-
Liczba zawartości
125 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez anla
-
Miras...dziękuję i nie zajmuj sie takimi duperelami jak problemy anli ... Jesteś wspaniałym ojcem, masz cudowne dzieciaczki i ...wyzwanie. Myśl w taki własnie sposób. Masz wyzwanie i jemu podołasz, bo jak nie Ty to kto? Byle kto takiego wyzwania by nie dostał. Ty dostałeś, bo sobie z nim poradzisz . Buziaczki dla Twoich Księżniczek
-
I uwierzcie mi, że nie jestem jakąś naiwną "ciotą" co pozwoli sobie po głowie jeździć . Ja po prostu musiałam zmienić sposób myslenia ... Tak jak napisała wierka... Dziś próbuję osiągać cele z innym nastawieniem i innymi sposobami, bo z takim "tradycyjnym" niestety daleko nie zaszłam...
-
gahan, co nas nie zabije to nas wzmocni... jak dobrze to wykorzystamy
-
Wchodzę, czytam i... Dawno takiej akcji nie widziałam... Szczerze pisząc, przebiegłam tylko wzrokiem po postach, ponieważ daleka juz jestem od emocji takiego typu... Ja tylko odniosłam się do postu, gdzie była mowa o ukrywaniu dochodów . Moja odpowiedź tyczyła sytuacji, jaka miała miejsce w sądzie, co mnie zaskoczyło... Nie pomstuję, nie mam zamiaru nikogo niszczyć ani żerować na majątku byłego. Po półtora roku wniosłam sprawę o alimenty, bo dałam mu czas na ogarnięcie... hahahaha a tu taka ocena. Luntrusk - jestem trochę na innej drodze niż Ty. Staram sie nie oceniac i nie krytykować. Robię swoje i to daje mi pewność siebie. Ludzie postrzegający wszystko dookoła tak jak Ty robią to ze strachu, z braku pewności (sory, ale może o tym nie wiesz), to taka forma samoobrony i sposobu na przetrwanie, ale efekty są niestety krótkofalowe. Wiem cos o tym. Nie tędy droga... Każde destrukcyjne uczucie (jakimi nas tu poczęstowałaś) niszczy tego kto nim emanuje. Owszem czasem trzeba je z siebie wyrzucić jeśli nie można sobie z nim inaczej poradzić, ale na pewno nie może byc ono podstawą naszych działań. czym bardziej o cos się walczy, czym bardziej kurczowo się czegoś trzyma tym bardziej to nas pogrąża... Wczesniej, czy później to wyjdzie. Fakt, muszę załatwiać sprawy sądowe itp, co miłe nie jest...ale nie żyję myslą, kiedyś byłego i całą resztę piekło pochłonie za moje krzywdy , bo prędzej takim podejściem dopadnie to mnie. Piszesz, że jestes odcięta od emocji i na chłodno podejmujesz działania, a widać po tym jak piszesz, że jednak są one w Tobie spore. Kiedys Twoja ocena BARDZO by mnie zabolała. Dziś czytam ją bez emocji...bo to Twoje emocje i swoje wnętrze nam tu ukazałaś... Ja jestem gdzies indziej. Nie mniej jednak dziękuję za Twoje rady, jakby spojrzeć na nie inaczej to mogą być cenne.
-
Haha... Na poprzedniej sprawie o kontakty z dziećmi zeznał, że prowadzi tartak . A był tam cichym wspólnikiem, brał zyski a nie był zarejestrowany. A teraz na sprawie o alimenty podaje się za bezrobotnego. Na moje powołanie na akta z poprzedniej sprawy, że sam podał że jest współwłaścicielem tartaku sędzia powiedziała : ALE CO PANI OPOWIADA, ŻEBY BYĆ WSPÓŁWŁAŚCICIELEM TARTAKU TO PAN MUSI MIEĆ UMOWĘ SPÓŁKI...A PAN JEST PRZECIEŻ BEZROBOTNYM SZOK!!! Mówię więc , że był cichym wspólnikiem, a tym samym osiągał nielegalne dochody, sam podał że ma ten tartak . A sedzia...przecież mówię, ze trzeba mieć umowę spółki... Wedle prawa ten pan nie jest zadnym współwłaścicielem... Czyli wiedzcie, że w Polsce można legalnie prowadzić niezarejestrowaną firmę...tylko dlaczego ja przez 13 lat prowadzenia firmy miałam kilka kontroli ze skarbówki? A odpowiadając na Twoje pytanie EZS: po tym co usłyszałam w sądzie nie wierzę żadnym polskim instytucjom. Dlatego pewnie i skarbowy sprawy nie załatwi.
-
Tombi ...ale mam zryw... pół roku. Czytam sobie forum i cieszę się Waszymi radościami.
-
Dziękuję Jaliko . " Bóg daje dar wtedy, kiedy nikt już na niego nie czeka. Bóg otwiera przyszłość, gdy już nie widzisz żadnych szans. Czeka aż wyczerpiesz wszystkie ludzkie środki i możliwości i dopiero wtedy pokazuje Swoją moc ... On przyjdzie wtedy, kiedy przyznasz: jestem bezsilny." Tak więc odpuszczam bo muru głową nie przebiję... Niech sie dzieje co chce... Sporo razy taka moja postawa zadziałała. I teraz też niech sie tak stanie
-
Dziękuję hesperius za rady. Znalazłam osoby, które mnie wspierają i dają nadzieję, ale nadzieję odbiera mi troche polskie prawo. Zgłosiłam na policję że ukradł mi towar i środki trawałe, które były w mojej firmie. Okazało się oprócz podrobienia mojego podpisu nic mu nie zarzucą, bo zyliśmy w konkubinacie i policja twierdzi, że miał do tego prawo bo wszystko było wspólne. Szok! Ale za kredyt na ten towar , który wzięłam odpowiadam tylko ja! Zostaje mi założenie sprawy cywilnej-poinformowano mnie na policji. Czegos tu nie rozumiem... Odechciało mi się żyć w tym kraju, gdzie bandyci mają prawa. On uzyskuje nielegalne pieniądze za granicą, w polsce też jest cichym wspólnikiem i jest bezkarny. Ja miałam kilka kontroli z urzędu skarbowego czy aby na pewno odprowadzam podatek od każdej złotówki. Staram się jednak myśleć pozytywnie, ale jak wzięłam się za wszystko to pojawiły się schody . Wychodzi na to że on ma tu ogromne prawa a ja i dzieci to mendy, które coś knują i próbują wyłudzić pieniądze od niego. Zarabia w Norwegii ogromne pieniądze, a zatrudnił się u polaka na najniższe krajowe.... i jak się okazuje...wszedzie mnie uświadamiają że trudno to będzie udowodnić. Coś nie tak... zmieniłam swoje myślenie na wiele spraw, mimo wszystko, widzę dobrze swoja i dzieci przyszłość, a wszystko idzie pod góre. Wystawiłam do sprzedaży stan surowy i niewielkie zainteresowanie...pewnie moja podświadomość nie odpuściła tego domu jeszcze...chociaż juz mam go niby gdzieś... Więc dalej smutno mi....
-
Hm... bo chyba tylko posmiać się z tego można. Prawdopodobnie obśmianie trudnego tematu wywołuje zmianę jego wibracji na pozytywne, które zaczynają stawiać sprawę w korzystnej sytuacji ... tak jest napisane w mądrych księgach... Mam wrodzony optymizm, więc jakoś ciągnę sobie... Nie wiem tylko na jak długo mi tego poczucia humoru starczy... Ale idzie wiosna i aż serce rośnie . Wam pewnie też .
-
Nie no Selimm ...nie denerwuj mnie nawet... Ja to jeszcze młoda zdrowa babka jestem Ale jest to też wyjście... tylko ze jesli uzna się, że jedyne lub najlepsze to pewnie tak bedzie. A ja nawet nie zakladam takiego. Nawet nie myślę o bogatym, bezdzietnym i ...młodym. Taki przy pierwszej kłótni pewnie wypomniałby mi, co mu zawdzięczam. Szukam innych rozwiazań... . Chociaż podziwiam takie kobitki, bo starszemu panu tez się coś należy. Więc jak układ im pasuje to oki . Ja jestem może głupia i naiwna, ale wierzę, że Księciu gdziesz zmierza ku mnie . A jak nie ...to kij mu w ...oko .
-
Haha, dzięki, ale postoję Kiedys usłyszałam, że ja to czekam na księcia na białym koniu,,, no to wzięlam patałacha... i mam teraz No to teraz chcę KSIĘCIUNIA !!! ...selimm ...75-letni Księciu to chyba może być nie to , Chałupę wystawiłam do sprzedania juz dawno, może zdążę... Rozmawiałam z prawnikiem. każe złożyć wniosek o upadłość... Może uda mi się zacząć wszystko od nowa i od zera... i facetem takim jakiego chcę. Półsrodków i prowizorki mam juz dość... Księciunie!!! jest jaki chętny?
-
Jutro mam sprawę w sądzie o ustalenie kontaktów (załozył on). Kontakty ma ustalone, więc nie wiem o co mu chodzi. Kilka dni temu miałam sprawę o utrudnianie kontaktów inawet śedzia była chyba w szoku , bo to też on założyl sprawę a nie umiał odpowiedziec w jakie dni przypadały te kontakty... Wyszły na jaw wszystkie jego kłamstwa... Aż mnie mdliło, bo jeszcze bardziej uświadomiłam sobie, że ja chyba ograniczona jestem skoro dałam się tak załatwić komus takiemu... Moja koleżanka, która ma super nosa do ludzi i po krótkiej znajomości trafia z diagnozą "kto to jest" , na moje pytanie - co myslała o moim byłym jak go poznała, dość długo się zastanawiała. Po czym powiedziała, że nie wie...że ...uśpił ją... W jego przypadku straciła tego "nosa", nie poddała konfrontacji tego na kogo się kreował z jego rzeczywistymi wyczynami... I nie rozumie sama dlaczego... Czeka mnie trudny czas. Dobrze, że chociaz zbliża się wiosna
-
Idzie wiosna pomalutku, na parapecie mam już rzeżuchę, szczypior i pietruszkę...ale srednio mnie to cieszy, bo w przyszłym tygodniu mam dwie sprawy w sądzie, które założył mi były... Jakoś ten czas na leczenie się oddala... Dlatego postanowiłam wziąść się ostro za pewne sprawy, niech się dzieje co chce (tzn. mam nadzieję, że dobrze dla mnie ).
-
Czasem pozwalam sobie na takie myślenie, że musiało tak się stać, ponieważ jak do tej pory to czułam się w życiu taka uciśniona, uzależniona, stłamszona. Niby brnęłam do przodu , ale z takim trudem i ogromnym wysiłkiem. Tak naprawdę to czułam , że robię jeden krok w przód , a potem trzy kroki w tył. Mimo tych wszystkich problemów, poczułam ulgę kiedy były partner sobie poszedł, bo jak można żyć w świecie iluzji i abstrakcji. Teraz mam więcej siły niz kiedy wydawało się że mam oparcie. I uczę się jak żyć zgodnie ze swoimi potrzebami, jak piszesz HSB. Do tej pory ja byłam na samym końcu kolejki...ale przesunęłam się chyba o kilka miejsc do przodu .
-
Dzięki Żono . Zauważyłąm, że czym bardziej skupiałam się na mściwych myślach, tym gorzej mi się działo. Przerosło mnie to i tak jak pisze gahan, muszę odpuszczać i myśleć o sobie , jak tu wyjść z tego wszystkiego. Lekko nie jest, bo mysli cisną się tylko jedne, ostatnio jego panna napisała do mnie "Stary pasozycie odpie... sie od naszych pieniędzy"... Żal mi jej :-D. Musze tak myśleć bo inaczej się zajadę. Co do dziecięcych marzeń... syn skończy na 5 m-cy 9lat. To taki juz nie dziecko, a mały mężczyzna. To czas kiedy zmieniaja sie jego potrzeby, zainteresowania. Widzę jak się stara, pomaga, doradza (nawet w sprawie długów, wiem że nie powinien o tym wiedzieć. Zaproponował, żebysmy nie sprzedawali domu, zebym tylko go zatrzymała, a on da swoje oszczędności na wykończenie...). Zrezygnował z marzeń. jeszcze niedawno mówił o stawie koło domu, zeby hodować ryby. Dziś marzy żeby odgrodzic mu kawałek pokoju, aby miec swój kąt. Przykre to kiedy dziecko musi szybko dorosnąć z powodu nienormalnego ojca. Aga, piszesz o Swoim synu, że ma marzenie chodzić do szkoły jak koledzy i mieszkać w bloku. Te dziecięce marzenia kiedyś się odezwą i może włąśnie one zaważą o pewnych Jego decyzjach w dorosłym życiu. Przykre że dzieci muszą rezygnować z marzeń... Dziś byłam w urzędzie pracy i przeczytałam na tablicy aktywizacji zawodowowej "KIEDY WIEJE WIATR JEDNI BUDUJĄ ŚCIANY, A INNI WIATRAKI..." . Tak chcę zbudować wiatrak...
-
Za dużo tych spraw niezbyt przyjemnych jak dla mnie... A budowanie nowego związku w takiej atmosferze było dla mnie zbyt trudne... Teraz trochę żałuję , bo facet był szczery, solidny i konkretny. Przeciwieństwo tego krętacza z którym byłam. Mam takie błędne przekonanie, że coś zrobię, jak uporządkuję jakieś tam inne sprawy... I tak mozna do końca życia wegetować, uzalezniając swoje decyzję o od innych decyzji itd. Blędne koło...
-
Ach marynata... jakos tak się złożyło, że mimo wszystko bez tych czerwonych szpilek pojawili się jacys adoratorzy. Było to o tyle zaskoczeniem dla mnie, ze ja ...w tej sytuacji i są chętni??? Tyle komplementów to jeszcze w życiu nie słyszałam co właśnie teraz.... Pomyślałam o nich...podstępne larwy, pewnie coś chcą ode mnie...bo teraz jestem łatwą zdobyczą... I pogoniłam... Jednemu nawet wypaliłam, że co on chce ode mnie, przecież ja mam dzieci... A on, że czy to jest dla mnie problem i dodał:wszystkie dzieci są nasze. No...pogoniłam. Teraz ma inną kobietę... z dziećmi i zrobił jej jeszcze jedno i ...nawet się z nią ożenił. I słyszałam, że jest baaaaardzo szczęśliwy... a tak za mną chodził...
-
Ja tez myślałam, że przysni mi się coś miłego, może te widoki za oknem o których pisałam ...? A tu sen: deptałam żmije...chodziłam po łące, za mna dzieci, i co podnosiłam nogę to pod butem była rozdeptana żmiji... Celowo ich nie deptałam. A z tymi ślubnymi butami to coś jest... Ja tez kiedyś śniłam , że szykuję się do wesela, suknia juz ubrana a tu butów nie ma... i zaczyna się kombinowanie, przymierzałam kozaki, czarne szpilki (ciekawy zestaw ), a to jakieś za małe buty i panika, że trzeba już iść a tu nie ma w czym.... No i nie poszłam chyba . W realu też.
-
To nie wbrew pozorom, tylko zgodnie ze sztuką... Znów się zadumałam... W ogrodzie miałam już miejsce na wedzarnie... Wyobrażałam sobie, jak wczesną wiosną przed Wielkanocą unosi się zapach wędzonek po ogrodzie, jak na parapecie w kuchni, kolorowią się jajka, jak zrywam barwinek obrastający mały skalnik.... O, jeszcze stoi choinka, a ja o jajkach... Jeszcze mam ten obraz domu w sercu... Najbardziej to mi chyba żal sypialni, z pięknym widokiem na ogród, na rozległe pola...za ogrodem spacerują bażanty (zadomowiły się w tym roku ). Jakie było moje zdziwienie, gdy plewiłam przy płocie i czuję czyjś wzrok. Po jakimś czasie patrzę, a na najbliżym drzewie, po drugiej stronie płotu siedzi bażant nieruchomo i mnie obserwuje... Bał się chyba ruszyć i czekał na mój ruch. Potem przychodził w towarzystwie... Wracając do widoków z sypialni ... okno jest na zachód, i latem można podziwiać jak ogromne pomarańczowe słońce przetacza się po horyzoncie, złocąc łany falujących zbóż.... Czerwień zachodzącego słońca rozlewa sie na drewnianą werandę, jego ostatnie promienie wpadaja do małego okienka na poddaszu... Wokół słychać koncert świerszczy... A z rana po polach biegają sarny... Tego mi żal... Tylko co po takich widokach, kiedy podziwia się je samemu...
-
jar.os...czyżbyś wędził szyneczkę ? . O ile mnie wzrok nie myli to na Twoim profilowym zdjęciu jest wędzarnia... Chyba się popłaczę... w zeszłym roku pierwszy raz na święta nie było swojskiej kiełbaski i boczku... Jakoś nie miałam zapału, bo do robienia kiełbasy...trzeba dwojga ... W tym roku postanowiłam, przez wzgląd na dzieci, które uwielbiają swojskie wyroby, zrobić wędzenie... Kupiłam po szynce i boczku do wedzenia , i surową kiełbasę, bo dzieci nie odpuszczały...Nastapił dzień wędzenia... Nie było mnie w domu, kiedy zadzwoniła mama, że świąt w tym roku nie będzie... pędzę do domu co się stało... W domu swąd palonego plastiku i siwo... Ojciec obrażony siedzi na ławce koło wędzarni... Nie wiem co mu strzeliło do głowy, ale rozpalił drewnem ogień w palenisku, a potem... wrzucił wszystkie plastikowe śmieci... żeby przepalić wędzarnię .................... Bez komentarza. A kilka dni wcześniej bardzo się śmiałam z opowieści znajomej, która opowiadała jak dawno temu jej dziadkowie zabili świniaka, babka zrobiła pyszne kiełbasy, szynki... Dziadek wędził, ale w pewnym momencie stwierdził, że coś słabo się dymi, więc wrzucił...gumofilca... Babka omal zawału nie dostała . Wędzarnia, murowana...z grilem jeszcze...marzenie
-
Łukasz, pisz, pisz. ten mój to nie facet był...więc bez porównań proszę. No nie ciekawie u Ciebie, ale poczytaj co mi radzą inni ... Wiem, że pozytywnym spojrzeniem na świat można wiele zdziałać. Nawet mój powrót na to forum, mimo, że już z innego powodu, to uważam też nie bez powodu. Szukałam wsparcia, a tu są tacy super ludzie... Kiedyś nie zglądałam do wątków w tym dziale. Teraz kiedy je czytam, widzę, że tu są ludzie o ogromnych sercach...
-
Z tym piecem to chyba taka podpucha , bo nie mogłam znaleźć w nim drzwiczek na opał . A chłopcy...no cóż... Fajne z nich chłopaki. Są dość oryginalni , i z wyglądu (takie Hobbity trochę , i z czarakteru... tu trudno jednoznacznie stwierdzic co im w duszy gra... Kiedy starszy syn miał 4 lata, przyszedł ksiądz po kolędzie (ten sam)... synek go zmierzył i od razu zaproponował, że zagra mu kolędę. Coś tam zagrał, ale cały czas miał księdza na oku. Wszedł z księdzem w dyskusję i chyba też go wkurzył, bo po chwili go spytał, czy już skończył, bo jak tak, to niech już wyjdzie , bo on bedzie oglądał teraz skoki Małysza . Nie wiem co te moje dzieciaki tak denerwuje w duchownym, może ta koperta
-
A co do moich dzieciaczków... Chłopaki z nich, że ho ho... Malutki Michaś to taki anioł, i z urody i zachowania, oaza cierpliwości, dobroci, kocha cały świat, zawsze jest mu dobrze, z góry dziękuje zanim coś dostanie,.. mam wrażenie , że to "stara dusza". Wczoraj był ksiądz po kolędzie Dawał Michałkowi cukierki i mówił, to daj mamie, to bratu itp. W końcu ten przesłodki Michaś się zirytował i wykrzyczał do księdza "A dla mnie to gdzie?! W piekle?! . No nie pomyslałabym, że Michaszko tak potrafi...
-
Dziękuję , kochani jesteście :-* ... A dziś puściłam sobie lotka i trafiłam trójeczkę... takie małe a cieszy . A snił mi sie nowy piec do centralnego ogrzewania... Ciekawe ...