Klatka schodowa w bloku to typowy komin bez bocznych korytarzy, non stop otwarte okna i temperatura niewiele wyższa niż na zewnątrz. Nadmieniam, że pod parterem są garaże i otwarty wjazg szerokości trzech samochodów, czyli większośc mieszkań na parterze "wisi" w powietrzu. W ubiegłym roku zamarzła zimna woda w rurach na parterze, a ciepła była zimna. Nie sposób dopaść osoby, która to robi, a administracji wspólnoty już drugi rok nie interesuje ta sytuacja, woleli kuć strop między partrem a garażem i ogrzewać rury palnikami, potem oczywiście remontować tenże strop niż zadbać o temperaturę na klatce schodowej. Remont kosztował wszystkich, a jedna osoba "myśląca inaczej" szkodzi. Jest to trzypiętrówka, okno na najwyższym piętrze jest zawsze otwarte, a ów osobnik non stop otwiera pozostałe dwa i efekt jest, jaki jest, grzejniki nie wyrabiają. Czy takie wyziębianie i wymrażanie w ubiegłą zimę powierzchni wspólnej ma wpływ na stan techniczny budynku (czym to grozi), czy przepisy np. ppoż. pozwalaja na zdjęcie klamek z okien, itp. Ponieważ pod spodem mam ów garażowy "przegwizd", wszystkie ściany szczytowe, łazienkę i przedpokój z nieocieplonymi ścianami od strony wyziębionej klatki schodowej, a ciepło zgodnie z prawami fizyki wędruje do góry, podłoga już teraz jest lodowata (w zeszłym roku w czasie mrozów zmarzła dracena, która stała na podłodze). JAK TEMU ZAPOBIEC ?????? Wczraj o godz 22 zamknęłam dwa okna, pozostawiając otwarte jedno na samej górze, o 5 rano były otwarte, zamiast ciepłej wody w łazience zimna (rury biegną na granicy mieszkania i klatki schodowej). Prosze o wszyskie porady i wymiane doświadczeń. Dziękuję