Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Marcowy70

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    149
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Marcowy70

  1. Ściany pięły się w górę raźno i równo. Belki na wieniec skręcone, wieniec zalany, można już więc podziwiać widok z okna sypialni Przyjechało drewno. Sosnowe, ale panowie murarze zdębieli... Generalnie wszyscy, którzy widzieli projekt, strasznie się dziwili, po co nam tyle drewna na więźbę?! Z tartaku dzwonili dwa razy, żeby się upewnić, że na pewno na dom potrzebne są takie duże przekroje. Majster też poprosił o drugi egzemplarz projektu, bo podejrzewał, że w tym pierwszym jest jakiś błąd. I też pytał, po co takie przekroje, skoro nawet poddasze jest nieużytkowe, więc drewniany strop nie będzie miał prawie żądnych obciążeń, a zaprojektowany jest jak garaż dla czołgu... No ale tak narysował architekt! Belki stropowe miały przekrój 20 na 26 cm, ważyły po kilkaset kilogramów. Trudno taką było nawet lekko poruszyć na stercie, więc nie było mowy, żeby ją wciągnąć ręcznie na wieniec, musiałem zamówić HDS-a. Konstrukcja złożona i usztywniona, membrana naciągnięta, więc na głowę już nie pada. To koniec kolejnego etapu, więc jest kolejna wypłata dla ekipy. Mamy dwutygodniową, planową przerwę w inwestycji, bo panowie musieli dokończyć inną terminową robotę, a ja czekam na zamówione okna, drzwi i blachę na dach. Całe drewno (belki, krokwie, łaty i kontrłaty) kosztowało mnie niecałe 10 tys. zł. To surowe drewno, tylko zanurzone w preparacie przeciwgrzybicznym. Jak wynikało z researchu, za drewno budowlane (suszone) zapłaciłbym ponad 50 proc. więcej, a za klejone to już w ogóle fortunę. Drewno sprowadziłem z dużego tartaku odległego o 50 km, bo na miejscu jest tylko mały zakład, który zażyczył sobie za tą samą ilość 13 tys. Możliwe, że ściągnąłby z tego samego tartaku, co ja, i po prostu wziął prowizję
  2. Hej, Projekt Haharbudu kosztował w promocji 1 tys. zł, za adaptację dopłaciłem 2 tys. Adaptację robił mi znajomy architekt (mąż koleżanki z pracy), więc niby taniej. Ale gdy pytałem w normalnym biurze architektonicznym (małe miasteczko, siedziba gminy), życzyli sobie 3-3,5 tys. za dowolny projekt zrobiony od podstaw przez nich. Adaptacjami w ogóle się nie zajmują, bo - jak się domyślam - nie opłaca się: wolą zainkasować 3,5 tys. za nowy zamiast 2 tys. za przeróbki. Czyli w sumie nie zaoszczędziłem na tej "znajomości" Konwektory sterowane przez wi-fi, głównie ze względu na nieregularny sposób użytkowania domku i brak możliwości zainstalowania innego źródła ciepła (może oprócz płynnego gazu, ale w to nie chcę wchodzić). Mata może w łazience. Na styku Mazowsza i Podlasia, rejony zdecydowanie wiejskie.
  3. Zaczęliśmy szukać ekipy do murowania. Poszło nawet szybko. Na ofertę na fixly.pl odpowiedziały 2-3 firmy, z czego zaufania wzbudzała jedna. Zadzwoniłem, umówiliśmy się na działce, dogadaliśmy się. Za budowę od stanu zero do surowego zamkniętego - czyli ściany zewn. i wewn., konstrukcja i pokrycie dachu, wstawienie stolarki - cena wyniosła łącznie 19.000 zł, termin realizacji: jeden miesiąc. Spisaliśmy umowę, gdzie tę kwotę i poszczególne prace rozbiliśmy na cztery etapy po 1 tygodniu. Generalnie każdy etap miał duży zapas, ale finalnie robota musiała być przyjęta przez kierownika budowy, wtedy następowała wypłata ostatniej raty. Potem też poszło szybko. Przyjechały bloczki... ... przyjechał kibelek... ... i budowa ruszyła.
  4. No ale przed wylewaniem podłogi na gruncie trzeba było jeszcze położyć kanalizę Na początku był ambitny plan, żeby zrobić to samemu, bo robota stosunkowo prosta i niezbyt ciężka, ale jak sobie uświadomiłem skutki możliwego błędu (np. za mały spadek zalany betonem), to od razu zacząłem szukać fachowca w okolicy. I znalazłem całkiem fajnego. Przyjechali we dwóch w sobotę rano, popracowali 3-4 godziny, skasowali 600 zł i mam spokój. Kolejny etap to rozkładanie siatki przeciwskurczowej - to już własnymi siłami, małżonka też została zaangażowana do wiązania. Jak wszystko zostało powiązane i podniesione, przyjechała grucha i zaczęliśmy zalewać... Zmontowałem długą deskę i razem z synem przeciągaliśmy ją wzdłuż po dwóch stronach fundamentu, żeby wyrównywać warstwę betonu. Pan operator okazał się bardzo pomocny i kierował rurą, choć nie musiał. Mimo tego nastąpił pierwszy zgrzyt podczas całej budowy - choć zamówiłem chudziak z dużym zapasem... betonu zabrakło! W jednym rogu fundamentu została nieduża, ale paskudna dziura. Była sobota po południu, więc z betoniarni już nie dowiozą, poza tym trochę było mi żal dodatkowej kasy - minimalnie 1 metr sześc. plus dowóz plus pompa.... Zdecydowaliśmy ostatecznie, że dorobimy ręcznie. Kierownik budowy przez telefon potwierdził, że można - to nie ława, więc nie trzeba wylewać w jednym procesie. Co lepsze, pomoc w kolejny weekend zadeklarował szwagier, zazwyczaj zarobiony. No to kupiłem dwa worki cementu i pozwoliłem mu zaszaleć Po doklejce i wyschnięciu płyta wyglądała tak: Zastanawiałem się, skąd ten brak chudziaka, bo zazwyczaj biorę wszystko z zapasem. Okazało się, że panowie od zasypu dali ciała i nie nasypali, ile trzeba, wobec czego wgłębienie w fundamencie na beton było dużo większe niż w projekcie - miało być na 12 cm, czyli na wysokość jednego bloczka, ale potem przypomniałem sobie, że miejscami było widać drugi bloczek, czyli na 15-16 cm. Przy dużej powierzchni robi różnicę. Pogoda była podczas zasypu paskudna, więc panowie się spieszyli i odwalili fuszerkę, a ja nie dopilnowałem... Dobra nauczka. Patent z długą deską na wygładzanie nie był doskonały, bo jednak wyszły długie, poprzeczne bruzdy, na szczęście niezbyt głębokie. Jak już beton lekko zasechł i można było po nim chodzić, dało się w większości zatrzeć nierówności, albo przynajmniej wygładzić ostre krawędzie. Na tej warstwie będzie rozłożona folia, więc podłoga powinna być w miarę gładka. Jeśli chodzi o budżet: stan zero kosztował mnie łącznie 13,7 tys. zł, w tym materiały - 8,6 tys. zł. W robociznę (razem 5,1 tys.) wliczam murarzy, geodetę, kierownika budowy (I rata), panów od kanalizy, wykopu i zasypu. Według kosztorysu same materiały powinny mnie kosztować 9,9 tys., więc nie jest źle Każdy zakup powyżej 10 zł był wpisywany do Excela, dzięki czemu można było pilnować wydatków i na bieżąco porównywać z kosztorysem. Udało się mi oszczędzić na większości pozycji kosztorysu, ale też za kilka przepłaciłem - najwięcej za stal na zbrojenie, bo, niestety, w okolicy jest tylko jeden sprzedawca. Za to duże składy budowlane są trzy plus Mrówka (plus kilka sklepów, np. z hydrauliką czy art. metalowymi), więc zawsze je obdzwaniałem i udawało się parę złotych urwać. Grosz do grosza...
  5. Decyzja o zagęszczaniu podjęła się sama - pobliska firma, od której wynajmowałem koparkę do zasypu, zaoferowała zagęszczanie (czyli sprzęt + dwóch ludzi) za dodatkowe 300 zł. Jak policzyłem koszty wynajmu i dowozu, to się zdecydowałem na outsourcing Tak wyglądała działka przed zasypem - niby mały domek, ale hałdy piasku ogromne. Krajobraz prawie księżycowy Zasyp ruszył. Większość usuniętego wcześniej piasku wróciła do wykopu, ale trochę trzeba było dokupić. Pogoda nie sprzyjała, ale utwierdziła w przekonaniu, że outsourcing był dobrym pomysłem Po wszystkim plac budowy wyglądał zupełnie inaczej. W następnym odcinku: zbrojenie i wylewanie podłogi na gruncie, więc kończymy stan zero
  6. Chyba coś pośredniego Wziąłem EPS Fundamin 100 - hydrofobowy, dobra relacja: cena / jakość, frezowane krawędzie, więc wygodnie się układa. No i jedyny EPS przeznaczony do fundamentów, który był w pobliskich składach. Szukałem w internecie czegoś lepszego, ale wychodziło znacznie drożej z transportem, a "lambda" niewiele lepsza. W sumie za Fundamin zapłaciłem 850 zł. W kosztorysie była podana cena 400 zł, czyli koszt zwykłego styropianu. Czyli zaszalałem Wpadka była trochę z folią kubełkową - znalazłem niedrogo w Leroy Merlin (60 zł za 20 mb), ale okazała się bardzo sztywna i źle się układała, a czasem trochę odstawała - trzeba było wkrętami dociskać. Warto trochę dopłacić i kupić elastyczną, sporo ofert jest w necie. Ooo tak, dostaliśmy z żoną nauczkę już na samym początku, jak sypaliśmy suchy beton pod ławę Wywrotka przywiozła dwie tony i zrzuciła tuż przy krawędzi wykopu, ale w wykopie było już oszalowanie i wykop pod ławę, więc nie dało się tego rozwozić taczką - żona ładowała do wiader, a ja targałem je po całym wykopie. No i kręgosłup się zbuntował - trzy dni potem przeleżałem nie mogąc się ruszyć.
  7. Inwestycji ciąg dalszy Postanowiliśmy zatrudnić fachowców do wymurowania fundamentów. Zadeklarowali, że zajmie im to jeden dzień O 6 rano przyjechało trzech gości. Zareagowali trochę nieufnie na informację, że sami wylewaliśmy ławę. Wyciągnęli niwelator laserowy i pomierzyli wysokości i przekątne. Okazało się, że różnica przekątnych ławy wynosiła 1 cm (słownie: jeden centymetr), a różnica wysokości na przeciwległych rogach - maksimum 1,5 cm (słownie: półtora centymetra). Nie wierzyli, że do wytyczania używałem tylko zwykłej miarki i długiej poziomnicy. Sorry, musiałem się pochwalić Murowanie fundamentów poszło panom bardo sprawnie, widać było doświadczenie - dwóch murowało, jeden robił zaprawę. Warto wspomnieć, że pilnowali poziomów i pionów. Ja też na wszelki wypadek cały czas biegałem z poziomnicą Ostatnią warstwę bloczków kładli dobrze po zmroku, przy światłach samochodów, więc trudno było ostatecznie sprawdzić robotę. Za dzień pracy skasowali 2 tys. zł. Na drugi dzień fundament wyglądał całkiem dobrze: Kolejny weekend spędziliśmy na zaciąganiu ścian dysperbitem (córka i żona też machały pędzlami), a w następny weekend razem z synem cięliśmy i przyklejaliśmy EPS. Łatwa, przyjemna robota, tylko wiało, więc część pianki do klejenia lądowała na naszych ciuchach - dobry klej, nie do sprania. Naciągnęliśmy potem folię kubełkową i już. Teraz czekał nas zasyp. Plan był taki, żeby wynająć koparkę z operatorem, ale zagęszczarkę wziąć z wypożyczalni i obsługiwać samemu. Uda się?
  8. Zgodnie z kosztorysem, moje drewno w wersji surowej powinno kosztować ok. 10 tys., a suszone - jak wynika z zebranych ofert - od 5 do 10 tys. więcej :| Zazdroszczę Ci, bo też chciałem mieć belkowany sufit, a tak to większość belek i krokwi będzie jednak schowana. Szkoda trochę...
  9. Dzięki za dobre słowa, stay tuned Recht, zrezygnowałem z kotłowni, więc mi użytkowa trochę urosła, choć sam domek nie Po zmianach projekt wygląda tak: Niestety, już wiem, że będzie bolało... Głównie za sprawą konstrukcji dachu - jest bardzo prosta, ale w projekcie są bardzo duże przekroje belek, więc w metrach sześc. wychodzi spore zamówienie. Już wiem, że będzie to zwykłe drewno z tartaku (zakonserwowane), a nie budowlane, bo przy tych przekrojach to w ogóle był popłynął...
  10. Plany maksimum są ambitne Plan minimum to własnoręczne ocieplenie fundamentu, zagęszczenie gruntu i wylanie podłogi na gruncie. Ściany i dach raczej zostawię specjalistom. I to raczej nie ze względu na brak umiejętności, ale niedostatek czasu i kondycji fizycznej. Już te stosunkowo łatwe prace - kopanie rowu pod ławę czy skręcanie belek zbrojeniowych - pokazały, że najprostsze czynności amatorowi zabierają mnóstwo czasu. A ja akurat nie mogę wziąć dłuższego urlopu i na budowie mogę pracować jedynie w weekendy, tylko czasem w pojedynczne dni wolne. Nie bardzo mogę też liczyć na wsparcie "brata, szwagra, zięcia". No i jestem gościem "oderwanym od biurka", więc pracować fizycznie przez cały dzień najzwyczajniej w świecie nie daję rady
  11. Potem wrzuciliśmy belki do wykopu... Wkrótce przyjechała grucha i wszystko zalała betonem. A my zawibrowaliśmy, wygładziliśmy i mamy ławę Gotowa ława wygląda tak:
  12. Własnymi rękami zrobiliśmy wykop pod ławę fundamentową i oszalowanie: Robota podobała się miejscowym, niektórzy nawet zamieszkali w wykopie Zbrojenie ławy skręcała cała rodzina:
  13. Wybór nie był łatwy. Domek na razie ma spełniać rolę weekendowo-wakacyjnego, ale docelowo (czyli na emeryturze) ma służyć za stały adres. Trzeba więc pożenić ogień z wodą, czyli niskie koszty budowy i wysoki komfort użytkowania. Krzyżowały się różne zdania, rozważaliśmy różne projekty, w końcu padło na Haharbud i "Dom na start systemem gospodarczym". Czyli że niby większość prac trzeba i można wykonać samemu. Dla przypomnienia: chodzi o lekko zmodyfikowany projekt tego domku: Modyfikacja polega głownie na rezygnacji z ogrzewania węglowego na rzecz elektrycznego, przez co odpada kotłownia i komin, a domek zyskuje kilka mkw. powierzchni użytkowej. Architekt rysuje salon z aneksem kuchennym (30 mkw.), łazienkę (5 mkw.) i ładne dwie sypialnie (10 i 13 mkw.). Oryginalny kosztorys SSZ projektu opiewa na 59.200 zł, oczywiście bez robocizny. My planujemy zmieścić się w 80 tys. faktycznie robiąc część rzeczy własnymi rękami, ale jednak zatrudniając fachowców. Uda się? My już wiemy Pozwolenie na budowę wydane z datą 31 grudnia 2019 roku, odebrane 21 stycznia. 19 lutego wjeżdża geodeta, za nim koparka, a za nią znów geodeta..
  14. Elewacja będzie inna, jeszcze myślę, ale raczej jednolita. A dach podobny - z blachy na rąbek, kolor ciemny grafit. Dzięki za dobre słowo Obecnie chałupa wygląda jeszcze niezbyt zachęcająco:
  15. Cześć, dobre ludzie Domek jest w stanie surowym otwartym, całą reszta zadatkowana i zabudżetowana, więc mogę z dumą powiedzieć, że cel został osiągnięty! Bezwzględny Excel zapewnia mnie, że stan surowy zamknięty będzie mnie kosztował - tfu, tfu, tfu! - 82,5 tys. złotych! Przypominam, że chodzi o ten domek: Ale jest parę myków We wspomnianej kwocie 82,5 tys. zł mieszczą się np.: - sporo robocizny: 24,5 tys. zł - prace geodezyjne, wykop, zasyp, zagęszczanie i kierbud - tego się nie uniknie, ale fachowcom zleciłem też układanie kanalizacji, murowanie fundamentów i ścian plus składanie dachu, - wypasione okna i drzwi balkonowe Oknoplast Winergetic z "ciepłym montażem" + drzwi Gerda z energooszczędną futryną (razem 17,5 tys. zł), - hydrofor do studni (około 1 tys. zł), - wypożyczenie tojtojki (około 500 zł). Własnymi rękami został za to zrobiony stan zero, tj. wytyczanie i szalowanie ław, skręcanie belek zbrojeniowych, zalewanie ław i posadzki na gruncie. Niby niewiele, ale sporo zabawy i mała szansa, że się coś spierdzieli - trzeba tylko pilnować wymiarów, czyli nie rozstawać się z poziomnicą i calówką. To cała tajemnica Zdjęcia ze swojej budowy wrzucę, jak pojawią się okna, drzwi wejściowe i blacha na dachu Wiem, że to dopiero początek, i jak sobie zliczę, ile mnie jeszcze czeka wydatków, to robi mi się słabo... Ale i tak jestem mega zadowolony i zaszokowany, że własny dom może kosztować tak niewiele. Polecam system gospodarczy!
  16. Dzień dobry, zamierzam położyć blachę na rąbek na prostym, dwuspadowym dachu. Nie ma komina ani innych elementów wymagających obróbek. Jaki wymiar blachy powinienem zamówić? Według projektu kąt nachylenia dachu wynosi 30 proc., a każda z połaci ma wymiar 4,62 na 12,91 metra (to odległości między krawędziami krokwi), czyli powierzchnia każdej połaci to 59,64 mkw. Czy jest potrzebny zapas, np. na zakładkę nad rynną? I drugie pytanie: czy na podstawie projektu i podanych wyżej wymiarów można określić wymiary obróbek? Kalenica, wiatrownice, pas nadrynnowy itp. W autoryzowanym punkcie sprzedaży firmy Blachy Pruszyński poinformowano mnie, że "dekarz docina je na miejscu". Jeśli tak, to z jakich elementów?
  17. Jasne, dziękuję bardzo!
  18. Do inwertera - OK, ale skąd: od skrzynki przy domu czy od rozdzielni w domu? I jaki powinien to być kabel? Ile żył i (może) jaki przekrój? Do ziemi planowałem YKY. Mam warunki na 16 kW, w domu wszystko będzie na prąd, także ogrzewanie, klima i rekuperacja. Z góry dzięki!
  19. Z innej beczki: buduję domek i planuję instalację PV, ale dopiero za rok, może dwa. Czy teraz, na etapie robienia przyłącza warto już coś zadziałać? Nie wiem... przeciągnąć w peszlu jakiś inny albo dodatkowy przewód ze skrzynki do rozdzielni, żeby potem nie pruć ścian czy posadzek, albo nie kopać drugi raz rowu... O szczegóły zapytam potem elektryka i wyspecjalizowaną firmę od PV, ale pomyślałem, że na tym etapie zapytam Was
  20. Edit: OK, znalazłem odpowiedź
  21. Drodzy, to samo pytanie, ale dla innego budynku - mały domek używany głównie w weekendy, całorocznie, przez 2-3 osoby. Będą cztery punkty poboru c.w.u. w dwóch pomieszczeniach - łazienka i kuchnia - na jednej kondygnacji. Ogrzewanie pomieszczeń elektrycznymi konwektorami, więc żadne piece niepotrzebne. Pytanie brzmi: terma czy ogrzewacz przepływowy? A jeśli to drugie - zbiorczy czy oddzielnie dla każdego z punktów? Co uważacie?
  22. Raczej korek, chciałbym uniknąć kominów.
  23. Podbijam temat. Może ktoś coś?
  24. Marcowy70

    Hydrofor

    OK, dzięki
  25. Marcowy70

    Hydrofor

    Dzięki wielkie Czyli jeśli mam zwykłą pompę śrubową - coś takiego: https://allegro.pl/oferta/pompa-glebinowa-srubowa-1500w-3400l-h-100m-plywak-9207727637 - muszę do niej dołączyć... no właśnie, co? Wiem już, że zawór zwrotny się przyda. Teraz nie jest konieczny, bo pompa działa w długich cyklach - używam jej do ręcznego podlewania ogrodu i celów budowlanych. Ale podłączyć zraszacz już się nie da, bo przy jakimkolwiek dławieniu ciśnienie w wężu staje się jest za duże. Muszę jakieś niedrogie rozwiązanie wymyślić, najlepiej gdyby się sprawdziło także przy podłączeniu domku, choć niekoniecznie. Nie będę (na razie) angażował hydraulika, bo mnie odpowiednio skasuje... Czyli co byście zrobili na moim miejscu? Wykorzystać istniejącą pompę czy zainwestować parę stów w prosty hydrofor z małym zbiornikiem?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...