Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

karpusx

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    75
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez karpusx

  1. Cześć, Uruchomiłem niedawno pelletowca R-ECO ze sterownikiem Plum 800P. Zauważyłem dziwną rzecz. Gdy regulator jest w trybie wyłączenia, również po wyjęciu wtyczki z kontaktu, w palniku, w tych dziureczkach nawiewowych widać czerwono jarzące się światło, tak jakby grzałka cały czas działała. To jest kwestia jakichś ustawień, czy sterownik jest uszkodzony?
  2. Ironsmith, a jak w ogóle Ci się pracowało w tym systemie? Zadowolony jesteś? Trudne?
  3. A może to? https://allegro.pl/oferta/zaciskarka-ridgid-8951588173
  4. Tylko że ta ręczna też kosztuje koło 2K i chyba nie obsługuje większych średnic. Będę musiał zaciskać dwu calówkę. Więc wygląda na to, że te 3k to jest bariera wejścia w technologię, bo ceny samych rur są podobne do zwykłej stali. Fakt, że zwykłą ze złomu tanio można pozyskać, tylko kto to będzie spawać jak nie wiadomo jaki skład stali. Wydaje się jednak, że warto uzyskać niezależność, w moim przypadku to ogromna zaleta, bo do modernizacji mam naprawdę sporo: woda, co, kotłownia itd.
  5. Cześć, Dostałem wycenę na instalację CO drugiego skrzydła domu. Technologia: spawana stal. Wybór nie podlega dyskusji. Wyliczyłem że za nawet niższą kwotę kupiłbym rury KAN-THERmu i zaciskarkę. I jeszcze trochę grosza by w kieszeni zostało. Zostałaby też zaciskarka, którą mógłbym wykorzystać w przyszłości do modernizacji CO już istniejącego - końcowo korzyści byłyby jeszcze większe. Jednakże wolałbym tak drogiej zaciskarki nie kupować, bo to wydatek prawie 3tys. zł. Pytanie brzmi: czy istnieje bardziej amatorska metoda zaciskania złączek w tej technologii? Jakaś zaciskarka ręczna, hydrauliczna? pzdr
  6. Cześć, Kolejnych prób jeszcze nie robiłem. Chciałem tylko dodać, że wczoraj był kominiarz i sprawdzał wszystkie kominy w domu. Sprawdził ciąg komina od kotła i jest bardzo dobry. Niby do tego kotła powinien spokojnie wystarczyć. Jeśli chodzi o ruszt, to nie będę go wymieniać. Kątówką te otworki połączę w podłużne rowki - tak na początek. No i jedzie do mnie klapka z kierownicą na drzwiczki zasypowe.
  7. Eee tam. Jeśli będzie za energetyczny, to kupie te kostke i orzecha dosypywać na wierzch czy coś. Gościowi chodziło o to żeby palić kostką, bo najdłużej pojedzie. Patrząc na te problemy z dolnym powietrzem, kostka - może i nie głupi pomysł.
  8. Mtdeusz, instalację doprowadziłem do stanu działania, do normalności jeszcze trochę brakuje. Ale to są kolejne miesiące różnych modyfikacji. Kto wie czy nie opłaci mi się zamontować do tego kotła jakiegoś podajnika szufladowego, ale to nie temat na ten wątek. Zgodnie z tym https://czysteogrzewanie.pl/jak-palic-w-piecu/rozpalanie-od-gory-instrukcja-krok-po-kroku/ będę próbował zamontować drugą klapkę na drzwiczkach zasypowych. To co jest napisane w tym artykule jest zgodne z moim doświadczeniem, że w pierwszej fazie, rozpalania, to dodatkowe powietrze jest potrzebne, potem gdy mamy żar, można je zupełnie zamknąć. Musze chyba kupić jeszcze jeden miarkownik ciągu i zbudować taki system: 1. Mechaniczny miarkownik ciągu do górnej klapki. Dlaczego? Dlatego, że on działa w pełni w funkcji temperatury, stopniowo. To jest pewnie jego zaletą i wadą, zależnie od zastosowań. W tym przypadku zaletą, gdyż, na początku grzania będzie otwarty, przyspieszy to rozpalanie. Wraz ze wzrostem temperatury liniowo klapka będzie się przymykać do pełnego zamknięcia np. na temp. dużo niższą niż zadana na kotle, np. 50C. 2. Elektroniczny unister będzie sterować zero jedynkowo klapką DOLNĄ (tak on działa - klapka zupełnie otwarta lub zupełnie zamknięta) ale dopiero po osiągnięciu docelowej temperatury kotła 70C. I tutaj fajnie się sprawdzi, bo jak temp. spadnie do 68C to on już się w pełni otworzy i podniesie się temp do 70C. W tym czasie klapka GÓRNA będzie już cały czas od dwana (50C) zamknięta. Powinno to spełnić dokładnie to co w tym artykule napisano. Jeszcze jedno, dziś przywieziono mi 1.5T orzecha wysoko energetycznego. Pan który to przywiózł, jak zobaczył kotłownie i co jest grane, rzekł, że powinienem grubą kostkę tam wrzucać. Prawda to?
  9. tak. ale jest to stare zdjęcie. w piątek na tych dolnych drzwiczkach zainstalowałem klapkę miarkownika, więc oczywiście same drzwiczki są zamknięte
  10. Są tutaj we wpisie nr 15 https://forum.muratordom.pl/showthread.php?359798-nadmuch-nad-paleniskiem-kot%C5%82a-g%C3%B3rnego-spalania
  11. W tej chwili u mnie jest tak, że dmuchawa jest tylko od góry, ale jej nie chcę używać do palenia węgla od góry. Więc otwieranie górnych drzwiczek powoduje nagłe podniesienie się płomieni nad węglem, przy zamkniętych jest tylko żar, nawet gdy klapka w drzwiczkach popielnika jest otwarta. Jednak jak palę drewnem, to przy zamkniętych drzwiczkach zasypowych pali się płomieniście to drewno, tylko że wolniej.
  12. No tak właśnie robię, fakt że paliwo było słabe, z tą różnicą, że zasyp był do połowy. Być może 20-25cm grubości zasyp to za mało żeby paliło się po wierzchu, jara się cały. Tylko że przy całym zasypie cug będzie tylko gorszy. Ruszt jest do miału, z założenia nie jest zbyt przepustowy, bo nadmuch na miał jest od góry. No i też pewnie przy tej ilości węgla popiół nie ułatwia roboty. Dlatego wciąż się zastanawiam, czy jednak nie zamontować klapki miarkownika z kierwnicą na górnych drzwiczkach. Otwieranie górnych drzwiczek powoduje znaczącą różnicę wewnątrz kotła
  13. Kupię parę worków na próbę. Nie napisałem tego co mnie zasadniczo martwi, albo nie mam tu wiedzy jeszcze. Mianowicie nie mam przekonania, że spalanie od góry będzie u mnie możliwe przy pełnym zasypie, lub raczej czy będzie to spalanie efektywne. Chodzi o cug. Otóż jak wczoraj paliłem metodą III (czytaj mój poprzedni wpis) czyli drewnem suchym, potem na żar parę łopat węgla i kosku, to chajcuje się to pierwszorzędnie. Dym czarny z komina szybko znika, grzejniki dostają ciepła szybko i przede wszystkim widać w kotle, że nie brakuje powietrza od dołu, bo ruszt jest stosunkowo odkryty. Gdy paliłem w sobotę metodą II, czyli ruszt zasypany węglem i rozpalanie od góry drewnem, to sytuacja wygląda inaczej. I tego dotyczy moja wątpliwość. Napisałem wcześniej że przy kilkunastu łopatach miarkownik ciągu potrafi temperaturę podnosić lub obniżać. Ale mam wrażenie, że ogólnie idzie za mało tego powietrza od spodu. Nie robiłem takiej próby, ale myślę, żegdyby rozpalał tak jak na filmikach, że parę szczepek się układa na powierzchni zasypu, to przypuszczam, że by się to nie rozpaliło. Dlatego w pierwszej fazie ładuje sporo drewna i hajcuję w ten sposób długi czas. To stymuluje cug i daje ciepło. Potem jak już jest gorąco, to węgiel sam wszystko ciągnie. Ale w tej sytuacji węgiel jest już cały zapalony i nie ma mowy o ekonomii w ramach górnego spalania. Nie stosuję w tych eksperymentach nawiewu, bo nie o to chodzi.
  14. Widzę chłopaki, że się kochacie, ale po co ten trolling? Samsu, zapomniałem napisać, że zrobiłem próbę bez pompy. Temperatura na kotle poszybowała na początku grzania pod 70C. Tymczasem woda dalej była zimna. Tak powinno być? Załączyłem pompę żeby się wyrównało. Czy następnym razem mam jechać dalej? Jeśli chodzi o dostąpo powietrza to jest bardzo dużo. Ogólnie jak palę to otwieram duże okno w kotłowni, a drzw do piwnicy są otwarte na podwórze. W piątek jak paliłem to powietrze było tak ciężkie, że stało pod sufitem i wywiać dymu nie chciało.
  15. Minął tydzień, kolejny łikend i czas kolejnych prób. Tym razem jednak chyba wg zasady: dwa kroki do przodu, jeden do tyłu. Palenie I piątek Postanowiłem nie czekać do wyniku eksperymentu lepszego uszczelnienia kotła i próby czy duży zasyp, rozgrzany do czerwoności przy zamkniętych drzwiczkach będzie nadal podnosił temp. wody, czy też będzie temp. opadać. Przyjąłem, że tak się stanie. Kupiłem miarkownik ciągu elektroniczny unistera, klapkę do montażu z allegro na drzwiczki, środki uszczelniające. W piątek wszystko zamontowałem. Zasypałem węglem, rozpaliłem. Tego dnia powietrze było ciężkie, gorszy ciąg, mokrawe drzewo, dużo czasu mi zajęło wszystko i dopiero koło 23 zaczęło się robić ciepło. Byliśmy już zamęczeni i pojechaliśmy do domu. Zostawiłem całość, licząc, że jednak rano będzie ciepło. Niestety rano, jak znowu przyjechaliśmy, było lodowato w budynku. Kocioł zgasł! Okazało się, że łańcuszek gównianie od miarkownika zamontowałem, wypiął się, klapka się zamknęła i koniec. Ale dobrze że się zagasło. W ten sposób wyprodukowałem z tego węgla koks. Wygrnąłem go na bok. Lekki, ale normalnie grubszy granulat niż typowy popiół. Palenie II sobota 12:00 start Znowu pech, kupiłem trzy worki węgla 20kg u innego dostawcy. Okazał się mokry, oblepiony jakimś badziewiem. Wsypałem 10szyp. Rozpaliłem drewnem które miałem, stare mokre deski. długo to trwało. Dopiero po długim czasie jak temperatura doszła do 60C, przestało to wszystko kopcić, ale i tak ładnie musiałem się nawdychać. I teraz decyzja: zostaję przy tym załadunku węgla i patrzę jak długo się będzie paliło, lub idę bardziej w obserwację podnoszenia temperatury. Wybrałem drugi wariant, po południu zacząłem dosypywać węgilel, nawet nie wiem ile tego wyszło, ale w sumie za cały dzień około 50kg albo nawet więcej. Tutaj mały sukces. Doprowadziłem wieczorem temperaturę do 80C i dalej miarkownik blokował wzrost temp. oraz utrzymywał zadaną. Trwało to dość długo, ale musiałem trochę węgla dorzucać. W budynku zrobiło się ciepło. Podjęliśmy decyzję o noclegu. W nocy wstałem na chwilę, około 4:30 grzejniki były gorące na około 50C, patrząc na oko. W sypialni wydawało mi się za gorąco. Gdy się obudziłem "zupełnie" była godzina 9:30 i zimne grzejniki. Piec się wypalił, woda miała temp. 23C. Szkoda że tak szybko Palenie III niedziela Pozyskałem suche drewno. Wyczyściłem ruszt. Tym razem rozpaliłem samo drewno, ale intensywnie. Więc podnniesienie wody z tych 24C do 60C suchym drewnem to chwila. Potem na tak powstały żar wrzuciłem pozostały węgiel, którego zostało mi niewiele. I tak zostały mi 3h do wyjazdu więc nie marnowałbym węgla na pełen załadunek. Jak się rozpaliło, to wrzuciłem dwie szufle powstałego koksu. Paliło się to niebieskimi płomieniami, tak ładnie I już więcej nie dokładałem, ze względu na małą ilość paliwa temp. ustabilizowała się na 50C i więcej już nie dokładałem. Paliło się tak ze 3h i trzymało ten poziom. Przed wyjazdem zajrzałem do kotła i wciąż było wiele niebieskich płomyków. Mam nadzieję, że nie przepali mi rusztu. Nie wiem jakie wnioski wyciągać z tego wszystkiego. Potrzebuję więcej suchego dobrego węgla, żeby zrealizować plan pełnego załadunku - to będzie 25łopat. To co mogę zebrać: 1. Jaki węgiel z netu polecacie? nie będę kupować już węgla ze składów budowlanych, jak pytam o usługę wrzucenia do piwnicy, to jest kręcenie nosem. To już wolę kupić tone w workach i sobie 40 woreczków sam ładnie wrzucę do piwnicy. 2. Jestem zadowolony z termiki budynku. Po wygasaniu w nocy, temp. pomieszczeń nie spadła radykalnie, wciąż było ciepło. To jest stu letnia niemiecka robota. 3. Czy sądzicie, że przy codziennym paleniu ilość węgla do dziennego załadunku znacząco się obniży od tego 60kg? Bo to dużo jest. 4. Jedzie do mnie termometr spalin. 5. Temperatura którą pokazuje unister i termometr analogowy na kotle, różnią się o 7C czasem o 4C. Stary termometr pokazuje wyższą temp. I sądzę że tak może być. Mierzy wodę. W kotłowni jest zimno i czujnik unistera może być szybko wyziębiany. pzdr
  16. Ja w ogóle nie uznaję, że się czegoś nie da. Ale takie przyjemnostki jak szwendanie się po domu i zabawy w stare zamki drzwiowe, to czysta przyjemność, na jakiś porządny łikend.
  17. Dzień dobry, Nabyliśmy zabytkowy pałac wraz z parkiem. Obiekt jest wpisany do krajowego rejestru zabytków. Nie chcemy tam robić kolejnego spa, hotelu czy innej działalności gospodarczej. Chodzi raczej o rewitalizację tego miejsca z poszanowaniem dla materii historycznej. Oto nasz fanpage https://www.facebook.com/pg/Zesp%C3%B3%C5%82-Pa%C5%82acowo-Parkowy-W-Kijewie-Szlacheckim-106291694220323/posts/?ref=page_internal Drobniejsze prace techniczno-infrastrukturalne realizuję samemu, tzn. własnymi rękoma lub po prostu własnym budżetem. A spokojnie mogła być eska. Ostatnio udało się uruchomić, z pomocą forumowego kolegi samsu, centralne ogrzewanie, więcej informacji o tym w sąsiednich wątkach. Jest tam też opis zarysu koncepcji docelowego CO. Obecnie uruchomiłem kocioł który ma ze 100KW lub licho wie ile. Będzie on służyć do szybkiego podnoszenia temperatury w trakcie mojej obecności na obiekcie. Równolegle musi jednak działać nowszy kocioł z podajnikiem. Chodzi o utrzymywanie w obiekcie stałej temperatury nie niższej niż 5C w kolejnych sezonach. Chodzi o ochronę tkanki historycznej. I tutaj mam pytanie: czy komuś z Szanownych Forumowiczów zalega gdzieś kociołek z podajnikiem na ekogorszek? Mógłbym przytulić za jakieś symboliczne pieniądze. Moc nie powinna być mniejsza niż 35KW. Jeśli komuś pytanie wydaje się dziwne, to proponuję spojrzeć z innej strony na kwestie posiadania Czy faktycznie nieruchomości posiadamy? Czy raczej one posiadają nas? Wszak wielu tam było, którym się wydawało że to posiadają i już ich nie ma. Ktoś mówi do mnie: piękna inwestycja. Poprawiam go wtedy: nie inwestycja, to jest koszt. Chodzi o to, żeby to miejsce wzrastało, znudził mi się netflix. Mogących i rozumiejących, zapraszam do kontaktu. Pozdrawiam, karpusx
  18. No to faktycznie coś mi się ubzdurało, właśnie po lekturze kilku filmików o spalaniu w GS. Ale chyba wiem dlaczego. Bo głowę daję że widziałem kilka sytuacji zamontowanej rurki (kierownicy powietrza) na drzwiczkach zasypowych. Chyba bardziej chodziło o dopalanie gazów w pierwszej fazie palenia. Czyli jednak powietrze wtórne musi iść przez całą objętość węgla od dołu. No to mi ułatwia wszystko. Nie ma co gadać. Muszę bardzo dobrze jeszcze raz wszystko uszczelnić i zrobić próbę tłumienia palenia przy dużym zasypie. Wtedy dopiero montaż miarownika na dolnej klapie.
  19. Oki, następne próby uwzględnią: - wyłączenie pompki - regulacja wszystkiego drzwiczkami - doślę zdjęcia dmuchawy. mtedeusz, nie no żartujesz z tymi oponami. to w takim razie zastanawiałbym się, żeby ostrożnie dorzucić troszkę koksu, nie dużo, ostrożnie, gdy kocioł ma już te 70C i zrobić to na warstwę żaru, żeby nie stykał się z blachą. samsu, mam wątpliwości co do tego, gdzie ma być miarownik ciągu. Ustalmy nomenklaturę, bo może się nie rozumiemy, bo nie wiem co jak się nazywa: mój kocioł ma troje drzwiczek. Idąc od góry: - na samej górze, stale zamknięte drzwi do czyszczenia wymiennika nr 1 - poniżej są głne drzwiczki zasypowe nr2 -najniżej są te podające powietrze pod ruszt - je nazywam POPIELNIKOWYMI nr3 Tobie chodzi o to, żeby miarownik był w drzwiczkach dolnych nr3? Sądziłem, na podstawie filmików, że metoda palenia od góry polega na podawaniu powietrza od góry przez miarownik zamontowany na drzwiczkach zasypowych nr. 2, a wtedy dolne n3 są zamknięte. I to by mi umożliwiło ewentualnie zasypać cały kocioł po drzwi zasypowe i palić przez dwa dni po dobraniu paliwa o odpowiedniej granulacji, żeby to odgórne powietrze nie penetrowało za bardzo w głąb i nie spalało całości zbyt szybko. Naprowadź mnie więc. Odnośnie szamotu itd. Tego jeszcze nie zrobiłem. Tak se myśle, że gdyby udało się całość kotła zasypywać i palić od góry, to kto wie, czy przy tej objętości nie wytrzyma ze dwa dni. Drzwi uszczelniałem, ale jest to wciąż zrobione za słabo. Dziś będę szukał termometrów elektronicznych, ze cztery są potrzebne: zasilanie i powrót kotła, spaliny, i do pomiaru temp. u góry w powietrzu. Fajnie gdyby to było połączone z jakimś prostym rejestratorem i najlepiej z gsm, żebym mógł z daleka to obserwować i lesze wnioski wyciągać. Tylko pewnie taki system to droga zabawa.
  20. AD2. Na dworze było koło 2C. Pałac jest zabytkiem z orygianlną technologią z 1908r. Okna skrzyniowe, podwójne 110lat - są szczelne, nie dmucha, zero docieplenia ścian z cegły, pod podłogą piwnica, nad użytkową kondygnacją strych oddzielony stropem docieplany czciną i kto wie czym tam jeszcze. Sumaryczna powierzchnia 1200m2 AD3. Faktycznie, węgiel nasypywałem na wierzch żaru, w miarę równomiernie Ciśnienie powinno być poprawne. Zbiornik wyrównawczy wraz za całym pionem musiałem na samym początku wymienić, bo był na strychu i wszystko tam zardzewiało. "Kolejny raz ci piszę o tym – nie ma czegoś takiego, że : wentylator dmucha i staje" U mnie jest, bo sterownik ma z 15lat i on jest zero jeden, nie ma opcji przedmuchów czy płynnych obrotów, dalej jednak wykażę, że sterownik nadmuchu w tym systemie będzie miał ograniczone zastosowanie. "Co z tą pompką cyrkulacyjną – jak układ działa z nią i bez niej na zaworze różnicowym." Mam pompkę zawsze włączoną, nie miałem odwagi wyłączyć w trakcie grzania. Ogólnie ciepło, tak mi się wydaje, jest rozprowadzane w miarę równomiernie do wszystkich grzejników. Jest to grundfoss ustawiony na trzeci bieg. W sumie maleństwo jak na taki zład wody. "Mam nadzieję, że w końcu nam się uda bez żadnych obaw i problemów dojść do temperatury 90-ciu stopni na kotle" Nieee, nie odważę się na razie na takie temperatury. Jak jest powyżej 70C, to jestem już zestresowany. Muszę dłużej ten układ poćwiczyć i nabrać pewności. Dzisiejszy dzień palenia przyniósł nowe uwagi: Po wczorajszym paleniu zostało w domu ciepło o temperaturze 7C. Oczywiście wszystko się wypaliło, o godz. 11 jak przyjechałem, zostało kilka żarzących się węgielków. Załadowałem dziś 9 łopat węgla, całość odrazu na start. Nadmienię, że te 9 łopat to wciąż dla mojego kotła to jest warstwa na dnie rusztu a nie jakiś normalny zasyp. Dmuchawy użyłem do rozpalenia węgla i wstępnego podniesienia temperatury. W okolicach 50C dmuchawę wyłączyłem, miałem wrażenie że nie wiele daje i wywiewa ciepło przez komin. Wyłączyłem ją i dalej operowałem tylko dolnymi drzwiczkami z następującymi wnioskami: 10. Krótko po osiągnięciu wyższej temperatury, gdy paliwa nie brakuje, mocne zamknięcie dolnych drzwiczek powoduje powolne opadanie temperatury 11. Lekkie rozwarcie dolnych drzwiczek powodował wzrost temperatury. Tak doszło do dzisiejszego maksa 74C. To ważne: ten maks system osiąga sam, prze lekko rozwartych dolnych drzwiczkach i 9łopatach. Przy kolejnym zasypie wrzucę 12 łopat, zobaczymy jak się t Tmax zmieni. 12. Temperatura w okolicach 70C utrzymywała się bardzo długo 13. Wykonałem eksperyment: zamknięcie dolnych drzwiczek na dłużej i załączenie potem nawiewu - nic nie fuknęło. Czyli jakieś nieszczelności od dołu muszą jednak być bo nie nastąpiło gromadzenie się gazów. 14. Raz też zauważyłem - jest to sprzeczne z tym o czym pisałem wczoraj - że załączenie dmuchawy w okolicach 60C obniżało temperaturę! Chyba że coś źle odczytałem. Ogólnie jak kocioł jest rozbujany to dmuchawa jakby przeszkadzała. 15. Źle wczoraj napisałem, lub było inaczej w kwestii dymu. Przez pierwsze godziny, niezależnie co robię przy kotle, z komina wydobywa się dymek, nie mocny, bury, taki dymek. Może przez to że węgiel mokry, a może przez dłuższy czas te 9łopat się zapalało i przez to dymiło. Chyba po naprawdę dobrym rozgrzaniu i temp. około 70C, węgle wszystkie czerwone, dymu już w ogóle nie było. PEWNE WNIOSKI Niektóre z pwyższych punktów sugerują, że: - dmuchawa jest dobra/niezbędna do miału, ale do palenia węglem i nowych wymagań funkcjonalnych, nie nada się. Jedynie przy rozpalaniu - uzysk czasowy, kosztem ciepła w komin. - Po wyznaczeniu kluczowego parametru ILOSCI ŁOPAT PRZY KTÓREJ ZAMKNIECIE DRZWICZEK JESZCZE POWODUJE SPADEK TEMPERATURY (zakładam ze powyzej tego parametru temperatura bedzie zawsze rosła) klapę dolną można by mieć stale zaryglowaną szczelnie (i tak nie jest zupełnie szczelna) i zrobić na drzwiczkach zasypowych miarownik ciągu. Umożliwi to zasypanie np. 20 łopat i kontorlę spalania miarownikiem. Dlatego czeka mnie przynajmniej jedno zagotowanie wody w najbliższym czasie, żeby ten parametr wyznaczyć.
  21. Samsu, jeszcze jedno. Muszę wybadać jeden temat: Czy ilość paliwa w tym kotle była za mała i paliło się poniżej pewnej założonej granicy efektywności? Czy też ciąg kominowy jest za słaby? Dlaczego? Gdy węgiel jest już rozpalony i uchylę wrota załadunkowe, to widać, że się tylko żarzyło. I po sekundzie wzbijają się mocniejsze płomienie - pochodzą z powietrza od właśnie otwartych drzwiczek. Gdy one są lekko uchylone, to dym nadal leci kominem. Gdy je bardziej otworzę, spaliny idą drzwiczkami. Dodam, że w przypadku drzwiczek zamkniętych, również tych od popielnika, przy rozpalonym już dobrze węglu, z komina nie widać czarnego dymu.
  22. Samsu, dzięki, już tylko dla Twojej wypowiedzi, warto jest opisać swoje doświadczenia. Strasznie mnie podłamała wczorajsza porażka z grzejnikiem. Wstałem więc dziś o 5 i pojechałem naprawić sytuację. Wymieniłem dwa grzejniki. Ponowne zalanie instalacji. Kolejna próba palenia. Dziś miałem dobry dzień, prace nad modernizacją trwały dwa miesiące i warto było. Nie opiszę tego co dokładnie robiłem, bo było kilka działań, powiedzmy eksperymentalnych w zakresie: otwarty popielnik/zamkniety, dmuchawa załączona/wyłączona itd. Generalnie z 2C wykręciłem dziś 8C, 12C, 14C zależnie od części pałacu. Nie spaliłem tyle drewna co wczoraj, raczej mało. Wstępnie wsypałem 6 łopat. Kręciłem początkowo dmuchawą i faktycznie szybciej szło do 40C niż wczoraj. Potem wyłączyłem dmuchawę. Dorzuciłem kolejne 3 łopaty. I co dziwne, temperatura doszła tak jak wczoraj do 65C i zaczęła opadać. Gdy zjechała do 58C dowaliłem jeszcze dwa razy po dwie szypy. W sumie załadowałem dziś 13 łopat. Nie wiem ile to jest kg. Pot tych czterech ostatnich zrobiłem eksperyment i załączyłem dmuchawę. Była nastawiona na 70C max i potem automatyczne jej wyłączenie. Chodziła kilka minut i się wyłączyła. Jak podbiegłem do pieca, to było słychać miejscowe bulgotanie, ale to jeszcze nie było prawdziwe gotowanie się wody w większej jej objętości tylko przy płaszczu trochę coś zaczęło się dziać. Minutę po wyłącznieu dmuchawy efekt ten ustał. Co ciekawe, termometr na piecu pokazywał 65C, a sterownik mierzył już ponad 70C, dlatego wyłączył dmuchawę. Sytuacja się ustabilizowała. Następnie rozchuliłem troszeczkę popielnik, bo nie chcę kisić takiej porcji węgla, boję się że wybuchnie. No i temperatura powolutku zaczęła wzrastać do punku szczytowego 72C. Było już późno i chciałem do domu. Podjąłem decyzję, że zostawię kocioł z lekko uchylonym popielnikiem, żeby jednak zachodził tam w miarę normalny proces spalania. Poczekałem jednak aż temperatura zacznie spadać. No i jak zleciało do 69C to pojechałem do domu. Mam nadzieję, że nagle temp nie będzie rosła. Co do efektu rezonansu. Nie ma to żadnego związku z wodą. Jest to jakiś efekt rezonansowy, w którym bierze udział kocioł i komin, działa to jak trąba. Bardzo niski bas. Dziś działo się to samo w trakcie rozgrzewania, w okolicach 45-55C. Rano jadeż zobaczyć, czy wszystko jeszcze stoi, i czy coś tam się jeszcze będzie paliło.
  23. Zapomniałem napisać o problemie, który wystąpił. W pewnym momencie palenia było tak, że przy otwartych drzwiczkach popielnika, występował dźwiękowy rezonans. Było to kilkadziesiąt herców - może z 40. Taki bas. Ale był potężny. Usłyszałem go z innej kondygnacji i natychmiast pobiegłem do kotłowni. Bałem się, że może się stać coś kominowi albo ścianom. Przy zamkniętych drzwiczkach tego efektu nie było, a po godzinie w ogóle znikło.
  24. Cześć, Minął jakiś czas od ostatniego wpisu. Musiałem niestety wymienić siedem grzejników żeberkowych blaszanych na żeliwne. Zaczęło się od tego, że w poprzednich próbach grzania niektóre grzejniki nie były równomiernie rozgrzane. System odpowietrzania działa słabo. Postanowiłem dołożyć odpowietrzniki na przy końcach grzejników. Niestety próba odkręcenia korka, w przypadku kilku grzejników, skończyła się uszkodzeniem grzejnika. Musiałem kupić żeliwne grzejniki z odyzku, 5zł/żeberko. Wszystko musiałem zawieźć ciężaróweczką do domu. Potem montaż. Sporo roboty. Dziś skończyłem i kolejna próba palenia. Kupiłem węgiel orzech piast. Chciałem wyłożyć szamotem ruszt, ale cegły nie wchodzą ładnie pod ścianki, po za tym środek jakiś taki mały się robi. Postanowiłem zrobić próbę na całym palenisku i wyjąłem ten szamot. Wrzuciłem na dno kotła chyba 5 szufel tego węgla. A może 6? Utworzyło to na dnie warstwę może z 15cm węgla. Taką ilością węgla dziś paliłem, nie więcej! Jednakże na górnej powierzchni zasypu rozpaliłem dość solidne ognisko, solidna taczka drewna poszła. Chciałem trochę przyspieszyć proces, żeby do nocy nie siedzieć z tym, a zacząłem o 14 palenie. No i się paliło. Na początek włączyłem dmuchawę przy zamknięciu wszystkich drzwiczek. Wpłynęło to na szybki wzrost temperatury 30-45 stopni. Potem drewna już nie dorzucałem i wyłączyłem nadmuch. Przy tym orzechu i grubości warstwy, najwyraźniej węgiel się spalał oddolnym powietrzem wtórnym, nawet nieszczelnościami zamkniętych drzwiczek. I na tym zasypie już nic nie robiłem. Doszło samoistnie do 63 stopni i się zatrzymało. Grzejniki ciepłe. Grzałem pół kondygnacji, czyli grzałem ponad 200m2. W cztery godziny podniosłem temperaturę z 2C do 8C. Postanowiłem dosypać węgla. Dosypałem dwie szypy. Temp. zaczęła wędrować do góry. Niestety pry 65C kolejny metalowy grzejnik poddał się i zaczął sikać. W tej sytuacji musiałem wdrożyć procedurę awaryjną: ugasiłem palenisko wodą - od małych zroszeń po końcowe zlanie paleniska wężem. Potem w kilku krokach zalany żar wywaliłem do stalowej beczki i zalałem wodą. Niestety, ponownie nie udało mi się porządnie napalić. Muszę dalej modernizować. Tymczasem mam pytania: 1. Czy te 5 szyp na zasyp to mało czy dużo? Czy 8C z 2C w ciągu 4h dla 200m2 nieocieplonej, wyziębionej budy to dobry wynik? 2. Czy jeśli wystartuję z 10 łopatami to jest szansa na zagotowanie się wody? 3. Intuicja wiedzie mnie w kierunku koksu, co o tym sądzicie? Duży kocioł, stara buda, może właśnie koks? Zadanie na kolejne uruchomienia: sprawdzić ile łopat mogę wsypać, żeby paląc bez nadmuchu dojść do 80C i żeby temperatura już dalej nie rosła.
  25. Cześć, Chciałem podzielić się opinią uzyskaną od specjalisty (rzeczoznawca wysokiej klasy) dot. hydroizolacji: 1. Folia kubełkowa powszechnie dziś stosowana jako izolacja pionowa ściany fundamentowej to kompletne nieporozumienie. Twierdzi, że jest to wynik pewnej praktyki podsyconej bzdurnymi samonapędzającymi się opiniami w Internecie. Twierdzi, że można stosować jedynie specjalną folię kubełkową, która ma inną budowę. Opowiadał, że brał udział w wielu naprawach pogwarancyjnych, gdzie zwykłą folię kubełkową zdejmowano. Brał udział jako ekspert, jak wyprowadzić temat na prostą. 2. Stosowanie większości mas bitumicznych czasem przynosi efekty, ale równie często nie przynosi. Zaleca stosowanie mas, które można kłaść na mokro i to powinno być warunkiem - wszak mówimy przeważnie o zawilgoconych fundamentach. Masy tego typu podobno wręcz lepiej przyklejają się do mokrej powierzchni. 3. Stosowanie drenaży jest zbyt częste i nie poparte dostatecznnymi badaniami/analizą geologiczną. Problem dotyczy zwłaszcza ciężkich gleb, gliniastych, gdzie ten rodzaj gleby przetrzymuje zazwyczaj deszczówkę dość długo i skutki tego widoczne są na ścianach budynku. Wybranie ziemi celem zrobienia drenażu i zastąpienie jej specjalistycznym kruszywem, w opinii tego fachowca, skutkuje czasem tragicznymi skutkami. Ponieważ dwa metry dalej od tego wybrania nadal jest glista ziemia, to woda naturalnie spływa do tego nowego kruszywa i jest jej więcej niż było. Twierdzi, że na własne życzenie inwestorzy fundują w ten sposób jakby wannę, w której przebywa budynek. Izolacja w takich przypadkach nie zdaje egzaminu. Dodatkowo, cięższa gliniasta gleba POD fundamentem zostaje często wystrzeliwana z ogromną siłą spod fundamentu w kierunku mniej gęstego podłoża i usadowienie rury drenarskiej powyżej dolnej granicy fundamentu (o czym często się pisze) nic zupełnie tutaj nie zmienia ponieważ różnica między nieobciązonym nowym kruszywem w tej wannie a gęstą gliną obciążoną ciśnieniem fundamentu powoduje powstawanie potężnej siły wypychającej. Brał udział w analizie spękanych murów i fundamentów powstałych po wybudowaniu tak skonstruowanego drenażu. Proszę tylko mnie nie atakować. Powtarzam czyjąś wypowiedź, sam nie jestem fachowcem. Dzielę się tymi opiniami do dyskusji. Zbieram wiedzę jak zabrać się do hydroizolacji zabytkowego obiektu i rozważam zastosowanie wysokiej klasy środka do malowania ściany fundamentowej i potem styropian. Z drenażu na razie zrezygnuję i ocenię skuteczność tych pierwszych działań.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...