Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

SamuelMysia

Users Awaiting Email Confirmation
  • Liczba zawartości

    247
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez SamuelMysia

  1. A czy ktoś tutaj zajmuje się też kominami metalowymi, odprowadzającymi spaliny z pieca gazowego? Jak na razie uśmiechnęliśmy się do jednej z firmy z Warszawy to nam wycenili taki komin na 3500PLN O.o' I w ogóle już chyba od roku szukamy jakiegoś dobrego murarza, który podjąłby się wybudowania nam komina. Sytuacja jest o tyle specyficzna, że mamy już dach, przez który trzeba się przebić, a potem najlepiej od razu załatać dziurę, a sam komin jest zrobiony do sufitu parteru - i na tym jego budowa stanęła. Przekrój komina to kwadrat o boku ok. 40cm, w środku cztery kanały. Jeden miał być na rurę-kwasówkę od pieca gazowego, jeden na dym z kominka (na razie kominek w ogóle sobie darowaliśmy), a dwa wentylacyjne. A tu firma chce 3500 za samą rurę odprowadzającą spaliny - zresztą, pociągniętą nie w kominie tylko inną drogą, przez ścianę i potem do góry przez nawis dachu. A pół komina sobie tak stoi smętnie i nie bardzo wiadomo co z nim zrobić...
  2. To urząd może kazać, żeby dom był piętrowy? Myślałem, że to w drugą stronę - kręcą nosami, jak budynek jest za wysoki... na pocieszenie: piętrowe są bardziej ekonomiczne jeśli chodzi o ogrzewanie
  3. Nasza ekipa od szeroko pojmowanej wykończeniówki skończyła już pracę. Jesteśmy lżejsi o kilka ładnych tysięcy złotych, ale za to z dokończonym ociepleniem, poddaszem podzielonym już na pokoje, zamontowanymi drzwiami (przyciętymi o ładne 20cm ) i w ogóle cud, miód i orzeszki. Jesteśmy bardzo zadowoleni z ich pracy. Ponieważ jesteśmy już wyraźnie bliżej niż dalej końca budowy, postanowiłem zrobić listę rzeczy, które musimy ukończyć przed wprowadzeniem się: - instalacja gazowa, czyli doprowadzenie rurki z gazem do posesji, podłączenie pieca gazowego, oraz doprowadzenie gazu do miejsca, gdzie będzie stała kuchenka (wykonawca umówiony, tylko coś papierkowa robota się ślamazarzy - w ciągu miesiąca powinny być już jakieś postępy); - zamontowanie komina spalinowego do pieca gazowego (jestem wstępnie umówiony z firmą MK, która się zajmuje takimi rzeczami); - podłączenie kabla elektrycznego (instalacja w środku już gotowa, elektryk właśnie załatwia potrzebne papierki); - glazura w obu łazienkach (glazurnik do głównej łazienki umówiony, górną zrobimy później, już we własnym zakresie); - cyklinowanie i lakierowanie podłogi w pokoju gościnnym; - malowanie ścian i sufitów podwieszanych; - skręcanie kuchni z Ikei, montaż umywalki i sedesu w dolnej łazience, montaż zlewu w kuchni; - zakup całej reszty AGD; - - znalezienie hydraulika: montaż grzejników, podłączenie całej reszty tego gazowo-wodnego ustrojstwa; - podłoga na poddaszu, szafa wnękowa, kilka innych mebli... i chyba wreszcie będziemy mogli się wprowadzać Ten nieszczęsny komin to już też będzie po wprowadzeniu się. Musi się zrobić trochę cieplej, żebyśmy mogli się z nim użerać. Samuel
  4. Nasza ekipa od szeroko pojmowanej wykończeniówki skończyła już pracę. Jesteśmy lżejsi o kilka ładnych tysięcy złotych, ale za to z dokończonym ociepleniem, poddaszem podzielonym już na pokoje, zamontowanymi drzwiami (przyciętymi o ładne 20cm ) i w ogóle cud, miód i orzeszki. Jesteśmy bardzo zadowoleni z ich pracy. Ponieważ jesteśmy już wyraźnie bliżej niż dalej końca budowy, postanowiłem zrobić listę rzeczy, które musimy ukończyć przed wprowadzeniem się: - instalacja gazowa, czyli doprowadzenie rurki z gazem do posesji, podłączenie pieca gazowego, oraz doprowadzenie gazu do miejsca, gdzie będzie stała kuchenka (wykonawca umówiony, tylko coś papierkowa robota się ślamazarzy - w ciągu miesiąca powinny być już jakieś postępy); - zamontowanie komina spalinowego do pieca gazowego (jestem wstępnie umówiony z firmą MK, która się zajmuje takimi rzeczami); - podłączenie kabla elektrycznego (instalacja w środku już gotowa, elektryk właśnie załatwia potrzebne papierki); - glazura w obu łazienkach (glazurnik do głównej łazienki umówiony, górną zrobimy później, już we własnym zakresie); - cyklinowanie i lakierowanie podłogi w pokoju gościnnym; - malowanie ścian i sufitów podwieszanych; - skręcanie kuchni z Ikei, montaż umywalki i sedesu w dolnej łazience, montaż zlewu w kuchni; - zakup całej reszty AGD; - - znalezienie hydraulika: montaż grzejników, podłączenie całej reszty tego gazowo-wodnego ustrojstwa; - podłoga na poddaszu, szafa wnękowa, kilka innych mebli... i chyba wreszcie będziemy mogli się wprowadzać Ten nieszczęsny komin to już też będzie po wprowadzeniu się. Musi się zrobić trochę cieplej, żebyśmy mogli się z nim użerać. Samuel
  5. Urząd kazał wybudować większy dom?
  6. SamuelMysia

    Domy z bali

    Nasz dom jest z "bali" prostokątnych o przekroju 6cm, grubo ocieplany po wewnętrznej stronie i prawdę mówiąc, mi tam określenie "dom z belek" nie przeszkadza Jako termin zbiorczy dla domów z bali/belek każdej grubości proponuję termin "chałupa"
  7. Wiatraczek będzie za tyle, ile w danym momencie będę mógł na niego przeznaczyć. Po to siedzę w pracy te 8h dziennie i zarabiam, żeby potem wydawać. Przecież tych pieniędzy do grobu ze soba nie zabiorę
  8. A tam, od razu wszystko musi się zwracać Ja kombinuję jak sobie taki wiatraczek postawić tak po prostu, dla czystej satysfakcji, że chociaż część energii mam za darmo
  9. Witam, My zdecydowaliśmy się na mały domek raz ze względu na portfel (nawet różnica 30.000PLN, mimo iż relatywnie może być niewielka, to tak naprawdę dość spore pieniądze), dwa ze względu na późniejsze koszty ogrzewania, a trzy z powodu sprzątania Jednak jak czytam forum to dochodzę do wniosku, że nawet wśród właścicieli małych domów należymy do miłośników sportów ekstremalnych. Nasz dom to w gruncie rzeczy zaadoptowany do mieszkania przez cały rok domek letniskowy. Piętrowy, 50m2 powierzchni użytkowej, powierzchnia podłóg to łącznie jakieś 65m2, może odrobinę więcej. Dom jest obliczony na dwie osoby i dwa lub trzy futrzaki. W zamierzeniu każdy centymetr wolnej przestrzeni ma byc wykorzystany: przestrzeń pod schodami na schowek, otwarta kuchnia z Ikei, ale dopasowana prawie jakby była robiona na wymiar, szafa wnękowa na piętrze, aby jak najlepiej wykorzystać skos, i tak dalej. Jesteśmy na etapie wykończeniówki i mimo wielu problemów po drodze, wygląda na to, że nam się uda. A całość zamknie się pewnie w 130.000PLN, jeśli nie liczyć tarasu i domku gospodarczego w ogrodzie, który przy tak małym domu staje się dość ważnym miejscem na różne rzadziej używane sprzęty
  10. Myślę, że jeśli rzeczywiście nie chcesz mieć złotych klamek i solidnie przemyślisz zastosowane rozwiązania, to w 160tys. pln zmieścisz się z palcem w uchu My budujemy nawet mniejszy domek (i całkiem możliwe że za mniejszą cenę). Powodzenia!
  11. To u nas jest... 2.5m, a z podwieszanym sufitem w kuchni i łazience 2.3m
  12. Tak na przyszłość: komentarze i pytania proszę umieszczać w dziale "Dzienniki budowy - komentarze". Link do wątku z komentarzami do naszego dziennika budowy znajduje się np. poniżej, w stopce do tego posta :) Dom jest drewniany, z bali prostokątnych o przekroju 6cm, ocieplany od środka wełną mineralną. Co do miejsca w środku: nie owijając w bawełnę, łatwo nie jest. 50m2 powierzchni użytkowej, może troche powyżej 65m2 jeśli policzyć powierzchnię podłóg. Dom jest przeznaczony dla dwóch, maksymalnie trzech osób, i to pod warunkiem, że nie cierpimy na klaustrofobię. W zabudowie i umeblowaniu staramy się wykorzystać każdy centymetr i to dosłownie: w miejscu, w którym będzie stała pralka, ściana będzie bez glazury i karton-gipsu, żebysmy mogli zaoszczędzić te dwa centymetry, które potrzebne są umywalce Do tego nieodzownym elementem podwórka będzie domek gospodarczy na rzadko używane sprzęty. Te 130 tys. to efekt wytężonej pracy inwestorów, którzy równocześnie są w dużej mierze swoimi własnymi robotnikami Na szczęście mamy (a raczej mieliśmy do niedawna, a teraz nie bardzo wiadomo co dalej, negocjacje w toku) pomoc fachową w postaci mojego teścia. W tę cenę wchodzi cały wykończony dom, ale bez kominka i tarasu.
  13. Tak na przyszłość: komentarze i pytania proszę umieszczać w dziale "Dzienniki budowy - komentarze". Link do wątku z komentarzami do naszego dziennika budowy znajduje się np. poniżej, w stopce do tego posta Dom jest drewniany, z bali prostokątnych o przekroju 6cm, ocieplany od środka wełną mineralną. Co do miejsca w środku: nie owijając w bawełnę, łatwo nie jest. 50m2 powierzchni użytkowej, może troche powyżej 65m2 jeśli policzyć powierzchnię podłóg. Dom jest przeznaczony dla dwóch, maksymalnie trzech osób, i to pod warunkiem, że nie cierpimy na klaustrofobię. W zabudowie i umeblowaniu staramy się wykorzystać każdy centymetr i to dosłownie: w miejscu, w którym będzie stała pralka, ściana będzie bez glazury i karton-gipsu, żebysmy mogli zaoszczędzić te dwa centymetry, które potrzebne są umywalce Do tego nieodzownym elementem podwórka będzie domek gospodarczy na rzadko używane sprzęty. Te 130 tys. to efekt wytężonej pracy inwestorów, którzy równocześnie są w dużej mierze swoimi własnymi robotnikami Na szczęście mamy (a raczej mieliśmy do niedawna, a teraz nie bardzo wiadomo co dalej, negocjacje w toku) pomoc fachową w postaci mojego teścia. W tę cenę wchodzi cały wykończony dom, ale bez kominka i tarasu.
  14. Nasz się będzie nazywał Mysiowe Księstwo Mysiaków. Fazowe, nie? Dyskusje na temat umieszczenia nazwy na bramie wciąż trwają [/b]
  15. Zastanawia mnie jedno: z kim bym nie rozmawiał na temat mojej budowy, czy to elektryk, gazownik, czy murarz od komina, wszyscy zakładają, że skoro jestem inwestorem to cały dzień siedzę na budowie i wyrażają zdziwienie, że np. nie można się ze mną umówić na czwartek w południe. Ostatnio nawet ekipa od wykończeniówki stwierdziła, że to jakoś tak niezręcznie, że oni tu robią, a ja ich nie doglądam. Kurde, ja rozumiem że mój dom będzie kosztował mniej niż domy innych, najnowsze szacunki wskazują coś poniżej 130 tys. pln za wszystko oprócz tarasu (i to razem z papierkologią), ale ktoś jednak te pieniądze musi zarobić. Siedzę więc te osiem albo i więcej godzin dziennie w pracy, w chwilach wytchnienia dzwonię po wykonawcach i słyszę "ooo, nie, w sobotę to się nie spotkamy... a poniedziałek, tak jakoś 10:00 to nie może być?". Niedługo wchodzi do kin "Jumper", o ludziach potrafiących się teleportować. Też tak chcę. Samuel
  16. Zastanawia mnie jedno: z kim bym nie rozmawiał na temat mojej budowy, czy to elektryk, gazownik, czy murarz od komina, wszyscy zakładają, że skoro jestem inwestorem to cały dzień siedzę na budowie i wyrażają zdziwienie, że np. nie można się ze mną umówić na czwartek w południe. Ostatnio nawet ekipa od wykończeniówki stwierdziła, że to jakoś tak niezręcznie, że oni tu robią, a ja ich nie doglądam. Kurde, ja rozumiem że mój dom będzie kosztował mniej niż domy innych, najnowsze szacunki wskazują coś poniżej 130 tys. pln za wszystko oprócz tarasu (i to razem z papierkologią), ale ktoś jednak te pieniądze musi zarobić. Siedzę więc te osiem albo i więcej godzin dziennie w pracy, w chwilach wytchnienia dzwonię po wykonawcach i słyszę "ooo, nie, w sobotę to się nie spotkamy... a poniedziałek, tak jakoś 10:00 to nie może być?". Niedługo wchodzi do kin "Jumper", o ludziach potrafiących się teleportować. Też tak chcę. Samuel
  17. Dawno mnie tu nie było. Co tu dużo mówić, nie jest najlepiej. Niby robota idzie do przodu, ale powoli. Mamy rozgrzebaną pracę na kilku różnych frontach (ocieplanie, glazura, instalacje wodne, elektryczne i gazowe, komin), a teść się obraził o jakąś totalną bzdurę, zabrał swoje zabawki i już nie będzie z nami budował. [Na szczęście w parę tygodni później udało się go udobruchać. - Samuel, edycja wpisu po latach :)] Jeśli chodzi o ocieplanie, za które braliśmy się gdy pisałem ostatnim razem: Sypialnia jest już w większości ocieplona, na jednym ze skosów i suficie położona boazeria. Brakuje jeszcze 10cm wełny na ścianie szczytowej (jedno 10cm już położone, trzeba jeszcze drugie tyle), a potem przyjdzie czas na karton-gips tam, gdzie nie ma boazerii, czyli na drugim skosie i właśnie na ścianie szczytowej. Ocieplenie drugiego pokoju na poddaszu, lukarny i klatki schodowej - w połowie drogi, tzn. jest pierwsze 10cm wełny, trzeba jeszcze kolejnych 15cm. No i ściana szczytowa w tym drugim pokoju, też trzeba jeszcze dołożyć 10cm. Ale pokój można zostawić na później - chcemy postawić ściankę działową, odgrodzić go od reszty domu i wykańczać powoli, gdy już się wprowadzimy. Instalacja elektryczna też jest w zasadzie na ukończeniu, a na ulicy przed domem stoi już skrzynka z pryndem i czeka na oficjalne podłączenie. Tylko papierków znowu będzie co niemiara. Gazu jak nie było, tak nie ma. Wykonawca w październiku powiedział, że "będzie za kilka tygodni" i do dnia dzisiejszego zdania nie zmienił, tzn. nadal twierdzi ,że "będzie za kilka tygodni". No i jeszcze jest ten nieszczęsny komin, zbudowany do połowy. Hmm, a może by tak w ogóle z niego zrezygnować i wentylację załatwić przez ściany? Da się? O.o' Niby niewiele nam już zostało do zakończenia budowy, ale chyba właśnie dotarłem do tego momentu, w którym chciało by się rzucić to wszystko w cholerę. Samuel
  18. Dawno mnie tu nie było. Co tu dużo mówić, nie jest najlepiej. Niby robota idzie do przodu, ale powoli. Mamy rozgrzebaną pracę na kilku różnych frontach (ocieplanie, glazura, instalacje wodne, elektryczne i gazowe, komin), a teść się obraził o jakąś totalną bzdurę, zabrał swoje zabawki i już nie będzie z nami budował. [Na szczęście w parę tygodni później udało się go udobruchać. - Samuel, edycja wpisu po latach ] Jeśli chodzi o ocieplanie, za które braliśmy się gdy pisałem ostatnim razem: Sypialnia jest już w większości ocieplona, na jednym ze skosów i suficie położona boazeria. Brakuje jeszcze 10cm wełny na ścianie szczytowej (jedno 10cm już położone, trzeba jeszcze drugie tyle), a potem przyjdzie czas na karton-gips tam, gdzie nie ma boazerii, czyli na drugim skosie i właśnie na ścianie szczytowej. Ocieplenie drugiego pokoju na poddaszu, lukarny i klatki schodowej - w połowie drogi, tzn. jest pierwsze 10cm wełny, trzeba jeszcze kolejnych 15cm. No i ściana szczytowa w tym drugim pokoju, też trzeba jeszcze dołożyć 10cm. Ale pokój można zostawić na później - chcemy postawić ściankę działową, odgrodzić go od reszty domu i wykańczać powoli, gdy już się wprowadzimy. Instalacja elektryczna też jest w zasadzie na ukończeniu, a na ulicy przed domem stoi już skrzynka z pryndem i czeka na oficjalne podłączenie. Tylko papierków znowu będzie co niemiara. Gazu jak nie było, tak nie ma. Wykonawca w październiku powiedział, że "będzie za kilka tygodni" i do dnia dzisiejszego zdania nie zmienił, tzn. nadal twierdzi ,że "będzie za kilka tygodni". No i jeszcze jest ten nieszczęsny komin, zbudowany do połowy. Hmm, a może by tak w ogóle z niego zrezygnować i wentylację załatwić przez ściany? Da się? O.o' Niby niewiele nam już zostało do zakończenia budowy, ale chyba właśnie dotarłem do tego momentu, w którym chciało by się rzucić to wszystko w cholerę. Samuel
  19. O jezusicku, jak to mawiali starożytni górale. Do chrześcijaństwa mi daleko i z każdym dniem dalej, ale to zawołanie całkiem mi się podoba. Kolejny miesiąc harówki za nami. Schody w końcu są. Może kiedyś napiszemy o tym więcej, na razie tylko tyle: są, ładne całkiem, świetnie pasują do planowanego wystroju wnętrza. Jest też hydrofor i instalacja wodna od studni do wnętrza domu (+ całkiem fajny kranik na zewnątrz ), oraz wkopane szambo. Człowiek od koparki wszystko wyrównał, żeby nam podwórko nie wyglądało jak Stalingrad po bitwie, i nawet zawiózł wykopaną ziemię w miejsce gdzie na wiosnę ma powstać taras. Świetny fachowiec, jak nie zapomnę to podrzucę notkę o nim do odpowiedniego działu :) Teraz pracujemy nad ociepleniem poddasza. Teść uparł się na 25cm wełny mineralnej. Śmieję się, że jak skończy, to na poddasze będzie można się tylko wczołgiwać, żeby popełznąć do wąziutkiego, ustawionego wzdłuż domu łóżeczka. Najfajniej będzie z ociepleniem lukarny - dwuspadowa i, przynajmniej od środka, pełna załamań w miejscach, gdzie łączy się z resztą dachu. Kombinowania z ociepleniem będzie co niemiara. Przy okazji konserwowania więźby przed położeniem wełny mineralnej przekonaliśmy się też, że dwie sikawki ogrodowe typu "Prymulka", po 3zł sztuka, są efektywniejsze i bardziej niezawodne niż kupiona za stówę pompa ciśnieniowa z uchwytem, lancą i kilkoma innymi duperelami O.o' Aha, jest też podwieszany sufit w kuchni i przedpokoju, z zamontowanymi halogenkami. Fajne i od ręki rozwiązują problem z żyrandolem - bo go nie ma Z niecierpliwością czekamy na gaz... uda im się dociągnąć go do nas jeszcze w listopadzie, czy nie? Hym. Przez to nie bardzo wiadomo kiedy będziemy mogli się wprowadzać :/ No, a teraz wieczór wyborczy. Ze względu na przedłużoną ciszę wyborczą nie napiszę, na jakiego wykształciucha zagłosowałem [/b]
  20. O jezusicku, jak to mawiali starożytni górale. Do chrześcijaństwa mi daleko i z każdym dniem dalej, ale to zawołanie całkiem mi się podoba. Kolejny miesiąc harówki za nami. Schody w końcu są. Może kiedyś napiszemy o tym więcej, na razie tylko tyle: są, ładne całkiem, świetnie pasują do planowanego wystroju wnętrza. Jest też hydrofor i instalacja wodna od studni do wnętrza domu (+ całkiem fajny kranik na zewnątrz ), oraz wkopane szambo. Człowiek od koparki wszystko wyrównał, żeby nam podwórko nie wyglądało jak Stalingrad po bitwie, i nawet zawiózł wykopaną ziemię w miejsce gdzie na wiosnę ma powstać taras. Świetny fachowiec, jak nie zapomnę to podrzucę notkę o nim do odpowiedniego działu Teraz pracujemy nad ociepleniem poddasza. Teść uparł się na 25cm wełny mineralnej. Śmieję się, że jak skończy, to na poddasze będzie można się tylko wczołgiwać, żeby popełznąć do wąziutkiego, ustawionego wzdłuż domu łóżeczka. Najfajniej będzie z ociepleniem lukarny - dwuspadowa i, przynajmniej od środka, pełna załamań w miejscach, gdzie łączy się z resztą dachu. Kombinowania z ociepleniem będzie co niemiara. Przy okazji konserwowania więźby przed położeniem wełny mineralnej przekonaliśmy się też, że dwie sikawki ogrodowe typu "Prymulka", po 3zł sztuka, są efektywniejsze i bardziej niezawodne niż kupiona za stówę pompa ciśnieniowa z uchwytem, lancą i kilkoma innymi duperelami O.o' Aha, jest też podwieszany sufit w kuchni i przedpokoju, z zamontowanymi halogenkami. Fajne i od ręki rozwiązują problem z żyrandolem - bo go nie ma Z niecierpliwością czekamy na gaz... uda im się dociągnąć go do nas jeszcze w listopadzie, czy nie? Hym. Przez to nie bardzo wiadomo kiedy będziemy mogli się wprowadzać :/ No, a teraz wieczór wyborczy. Ze względu na przedłużoną ciszę wyborczą nie napiszę, na jakiego wykształciucha zagłosowałem [/b]
  21. Mnie wkurza jak sobie pomysle o wychowywaniu dziecka w tym kraju. Ponizej postaram sie opisac o co mi chodzi. Opis bedzie rzecz jasna troche przerysowany, zeby zaznaczyc tragikomicznosc sytuacji, ale poszczegolne jego punkty co i rusz wyskakuja jak diabel z pudelka w zyciu moim, moich znajomych, oraz przynajmniej w paru przypadkach, o ktorych slyszalem. 1. Problemy zaczynaja sie jeszcze na dlugo przed urodzeniem sie bachorka. Otoz widok czlowieka w wieku 25-30 lat, rozpoczynajacego kariere i majacego juz stalego partnera plci przeciwnej, rodzi w umyslach wielu osob ze starszego pokolenia bardzo silne skojarzenie ze slowami "slub" i "dziecko". Ktos taki powinien przeciez wziac juz slub. A jesli slub, to przeciez po to zeby miec dziecko. Albo w druga strone - ktos taki powinien juz myslec o dzieciach. A zeby mogl myslec o dzieciach, musi wziac slub. A skoro jedno z drugim jest nierozerwalnie zwiazane, starsze pokolenie zaczyna powoli acz metodycznie napierac: "Powinniscie wziac slub. Powinniscie miec dziecko. Jak to dziecko bez slubu?! Oczywiscie ze musi byc slub!". I to najlepiej od razu koscielny, jak Bozia przykazala, tylko ze skrzyzowanym za plecami palcami w momencie gdy sie obiecuje, ze dzieciak bedzie wychowany po katolicku. Wymuszone dawanie slowa, co do ktorego juz z gory wiadomo, ze zostanie w przyszlosci zlamane. Ostatecznie mozna sie wykrecic samym slubem cywilnym, ale trzeba byc przygotowanym, ze pozniej przy kazdej okazji mamusia z tesciowa beda przypominac, jaka to im sie krzywda dzieje, ze ich dzieci zyja w grzechu. 2. Jedziemy dalej. Dzieciak sie urodzil. Co teraz? No, oczywiscie czas na chrzest... Co? Jak to: "nie bedzie chrztu"?! Chcecie dziecko na wieczne potepienie skazac? Ze wy idziecie prosta droga do piekla, to przynajmniej to niewinne niczemu dzieciatko za soba nie ciagnijcie! Serca nie macie! A jak bedzie mialo na imie, jak chrztu nie bedzie, ha? I co sobie sasiedzi pomysla?! Cale miasto bedzie nas obgadywac! Tu jest chyba gorzej nawet niz ze slubem. Na nic sie nie zda tlumaczenie, ze lepiej bedzie poczekac az dziecko dorosnie i samo sobie bedzie moglo wybrac w co wierzy, a tymczasem rodzice postaraja sie nauczyc go ogolnie przyjetej uczciwosci, uprzejmosci, tolerancji i szacunku dla innych ludzi. Ma byc chrzest, oraz przyjecie z okazji chrztu, na ktore nalezy zaprosic wszystkie ciotki i wujkow, do tego polaczone z wielka wyzerka i chwaleniem sie niemowlakiem na prawo i lewo. 3. Dziecko rosnie. Czas wyslac je do przedszkola... No wiec nie. Miejsc w przedszkolach nie ma, chyba ze decydujemy sie placic jakies kosmiczne sumy, albo nie obchodzi nas, czy nasza Przyszlosc Narodu dostanie jesc, albo czy ktos zaprowadzi malego do lazienki. Nasza na zmiane katolicko-socjalistyczna, albo po prostu socjalistyczna, wladza troszczy sie co prawda o wskaznik urodzen, ale takie szczegoly jak problem pogodzenia opieki nad malcem, a zyciem w XXI wieku, juz jej nie obchodza. Ewentualnie mozna codziennie rano i po poludniu jezdzic na drugi koniec miasta, albo wrecz do innego miasta, do jedynego w okolicy dobrego przedszkola, w ktorym miejsce sie znalazlo. Bez samochodu i sporych wydatkow na benzyne sie w takim wypadku nie obedzie. 4. Szkola podstawowa i znowu problem natury religijno-kulturalnej. W teorii szkola ma obowiazek umieszczac lekcje religii na poczatku, badz na koncu zajec. W praktyce wszyscy olewaja to sikiem parabolicznym i rozklad zajec jest tak, jak pasuje nauczycielom i katechetom. Co dla oznacza dla dziecka, ktorego rodzice co prawda lubia opowiadac malemu bajki, ale nie zgadzaja sie zeby ktokolwiek wciskal mu, ze te bajki sa prawda? Oznacza, ze rzeczony dzieciak musi przesiedziec te godzine w bibliotece, albo w jakims innym pokoiku, gdzie nie ma absolutnie nic do roboty (bo, nie oszukujmy sie, czytanie lektur szkolnych jest jeszcze gorsze niz nic nie robienie). Mialy byc lekcje etyki. W praktyce takie zajecia zostaly wprowadzone w zaledwie kilkuset szkolach w calej Polsce. Zazwyczaj sie to nie oplaca, bo wiekszosc rodzicow wiedziona owczym pedem przystaje na uczeszczanie dziecka na religie, nawet jesli sami nie sa wierzacy. I uczniow, ktorych rodzice chcieliby wysylac na etyke zostaje moze 2-3%, w zwiazku z czym mozna ich bez problemu zaokraglic do zera - wiec po co wydawac kase na kolejny etat nauczycielski? 5. W trakcie gdy dziecko uczy sie pic i palic... eee, przepraszam, uczy sie o urodzonym w zlobie Jezusku, nastepuje najwieksza w jego dotychczasowym zyciu rewia mody i cateringu, ktora przebije dopiero slub koscielny: vanity fair dla mas, pierwsza komunia. Wydatek od 1500 do 5000 PLN, zaleznie od tego jak bardzo chcemy sie pokazac w lokalnej spolecznosci. Dziecko trzeba ubrac, kupic odpowiednio kosztowny prezent zeby uniknelo ostracyzmu wsrod rowiesnikow, zawiezc do kosciola jakims ladnym samochodem (podobno w Warszawie coraz popularniejsze robia sie bryczki), cos tam sypnac na tace, a pozniej do domu na przyjecie, gdzie znowu ciotki i wujkowie beda przejadali nasza miesieczna pensje. Wylamanie sie ze schematu oznacza dla nas kilka tygodni lub nawet miesiecy plotek i spojrzenia za naszymi plecami - niby nic, a jednak jakos tak niefajnie. Gorzej dla dziecka. Marna szansa, zeby w tym wieku zrozumialo, czemu rodzice pozbawiaja go mozliwosci zaszpanowania przed kolegami i kolezankami i czemu nie dostalo tej masy prezentow, ktora chwala sie rowiesnicy. I to podobno ateisci gonia za uciechami tego swiata. 6. Historia z pierwsza komunia ma swoj sequel w postaci bierzmowania. Impreza jest juz skromniejsza, a dziecko wieksze i mniej sklonne do wspolpracy. A i my jestesmy juz troche bardziej zmeczeni tym wszystkim. 7. Teraz zostaje nam juz tylko czekac. Pewnego dnia nasza pociecha przyprowadzi nam do domu pocieche jakiejs innej pary rodzicow i oznajmi, ze sie pobieraja. Nastapi zapoznanie sie z druga para rodzicow i, jesli bedziemy mieli szczescie, okaza sie oni ludzmi o pogladach podobnych do naszych, i podobnej historii uzerania sie z tradycja. Wtedy w porzadku - jesli dzieci rowniez podzielaja nasze poglady, slub bedzie tylko cywilny, a wychowanie kolejnego pokolenia przebiegnie juz troche latwiej, bo przynajmniej rodzice i tesciowie nie beda sie az tak bardzo wtracac. Jesli dzieci w ramach mlodzienczego buntu nawrocily sie na katolicyzm, to trudno. Przynajmniej uzerac sie z tradycja nie beda, tylko ja zaakceptuja. Najgorzej, jesli druga para rodzicow to zatwardziali katolicy, a dzieci - nie. Wtedy cala historia powtorzy sie na nowo.
  22. Nie odzywamy sie nie dlatego, ze nie ma o czym pisac, ale wrecz przeciwnie - nie ma czasu zeby pisac, bo ciagle cos robimy :) Wiec, niestety, znowu wiadomosci z placu boju w skrocie: - Jest ocieplenie parteru i plyty G/K. - Jest boazeria na sciane w salonie, ta od strony tarasu. Deski sa grube i po zlozeniu rzeczywiscie wygladaja jak bale :) - Jest terakota na podlodze w kuchni i w lazience. Trzeba jeszcze polozyc terakote w przedpokoju (juz kupiona), a kuchenna wymaga fugowania (lazienkowa juz zostala zafugowana). - Jest skrzynka z bezpiecznikami. Tylko pradu jeszcze nie ma. rzeba ganiac wykonawce. - Kupilismy glazure na kuchnie i lazienke. Kuchenna bedzie taka... eee... bezowo-kawowa z dekorami w postaci kotow siedzacych na kreslach i pijacych kawe >.>' Z lazienkowa juz lepiej: plytki przypominaja faktura bambus, do wysokosci parapetu okna brazowe, pasujace do terakoty, ktora tez ma fakture bambusa i jest brazowa, powyzej linia dekorow w ksztalcie listkow, a wyzej juz do sufitu plytki jasnobezowe. - Kupiona wanna narozna 120x120 - najmniejsza jaka byla i rownoczesnie najwieksza, jaka da sie zmiescic. - Kupilismy tez grzejniki na parter. Ciezkie zelastwo... - Kupiony sedes, rowniez narozny, compact. - Umywalke tez kupilismy narozna, ale chyba nie wejdzie tam, gdzie chcielibysmy ja umiescic ;( Wielka szkoda, bo mielibysmy jedyna w swoim rodzaju lazienke, gdzie wszystko poza pralka i grzejnikiem jest narozne - Mamy dokladny projekt lazienki, lacznie z cennikiem mebli. Meble z IKEI, bo na duzo drozsze nas nie stac, a IKEA jednak, co by nie mowic, ma calkiem niezly wspolczynnik jakosci do ceny. Bedzie wielkie cargo, szafka narozna z koszami obrotowymi, trzy niewielkie wiszace, i dwie takie zwyczajne, stojace, ktore zaraz przerobimy, bo w jednej ma byc zlew i miniaturowa zmywarka Siemensa, a w drugiej kuchenka mikrofalowa. Kolor blatu - ciemny orzech, kolor paneli - brzoza. Pewnie na skladaniu tego wszystkiego spedze caly weekend, ale mam zamiar dokladnie przestudiowac instrukcje, pozniej moze jakas medytacja zen, zeby oczyscic umysl ze zbednych mysli, a pozniej kazda srobke bedzie trzeba dokladnie i z namaszczeniem dokrecic. Mam nadzieje, ze po takim zmontowaniu meble wytrzymaja pare lat, a pozniej bede w stanie jeszcze utrzymac je przy zyciu, wiedzac w ktorych miejscach dokrecac - Do tego znalezlismy w IKEI fajny skladany stoliczek: z 80x30 na 80x170. W wersji zlozonej bedzie robil za szafke pod okno, bo ma calkiem uzyteczne male szufladki :) - Podobno juz w tym tygodniu bedziemy mieli montowane schody... No i chyba tyle na razie :)
  23. Nie odzywamy sie nie dlatego, ze nie ma o czym pisac, ale wrecz przeciwnie - nie ma czasu zeby pisac, bo ciagle cos robimy Wiec, niestety, znowu wiadomosci z placu boju w skrocie: - Jest ocieplenie parteru i plyty G/K. - Jest boazeria na sciane w salonie, ta od strony tarasu. Deski sa grube i po zlozeniu rzeczywiscie wygladaja jak bale - Jest terakota na podlodze w kuchni i w lazience. Trzeba jeszcze polozyc terakote w przedpokoju (juz kupiona), a kuchenna wymaga fugowania (lazienkowa juz zostala zafugowana). - Jest skrzynka z bezpiecznikami. Tylko pradu jeszcze nie ma. rzeba ganiac wykonawce. - Kupilismy glazure na kuchnie i lazienke. Kuchenna bedzie taka... eee... bezowo-kawowa z dekorami w postaci kotow siedzacych na kreslach i pijacych kawe >.>' Z lazienkowa juz lepiej: plytki przypominaja faktura bambus, do wysokosci parapetu okna brazowe, pasujace do terakoty, ktora tez ma fakture bambusa i jest brazowa, powyzej linia dekorow w ksztalcie listkow, a wyzej juz do sufitu plytki jasnobezowe. - Kupiona wanna narozna 120x120 - najmniejsza jaka byla i rownoczesnie najwieksza, jaka da sie zmiescic. - Kupilismy tez grzejniki na parter. Ciezkie zelastwo... - Kupiony sedes, rowniez narozny, compact. - Umywalke tez kupilismy narozna, ale chyba nie wejdzie tam, gdzie chcielibysmy ja umiescic ;( Wielka szkoda, bo mielibysmy jedyna w swoim rodzaju lazienke, gdzie wszystko poza pralka i grzejnikiem jest narozne - Mamy dokladny projekt lazienki, lacznie z cennikiem mebli. Meble z IKEI, bo na duzo drozsze nas nie stac, a IKEA jednak, co by nie mowic, ma calkiem niezly wspolczynnik jakosci do ceny. Bedzie wielkie cargo, szafka narozna z koszami obrotowymi, trzy niewielkie wiszace, i dwie takie zwyczajne, stojace, ktore zaraz przerobimy, bo w jednej ma byc zlew i miniaturowa zmywarka Siemensa, a w drugiej kuchenka mikrofalowa. Kolor blatu - ciemny orzech, kolor paneli - brzoza. Pewnie na skladaniu tego wszystkiego spedze caly weekend, ale mam zamiar dokladnie przestudiowac instrukcje, pozniej moze jakas medytacja zen, zeby oczyscic umysl ze zbednych mysli, a pozniej kazda srobke bedzie trzeba dokladnie i z namaszczeniem dokrecic. Mam nadzieje, ze po takim zmontowaniu meble wytrzymaja pare lat, a pozniej bede w stanie jeszcze utrzymac je przy zyciu, wiedzac w ktorych miejscach dokrecac - Do tego znalezlismy w IKEI fajny skladany stoliczek: z 80x30 na 80x170. W wersji zlozonej bedzie robil za szafke pod okno, bo ma calkiem uzyteczne male szufladki - Podobno juz w tym tygodniu bedziemy mieli montowane schody... No i chyba tyle na razie
  24. Posrodku naszej dzialki rosnie dąb Taki malutki, ledwie od ziemi odbil. I juz okrutny swiat pokazuje mu, ze zycie nie jest dla mieczakow - pasozyt zaatakowal listki. Kupilismy specjalny preparat do walki z paskudztwem i w ten weekend bedziemy nasz dąbek polewac woda z rozpuszczonymi krysztalkami czegos tam. Komisyjnie zdecydowalismy sie go zatrzymac (dąb, nie pasozyta), bo stoi w miejscu w ktorym akurat w ogole nie bedzie przeszkadzal, z dala od wszystkich newralgicznych punktow, wiec nawet jakby byl kiedys huragan i mu galaz urwalo, to i tak w nic nie trafi. A zaloze sie, ze niewiele osob ma swoje wlasne prywatne dęby, chyba ze w ramach ich posesji znajduja sie od razu cale lasy Tak sobie tylko mysle, ze jak urosnie dosc duzy, czyli za jakies 20 lat moze, bede na niego marudzil ze odbiera slonce moim panelom slonecznym. Bo mam ambicje, ze jak wszystko juz wybudujemy, to na grazu i na domu zamontuje panele, a obok postawie turbine wiatrowa. Najnowsze wiesci z placu boju: - mamy podloge w salonie - mamy fundamenty pod ganek (bedzie taka "kapliczka" jak to mawia Speek) - po ciezkich bojach z gazownia udalo nam sie dogadac z calkiem mila urzedniczka i calkiem powaznie wygladajacym wykonawca, wiec byc moze gaz bedziemy mieli juz w listopadzie, a nie w nastepnym roku - parter juz caly okablowany, teraz pora na rury doprowadzajace wode. To tyle na razie :)
  25. Posrodku naszej dzialki rosnie dąb Taki malutki, ledwie od ziemi odbil. I juz okrutny swiat pokazuje mu, ze zycie nie jest dla mieczakow - pasozyt zaatakowal listki. Kupilismy specjalny preparat do walki z paskudztwem i w ten weekend bedziemy nasz dąbek polewac woda z rozpuszczonymi krysztalkami czegos tam. Komisyjnie zdecydowalismy sie go zatrzymac (dąb, nie pasozyta), bo stoi w miejscu w ktorym akurat w ogole nie bedzie przeszkadzal, z dala od wszystkich newralgicznych punktow, wiec nawet jakby byl kiedys huragan i mu galaz urwalo, to i tak w nic nie trafi. A zaloze sie, ze niewiele osob ma swoje wlasne prywatne dęby, chyba ze w ramach ich posesji znajduja sie od razu cale lasy Tak sobie tylko mysle, ze jak urosnie dosc duzy, czyli za jakies 20 lat moze, bede na niego marudzil ze odbiera slonce moim panelom slonecznym. Bo mam ambicje, ze jak wszystko juz wybudujemy, to na grazu i na domu zamontuje panele, a obok postawie turbine wiatrowa. Najnowsze wiesci z placu boju: - mamy podloge w salonie - mamy fundamenty pod ganek (bedzie taka "kapliczka" jak to mawia Speek) - po ciezkich bojach z gazownia udalo nam sie dogadac z calkiem mila urzedniczka i calkiem powaznie wygladajacym wykonawca, wiec byc moze gaz bedziemy mieli juz w listopadzie, a nie w nastepnym roku - parter juz caly okablowany, teraz pora na rury doprowadzajace wode. To tyle na razie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...