-
Liczba zawartości
2 198 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez RYDZU
-
Pojawiły się głosy pytające "jak to z tym odbiorem było" więc.... było to tak: 1) Geodeta - zaprosiłem go by wykonał inwentaryzację powykonawczą. Za usługę skasował 400 zł - mimo, że za wiele roboty nie miał, bo brakowało tylko przyłącza energii do budynku na mapach. 2) Oświadczenie instalatora (z uprawnieniami ważnymi na dzień wystawienia opinii) o poprawnym wykonaniu instalacji elektrycznej wewnętrznej. Do tego ksero zaświadczenia o przynależności do izby. Tutaj ceny nie znam bo z racji koneksji "energetycznych" teścia mam ten papier gratis 3) Odbiór kominiarski. Z tym poszło w miarę sprawnie. kominiarz pooglądał co się dało - a dało się nie za wiele :) . Na dach wyłazu póki co brak, bo taras dopiero ma powstać, a to z niego będzie wyjście. Na szczęście bardzo nosem nie kręcił i za 150 zł "po zniżce" dostałem 2 egzemplarze protokołu kominiarskiego. 4) protokoły odbiorów przyłączy. W każdej z tych instytucji trzeba złożyć stosowny wniosek. A potem - wodociągi - tydzień oczekiwania - elektryka - tydzień oczekiwania - gazownia - wydany "od ręki" i z uśmiechem 5) Próba szczelności przyłącza gazowego - kserokopia wystarczyła, oryginał mam w dokumentacji wykonania przyłącza. Budowa przyłącza odbyła się w toku osobnego pozwolenia na budowę. 6) Próba szczelności wewnętrznej instalacji gazowej - tutaj miałem małego "zonka" bo próba jest ważna rok i "wyszła" 20 maja . na szczęście wykonawca instalacji gazowej okazał się do końca w porządku i protokół kolejnej próby szczelności dostałem w ciągu jednego dnia gratis :) . Polecam tego wykonawcę! 7) Spotkanie z panią kierownik budowy. Uzupełnienie braków w dzienniku. Protokoły końcowe o zagospodarowaniu terenu wokół budynku i potwierdzenie możliwości użytkowania budynku. Do tego ksero przynależności do izby. 8.) Oryginał projektu z naniesionymi przez projektanta ewentualnymi zmianami. 9) Druk zgłoszenia do urzędu .... i już chyba mamy komplet Acha! - wszystkie dokumenty składałem w wersji oryginał + kserówka. Wniosek w przypadku domu mieszkalnego jest wolny od wszelkich opłat. Pozostało więc czekanie na decyzję. Niby urząd ma na to miesiąc, ale... po 1,5 tygodnia czasu pismo potwierdzające odbiór budynku było gotowe :) :) Duże brawa dla PINB w Cz-wie! Przy odbiorze dostałem do ręki wszystkie oryginały dokumentów złożonych do urzędu - u nich zostały kopie. Nie pisałem nic wcześniej o planowanych przygotowaniach do odbioru bo "licho nie śpi". 10 tys grzywny za mieszkanie bez odbioru to sporo, a ponieważ jestem na etapie sprawy sądowej z wykonawcą... resztę sobie sami dopowiedzcie
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Pojawiły się głosy pytające "jak to z tym odbiorem było" więc.... było to tak: 1) Geodeta - zaprosiłem go by wykonał inwentaryzację powykonawczą. Za usługę skasował 400 zł - mimo, że za wiele roboty nie miał, bo brakowało tylko przyłącza energii do budynku na mapach. 2) Oświadczenie instalatora (z uprawnieniami ważnymi na dzień wystawienia opinii) o poprawnym wykonaniu instalacji elektrycznej wewnętrznej. Do tego ksero zaświadczenia o przynależności do izby. Tutaj ceny nie znam bo z racji koneksji "energetycznych" teścia mam ten papier gratis 3) Odbiór kominiarski. Z tym poszło w miarę sprawnie. kominiarz pooglądał co się dało - a dało się nie za wiele . Na dach wyłazu póki co brak, bo taras dopiero ma powstać, a to z niego będzie wyjście. Na szczęście bardzo nosem nie kręcił i za 150 zł "po zniżce" dostałem 2 egzemplarze protokołu kominiarskiego. 4) protokoły odbiorów przyłączy. W każdej z tych instytucji trzeba złożyć stosowny wniosek. A potem - wodociągi - tydzień oczekiwania - elektryka - tydzień oczekiwania - gazownia - wydany "od ręki" i z uśmiechem 5) Próba szczelności przyłącza gazowego - kserokopia wystarczyła, oryginał mam w dokumentacji wykonania przyłącza. Budowa przyłącza odbyła się w toku osobnego pozwolenia na budowę. 6) Próba szczelności wewnętrznej instalacji gazowej - tutaj miałem małego "zonka" bo próba jest ważna rok i "wyszła" 20 maja . na szczęście wykonawca instalacji gazowej okazał się do końca w porządku i protokół kolejnej próby szczelności dostałem w ciągu jednego dnia gratis . Polecam tego wykonawcę! 7) Spotkanie z panią kierownik budowy. Uzupełnienie braków w dzienniku. Protokoły końcowe o zagospodarowaniu terenu wokół budynku i potwierdzenie możliwości użytkowania budynku. Do tego ksero przynależności do izby. 8.) Oryginał projektu z naniesionymi przez projektanta ewentualnymi zmianami. 9) Druk zgłoszenia do urzędu .... i już chyba mamy komplet Acha! - wszystkie dokumenty składałem w wersji oryginał + kserówka. Wniosek w przypadku domu mieszkalnego jest wolny od wszelkich opłat. Pozostało więc czekanie na decyzję. Niby urząd ma na to miesiąc, ale... po 1,5 tygodnia czasu pismo potwierdzające odbiór budynku było gotowe :) Duże brawa dla PINB w Cz-wie! Przy odbiorze dostałem do ręki wszystkie oryginały dokumentów złożonych do urzędu - u nich zostały kopie. Nie pisałem nic wcześniej o planowanych przygotowaniach do odbioru bo "licho nie śpi". 10 tys grzywny za mieszkanie bez odbioru to sporo, a ponieważ jestem na etapie sprawy sądowej z wykonawcą... resztę sobie sami dopowiedzcie -
Dzisiaj będzie krótko, ale za to radośnie i treściwie Odebrałem POTWIERDZENIE ZGŁOSZENIA DO UŻYTKOWANIA OBIEKTU BUDOWLANEGO !!!! Koniec z pilnowaniem budowy - czas na mieszkanie pełną gębą
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Dzisiaj będzie krótko, ale za to radośnie i treściwie Odebrałem POTWIERDZENIE ZGŁOSZENIA DO UŻYTKOWANIA OBIEKTU BUDOWLANEGO !!!! :D :D Koniec z pilnowaniem budowy - czas na mieszkanie pełną gębą :D:D -
Tydzień temu ruszyła sprawa naszego zwrotu vatu! Zadzwoniłem po raz kolejny dowiedzieć się "co w trawie piszczy", a pani mówi że się zabrała za mój wniosek i ma prośbę o kilka kserówek faktur bo są nieczytelne. Jak na skrzydłach dostarczyłem to czego chciała i dawaj ją brać "pod włos" żeby szybciej coś z tym poszło. Niestety nasz wniosek jest "najobszerniejszy, ma najwięcej załączników i jest na największą kwotę" więc pani musi go sprawdzić 3x . Mam czekać. Ale pewnie w przyszłym tygodniu znowu zadzwonię... W poniedziałek dostałem do rąk własnych opinię biegłego. Piękniejszego tekstu dawno nie czytałem W skrócie: dach firma zepsuła całkowicie i nie miała pojęcia o wykonaniu tak trudnego technologicznie pokrycia. bardzo dobrze się stało że inwestor dokonał możliwie najszybszej naprawy dachu bo mogłoby to mieć tragiczne skutki dla całego budynku. Mamy 7 dni by wnieść zastrzeżenia do tej opinii - ale chyba sami rozumiecie, że zastrzeżeń nie mamy Wczoraj pogoda w końcu się trochę poprawiła i można było wyjść z "ciężkim sprzętem" przed dom. Konkretnie z kosą spalinową - zrobiłem porządek z panoszącymi się dookoła domu chwastami. Także od strony ulicy - mimo że to teoretycznie działka miasta. Po godzinie pracy z kosą rękę miałem tak zmęczoną, że nie byłem w stanie kieliszka do ust podnieść Ależ mamy piękne "coś" na dworze. Wiosną to już nie jest, lato tez nie bardzo..... Może to już jesień? Deszczowo, wietrznie i zimno... Brrrrrrr W sobotę napaliliśmy sobie w kominku - co prawda bardziej dla klimatu i poprawy samopoczucia, bo temperatura utrzymuje sie stała 22-23 stopnie. W porównaniu do bloków u rodziców, gdzie spadła do 18 stopni to mamy prawie Karaiby Mam już gotową do zainstalowania skrzynkę w której będzie zabudowanie starowanie podlewaniem ogrodu. Wykorzystałem do tego pojedynczą skrzynkę elektryczną taka jak stawia się czasami w ogrodzeniu. Wewnątrz chce zabudować zegar sterujący i kilka elektrozaworów do istniejących i planowanych obwodów nawadniania. Jest tylko jeden mały problem - ze ściany na zewnątrz wokół zaworu sączy się woda Nie jest to wyciek na gwincie zaworu - coś jest nieszczelnego w ścianie. Sam tego rozgrzebywać nie chcę bo jak się okaże że potrzebna będzie zaciskarka do złączek lub co innego równie specjalistycznego to dopiero będę miał problem... . Juz dwa razy umawiałem się z naszym instalatorem Rafslusarczykiem. Moze teraz za trzecim razem się uda... konkretnie w tygodniu po długim weekendzie czerwcowym. Chciałbym ten temat juz zamknąć - mógłbym wtedy spokojnie usypywać sobie nasyp z gruzu pod przyszłym tarasem.
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Tydzień temu ruszyła sprawa naszego zwrotu vatu! Zadzwoniłem po raz kolejny dowiedzieć się "co w trawie piszczy", a pani mówi że się zabrała za mój wniosek i ma prośbę o kilka kserówek faktur bo są nieczytelne. Jak na skrzydłach dostarczyłem to czego chciała i dawaj ją brać "pod włos" żeby szybciej coś z tym poszło. Niestety nasz wniosek jest "najobszerniejszy, ma najwięcej załączników i jest na największą kwotę" więc pani musi go sprawdzić 3x . Mam czekać. Ale pewnie w przyszłym tygodniu znowu zadzwonię... W poniedziałek dostałem do rąk własnych opinię biegłego. Piękniejszego tekstu dawno nie czytałem W skrócie: dach firma zepsuła całkowicie i nie miała pojęcia o wykonaniu tak trudnego technologicznie pokrycia. bardzo dobrze się stało że inwestor dokonał możliwie najszybszej naprawy dachu bo mogłoby to mieć tragiczne skutki dla całego budynku. Mamy 7 dni by wnieść zastrzeżenia do tej opinii - ale chyba sami rozumiecie, że zastrzeżeń nie mamy :D:D Wczoraj pogoda w końcu się trochę poprawiła i można było wyjść z "ciężkim sprzętem" przed dom. Konkretnie z kosą spalinową - zrobiłem porządek z panoszącymi się dookoła domu chwastami. Także od strony ulicy - mimo że to teoretycznie działka miasta. Po godzinie pracy z kosą rękę miałem tak zmęczoną, że nie byłem w stanie kieliszka do ust podnieść Ależ mamy piękne "coś" na dworze. Wiosną to już nie jest, lato tez nie bardzo..... Może to już jesień? Deszczowo, wietrznie i zimno... Brrrrrrr W sobotę napaliliśmy sobie w kominku - co prawda bardziej dla klimatu i poprawy samopoczucia, bo temperatura utrzymuje sie stała 22-23 stopnie. W porównaniu do bloków u rodziców, gdzie spadła do 18 stopni to mamy prawie Karaiby Mam już gotową do zainstalowania skrzynkę w której będzie zabudowanie starowanie podlewaniem ogrodu. Wykorzystałem do tego pojedynczą skrzynkę elektryczną taka jak stawia się czasami w ogrodzeniu. Wewnątrz chce zabudować zegar sterujący i kilka elektrozaworów do istniejących i planowanych obwodów nawadniania. Jest tylko jeden mały problem - ze ściany na zewnątrz wokół zaworu sączy się woda Nie jest to wyciek na gwincie zaworu - coś jest nieszczelnego w ścianie. Sam tego rozgrzebywać nie chcę bo jak się okaże że potrzebna będzie zaciskarka do złączek lub co innego równie specjalistycznego to dopiero będę miał problem... . Juz dwa razy umawiałem się z naszym instalatorem Rafslusarczykiem. Moze teraz za trzecim razem się uda... konkretnie w tygodniu po długim weekendzie czerwcowym. Chciałbym ten temat juz zamknąć - mógłbym wtedy spokojnie usypywać sobie nasyp z gruzu pod przyszłym tarasem. -
Pogodę mamy idealną dla ogrodu Ciepło i ostatnio codziennie pada. W chwilach gdy jest sucho szalejemy z kosiarą. Sprawdza się nam ten ręczy wynalazek - już nawet za bardzo nie mamy na drugi dzień zakwasów po koszeniu . Potem deszczyk ją podlewa i rośnie jak wściekła. Zaczyna też "odbijać" trawniczek w miejscach gdzie została dosiana po zimie. Wygląd z wersji "tak sobie" zmienił się na "całkiem, całkiem". A roślinki i kora dookoła uzupełniają efekt. http://www.zkoszarydzow.pl/murator/442.jpg Jeszcze jakby tak ten płotek zarósł jakimiś bluszczami... ech W środę sprężyłem się w sobie i zabrałem za wykonanie brakującego fragmentu ogrodzenia z sąsiadami w rogu ogrodu - czyli za przeróbkę pergoli które kupiliśmy w niedzielę. Problem polega na tym że miały one stanąć między słupkami na skarpie, a mają kształt prostokąta . Pierwszą sztukę przerabiałem nieco "na czuja" - ale się udało. Z następnymi poszło dużo sprawniej. Montaż to właściwie wbicie słupków w odpowiednim miejscu i wkręcenie 6 wkrętów. Efekt mnie całkiem satysfakcjonuje - oceńcie sami: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/445.jpg Środa to był także dzień rozmów z biegłym sądowym o naszym dachu. Pan chciał się umówić na wizję lokalną dachu o którym miał opinię wydać. Naświetliłem mu problem związany z wyjściem na górę (drabina i brak tarasu). Potem od słowa do słowa doszliśmy do tego, że dach już jest naprawiony. Był z jednej strony nieco rozczarowany - stwierdził, że w takim razie będzie musiał wydać opinię na podstawie materiałów i opnii zawartych w aktach sprawy. Czyli wszystko idzie zgodnie z tym co nam powiedział nasz mecenas Przyznał nam tez rację, że nie czekaliśmy z naprawą , bo "zniszczenia mogłyby być znacznie większe". Wczoraj w ramach "prac domowych" (ale mnie wzięło ) zrobiłem "schody zawnętrzne". Tak dwa pustaki stojące przed drzwiami nazwała nasza kierownik budowy. Ponieważ sprawa dachu jeszcze trochę potrwa, a co za tym idzie brak widoków na kasę musiałem wykonać przed wejściem coś solidnieszego niż te dwa pustaczki. Wykorzystałem deski leżące za domem wykorzystywane jeszcze w czasie budowy. Po docięciu ułozyłem je na wypoziomowanych dwóch rzędach pustaków stropowych i zbiłem w jeden duzy silidny blat. W całej operacji pomagała mi aktywnie oczywiście córcia . Po godzinie roboty blat był gotowy. Ponieważ trochę desek miałem jeszcze pociętych zbiłem pierwszy element prowizorycznego "chodnika" do domu. Dzięki tej konstrukcji która docelowo będzie sięgała do rogu budynku mamy nadzieję na znaczne zmniejszenie ilości piachu dostającego się na butach do domu. Schody zewnatrzne z daleka: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/443.jpg i z bliska z drugiej strony http://www.zkoszarydzow.pl/murator/444.jpg Kilka dni temu trafiłem do urzędu skarbowego. Niejako przy okazji zadzwoniłem do pokoju zajmującego się losami naszego wniosku o zwrot vatu. Miła pani powiedziała mi że na razie nic nie drgneło bo "ma na to 6 miesięcy" . Cholera.... Jakoś tan naiwnie liczyłem, że może chociiaż sprawa ruszyła z miejsca
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Pogodę mamy idealną dla ogrodu Ciepło i ostatnio codziennie pada. W chwilach gdy jest sucho szalejemy z kosiarą. Sprawdza się nam ten ręczy wynalazek - już nawet za bardzo nie mamy na drugi dzień zakwasów po koszeniu . Potem deszczyk ją podlewa i rośnie jak wściekła. Zaczyna też "odbijać" trawniczek w miejscach gdzie została dosiana po zimie. Wygląd z wersji "tak sobie" zmienił się na "całkiem, całkiem". A roślinki i kora dookoła uzupełniają efekt. http://www.zkoszarydzow.pl/murator/442.jpg Jeszcze jakby tak ten płotek zarósł jakimiś bluszczami... ech W środę sprężyłem się w sobie i zabrałem za wykonanie brakującego fragmentu ogrodzenia z sąsiadami w rogu ogrodu - czyli za przeróbkę pergoli które kupiliśmy w niedzielę. Problem polega na tym że miały one stanąć między słupkami na skarpie, a mają kształt prostokąta . Pierwszą sztukę przerabiałem nieco "na czuja" - ale się udało. Z następnymi poszło dużo sprawniej. Montaż to właściwie wbicie słupków w odpowiednim miejscu i wkręcenie 6 wkrętów. Efekt mnie całkiem satysfakcjonuje - oceńcie sami: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/445.jpg Środa to był także dzień rozmów z biegłym sądowym o naszym dachu. Pan chciał się umówić na wizję lokalną dachu o którym miał opinię wydać. Naświetliłem mu problem związany z wyjściem na górę (drabina i brak tarasu). Potem od słowa do słowa doszliśmy do tego, że dach już jest naprawiony. Był z jednej strony nieco rozczarowany - stwierdził, że w takim razie będzie musiał wydać opinię na podstawie materiałów i opnii zawartych w aktach sprawy. Czyli wszystko idzie zgodnie z tym co nam powiedział nasz mecenas Przyznał nam tez rację, że nie czekaliśmy z naprawą , bo "zniszczenia mogłyby być znacznie większe". Wczoraj w ramach "prac domowych" (ale mnie wzięło ) zrobiłem "schody zawnętrzne". Tak dwa pustaki stojące przed drzwiami nazwała nasza kierownik budowy. Ponieważ sprawa dachu jeszcze trochę potrwa, a co za tym idzie brak widoków na kasę musiałem wykonać przed wejściem coś solidnieszego niż te dwa pustaczki. Wykorzystałem deski leżące za domem wykorzystywane jeszcze w czasie budowy. Po docięciu ułozyłem je na wypoziomowanych dwóch rzędach pustaków stropowych i zbiłem w jeden duzy silidny blat. W całej operacji pomagała mi aktywnie oczywiście córcia . Po godzinie roboty blat był gotowy. Ponieważ trochę desek miałem jeszcze pociętych zbiłem pierwszy element prowizorycznego "chodnika" do domu. Dzięki tej konstrukcji która docelowo będzie sięgała do rogu budynku mamy nadzieję na znaczne zmniejszenie ilości piachu dostającego się na butach do domu. Schody zewnatrzne z daleka: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/443.jpg i z bliska z drugiej strony http://www.zkoszarydzow.pl/murator/444.jpg Kilka dni temu trafiłem do urzędu skarbowego. Niejako przy okazji zadzwoniłem do pokoju zajmującego się losami naszego wniosku o zwrot vatu. Miła pani powiedziała mi że na razie nic nie drgneło bo "ma na to 6 miesięcy" . Cholera.... Jakoś tan naiwnie liczyłem, że może chociiaż sprawa ruszyła z miejsca -
Oj - jak mi się zagotowało z nerwów! Wczoraj poszedłem do sądu zajrzeć w akta co tam w sprawie dachu. 28 marca zapadła decyzja sądu o tym że powołujemy niezależnego biegłego sądowego w ciągu 6 tygodni (na mój koszt ). Naiwnie liczyłem na to że te 6 tygodni to maksymalny czas w jakim będzie gotowa opinia biegłego . A dowiedziałem się, że biegły zabrał komplet dokumentacji do wydania opinii ...... 5 maja I ma miesiąc na wydanie opinii - więc jest szansa że przed wakacjami się kolejna sprawa nie odbędzie
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Oj - jak mi się zagotowało z nerwów! Wczoraj poszedłem do sądu zajrzeć w akta co tam w sprawie dachu. 28 marca zapadła decyzja sądu o tym że powołujemy niezależnego biegłego sądowego w ciągu 6 tygodni (na mój koszt ). Naiwnie liczyłem na to że te 6 tygodni to maksymalny czas w jakim będzie gotowa opinia biegłego . A dowiedziałem się, że biegły zabrał komplet dokumentacji do wydania opinii ...... 5 maja :evil: I ma miesiąc na wydanie opinii - więc jest szansa że przed wakacjami się kolejna sprawa nie odbędzie -
Rzadko coś nowego wpisuję, ale też za bardzo nie ma o czym pisać. W piątek rano dotarła do nas w końcu firma od ogrodu i dokonała pierwszego koszenia trawy. Ładnie trawniczek po koszeniu wygląda, oj ładnie . "I teraz tak najlepiej 2 x w tygodniu kosić to się trawa dobrze ukorzeni i rozkrzewi" - rzekli ogródkowcy i pojechali. Stanęliśmy wić przed faktem konieczności kupna kosiarki. Trawnika u nas póki co niewiele więc wybór zawęziliśmy do klasycznej kosiarki elektrycznej i ręcznej - bębnowej. Pochlebne opinie fachowców od ogrodów o kosiarkach bębnowych wzięły górę nad wygodnictwem - za to jesteśmy niezależni od zakładu energetycznego Wczoraj zaszalelliśmy i kupilismy za całe 127 pln takie oto cudo: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/440.jpg Jako alternatywę mieliśmy tylko wyrób Gardeny za 3x wiekszą kwotę, więc to ułatwiło decyzję Kosiarkę zgodnie z zaleceniami "ogródkowców" ustawiłem na maksymalną wysokość cięcia i.... do boju! Oj - nie było łatwo na początku. Trzeba było zebrać ok 4 cm trawy, więc koszenie na początku szło nam ciężko http://www.zkoszarydzow.pl/murator/441.jpg Potem opracowałem odpowiednią technikę i po 40 minutach zabawy mamy pięknie skoszony trawniczek. Następne koszenie pójdzie już łatwiej - o ile oczywiście nie zaniedbamy terminów koszenia A nagrodą za posiadanie kawałka swojego trawnika są takie oto widok : http://www.zkoszarydzow.pl/murator/439.jpg Ehhhh... tego mi się właśnie chciało. Warto było. Na koniec wrócę do zabawy z ustawieniami curkulacji cwu i pracy kotła gazowego. Rodzina sprzeciwów do zmian nie wniosła - czyli pewnie nie zauważyli, że czasami woda leci chłodniejsza A efektem zmian jest spadek średniego zużycia gazu z 15m3/tydzień do 9 m3 w ostatnim tygodniu, a to daje juz poniżej 50 pln na miesiąc za cwu. Oj... chyba zrezygnuję z planów montażu kolektorów słonecznych.
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Rzadko coś nowego wpisuję, ale też za bardzo nie ma o czym pisać. W piątek rano dotarła do nas w końcu firma od ogrodu i dokonała pierwszego koszenia trawy. Ładnie trawniczek po koszeniu wygląda, oj ładnie . "I teraz tak najlepiej 2 x w tygodniu kosić to się trawa dobrze ukorzeni i rozkrzewi" - rzekli ogródkowcy i pojechali. Stanęliśmy wić przed faktem konieczności kupna kosiarki. Trawnika u nas póki co niewiele więc wybór zawęziliśmy do klasycznej kosiarki elektrycznej i ręcznej - bębnowej. Pochlebne opinie fachowców od ogrodów o kosiarkach bębnowych wzięły górę nad wygodnictwem - za to jesteśmy niezależni od zakładu energetycznego Wczoraj zaszalelliśmy i kupilismy za całe 127 pln takie oto cudo: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/440.jpg Jako alternatywę mieliśmy tylko wyrób Gardeny za 3x wiekszą kwotę, więc to ułatwiło decyzję Kosiarkę zgodnie z zaleceniami "ogródkowców" ustawiłem na maksymalną wysokość cięcia i.... do boju! Oj - nie było łatwo na początku. Trzeba było zebrać ok 4 cm trawy, więc koszenie na początku szło nam ciężko http://www.zkoszarydzow.pl/murator/441.jpg Potem opracowałem odpowiednią technikę i po 40 minutach zabawy mamy pięknie skoszony trawniczek. Następne koszenie pójdzie już łatwiej - o ile oczywiście nie zaniedbamy terminów koszenia A nagrodą za posiadanie kawałka swojego trawnika są takie oto widok : http://www.zkoszarydzow.pl/murator/439.jpg Ehhhh... tego mi się właśnie chciało. Warto było. Na koniec wrócę do zabawy z ustawieniami curkulacji cwu i pracy kotła gazowego. Rodzina sprzeciwów do zmian nie wniosła - czyli pewnie nie zauważyli, że czasami woda leci chłodniejsza A efektem zmian jest spadek średniego zużycia gazu z 15m3/tydzień do 9 m3 w ostatnim tygodniu, a to daje juz poniżej 50 pln na miesiąc za cwu. Oj... chyba zrezygnuję z planów montażu kolektorów słonecznych. -
Nagły i niespodziewany atak wiosny (w końcu to dopiero koniec kwietnia ) zmobilizował mnie do pracy. Niezawodny teść miał kilka dni urlopu więc wspólnie "popełniliśmy" brakujące fundamenty do przyszłego tarasu. Fundamenty pod taras: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/433.jpg - te nowe jeszcze jak widać są w szalunkach. A dzisjaj czeka mnie dokładne wyliczenie potrzebnej ilości żelastwa na konstrukcję tarasu. Potem wielkie zakupy i ponownie zabawa w ślusarza i spawacza. Przy okazji robienia tarasu chcę kupić też materiał na barierki schodów wewnętrznych i może jak sie uda (czytaj - jak starczy kasy ) na docelową bramę i furtkę od strony bloku. I będzie się działo.... Pomiędzy fundamentami musze jeszcze wykonać dwa przekopy. Pierwszy na rurę doprowadzającą powietrze z przyszłego GWC (który póki co stoi pod znakiem zapytania, no ale kto wie...?). Drugi przekop ma być na grubaśny peszel (fi chyba 150) do przeprowadzenia węży z wodą do zasilania ogrodu. W miejscu zaworu na ścianie budynku zamierzamy postawić skrzynkę z umieszczonym w środku zestawem elektrozaworów i sterownikiem do obsługi ogrodu. Po wykonaniu tych przepustów będę mogł juz na gotowo szykować kolejne warstwy nasypu pod tarasem do zagęszczania i przyszłego układania kostki granitowej. Przed nasypem: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/434.jpg mniej więcej na środku zdjęcia jest miejsce gdzie powstanie studnia chłonna do odprowadzania nadmiaru deszczówki z dachu. Obecnie po długich opadach w tym miejscu robi sie całkiem spora kałuża. A tak wygląda jeszcze niezupełnie gotowa nasza mniejsza łazienka http://www.zkoszarydzow.pl/murator/435.jpg Brakuje nam w niej jeszcze muszli stojącej i lustra z oświetleniem. Kabina jest zrobiona na bazie brodzika 90 cm i dodatkowo pogłębiona w kierunku okna o 15 cm. W efekcie w środku jest naprawdę dużo miejsca nawet dla dwóch osób . Ostatni weekend poświęcieliśmy sprzataniu ogrodu po zimie. Trzeba było posprzatac wszystko co wylazło po śniegach. Na szczęście w dwie osoby dalismy sobie z tym radę dość szybko. Dużo więcej czasu zajęło nam (i jeszcze zajmie) wyskubywanie malutkich kloników, które wysiały się dosłownie wszędzie i to w ilości astronomicznej . http://www.zkoszarydzow.pl/murator/430.jpg A tak wygląda już posprzatana gotowa cześć ogrodu. Dzisiaj miała pojawić się firma ogrodnicza by wyprowadzić trawnik po zimie. Dosiać trawę tam gdzie nie wzeszła, całość napowietrzyć, skosić itp. Ale czy dojechali - niestety nie wiem Po zakończeniu sprzątania przyszedł czas na przygotowanie do otwarcia sezonu ogrodowego. "Grilowisko" przygotowane na przybycie biesiadników: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/429.jpg główny sprzet do ogrilowania (sprawdził się znakomicie): http://www.zkoszarydzow.pl/murator/431.jpg wieczorne ognisko: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/432.jpg Impreza poza otwarciem sezonu była też swego rodzaju imieninami. najciekawszym prezentem jest taki oto rowerek : http://www.zkoszarydzow.pl/murator/438.jpg idealnie pasujący pod kolor do kafli kominka. I oczywiście tam też będzie parkował Z rzeczy technicznych: od początku kwietnia nie używamy centralnego ogrzewania. Kominek wygaszony dwa tygodnie temu. Więc na spokojnie mogłem przeanalizować zuzycie gazu na potrzeby cwu. No i okazało się, że aż tak różowo to nie jest - średnio "wychodzi" nam 2 m3 GZ50 na dobę, czyli ponad 80 pln. Ale też i jeśli chodzi o nastawy pracy cyrkulacji i przygotowania cwu panuje u nas pełna rozpusta - obydwa parametry nastawione na zakres 6-22 . W sobotę spisałem stany licznika i przeprogramowałem całość na 3 zakresy: poranny (6:30-8:30, obiadowo-popołudniowy (14-16) i wieczorny(19-22). W sobotę rano będzie wiadomo jak to się sprawdza - wtedy też wysłucham ewentualnych krytycznych opinii domowników .
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Nagły i niespodziewany atak wiosny (w końcu to dopiero koniec kwietnia ) zmobilizował mnie do pracy. Niezawodny teść miał kilka dni urlopu więc wspólnie "popełniliśmy" brakujące fundamenty do przyszłego tarasu. Fundamenty pod taras: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/433.jpg - te nowe jeszcze jak widać są w szalunkach. A dzisjaj czeka mnie dokładne wyliczenie potrzebnej ilości żelastwa na konstrukcję tarasu. Potem wielkie zakupy i ponownie zabawa w ślusarza i spawacza. Przy okazji robienia tarasu chcę kupić też materiał na barierki schodów wewnętrznych i może jak sie uda (czytaj - jak starczy kasy ) na docelową bramę i furtkę od strony bloku. I będzie się działo.... Pomiędzy fundamentami musze jeszcze wykonać dwa przekopy. Pierwszy na rurę doprowadzającą powietrze z przyszłego GWC (który póki co stoi pod znakiem zapytania, no ale kto wie...?). Drugi przekop ma być na grubaśny peszel (fi chyba 150) do przeprowadzenia węży z wodą do zasilania ogrodu. W miejscu zaworu na ścianie budynku zamierzamy postawić skrzynkę z umieszczonym w środku zestawem elektrozaworów i sterownikiem do obsługi ogrodu. Po wykonaniu tych przepustów będę mogł juz na gotowo szykować kolejne warstwy nasypu pod tarasem do zagęszczania i przyszłego układania kostki granitowej. Przed nasypem: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/434.jpg mniej więcej na środku zdjęcia jest miejsce gdzie powstanie studnia chłonna do odprowadzania nadmiaru deszczówki z dachu. Obecnie po długich opadach w tym miejscu robi sie całkiem spora kałuża. A tak wygląda jeszcze niezupełnie gotowa nasza mniejsza łazienka http://www.zkoszarydzow.pl/murator/435.jpg Brakuje nam w niej jeszcze muszli stojącej i lustra z oświetleniem. Kabina jest zrobiona na bazie brodzika 90 cm i dodatkowo pogłębiona w kierunku okna o 15 cm. W efekcie w środku jest naprawdę dużo miejsca nawet dla dwóch osób . Ostatni weekend poświęcieliśmy sprzataniu ogrodu po zimie. Trzeba było posprzatac wszystko co wylazło po śniegach. Na szczęście w dwie osoby dalismy sobie z tym radę dość szybko. Dużo więcej czasu zajęło nam (i jeszcze zajmie) wyskubywanie malutkich kloników, które wysiały się dosłownie wszędzie i to w ilości astronomicznej . http://www.zkoszarydzow.pl/murator/430.jpg A tak wygląda już posprzatana gotowa cześć ogrodu. Dzisiaj miała pojawić się firma ogrodnicza by wyprowadzić trawnik po zimie. Dosiać trawę tam gdzie nie wzeszła, całość napowietrzyć, skosić itp. Ale czy dojechali - niestety nie wiem Po zakończeniu sprzątania przyszedł czas na przygotowanie do otwarcia sezonu ogrodowego. "Grilowisko" przygotowane na przybycie biesiadników: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/429.jpg główny sprzet do ogrilowania (sprawdził się znakomicie): http://www.zkoszarydzow.pl/murator/431.jpg wieczorne ognisko: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/432.jpg Impreza poza otwarciem sezonu była też swego rodzaju imieninami. najciekawszym prezentem jest taki oto rowerek : http://www.zkoszarydzow.pl/murator/438.jpg idealnie pasujący pod kolor do kafli kominka. I oczywiście tam też będzie parkował Z rzeczy technicznych: od początku kwietnia nie używamy centralnego ogrzewania. Kominek wygaszony dwa tygodnie temu. Więc na spokojnie mogłem przeanalizować zuzycie gazu na potrzeby cwu. No i okazało się, że aż tak różowo to nie jest - średnio "wychodzi" nam 2 m3 GZ50 na dobę, czyli ponad 80 pln. Ale też i jeśli chodzi o nastawy pracy cyrkulacji i przygotowania cwu panuje u nas pełna rozpusta - obydwa parametry nastawione na zakres 6-22 . W sobotę spisałem stany licznika i przeprogramowałem całość na 3 zakresy: poranny (6:30-8:30, obiadowo-popołudniowy (14-16) i wieczorny(19-22). W sobotę rano będzie wiadomo jak to się sprawdza - wtedy też wysłucham ewentualnych krytycznych opinii domowników . -
Koszyczek Rydzów- komentarze
RYDZU odpowiedział Anna Wiśniewska → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Hej! Tak - mam juz na schodach barierkę - ale tylko na górnym biegu. Postaram się uzupełnić dziennik na dniach - pojawią się wtedy nowe zdjęcia. Wymiary stopni to 32x122cm. Grubość 4 cm. Spocznik ma wymiar 135x244 cm. Pozdrawiam -
Wszystkich moich czytelników informuję że żyję i mam się dobrze Wiosna jeszcze nie za bardzo dotarła, więc i prac za wiele nie ma - a co za tym idzie nie ma o czym pisać. Drobne prace wykończeniowo - porządkowe traktuję z niechęcią proporcjonalną do tego co widzę za oknem. Było kilka dni lepszych to coś tam podłubałem. O! - na przykład pół roku mieszkania podłączyłem kino domowe. Polutowanie kilkunastu kabelków i połączenie wszystkich gratów w kupę. Ale wcześniej albo nie było czasu albo weny... Dwa tygodnie temu zakończyliśmy "gazowy" sezon grzewczy. Dowiozłem trochę drewna z naszych zapasów i jedziemy na kominku. Ale też nie non stop, bo byśmy się chyba usmażyli i ugotowali jednocześnie. Wygaszamy co kilka dni na kilka dni - np wygasiliśmy w piątek i wczoraj popołudniu ponownie napaliliśmy. Korzystając z okazji że się nie paliło, wczoraj popołudniu założyłem w końcu drzwiczki wyczystki do komina "kominkowego" - do tej pory zamiast drzwiczek był wstawiony kawałek styropianu . Przy okazji wybrałem wszystko co tam naspadało czyli takie szkliste sadze - a zebrało się tego pełne pudełko po butach . Teraz juz mamy i drzwiczki, i opróżniony komin Jeszcze sobie kupię szczotkę, ciężarek i linkę stalową do zabawy w kominiarza - ale to już latem. Pomalutku zmierzamy do uruchomienia łazienki numer dwa. Zamówione są drzwi do kabiny - w sobotę obiecywali, że będą na dzisiaj. Zobaczymy. Wczoraj zainstalowałem reling do mocowania prysznica w kabinie i otworzyłem szyb wentylacyjny w łazience. Dzisiaj malowanie i jak wszystko dobrze pójdzie - montaż drzwi do kabiny. I będzie wielkie prysznicowanie ! . Do pełni szczęścia jeszcze umywalka z baterią (leży i czeka) oraz muszla sedesowa której na razie nie mamy . Ale może za jakiś czas..... Ech... żeby ten zwrot vatu jakoś sprawniej poszedł. Przed domem po roztopach sytuacja ma się już nieco lepiej. Podłoże uległo samodzielnemu ponownemu zagęszczeniu i auta już nie toną. W ogródku wiosnę widać na razie tylko w postaci pąków na drzewkach i odrobiny zieleni w postaci naszego wschodzącego trawnika. Ile czasu upłynie do momentu gdy będzie on trwały i solidny? . Na razie to taka mizerota, że aż strach wchodzić go podlać. Wielkie porządkowanie przed domem zacznie się chyba po świętach. Ma wtedy wyjechać garaż stojący najbliżej ogródka. Zamierzamy tam zrobić skład wszystkiego co teraz leży porozwalane w różnych kątach i zakamarkach działki. W następnym ruchu prawdopodobnie zrobię studnię chłonną do deszczówki i będzie można zagospodarować na gotowo (kostka) pas gruntu przed wejściem do domu. Potem chciałoby mi się bramy i furtki od strony bloku. A dalej juz nie sięgam bo na razie kasy brak na większe szaleństwa. A tu jeszcze kilka dni temu zauważyłem rzecz straszną. Ząb czasu i rdza juz na tyle mocno nadszarpnęły nasz kochany budowlany samochód, że zaczął się łamać w połowie. Na razie jeszcze nie jest całkiem tragicznie ale jednak jest to kolejny znak . Generalnie ostatnimi czasy daje coraz więcej sygnałów, że czas mu na emeryturę (złomowisko). A to coś odpadnie, a to coś warczy niemiłosiernie, coraz więcej rzeczy po prostu nie działa. Do wakacji chyba jeszcze wytrzyma, a potem zobaczymy... Za to nasza "mała" suka jest juz po debiucie wystawowym w Katowicach. Poszło nieźle - choć to tylko przetarcie w klasie szczeniąt. 29-30 kwietnia w Opolu zaczyna się wystawianie na serio - wchodzimy w klasę młodzieży. Dla przypomnienia: http://www.zkoszarydzow.pl/" rel="external nofollow">http://www.zkoszarydzow.pl/
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Wszystkich moich czytelników informuję że żyję i mam się dobrze Wiosna jeszcze nie za bardzo dotarła, więc i prac za wiele nie ma - a co za tym idzie nie ma o czym pisać. Drobne prace wykończeniowo - porządkowe traktuję z niechęcią proporcjonalną do tego co widzę za oknem. Było kilka dni lepszych to coś tam podłubałem. O! - na przykład pół roku mieszkania podłączyłem kino domowe. Polutowanie kilkunastu kabelków i połączenie wszystkich gratów w kupę. Ale wcześniej albo nie było czasu albo weny... Dwa tygodnie temu zakończyliśmy "gazowy" sezon grzewczy. Dowiozłem trochę drewna z naszych zapasów i jedziemy na kominku. Ale też nie non stop, bo byśmy się chyba usmażyli i ugotowali jednocześnie. Wygaszamy co kilka dni na kilka dni - np wygasiliśmy w piątek i wczoraj popołudniu ponownie napaliliśmy. Korzystając z okazji że się nie paliło, wczoraj popołudniu założyłem w końcu drzwiczki wyczystki do komina "kominkowego" - do tej pory zamiast drzwiczek był wstawiony kawałek styropianu . Przy okazji wybrałem wszystko co tam naspadało czyli takie szkliste sadze - a zebrało się tego pełne pudełko po butach . Teraz juz mamy i drzwiczki, i opróżniony komin Jeszcze sobie kupię szczotkę, ciężarek i linkę stalową do zabawy w kominiarza - ale to już latem. Pomalutku zmierzamy do uruchomienia łazienki numer dwa. Zamówione są drzwi do kabiny - w sobotę obiecywali, że będą na dzisiaj. Zobaczymy. Wczoraj zainstalowałem reling do mocowania prysznica w kabinie i otworzyłem szyb wentylacyjny w łazience. Dzisiaj malowanie i jak wszystko dobrze pójdzie - montaż drzwi do kabiny. I będzie wielkie prysznicowanie ! :D . Do pełni szczęścia jeszcze umywalka z baterią (leży i czeka) oraz muszla sedesowa której na razie nie mamy . Ale może za jakiś czas..... Ech... żeby ten zwrot vatu jakoś sprawniej poszedł. Przed domem po roztopach sytuacja ma się już nieco lepiej. Podłoże uległo samodzielnemu ponownemu zagęszczeniu i auta już nie toną. W ogródku wiosnę widać na razie tylko w postaci pąków na drzewkach i odrobiny zieleni w postaci naszego wschodzącego trawnika. Ile czasu upłynie do momentu gdy będzie on trwały i solidny? . Na razie to taka mizerota, że aż strach wchodzić go podlać. Wielkie porządkowanie przed domem zacznie się chyba po świętach. Ma wtedy wyjechać garaż stojący najbliżej ogródka. Zamierzamy tam zrobić skład wszystkiego co teraz leży porozwalane w różnych kątach i zakamarkach działki. W następnym ruchu prawdopodobnie zrobię studnię chłonną do deszczówki i będzie można zagospodarować na gotowo (kostka) pas gruntu przed wejściem do domu. Potem chciałoby mi się bramy i furtki od strony bloku. A dalej juz nie sięgam bo na razie kasy brak na większe szaleństwa. A tu jeszcze kilka dni temu zauważyłem rzecz straszną. Ząb czasu i rdza juz na tyle mocno nadszarpnęły nasz kochany budowlany samochód, że zaczął się łamać w połowie. Na razie jeszcze nie jest całkiem tragicznie ale jednak jest to kolejny znak . Generalnie ostatnimi czasy daje coraz więcej sygnałów, że czas mu na emeryturę (złomowisko). A to coś odpadnie, a to coś warczy niemiłosiernie, coraz więcej rzeczy po prostu nie działa. Do wakacji chyba jeszcze wytrzyma, a potem zobaczymy... Za to nasza "mała" suka jest juz po debiucie wystawowym w Katowicach. Poszło nieźle - choć to tylko przetarcie w klasie szczeniąt. 29-30 kwietnia w Opolu zaczyna się wystawianie na serio - wchodzimy w klasę młodzieży. Dla przypomnienia: http://www.zkoszarydzow.pl/ -
Dziś mała refleksja nad upływającym czasem. 18 marca minęło nam PÓŁ ROKU w nowym domu . Nawet nie wiem kiedy to tak zleciało.... 25 marca będziemy TRZY LATA właścicielami naszej działki. A ile się przez ten czas wydarzyło to sami wiecie (o ile czytaliście wcześniej dziennik ). Dzisiaj zacząłem aktualizować linki do zdjęć - na razie jeszcze działają stare ale do końca marca muszę je wszystkie przerzucić do naszej nowej domeny. A trochę się ich nazbierało - już ponad 400 fotek dokumentujących ostatnie 3 lata naszego budowlanego życia.
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Dziś mała refleksja nad upływającym czasem. 18 marca minęło nam PÓŁ ROKU w nowym domu . Nawet nie wiem kiedy to tak zleciało.... 25 marca będziemy TRZY LATA właścicielami naszej działki. A ile się przez ten czas wydarzyło to sami wiecie (o ile czytaliście wcześniej dziennik ). Dzisiaj zacząłem aktualizować linki do zdjęć - na razie jeszcze działają stare ale do końca marca muszę je wszystkie przerzucić do naszej nowej domeny. A trochę się ich nazbierało - już ponad 400 fotek dokumentujących ostatnie 3 lata naszego budowlanego życia. -
Podobno mamy wiosnę - ale tylko w kalendarzu. Generalnie niewiele się u nas dzieje (na budowie) - poprawiamy to i owo, mieliśmy pożar, robimy porządki i takie tam duperele. Dorobiliśmy się karniszy w kolejnych 2 oknach. W jednym firanka już wisi, do drugiego "się szyje" i na piątek ma być gotowa. Przyniosłem na górę kartony ze zdjęciami i ramkami - dzisiaj będzie wielkie wieszanie. Tylko zdjęcia wymienimy na nowe. Ale zawsze to będzie mniej łyso na ścianach . A wczoraj tak sam z siebie (dziwne zjawisko ostatnimi czasy ) założyłem ciuchy robocze i poszedłem na dół trochę posprzątać. Po prostu miałem już obawy, że pewnego dnia "coś" wyjdzie z tej kupy gratów i śmieci i nas zje. Najczęściej w snach te obawy miałem - więc żeby zmienić ich tematykę szarpnąłem się i rozpocząłem Sezon Porządków Wiosennych. Godzina roboty i jakaś 1/4 pomieszczenia posprzątana. Śmieci popakowane w kartony i przygotowane do wywiezienia - co zresztą zaraz wieczorem uczyniłem. Aż sam siebie nie poznaję - a i Patrycja patrzyła na mnie jakoś tak dziwnie . Dalej już sprzątanie nie pójdzie tak lekko - zbliżam się do "złoża" napoczętych ciężkich worów z różnego rodzaju zaprawami (pozostałości po różnych pracach wykończeniowych). Dojdą dylematy co zrobić z resztkami płytek ceramicznych, kawałkami paneli, listewkami śrubkami i masą innych dupereli. Do tego wielgachna kupa gałęzi na środku garażu - sam nie wiem co prawda po jaką cholerę je wniosłem do środka skoro nadają się bardziej na ognisko niż do kominka. Teraz będę je musiał w pocie czoła pokawałkować na format "ogniskowy" i wynieść na kupkę przed dom. Tak zwana robota bez sensu . No dobra - wspomniałem o niekontrolowanym ogniu w domu. Sprawca jestem ja . Sprzątałem popiół w kominku. Wygasiłem naprawdę sporo wcześniej po czym wybrałem przy pomocy fachowego narzędzia (kielni murarskiej) popiół do wiadra i zaniosłem na dół. Jak się napełnią wszystkie wiadra - wywożę je w bagażniku na śmietnik . Tym razem jednak coś poszło nie tak.... W popiele było sporo nie spalonych kawałków papieru (utylizacja starych dokumentów ). Gdy to wszystko przemieszałem przesypując do wiadra całość się spulchniła, napowietrzyła. Do tego gdzieś w środku w popiele były chyba kawałeczki żaru.... I kłopot gotowy. A że wiadro to taki plastikowy kubeł bo zaprawie tynkarskiej więc jak się to wszystko rozżarzyło smród i dym się zrobił niemiłosierny. A ja szczęśliwy kubełek zaniosłem na dół, zamknąłem drzwi i pojechaliśmy na obiad do teściów. Wracamy po kilku godzinach, otwieramy drzwi a na dole siwo od gryzącego dymu . Biegiem na górę - bo pierwsze podejrzenie padło na kominek. A na górze sielanka - spokój, psy sobie leżą i machają na nasz widok ogonami. Tylko odrobina smrodku. To to lecę na dół na warsztat. Otwieram drzwi i.... prawie nic nie widać - "ocho! nie jest dobrze" - pomyślałem. Ale po szybkim rozeznaniu jednak jest nieźle bo otwartego ognia brak. Pootwieraliśmy wszystkie okna i bramę garażową i gdy dym trochę złagodniał przystąpiliśmy do szukania przyczyny. Smród spalonego plastiku wcale mnie nie skierował ku wiadrom z popiołem. Za to posprawdzałem całą instalację elektryczną. Dopiero Patrycja po chwili zawołała mnie i pokazała źródło dymu. Wyniosłem rozżarzoną kupę popiołu z pozostałościami wiadra na śnieg i tam sobie dogasło. Adrenalina nam tak podskoczyła, że wieczorem "odpłynęliśmy" momentalnie. Podsumowując: Ale dałem d...y
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Podobno mamy wiosnę - ale tylko w kalendarzu. Generalnie niewiele się u nas dzieje (na budowie) - poprawiamy to i owo, mieliśmy pożar, robimy porządki i takie tam duperele. Dorobiliśmy się karniszy w kolejnych 2 oknach. W jednym firanka już wisi, do drugiego "się szyje" i na piątek ma być gotowa. Przyniosłem na górę kartony ze zdjęciami i ramkami - dzisiaj będzie wielkie wieszanie. Tylko zdjęcia wymienimy na nowe. Ale zawsze to będzie mniej łyso na ścianach . A wczoraj tak sam z siebie (dziwne zjawisko ostatnimi czasy ) założyłem ciuchy robocze i poszedłem na dół trochę posprzątać. Po prostu miałem już obawy, że pewnego dnia "coś" wyjdzie z tej kupy gratów i śmieci i nas zje. Najczęściej w snach te obawy miałem - więc żeby zmienić ich tematykę szarpnąłem się i rozpocząłem Sezon Porządków Wiosennych. Godzina roboty i jakaś 1/4 pomieszczenia posprzątana. Śmieci popakowane w kartony i przygotowane do wywiezienia - co zresztą zaraz wieczorem uczyniłem. Aż sam siebie nie poznaję - a i Patrycja patrzyła na mnie jakoś tak dziwnie . Dalej już sprzątanie nie pójdzie tak lekko - zbliżam się do "złoża" napoczętych ciężkich worów z różnego rodzaju zaprawami (pozostałości po różnych pracach wykończeniowych). Dojdą dylematy co zrobić z resztkami płytek ceramicznych, kawałkami paneli, listewkami śrubkami i masą innych dupereli. Do tego wielgachna kupa gałęzi na środku garażu - sam nie wiem co prawda po jaką cholerę je wniosłem do środka skoro nadają się bardziej na ognisko niż do kominka. Teraz będę je musiał w pocie czoła pokawałkować na format "ogniskowy" i wynieść na kupkę przed dom. Tak zwana robota bez sensu . No dobra - wspomniałem o niekontrolowanym ogniu w domu. Sprawca jestem ja . Sprzątałem popiół w kominku. Wygasiłem naprawdę sporo wcześniej po czym wybrałem przy pomocy fachowego narzędzia (kielni murarskiej) popiół do wiadra i zaniosłem na dół. Jak się napełnią wszystkie wiadra - wywożę je w bagażniku na śmietnik . Tym razem jednak coś poszło nie tak.... W popiele było sporo nie spalonych kawałków papieru (utylizacja starych dokumentów ). Gdy to wszystko przemieszałem przesypując do wiadra całość się spulchniła, napowietrzyła. Do tego gdzieś w środku w popiele były chyba kawałeczki żaru.... I kłopot gotowy. A że wiadro to taki plastikowy kubeł bo zaprawie tynkarskiej więc jak się to wszystko rozżarzyło smród i dym się zrobił niemiłosierny. A ja szczęśliwy kubełek zaniosłem na dół, zamknąłem drzwi i pojechaliśmy na obiad do teściów. Wracamy po kilku godzinach, otwieramy drzwi a na dole siwo od gryzącego dymu . Biegiem na górę - bo pierwsze podejrzenie padło na kominek. A na górze sielanka - spokój, psy sobie leżą i machają na nasz widok ogonami. Tylko odrobina smrodku. To to lecę na dół na warsztat. Otwieram drzwi i.... prawie nic nie widać - "ocho! nie jest dobrze" - pomyślałem. Ale po szybkim rozeznaniu jednak jest nieźle bo otwartego ognia brak. Pootwieraliśmy wszystkie okna i bramę garażową i gdy dym trochę złagodniał przystąpiliśmy do szukania przyczyny. Smród spalonego plastiku wcale mnie nie skierował ku wiadrom z popiołem. Za to posprawdzałem całą instalację elektryczną. Dopiero Patrycja po chwili zawołała mnie i pokazała źródło dymu. Wyniosłem rozżarzoną kupę popiołu z pozostałościami wiadra na śnieg i tam sobie dogasło. Adrenalina nam tak podskoczyła, że wieczorem "odpłynęliśmy" momentalnie. Podsumowując: Ale dałem d...y -
Koszyczek Rydzów- komentarze
RYDZU odpowiedział Anna Wiśniewska → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Oczywiście zaległości będe nadrabiał niestety tylko w wolnych chwilach - a tych coraz mniej Ale postaram sie pomału wyjśc na stan akualny (co zresztą nie będzie zbyt trudne, bo mało sie ostatnio dzieje ) Pozdrawiam wszystkich "czytaczy i oglądaczy" -
Dziś będzie ornitologiczno - fotograficznie. Jak zapewne już wiecie chałupę mamy prawie w samym centrum miasta. Kawałek ogrodu też już mamy - jeszcze w powijakach, ale lepsze to niż nic I w tymże kawałku ogrodu rośnie sobie drzewo. Konkretnie orzech. Rośnie on prawie naprzeciwko naszego okna tarasowego. Na tymże orzeszku zawiesiliśmy karmnik w którym lądują odpadki naszego pieczywa (i nie tylko zresztą one). Ostatnio z racji nagłego rozkwitu Patrycji pasji fotograficznej zaczęliśmy częściej zaglądać kto tam u nas bywa w stołówce. Wyniki tych obserwacji są bardzo ciekawe :) O dziwo sporadycznymi gośćmi są wróble , gołębi nie było chyba ani razu. Za to codziennie spotykamy sikorki i dzwońce: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/426.jpg Tutaj samotny dzwoniec: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/423.jpg Kolejnego dnia napotkaliśmy młodego gila: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/424.jpg Potem przybył grubodziób: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/425.jpg I jeszczcze "złapany" na drzewie szczygieł: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/427.jpg i ponownie on - ale na śniegu http://www.zkoszarydzow.pl/murator/428.jpg Z wrażenia aż sobie pożyczyliśmy atlas ptaków :) - więc mogą być błędy w identyfikacji osobników . Poza tymi uchwyconymi w kadrze widzieliśmy jeszcze sójki (dość często) i raz dzięcioła małego . Z pozytywnych wydarzeń: samochód naprawiony i chodzi jak złoto :) (jak na swoje 21 lat ), więc na zlocie forumowym będę na 100%.
-
"Z motyk? na s?o?ce" - czyli koszyczek Rydzów
RYDZU odpowiedział RYDZU → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Dziś będzie ornitologiczno - fotograficznie. Jak zapewne już wiecie chałupę mamy prawie w samym centrum miasta. Kawałek ogrodu też już mamy - jeszcze w powijakach, ale lepsze to niż nic I w tymże kawałku ogrodu rośnie sobie drzewo. Konkretnie orzech. Rośnie on prawie naprzeciwko naszego okna tarasowego. Na tymże orzeszku zawiesiliśmy karmnik w którym lądują odpadki naszego pieczywa (i nie tylko zresztą one). Ostatnio z racji nagłego rozkwitu Patrycji pasji fotograficznej zaczęliśmy częściej zaglądać kto tam u nas bywa w stołówce. Wyniki tych obserwacji są bardzo ciekawe O dziwo sporadycznymi gośćmi są wróble , gołębi nie było chyba ani razu. Za to codziennie spotykamy sikorki i dzwońce: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/426.jpg Tutaj samotny dzwoniec: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/423.jpg Kolejnego dnia napotkaliśmy młodego gila: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/424.jpg Potem przybył grubodziób: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/425.jpg I jeszczcze "złapany" na drzewie szczygieł: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/427.jpg i ponownie on - ale na śniegu http://www.zkoszarydzow.pl/murator/428.jpg Z wrażenia aż sobie pożyczyliśmy atlas ptaków - więc mogą być błędy w identyfikacji osobników . Poza tymi uchwyconymi w kadrze widzieliśmy jeszcze sójki (dość często) i raz dzięcioła małego . Z pozytywnych wydarzeń: samochód naprawiony i chodzi jak złoto (jak na swoje 21 lat ), więc na zlocie forumowym będę na 100%. -
Wniosek o zwrot VAT złożony! Było z tym zabawy co nie miara - najpierw stres, ze połowy rzeczy nie ma na liście . Potem szukanie cholernych pkwiu i znaczna poprawa humoru bo kazało się że nie jest tak źle jak się zapowiadało. Wszystko z powodu "jasności przepisów" i ich różnorakiej interpretacji. No i wypełnianie wniosku - na szczęście w programie, bo jakbym miał przepisywać wszystko z powodu błędów.... to bym chyba sfiksował Koniec końców - JEST gotowy wniosek. Pognałem z nim w poniedziałek do urzędu i się odbiłem od drzwi - zapomniałem, że to 20 czyli oblężenie wszystkich możliwych okienek przez przedsiębiorców. Ale dzisiaj się udało. Pani dość drobiazgowo sprawdziła wniosek, potem zgodność wszystkich kopii faktur z załącznikami do wniosku. Podała mi cenę m2 wg GUSu za 4 kwartał 2005 do wniosku. Na koniec pieczątka z datownikiem na kopii i teraz..... czekamy 6 miesięcy + 20 dni na zwrot kasy . Wczoraj podczas chwili dumania przed kominkiem doszliśmy do wspólnego wniosku, że musimy zrobić komisyjną "rodzinną" inspekcję wszystkich pomieszczeń (i nie tylko) i wypisać sobie na kartce wszystkie rzeczy pozostawione do zrobienia "na później". Powodów jest kilka - główny to, że warto wiedzieć ile nam zostało jeszcze do zrobienia. Bo jak to zwykle bywa z niektórymi rzeczami przeszliśmy do porządku dziennego i przestały nas razić. A tak może jakaś motywacja będzie gdy zaczniemy z tej listy wykreślać kolejne pozycje.