
magmi
Użytkownicy-
Liczba zawartości
1 415 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez magmi
-
Ivonesca - komentarze do dziennika budowy
magmi odpowiedział Ivonesca → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Ivo, bardzo ładna elewacja wyszła. I ogródek nabiera coraz piękniejszych rumieńców... -
Mamy agrowłókninę (czarną), a na niej kamyczki. Utrudnia to nieco sadzenie roślin, ale zasadniczo zmniejsza ilość chwastów. Wiem co mówię, bo mam też spore rabaty bez agrowłókniny, wysypane grubą warstwą kory - dla rozmaitości i urody ogrodu. Otóż jeśli chodzi o ilość chwastów oraz łatwość ich usuwania, nie ma porównania. Na kamyczkach i agrowłókninie wysiewają się wprawdzie chwasty, ale nie mają się jak porządnie ukorzenić i wyrywa się je dwoma paluszkami. Od dołu NIC nie ma szans się przebić, mimo że sporo kłączy perzu i innego dziadostwa w ziemi zostało. Na korze też się chwasty wysiewają, ale wyrwac jej już trudniej, a na dodatek, mimo starannego motyczenia przy przygotowaniu rabat, wybijają chwasty rozrastające się podziemnymi rozłogami (perz, skrzyp). Reasumując, z moich doświadczeń wynika, że agrowłóknina ma sens. Ale na pewno nie ma sensu obsypywać jej korą, bo ją natychamiast zwieje! Albo sama kora na gołej ziemi, albo agrowłóknina plus kamyczki. Wybór - wygląd (kwestia gustu), koszt (kora górą), łatwość utrzymania (agrowłóknina + kamyczki zdecydowanie lepiej).
-
Chrzanić kosarze, nawet krzyżaki chrzanić też (byle z daleka ), ale my na naszych włościach obserwujemy okazy, które jako żywo nieznane nam gatunki reprezentują. I nie tylko nam, bo pokazujemy je rozlicznym gościom i oni potem jakby rzadziej nas odwiedzają... Żarty żartami, ale trochę nas to niepokoi na poważnie, a nuż to jakieś licho zaimportowane razem z roślinami z obcych krajów?...jadowite?... Wyglądają tak: Rodzaj pierwszy: Budowa jak u krzyżaka, odwłok żółty z czarnymi pasami, WIELKIE BYDLĘ!!! (owoc mezaliansu pająka ze stonką ziemniaczaną??? ) Rodzaj drugi: Też zbudowany jak krzyżak, ale większy. Masywny, dokładnie okrągły odwłok w kolorze pomarańczowym z białym deseniem, nogi krótkie i grube. JESZCZE WIĘKSZE BYDLĘ, odwłok o średnicy 1,5 cm. Czy ktoś też takie ma u siebie? Może wiecie, co to za rasa?
-
Podłogi na poddaszu ułożone. Zaczęliśmy tapetowanie i malowanie. W sumie mamy 70m2 poddasza, więc to coś jakby remont sporego mieszkania... Ale posuwamy się do przodu i myślę, że do września przeniesiemy się do naszych nowych sypialni. Równolegle trwają prace na zewnątrz. Panowie Tynkarze wczoraj zakończyli kładzenie tynków cementowo-wapiennych, a dzisiaj kleją nam opaski dookoła okien ze styropianu i siatki. Ich Szef złamał się pod naszym zmasowanym naciskiem (wcześniej stawiał opór, bo sezon ma do końca roku dokładnie obstawiony innymi robotami) i ci sami panowie zrobią nam też drewnianą oblicówkę na ścianach szczytowych, przedzierzgnąwszy się uprzednio w Panów Stolarzy (żadna sztuka dla chłopaków z Nowego Sącza, jak mówią...). Zabawę z drewnem mają zacząć od poniedziałku. Muszę powiedzieć, że aż trochę mi żal, że tej ekipy i tego Szefa nie znaliśmy wcześniej, kiedy zaczynalismy budowę. Nie żeby nasi budowlańcy tacy źli byli, swoją robotę robili porządnie i z wyniku jestemy generalnie bardzo zadowoleni. Ale cośmy się naużerali naszym byłym Szefem Ekipy z powodu różnych opóźnień! Jaki tragiczny bajzel zostawiali po sobie wszyscy niemal kolejni fachowcy! A tymczasem aktualnie u nas obecni Panowie Tynkarze nie dość, że są zawsze punktualnie na budowie i wygląda na to, że robotę skończą przed umówionym terminem, to jeszcze sprzątają po sobie CODZIENNIE. Wiadomo, ile brudu i bałaganu powstaje przy tradycyjnych tynkach - bardzo się tym stresowaliśmy, bo przecież mamy już położoną kostkę granitową naokoło domu. Tymczasem codziennie popołudniu nasze podwórko wygląda tak, jakby przez cały dzień absolutnie NIC SIĘ NIE DZIAŁO. Przybywa tylko kolejna otynkowana ściana... Na samym początku podpadłam Panom Tynkarzom, bo - podpuszczona przez mojego Tatę - pytałam, czy nie zamierzają używać listew, żeby ściany były równe. Panowie spojrzeli na mnie z lekceważeniem, po czym za pomocą dwuipółmetrowej łaty wykazali mi - przykładając ją co pół metra - idealną równość wykonanego właśnie tynku. Położyłam więc uszy po sobie i przestałam się czepiać. Drugą radą mojego Taty natomiast podzieliłam się otwarcie z Panami Tynkarzami. Brzmiała ona tak: "Niech ci sami ludzie robią potem tynk cienkowarstwowy, to będą wiedzieli, że mają sobie zrobić równy podkład, bo inaczej będą kłopoty z zacieraniem". Panowie Tynkarze przytaknęli. W związku z tym, po skończeniu drewnianej oblicówki będą znowu tynkować. Na silikonowo tym razem.
-
Podłogi na poddaszu ułożone. Zaczęliśmy tapetowanie i malowanie. W sumie mamy 70m2 poddasza, więc to coś jakby remont sporego mieszkania... Ale posuwamy się do przodu i myślę, że do września przeniesiemy się do naszych nowych sypialni. Równolegle trwają prace na zewnątrz. Panowie Tynkarze wczoraj zakończyli kładzenie tynków cementowo-wapiennych, a dzisiaj kleją nam opaski dookoła okien ze styropianu i siatki. Ich Szef złamał się pod naszym zmasowanym naciskiem (wcześniej stawiał opór, bo sezon ma do końca roku dokładnie obstawiony innymi robotami) i ci sami panowie zrobią nam też drewnianą oblicówkę na ścianach szczytowych, przedzierzgnąwszy się uprzednio w Panów Stolarzy (żadna sztuka dla chłopaków z Nowego Sącza, jak mówią...). Zabawę z drewnem mają zacząć od poniedziałku. Muszę powiedzieć, że aż trochę mi żal, że tej ekipy i tego Szefa nie znaliśmy wcześniej, kiedy zaczynalismy budowę. Nie żeby nasi budowlańcy tacy źli byli, swoją robotę robili porządnie i z wyniku jestemy generalnie bardzo zadowoleni. Ale cośmy się naużerali naszym byłym Szefem Ekipy z powodu różnych opóźnień! Jaki tragiczny bajzel zostawiali po sobie wszyscy niemal kolejni fachowcy! A tymczasem aktualnie u nas obecni Panowie Tynkarze nie dość, że są zawsze punktualnie na budowie i wygląda na to, że robotę skończą przed umówionym terminem, to jeszcze sprzątają po sobie CODZIENNIE. Wiadomo, ile brudu i bałaganu powstaje przy tradycyjnych tynkach - bardzo się tym stresowaliśmy, bo przecież mamy już położoną kostkę granitową naokoło domu. Tymczasem codziennie popołudniu nasze podwórko wygląda tak, jakby przez cały dzień absolutnie NIC SIĘ NIE DZIAŁO. Przybywa tylko kolejna otynkowana ściana... Na samym początku podpadłam Panom Tynkarzom, bo - podpuszczona przez mojego Tatę - pytałam, czy nie zamierzają używać listew, żeby ściany były równe. Panowie spojrzeli na mnie z lekceważeniem, po czym za pomocą dwuipółmetrowej łaty wykazali mi - przykładając ją co pół metra - idealną równość wykonanego właśnie tynku. Położyłam więc uszy po sobie i przestałam się czepiać. Drugą radą mojego Taty natomiast podzieliłam się otwarcie z Panami Tynkarzami. Brzmiała ona tak: "Niech ci sami ludzie robią potem tynk cienkowarstwowy, to będą wiedzieli, że mają sobie zrobić równy podkład, bo inaczej będą kłopoty z zacieraniem". Panowie Tynkarze przytaknęli. W związku z tym, po skończeniu drewnianej oblicówki będą znowu tynkować. Na silikonowo tym razem.
-
Ja mam blat bukowy z Ikei. Mieliśmy taki sam przez 4 lata w mieszkaniu. Zrezygnowaliśmy z olejowania na rzecz matowego lakieru poliuretanowego. Po 4 latach były bardzo dobrym stanie, nawet koło zlewu, dlatego bez problemu zdecydowalismy się na nie także w nowym domu. A jak się już trochę "spracują", można je będzie bez problemu zeszlifować i polakierować na nowo... Olejowanie ładnie wygąda na ekspozycji, ale w kuchni bym się nie zdecydowała na tę technikę.
-
Nie jest odosobniona w swoim postepowaniu. Natomiast czy aby na pewno zaoszczędzi, to nie jest powiedziane. Jeśli cena działki znacząco odbiega od cen rynkowych w danej okolicy, Urząd Skarbowy ma prawo wykonać tzw. domiar, czyli naliczyć podatek od ceny rynkowej, a nie tej która figuruje w umowie notarialnej.
-
Oszczędności łatwo policzyć. W naszych stronach chcą 15-20 zł od m2 ułożonych paneli (przypuszczam, że deskę barlinecką można pod panele podciągnąc, jesli chodzi o robociznę). Razy 70m2 poddasza daje coś między 1000-1500 zł. Może nie jest to fortuna, ale zawsze... piechotą nie chodzi. A robota szybka jest. Jesteśmy już za połową. Pozdrawiam Cię Jaguś jak zwykle serdecznie!
-
Gratulacje z okazji zalania stropu! Mam wrażenie, że od czasu gdy Zielona napisała swój dziennik (klasyka gatunku ), jakby jeszcze bardziej nerwowo się zrobiło na tym etapie... Macie działkę w przepięknej okolicy. Zazdroszczę Ci tych wszystkich sosenek wokół. U nas też jest ładnie, ale zasadniczo liściasto. A taki zapach żywicy, mmmmm..... Posadziłam trzy sosny w ogrodzie, ale kiedy one urosną ? Trzymam kciuki za dalsze dobre tempo.
-
Kasiu, wielkie dzięki za pokrzepiające słowa odnośnie deski barlineckiej! Tego było mi trzeba... Cieszę się, że zaczynacie. Moze dziennik?... Chętnie zobaczyłabym Wasz projekt.
-
Wybrałem kredyt. Ranking kredytów mieszkaniowych
magmi odpowiedział robert_72 → na topic → Prawo i finanse
Oj tak - to ubezpieczenie... Mąż patrzył na mnie jakoś podejrzliwie, gdy mu o tym mówiłam (to on jest ubezpieczony)... A tak na poważnie, to jest to niewątpliwy, dodatkowy plus.- 6 723 odpowiedzi
-
- forum kredyt
- forum ranking
- (i 8 więcej)
-
Dzięki, dzięki ! Śliczny to on się dopiero zrobi, jak już będzie elewacja. W każdym raize taką mamy nadzieję. Już nie mogę się doczekać! A co do podłogi - to naprawdę nic trudnego. Przed chwilą wprawdzie przeczytałam u Brada w dzienniku o jego problemach z panelami (chyba drewnianymi? tak zrozumiałam) i trochę się wystraszyłam, czy i u nas coś takiego za miesiąc nie wyjdzie... Zobaczymy.
-
Od niedzieli układamy podłogi na poddaszu. Przez długi czas trzymaliśmy się wersji z mozaiką parkietową. Ale primo po pierwsze, nie znaleźliśmy mozaiki klonowej (a na klon uparłam się jak ten osioł nie przymierzając), a primo po drugie, wizja klejenia-szlifowania-lakierowania nad naszymi głowami z czasem coraz bardziej nas przerażała. Oczyma wyobraźni niemal widziałam już te kłęby pyłu i fale smrodu spływające na niewinne główki naszych dzieci pogrążonych w błogim śnie... i nasze też przy okazji... i tak przez jakieś trzy tygodnie... I pewnego pięknego dnia spojrzeliśmy sobie w oczy i rzekliśmy zgodnie: będzie deska. Jaka deska? Barlinecka. Tu pewnie niektórzy przeżegnają się ze zgrozą - straszliwe i miażdżące opinie na ten temat można wyczytac na forum. Ale ja, jako urodzona optymistka, wyszłam z założenia, że skoro moja kobieca intuicja podpowiada mi to rozwiązanie, to znaczy, że będzie dobrze. I przecież firmy rozwijają swoje produkty... i na ogół starają się poprawiać jakość, więc może i ta deska lepsza jest, niż kiedyś bywała... I tak dalej, umotywować już podjętą decyzję to my umiemy doskonale. Zakupiliśmy więc 70 metrów kwadratowych podłogi klonowej, po czym zaczęłam wiercić mężowi dziurę w brzuchu. Że szkoda kasy na układaczy... że może byśmy spróbowali tymi ręcami... a on nie i nie. Bo materiał drogi, a co jak spartolimy? Bo próbował kiedyś z moim ojcem układać panele plastikowe i porażka (no, ale przy tamtych to nawet wezwani fachowcy naklęli się i napocili zdrowo - takie były krzywe). W końcu w desperacji przyniosłam sobie jedną paczkę na poddasze (mąż odbywał właśnie sjestę poobiednią, przemknęłam obok na paluszkach) i złożyłam próbnie kilka desek. Proste jak drut. Wezwałam męża. Obejrzał sobie moje dzieło i - układamy. Przez niedzielne popołudnie oraz wczorajszy wieczór ułożylismy dwa pokoje i zaczęliśmy trzeci. Właściwie główny problem leży w wymierzeniu pomieszczenia i rozplanowaniu desek (nie mogą zostawać przy ścianach końcówki za krótkie ani paski zbyt chude). Samo układanie jest banalnie proste i łatwe. Deski są równiutkie i podłoga wygląda bardzo ładnie - ładniej, niż się spodziewałam nawet. Pozostaje pytanie, jak to się będzie sprawować w dłuższym okresie czasu. Tymczasem na naszym podwórku pojawiła się kupka drobnego piasku, betoniarka i trochę innego sprzętu - od czwartku rusza tynkowanie elewacji. Równocześnie usilnie poszukujemy stolarza do wykonania oblicówki na ścianach szczytowych - bo ten, który nam robił podbitkę, jest niestety nieosiągalny. Kolor tynku ozdobnego mamy już wybrany. Ale to będzie dopiero w październiku...
-
Od niedzieli układamy podłogi na poddaszu. Przez długi czas trzymaliśmy się wersji z mozaiką parkietową. Ale primo po pierwsze, nie znaleźliśmy mozaiki klonowej (a na klon uparłam się jak ten osioł nie przymierzając), a primo po drugie, wizja klejenia-szlifowania-lakierowania nad naszymi głowami z czasem coraz bardziej nas przerażała. Oczyma wyobraźni niemal widziałam już te kłęby pyłu i fale smrodu spływające na niewinne główki naszych dzieci pogrążonych w błogim śnie... i nasze też przy okazji... i tak przez jakieś trzy tygodnie... I pewnego pięknego dnia spojrzeliśmy sobie w oczy i rzekliśmy zgodnie: będzie deska. Jaka deska? Barlinecka. Tu pewnie niektórzy przeżegnają się ze zgrozą - straszliwe i miażdżące opinie na ten temat można wyczytac na forum. Ale ja, jako urodzona optymistka, wyszłam z założenia, że skoro moja kobieca intuicja podpowiada mi to rozwiązanie, to znaczy, że będzie dobrze. I przecież firmy rozwijają swoje produkty... i na ogół starają się poprawiać jakość, więc może i ta deska lepsza jest, niż kiedyś bywała... I tak dalej, umotywować już podjętą decyzję to my umiemy doskonale. Zakupiliśmy więc 70 metrów kwadratowych podłogi klonowej, po czym zaczęłam wiercić mężowi dziurę w brzuchu. Że szkoda kasy na układaczy... że może byśmy spróbowali tymi ręcami... a on nie i nie. Bo materiał drogi, a co jak spartolimy? Bo próbował kiedyś z moim ojcem układać panele plastikowe i porażka (no, ale przy tamtych to nawet wezwani fachowcy naklęli się i napocili zdrowo - takie były krzywe). W końcu w desperacji przyniosłam sobie jedną paczkę na poddasze (mąż odbywał właśnie sjestę poobiednią, przemknęłam obok na paluszkach) i złożyłam próbnie kilka desek. Proste jak drut. Wezwałam męża. Obejrzał sobie moje dzieło i - układamy. Przez niedzielne popołudnie oraz wczorajszy wieczór ułożylismy dwa pokoje i zaczęliśmy trzeci. Właściwie główny problem leży w wymierzeniu pomieszczenia i rozplanowaniu desek (nie mogą zostawać przy ścianach końcówki za krótkie ani paski zbyt chude). Samo układanie jest banalnie proste i łatwe. Deski są równiutkie i podłoga wygląda bardzo ładnie - ładniej, niż się spodziewałam nawet. Pozostaje pytanie, jak to się będzie sprawować w dłuższym okresie czasu. Tymczasem na naszym podwórku pojawiła się kupka drobnego piasku, betoniarka i trochę innego sprzętu - od czwartku rusza tynkowanie elewacji. Równocześnie usilnie poszukujemy stolarza do wykonania oblicówki na ścianach szczytowych - bo ten, który nam robił podbitkę, jest niestety nieosiągalny. Kolor tynku ozdobnego mamy już wybrany. Ale to będzie dopiero w październiku...
-
projekt C107 KSZTAŁTNY
magmi odpowiedział hazi → na topic → Projekty z Kolekcji Muratora - tylko sprawdzone projekty
Właśnie przestawienie kominka chciałam Ci nieśmiało zaproponować. Bo obchodzenie stołu bardzo szybko zacznie Was kurzać. -
projekt C107 KSZTAŁTNY
magmi odpowiedział hazi → na topic → Projekty z Kolekcji Muratora - tylko sprawdzone projekty
To jeszcze ja mam uwagę - moggę? Przeszkadza mi ten stół-zawalidroga na trasie kuchnia-salon. Oczywiście, to jest tylko propozycja projektanta co do umeblowania. Ale jak się przyjrzeć, to nie bardzo jest gdzie ten stół przestawić. Bo w najsensowniejszym na ten cel miejscu jest kominek. -
Projekt Oleńka jest stworzony dla inwestorów z nieco rozdętym ego. Dla mnie - skrajnie pretensjonalny. Lubię prostotę. A do tego - gdybyśmy tak wszyscy, zgodnie z życzeniem Zendera, zmienili nagle gusta... i oto wyobraźcie sobie, tadadam, całe osiedle takich Oleniek, jedna za drugą, działka za działką ... To chyba nawet Cyganie z Zgierzu by się zawstydzili. Pałacyki i dworki - do których ta architektura usiłuje nawiązywać - nigdy nie były budownictwem seryjnym. Dwór stał jeden, dalej w koło daleko nic (poza stajniami i czworakami), a wsie i miasteczka składały się z prostych, podobnych do siebie, skromnych domów. Więc jeśli ktoś nie ma do dyspozycji co najmniej hektara gruntu ze starodrzewem - dokładnie tak, jak pisała Matka - to niech się z dworkiem nie wygłupia. Bo nic żałośniejszego niż dworek na małej działce z pasem po 4 metry od płotu.
-
Wybrałem kredyt. Ranking kredytów mieszkaniowych
magmi odpowiedział robert_72 → na topic → Prawo i finanse
My skorzystaliśmy z rady Maćka-MZM (dzięki! ) i oferty Nordea. Chcieliśmy przewalutować kredyt złotówkowy na CHF. PKO BP, w którym mieliśmy kredyt złotówkowy, nie był w stanie zaoferować warunków porównywalnych do Nordei, zresztą porównaliśmy bardzo gruntownie jescze 8 innych ofert (w każdym banku spędzona godzina... ). Nordea ma świetną rzecz dla tych, którzy dumają o kredycie konsolidacyjnym - a na zakończenie budowy nierzadki to przypadek: tu karta kredytowa wyssana do cna, tu debecik w koncie, a tu jeszcze pożyczka u teściowej ... W ramach kredytu hipotecznego (czyli oprocentowanego znacznie niżej niż jakikolwiek konsolidacyjny) można wziąć do 20% wartość nieruchomości na dowolny cel. Jak ktoś chce odpocząc po budowie na Karaibach, albo wykończył autko wożąc worki z cementem i teraz potrzebuje nowe, też nie ma sprawy ... Dodatkowe punkciki dostali u mnie za najkrótszy wniosek kredytowy, jaki widziałam w moim życiu (a widziałam już kilka, niestety ) i w ogóle za minimalną papierologię - załatwiliśmy wszystko w 3 tygodnie - od pierwszej wizyty w banku do wypłaty kredytu.- 6 723 odpowiedzi
-
- forum kredyt
- forum ranking
- (i 8 więcej)
-
Zaraz, zaraz! Jakie ściany? Jaki strop?! Ooo, kochanieńka, no tak to my się nie będziemy bawić! Gdzie są zachwyty nad kolejnymi wartswami bloczków? Gdzie opis rozkosznych uczuć towarzszyszących pierwszemu "wyglądaniu" przez własne okna? Gdzie dywagcje nad rzeczywistymi rozmiarami materializujących się pomieszczeń? GDZIE AKTUALNE ZDJĘCIA??? Ja wiem, że brak czasu. No ale, jak się powiedziało A (i zaczęło pisać dziennik), to trzeba tez powiedzieć B (a nie od razu F). Czytelnicy czekają. Proszę się nie obijać.
-
Funiu, bardzo ładny domek się zapowiada. Trzymam kciuki razem z innymi forumowiczami za Twój brzuszek. Czy macie w planach przeprowadzkę jeszcze przed urodzinami maluszka? Chyna jednak nie... A może? Tempo jest obiecujące...
-
Pewna powszechnie szanowana Forumowiczka zadała mi pytanie o koncepcję kolorystyczną elewacji. Ponieważ jest to zagadnienie, które zazwyczaj interesuje wszystkie kobiety (wiem po sobie), chwytam za klawiaturę i odpowadam publicznie. Założenia są takie: spora część elewacji (tzn. ściany szczytowe na całej wysokości poddasza) będą, zgodnie z projektem, pokryte oblicówką drewnianą w kolorze naszej podbitki i okien - czyli dość ciemnym, rudo-brązowym. Cokół - klinkierowy, ceglastoczerwony, taki jak kominy. Do zdecydowania pozostała kwestia tynków. Z technicznego punktu widzenia jest to operacja dwuetapowa. Najpierw trzeba zrobić normalny tynk cementowo-wapienny (bo ściana jednowarstwowa z Porothemrmu), a na to dopiero tynk cienkowarstwowy, silikonowy, firma jeszcze niesprecyzowana - najbardziej polecają nam Terranovę, ale jest najdroższa, więc może Kreisel albo Kabe. Co do koloru... Ściągnęłam z biura projektów wzornik kolorów dla naszej Klementynki i poeeksperymentowaliśmy sobie. No i wyszło na to, co było do przeiwdzenia z góry - że przy tylu ciemnych elementach (dach, okna, oblicówka, cokół) właściwie najlepszy byłby tynk żółtawy albo kremowy, albo beżowo-piaskowy, ale w każdym razie bardzo jasny - prawie biały. I do tego o ton ciemniejsze opaski dookoła okien. Czyli klasyka.
-
Pewna powszechnie szanowana Forumowiczka zadała mi pytanie o koncepcję kolorystyczną elewacji. Ponieważ jest to zagadnienie, które zazwyczaj interesuje wszystkie kobiety (wiem po sobie), chwytam za klawiaturę i odpowadam publicznie. Założenia są takie: spora część elewacji (tzn. ściany szczytowe na całej wysokości poddasza) będą, zgodnie z projektem, pokryte oblicówką drewnianą w kolorze naszej podbitki i okien - czyli dość ciemnym, rudo-brązowym. Cokół - klinkierowy, ceglastoczerwony, taki jak kominy. Do zdecydowania pozostała kwestia tynków. Z technicznego punktu widzenia jest to operacja dwuetapowa. Najpierw trzeba zrobić normalny tynk cementowo-wapienny (bo ściana jednowarstwowa z Porothemrmu), a na to dopiero tynk cienkowarstwowy, silikonowy, firma jeszcze niesprecyzowana - najbardziej polecają nam Terranovę, ale jest najdroższa, więc może Kreisel albo Kabe. Co do koloru... Ściągnęłam z biura projektów wzornik kolorów dla naszej Klementynki i poeeksperymentowaliśmy sobie. No i wyszło na to, co było do przeiwdzenia z góry - że przy tylu ciemnych elementach (dach, okna, oblicówka, cokół) właściwie najlepszy byłby tynk żółtawy albo kremowy, albo beżowo-piaskowy, ale w każdym razie bardzo jasny - prawie biały. I do tego o ton ciemniejsze opaski dookoła okien. Czyli klasyka.
-
Cześć Zielona! Oglądałam wczoraj Twoje najnowsze zdjęcia i jak zwykle zazdrośc mnie podgryzała, że u Was już tak wszystko dopięte na ostatni guziczek (zwłaszcza ogród)... Ale że już malowanie? Tu mnie trochę przestraszyłaś. Przecież dopiero co się wprowadzaliście! Co do naszych tynków... to zaraz odpowiem na Twoje pytanie w dzienniku.
-
Dobrze, że zrezygnowałaś z tej wyspy, Jaguś. Byłoby faktycznie za ciasno. Z opisu przyszłej kuchni wnioskuję, że nasze gusta po raz kolejny okazują się... siostrzane... A te kafelki rustykalne - to już wybrane? A pomysł na mebelki już jest?