-
Liczba zawartości
526 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Uller
-
Zagłębie dąbrowskie
Uller odpowiedział coachu13 → na topic → ZAGŁĘBIE DĄBROWSKIE ZAGŁĘBIE DĄBROWSKIE Topics
Czy ja dobrze słyszałem – Marianki? To ja czuję się troszkę dalszym sąsiadem – z Sarnowa (2,5km). Od razu nasuwa mi się pytanie jak blisko nowego zalewu stawiasz swój domek? Dawno nie byłem w tamtej okolicy. Prace nad zalewem przebiegały w imponującym tempie. Ciekaw jestem kiedy zaczną zalewać. Co do mojego zaawansowania budowlanego to od listopada mieszkam nowym domku. Jednak do wykończenia to mu jeszcze daleko. Na razie mam wykończony tylko parter. Od ubiegłej jesieni prawie nic nie zrobiłem bo dniami i nocami kombinuje jakby tu trochę dudków zarobić na resztę. A na naszą pomoc (zwłaszcza w radach kogo należy omijać szerokim łukiem) żawsze można liczyć -
Nie zgodziłbym się z trach'em tylko w kwestii mówienia drugiej osobie. Większość psychologów skłania się do nie mówienia partnerowi o zdradzie. Jeżeli żałujesz tego co zrobiłeś i chcesz się poprawić to są inne miejsca na obmycie się z grzechów. Przecież nie o wszystkich naszych grzechach mówimy partnerowi. To co zostanie rozwiązane, tu na ziemi jest już rozwiązane i powinno się o grzechu zapomnieć a nie pozwolić aby nas zniszczył. Moim zdaniem nie da się komuś powiedzieć o tym że go zdradziliśmy nie raniąc tej osoby. Lepiej dla niej aby żyła w nieświadomości.
-
Przypomniał mi się sposób na zauroczenie od pierwszego wejrzenia. Wystarczy spojrzeć drugi raz.
-
OOPSSS... Nie zauważyłem Twoich wypowiedzi z pierwszej stronki. Najmocniej przepraszam. Chodziło mi o post z dzisiaj z 14:17 To niedopatrzenie to pewnie oznaka tego że powiedziałem juz wszystko co chciałem i nie powinienem więcej wody mącić. Pozdrawiam
-
Mariusz - jak się cieszę, że to napisałes. A teraz przeczytaj Swój pierwszy post w tej dyskusji i pomyśl czy nie zniechęciłeś nim do siebie i swoich poglądów (bezwzględu na ich merytorykę) resztę forumowiczów?
-
Robi się trochę wulgarnie. Wulgarne wypowiedzi spowodować mogą że donna nie będzie chciała rozmawiać z ludźmi którzy ją obrażają. Problemy i rozterki będzie miała te same ale będzie wolała o nich nie mówić. A to na pewno nie rozwiąże żadnego problemu. Donna - ludzie są okrutni, i twoje koleżanki z pracy też takie mogą być. Nie od razu, ale poczekaj aż okaże się że masz coś więcej niż one, może dom, może awans, może trochę szczęścia. Ludzie są zawistni i nie masz co wtedy liczyć na ich dyskrecję. Będą cię chcieli zniszczyć i upodlić a ty im możesz to ułatwić. Pomyśl czy będziesz mogła liczyć na wyrozumiałość męża w tłumie podżegaczek. Pozdrawiam i życzę dużo szczęścia.
-
Jareko ja też się bardzo cieszę, że jest ktoś tak nieszablonowy jak Ty. Cieszę się, że jesteś człowiekiem myślacym. Ale to wcale nie Ciebie odwodzę od zdradzania czy oddawaniu się chwilą zapomnienia. Widać że jesteś człowiekiem ukształtowanym i bez rozterek życiowych. Mam tylko nadzieję, że życie nie kopnie (albo już kopnęło) Cię za mocno. To donna ma rozterkę życiową. A ja jestem daleki od promowania lekkości poddawania się swoim żądzą. Próbuję pokazać trzeci koniec kija. Jareko napisałeś nawet coś z czym absolutnie się zgadzam - dobrze by było na taka ewentualność (nieodpartego impulsu) być przygotowanym. Tylko ja bym się przygotował w taki sposób abym poprosił koleżankę aby nie wychodziła na długi spacer, żeby nie zostawiała mnie samej. Przygotował bym się na to że jak bym go zobaczył to od razu odwróciłbym wzrok i wyszedł z tego pokoju w którym on przebywa. A może i nawet poszedł do szefa i poprosił o wysłanie mnie gdzieś indziej. Pomodlił bym się - Bądź wola Twoja (...) i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Może zatrzasnęły by mi się wówczas kluczyki w aucie, może by na delegacji okazało by się ze problemy zawodowe pochłaniają 100% czasu i są strasznie wyczerpujące, że człowiek nie ma siły na amory, może pan Bóg zesłał na niego febrę albo zadbał o to abym w tym czasie miał okres. Jeżeli nie miałbym na tyle silnej woli to poprosił bym Boga i ludzi o pomoc aby nie zdradzić. Oczywiście strzelam że Donna jest osobą więżąca lub po ślubie kościelnym. Ja tylko strzelam... a Pan Bóg kule nosi.
-
Nie przez przypadek zacytowałem ten fragment z Listu św Pawła do Rzymian. Jest w nim dosadnie ukazana skłonność naszej ludzkiej natury do robienia rzeczy które uważamy za niewłaściwe i zdajemy sobie sprawę z ich negatywnych konsekwencji. I ja nie zostałem pozbawiony wrażliwości na piękno kobiecego ciała. I nie raz członki moje zadrżą na widok powabnych i emanujących seksem dziewcząt. I wiem że sam nie mam siły aby oprzeć się pokusie. Ale to nie jest powód aby demolować dobrą filozofię życiową, filozofię dzięki której mam nadzieję być szczęśliwy, która pomaga rozwijać siebie, która przynosi dobre owoce. I wiem że nie raz upadnę i nie raz ludzie wypunktują mi wszystkie chwile słabości. Ale pomimo to chciałbym dążyć do jakiegoś ideału, próbować postępować zgodnie z własnym sumieniem. Zdaję sobie sprawę że potrzebuje pomocy. I zawszę kiedy prosiłem otrzymałem ją. Nie raz w chwili opamiętania prosiłem ludzi - brońcie mnie przed samym sobą. Ile razy prosiłem o to w modlitwach. Pewnie uznacie mnie za jakiegoś nawiedzonego maniaka. Radykała z armii moherowych beretów. Ale ja po prostu szukam sensu. I skoro zaciągnąłem swoja ślubną przed ołtarz i przysięgałem jej miłość, wierność i uczciwość to mam nadzieje że nie strzępiłem gęby po próżnicy. I dopiero teraz zauważam jakie ważne były słowa na końcu przysięgi - "Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
-
Przyznaję że wymiotować mi się chce jak widzę polityczną poprawność, a wiec się nie dziwie dlaczego tak entuzjastycznie zostały przyjęte wypowiedzi Jareko. Ale jednak nie skłaniał bym się do takiego podejścia do zdrady. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Nie używajmy zgrabnych eufemizmów. Jeżeli donna podda się swoim uniesieniom i pójdzie do łóżka z innym facetem będąc równocześnie w związku małżeńskim to będzie to zdrada, czy się ta nazwa komuś podoba czy nie. Zauważam tu niebezpieczną próbę wyłączenia umysłu aby zaspokoić swoje żądze. Donna będziesz przez całe swoje życie ponosić konsekwencję swoich czynów. Mogą być niezauważalne, a mogą być nie do udźwignięcia. I wówczas nawet pomoc najlepszych doradców z tego forum na nic się nie zda. Ile razy myślę o zdradzie mam od razu przed oczami łzy mojej żony, łzy tej kobiety z którą bym zdradził, łzy moich i jej dzieci. Ale te obrazy można w łatwy sposób wyrzucić z głowy, rozmyć ,zatrzeć. Nikt z nas nie jest odporny na własne pokusy. " A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci?" Donna nie poddawaj się. Jeszcze nie przegrałaś walki z własnymi żądzami. Oparcie się pokusie da ci więcej szczęścia niż ewentualny orgazm (ewentualny bo nie wiesz na jakiego brutala trafisz). I nie wódz się na pokuszenie, bo przegrasz.
-
Przepraszam, ale wydaje mi się, że tu już jest po sprawie. Obojętnie jakby się scenariusz nie potoczył to nie będziecie razem. Z Twoich postów widać, że nie masz na to najmniejszej ochoty, a więc po co do jednej pomyłki dokładać drugą. Conajwyżej jak się okaże, że jest dziecko i w dodadku Twoje (100% pewnosci dadzą Ci testy DNA) to będziesz miał obowiązek alimentacyjny.
-
Kto musiał/zamieszkał we wpół wykończonym domu??
Uller odpowiedział Senser → na topic → Dział Porad życiowych
Mój kierownik budowy po sprzedaży mieszkania przeprowadził się wraz z trójką dzieci (dwoje już było na studiach, jedno w wieku szkolnym) do garażu. I tak przemieszkał całą zimę. Natomiast mój plan budowy przewidywał wykończenie jedynie parteru aby zamieszkać. Warunki mam takie jak w naprawdę fajnym mieszkaniu w bloku (64m2). Pozostaje mi jeszcze perspektywa że za parę lat wykończę resztę i będę cieszył się wspaniałym domem. -
- Do której pan doktor dzisiaj przyjmuje? - Do lewej. Zainspirowała mnie ankieta Ile do koperty?. Do tej pory widać, że zdecydowana większość z nas nie ma zamiaru nikogo motywować łapówkami do szybszej i korzystniejszej dla nas pracy. Ale mam pytanie czy wasza postawa jest taka sama w innych dziedzinach życia, a właszcza jeśli chodzi o zdrowie? Miałem taką sytuację że moja żona dostała się do szpitala podczas długiego weekendu i niestety z powodu zbyt mało licznego personelu niektóre sprawy przeciągły się w czasie powodując nieodwracalne skutki na przyszłość. Pół rodziny ma do mnie pretensje, że nie wręczyłem lekarzom koperty, która mogła by zaowocować większym zaangażowaniem. Dla mnie było oczywiste że ewentualne zaangażowanie to odbyło by się kosztem kogoś innego. Poza tym wodziłbym na pokuszenie lekarza i bym był współuczestnikiem przestępstwa lub wykroczenia. W moim przypadku życzył bym sobie podobnego zachowania i nawet jeżeli miała by to być sprawa życia i śmierci nie zniósłbym myśli że ktoś dał łapówkę lekarzowi aby się mną zajął . A jak wy zapatrujecie się na łapówki w służbie zdrowia?
-
Poszli się utopić albo powiesić. bo przeciez romantyk to człowiek przeżywający tragiczny konflikt spowodowany rozbieżnością między wyznawanymi ideałami a rzeczywistością, człowiek skłócony ze światem i społeczeństwem, w którym żyje, buntujący się przeciw istniejącym normom społecznym, kulturalnym i obyczajowym. Bohater romantyczny to indywidualista i człowiek o niezmiernie bogatym życiu wewnętrznym, pełen sprzeczności, rozterek i wahań. Jedną ze stałych cech bohatera romantycznego było także przeżywanie wielkiej romantycznej miłości, która stawała się wielką namiętnością, była też dowodem - wyznawanej przez romantyków - dominacji uczuć nad rozumem. Miłość romantyczna jest najczęściej nieszczęśliwa i prowadzi bohatera do samobójczej śmierci Drogie panie czy Wy aby na pewno oczekujecie od nas postaw romantcznych?
-
Jest to 31. Oczywiście że takie zadanie można uogólnić na resztę dni tygodnia jeżeli zakładamy pewien rok (dowolny), a nie dany rok (konkretny).
-
Z tym zmienianiem to zabobony. Kto by się tam przejmował odrobiną wilgoci.
-
Liczyłem ile pieluch dziennie musiałem wyprać. Średnio koło 13, ale jak synek miał dobry dzień to i 16 potrafił zabrudzić. Obserwacje prowadziłem tylko w okresie noworodkowym.
-
Miałem na myśli tych ludzi co sypiają wraz z współmałżonkami w jednym lożu. Mali ludzie to osobna grupa do przebadania. Zaobserwowałem, że taki noworodek robił statystycznie 13 razy dziennie kupkę. I zadziwiajace jest to ze większość podczas snu. A wszystkie kupki robi na leżąco. Niesamowite.
-
Statystyczny zdrowy człowiek oddaje mocz trzy razy dziennie. Zatem na spanie przypada jeden raz na... ...głowe?!?
-
A palacze w mojej firmie twierdzą, że palić to może i nie wolno w miejscach do tego nie wyznaczonych ale każdy ma konstytucyjne prawo do śmierdzenia.
-
Oopss. Niedoczytałem. Przepraszam. Już się poprawiłem. Poza tym nie podałem przecież odpowiedzi. To była tylko sugestia.
-
Jasne że można. Szkoda tylko, że reszta forumowiczów chyba jest onieśmielona i tu nie zagląda. A ta dziewczynka to rzeczywiście miała wyobraźnię; <***Cenzura***>
-
A ja bym się go zapytał czy wie jak będzie wyglądał plac budowy jak ten śnieg stopnieje? Woda zgromadzi się w każdym wykopanym dołku. Ja bym darował sobie do wiosny. Wytyczanie budynku i zdejmowanie humusu w taka pogodę to lekkie nieporozumienie. Ale cóż, jak ktoś się uprze...
-
Czy myślisz czasem o budowie kolejnego domu?
Uller odpowiedział Krzyś - → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
A ja w prezencie ślubnym dla moich dzieci chciałbym pomóc (między innymi przez sfinansowanie inwestycji) w wybudowaniu ich domków, aby mogli mieszkać naprawdę na swoim. Ciekaw jestem czy mnie będzie stać. -
Budowanie w czasach PRL graniczyło z cudem. Wszystkim brakowało materiałów do budowy i trzeba było dokraść resztę albo odkupić kradzione. Otrzymanie działki (góra 4 ary) było trudniejsze od dostania mieszkania Moi teściowie czekali na mieszkanie 13 lat w PRL’u . Oczywiście musieli wpłacać na książeczkę mieszkaniową nie małe sumy. Po otrzymaniu mieszkania i tak nie byli jego właścicielami a jedynie lokatorami. Teraz mogą kupić sobie mieszkanie (własnościowe) za około 60 tyś (oczywiście nie w Warszawie). Czyli w dzisiejszych czasach musieli by odkładać z pensji 400zł miesięcznie aby po 13 latach kupić własne M-3. Łatwiej teraz o mieszkanie czy nie osądźcie sami. Aby kupić sweter moja mama musiała wydać połowę swoich dochodów, tyle samo kosztowała najgorsza sukienka z materiału na podszewkę. Wszyscy chodzili w łatanych spodniach i swetrach. Za wszystkim były kilometrowe kolejki. Wiele rzeczy mozna było tylko załatwić od kogoś. Korupcja była czymś naturalnym i występowała wszędzie. Nie można było się wykazać własną inicjatywa, drobni rzemieślnicy musieli pływać w układach partyjnych, wykonywać obowiązkowe dostawy aby jakoś nie zlikwidowano im zakładu. Ludzi ogarniała beznadzieja i poczucie bezsilności. Nawet nie można było się poskarżyć w mediach. Nikomu nie zależało na zadowoleniu szarego obywatela. Niegospodarność, marnotrawstwo, kombinatorstwo tego komuna nauczyła nas na wiele lat. Mogłem liczyc czołgi jeżdzące koło mojego domuw stanie wojennym. I za czym ludzie tęsknią?
-
Co Was motywuje do podjęcia decyzji o budowie...?
Uller odpowiedział Tommco → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
U mnie umotywował minister finansów. Zapowiedziano ostatni rok ulgi budowlanej i podwyżkę VATu. A ja właśnie miałem kupić mieszkanie (był to maj 2001roku). Przeliczyłem wówczas koszty postawienia domku, popatrzyłem na to co mam i na moje perspektywy dochodów i stwierdziłem ze w ciągu 10 lat powinienem odłożyć na dom (żyjąc nie rozrzutnie). Bałem się że jeżeli kupię mieszkanie to moje potrzeby mieszkaniowe zejdą na drugi plan i zarabiane pieniądze będę lokował w inne dobra. Czułem się jakbym wsiadał do ostatniego wagonu odjeżdżającego pociągu z napisem "własny dom". I pewnie gdybym się wówczas nie odważył to bym mógł myśleć o budowie domu dopiero w następnej dekadzie. Komuś mógłby się z powyższego opisu wyłonić obraz Polaka hipermarketowica - jest promocja i raty zero procent więc bierzemy. Ale chyba nikt z was nie podważa pragnienia posiadania własnego domu. A u mnie do tego doszła potrzeba posiadania własnego drzewa (bo ja całe dzieciństwo spędziłem na drzewie ).