocieplenie.
  21. Póki co poczyniłem pierwszy krok pisząc do urzędu gminy z pytaniem, czy jest u mnie możliwość uzyskania jakiegoś dofinansowania do tej inwestycji. A powiedzcie mi proszę, jak dużej modernizacji wymaga instalacja CO w domu przy takiej zamianie? Trzeba jakoś przykładowo dostosować komin?
  22. Jakby nie patrzeć, z Waszych wypowiedzi wynika, że o ile nie chce mi się kombinować ze sprowadzaniem jakiegoś tańszego ekogroszku, to po przejściu na gaz zapłacę porównywalną kwotę lub nieznacznie więcej. Dokładając do tego moją niechęć do wkładania dużo czasu w obsługę CO i do związanego z ekogroszkiem brudu, chyba sprawa jest dla mnie jasna. Do rury z kotłowni mam zaledwie 10-15 metrów, także niedaleko.
  23. Kupowałem groszek o kaloryczności 27MJ/kg w lokalnym składzie po 1000-1100, bo zależało mi żeby upewnić się, że przyjedzie suchy. Mógłbym kupić po 800-900zł z internetu, ale trochę się boję, bo nie mam miejsca,*żeby go wysypać i suszyć. Wychodzi na to, że cena, po jakiej kupuję, jest blisko wartości, jaką określiłeś jako wyższą niż gazu. A mi i tak nie zależy najbardziej na oszczędności, mógłbym dopłacić za komfort, czystość i mój czas - te rzeczy są dla mnie bardziej wartościowe na tą chwilę. Wiadomo, PC super, ale w tym momencie nie stać mnie na taką inwestycję, a i jest spora szansa,*że pomieszkam w tym miejscu 20 lat, także może nie zdążyć mi się zwrócić. To już raczej kwestia bardzo indywidualna, bo np dla mnie największą wadą jest konieczność czyszczenia kotła i ilość czasu włożona w obsługę takiego systemu. Z pewnością ten czas i mój komfort cenię sobie bardziej niż 500-600zł w skali roku.
  24. No właśnie bardzo nie chcę, byłbym w stanie zapłacić i 800zł w skali roku więcej byle nie bawić się w noszenie węgla, wdychanie pyłu, babranie w sadzy i wynoszenie popiołu. Tylko wszyscy mnie straszą, że jak ściany są nieocieplone, to nie ma sensu inwestować w gaz bo zapłacę jakieś chore pieniądze za ogrzewanie (choć teraz, jak pisałem, schodzą mi 3,5-4t w skali roku na 14-letnim, lekko zardzewiałym już kotle, więc jakiejś wielkiej tragedii chyba nie ma).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...