Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

trach

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    884
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez trach

  1. No oczywiście, masz rację, jeśli lanie nie pomaga (tzn. pierwsze klapsy nie wywołują płaczu), to bicie staje się z metody wychowawczej zwykłym wyżywaniem się na dziecku - moje zresztą już też wyrastają z wieku klapsów... Ale to osobny temat, tutaj off-topicujemy.
  2. trach

    Kucie w wielkiej płycie

    Hmm, trudna sprawa. A spróbuj puścić poziome "gałązki" w postaci plastikowych rurek w kącie posadzki i wypuścić je w górę dopiero za urządzeniami - chyba że podłogę już masz wykończoną "na glans". Wtedy przyjdzie Ci się pogodzić z widokiem rurek (no cóż, można je pomalować albo owinąć czymś na parę ciekawych sposobów, ew. ukryć pod jakimś ekstra blatem-półeczką itp) albo kuć. Zawalić się raczej nie zawali, ale narobisz się... Powodzenia!
  3. Powodzenia, i napisz później czy Ci się udało - będzie podpowiedź dla innych. Andrzej
  4. No i co?... Wątek się urwał?
  5. Brachol, to jest zupełnie nieadekwatne - to co się dzisiaj stawia w Zakopanem, to nie jest dla rodziny, tylko dla ceprów, i ma przynosić KASĘ a nie komfort. Więc ja bym się tym absolutnie nie sugerował!
  6. Wstawiłem gotowe i to nie za dobre, Pol-Skone Orion, i już żałuję - gdyby było jak, wstawiłbym je dopiero po przeprowadzce. Niestety, nie było jak...
  7. A jak wysoko masz balkon ? - bo jeśli dobre kilka lub kilkanaście cm niżej, to uda się może zmniejszyć tańszym kosztem wysokość dolnej belki ościeżnicy (progu) drzwi - zwykle progi te są projektowane dość wysokie, aby zmniejszyć ryzyko wlania wody i wsypania śniegu do mieszkania.
  8. trach

    Kucie w wielkiej płycie

    1. Które to jest piętro (Piony, które przesuwasz, idą wyżej? Czy przesuwasz tylko "gałązki" a pionów nie?) 2. W którym miejscu są i w jaki sposób są zakryte w tej chwili (ekran g-k? bruzda? wcale?) te rury, które przesuwasz? 3. A co jest (czyje mieszkanie i/lubjakie pomieszczenie) za ścianą, przy której mają biec te rury?
  9. Bardzo prawdopodobne że to nie ustawa, tylko uchwała rady gminy wprowadziła takie ograniczenia związane z planem zagospodarowania przestrzennego - widziałem już podobne zapisy, ograniczające powierzchnię zabudowy, zwykle narzucając powierzchnię minimalną terenu zielonego na działce na poziomie od 20-25 do 50-60 %. Zapytajcie lokalnie, w gminie.
  10. Mam podobny problem i 125 m siatki. Jeśli chodzi tylko o oddzielenie optyczne, to może być odpowiednia odmiana bluszczu, jest zimozielony i zasłania w 100%. Winobluszcz pięciolistkowy i winorośl są sezonowe, więc jest problem co w zimie i co robić z taką masą liści (i uschniętych krótkopędów). Tuż przy siatce można posadzić coś silnie rosnącego a dającego się kształtować i uformować bardzo płaski pokrój przez odpowiednie obcinanie jednych i naginanie innych pędów i splatanie ich w żywą kratę - np. ligustr. Wolniej rośnie ale podobnie jest formowalny bukszpan. Miejscami puszczam też po tym płocie jeżynę. Popatrz też na specjalne forum na ten temat, tutaj: http://ogrody.agrosan.pl/zywoplot.html i na artykuł w Muratorze, tutaj: http://www.muratordom.pl/6786_1418.htm
  11. trach

    Piec chlebowy

    Ja dopiero w przyszłym roku - pomieszczenie na piec na razie jest zawalone pod sufit betami po przeprowadzce. A może i ja się skuszę na ten skan, Ewusiu, jeśli jeszcze tam jesteś? [email protected] Pozdrawiam - Trach
  12. Nie przegiąłem, co najwyżej (jak zwykle) mamy inną definicję słowa miłość - w tym kontekście rozumiem ją jako zwykłą życzliwość z odrobiną empatii (ale bez przesady w żadną stronę). Teraz lepiej? Jak usypiam chore psisko, albo leję w d... syna, kiedy mi napyskuje, to to też jest miłość (bo jak się nie oduczy tak pyskować, to kiedyś wróci z zębami w kiezeni albo nożem w brzuchu), itp. itd. Pozdrawiam!
  13. Oj, ale kombinujecie. Zaraz wam wyjdzie taki spadek, na jaki liczy młodszy geodeta, że dostanie po tatusiu.
  14. ...a tak, jeżeli jego rodzina naprawdę po tym co się stało jest w sytuacji nędzy - no, przynajmniej znacznie niższej stopy życiowej niż Twoja i poniżej lub blisko minimum socjalnego - możesz spróbować im jakoś pomóc także finansowo. Niezależnie od odszkodowań, ubezpieczeń lub ich braku. Kto Ci zabroni pomóc ludziom w potrzebie? Tylko najpierw przeczytaj dalej: Nawet jeśli jesteś bogata i stać Cię na to, to NIE rób tego na zasadzie "ustalenia renty" czy "zastępczego odszkodowania PZU" dla nich. Jakakolwiek próba ustalenia konkretnej (jednorazowej czy okresowej) kwoty z daniem do zrozumienia że to jest w zamian za, będzie tragicznym błędem i niedelikatnością, bo życie ludzkie przecież nie ma ceny, a już życie tatusia dla dzieci tym bardziej. Znienawidzą Cię. Natomiast możesz nie zrywać z nimi kontaktów, i co jakiś czas się spotykać, choćby poproś żeby Cię informowali kiedy będzie msza w intencji zmarłego, jeśli jesteście wierzący, albo znajdź jakieś inne preteksty (to nie będzie trudne zwłaszcza jeśli jak piszesz ktoś z tej rodziny u Was pracuje), i wykorzystaj je żeby dać im odczuć że im współczujesz bo i dla Ciebie jest to szokiem - ale nie, że czujesz się odpowiedzialna! Bo o pierwsze, nie jesteś a tylko tak czujesz (co najwyżej za jakieś formalne uchybienia, ale nie za jego śmierć!), a po drugie jeśli tak się w stosunku do nich ustawisz, to tylko utrudnisz im otrząśnięcie się z tego i powrót do normalności. I kiedy się z nimi będziesz widzieć, możesz się spróbować zorientować czy akurat mają jakiś "dołek" finansowy, może zepsutą pralkę a tu jeszcze kawałek do pierwszego, a może nie stać ich na podręczniki albo coś jeszcze innego - i spróbuj ich w konkretnej potrzebie wesprzeć. Dlatego że się z nimi mniej czy bardziej zżyłaś, że Tobie akurat zostało a jak się uprą że nie mogą wziąć, to im pożycz (a możesz zamiast pieniędzy na podręczniki dla dzieciaka kupić i dać same podręczniki, nawet z komentarzem że okazyjnie dostałaś). Coś znajdziesz zawsze. Wtedy to was zbliży i pomoże z tym żyć. Najważniejsze żeby i siebie i ich potraktować dojrzale i spokojnie, i z mądrą miłością. A jak nie będą potrzebować, to oczywiście na siłę nic nie wciskaj. A jak będą w potrzebie ale nie dadzą się przekonać, to najwyżej na Boże Narodzenie wyślesz im anonimową paczkę... Zresztą, chyba teraz już sama doszłaś lub dojdziesz do wniosku że to straszne spłycenie, co napisałaś: "gdybym miała ubezpiecznie mogłabym wziąć winę na siebie"? Trzymaj się mocno i ciepło - Andrzej (Trach)
  15. Tak, informację podstawową zawiera mPZP (miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego), do wglądu w siedzibie gminy (o ile jest taki plan zatwierdzony - nie wszystkie gminy go mają). Skoro wypis z tego planu zawiera informację o dopuszczalnej zabudowie gospodarczej i innej, to już połowa sukcesu, ale nie widzę tam sformułowania o dopuszczeniu zabudowy zagrodowej lub siedliskowej czyli mieszkaniowej. Na razie więc nie jest to cały sukces. Ostateczną decyzję podejmuje Starostwo Powiatowe, do którego powinieneś złożyć wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy z zaznaczeniem że planujesz zabudowę mieszkaniową lub siedliskową na tej działce. Nie musisz jej naprawdę dokładnie i już teraz planować, chodzi tylko o to aby sprawdzić czy takiego typu obiekt na tej nieruchomości wolno postawić. Jak dostaniesz decyzję, znajdziesz tam narzuconą dopuszczalną wysokość, linię zabudowy, itp. szczegóły. Dopiero wtedy możesz mieć 100% pewności że jak się w tych wymaganiach podczas robienia projektu zmieścisz, to na pewno dostaniesz pozwolenie na budowę. No, chyba że decyzja będzie negatywna, czego Ci nie życzę. Jeśli zabudowa będzie zagrodowa / siedliskowa, a na to się zanosi, to najprawdopodobniej projekt będzie musiał zawierać na planie zagospodarowania działki przynajmniej 2 obiekty - oprócz domu budynek gospodarczy lub inwentarski (garaż wolnostojący chyba nie wystarczy). Z tym że nie mam 100% pewności, czy musisz składając później wniosek o wydanie decyzji o pozwoleniu na budowę zgłosić od razu projekty obu budynków, czy też pozwolą Ci zbudować na razie sam dom, a drugi budynek pozostawić na bliżej nieokreśloną przyszłość - tego najlepiej dowiedz się u źródła, w Starostwie. Ja budowałem oba naraz. Powodzenia!
  16. Sloneczko ty moje, wpadam tu co trzy dni na dziesięć minut, więcej jeszcze czasu nie mam. Pisząc dziennik wydawało mi się, że to było wszystko rzutem na taśmę. Nie, dopiero teraz to jest rzut na taśmę, a właściwie to ja do tej taśmy chyba się nawet nie doczołgam. Przeprowadziłem się. Ale koszty tych przyspieszeń, te osobiste: psychiczne i fizyczne, nie złotówkowe, także w sensie luk w życiu rodzinnym - Czemu się tak drzemy non-stop na siebie z żoną? Czemu ten mój syn taki nagle wysoki się zrobił i tyle mówi? - są nieoczekiwanie wysokie, a byłem pewien że akurat u nas nie będą. Jeszcze się nie mogę pozbierać. Nie wszystko też będę w stanie sobie przypomnieć, bo nawet wydatki i najważniejsze rzeczy przestałem notować i fotografować. Ale mam nadzieję dojść do siebie i coś tam, w mniejszym-większym skrócie dopiszę. Zakładają mi wreszcie telefon a ja wreszcie kupuję modem i będę miał wejście z domu do sieci, po raz pierwszy w życiu, więc jak już skończę to co przed zimą muszę żeby nam po głowach nie wiało i do szamba się nie lało, to obiecuję poprawę. Ale terminu nie będę żadnego obiecywał, życie pokaże. Sorry za offtopic. Nazwa? W świetle tego co powyżej to może "Ostatni gwóźdź do trumny państwa P."? No nie, może aż tak źle nie będzie...
  17. Ja dałem deski i 2x papę, ale przez dwa lata dach musiał stać bez dachówki. Teraz ma dachówkę, ale też niezbyt szczelną, rozbiórkową, śnieg pod nią i deszcz zawiewa. Po tych dwóch latach i założeniu dachówki w czasie ostatnich sierpniowych i wrzesniowych "oberwań chmury" pociekło tylko w jednym miejscu przy kominie - silikon nprzy obróbce bezwydrowej był nie dekarski Soudala tylko jakiś erzac. Dekarz przyjechał i wymienił. Gdyby nie te dwa lata odstępu, to nie wiem czy bym dawał koniecznie deskowanie czy tylko łacenie? Choć, mimo wszystkich zabezpieczeń, podbitki i siatek, brałbym chyba poprawkę na zwierzaki - ptaki, gryzonie, itp. - które potrafią się dostać pod pokrycie. Wydaje mi się że gruba i nieapetyczna papa na pełnej desce będzie mniej podatna na przypadkowe lub celowe uszkodzenia przez ich dziobki, ząbki i pazurki - a dostępu do tej przestrzeni w celu naprawy po ułożeniu folii, rusztu i boazerii już nie ma.
  18. Napisz jaką - w końcu dom i działka to jedna całość, więc chyba też się liczy. Jak ktoś ma "Ranczo X", "Hacjendę Y" czy inne "Latyfundium Z", to ten temin też oznacza przecież stricte całą posiadłość a nie samą chałupę.
  19. A jeśli będą nie daj Boże jakieś nagrody, to trudno będzie nawet stwierdzić realność umieszczenia tych nazw - co za problem powiesić tabliczkę z chwytliwą albo niesamowitą nazwą, zrobić pstryk i zdjąć ją z powrotem? Nie żebym uważał Forumowiczów za oszustów, ale... Papier jest cierpliwy (deska też).
  20. O tyle zgadzam się z M@riuszem Radom, że mały domek na małej, miejskiej działce, nazwany "ranczem" czy "pałacem" z jakimś pompatyczno-poważnym ciągiem dalszym nazwy to jednak brzmi głupio. Chyba że jest to nazwa ewidentnie humorystyczna. No ale jeżeli nie będzie to "ranczo" tylko "zakątek" albo "chatka" - wtedy bardzo fajnie, niech się sobie nazywa. Jest to w jakimś stopniu walka z socrealistyczną anonimowością ludzi i blokowisk, sposób budowania lokalnego patriotyzmu - tylko przemyślmy taką nazwę, żeby np. nie denerwowała sąsiadów (np. "Najładniejszy Domek Na Tej Ulicy" ) Ale oczywiście zgadzam się, że nazwa najbardziej by się przydała dużej działce (jak powiedzmy moje "siedlisko" - ponad ćwierć hektara w ogrodzeniu i trzy razy tyle poza siatką, 450 m długości - proponowano mi nawet żebym tam urządził lotnisko dla motolotni albo wybieg dla strusi... Oj, będę MUSIAŁ jakąś sensowną winietkę wymyślić, bo się będą śmiać).
  21. Ja już w nim mieszkam od paru tygodni, i mieszkanie sprzedane, a ciągle myślę i mówię że jadę "na budowę"... Jak odreagujemy budowę i przeprowadzkę, to pewnie coś lepszego wymyślimy, wtedy napiszę.
  22. A ja sądzę, że to zależy, czy ma się kuchnię tradycyjną, czy otwartą. Przy moim Whirlpoolu (nie mówiąc już o dawniejszym PSS 633 BIO) nawet przy zamkniętych drzwiach do łazienki wirowanie wiąże się z dużym hałasem w całym domu i przeszkadza - zwłaszcza przeszkadzało spać dzieciom kiedy były jeszcze bardzo małe, jeśli nastawiło się pranie późnym wieczorem. Podczas wirowania nie dało się otworzyć drzwi bo się od razu któreś budziło - trzeba było stać pod drzwiami i przestępując z nogi na nogę czekać aż się program wirowania skończy. W zamkniętej kuchni byłoby pewnie podobnie ze względów akustycznych. I też musiałbym stać jak na rozżarzonych węglach i czekać na koniec wirowania, a tu się biedne odsmażane ziemniaczki zwęglają... A już w otwartej kuchni pralki bym nigdy nikomu nie polecał. Ba, przecież wrażliwszym osobom nawet zmywarka potrafi przeszkadzać...
  23. Belka drewniana na pewno musi być odsunięta i w poziomie i w pionie, tzn. górne obramowanie paleniska (nadproże) stanowić powinna niepalna belka konstrukcyjna, o wysokości około 20 cm i o wysunięta do przodu o jakieś 10 cm. Musiałbym podejrzeć w instrukcji do mojej Supry dokładne cyfry. W takich warunkach belka parapetu może się okopcić a nawet ściemnieć po pewnym czasie trwale, ale zapalić się nie powinna - zresztą przy prawidłowym napełnieniu i sprawnym kominie wypływ spalin do wnętrza pomieszczenia w ogóle nie powinien nastąpić nie mówiąc już o lizaniu przez płomienie! W zasadzie względy bezpieczeństwa przemawiałyby za takim samym traktowaniem kominka otwartego bądź z kasetą jak kominka z wkładem, który przecież też ktoś może przeładować, otworzyć i nie zamknąć podczas spalania. Z drugiej strony, kominek otwarty zasysa powietrze, więc belka-półka nad otworem nawet mniej się nagrzewa niż w wypadku zamkniętego wkładu, w którym belkę tę opływa nagrzane przy szybie powietrze...
  24. Tylko wiertarka na wolne obroty, a na końcu najlepiej nie zwykłe wietrtło a stolarskie, takie jak do ręcznego krętła. Frez boczny lepiej nie. Chyba w końcu musi ustąpić... Tylko gorzej jak zamiast odkruszać się po kawałku, toto się urwie. Przepchniecie dalej, a to cholerstwo się na następnym zakręcie zatrzyma, i to na amen. Chemią nie wiem czy dacie radę, bo w końcu nie wiecie tak na pewno co tam siedzi - może rzeczywiście kawałek cegły? Pomysł trochę mniej science a bardziej fiction, ale najlepiej toby jakąś kamerkę internetową z latareczką tam wpuścić albo inny światłowód i obejrzeć co to...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...