Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dosia13

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    228
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Dosia13

  1. tak, to prawda, pan M. bardzo krytykuje wszystkich poprzedników, jak się zagalopuje to może poprzez zapomnienie skrytykować siebie tak było u ciotki, robili lewiznę a kiedy szef przyjechał , nie wiedząc kto robił gładzie, bardzo skrytykował tych co robili i polecał swoich fachowców, nie wiedząc, że to Ci sami
  2. to prawda, że u nas robi sie coraz bardziej po domowemu kiedy zajadę do domku to aż mi się serce raduje a z drugiej strony smuci że jeszcze tyle jest do zrobienia tyle jeszcze trzeba czekać chłopaki mają zamiar skończyć na początku przyszłego tygodnia i dobrze , bo jestesmy już nimi zmęczeni (TROLE JEDNE !!! ) a później wielkie sprzątanie !!! (po nich )
  3. witam wsztystkich dzieci już prawie zdrowe (piszę prawie bo Piotruś jeszcze trochę smarka ale już wszystko raczej z nimi jest ok), Grześ rano zdrowieje za to wieczorami "zdycha" i panikuje ale myśle że jeszcze ze dwa do trzech dni i też mu przejdzie teraz na budowę ja jeżdżę, robię zdjęcia i się zachwycam jak mi domek robi się w srodku po domowemu jest cudnie !!!! domek jest taki słoneczny, promyczki słońca rozświetlają go z każdej strony uwielbiam to !!! no i ta przestrzeń !!! po prostu rewelacja chyba się skusze i przeprowadzimy się gdy skończymy to co niezbędne do zamieszkania, bardzo mnie to kusi na samą myśl dostaję aż gęsiej skórki
  4. u nas szpital na początku pochorowały się dzieci a teraz Grześ, ciżeka sprawa bo ekipa na budowie, ciągle jakieś problemy napiszemy coś więcej jak ten front chorób przejdzie
  5. witam wszystkich na wstępie muszę poskarżyć się na Grzesia, zgodnie z umową gdy dom był budowany to musiało być tak jak mężuś chce a teraz kiedy wykończeniówka i miało być tak jak ja chcę , to umowa już jest nieaktualna w domku zaczyna być po domowemu, wszędzie są zrobione gładzie , jest cieplutko i szczerze powiem, że nie chce się z tamtąd wyjeżdżać i wracać do tej ciasnoty chłopaki od poniedziałku zaczynają regipsy na piętrze, więc myślę że chyba już jest bliżej jak dalej jak ja już nie moge się doczekać !!!
  6. witaj kawika dzisiaj niestety poniedziałek i takich szczęśliwych minek niestety już nie mamy jakaś poświąteczna depresja nas dopadła i Grzesia i mnie mamy wiele wątpliwości i rozmyślamy jak to dalej będzie, co przyniesie nowy rok itd...itp... mnie już czasem siły odmawiaja posłuszeństwa, jestem zmęczona, chciałabym odpocząć a tu prędko odpoczynek się nie zapowiada, dużo się pozmieniało w naszym życiu...ach, takie przemyślenia jakieś mnie dopadły mam nadzieje że minie mi
  7. witam i już sie poprawiam co do świąt to choinka (a raczej chioneczka czy choinusia bo taka mała) już ubrana, zakupy świąteczne spożywcze nie zrobione za to prezenty prawie już wszystkie wszyscy posiadają tyle że nie popakowane, w tym roku nic nie robię tzn nie lepię uszek, nie piekę ciast itd, wszystko kupuję gotowe...za to mam plany na przyszły rok , czego ja nie ulepię w przyszłe święta i co ja nie upiekę i jaką wielką choinkę ubiorę w nowym domciu zobaczymy co życie pokaże Piotruś cały zadowolony z Diablo, kiedy może to gra, no i dzięki temu (bo taki był warunek dostarczenia tejże gry pod poduszkę) nauczył się wreście samemu spać u siebie i nie przychodzi już do nas ( no czasami w nocy jak cos mu się przyśni), dzięki temu, że Piotruś śpi u siebie ja mogę wykorzystać prezent który dostałam od Mikołaja dzięki czemu Mikołaj jest zadowolony , natomiast Mikołaj na razie nie miał czasu wykorzystać swojego prezentu bo "zapiernicza" w pracy i tak będzie miał zapewne aż do samych świąt za to na budowie praca wre, chłopaki kładą gładzie, zamontowali parapety i czekam jak Grześ będzie miał luz to poprawi mi ten cholerny silikon w pralni i zrobi tam całą resztę, po nowym roku przymierzam się do położenia ostatniej warstwy ocieplenia na poddaszu i położenia regipsów także dom pomału nabiera charakteru mieszkalnego, mysle że do końca zimy zakończymy te etapy, tym bardziej że między czasie czekają mnie jeszcze chrzciny i trochę spraw zawodowych no a po drodze przecież jest samo życie
  8. chłopaki jak to chłopaki, mama wróciła to mi na łeb włażą starszy marudzi bo nie chce chodzic na obowiązkowy basen i do lekcji trzeba gonić wczoraj miał poważna rozmowę o zyciu, może to coś da musze go cisnąć bo chłopak generalnie jest zdolny tyle że lenia ma, co prawda w domu pomaga i dobre stopnie przynosi ale trzeba go cisnąc i pilnować a młodszy to wielki chłop, wymaga ciągłego zainteresowania, ładnie już siedzi i zeby chyba będa mu szły bo ślini się "slimak jeden" nie wiem czemu nie podchodzi mu jedzonko ze słoiczków, Piotrek to wcinał jak małpa kit a ten nie specjalnie, musi mieć naprawde dzień żeby coś zjeść, lubi mleko i tyle no ale widocznie każde dziecko jest inne
  9. dzięki uwielbiam takie rzeczy wymyślać, tyle że nie umiem ich na papier przenieść ale za to Grześ umie (oj potrafi ) więc sie uzupełniamy , ja wymyślam a Grześ mówi mi że to można a tamtego nie ze względów techicznych i rysuje, projekt więc sami stworzyliśmy i z całą reszta też sobie sami chyba poradzimy (tak myslę )
  10. witam wszystkich więc może teraz parę słow ode mnie: kolorystykę wymyśliłam sobie czarno-białą, Pan generalnie zrobił pralnię ładnie z tym że nie powinien tykac się silikonu, narożniki przy ścianach no i ta nieszczęsna obróbka parapetu , krótko mówiąc sa spaprane i tyle ale reszta jak dla mnie jest gites pralnia jest jeszcze nie skończona tak naprawdę bo nie jest zamontowana bateria, karnisz i kontakty, no i plafon którego jeszcze nie mam, tak bardzo chciałabym żeby Grzesiu poprawił mi ten silikon chociaż tylko w tych najbardziej widocznych miejscach mam fajny bajer w postaci zsypu brudnej bielizny do górnej szafki, wiem że to dziwne chciałam do dolnej ale "szyb zsypowy" zabierał dużo miejsca i na dole miałabym za mało blatu a tak mam i więcej szafek i więcej blatu zsyp na górze będzie wychodził z górnej łazienki więc nie będzie trzeba latać z brudnym praniem (przynajmniej w jedną stronę )
  11. witajcie moi kochani my a szczególnie ja pomalutku wracam do siebie tzn do zdrowia, jestem jeszcze trochę obolała, poszyta jak Frankestein (przeraża mnie wygląd mojego brzucha ) a do tego wyszła mi mała przepuklina na szwie i nie wiadomo co z tym będzie, czy za pół roku nie czeka mnie kolejny zabieg poza tym dzieciaczki rosną i są cudowne Piotruś staje się opiekuńczym starszym bratem a Pawełek ciekawy jest świata, chce się bawić, potrafi już krzyczeć i uderzać rączkami we wszystko co ma pod ręką, ulubiona zabawka to nasza Gala bo sama się rusza i jeszcze potrafi szczekać i machać ogonem... Grześ sie śmieje że Pawełek ma mamę i "drugą mamę" tylko nie wiem która to ta druga (ja czy Grześ )... jeżeli chodzi o domek to chcę już działać w nim bo marzę o tym żeby być wreście u siebie i nie żyć w tej okropnej ciasnocie...jestem cała szczęśliwa że mogę wybierać te kafle i urządzać...mam praktycznie wszystko w swojej głowie poukładane co chcę i jak, Grześ jest świetny w rysunkach więc uzupełniamy sie rewelacyjnie a co będzie dalej to czas pokaże...trochę jestem zdołowana psychicznie tymi przeżyciami...wydaje mi się że cos się we mnie pozmieniało tyle że nie wiem czy na drobre czy na złe dziękuję jeszcze raz za ciepłe słowa i zainteresowanie, to naprawdę tak wiele znaczy !!! (wiem co piszę)
  12. witam wszystkich razem i z osobna bardzo wszystkim dziękuję za pamięć i dobre słowo, bardzo to miłe jest i podtrzymujące na duchu jestem już w domku, jeszcze obolała i słaba ale w domku....no cóż, przeżycia miałam nie za ciekawe, badania przeszły pomyślnie, operacja się udała ale to co się działo później, hmmm.....proces uruchamiania czegoś co nie chodziło 4 miesiące to nie jest niestety pikuś, a tak mi mówiono....mam jeszcze kilka spraw zdrowotnych do załatwienia ale myślę, że zakończę to pozytywnie...jestem jeszcze słaba bo "trochę" schudłam i biorę antybiotyki, gdy poczuję się mocniejsza na pewno więcej napiszę... pozdrawiam wszystkich
  13. witaj scur-ko my też tęsknimy za Tobą i chętnie poczęstujemy się ciastem ja co prawda muszę być ostrożna co do tych śliwek ale myślę, że z umiarem to mi nie zaszkodzi napisz co tam słychać u ludzisków, którzy już sobie mieszkają w wykończonym domeczku jak tam ogródek Twój, czy plony zebrałaś ? z naszymi drzewkami to mizernie, wierzba padła ale co zrobić, w życiu nie wszystko idzie z godnie z planem
  14. a dzień dobry, dzień dobry dziękujemy za pozdrowienia Pawełek już ma się lepiej, praktycznie można powiedzieć że wyzdrowiał, na szczęście obyło się bez antybiotyków tylko na zwykłych kroplach, wit C i wapnie mu przeszło także nie jest źle, starszy zaczął chodzić na tenisa i widzę że sport trafiony w dziesiątkę (jak dla niego), podoba mu się i nawet dobrze mu idzie tyle że po kieszeni ciągnie ja zaczynam się mocno dołować czuję że mnie ścina myśl o zabiegu tyle że nie mam innego wyjścia i muszę to zrobić a nawet chcę tyle że się boję myślę że po zabiegu zaczniemy domek wykańczać, teraz to będzie etap na który tak długo czekałam już mam w głowie dużo pomysłów i nie mogę się doczekać wybierania, projektowania, dekorowania, oby tylko mężuś mnie teraz nie blokował bo w sumie on twierdzi, że dom już zbudował a teraz to na linoleum możemy się wprowadzić ale na razie inwestujemy w firmę i podatki a później siłą perswazji biorę się za domek
  15. witam wszystkich owszem, termin wyznaczony a Pan doktor dostał motywację by mnie zapamiętać więc myślę, że w okolicach I połowy października pozbędę się problemu...staję się coraz mocniejsza fizycznie ale czuję, że psychika mi siada, mam stresa nie wiem jak sobie wytłumaczyć żeby się nie denerwować tym bardziej, że nie mam innego wyjścia jak się poddać tej operacji...a poza tym to jestem na co dzień z moimi "robaczkami"...z Piotrusia jestem bardzo dumna: sam chodzi do szkoły i z niej wraca, odrabia lekcje które tylko sprawdzam i kontroluję, czyta lektury i przynosi dobre oceny, nawet chodzi do sklepu po drobne zakupy, ostatnio uśmialiśmy się do łez bo wysłałam go po sałatę i śmietanę...dźwiga w reklamówce i mówi że strasznie ciężka jest ta sałata, ja zaglądam a tam ....kapusta ale teraz juz wie czym się różni sałata od kapusty Pawełek za to gaduliński się zrobił, gaworzy na całego...nie wiem, może jaki polityk z niego wyrośnie albo co bo uwielbia towarzystwo i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać tak więc jak to mawia kabaretowy Krzynówek :"staramy się cały czas do przodu "
  16. witaj Aniu czuję się raczej dobrze jak na moje możliwości, jest jeszcze kilka spraw zdrowotnych rozpoczętych i niedokończonych ale nie mam innego wyjścia jak tylko być cierpliwą...mam nadzieję że wszystko się poukłada do końca po naszej myśli... mam trochę zmartwień związanych z rodziną zmartwienia te dotyczą i zdrowia i spraw merytorycznych związanych z moja tragedią ale liczę na to że i to się wyprostuje... teraz zbieram w sobie myśli i siły na ostatni etap czyli na operację w październiku, jeżeli to przetrwam to powinno być już z górki... jednak pomimo tego wszystkiego cieszą mnie chwile kiedy Pawełek się do mnie uśmiecha a Piotruś do mnie przytula...kiedys bałam się i zastanawiałam jak to jest jak ma sie dwoje dzieci, czy będę potrafiła kochać oboje ??? i teraz wiem że Piotrusia kocham jeszcze bardziej bo teraz zdaje sobie sprawę z tego ile pracy włożyłam w jego wychowanie i jak bardzo dużo uczuć mnie z nim wiąże i że to już taki prawie nastolatek i kiedy taki "mężczyzna" się do mnie przytula i mówi "kocham Cię mamusiu" to serce mi się raduje a Pawełek tak fajnie przygląda się jak go karmię i za chwilę się śmiecha to cieszy mnie to że rozpoznaje mnie i że będzie znał mamę bo malo brakowało a nie doznałby tego co to "mama", wiem że czasem bywam zamyslona i smutna, wiem że w domu nie jest wszystko tak jak lubię czyli zrobione na "tip top" bo jeszcze nie ta kondycja ale myślę że przyjdzie taki czas że znowu będę z siebie dumna że wychowuję dzieci na wspaniałych mężczyzn i daję im ciepły, przytulny dom gdzie codziennie jest ciepły obiad na stole, wieczorne rozmowy przed zasnięciem, wspólne odrabianie lekcji i radość i duma kiedy osiągaja sukcesy... ale sie rozpisałam
  17. witaj trabi staram sie jak mogę stawac na nogi jak najszybciej się da, jednak nastroje moje bywaja różne, sen z powiek spędza mi myśl o jeszcze jednej operacji a i w tej chwili nie jest mi lekko jednak nie mam innego wyjścia, staram sie jak Krzynówek - cały czas do przodu chłopaków mam cudownych - najstarszy jest bardzo dzielny, średni jest bardzo grzeczny a najmłodszy czasami obdarza słodkim usmieszkiem (to te lepsze chwile), jednak chyba wszyscy odetchniemy już w październiku, gdy będzie po wszystkim
  18. no proszę, czego ja się dowiaduję jaki ten świat mały ja znam miejscowość P... jedne są przed wlotem do miejscowości B... i jedne za miejscowością B...na trasie do miejscowości W....moja mama pochodzi z tych drugich...mały drewniany kościółek...dzieciństwo tzn wszystkie wakacje, ferie, święta itp spędziałm w miejscowości B...mielismy domek po dziadkach...mam tam sporo rodziny i znajomych i bardzo, bardzo tęsknię za tamtymi czasami...domek sprzedany, młyn spalony, pozostały tylko spacery do ruin zamku i nad prosną...kiedyś pyszne kręcone włoskie lody, pyszny chleb z woda i z cukrem (tak się jadało tzn zamiast słodyczy) , spotkania wieczorami w "rynku" (pomnik i cztery drzewa ), no i niezapomniane dyskoteki w domu kultury to były czasy najgorsze jest to że ubogo tam w agroturystykę i nie ma za bardzo noclegów...poza tym kiedyś ta miejscowość tętniła życiem, przyjeżdżały kolonie z czech i niemiec, dużo plażowiczów w weekendy nad zalew a wieczorami atrakcją był młyn... i w każde wakacje oczywiście gościło się pielgrzymowiczów co szli do Częstochowy...było, minęło, szkoda...
  19. bardzo dziękuję za tak miłe i ciepłe słowa od wszystkich pomału dochodzę do siebie, wciąż przeżywam szok w związku z tym co się stało, sama w to wszystko uwierzyć mi trudno, odczuwam teraz "kocioł" uczuć, zaczynam sama siebie obwiniać za to wszystko choć wiem, że nie miałam wpływu na to co się działo.... jest mi bardzo miło, że tak wielu WAS było z Grzesiem w tak ciężkiej chwili, jestem WAM za to wdzięczna... wiem, że jeszcze przede mną długa droga, jeszcze jedna operacja i chciałabym zapomnieć o tym wszystkim tyle, że nie wiem czy się da... jeszcze raz DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA WSPARCIE !!!
  20. MOI KOCHANI !!!!! nie byłam wstanie wszystkiego przeczytać bo dużo tego jest i jest w tym wszystkim sporo emocji ale chciałam przede wszystkim podziękować tak wielu osobom za tak ogromne wsparcie, dobre serce i za życiodajną krew łzy płynęły mi same kiedy czytałam ale i tak przeczyatłam tylko trochę bo nie nadaję sie na takie emocje, tym bardziej że ja tych 3 dni zaraz po porodzie nie pamiętam wcale a potem to obudziłam się "w piekle" ale zniosłam ból i całą resztę bo bardzo pragnęłam wrócić żeby być z moimi "chłopakami", żeby zobaczyc Pawełka teraz dochodzę do siebie, walczę dalej i wiem że jeszcze trochę przede mną ale mam cichą nadzieję, że wytrzymam jeszcze raz bardzo ale to bardzo dziękuję WSZYSTKIM O WIELKICH SERCACH szczególnie dziękuję mężowi który dodawał mi wsparcia w tak trudnych chwilach życiowych DZIĘKUJĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!! więcej napiszę gdy będę silniejsza
  21. witam wszystkich właśnie wyszłam ze szpitala "na przepustkę" dzidziuś nieźle nas postraszył ale najwyraźniej rozmyślił się i stwierdził, że jeszcze zostaje "u siebie" pierwsze plany lekarza były cobym została w szpitalu i łóżka pilnowała ale przeciez to może trwać jeszcze ze dwa tygodnie więc wyszłam i mam mieć do czego wrócić, tak lekarz mnie zapewnił jednak to czego się dowiedziałam to będzie nieciekawie bo szpital 40-lecia się zamyka od przyszłego tygodnia (takie plotki) czy już nie przyjmuje a Brochów od 28 czerwca (chyba ) no i kaplica, zostaje Dyrekcyjna ale żadnej tego nie zyczę, najgorszy szpital (wiem to z autopsji i z opowiadań), zostają jeszcze szpitale w Trzebnicy albo w Opolu ale to jest tak, że jeżeli poród przebiegaga prawidłowo to jest ok ale nie daj Bóg coś pójdzie nie tak to kaplica więc wiadomo co trzeba zrobić żeby rodzic tam gdzie się chce wreście wyspałam się w domku bo w szpitalu na pordówce to masakra, co ja się nasłuchałam wrzasków, jęków, pisków i płaczu.... nie dały baby pospać ok 15 porodów dziennie, wprost produkcja jak w fabryce, taśmowo i nie ukrywam, że mam stresa jak sie tego nasłuchałam ale cóż odwrotu nie ma, jak mawia "Krzynówek" w kabarecie - "staramy się cały czas do przodu" zostaje nam więc czekać na konkretny już sygnał, że dzidzia się zdecydowała na opuszczenie swojego gniazdka i przetrwać poród, wycieczkę Piotrusia, wylewki, hydraulika i koniec roku szkolnego jak na razie to wszystko w ciągu 2 tygodni pozdrawiam wszystkich i do następnego razu, kiedykolwiek on nastąpi
  22. witam wszystkich i dziękuję za pamięć więc odpisuję, że aktualnie jestem chora ale sprawy ciążowe jak na razie układaja się pomyślnie brzuch mam coraz większy i generalnie jeszcze trochę a męzusia przegonię dzidzia kopie na potęgę tak, że zaczynam po nocach nie spać bo fasolka harce wyczynia, co najlepsze że oprócz kopania w dzień, codziennie o godz 22 zaczyna swój breakdance i w tym samym czasie starsze dziecko też dostaje energii i skacze po łóżku więc dwie fasolki dają juz nam popalić ( a szczególnie mnie ) na poczatku marca idę na kontrolne badania i może kolejne USG, zobaczymy co Pan Doktor tym razem dojrzy na monitorze pozdrawiam wszystkich i trzymam kciuki za wytrwałośc w postanowieniach Ania a Ty kiedy szykujesz się na wiesz co pracujesz juz nad tym czy na razie masz w planach ???
  23. ależ dzisiaj ruch na budowie !!!! dwie ekipy - jedna wstawia okna dachowe a druga szykuje sobie wszystko pod tynki, taki ruch, że nie ma gdzie stanąć przeganiali mnie wszyscy tylko z miejsca na miejsce, uwijają się wszyscy na maxa w sumie osiem osób bo cztery z jednej i cztery z drugiej....dawno nie było tak fajnie jestem bardzo zadowolona z decyzji Grzesia, że już przegonił poprzednich tynkarzy, ile ja nerwów przez nich zjadłam przynajmniej na koniec pokazał im co drzemie w "skorpionie" jak mu się na ogonek nadepnie dzisiaj wróciłam z budowy pełna nadziei i zadowolenia oby było tak dalej a dzidzia rośnie sobie pomalutku, mamusię rano sponiewiera w toalecie a potem "wciąga" przeróżności nie koniecznie w odpowiedniej kolejności mam tylko nadzieję, że to dziewuszka bo bardzo kapryśna, zachcianki mam niesamowite, z Piotrusiem może miałam 3 w ciągu całej ciąży a teraz Grześ się skarży że mam 3 dziennie no cóż, to się dopiero okaże
  24. jesteśmy, jesteśmy wypoczęci, usmiechnięci, urlop pierwsza klasa ja to chetnie pojechałabym jeszcze raz ale niestety , rzeczywistość mnie dopadła i trzeba pracować, gotować, prać itd itp na budowie cisza, Grzes walczy z papierologią od wody i tyle i na razie tyle a co u Was słychować ??? Aniu co u Ciebie, jak tam praca i budowa ???
  25. u nas z praca jakby coś drgnęło ale nie wiem czy to na dłużej czy tylko chwilowo na budowie pomału coś tam się dzieje, idzie jak po grudzie ale idzie, woda zrobiona tyle że biurokracja w naszej gminie kuleje i to chyba na obie nogi więc Grześ ma problem za problemem z tą wodą tyle pocieszenia że fizycznie sie leje teraz jesteśmy na etapie załatwiania ekipy do tynków, myślę że w lipcu zaczniemy tynki tyle że nie wiem czy początek czy połowa czy pod koniec miesiąca jeszcze musimy sprzątnąć dół bo została tam częśc klamotów nie wniesiona na strych i muszę pozamiatać i śmieci wyrzucić ale jak juz sobie to zrobię to będzie lux normalnie ze zdrówkiem niestety nie jest tak jak bym chciała najgorsze, że nasza służba zdrowia jest bardziej chora ode mnie i nie wiele jak na razie mogę zdziałać ale też pomału próbuję rozwiązać mój problem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...