Pyza

Mam ocieplony dach ekofibrem. A tu więcej szczegółów: http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=15819&highlight=ekofiber Mieszkam już drugą zimę i to ocieplenie się sprawdza. Na poddaszu jest cieplutko .

Bardzo Ci współczuję . Będę trzymać kciuki, żeby udało się to wszystko naprawić jak najmniejszym kosztem i jak najszybciej.

Piec mamy Vailanta jednofunkcyjny z zasobnikiem (140 l o ile dobrze pamiętam). U nas z gazem nie było żadnych problemów. Jeśli przez 300 dni w roku jesteś sama to faktycznie niewesoło przy braku gazu. Zależy jeszcze jak duże masz dzieci, ale dokładanie na dwa fronty (kominek i grzanie wody) to trochę biegania i pamiętania. Mój mąż pracuje w domu i bywa, że schodzi z góry dokładać do kminka bo czuje zimno - zdarza mi się zapomnieć o dołożeniu drewna. Co do przepływowych ogrzewaczy - nigdy ich nie miałam, ale nie widziałam też zadowolonych użytkowników, każdy miał jakieś zastrzeżenia. Bardzo ważne jest też to, o czym pisze Wowka - brak prądu i co wtedy? Czym ogrzać dom? Mój gazowy Vailant od razu przestaje pracować. Dzięki temu, że mam kominek i gazową kuchenkę w kotłowni - nie boję się braku prądu.

Sucho jest to fakt. Ale w domu powietrze jest bardziej wilgotne, więc jak go podsuszysz bardziej kominkiem, to moim zdaniem nawet lepiej. Nie lubię zbyt wilgotnego powietrza, bo wtedy jest bardziej zimno i obawiam się ciągle grzyba . W poprzednim mieszkaniu miałam wilgoć, grzyba, pleśń i miałam dość . Oprócz tego mam jeszcze taki problem http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?p=497929&highlight=#497929 który daje się rozwiązać zatykając wyloty powietrza na górze (tak jak radzą forumowicze). Nie mam żadnego zwierzaka, ale dwie dziewczyny z pasją zbieracką . Zbierają kasztany, żołędzie, szyszki, kamyki, liście i rozkładają to wszędzie. O zabawkach już nie wspominam... Na mnie bałagan już przestał robić wrażenie .

A ja nie wiem, czy dla Ciebie warto, bo każdy człowiek jest inny i ma inne potrzeby... W okresie przejściowym kominek na pewno daje oszczędności - nie musisz włączać ogrzewania CO, tylko sobie zapalasz wieczorkiem. Ogień huczy, świetna sprawa. Ale jest też druga strona medalu. Z wnoszeniem drewna , dokładaniem do kominka wiąże się brud - niestety. Z drewna się sypie, przy każdym otwarciu kominka trochę popiołu się zawsze wysypie. Mnie to wszystko akurat nie przeszkadza, bo ważniejszy jest dla mnie ten palący się ogień, nastrój. Mam jednak znajomych, którzy nie używają kominka przez kurz i brud właśnie.

Był już kiedyś taki wątek, ledwo go odkopałam: http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?p=17801&highlight=#17801 Sama mam kuchnię wymurowaną z ytonga, zagipsowane ścianki "szafek", pomalowane w kolorze ścian. Na tym przymocowany jest olejowany blat drewniany, dębowy. Wrażenia po roku użytkowania? Jeśli drewniany blat, to nie ytong - bloczki pękają bo drewno pracuje. Ogólnie jestem zadowolona, bardzo.

Nadal nie ma śladu myszy. Łapki nie tknięte. Czekam dalej.... Może się wyniosła? A może chce uśpić moją czujność ? ara zmartwiłaś mnie z tymi obrusami, myślałam, że takich rzeczy nie gryzie, że tylko jedzenie...

Ale się wątek rozwinął, ho ho . Dziękuję za dyskusję . Ludzie, ja po prostu nie chcę mieć kota - na takiej zasadzie, jak niektórzy nie chcą mieszkać w blokach . Nie chcę i już. I wyszukuję powodów, jakby to uzasadnić . Głównym powodem jednak jest to, co zrobić ze zwierzakiem, jak się wyjeżdża na dwa tyg. pod namiot i dom zostaje pusty i zamknięty. Co wtedy zrobić z kotem??? Wydaje mi się co najmniej niestosowne posiadanie kota tylko po to, żeby odstraszył myszy. Kota trzeba chcieć. A wracając do kwestii myszy. Łapki nastawione, żywność wyniesiona do samochodu. I czekamy od wczoraj i nic, mysz znikła . Nie ma nawet śladów jej obecności . Do wczoraj ewidentnie była. Na razie czekam do jutra...

Z tym kotem to w ogóle problem... Trzeba by z nim regularnie do weterynarza. Poza tym jakoś mam opory, żeby sobie latał samopas po polach, a potem bawił z dziećmi . Czyli kuweta w domu i pilnować, żeby nie wyszedł? No a jak sobie będę chciała wyjechać na dwa tygodnie pod namiot?? A jak będę wyjeżdżać z dziećmi do dziadków z trójką dzieci - to z kotem też (rodzice mają małe mieszkanie i dużego psa, który nie toleruje "obcych"). Przy domu nie mam garażu, nie mam też piwnicy. A ten niby mój kot to kotka - w tym roku już był u mnie w odwiedzinach z czwórką swoich dzieci. Na szczęście była to wizyta, nie wprowadzka .

Dopiero teraz zauważyłam, że dom z silikatów...

Myśmy tak mieszkali w zeszłym roku. Dom zbudowany z pustaka ceramicznego o grubosi 25 cm. Wrażenia? Gdybyśmy trafili na mroźną zimę to chyba musielibyśmy się wyprowadzić. Na szęście nie było dużo mrozu. Spaliliśmy 10 mp. drewna (bo tylko tyle mieliśmy ) i gazu za jakieś 1500 PLN. W domu było zimno (14-16 stopni na dole, na górze ok. 20, dach ocieplony). Jak stało się pół metra od ściany to było czuć jak "idzie" zimno (to w czasie mrozu). Dużo zależy też od tego, czy się ma dzieci. Jedną zimę można tak ostatecznie przeżyć, ale więcej nie polecam . PS Ta zima ma być podobno łagodna i ciepła...

Kota niby mam. Już tłumaczę to "niby". Kot przyszedł sam, stołuje się u nas, ale do domu go nie wpuszczam. Nie chcę mieć kota, bo nie mam aktualnie siły na opiekę nad nim. Mam dwójkę małych dzieci, a od lutego będzie trójka. Nie dam rady jeszcze z kotem .

W moim domu (a głównie w spiżarni) grasuje mysz. Kiedy to odkryłam mój dom jawi mi się jako gigant w nieskończoną ilością zakamarków. Gdzie ona może siedzieć? Jestem w trakcie porządków przedświątecznych i zaglądam wszędzie (dosłownie). Którędy weszła, przecież dom murowany? No i najważniejsze - jak ją wyprosić? PS Jakie to szczęście, że tynki na ścianach mam tradycyjne, a nie regipsy, ufff...

No więc sprawdziłam. Na górze tak dmucha, że aż zapałka gaśnie. A na dole nic się nie dzieje w zasadzie, może leciuteńki ruch na zewnątrz, ale raczej nic, żadnego ruchu powietrza. Kratki wylotowe są na takiej samej wysokości, po bokach czopucha.

*marta* dzięki . Lecę sprawdzać.

*marta* ponawiam pytnie , bardzo proszę o odpowiedź

A co to takiego? I ile kosztuje? Na razie mam wykładziny, ale są tymczasowe, zamierzam wymienić na podłogi dębowe. Im taniej je zrobię, tym prędzej pozbędę się wykładzin - też ich nie lubię przez zbieranie kurzu i plamy .

*marta* a po czym poznać, że jest zasysane?

Jak otwierasz drzwiczki kominka, to nie otwieraj ich od razu szeroko, tylko tak uchyl leciuteńko (tyle żeby nie dymiło), odczekaj chwilkę i potem otwórz. Mam nadzieję, że opis jasny.

Dziękuję bardzo za odpowiedź Mam jeszcze pytanie - czy mogę zamykać te rury żaluzjami, jeśli rury są nieizolowane? Rury są "zamurowane" w ścianie, nie licząc tych kawałków w czopuchu. Z kratek w czopuchu wychodzi ciepłe powietrze, czuć to jak przyłoży się rękę. Czy to oznacza, że niejest zasysane? Odpowiedź banalna. Bo za późno pomyslałam o rozprowadzeniu i nie miałam gdzie ukryć rur (za cienka wylewka na górze).

Czyli muszę się zdać na fachowców, którzy przyjdą do mojego domu? A tu przez internet nikt nie może mi poradzić (link do projektu jest w pierwszym poście)? Dopisuję jeszcze Jedna ekipa kominkowców przeszła przez dom, nie robili żadnego projektu, doprowadzili tylko rury do pomieszczeń, które wskazałam i kropka.

*marta* mój czopuch ma dwie dziury - takie prostokątne kratki po bokach. Przebudowywać mam zamiar nie rozwalając czopucha, tylko szukając fachowca, który będzie potrafił przez te dziury (po zdjęciu kratek) "pogrzebać" w środku. Problem tylko, czy to ma sens? Jak schodzę na dół po dłuższym czasie to czuję po prostu, jak na dole jest zimno . 6-7 stopni różnicy to jednak dużo .

Tak samo sobie pomyślałam. Mam 23 na górze i jest mi za gorąco. Optymalnie to dla mnie 20. A co to znaczy "wszystko poinstalowane"? A czym można je izolować? Bo ja nie chcę wełną . Izolowane być chyba nie muszą, ale jak widać rodzi to komplikacje. Przebudowa czopucha ma na celu rozgałęzianie rur. Żeby ta, która idzie na górę się rozwidlała i jedna część będzie szła na góre, a druga będzie oddawać ciepło do salonu wtedy jak "zamknę górę", to z rury będzie inne wyjście. Nie konsultowałam tego jeszcze z żadnym kominkarzem, więc nie wiem, jak to się by niby miało sprawdzać. No i wciąż szukam rozwiązań alterantywnych .

Jeszcze się okazuje, że mam drzwi źle osadzone, nie mam szpar pod drzwiami . I chyba jednak muszę przebudować czopuch , boję sie tych gorących rur. *marta* a co to za zmywaki które wkładasz do rur??

_bogus_ moi kominkarze mieli płącone od całości, ale wydaje mi się, że kwestia nie była w kosztach. A rury mam nie izolowane. Może ktoś się jeszcze wypowie w kwestii "co może się stać"?