Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kropi

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2 266
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez kropi

  1. Wrastania ciąg dalszy... Przyszli pierwsi goście (po Rodzicach, naturalnie ) - posiedzieli, pojedli, popili, pochwalili, pospali - i też tak chcą, zaczęli szukać ziemi . To chyba najlepsza rekomendacja, skoro zatwardziali dotychczas "szufladowcy" zmieniają opcję po osobistej inspekcji A w domku kolejny upgrade - zakupiłem baterię wannową, zamontowałem "temi rencyma" i wreszcie można się kąpać... tym nie mniej - co było łatwe do przewidzenia - na potrzeby mojej szanownej Połowinki 120 l to też mało. Dobra rada dla lubiących kąpielowe pławienie - zainwestujcie w pompę ciepła, zwróci się w kilka miesięcy Dzięki niezawodnym Czytelnikom mam już sposób na uszczelnienie systemu ogrzewania, tym bardziej że teraz jak chwycił mrozik, drewna idzie prawie 2x więcej - 2 spore koszyki czyli pi razy ucho jakieś 0,1 mp na dobę, do tego - jak już pisałem - robi się coraz bardziej mokre bo sięgam do coraz niższych warstw, np. dziś wrzuciłem 3 kłody, które rozpalały się dobre 1/2 godziny . Przez niecałe 2 m-ce przy temperaturach ok. zera poszło tak na oko ze 3-4 metry (zakładając, że kupiłem 10, z czego w zeszłym roku wykonawcy zużyli z metr, od 10.11 zniknęła już ponad 1/3 zapasu z piwnicy). W odwodzie mam tegoroczne 6 kubików "na polu" ale to drewno jest raczej mało suche z założenia, więc chyba kominiarz będzie miał sporo roboty tej wiosny... Dziś wtargałem kilka kłodek, niech obeschną, jutro je domieszam do tego piwnicznego zakalca, zobaczymy co wyjdzie. Tak czy siak - przy takim przerobie koszt ogrzewania drewnem wynosi jakieś 450-500 zł/miesiąc - jak to się ma do innych źródeł? Nadal nie ma jeszcze sterowników do podłogówki, ale pojawił się pierwszy z trzech planowanych promienników - 2kW sprzęt EWT, który poza sporymi rozmiarami w zasadzie nie ma wad - cichy, super wydajny, nie śmierdzi, IMHO lepszy od konwektora bo to ciepło faktycznie "czuć" na skórze, zanim powietrze się nagrzeje, tak jak to z kominka - goście spali w salonie vis-a-vis piecyka i przy temp. powietrza ok. 20 stopni było im za ciepło pomimo, że przyzwyczajeni do blokowych 25 stopni... promiennik daje podobny efekt, oczywiście słabszy, ale i tak przyjemnie. Oprócz tego w kilkanaście minut podgrzał nam (i dzieciom) sypialnie z 17 do 20 stopni pewnego dnia, gdy wróciliśmy zbyt późno, by rozpalić w kominku na czas. Ogólnie polecam, choć może 2kW to trochę dużo na te kilkanaście metrów powierzchni. Tak więc grzejemy kominkiem na okrągło, a przy wiekszych mrozach lub dłuższych przerwach w dokładaniu wspomagamy się ww promiennikiem i farelką (w łazience). Temperatury w środku od min. 17 w sypialni do max. 24 w salonie, ale staram się nie przekraczać 22 na dole, bo i po co tak hajcować... Coś się rozpisałem o tym grzaniu
  2. Wrastania ciąg dalszy... Przyszli pierwsi goście (po Rodzicach, naturalnie ) - posiedzieli, pojedli, popili, pochwalili, pospali - i też tak chcą, zaczęli szukać ziemi . To chyba najlepsza rekomendacja, skoro zatwardziali dotychczas "szufladowcy" zmieniają opcję po osobistej inspekcji A w domku kolejny upgrade - zakupiłem baterię wannową, zamontowałem "temi rencyma" i wreszcie można się kąpać... tym nie mniej - co było łatwe do przewidzenia - na potrzeby mojej szanownej Połowinki 120 l to też mało. Dobra rada dla lubiących kąpielowe pławienie - zainwestujcie w pompę ciepła, zwróci się w kilka miesięcy Dzięki niezawodnym Czytelnikom mam już sposób na uszczelnienie systemu ogrzewania, tym bardziej że teraz jak chwycił mrozik, drewna idzie prawie 2x więcej - 2 spore koszyki czyli pi razy ucho jakieś 0,1 mp na dobę, do tego - jak już pisałem - robi się coraz bardziej mokre bo sięgam do coraz niższych warstw, np. dziś wrzuciłem 3 kłody, które rozpalały się dobre 1/2 godziny . Przez niecałe 2 m-ce przy temperaturach ok. zera poszło tak na oko ze 3-4 metry (zakładając, że kupiłem 10, z czego w zeszłym roku wykonawcy zużyli z metr, od 10.11 zniknęła już ponad 1/3 zapasu z piwnicy). W odwodzie mam tegoroczne 6 kubików "na polu" ale to drewno jest raczej mało suche z założenia, więc chyba kominiarz będzie miał sporo roboty tej wiosny... Dziś wtargałem kilka kłodek, niech obeschną, jutro je domieszam do tego piwnicznego zakalca, zobaczymy co wyjdzie. Tak czy siak - przy takim przerobie koszt ogrzewania drewnem wynosi jakieś 450-500 zł/miesiąc - jak to się ma do innych źródeł? Nadal nie ma jeszcze sterowników do podłogówki, ale pojawił się pierwszy z trzech planowanych promienników - 2kW sprzęt EWT, który poza sporymi rozmiarami w zasadzie nie ma wad - cichy, super wydajny, nie śmierdzi, IMHO lepszy od konwektora bo to ciepło faktycznie "czuć" na skórze, zanim powietrze się nagrzeje, tak jak to z kominka - goście spali w salonie vis-a-vis piecyka i przy temp. powietrza ok. 20 stopni było im za ciepło pomimo, że przyzwyczajeni do blokowych 25 stopni... promiennik daje podobny efekt, oczywiście słabszy, ale i tak przyjemnie. Oprócz tego w kilkanaście minut podgrzał nam (i dzieciom) sypialnie z 17 do 20 stopni pewnego dnia, gdy wróciliśmy zbyt późno, by rozpalić w kominku na czas. Ogólnie polecam, choć może 2kW to trochę dużo na te kilkanaście metrów powierzchni. Tak więc grzejemy kominkiem na okrągło, a przy wiekszych mrozach lub dłuższych przerwach w dokładaniu wspomagamy się ww promiennikiem i farelką (w łazience). Temperatury w środku od min. 17 w sypialni do max. 24 w salonie, ale staram się nie przekraczać 22 na dole, bo i po co tak hajcować... Coś się rozpisałem o tym grzaniu
  3. Faktycznie, znalazłem ten post - ciekawy pomysł, folię namierzyłem w Casto czy Liroyu po kilkanaście zł/rolka, a wełny trochę mi zostało ale chyba z paczkę muszę dokupić, szkoda dutków żeby wróblom w łapy grzało DZIĘKI
  4. Dziś tak nie-budowlanie zupełnie (no, prawie) No bo Święta, jak co roku tradycyjnie zaczęły się we środę 24 grudnia i na tę okoliczność postanowiliśmy rodzinną Wigilię urządzić w naszej chałupce. Fajnie. Od czego zaczynamy? Ano choinka - naturalna, naturalnie, do tego w donicy, coby po recyklingu służyła jako sadzonka (dostałem stosowną instrukcję, jak jej tym razem nie zamordować, jeśli kto ciekawy to opowiem), sprzątanie na 3-biegu (tu niezastąpiona Małżowinka się wykazywała), zaopatrzenie (dobrze, że wcześniej pokupowałem różne szpeja, bo w ostatnie dni widziałem kolejkę przed wjazdem na parking do nieszkodliwego na co dzień pod tym względem Leclerca) - pierwszy raz Wigilia u nas, zawsze u Rodziców a wcześniej u Babci - na szczęście Mama dzielnie czyściła śledzie i organizowała pierogi, bo byśmy nie dali rady. No i fajnie było, tak jakoś - inaczej, no po prostu jakbym w obce kraje wyjechał, tak było niecodziennie, i potem oglądając zdjęcia pomyślałem sobie, jaki ten nasz domek ładny, czego może na co dzień się już nie zauważa, bardziej zwracając uwagę na detale i duperele w stylu listwy, gładzie, farby... a jak się potem na to spojrzy tak z boku to na prawdę jest miło i.. i.... no i taki człowiek sie robi dumny, że taki ładny domek sobie postawił. Wczoraj też miały miejsce pierwsze nie-budowlane czynności upiększające - a mianowicie po długiej przerwie zalałem w końcu akwarium. Wygląda niesamowicie, choć na razie sama woda, piasek i roślinki (większość rybek padła po tym, jak niejaki Staś wsypał coś do akwarium tymczasowego, a potem nakarmił pozostałe rybki całą zawartością pudełka z pokarmem... ) Nie wiem co to było, dość że pewnego pięknego dnia wracam ci ja do domu, a tam cała niemalże załoga zbiornika pływa sobie elegancko brzuchami do góry... Zostały 3 rybcie, w 100 litrach będą miały jak w oceanie. Taka mała dygresja do rzeczy, które się sprawdzają, a mianowicie bardzo chcę pochwalić listwę przypodłogową z wyjmowaną środkową częścią, w którą można wpuścić kable. Potrzebowałem mianowicie zasilania do tegoż akwarium i gdyby nie ta listwa, trzeba by było albo listwę (inną) odrywać, albo ryć ścianę. A tak - 10 cm odwiert podścienny i reszta we framudze oraz wspomnianej listwie - do tego gniazdko natynkowe i szafa gra Do tego listwa plastikowa jest o wiele łatwiejsza w utrzymaniu niż MDFowa czy drewniana (mieliśmy obie w mieszkanku i zawsze coś właziło między nie a ściany, do tego odskakiwały od zatrzasków, co było irytujące). Pewnie trzeba by akrylować, a to dodatkowa robota. W ogóle to też sprawdza się jak na przeprowadzkę jest tak nie do końca wykończone wewnątrz (my np. nie mamy kompletnej ościeżnicy w łazience, między innymi, no i to też uratowało ścianę przed pruciem) bo nie znam nikogo (jeśli znacie to dajcie znać, chętnie poznam) kto tak zaprojektował sobie chałupę, że już nic nie chciał zmieniać. Nie mówię tu o przestawianiu ścian ale właśnie o duperelach - a to puścić kabelek, a to gniazdko, żyrandolek przestawić - takie rzeczy wyłażą w praniu, chyba że projektant jest jasnowidzem A co mnie wkurza? Obecnie np. to, że rury od DGP z wielkim zapałem ogrzewają stryszek (komu to potrzebne?) a z anemostatów powierze wylatuje owszem ciepłe, ale kudy mu do tego żaru, który bucha z kratek w czopuchu? Nikt mi nie mówił, że oryginalne "ocieplenie" tych rur ma charakter głónie marketingowy i że trzeba je będzie dodatkowo opatulać - własnie się zastanawiam, czym i jak to zrobić? Może jakieś sugestie?
  5. Dziś tak nie-budowlanie zupełnie (no, prawie) No bo Święta, jak co roku tradycyjnie zaczęły się we środę 24 grudnia i na tę okoliczność postanowiliśmy rodzinną Wigilię urządzić w naszej chałupce. Fajnie. Od czego zaczynamy? Ano choinka - naturalna, naturalnie, do tego w donicy, coby po recyklingu służyła jako sadzonka (dostałem stosowną instrukcję, jak jej tym razem nie zamordować, jeśli kto ciekawy to opowiem), sprzątanie na 3-biegu (tu niezastąpiona Małżowinka się wykazywała), zaopatrzenie (dobrze, że wcześniej pokupowałem różne szpeja, bo w ostatnie dni widziałem kolejkę przed wjazdem na parking do nieszkodliwego na co dzień pod tym względem Leclerca) - pierwszy raz Wigilia u nas, zawsze u Rodziców a wcześniej u Babci - na szczęście Mama dzielnie czyściła śledzie i organizowała pierogi, bo byśmy nie dali rady. No i fajnie było, tak jakoś - inaczej, no po prostu jakbym w obce kraje wyjechał, tak było niecodziennie, i potem oglądając zdjęcia pomyślałem sobie, jaki ten nasz domek ładny, czego może na co dzień się już nie zauważa, bardziej zwracając uwagę na detale i duperele w stylu listwy, gładzie, farby... a jak się potem na to spojrzy tak z boku to na prawdę jest miło i.. i.... no i taki człowiek sie robi dumny, że taki ładny domek sobie postawił. Wczoraj też miały miejsce pierwsze nie-budowlane czynności upiększające - a mianowicie po długiej przerwie zalałem w końcu akwarium. Wygląda niesamowicie, choć na razie sama woda, piasek i roślinki (większość rybek padła po tym, jak niejaki Staś wsypał coś do akwarium tymczasowego, a potem nakarmił pozostałe rybki całą zawartością pudełka z pokarmem... ) Nie wiem co to było, dość że pewnego pięknego dnia wracam ci ja do domu, a tam cała niemalże załoga zbiornika pływa sobie elegancko brzuchami do góry... Zostały 3 rybcie, w 100 litrach będą miały jak w oceanie. Taka mała dygresja do rzeczy, które się sprawdzają, a mianowicie bardzo chcę pochwalić listwę przypodłogową z wyjmowaną środkową częścią, w którą można wpuścić kable. Potrzebowałem mianowicie zasilania do tegoż akwarium i gdyby nie ta listwa, trzeba by było albo listwę (inną) odrywać, albo ryć ścianę. A tak - 10 cm odwiert podścienny i reszta we framudze oraz wspomnianej listwie - do tego gniazdko natynkowe i szafa gra Do tego listwa plastikowa jest o wiele łatwiejsza w utrzymaniu niż MDFowa czy drewniana (mieliśmy obie w mieszkanku i zawsze coś właziło między nie a ściany, do tego odskakiwały od zatrzasków, co było irytujące). Pewnie trzeba by akrylować, a to dodatkowa robota. W ogóle to też sprawdza się jak na przeprowadzkę jest tak nie do końca wykończone wewnątrz (my np. nie mamy kompletnej ościeżnicy w łazience, między innymi, no i to też uratowało ścianę przed pruciem) bo nie znam nikogo (jeśli znacie to dajcie znać, chętnie poznam) kto tak zaprojektował sobie chałupę, że już nic nie chciał zmieniać. Nie mówię tu o przestawianiu ścian ale właśnie o duperelach - a to puścić kabelek, a to gniazdko, żyrandolek przestawić - takie rzeczy wyłażą w praniu, chyba że projektant jest jasnowidzem A co mnie wkurza? Obecnie np. to, że rury od DGP z wielkim zapałem ogrzewają stryszek (komu to potrzebne?) a z anemostatów powierze wylatuje owszem ciepłe, ale kudy mu do tego żaru, który bucha z kratek w czopuchu? Nikt mi nie mówił, że oryginalne "ocieplenie" tych rur ma charakter głónie marketingowy i że trzeba je będzie dodatkowo opatulać - własnie się zastanawiam, czym i jak to zrobić? Może jakieś sugestie?
  6. Dzięki za piękne życzenia od pięknej nieznajomej Ja też życzę wszystkim Gościom mojego dzienniczka samych radosnych chwil, a w Święta - krótkiego przystanku, oddechu, nabrania dystansu do codziennej gonitwy i przemyślenia krótkiego, ale jakże ważnego pytania - czy dom dla nas, czy my dla domu? Bo czasem lubi się to nam pomieszać...
  7. kropi

    Grupa łódzka

    Przedszkole mogę polecić ale w centrum, prowadzą go Siostry Służebniczki i mieści się na Sienkiewicza 60. W sumie to same plusy, w głębokiej opozycji do modnego niegdyś przedszkola Montesori na Jaracza
  8. Przedszkole mogę polecić ale w centrum, prowadzą go Siostry Służebniczki i mieści się na Sienkiewicza 60. W sumie to same plusy, w głębokiej opozycji do modnego niegdyś przedszkola Montesori na Jaracza
  9. kropi

    Grupa łódzka

    Sam zacząłem się zastanawiać czy nie jest to winą np. przypieczonego kurzu z DGP czy ogólnie fruwającym pyłom budowlano-bytowym, wpraswdzie żona zmywa podłogi przynajmniej raz dziennie ale na drugi dzień i tak jest syf Ale sprawa się chyba wyjaśniła - w końcu po 2 tygodniach brąchania Młody zagorączkował i dostał antybiola, no i dziś była druga cała noc przespana Natomiast starszy jakoś w ogóle nie choruje, choć wcześniej normą była co najmniej 1 infekcja w miesiącu. Tyle że trochę brącha, ale już jakby mniej.
  10. Sam zacząłem się zastanawiać czy nie jest to winą np. przypieczonego kurzu z DGP czy ogólnie fruwającym pyłom budowlano-bytowym, wpraswdzie żona zmywa podłogi przynajmniej raz dziennie ale na drugi dzień i tak jest syf Ale sprawa się chyba wyjaśniła - w końcu po 2 tygodniach brąchania Młody zagorączkował i dostał antybiola, no i dziś była druga cała noc przespana Natomiast starszy jakoś w ogóle nie choruje, choć wcześniej normą była co najmniej 1 infekcja w miesiącu. Tyle że trochę brącha, ale już jakby mniej.
  11. kropi

    Grupa łódzka

    Kropi, zespół corrao, zespół corrao...astma... Ale nic bym nie robiła specjalnego Może i jest to jakiś trop, ale mam wrażenie że to glut jest przyczyną pierwotną, bo kaszel jest ewidentnie "mokry". Dziwne tylko, że ów glut pojawia się w zasadzie w momencie położenia do łóżeczka i faktycznie nasila się na dranem tak, że młodszy Młody budzi się i ląduje u nas w łóziu. W dzień sobie pokasłuje, ale bardzo rzadko. Tego FEV1 też mu na razie nie zbadam, bo obawiam się, że nie dmuchnie tak jak trzeba. Ano, pożywiom-uwidim. Dzięki
  12. Kropi, zespół corrao, zespół corrao...astma... Ale nic bym nie robiła specjalnego Może i jest to jakiś trop, ale mam wrażenie że to glut jest przyczyną pierwotną, bo kaszel jest ewidentnie "mokry". Dziwne tylko, że ów glut pojawia się w zasadzie w momencie położenia do łóżeczka i faktycznie nasila się na dranem tak, że młodszy Młody budzi się i ląduje u nas w łóziu. W dzień sobie pokasłuje, ale bardzo rzadko. Tego FEV1 też mu na razie nie zbadam, bo obawiam się, że nie dmuchnie tak jak trzeba. Ano, pożywiom-uwidim. Dzięki
  13. Zasiedlania ciąg dalszy... Od niedawna mamy już "prawdziwy" prąd 2-taryfowy, jak najbardziej mieszkalny - mozna trochę odetchnąć bo przestaje zagrażać wizja 1000-złotowych rachunków za prunt. Choć i tak nie jest źle, biorąc pod uwage że na ów prunt jest wszystko (łącznie z ogrzewaniem, którego jednak chwilowo nie włączam, bo kominek wystarcza w zupełności) zużycie dobowe w granicach 13 kWh uważam za znośne. Za wcześnie jeszcze aby czynić statystyki co do taryfy (wzięliśmy G12w czyli cały weekend, 13-16 i 22-7 jest ten "tańszy"), niech choc z miesiączek upłynie to dam cynia, co i jak. Co do drewna... hmm, składowanie go w niewentylowanej piwnicy to był poważny błąd, dokopując się do głębszych warstw stwierdzam coraz to obficiej występujące pleśnie i butwie (to taki rzeczownik odimiesłowowy ), drewno pali się tak sobie, często sycząc i gęste puszczając wapory, co jak słyszałem nie wpływa dodatnio na wartość kaloryczną. Idzie go wg mnie sporo, nie mam miarki w oku i nie wiem ile to kubików, ale 1 dość ciężki kosz to za mało na całą dobę. Na szczęście nie trzeba zbyt często ładować, zwykle 3x dziennie wystarcza z zapasem, tzn. jest jeszcze żar i nie trzeba rozpalać na nowo. Jeszcze co do ogrzewania - na początku turbina DGP była baaardzo głośna, wręcz uniemożliwiała spanie tak że programowałem ją aby pracowała w godzinach 18-22. Teraz, po kilku tygodniach i podłożeniu dodatkowej warstwy wełny pod urządzenie, jest o wiele ciszej - w sypialni słychac tylko szum z anemostatu, na schodach bezpośrednio pod nią słychać ciche buczenie. Co ciekawe, im niższe obroty tym też buczenie głośniejsze i bardziej upierdliwe, takie wibrujące, pulsujące, wkręcające się w mózg, właściwie bardziej wyczuwalne niż słyszalne. Ale widać, ze sie wyrabia, może jeszcze tydzień-dwa i w ogóle nie będzie słyszalne? Do pipla są programatory kupowane w markietach budowlanych - a niestety wszędzie jest jeden i ten sam model dokładnie tej samej firmy - importer jest z Czech a producent - wiadomo . Mam też 4 starsze, z których 2 już nie działają. Kurde, dopłaciłbym chętnie do programatorów, które pochodza w systemie ciągłym przez te 2-3 lata a nie zastanawiał się, czy mi włączy bojlerek czy też nie. Wczoraj koleżanka Małżonka znów zużyła mi całą ciepłą wodę (grrr...) - jednak 50 litrów na 4 osoby to trochę mało aby grzać toto tylko w taniej taryfie, muszę zmienić program zahaczając niestety o drogi prąd. Albo uzbierać na krany do górnej łazienki... Niestety ten miesiąc finansowy był wyjątkowo perfidny, bo nie dość że są stałe płatności miesięczne, do tego coroczne, to jeszcze popsuł nam się samochód i komputer - i krany musiały poczekać. Zaraz za kranami są jeszcze drzwi na piętrze, tarasik, zjazd do garażu, balkoniki, tynk zewnętrzny - no i całe podwórko, jak na razie pokryte chwastem i śmieciem, czyli jednym słowem entropią pod róznymi postaciami. Pomijam drobiazgi typu zasłony do okien (jak na razie mamy styl holenderski, mnie się podoba ), mebli (dotychczas 100% z bloku, nie licząc materacy), garderoby...........
  14. Zasiedlania ciąg dalszy... Od niedawna mamy już "prawdziwy" prąd 2-taryfowy, jak najbardziej mieszkalny - mozna trochę odetchnąć bo przestaje zagrażać wizja 1000-złotowych rachunków za prunt. Choć i tak nie jest źle, biorąc pod uwage że na ów prunt jest wszystko (łącznie z ogrzewaniem, którego jednak chwilowo nie włączam, bo kominek wystarcza w zupełności) zużycie dobowe w granicach 13 kWh uważam za znośne. Za wcześnie jeszcze aby czynić statystyki co do taryfy (wzięliśmy G12w czyli cały weekend, 13-16 i 22-7 jest ten "tańszy"), niech choc z miesiączek upłynie to dam cynia, co i jak. Co do drewna... hmm, składowanie go w niewentylowanej piwnicy to był poważny błąd, dokopując się do głębszych warstw stwierdzam coraz to obficiej występujące pleśnie i butwie (to taki rzeczownik odimiesłowowy ), drewno pali się tak sobie, często sycząc i gęste puszczając wapory, co jak słyszałem nie wpływa dodatnio na wartość kaloryczną. Idzie go wg mnie sporo, nie mam miarki w oku i nie wiem ile to kubików, ale 1 dość ciężki kosz to za mało na całą dobę. Na szczęście nie trzeba zbyt często ładować, zwykle 3x dziennie wystarcza z zapasem, tzn. jest jeszcze żar i nie trzeba rozpalać na nowo. Jeszcze co do ogrzewania - na początku turbina DGP była baaardzo głośna, wręcz uniemożliwiała spanie tak że programowałem ją aby pracowała w godzinach 18-22. Teraz, po kilku tygodniach i podłożeniu dodatkowej warstwy wełny pod urządzenie, jest o wiele ciszej - w sypialni słychac tylko szum z anemostatu, na schodach bezpośrednio pod nią słychać ciche buczenie. Co ciekawe, im niższe obroty tym też buczenie głośniejsze i bardziej upierdliwe, takie wibrujące, pulsujące, wkręcające się w mózg, właściwie bardziej wyczuwalne niż słyszalne. Ale widać, ze sie wyrabia, może jeszcze tydzień-dwa i w ogóle nie będzie słyszalne? Do pipla są programatory kupowane w markietach budowlanych - a niestety wszędzie jest jeden i ten sam model dokładnie tej samej firmy - importer jest z Czech a producent - wiadomo . Mam też 4 starsze, z których 2 już nie działają. Kurde, dopłaciłbym chętnie do programatorów, które pochodza w systemie ciągłym przez te 2-3 lata a nie zastanawiał się, czy mi włączy bojlerek czy też nie. Wczoraj koleżanka Małżonka znów zużyła mi całą ciepłą wodę (grrr...) - jednak 50 litrów na 4 osoby to trochę mało aby grzać toto tylko w taniej taryfie, muszę zmienić program zahaczając niestety o drogi prąd. Albo uzbierać na krany do górnej łazienki... Niestety ten miesiąc finansowy był wyjątkowo perfidny, bo nie dość że są stałe płatności miesięczne, do tego coroczne, to jeszcze popsuł nam się samochód i komputer - i krany musiały poczekać. Zaraz za kranami są jeszcze drzwi na piętrze, tarasik, zjazd do garażu, balkoniki, tynk zewnętrzny - no i całe podwórko, jak na razie pokryte chwastem i śmieciem, czyli jednym słowem entropią pod róznymi postaciami. Pomijam drobiazgi typu zasłony do okien (jak na razie mamy styl holenderski, mnie się podoba ), mebli (dotychczas 100% z bloku, nie licząc materacy), garderoby...........
  15. kropi

    Grupa łódzka

    No to się nam zrobił kącik porad zdrowotnych Dla towarzystwa dopisze, że moje potomstwo ciągle kaszle w nocy - nie gorączkuje, nic się nie dzieje tylko glut i kaszel. I to głównie wieczorem i w nocy. W dzień są obaj wzorem żywych i zdrowych dzieci. No cóż... Co do wysokiej gorączki u dzieci przyczyn może być 1000, na dzień dobry zrobiłbym badania podstawowe, w tym bad. moczu, i jak tam nic nie wyjdzie to tak jak radzi EZS zdjątko płuc. Częste ostatnio są zapalenia mykoplazmatyczne, których nie słychać, ledwo widać w RTG a ciągną się w nieskończoność, bez antybiola ani rusz. A propos rentgenów i pediatrów to kiedyś przeżyliśmy horror w czystej formie - Młodemu cośtam było, no i pediatryczka rejonowa zleciła RTG, potem bierze to zdjęcie, ogląda, blednie, czerwienieje, znów blednie - w oczy nie patrzy i daje skierowanie na USG śródpiersia z dopiskiem cito. Hmm, zaczyna mi to mocno śmierdziec więc pytam, ossochozi - pani mówi, że sylwetka serca jej się nie podoba i wygląda to trochę jak... neuroblastoma Wziąłem to zdjęcie i Młodego pod pachę (akurat zepsuł się samochód więc wszystko by bus) i dawaj na pulmonologię, kto jak kto ale tamci się znaja na rentgenach - przyszedł doktor, popatrzył na Młodego, popatrzył na zdjęcie, powiedział "iiiii, tam od razu neuroblastoma, serce jak serce, grasica jak grasica", no to już trochę uspokojony w autobus i na onkologię, tak na wszelki wypadek, tam miła pani doktor wzięła zdjęcie, patrzy i mówi że wszystko jest ok tylko zdjęcie krzywo zrobione Nikomu nie życzę, schudłem tego dnia ze 2 kilo, a wspomnianą panią doktór z rejonu omijam szerokim łukiem.
  16. No to się nam zrobił kącik porad zdrowotnych Dla towarzystwa dopisze, że moje potomstwo ciągle kaszle w nocy - nie gorączkuje, nic się nie dzieje tylko glut i kaszel. I to głównie wieczorem i w nocy. W dzień są obaj wzorem żywych i zdrowych dzieci. No cóż... Co do wysokiej gorączki u dzieci przyczyn może być 1000, na dzień dobry zrobiłbym badania podstawowe, w tym bad. moczu, i jak tam nic nie wyjdzie to tak jak radzi EZS zdjątko płuc. Częste ostatnio są zapalenia mykoplazmatyczne, których nie słychać, ledwo widać w RTG a ciągną się w nieskończoność, bez antybiola ani rusz. A propos rentgenów i pediatrów to kiedyś przeżyliśmy horror w czystej formie - Młodemu cośtam było, no i pediatryczka rejonowa zleciła RTG, potem bierze to zdjęcie, ogląda, blednie, czerwienieje, znów blednie - w oczy nie patrzy i daje skierowanie na USG śródpiersia z dopiskiem cito. Hmm, zaczyna mi to mocno śmierdziec więc pytam, ossochozi - pani mówi, że sylwetka serca jej się nie podoba i wygląda to trochę jak... neuroblastoma Wziąłem to zdjęcie i Młodego pod pachę (akurat zepsuł się samochód więc wszystko by bus) i dawaj na pulmonologię, kto jak kto ale tamci się znaja na rentgenach - przyszedł doktor, popatrzył na Młodego, popatrzył na zdjęcie, powiedział "iiiii, tam od razu neuroblastoma, serce jak serce, grasica jak grasica", no to już trochę uspokojony w autobus i na onkologię, tak na wszelki wypadek, tam miła pani doktor wzięła zdjęcie, patrzy i mówi że wszystko jest ok tylko zdjęcie krzywo zrobione Nikomu nie życzę, schudłem tego dnia ze 2 kilo, a wspomnianą panią doktór z rejonu omijam szerokim łukiem.
  17. I tu się zgodzę - od kiedy podłączyłem antenę TV zużycie wzrosło o jakieś 3 kWh, jeszcze muszę to sprawdzić w dłuższej perspektywie ale jak na razie odczyty nie kłamią... Na szczęście od wtorku mamy 2 taryfy, przeprogramowałem bojler żeby chodził prawie tylko w tej niby "taniej", zobaczymy czy zonka będzie sobaczyć czy może nawet nie zauważy Na próbę jednorazowo zagrzałem też wodę w drugim, na razie nie używanym bojlerze 120 litrów, który docelowo ma ogrzewać wodę dla potrzeb górnej, "głównej" łazienki oraz kuchni i wiecie co - na 3 dzień woda leci nadal fest ciepła, może nie gorąca - ale wystarczy. Jest więc szansa, że ten drugi będzie mógł chodzić tylko w taniej, bez konieczności podgrzewania od 18.00.
  18. kropi

    MAM DOŚĆ

    To się nazywa prawo serii - ja mam tak jeśli chodzi o auta (zwykle psują się oba na raz, już kolejny rok), dyżury (po serii spokojnych przychodzi seria koszmarków, właśnie teraz taką mam, ale może już się kończy, dziś na razie tfu tfu spokój ), finanse (zwykle jak mam większe wydatki to któraś robota nie wypłaca i jadę po bandzie aż iskry lecą, patrz listopad 2008), na szczęście serie się kończą, i Twoja pewno też dobiega końca więc myśl pozytywnie i zaklinaj przyszłość, to działa
  19. Podłogówka wszędzie. Też bym tak zrobił, choć mam elektrykę + kominek, ale w drewnianym stropie ponoć kable nie bałdzo. Spałem kiedyś w sypialni z podłogówką i było b. miło, zwłaszcza jak rano człowiek nogą nie trafił w bambosza Względem ogrzewania to tak zaobserwowałem, że komfort odczuwalny subiektywnie jest wprost proporcjonalny do powierzchni grzewczej i odwrotnie do różnicy temperatur między grzejnikiem a pomieszczeniem. Czyli podłogówka jest bliższa temu ideałowi niż kaloryfery, o kominku nie wspomnę
  20. Jako że wymiana doświadczeń... Ile Wam idzie prądu? U nas to jest tak: teoretycznie mamy wszystko na prąd - ogrzewanie, wodę (bojler, na razie 1x50l), kuchenkę (indukcja) + turbina DGP. Rodzina liczy 4 osoby, żarówki w większości energooszczędne, podłogówki jak na razie nie włączałem, bo kominek utrzymuje miłe 18-24 stopnie, i idzie nam ok. 11 kWh/d. Bojler grzeje w godz. 18-23 i 6-8, turbina pracuje od 18 do 6 rano. Dużo to czy mało? Jak jest u Was?
  21. kropi

    Grupa łódzka

    Ja się właśnie przekonuję na własnej skórze, że warto było zainwestować w Jotula, który może nie 6, ale 4 to kosztował, ale za to trzyma żar przez 12-13 godzin, nic się nie rozszczelnia a obsługa jest banalnie prosta - 1 wajcha moja-twoja, z bajerów ma jedynie drzwiczki dzielone, jak w starym autobusie i w sumie to dla tych drzwiczek go kupiłem (oprócz tego że ładnie wygląda to można dzięki temu używać go jak palenisko otwarte, co się przydaje do szybkiego nagrzania salonu). Jeden minus to brak popielnika czyli raz w tygodniu muszę go wygasić i wygarnąć zawartość. Palimy praktycznie na okrągło a rozpalanie w większości przypadków polega na dorzuceniu paru szczapek na żar i rozdmuchaniu. Jak na razie jest to jedyne źródło ciepła nie licząc farelki, i daje radę na 150m dom.
  22. Ja się właśnie przekonuję na własnej skórze, że warto było zainwestować w Jotula, który może nie 6, ale 4 to kosztował, ale za to trzyma żar przez 12-13 godzin, nic się nie rozszczelnia a obsługa jest banalnie prosta - 1 wajcha moja-twoja, z bajerów ma jedynie drzwiczki dzielone, jak w starym autobusie i w sumie to dla tych drzwiczek go kupiłem (oprócz tego że ładnie wygląda to można dzięki temu używać go jak palenisko otwarte, co się przydaje do szybkiego nagrzania salonu). Jeden minus to brak popielnika czyli raz w tygodniu muszę go wygasić i wygarnąć zawartość. Palimy praktycznie na okrągło a rozpalanie w większości przypadków polega na dorzuceniu paru szczapek na żar i rozdmuchaniu. Jak na razie jest to jedyne źródło ciepła nie licząc farelki, i daje radę na 150m dom.
  23. Hej - schody są sosnowe, a taras.. hmm, chyba też - nie pamiętam, dawno to było - tzn. konstrukcja nośna bo desek jeszcze nie ma - a wymyśliłem sobie drewno egzotyczne, które niestety kosztuje, ale nie trzeba co roku malować. Te belki konstrukcyjne były malowane przed 2 laty a wołają już pędzla dosyć głośno Co do pudeł - nasza firma przeprowadzkowa wypożycza je nieodpłatnie za kaucją - osobiście polecam to rozwiązanie, bo "sklepowe" są często albo za duże albo za małe, albo są uszkodzone... Nam poszło lekko licząc ze 100 szt łącznie z tymi co nam panowie dowieźli. Tak mnie naszło jeszcze jedno przemyślenie - kładąc instalację elektryczną warto dać w każdym narożniku pokoju w odległości powiedzmy z 50 cm od samego narożnika po 2 puchy, i je zatynkować, niekoniecznie od razu montować gniazdko. Myśmy wszystko niby zaplanowali i w zasadzie jest ok, z tym że mamy sporo gniazdek niewykorzystanych (większość ) i kilka, których nie ma, a by się przydały. A wracając do tematu internetu - dziś mam edge'a na 2-3 kreski i jest naprawdę ok. Więcej mi nie trzeba.
  24. Kiedyś z nimi gadałem - jest jakaś przedpotopowa centrala na miedzianych kablach, wszyscy sąsiedzi co mieli neo szybko z niej uciekli, bo rwało co chwilę i nie szło nic ściągnąć. W sumie jak na moje potrzeby (emalie, forum, allegro) EDGE byłby nawet nawet, gdyby się był nieco ustabilizował. Stąd pomysł na antenkę. Dodatkowy plus jest taki, że mam interka gdzie bądź, co też ma swój urok
  25. Ano nie powiem, mieszka się zaje...fajnie na tyle, że wcale nie mam ochoty się stamtąd oddalać, najchętniej spędzałbym całe dnie w chałupie i okolicach na beztroskim "dłubaniu" . Całe zaś wieczory mógłbym siedzieć i gapić się w ogień (naprawdę fascynujące zajęcie, nie przypuszczałem że aż tak). Mógłbym też leżeć pod pierzynką (o wiele fajniej się leży w temp. 18 stopni niż 24 jak w bloku, naprawdę - człowiek budzi się bardziej wyspany choć mniej się chce wyłazić z wyrka...) i słuchać jak włącza się turbinka od DGP - niezłe schizy, c'nie? Jak na razie wielką radość daje mi palenie w kominku, taka świadomość że "sam, temi rencyma" robię sobie ciepło w domu, że jak nie napalę to będę miał kłopot, jak nie odgarnę śniegu i nie posypię to nie wyjadę (choć nie było jeszcze żadnej większej śnieżycy, ale taka mała ligawica już się przydarzyła) - no kurcze, co tu mówić, inny świat. Najbardziej brak mi tego internetu, teraz jak siedzę w robocie to korzystam bo nie wiadomo, kiedy znów się zdarzy Właśnie latam po sklepach prowadzących anteny gsm-owe i rozważam różnice między anteną panelową a Yagi. Najchętniej wziąłbym taką klejoną do szybki, na przyssawkę - ale takich chyba nie robią. Cieszy mnie cisza, w której słychać tylko monotonne buczenie filtra od akwarium - w Łodzi zupełnie tego nie słyszałem, tutaj - zastanawiam się, jak to wyciszyć Mój syn zafascynował się gwiazdami - wyraźnie widać Oriona, Hiady, Niedźwiedzice - choć to w sumie rzut beretem z miasta. Dla młodszego wielka frajda to schody - łazi po nich w górę i w dół z wyraźnym zaangażowaniem w temat, wie już gdzie jest jego pokój i pokazuje paluszkiem w górę, że "tam". Co dzień widujemy zwierzynę znaną dotychczas z zoologa i obrazków - a to zajączka, a to sarenkę, a to bażanta czy kuropatwę (nigdy nie mam pewności), nie mówiąc już o jeżach, różnych drobnych ptaszkach, żuczkach i innych żywotnych. Dzieci w szkole latem bawią się w ogródku położonym na skraju lasu, wszyscy się znają i mówią sobie "dzień dobry" przy wejściu, nawet starsze dzieci kojarzą już Młodego, co w większych szkołach nieczęsto się zdarza. Fajne jest to, że idąc do auta nie muszę zamykać drzwi, po powrocie z zakupów zostawiam podniesiony bagażnik i lecę z torbami do domu, w ogóle auto można zostawić otwarte - w bloku zawsze była jakaś niewidzialna bariera między "w domu" a "na dworze", ten melanż zapachów na klatce i w windzie, te wścibskie oczka zza zasłonek sledzące każdy krok - tu czuję wolność, radość i swobodę, nawet gdyby dom był o połowę mniejszy to warto, warto, warto było się mordować przez te 2 lata z górką i wiem, że najfajniejsze mieszkanie w super-apartamentowcu nie dałoby mi tyle radości, co ta chatynka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...