Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

inco.yasmin

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    3
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez inco.yasmin

  1. Jakie "donosisz"? Ty masz cos z głową? Witam się ze znanym fotuimowiczem - przecież to watek "pokaż gęby, przedstaw się"
  2. mniej niż niktspecjalny. Czemu od razu "donosiciel" - wiem (nie trudno zgadnąć od kogo) ze to on, sadzisz że niktspecjalny się wstydzi swojego nowego nicka? Chyba nie ma czego
  3. O ! widzę że niktspecjalny już nie ma bana na Forum dvd45 - przedstaw sie w nowym wcieleniu
  4. czytajac takie pytania zachodze w głowe jak mozna skonczyc szkole podstawową nie operujac matematyka na tym poziomie (szok!) sama jestem głąb matematyczny ale jeszcze dzielic i dodawać do 100 umiem Metr szescianny (m3) to 100 cm na 100 cm na 100 cm Nie wiem jaka ma byc grubosc ocieplenia elewacji styropianem - ale np zakladajac gr 20 cm. - musimy podzielic grubosc naszego 1 metra3 styropianu o gr 100 cm na kawałki o grubosci 20 cm - czyli z 1 m3 wyjdzie nam 5 sztuk 20 centymetrowych "czesci" czyli z 1 m 3 wyjdzie nam 5 m 2 o grubosci 20 cm (oczywiscie tak samo postepujemy w przypadku gr 10 czy 12 czy 15 cm) Potem dzielimy 180 m2 na 5 m2 i mamy wynik 36. Czyli nalezy " na styk" zakupic 36 m3 (szesciennych) styropianu (plus dorzucic z 10-15 %- wiadomo ) ehhh...
  5. Hmm... to skad u 2.5 letniego dzieciaczka próchnica? ja sie nie czepiam ani bron boze nie atakuje rozbawilo mne to po prostu
  6. postaram sie cos wyslac ps. Agnieszko!!!! przepraszam ale musze zwrocic malutką uwagę : nie "chłopacy" tylko "chłopaki" lub " chłopcy" to tak jakbys mowiła/ pisała "wiater" "lubiałam" czy "jezdem"
  7. a na czym ona polega Wiesz, bez urazy ale ty sie moze zdecyduj czy chcesz w ciąże zachodzić czy sie w ten sposób odchudzać... dzizasss.....
  8. a na czym ona polega Wiesz, bez urazy ale ty sie moze zdecyduj czy chcesz w ciąże zachodzić czy sie w ten sposób odchudzać... dzizasss.....
  9. a na czym ona polega Wiesz, bez urazy ale ty sie moze zdecyduj czy chcesz w ciąże zachodzić czy sie w ten sposób odchudzać... dzizasss.....
  10. #Wywaliłeś swoje "talerze" na widok publiczny, i to dobrowolnie , nikt cię chyba nie zmuszał? Więc musisz liczyć się z tym że oprócz głosów na "wow" mogą być i krytyczne. Tym bardziej że sam sobie nie żałujesz w dowalaniu innym. I mój taki był - krytyczny. I nie powodowany lubieniem kogoś czy nie lubieniem (nie wiem czemu jestem mocno przekonana ze jakbyś nie miał na pieńku z trollem to pewnie właził byś mu w.... i zachwycał się jego zdjęciami) a jedynie tym że po prostu ten makaron (ostatnia fotka) jest jakiś wymemłany, wysuszony i jeszcze ta kropa z śmietany i ten ogóras . Całość wygląda jak by wyjęte psu z gardła było. Jest po prostu - moim zdaniem - wyjątkowo nieapetyczne! I mi się NIE PODOBA! I to jest moje zdanie i nie muszę w tym momencie pokazywać swoich zdań i swoich produkcji - bo nie czuję takiej potrzeby. I nie jest to obowiązek żeby wyrazić swoją opinie.
  11. myślę podobnie - sama podjęłam męską decyzję pisania pod stałym nickiem który zawierał już spory materiał "do osobistych wycieczek"...ale nie miałam tam nic do ukrycia - I'm Who I'm - żadne tam guścikowe wycieczki mnie nie dotykają bo swoje wiem i znam swoją wartość... mw wiem co pokazać (nie pokazując ) żeby guścika sprowokować - patrzeć jak strzela ślepakami i jak sam się odkrywa w przekonaniu że to on dokonał odkrycia... (ach ci faceci ) Przyznaję - poziom bywa żenujący, więc osoby o słabych nerwach nie powinny tu zaglądać...nie zaczepiać i nie odpowiadać na zaczepki... Brawo joan ! Dla mnie to rozsądne podejście i normalne a nie nadęte traktowanie własnej osoby jak ma to miejsce w przypadku innych. (palcem nie wskażę niktspecjalny - mam takie wrażenie że tylko ty się zaksztusiłeś i tylko ty wiesz o co ci w tym poście chodziło (no i może JarekIndeed (o ile nie jesteście tą samą osobą )
  12. Bardzo mi przykro, bo przepis wydaje się ciekawy - ale to to zdjęcie makaronu wygląda wyjątkowo nieapetycznie Nie pisałabym tego gdyby niktspecjalny nie przyczepił się do zdjęcia uśmiechniętego. Ale skoro to zrobił to niestety piszę. Ja tak podanego makaronu bym nie zjadła bo to wygląda jak by już ktoś zjadł i... zwrócił na talerz.
  13. Słuchajcie ! Ratujcie!!! Bo nie wiem co ma do cholery zrobić! Kupiłam projekt typowy w pracowni X...... z Warszawy. Oczywiście były długie narady z mężem, wybieranie, przebieranie ale w końcu najbardziej sposobała nam sie propozyja tej firmy. Kupilismy (projekty jedne z droższych na rynku ale nie bedziemy sępic 400 czy 500 zł na ładny poczatek ) Ale adapatacje zlecilismy juz komus innemu - zaprzyjażnionej pracowni architektonicznej. Pracownia adaptacje zrobiła - przesuniecia scianek działowych, zmiana wymiarów okien , likwidacja takiego małego wykuszu - słowem - normalna adaptacja projektu typowego. My dostarczylismy mapki, uzgodnienia przyłaczy, wypisy z ks. wieczystej, rejestry i inne szpargały. Zabrakło tylko jednego - standartowego papierka z pracowni X......t - czyli zgody autorów projektu oryginalnego na adaptacje . Zadzwoniłam do X...... - odebrał miły pan i powiedział że oczywiście zaden problem - prosze wysłac mailem takie zapotrzebowanie na zgode a on jutro z samego rana odesle mailem skan z podpisami (a jak trzeba bedzie to nawet wysle poczta). Napisałam maila - imie nazwisko, jaki projekt i jakie zmiany zostaly wprowadzone. Rano na skrzynce nic nie bylo. Więc telefon (bo czas cyka i ucieka). odebrała jeszcze milsza Pani i powiedziala ze widocznie kolega zapomnial i ze ona za najpozniej godzine przesle. Oczywiscie na skrzynce nic nie bylo. Wyslalam ponaglajacego maila . Rano nastepnego dnia tez nic. Telefon. Nikt nie odbiera! Mail . Cisza. Znow telefon i... tak od prawie 4 tygodni!!! Nie wiem na urlopik sobie wyjechali? Fajnie ale co z ludzmi ktorzy kupili projekt i moga sobie go... nie pwoiem co moga zrobic - domyslcie sie Od prawie miesiaca i nie mogę w zaden sposob skontaktować się ani mailowo , ani telefonicznie (ani osobiscie) z pracownia X.......!!! zeby wyzebrac, wyrwac głupi papier ze zmiany w projekcie typowym sa legalne i oni udzielaja na to zgody!!!! Ba! nie moge nawet porozmawiac z nimi co sie u licha dzieje??? Gmina odmowila przyjacia projektu bez zgody autorow na adaptacje (to oczywiste) Rypnelo mi sie zlozenie w terminie projektu a w zwiazku z tym uzyskanie pozwolenia na budowe w terminie jaki zakladalam. Bank wstrzymal mi chwilowo wyplacenie 1 transzy kredytu !!! bo nie mam zgody na budowe (powinnam zaniesc 2 tygodnie temu , z laska pozwolono mi tydzien temu teraz wisze na słuchawce i zebrze zeby jeszcze ten termin przesuneli) A co chyba najgorsze - stracilam chyba "zabukowane" miejsce w kolejce w firmie ktora mi ten dom miala budowac - nie donioslam w odpowiednim czasie papierka ze jest uprawomocnione pozwolenie na budowe i ktos inny wskoczyl na moje miejsce (nic dziwnego nie moge wymagac zeby przez 3 tygodnie (wlasciwie dluzej bo nawet jakbym dzis dostala to nie dadza mi pozwolenia w gminie z dnia na dzien) czekali na mnie Co ja mam zrobic????? ps. dostalam list do X (niezbyt mily) wiec na razie chwilowo zamazuje nazwe pracowni moze jednak sie uda bezkrwawo to załwtic!
  14. Wyję do monitora ze smiechu jak istota niespełna rozumu!
  15. last rico - wiesz... nigdy w zyciu nie pomyslalabym że słowa "prawo do naturalnej smierci" = " nie ratujmy (w miare mozliwosci) życia ludzkiego" I nie przyszlo by mi do głowy zeby to w ten sposób interpretować !!! Ze kosciół neguje ratowanie ludzkiego zycia w imie tego ze należy mu sie " naturalna śmierć".... I mam ochote po przeczytaniu Twoich słow napisać coś w stylu " puknij sie mocno w głowe facet" ! Bo to co piszesz to jedno wielkie bullshit Przykro mi ale nic innego na Twoje słowa i Twoje podejscie do głowy mi nie przychodzi
  16. Dzieki Dobre Dusze !!! Jakos mi tak sie milo zrobilo jak przeczytalam wpisy Zwlaszcza 3 ostatnie WIEM ze 2 tys na reke to kicha - jestem mloda osoba (30 lat) mam narzeczonego , chcialabym zalozyc wlasna rodzine ale tez chce zeby mnie bylo na nia stac!!! Zreszta - pal licho zarobki - po prostu czuje ze sie tu DUSZĘ!!!! Tu gdzie jestem Te same twarze ten sam syf codziennie I taka ogolna bryndza i mierzwa Wszystko takie..., po łebkach, na odwal się byle przetrwac byle odwalić byle by było Wiem ze moge spasc z deszczu pod rynne Ale bardzo - ale to bardzo chce COŚ zmienic No bo jak nie teraz to kiedy?!?!??! Ja bede miec 50 lat??? Ja troche jestem slomiany ogień - zapalam sie mam mase planow ale problem z konsekwencja i realizacja do końca I strasznie tego w sobie nie lubie. Chyba faktycznie musze wziasc d... w tak zwane troki ps. nie wiem co z tymi dlugopisami- mam teorię ze je zjadamy bo ciagle ich nie ma :) ps no 2. podyżka - niestety - ostatnio poruszylam ten problem - uslyszalam ze za "duze koszty" :-/ i ze "firmy nie stac" a tym czasem szef i jego przydupas kupili sobie 2 nowutkie samochody (jakies hiundaje czy cos ...) nie zebym im załowala ale.... odczuwam strasznie dysproporcje w traktowaniu mnie a ich dwoch (szefa a zwałaszcza przydupasa ) oprocz ich dwoch jest jeszcze 2 nowych swieżych pracownikow - ale nowi wiec troche inaczej sie to liczy
  17. Jak mowisz o czyms - to moze podaj jakies namiary ? No chyba ze mam telepatycznie zgadnać o czym jest mowa??? Pozatym "poukładac " to to ja wiem ze musze - min. właśnie ten post. I tego uswiadamiac mi nie musisz bo to banał takie "musisz cos z tym zrobic, musisz sobie to ulozyc" etc. Tyle to ja wiem :( naparwde Min. piszę bo nawet może licze na jakiegos kopa albo co? "Podejscie" dziwaczne (wiem o tym )- mam tylko do kwesti szukania pracy - potem wspolpraca uklada sie ok - i nikt nie ma zastrzezen (wiekszych ) do jakosci pracy etc. Zdarza sie czesto - ze robilam i robie rozne rzeczy na umowe-zlecenie (dla indywidualnych osob jaki i dla nawet wiekszych firm) - i super sie wszystko ukladalo i uklada (a co chwila jest to inny "pracodawca") ale bylo to tak ze nie ja szukalam tylko to oni przychodzili do mnie - proponowali "cos", ja to "cos" wykonywalam - i obie strony jak najbardziej zadowolone konczyly wspolprace. Ale juz nie zapytam np. czy znalazlo by sie cos w danej firmie na stałe. I to jest ten "problem" jaki mam . Po prostu NIE MOGE sie cholera przemoc
  18. No to do rzeczy... Dojrzalam chyba do tego ze CHCE ZMIENIC PRACE!!! Problem jest taki ze... chyba cos z moja psychika jest nie tak bo... mam prawie ze ataki paniki jak sobie pomysle o szukaniu pracy... Po studiach tak sie zlozylo ze trafilam na dosyc trudny okres dla pracownikow i przez ponad rok bylam na bezrobotnym I wspominam ten okres jako najgorszy w zyciu (zachaczylam o mega dola totalny upadek wiary w siebie i wlasnej wartosci - i blech! nawet nie chce tego wspominac ) Potem nagle sie udalo - ta paraca miala byc ot tak na chwile a ja jej sie uczepilam jakby byla jedyna szansa na prace jaka udało by mi sie złapać I po prostu - nawet teraz - kiedy jestem w tej komfortowej sytuacji ze mam prace i moge na spokojnie poszukac czegos nowego- nigdzie sie nie pali, teraz kiedy ogolnie jest duzo lepiej ze znalezieniem fajnej pracy - ja mam jakaś blokadę :(:( Odkladam z dnia na dzien, nie moge sie zmobilizowac [ nawet ot tak z wyslaniem glupiego CV nawet dla sprawdzenia jak moje szanse na rynku stoja) , mam wrecz jakies nerwicowe objawy - bol brzucha etc. jak sobie wyobraze szukanie nowej pracy Co ciekawe - bardziej to wszystko mam jak mysle o szukaniu niz o zaczeciu wszystkiego od nowa. Jak juz by bylo po to nowa sytuacje , nowych ludzi nowe obowiazki powitalabym z ogromna radoscia! To jest tak jakby to ze ewnetualnie zostane nie przyjeta lub odrzucona (moze i w paru miejscach) co jest tak naprawde w trakcie szukania pracy zupelnie normalne!!! - dla mnie to jakas bariera nie do przeskoczenia Panicznie sie boje - ze zapukam do jakiegos pracodawcy i on mi podziekuje Mowilam ze mam cos z poczuciem wlasnej wartosci [ tylko w tej jednej konkretnej sytuacji!!!] I tak tkwie w tej obrzydliwej zapyzialej firemce :(: Co ciekawe oprocz tego fizia malego - jestem postrzegana jako osoba bardzo komunikatywna, i wrecz przebojowa taka "hop do przodu" I w kazdej innej dziedzinie - rozmow, zalatwiania roznych spraw - nie mam zadnych problemow - wrecz to lubie!!! Tylko ten jeden jedyny obszar (a przeciez tak ogromnie wazny )- jakies zboczenia i skrzywienie mam Ale dla mnie szukanie roboty - to tak jak chodzenie po prosbie i zebranie (wiem ze to glupie!!!:oopss: ) - mam wrazenie ze ktos by ewentualnie mnie wzial " z litosci" i na odczepnego albo wogole To jest chore:(:( Nie wiem - moze faktyczne powinnam udac sie do psychiatry czy psychologa?:(::(
  19. Jak psycholog to psycholog Moze mi wirtualnie pomożecie albo chociaż dostane porządnego kopa i cos zrobie wreszcie Chodzi o pracę.... Tak w wielgasnym skrócie to : Pracuję od prawie 5 lat w pewnej małej firmie (branza niewazna choc związana z budownictwem), zaczynałam jak firma się rozkrecała, bywało cieżko ale przetrwalismy. Niby teraz jest ok - ale jak to bywa w małych firmach potrafi zaszwankować wszystko (łącznie z tym ze np. nie ma długopisów bo "ktoś" zapomniał ich kupić :-/) Ale do rzeczy: JA MAM DOŚĆ!!!! -Jestem zmęczona, robi mi sie nie dobrze jak musze wstac do pracy, na pracownikow nie moge patrzec wkurzaja mnie kazdym slowem i gestem Itp. Sa plusy oczywiscie : - mała ilosc osob - brak wscigu szczurów, ogolnie jak jest dobrze tO NAWET przyjazna atmosfera i nikt nikomu swini nie podklada.... - nie krzycza bardzo jak cos nie wyjdzie lub sie zawali - kontakt z klientami (to lubie ) i ogolnie praca "ciekawa" - jak cos wyskoczy szef jest ludzki (moge sie wczesniej zwolnic czy spoznic i nikt nie robi afery) Minusow chyba wiecej: - rzygam (za przeproszeniem ) tym wszystkim - mam upierdliwego wspolpracownika ktory jak przylaz do pracy 2 lata temu to g... wiedzial i uczyl sie ode mnie a teraz wlazl szefowi w d.... i zgrywa wielkiego pana (w dodatku jest sporo starszy ode mnie i uwaza sie chyba za mojego zwierzchnika!!!! wydaje mi rozkazy jakby byl moim pracodawca - niestety szef czasami tez go traktuje jakby byl wazniejszy od niego) - osób mało , roboty huk i jeszcze troche. Nie stac na s na wiecej osob a ja oprocz nieby swojego zakresu prac mam pol milona innych obowiazkow - szef jest totalna sierota(ma to dobre strony bo nie krzyczy i nie umie byc konsekwentny :) ale tez potrafi zawalic wszystko (jest b. dobrym fachowcem w swojej dziedzinie (architekt) ale do prowadzenia firmy nadaje sie jak ...wol do karety ) Aha i tez mnie wnerwia - w firmie jest chaos i balagan (malo osob, specyficzny char. szefa etc.) co doprowadza mnie do szalu, meczy i sprawia ze ogolnie nie pracujemy efektywnie - denerwujace duperele (brak papieru, niemoznosc doproszenia sie o np. wlasnie dlugopisy koszulki etc. bo nikt nigdy nie ma czasu na zalatwienie tego a juz zwlaszcza nie ta osoba ktora powinna (dla uspr. ona tez robi milion innych rzeczy i faktycznie nie wyrabia bo musialaby byc robotem) - nie mam wyraznie zaznaczonego zakresu obowiazkow - niby Klienci to moja dzialka - rozmowy, negocjacje ale i ogromna ilosc papierologi w ktorej sie latwo rabnac - np. umowy !!! oprocz tego - nie mamy sekretarki ani nic i gro tej parcy (a to sporo!!!) wykonuje ja czyli wysylanie faksow odbior wszystkich telefonow, robienie przelewow pienieznych - zaczne robic cos swojego a tu nagle upierdliwiec kaze mi zrobic 10 przelewow :( nie dosc ze zabiera mi czas - to jeszcze potem wracajac do wlasnej pracy (wymagajacej skupienia ) siedze i mysle " o co mi kurna chodzilo za nim on mi przerwal?!?!?!?!" ) - fatalne zarobki [ Warszawa prywatna firma 5 lat pracy bez urlopow i naparwde duze zaangazowanie (i chyba talent mowiac nieskromnie do komunikacji z ludzmi) praktycznie i 1600 na reke oficalnie (sic!) + 400 do lapy na czarno] w sumie na zycie = 2000 zł - ogolna mierzwa - dlubia cos w komputerach potem nic nie dziala i mi sie wszystko sypie, nic nie jest moje (np komputer) niby ja uzywam ale potem i tak kazdy tam siedzi- przeklada mi dokumenty, zmienia cos w plikach - ja sie potem gubie i np. sa do mnie pretensje czemu cos jest tak a nie inaczej.... za chwile reszta w nastepnym poscie to wyjasnie o co mi dokladnie chodzi z tym watkiem
  20. To bardzo proste Mystic Skoro tobie "się nie chce" uważać pisząc pytanie do nas (nie mówię o drobnych błędach czy literówkach - bo kto ich nie robi? to nie dziw się jeśli komus nie będzie się chciało odpowiadać na pytanie. Zasada wzajemności A jeszcze jedno - na forum jest dział "ogrody" - sądzę że tam mogą ci pomóc. ps. współczuję jeśli niewinna uwaga o błędach aż tak ci ciśnienie podnosi
  21. Nie tyje sie od pigulek tyje sie od jedzenia - nadmiernego cudow nie ma - chyba ze masz totalnie zwalona przemiane materii (wystepujaca min. u chorych na pewien typ cukrzycy) Widocznie jednak jesz duzo albo nie prawidlowo albo jedno i drugie Mozliwe tez ze nie zauwazasz po prostu drobnych pogryzek miedzy posilkami glownymi - a tu ciasteczko a tu wafelek i w y d a j e ci sie ze jesz malutko. Wez kartke dlugopis i przez pare dni wypisz każdą rzezc jaka sporzylas i ilosc - k a ż d ą ! bez oszukiwania Po tych paru dniach podlicz . mozesz sie mocno zdziwić. A moze jesz malo ale bardzo tuczaco - liczy sie i ilosc i jakosc. Sprawa jest bardzo prosta - tyjesz jesli wiecej kalori przyjmujesz niz spalasz (i odwrotnie) Moze jakis sport ? Rower? itp? Co do pigulek - wg mnie nie wynaleziono lepszej metody antykoncepcji ! I o ile nie jest tak ze sie je zle znosi (a zawsze tez mozna dobrac po prostu inne) to naprawde jest okay Tylko trzeba miec silna wole - bo faktycznie duzo kobiet skarzy sie ze wzrasta im apetyt ale naparwde : nie tyje sie od pigulek!!! Tyje sie od wiekszej ilosci zpożytych kalorii w stosunku do ilości kalorii spalonych koniec. kropka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...