Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jolka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    601
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Jolka

  1. To artykuł pediatry dr Wartołowskiej Metabolity pasożytów jako główny czynnik patogenny w powstawaniu astmy ( Blokują ciała odpornościowe, torując drogę wirusom i bakteriom, dają stany spastyczne dróg oddechowych, powodują zwiększoną przepuszczalność naczyń. Są mocnym alergenem, dającym ekspozycję do wszelkich następnych uczuleń ) Przez 13 lat prowadziłam Poradnię Alergologiczną dla Dzieci z Woj. Warszawskiego. W tym czasie przez Poradnię przeszło 1748 ciężko chorych dzieci. Przed objęciem tej placówki pracowałam w Rabce - dzieci z woj. warszawskiego uważano za najciężej chore z całej Polski. Przyjeżdżały w stanie duszności, wyjeżdżały z niewielką lub zupełnie bez poprawy. Po wprowadzeniu rutynowego odrobaczenia każdego dziecka chorego na astmę, ustępowały objawy duszności niezależnie od tego, czy dziecko chorowało od 2 czy od 10 lat. Astma ustępowała u dzieci, ich rodziców i dziadków. Leczeniem obejmowałam cała rodzinę. Nie było potrzeby wysyłania dzieci do uzdrowisk, jeżeli wyjeżdżały to ze względów społecznych : matka szła do szpitala a w domu nie było opieki. Po powrocie z sanatorium każde dziecko było ponownie odrobaczone. Jak do tego doszłam Już na początku mojej samodzielnej pracy zauważyłam, że - tam gdzie znalazłam jaja pasożytów - po podaniu odpowiednich leków dziecko przestawało chorować, ustępowały stany nawrotowej duszności. Zaczęłam intensywnie szukać pasożytów, ilość badań koprologicznych sięgała 20, 40 a nawet 60 razy. Na 1000 dzieci w ten sposób przebadanych zaledwie u połowy znaleziono pokrycie laboratoryjne. U wszystkich dzieci nie tylko zmniejszała się albo ustępowała duszność, ale obserwowałam ustępowanie takich objawów jak : szerokie źrenice, ślinotok, potliwość, ogryzanie paznokci, zgrzytanie zębami, mowa przez sen, lęki nocne, krzyki, w nocy (obserwowałam trzy przypadki) -moje spostrzeżenie : choroba lokomocyjna spowodowana jest inwazją glisty ludzkiej. Były to objawy charakterystyczne dla robaczycy. Jady robaków są wagotropowe. Wszystkie dzieci chore na astmę mają objawy kliniczne zarobaczenia - objawy podrażnienia układu błędnego. Wszystkim dzieciom chorym na astmę zaczęłam podawać leki przeciw pasożytom w oparciu o ich kliniczne objawy. W miarę upływu czasu zauważyłam, że : 1. dzieci chore na astmę, po podaniu leków przeciwrobaczycowych nie tylko przestają chorować na nawrotowe nieżyty dróg oddechowych, ale są odporne na choroby zakaźne. W czasie epidemii w szkole nie chorują na świnkę, odrę, ospę wietrzną, razem z całą rodziną po kuracji przeciw owsikom i lambliom, nie chorują na grypę. Chciałoby się odważnie powiedzieć : pasożyty torują drogę wirusom. 2. robaki obłe, będąc jadami wagotropowymi, dają stany spastyczne oskrzeli. Po podaniu leków przeciw owsikom, gliście i włosogłówce mija kaszel o charakterze spastycznym. O słuszności wyżej podanych spostrzeżeń mówią doświadczenia wykonywane na zwierzętach : drażnienie za pomocą elektrody gałązki zstępującej nerwu błędnego daje stan spastyczny oskrzeli, po odjęciu elektrody mija duszność bez żadnych następstw. Natomiast blokada tejże gałązki nerwu błędnego, której dokonywał w swoim czasie św.p. prof. Radliński, powoduje ustępowanie ciężkich ataków astmy (obserwowałam dwa takie przypadki), ale pozostają objawy zatrucia organizmu: szarość powłok, sinica warg, potliwość, mocna akcja serca, falowanie naczyń szyjnych, męczliwość. Po lekach przeciw pasożytom mijają nie tylko ataki duszności, ale ustępują objawy ciężkiego zatrucia wyżej wymienione, spowodowane jadami pasożytów. Mija powiększona wątroba, często występująca na 3 - 4 cm spod łuku żebrowego, chowa się pod łuk żebrowy powiększona śledziona - 3 razy obserwowałam u niemowląt. Dr Kowalski (Wiad. Parazytologiczne) stwierdzał degenerację komórek wątroby przy istniejącej infestacji glistą w przewodzie pokarmowym u trzody chlewnej. Antygenowo jady glisty zwierzęcej są podobne do glisty ludzkiej. Zarzuty w stosunku do mnie, że stosuję szkodliwe leki przeciw pasożytom bez ich potwierdzenia w kale są niesłuszne. Gdyby nawet leki były toksyczne (tego nie zauważyłam), działają one krótko, a metabolity pasożytów całymi latami zatruwają organizm. Obserwowałam kilka razy tzw. „ pogorszenie", po pierwszej kuracji przeciw owsikom i gliście, w sensie przyspieszenia spodziewanego terminu ataku duszności, a jeden raz obserwowałam po raz pierwszy wyzwolenie się ataku astmy tam, gdzie dotąd nie występowała duszność. Było to u dziecka z ciężką postacią dermatitis atopica. Tłumaczę to zjawisko jako objaw Łukasiewicza Hertzheimera na skutek uwalniania się większej ilości toksyn przy usuwaniu pasożytów. Dobrze o tym wiedzieć, uprzedzić matkę, dać leki przeciwalergiczne i po ustąpieniu objawów chorobowych od początku rozpocząć kurację. W wyżej wymienionym przypadku ponowne zastosowanie rutynowych leków dało ustąpienie ciężkich zmian na skórze i nie powtórzyły się napady duszności. Po odrobaczeniu normalizują się wyniki laboratoryjne: Odczyn Biemackiego, A, S, O. Mijają wzmożone odczyny po ugryzieniu przez owady. Mijają wzmożone odczyny po szczepionkach bakteryjnych. Wybitnie poprawia się pamięć: dzieci z trójkowych uczniów stają się piątkowymi, dzieci kwalifikujące się do szkoły specjalnej zostają dobrymi uczniami. Mijają bóle głowy - nie zawiodłam żadnej matki. Mija nadciśnienie po usunięciu robaków obłych, mija niedociśnienie po kuracji przeciw lambliom. Za etiologią pasożytniczą chorób układu oddechowego przemawia również doświadczenie dr Sprehna z Lipska. Obserwował on nowonarodzone liski, oddzielał je od matek, stwarzał im jałowe warunki i co pewien czas powodował u nich inwazję pasożytami, coraz to innym gatunkiem robaka. Po inwazji jednym gatunkiem robaka, liski nie zdradzały żadnych objawów chorobowych : wesołe, ruchliwe, łaknienie bardzo dobre. Po inwazji drugim gatunkiem robaka, traciły łaknienie, były mniej ruchliwe. Po inwazji trzecim gatunkiem pasożyta stawały się osowiałe, zaczynały chorować. Na co? Na zapalenie oskrzeli, na zapalenie płuc. Załamywała się odporność obserwowanych lisków z jakimś powinowactwem. Podsumowując : głośny kaszel spastyczny mija po lekach przeciw robakom obłym, zwłaszcza po owsikach i gliście; cicha duszność ustępuje po zastosowaniu leków przeciw lambliom. Wydaje się, że cicha duszność związana jest ze zwiększoną przepuszczalnością naczyń układu oddechowego. Lamblie, do pewnego czasu nieszkodliwe, albo mało zauważalne w swym patogennym działaniu, w pewnym momencie - może pod wpływem wtargnięcia nowych pasożytów, może pod wpływem zaistnienia infekcji bakteryjnej zewnątrz- lub wewnątrzpochodnej (namnożenie się bakterii w zatokach, migdałkach, w zębach pod wpływem zmniejszonej odporności organizmu) -mogą nabrać właściwości antygenowych. Fenomen łączenia się antygenu z przeciwciałem, w tym wypadku może nastąpić w ścianie naczyń układu oddechowego, uszkodzonego kilkakrotnymi infekcjami, przy współistniejących wadach wrodzonych, wreszcie przy obciążeniu dziedzicznym atopii. Układ oddechowy może stać się narządem wstrząsowym jako locus minoris resistentiae. Za etiologią pasożytniczą zwiększonej przepuszczalności naczyń przemawia ustępowanie nawrotowych obrzęków Quirecke'go, nawrotowych ostrych zapaleń krtani po lekach przeciw lambliom. Trzy razy obserwowałam ustąpienie płynu przesiękowego z jamy brzusznej po podaniu metronidazolu (po trzech dniach). Dobre lub złe wyniki leczenia astmy również potwierdzają pasożytniczą etiologię cierpienia. Nie ma poprawy, gdy dziecko oddawane jest do żłobka lub przedszkola, gdzie narażone jest na inwazję owsików. Na zapalenie oskrzeli, na zapalenie płuc zmniejszała się odporność obserwowanych lisków z jakimś powinowactwem toksycznego działania jadów pasożytów do układu oddechowego. Zachodzi analogia w życiu niemowlęcia ludzkiego. Obecność owsików i lamblii jest zawsze związana z człowiekiem od jego pierwszych miesięcy życia. Dr Batko w 80 % przypadków stwierdzał jaja owsików w kurzu domowym. W woj. Poradni Alergologicznej stwierdziłam, że kichanie jest patognomonicznym objawem owsicy. Któż z nas nie kicha ? Drugim pasożytem, który - można zaryzykować - stale towarzyszy człowiekowi, są lamblie. Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna na Pradze II w Warszawie u niemowląt w żłobkach, na swoim terenie, znalazła lamblie w 80 % przypadków. Wprowadzenie trzeciego, a nawet i czwartego, gatunku pasożyta (larwa glisty, jaja włosogłówki) z jarzynami podawanymi w surówkach, co zdarza się najczęściej w żłobkach i przedszkolach, stwarza warunki do powstawania zapaleń dróg oddechowych. Cykliczność nieżytów dróg oddechowych, potem cykliczność napadów duszności można tłumaczyć cyklicznością jajeczkowania i cystowania pasożytów. Lamblie cystują co 26 dni, co 28 dni jajeczkują owsiki, glista jajeczkuje co 2,5 miesiąca (jaki jest cykl jajeczkowania włosogłówki nie znalazłam w literaturze). Niewytłumaczalne dotąd przyczyny samoistnego ustępowania astmy i niezrozumiałe powtórne jej nawroty można tłumaczyć różnym wiekiem przeżycia robaków (glista żyje 2 lata, włosogłówka 5 lat) i powtórną ich inwazją. Nie ma również poprawy, gdy chory na astmę jada w punktach zbiorowego żywienia, gdzie zagraża mu inwazja larwą glisty ludzkiej lub jajami włosogłówki z powodu źle umytych jarzyn i owoców (najbardziej groźna jest truskawka i zielone pędy marchewki). Nie ma poprawy tam, gdzie ojciec lub któreś z dorastającego rodzeństwa nie przyjmuje leków przeciw owsikom i lambliom, lub tam gdzie nie przestrzega się rygorystycznie zaleconej przez lekarza higieny osobistej. Nie ma ustąpienia objawów duszności u dzieci pracowników służby zdrowia: lekarzy i pielęgniarek, ponieważ mają oni stały kontakt z zakażoną bielizną pacjenta. Jedna samiczka owsika wychodząc z kiszki stolcowej, rozpada się i uwalnia 20 tys. jaj. Podam schemat leczenia wypracowany w Wojewódzkiej Poradni Alergologicznej. W czasie duszności szczególnie przedłużającej się i nie ustępującej pod wpływem leków przeciwalergicznych podawano antybiotyk o szerokim wachlarzu działania przez 10 dni, a potem sulfonamidy przez 7 dni. Po ustąpieniu gorączki i stanu duszności zalecano polivaceinę słabą podskórnie metodą odczulającą, a w 3 - 4 dni po odstawieniu sulfonamidów podawano leki przeciw pasożytom w ustalonej kolejności, przeciw owsikom i gliście, potem leki przeciw włosogłówce i wreszcie metronidazol na zmianę z chlorchinaldiną lub furazolidon. Dokładną metodę podam oddzielnie, ale tutaj chcę mocno zaakcentować : Nie wolno na początku kuracji podać leków przeciw lambliom, gdyby nawet w kale pacjenta znaleziono cysty lamblii, a nie wykryto larw glisty czy jaj włosogłówki. Zachodzi zła tolerancja na leki przeciw pierwotniakom, lub nawet ujawnia się inna ciężka choroba (w 16 % - pisze o tym dr Batko, a w tym samym procencie zauważono to zjawisko w Wojewódzkiej Poradni Alergologicznej). Obserwuje się niechęć do leków aż do występowania wymiotów, pojawiają się wykwity na skórze, notowano ropne anginy. Przykład. Sześciomiesięcznemu niemowlęciu z cyklicznymi co dwa tygodnie występującymi stanami duszności, podano wg metody Grotta jednorazowo przed pierwszym śniadaniem 1/3 tabl. atebryny (a 0.1), co 10 dni powtarzając 3 razy. - ustąpiła duszność, ale pojawiły się z podniesioną temperaturą ropne anginy, powtarzające się co dwa tygodnie. W czasie ciężkich stanów duszności u ludzi dorosłych - działo się to w rodzinie pacjenta - jeśli duszność nie ustępowała po antybiotyku i środkach przeciwalergicznych, zalecano głębokie wlewki przez pięć minut z jednego litra wywaru z czosnku (6 ząbków zmiażdżonych i gotowanych w l litrze wody, codziennie wieczorem w ciągu 40 dni). Znalazłam w literaturze, że głębokie lewatywy z wywaru czosnku, w ciągu 40 dni stosowane, usuwają nie tylko owsiki ale i włosogłówkę, która żyje w jelicie grubym. Sama obserwowałam ustąpienie duszności już po 15 - 17 wlewkach tam, gdzie sterydy nie pomagały; odstawiano je bo po lewatywach nie były potrzebne. Dopiero w czasie ciszy nie obawiałam się podać kuracji przeciw pasożytom. Chciałabym przedstawić ciekawy i pouczający przypadek. Zgłosił się do Poradni z matką 17 letni pacjent Andrzej D. W stanie bardzo ciężkiej duszności, cały pokryty strupem łuszczycowym, od czubka prawie pozbawionej włosów głowy do palców u nóg. Lśniły tylko oczy i bez strupów była czerwień warg. Tragiczny obraz człowieka ! Chorował od pierwszych lat życia. Miałam już doświadczenie w leczeniu ciężkich przypadków : antybiotyk, leki przeciw owsikom i gliście, w czasie drugiej kuracji leki przeciw włosogłówce. Po drugiej kuracji, a w trakcie trzeciej wizyty, stan bardzo dobry, nie było śladu duszności, skóra oczyściła się, zapisałam leki przeciw lambliom. Na czwartą wizytę Andrzej nie zgłosił się. Po trzykrotnym wezwaniu listownym przyjechała matka. Andrzej wśród najlepszego zdrowia dostał wstrząsu anafilaktycznego, prawdopodobnie przez ponowną inwazję pasożytów; w ciągu 3 dni leżał w szpitalu na reanimacji i nie chciał nawet słyszeć o dalszych próbach leczenia. Przekonałam jednak matkę, zapisałam zaocznie od początku wszystkie leki, dodając szczepionkę bakteryjną wieloważną do podskórnego stosowania metodą odczulającą. Po kilku latach, w czasie kiedy byłam już na emeryturze przyjechał Andrzej do mnie do domu ze śliczną żoną i pięknym zdrowym dzieciątkiem na ręku. Przyjechał podziękować za ....piękne życie. Trafił do dobrej, kochającej się rodziny. Jaki błąd popełniłam przed kilku laty ? W czasie pierwszej wizyty nie mogłam podać szczepionki bakteryjnej podskórnie, bo nie było zdrowego miejsca na skórze, a po drugiej kuracji, w czasie trzeciej wizyty, przeoczyłam, zapomniałam. Przy tak wielkim stanie uczuleniowym, w jakim znajdował się pacjent, nie można było pozostawić go bezbronnego na ponowne, a nieuniknione wtargnięcie pasożytów do organizmu. Gdybym w czasie trzeciej wizyty podała szczepionkę bakteryjną wieloważną od rozcieńczenia l : 1000 uzyskałabym nie tylko odczulenie na białko bakteryjne, ale pobudziłabym organizm do wytworzenia ciał blokujących wszelkie jady wnikające z zewnątrz organizmu i które zapobiegłyby wstrząsowi anafilaktycznemu. Następne kuracje podane zaocznie dały pełne ustąpienie objawów chorobowych bez nawrotów. Chciałabym opisać jeszcze jeden przypadek, gdzie leki przeciw pasożytom nie tylko dały pełne zdrowie, ale uratowały pacjenta od pewnej śmierci. Jedyny przypadek w mojej praktyce uratowania życia dziecka przez zastosowanie leków przeciw pasożytom. Zgłosiła się matka, która w swoim czasie była moją pacjentką, z prośbą, abym odwiedziła jej 8 - letniego synka. Od urodzenia chorował, a ostatnio okresy choroby nabrały bardzo ciężkiego przebiegu : cykliczne, coraz bardziej wysokie temperatury, którym towarzyszyły obrzęki obu ślinianek. Lekarz laryngolog zastosował wszelkie możliwe metody leczenia, ale nie mógł przerwać cyklu powtarzającej się choroby, Z wielkim niepokojem przyjęłam wezwanie; zastałam chłopca po świeżym rzucie choroby, po podanym antybiotyku. Z objawów chorobowych: szerokie źrenice, dłonie wilgotne, wyraźne falowanie naczyń szyjnych. Migdałki duże, rozpulchnione. Próchnica zębów. Rąbek czerwony w śluzówce dziąsła w miejscu styku ze zdrowym zębem. Akcja serca mocna, tony czyste. Wątroba wystawała na 2 cm spod łuku żebrowego. W karcie choroby ( lekarz domowy dał do wglądu) były zaznaczone cykliczne podskoki temperatury od stanów podgorączkowych do ostatnio dochodzących do 40°, którym towarzyszyły obrzęki ślinianek. Rzutów naliczyłam 17, a powtarzały- się regularnie co 20 dni. Poza cyklicznością choroby w wywiadzie: zgrzytanie zębami, krzyki nocne. Istniało na pewno zarobaczenie z objawami toksenii. W tym czasie rodzice zdobyli lek verni-cyn, proteolityczny preparat, wyciąg z dyni indyjskiej, w trzy dni usuwający wszystkie obłe robaki. Preparat ten podałam, a po nim poleciłam leki przeciw lambliom - nie powtórzyły się więcej incydenty gorączkowe - chłopiec był uratowany! Miał jeszcze dwa razy powtarzające się cykle chorobowe co kilka lat, ale powtórzone leki przeciw pasożytom (chociaż nie to samo) wyprowadzały z choroby. Jest zdrowy, prowadzi normalny tryb życia. U omawianego pacjenta stwierdziłam rzadko opisywany i niedoceniany objaw czerwonego rąbka na śluzówce dziąsła w miejscu styku z zębami. Występuje on w ciężkim toksycznym stanie zarobaczenia, mija po przeprowadzeniu kuracji przeciw pasożytniczej. Konsultowałam się z lekarzem leczącym, laryngologiem, w sprawie wyżej opisanego pacjenta; znał z literatury podobne przypadki, gdzie zdjęcie kontrastowe przewodów ślinowych wykazywało rozszerzenie tych przewodów, a ślinianka wyglądała jak drzewo na jesieni, na którym pozostało zaledwie kilka liści. Podsumowanie Praktyka czasami wyprzedza naukę. Sprawa pasożytów, ich szerokiego patogennego znaczenia musi znaleźć zainteresowanie nie tylko wśród lekarzy internistów, ale również immunologów. We wszystkich nawrotowych chorobach, przebiegających z klinicznymi objawami zarobaczenia, do których należy między innymi i astma, powinno się brać pod uwagę współistniejącą inwazję pasożytami i usuwać je w oparciu o objawy kliniczne, nie tracić czasu na badania koprologiczne. Nikt przy stawianiu rozpoznania kokluszu nie szuka pałeczek Bordet-Gengeou, ponieważ trudne są do wykrycia. ------------------------------------------------------------------------ Irena Wartołowska Poradnia Alergologiczna dla Dzieci 00-021 Warszawa ul. Rutkowskiego 12
  2. Co mnie się bardzo spodobało w wiejskim sklepiku, to to jak mężuś jadąc po zakupy, zapomniał portfela, zakupy przywiózł wszystkie, łącznie z napojami wyskokowymi, a zapłacił.... przy okazji. Biorąc pod uwagę, że pani sklepowa widziała go chyba dopiero drugi raz, to naprawdę było miłe. Chyba mu dobrze z oczu patrzy . A najbardziej lubię jak jest ciepło i dzień długi, po przyjeździe z pracy, hop, w domowe ciuszki, spacer z psem i człowiek czuje się jak na wakacjach. A jedynym minusem mieszkania na wsi to są dojazdy. No cóż tak wybraliśmy.
  3. Co mnie się bardzo spodobało w wiejskim sklepiku, to to jak mężuś jadąc po zakupy, zapomniał portfela, zakupy przywiózł wszystkie, łącznie z napojami wyskokowymi, a zapłacił.... przy okazji. Biorąc pod uwagę, że pani sklepowa widziała go chyba dopiero drugi raz, to naprawdę było miłe. Chyba mu dobrze z oczu patrzy . A najbardziej lubię jak jest ciepło i dzień długi, po przyjeździe z pracy, hop, w domowe ciuszki, spacer z psem i człowiek czuje się jak na wakacjach. A jedynym minusem mieszkania na wsi to są dojazdy. No cóż tak wybraliśmy.
  4. Jolka

    Moda na wesolo:):):)

    rrmi ja jestem też fanką kowbojek i wogóle takiego stylu Będąc swego czasu po drugiej stronie oceanu przywiozłam sobie takie cudo, że chodziłam w nich do zdarcia i nie mogę zapomnieć. Nie były to całkiem typowe kowbojki, bo z bardzo miękkiej skórki. Ale te rzemyczki, kutasiki, okucia, przeszycia... cudo i do tego niewyobrażalnie wygodne. No cóż mój wiek i przede wszystkim waga już nie bardzo mi pozwalają na taki styl. Trochę zazdroszczę kobietom, które ubieraja się, nie mając kompleksów względem swojej figury. Grunt to dobre samopoczucie . Na przykład takie 175 cm wzrostu, 100 kilo wagi ubrane w falbanki, różowości w stylu "dzidzia - piernik" i nawt niektórym facetom to się podoba.
  5. Moira, mam to samo z kominkiem, przy otwieraniu dym wylatuje na pokój. Cug w kominie jest dobry, dzieje się tak tylko w momencie otwarcia. Kominek robił mi sam Darek B. Czy Ty też masz Tarnawę? Chciałabym się dowiedzieć co jest powodem tego przykrego zjawiska. Czy ktoś jeszcze tak ma lub miał i wie co z tym zrobić?
  6. Zaslyszalam, choc nie przedstawiam tego jako pewnik, ze wykastrowany kocur ma ciezkie zycie jak spotyka niewykastrowane kocury. Wiesz, terytorializm, zapachy hormony i takie tam... Jednym slowem beda go tlukly... Chyba niekoniecznie ma to znaczenie. Nasz Inspektor, kastrat wychodzący, ma kolegę "Czarnego", niewykastrowanego, który przychodzi czasami na jedzonko. Zgadnijcie, kto jest boss w tym duecie . Poza tym, jak Inspektor, był młodszy i w czasie budowy jeździł z nami do mieszkania, to w bliskiej okolicy latało co najmniej pięć kocurów. Jak przeprowadziliśmy się na stałe, kocury zniknęły, został tylko "Czarny", może dlatego, że mało konflktowy, to nowy gospodarz go zaakceptował. Rewir Inspektora jest w promieniu ok. 200 - 300 m od domu i tu nie spotkałam żadnego obcego kota, tylko "Czarny" i kotka sąsiadów, wysterylizowana, się uchowały.
  7. My mamy koktajlera wycinkowskiego z grupy ogarów lub chartów, jak kto woli. Anegdotka: 8-letni synek sąsiada pyta tatusia - nasz Wader jest rasy owczarek niemiecki, a jakiej rasy jest Bera cioci Joli? Tata całkiem poważnie - ogar wycinkowski. Dziecko spojrzało się trochę podejrzliwie, ale nie śmiało zanegować.
  8. Z pewnością mu to nie zaszkodzi. Młody kociak musi się przyzwyczaić do miejsca, zanim zacznie wychodzić na zewnątrz. Poza tym zniszczenia w kotłowni będą z pewnością mniejsze niż w mieszkaniu. Jeśli miałby tam przebywać samotnie kilka godzin, to dobrze by było zostawić mu kuwetę i jakieś zabawki i oczywiście jedzonko. Pamiętaj aby nie zostawiać jakichś leżących szmat, bo może je wykorzystać jak kuwetę. No ale jak ktoś jest w domu, to niech kotek, w miarę możliwości, też będzie z ludźmi. Generalnie koty nie lubią zamkniętych pomieszczeń, bez względu na to po której stronie drzwi sie znajdują. U nas tylko jedna łazienka jest zamknięta, a jak tylko ktoś nie domknie drzwi to kot juz tam jest. Druga łazienka jest przy naszej sypialni i zwykle jest uchylona, a także wszystkie pokoje. A najlepiej jak wszystkie szafy i szafki byłyby otwarte, ile zwiedzania, ile możliwości znalezienia wygodnego miejsca do spania. A rano jak wychodzimy do pracy poszukiwanie kota, wyszedł czy nie, ew. w której szafie się sie mógł schować.
  9. Przy odpowiedniej ilości głasków i pełnej misce na pewno nie zdziczeje. W odpowiednim momencie (ok. 10 - 12 m-cy) wykastrować go tylko i będzie się pilnował domu lepiej niż pies. Zwierzaki zawsze kiedy my jesteśmy w domu dotrzymują nam towarzystwa. Natomiast jak jesteśmy poza, zwierzaki zostają na dworze (alarm) i myślę, że krzywda im się nie dzieje. Suka ma ciepłą budę, a kocio jest na tyle cwany, że zawsze znajdzie sobie jakieś zaciszne miejsce, niekoniecznie tam gdzie my mu wyznaczymy.
  10. Jaro, wystąp poprostu do gminy o warunki zabudowy. Czeka się na to ok. dwóch tygodni, ale będziesz miał jasność. Możesz to zrobić nie będąc jeszcze właścicielem działki. Z tą odległością od drogi, jest naprawdę bardzo różnie, w zalezności od gminy. Ale minimalna odległość od drogi gminnej to 6 m ( u nas w czasie, kiedy występowaliśmy o pozwolenie, było 8 m i "nie ma przeproś", tak ustaliła Rada Gminy, teraz jest 6), od powiatowej i wojewódzkiej jeszcze większa. Minimalne odległości wyznaczają przepisy ogólnokrajowe, a gminy mogą ustalić większe.
  11. Co do załatwiania się kota najczęściej jest tak jak pisze Agduś. U nas było trochę odwrotnie, bo w czasie kiedy trafił do nas Inspektor mieszkaliśmy na budowie w przyczepie campingowej. (Trzeba było wszystkiego doglądać) . Jak zrobiło się zimno i z budowy wynieśli się nawet robotnicy, kot pojechał z nami do mieszkania w bloku. Po drodze została kupiona kuweta i żwirek. Kocio po zwiedzeniu mieszkania, zainteresował się kuwetą, ale nie bardzo wiedział do czego to służy. Dopiero jak mu dobitnie powiedziałam: "koty w mieście tak się załatwiają" , wszedł i zrobił siusiu . Możecie sie śmiać, ale autentycznie tak było. Do tej pory, czasami zadziwia mnie, kiedy zachowuje się jakby dokładnie rozumiał, co się do niego mówi. Po przeprowdzce do domu, kuweta stała kilka tygodni, ale kot z niej wogóle nie korzystał, wychodził za potrzebą na dwór i tak jest do tej pory. Jest to trochę upierdliwe, bo trzeba go wypuszczac i wpuszczać, nie zdecydujemy się na specjalne drzwiczki dla kota, nie w naszym klimacie. Ale z róznymi kotami, różnie może być. Kota naszych sąsiadów, po przeprowadzce do nowego domu (też z domu, więc kot wychodzący od zawsze), zaczęła sie zachowywać bardzo dziwnie, kilka razy narobiła w łóżko starszego syna (moze jej dokuczał), ale robiąć kupkę do swojej miski z wodą, to już pobiła wszelkie rekordy . Jak ona trafiła w małą miseczkę ? Dopiero teraz po ponad roku, w miarę wróciło wszystko do normy. Jeśli chodzi o łapanie myszy, to juz niestety wszystko zależy od charakteru kota. Nasz Inspektor mimo, kastracji jest bardzo łowny i nie ma dnia, zeby na tarasie nie leżał jakiś gryzoń lub jego szczątki. Raz przypadkiem został ze zdobyczą wpuszczony do domu, zaniósł myszkę do swojej miseczki i tam skonsumował,... arystokrata . Natomiast "Czarny", kot przychodzący do nas gościnnie na karmienie, jest na tyle leniwy, że nigdy nie widziałam, żeby coś złapał. Od czerwca Czarny obraził się na nas, za zawiezienie do weta i szczepienie przeciw wściekliźnie i przeprowadził się do sąsiadów, którzy się w tym czasie wprowadzili. Ubaw z tym zwierzakami,... po pachy.
  12. No cóż, ja Cie też pozbawię ostatnich resztek nadzieji. Mój kot jest wyjątkowy i niesamowicie z nami związany, został uratowany jako malec prawie spod kół samochodu. Poprzednie moje koty niestety nie były takie zgodne. A poza tym Inspektor (to imię kota, jakby ktos jescze nie wiedział) też się zrobił trochę niemożliwy od czasu jak ma konkurencję w postaci zazdrosnej suki Bery. Ślady łapek na stole, łomot w szybę jak chce wejść, a państwo tego nie zauważą. Ale w porównaniu z nią to on jest sama słodycz, nie kopie dołów w ogródku, nie wyrywa mi świeżo posadzonych roślinek, swoje potrzeby fizjologiczne załatwia dyskretnie i bez śladu, a nie na środku trawnika, przynosi do domu duzo mniej piachu na łapach, jest milusi, czyściutki i pachnący, nie brudzi mi jasnych spodni nosem albo łapą (no chyba, że prosto z dworu wskoczy mi na kolana). Nie wygania gości, jak chce spać, a oni siedzą na jej kanapie. (Autentycznie, godz. ok. 21, suka kręci się koło kanapy, poczym próbuje się wcisnąć między siedzących, jakby chciała powiedzieć "idźcie już sobie, mnie się chce spać, a wy siedzicie na moim łóżku"). Koteczek swoją miłość do nas okazuje bardziej powściągliwie i wytwornie, dlatego też czasami zamiennie jest nazywany Hrabią. No chyba, że wskakuje nam na głowy, jak śpimy b. mocno, a to już nie jest delikatne i może przyprawić o zawał serca. Ale mimo niewątpliwych uciążliwości, kochamy te nasze zwierzaczki.
  13. No ja niestety zrezygnowałam, podjazd i ścieżki przed domem zrobiłam z kostki bet. ale z tej najbardziej podobnej z kształtu do kamienia tzn. kwadraty i prostokąty o zaokrąglonych rogach. Zostały mi jeszcze do ułozenia ścieżki w głębi ogrodu i tam mam nadzieję będzie kamień.
  14. Ja mam okna Salamander 3D, złoty dąb już 2 lata i jestem zadowolona. Wprawdzie okno tarasowe (pojedyńcze) raz do roku trzeba podregulować, bo zaczyna sie trochę ciężko zamykać, (firma, która nam to montowała przyjeżdża na telefon i reguluje) ale tak jak u nas ono jest eksploatowane, to chyba żadne by nie wytrzymało bez regulacji. Kilkanaście razy dziennie jest otwierane i zamykane, częściej niż drzwi wejściowe. A to kotek, a to piesek kręcą się w te i z powrotem, dla nas to jest najkrótsza droga po drewno do kominka itp. itd.
  15. Rydzu, jak opisujesz charakter swojej suczki to jakbym widziała naszą Berę, "ogara wycinkowskiego" , a wśród jej przodków raczej rodezjana nie było, w koncu to dość rzadka rasa. Prędzej chart angielski, bo takowy pokazywał sie w naszej wsi. (Bera b. szybko biega i trochę sylwetką przypomina charta). Ale to tylko świadczy o tym, że charakter psa nie do końca jest uzależniony od rasy.
  16. Ja kilka lat temu jechałam po koleżanke "maluchem". Było to już po październiku, więc światła obowiązkowe. Zatrzymałam się i chwilę na nią czekałam, po ponownym ruszeniu, światła odmówiły posłuszeństwa, śpieszyłyśmy się, więc jadę bez. No i oczywiście policja, młodzi chłopcy, chociaż ja wtedy jeszcze też niczego sobie. Wysiadając: "tak wiem nie mam świateł, może to coś z bezpiecznikami, proszę niech Panowie zobaczą" (ja przecież ze świeżym manicure nie będę grzebać pod maską). Panowie zajrzeli, popatrzyli jak sroka w gnat, z pogrzebaniem nie kwapili się, i w końcu rozpaczliwie "niech Pani już jedzie" . A to faktycznie były bezpieczniki, po dojechaniu na miejsce naprawiłam sama. A wogóle to maluchy, wprawdzie w ograniczonym zakresie, naprawiałam sama .
  17. Agacka, a ja myślałam, że będę mieć oryginalny wzór z kostki na podjeździe. Taka byłam z siebie dumna . A u Ciebie wygląda to nawet ładniej bo kolory bardziej kontrastowe.
  18. No, mnie to też interesuje. Wprawdzie, składzik już częściowo jest - 0,5 m od płotu. Tylko czy w razie czego "miły" sąsiad będzie miał podstawę do protestu?
  19. Ja to głównie po przyciąganiu ziemskim. Przez ostatnie 10 lat jakoś się zwiększyło mocno i najgorsze, że to zwiększanie nie chce się zatrzymać. Katastrofa światowa,... czy to tylko w rejonach, w których ja się poruszam?
  20. Muszę się Wam pochwalić moim podjazdem i chodnikiem z kostki. Nareszcie do domu będzie się wchodziło suchą nogą. Firma, która mi to robiła to Fachowość, punktualność, solidność. Jestem pod wrażeniem. To ich stronka, jakby ktoś chciał skorzystać: http://www.ogrodnik.pruszkow.pl
  21. Muszę się Wam pochwalić moim podjazdem i chodnikiem z kostki. Nareszcie do domu będzie się wchodziło suchą nogą. Firma, która mi to robiła to Fachowość, punktualność, solidność. Jestem pod wrażeniem. To ich stronka, jakby ktoś chciał skorzystać: http://www.ogrodnik.pruszkow.pl
  22. To do Agnieszki. Z tą budą to faktycznie może byc różnie. Generalnie jeśli pies jest sierściowo przystosowany do różnych warunków to krzywda mu się niedzieje, byle nie na łańcuchu i zeby miał dużo kontaktu z ludźmi. Ale jeśli chodzi o wcześniejsze wzięcie psa do mieszkania, a później przeflancowanie go tylko do budy, bez możliwości wchodzenia do domu, to może się skończyć różnie. Mamy sąsiadów, którzy mają ON-ka, po przeprowadzce do domu, a raczej do budy pies przeżył taki stres, że zaczął sobie obgryzać ogon, nie gojąca się rana, w końcu kawałek ogona mu odpadł, horror. W tej chwili wygląda trochę śmiesznie, bo operacyjnie ogon został skrócony o połowę. No, ale ja wogóle nie rozumiem takich ludzi, psa do domu nie wpuszczą, bo im pobrudzi nowe ściany. Wzięli mu ze schroniska drugiego pieska do towarzystwa, a po kilku tygodniach oddali, bo był niegrzeczny , tzn zamiast towarzyszyć ON-kowi, wymykał się i towarzyszył raczej naszej suni.
  23. Czupurku, przecież Opal zrobiła sobie jaja, nie poznałaś się?, to chyba Ty masz troche gorszy dzien.
  24. Śliczny pyszczek, widać, że dziewczynka i to przecudnej urody.
  25. Oj. Eluś, teraz to Ci się dostanie. Niestety, całkiem zasłużenie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...