Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Noxili

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    194
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Noxili

  1. Trzymam kciuki z zdrowie Komtura . Zdrowiej nam szybko.
  2. Kupiłem ja w allegro za coś ok 900 z wliczonym kurierem,To jest model Aramis. Juz niema ogłoszeń z tego sklepu co kupowałem ale model jest dostepny u kilku innych sprzedawców.Do tego (tez przez internet) rury z grubej stali żaroodpornej (podróbka Bertrama) coś ok 200 zł z kosztami przesyłki. PS sprawdziłem w archiwum maili i sklep sprzedaje dalej ale sprzedaje tylko jeszcze tańszy model Primo: http://allegro.pl/piecyk-kominkowy-primo-7-kw-koza-przedstawiciel-i1311223716.html
  3. Tak naprawdę to jak będzie brak dokumentów to mozna tylko ramowo określić wiek budynku . A w niektórych przypadkach np gdy budynek był remontowany takie określenie jest bardzo trudne.Sam mieszkam w takim staruszku . Jedyna pewną data jest data przedostatniego duzego remontu bo pod podłogą zachował się rachunek dla cieśli i tartaku z datą 1928.Ewentualnie jak bardzo by ci zależało można określić wiek drewna np wieźby .metodami stosowanymi w archeologii.
  4. Jako właściciel tej ostatniej kozy dorzucę fotekę: http://img560.imageshack.us/img560/1935/crw848701.jpg Z kozy jestem bardzo zadowolony, jest to teraz juz drugi sezon grzewczy z tą koza jako podstawowym ogrzewaniem domku.(sypialnia ogrzewana jest elektrycznie). Palę głównie bukiem , często tez uzywam obrzynków tartacznych (straszna taniocha to te kawały drewna na zdjeciach) ale to mniej wygodne bo trzeba często dokładać.
  5. Wielkie dzięki za fotki .Przy okazji przypomniało mi sie ze mam takie jakby ozdobne szyszki -żeliwne nasady na rury wiec będzie czym wykańczać szczyty lamp. Wykonanie lampek chyba na wiosną ale kto wie?
  6. Noxili, ale żonę trzeba jeszcze przekonać, nie? Myślę że juz oboje sa przekonani, tylko szukają jakiegoś usprawiedliwienia przed nimi samymi s. W końcu kupili dom, własnie go wykańczają...a tak naprawdę ten dom im nie pasuje.
  7. Dzieciaki nazbiarały puchate owoce kasztanowca i teraz tego pełno w całym domu Kasztanowiec jadalny rośnie w naszych warunkach i ma się dobrze Tak apropo Kasztanowca jadalnego . Jeden egzemplarz rośnie w arboretum nad Lądkiem Zdrojem na granicy Śnieznickiego Parku Krajobrazowego. . Tam klimat jest zdecydowanie ostrzejszy niz w 90 % Polski. . Sniegu w zimie tam tyle że człowiek zapada się czasem po pas.
  8. Marku ja po analizie twoich postów zrozumiałem jedno : Ty już podjęłeś decyzje Teraz szukasz tylko wytłumaczenia dla siebie i najbliższych na to by sprzedać działke. Nie pasi Ci działka to ja sprzedaj. Nie staraj sie znaleść racjonalnego uspraiedliwienia na swoje postępowanie . Miejsce na dom trzeba pokochć i tyle. Ty tam bedziesz nieszczęśliwy.Ba! znajdziesz nawet 1000 dowodów na to że chemia dla mieszkańców takiego domu jest szkodliwa . Efekt placebo. Sprzedaj i wracaj do miasta. Nie każdy sie nadaje do mieszkania w domu na wsi.
  9. Chemia jest wszędzie , Nie uciekniesz od niej . Od "zwykłego miasta" wiatr roznosi zwiazki chemiczne i areozole po 50 km wokół i więcej.Udział chemii typowo rolniczej w przecietnym zatruwaniu człowieka jest dość nikły. Chyba nie jesteś az takim zwolennikiem ekozycia że z otoczenia swojego i rodziny wyrzuciliście wszystkie batoniki, cukierki ,sosy kupne, fabryczne mieszanki przypraw,zero soczków fabrycznych(bo izoglukoza), w domu masz zaawansowany system filtrowania wody i powietrza, dom to sciany z gliny malowane farbą naturalną(np skrobia +wapno + naturalny czysty barwnik),podłogi to deski niemalowane lub woskowane na gorąco lub polepa ,ostry rezym na meble(tylko lite drewno+wosk lub olej lniany )itp??? Bo wtedy to odbecność niektórych chemicznych substancji ochrony roślin jest istotna o ogólnym bilansie . Co do zapobiezenia zawiewaniu oprysków na waszą dzałke: płot -parkan na wyższej podmurówce i podwójna warstwa desek na parkanie pomiędzy tym folia. Plan lepszy ale droższy - zakup pola "zapłotowego" . Sam mam podobny problem ale mam nadzieje że część pieniedzy zainwestowanych w zakup pola zwróci się dzięki przejśćiu na KRUS. I jeszcze jedna uwaga z toksykologii- człowiek poddany systematycznie działaniu danej toksyny uodparnia się w jakimś stopnu na nią. Dawka nikotyny w 1 paczce papierosów jest smiertelna dla niepalacego- a dla palacza nie. Identycznie jest z ołowiem , rtecia czy arszenikiem.
  10. Mam schody z 1928 roku i nie skrzypią praktycznie wcale.I to nie zależnie od pory roku.Stopnice nieco starte ale nie skrzypią. Kwestia wiec umiejętności stolarza a nie tego że drewno zawsze skrzypi.
  11. Technologicznie rzec ujmujac sama woda nie jest jakims totalnym problemem dla budowli. Zalezy kiedy i jak to zbudowano. Szwagier mieszka w kamienicy stojacerj tuz nad rzeką, Mury budynku maja tak z 450 lat, pod spodem jest loch - piwnica. W czerwcu 1997 w czasie powodzi obudziło go stukanie w okno ... patrzy a tu metr od parapetu spietrzona woda wiruje.I to woda zapieprza tak ze 500 m wyzej na rzece zerwała żelbetowa kładkę .Budynek po powodzi osuszono i jak stał tak stoi.Po przeciwnej stronie rzeki od "śfagrowej " kamieniczki jest dom. Dom jest tak postawiony ze w 1/3 wisi nad lustrem rzeki i robi tak od jakis 100 lat. 200m od zerwanej kładki betonowej stoi most kamienny z 1570- któregoś . Z mostku w czasie powodzi nie odpadł nawet kamyk. Tak ze technicznie jest mozliwe wszystko . Tyle że ta wilgoć... z drugiej strony mieszkam w domu gdzie wewnątrz domu mam studnię i nie narzekam. Tak czy inaczej obadaj , obmacaj i słuchaj intuicji . Nie daj sie ponieść emocją typu "To taka biedna ruinka, zaopiekuję się nią..." PS ostatnio ogladałem nietypowy horror "Krabat" (polecam ten film ) i jestem pod wrażeniem wszelkich młynów. http://img836.imageshack.us/img836/123/1344291.jpg http://img827.imageshack.us/img827/7229/1344361.jpg
  12. W Chinach naliczyłem 24 szt duże i małe piramidy. to wiecej jak w Egipcie W egipcie i sudanie jest ok 2000 piramid.O mastabach nie wspomne. Większość piramid to raczej takie paro /paronastometrowe piramidki.I to w stanie ruiny.
  13. Noxili

    Astronomia

    Marny fake. Od kiedy księżyc ma atmosferę???
  14. Zleceń w firmie trochę mniej.Sezon remontowy powoli zbliża się do finału. więc będzie jakiś ciąg dalszy powieści. Co do studni to bardzo możliwe że też takie miała zadanie.
  15. Dodam tylko ze sens z zastanawianiem sie nad linką jest wtedy gdy istotne jest przesyłanie przez siec energrtyczna dodatkowych sygnałów.Czyli jeżeli myślimy nad niektórymi instalacjami Inteligentnego Domu albo zakładamy ze upowszchni kiedyś się internet z gniazdka 220V. W innym wypadku raczej niema sensu bawić sie w linkę.Podstawowa zaleta linki poza gietkościa jest to ze lepiej przewodzi sygnały nieco wyższej częstotliwości.
  16. Nie mam doświadczeń z użyciem pokostu do podłóg. Za to pokostem wykańczałem swoje samodzielnie robione parapety okienne. http://img265.imageshack.us/img265/681/pict0244c.jpg http://img580.imageshack.us/img580/2446/pict0247h.jpg Pomimo tego, że uwielbiam stare technologie to chciałbym ci odradzić zastosowanie pokostu do desek podłogowych. Obecny pokost jest inny niz dawniej produkowany(np z poczatku XX wieku) . Starszy zawierał duże ilości sykatywy ołowiowej, ale za to schnął duuuużo szybciej. Ze wspłczesnym pokostem bedzie problem: 1' Zapach pokostu bardzo długo sie unosi w pomieszczeniu(do 2-3 miesiecy) 2 pokost naprawde długo schnie , musisz nakładać go kilkakrotnie (najlepiej jak jest gorący) ai tak pełna wytrzymałość osiagnie po kilku miesiacach wcześciej bedzie się brudził.Wszelkiie meble zostawiaja w takim przypadku odciski. Jeżeli masz wybór uzyj oleju fabrycznego do podłóg. Jeżeli nie mozesz (niechcesz ) uzyć chemii bo np jesteś na jakiś składnik uczulona pomyśl raczej o starszej technologi - woskowaniu podłóg . Ekstremalna w utrzymaniu .
  17. Wiesz zawsze można ekstra wyciszona piwniczke do przetrzymania gości zbudować i zpiąć z zapadka wpietą pod alarm.W sumie ja coś nawet takiego wykutego w skale pod domem to juz mam Dorobić tylko właz z zapadnią i I loszek -pieszczoszek (kto grał w Dungeon Kepeera to wie co to jest)jak znalazł. po 10 dniach u o samej wodzie włamywacz zaczołby sie zastanawiać która noge sobie zjeść sobie najpierw. http://img265.imageshack.us/img265/4370/piwnicas.jpg A tak na powaznie to w tej studni chcę z czasem dorobić taka winde kosz na łańcuchu i skazywać na dożywocie tam co "ślachetniejsze trunki". I u góry dorobić stalowa klapę ,potężny kołowrót z zębatkami i voila piwniczka na wino. A co do Cośia poczekam aż w polsce Unia wymusi takie prawo jak w Anglii Jak znajdziesz coś wartościowego to nalezy ci sie prawnie odstępne w cywilizowanej wysokości . Ostatnio facet za znalezienie trzech pozłacanych mieczy z przed 1200 lat dostał na spółkę z właścicielem gruntu 1000 000 funciaków. Poczatkowo miał dostać 10 razy mniej ale wysądził tyle. Warto poczekać bo jak teraz w Polsce znajdziesz coś wartościowego to tylko po komisariatach będa cię ciagać czy nie zachomikowałeś czegoś na czarna godzine.
  18. Proszę bardzo! Zakończenie(?) powieści jest juz w Marudniku.
  19. A propo nietrwałości płyt betonowych : Ta płytka przeleżała sobie iu mnie w ogródku , częściowo przysypana ziemia 80- 100 lat. W miejscu bardzo wilgotnym , przemarzając, rozmarzając i porem znosząc brutalne traktowanie(przerzucanie). Napisy w stanie idealnym. http://img718.imageshack.us/img718/9877/pict0208r.jpg Bym zapomniał grubość 2,5 cm wymiary 50x70cm.Cienka i powinna pęknąć....
  20. No nie wiem moze tylko ja mam takiego pecha ???Abstrachując od nieszczęsnego Rometa zastanawiam czy jest możliwe dziedziczenie takiego " pieprzonego" szczęścia ?Z rodzinnych badań nad historią i wspomnieniami babć musze powiedzieć ze takie dziwne wypadki członkowie mojej rodziny po prostu "przyciagają" . Na przykład moje pradziadki Antoni i Józef (kumple na zabój -pochodzili z tej samej wioski skąd wzieli ich do C.K. Armii Po I wojnie światowej mieli Józef syna A Antoni córkę . No i wiadomo co było dalej ) . Jako C.K żołnierze kolejno: przetrwali rosyjski atak gazowy i to bez masek p-gaz(wiatr 100 metrów przed okopami austiackimi zwiał gaz z powrotem na rosjan). Następnie wraz z całym pułkiem ogłosili bunt i dali sie wziąść do niewoli Rosjanom razem z powiazanymi z jak prosiaki oficerami.Sprawa stała sie nawet słynna bo po przeciwnej stronie okopów pułk carski(złożony głownie z Polaków , Litwinów i Łemków ). zrobił to samo tylko przeszedł na stronę austriacką. Po zwolnienu z obozu w Czelabińsku na pieszo dotarli 2000 km do Polski . Wędrowali w najgorszym możliwym momencie : Korpus Czeski (też ex jeńcy ) ogłosił powstanie i wyparł bolszewików z rejonu Uralu . Zarówno czerwoni jak i "biali" jak równiez "bezbarwni" bandyci roztrzeliwali lub wieszali każdego kto przypominał tej pijanej tłuszczy Czecha.Pradziadki stali 2 razy pod murem czekajac na egzekucję i dwa razy niesamowity zbieg okoliczności(i spryt i talent aktorski) okoliczności ocaliły im życie . Po powrocie do polski jako podoficerowie (zanim zdezerterowali od c.k Austrii dosłuzyli sie stopnia feldfebla a nawet orderu ) szkolili polskich ochotników w czasie wojny w 1920 roku. Potem razem z odziałem złożonym z uzbrojonych gimazjalistów walczyli gdzieś tam pod Lwowem . Nie udało mi sie określić gdzie to było ale pradziadki opowiadały mojemu ojcu że z ich ok 300 osobowego oddziału przetrało 5 osób . Po wystrzelaniu amunicji odział bronił sie przed szarżą kozacką bagnetami . Wszystcy co przetrwali podobniez przeżyli tylko dlatego że gdy otoczono ich(ok 8 osób) na skrawku jakiegos lasku jeden z chłopaczków zorientował sie że z nerwów zapomniał o dwu granatach które mial w kieszeni i zdetonował je na sobie by zabrać ze sobą jak najwiecej Rosjan. Wybuch rzucił moich pradziadków i 3 pozostałych ocaleńców na ziemie nieprzytomnych . Wybuch rozszarpał samobójce i kilku kolegów z oddziału oraz chyba kilku rosjan. Żywi lezeli w wymieszani z szczątkami zabitych I rosjanie nie sprawdzali czy takie poszarpane trupy mogą życ. Wkrótce zjawił sie kolejny polski odział i wybuchły zaciete walki.Wieczorem pradziadkom i ich współocalonym udało sie przekraść do swoich. Moja rodzina w czasie 2 wojny przetrwała masakre swojej wioski przez hitlerowców. Babcia i dziadek trafili do obozów . Babcia jako polityczna a dziadek jako kryminalny(złapano go jak przemycał z Generalnej Guberni sól kuchenną) Dziadek trafił do obozu pracy obok Oświecimia,a potem do szpitala gdzie robił eksperymenty doktor Mengele Potem z jakiejś przyczyny ewkuowano go na Zachód Przetrwał marsz śmierci Po drodze zgubiono jego dokumenty a potem wyzwolili go amerykanie. Babcia trafiła do zbrojeniówki w w Sudetach w okolicy Liberca Przetrwała na powierzchni amerykański nalot dywanowy w 44r . Więźniom nie pozwolono schować sie do schronów(fabryka była częściowo podziemna i było pełno schronień.)Musieli czekać na takim placu otoczonym podwójnymi drutami pod napieciem .Cała obsługa SS schroniła sie w nowo wykutym schronie. Po miedzy liniami drutów spuszcono psy. Podejżewam że Niemcy chcieli mieć świetny materiał propagandowy jak to aliańci zabijaja własnych ludzi bombami . Przewrotny los spowodował że bomby omineły ten plac apelowy z wieźniami, a za to jedna trafiła prosto w właz niedokończonego schronu zawalajac konstrukcję całkowicie .Podobnie było z donosicielem który doniósł na Babcię .Wywiad Polski Podziemnej zlokalizował wtykę (oprócz babci miał kilka innych ofiar) i porozmawiało znim . Argumentem w dyskusji był wyrok smierci i parabellum kal 9 mm.Wracajac do babci:Przez dwa dni nikt nie interesował sie losem obozu . Babcia i inne wieżniarki przetrwały to . Gdy zapytałem sie co jadły? Babcia spokojnie stwierdziła: wiekszośc psów rzuciła sie na druty i zgineła .Było pełno płonacego drewna i nikt nas nie pilnował . Usmazyliśmy ulubione psy komendanta i jego kota. Kotik był nawet bardzo smaczny... Potem przetrwała marsz śmierci na Zachód i tez została uwolniona przez amerykanów. Tez wróciła do Polski. I poślubiła mojego dziadka. Ojciec tak jak wiekszość meżczyzn w rodzinie był górnikiem i pracował w Ratunkowej . Schodził na dół gdy było tąpniecie i pożar czy coś takiego . Szybko awansował bo jego szczęście było dosłownie przysłowiowe.Jak schodził na dół wiadomo było, że nic nie stanie sie samym ratownikom i raczej wyciagną tych co zostali zywych. Tata sie chwalił że nigdy nikt na jego szychcie nie zginął przez 20 lat (tata kończył kariere z najwyższym stopniem sztygara). Raz był tylko taki przypadek że tata po coś poszedł na zakład przetwórczy poza godzinami już swojej zmiany (mieszkaliśmy tuż przy kamieniołomie) i w tym momencie z góry stoczyła sie ciężarówka (kierowca zaklinał sie potem że był zaciagniety ręczny) Ciężarówka ścięła słup energetyczny, słup spadł na halę zakładu przetwórczego , przebił ścianę z blachy falistej, rozpedzone kable jak pejcze zabiły rozmówce a tatę wrzuciły do kruszarki na szczeście akurat na przenośniku nie było kamienia Tata chwycił sie jakiegoś preta i wisial na pracujacą kruszarką . Biegnacy na pomoc koledzy wyłączyli maszynę i wyciagli Tate z tego takiego jakby leja w kruszarce.Poza tym Tata był specjalista od ładunków wybuchowych : jak trzeba było np wyburzyć jakiś budynek który był pośrod normalnych zabudowań to wzywano take . Tata wyburzal wszystkie stare kominy, budynki w okolicy. Zmarł w szpitalu bezboleśnie i cuchutko bo w nocy maszyna respiracyjna miała dziwna awarię i udusiła tatę. W czasie sekcji okazo sie że miał guza wielkości pięści w płucach . W sumie to nic dziwnego bo palił po 2 paczki dziennie i pracował kilka lat w kamieniołomie gdzie wystepował uran. W sumie był o najdłużej żyjacym pracownikiem pracujacym w Kletnie. W miejscu tego kamieniołomu jest teraz muzeum uranu. Tam gdzie było biuro taty jest zajazd i hotel. Od strony mamy tez mam niesamowitych fuksiarzy . Dabcie mocno kopnął w dzieciństwie koń. Babcia przeszła skomplikowana oprację na koszt chrurga totalnie zdziwonego tym ze po takim urazie mała dziewczynka przezyła.Mama, Babcia, cherzesny ciotka mieli w 2004 wypadek samochodowy. Samochód wpadł w poślizg na "szklance" i bocznie przywalił w słup. Samochód dosłownie obręcił sie wokół słupa .Nikt kto widzia fotke tego wypadku niechcial uwierzyć że ktokolwiek przeżył coś takiego . Mojej rodzince nic sie nie stało . Wszystkich jakimś cudem wyrzuciło na zewnątrz samochodu. Podrapani , obtłuczeni (głównie mama bo walneła głowa w krawężnik i przestała na minute dawać oznaki życia). Nawet nie traeba było nic zszywać troche siników. Kuzyn z którym sie wychowywałem został saperem. Przeżył misję w Iraku .W tym roku zaś wrócił z Afganistanu. Przetrwał eksplozje samochodu pułapki . Koledzy zostali ranni a on tylko miał tylko kłopoty ze słuchem. Co do gliny :jest nieskończenie wiele gatunków gliny . Radzę porobić eksperymenty z róznymi stężeniami piasku Ta która ja uzywam trzyma sie nawet kawałka styropianu. (kawałek styropianu przyleiłem do ściany stodoly i przetrwał zacinajacy dzeszcz, śnieg i mróz przez dwa lata.) http://img149.imageshack.us/img149/2822/pict0195c.jpg moje poletko doświadczalne: Różne stężenia gliny w tynku 2 LATA NA ŚCIANIE i wciąż sie trzyma. http://img806.imageshack.us/img806/1600/pict0193.jpg Ostateczna próba , deszcz , wiatr , słońce na elewacji od pól (od kwietnia tego roku) http://img534.imageshack.us/img534/5716/pict0192k.jpg Porazka: nie trzyma sie warstwy pokrytej wapnem z unigruntem(ani wapnem z mlekiem ani wapnem z olejem) http://img541.imageshack.us/img541/7148/pict0191t.jpg
  21. http://img180.imageshack.us/img180/6475/pict0185n.jpg Pamiątka
  22. Przepraszam wszystkich za to takie znikniecie ale najpierw miałem problemy z domem (a dokładnie z brakiem ciepłej wody) potem Alexa przejechał samochód. Biedak cierpiał strasznie , znalazł go po paru minutach nasz wet (wypadek był w centrum wioski 100 metrów od lecznicy) . Facet uwielbia zwierzaki więc na własny koszt go ratował( niewiedział czyj to kot ) ale niedało sie nic zrobići futrzeaka trzeba było uśpić. A po jakichś 10 dniach była ładna pogoda(jak na przedwiośnie) i chciałem pobawić sie "zabawką" czyli motorowerkiem. W zeszłym roku nękany wizjami typu powolna jazda motocyklem wśrod kwitnacych pol z Noxilinka siedzacą z tyłu kupiłem sobie zabaweczke typu skuterek. ponieaz niemam prawka umozliwiajacego smiganie normalnym motocyklem zdecydowaliśmy sie kupić ten taki motorower ,którym moze jeździc kazdy dorosły czyli o pojemności do 50 cm.Poczatkowo chcieliśmy jakiegoś choppera ale poradzono nam zakup najcieższego i najsilniejszego modelu do 50 cm czyli Rometowskiego RTX o takiego tylko czerwonego: http://www.polskajazda.pl/foto/foto-zoom/Konrad-KNF.JPG Motorowerek oficjalnie ma ograniczenie do 40 km a w realu nówka (jeszcze nie dotarta) ze mną i Noxilinka i pełnym bagażnikiem wyciąga 70 km/h Niegrzebany .. W przeciwieństwie do innych pierdzikółek typu koliber ma silnik dwusuwowy taki jak w motocyklach do krosu. Automatyczna skrzynia biegów powoduje to ze do max predkości zbiera się naprawdę szybko. Zapomniałem dodać: Romet jak sama nazwa wskazuje to motocykl produkcji.... chińskiej. z precyzja i przemyślanymi szczegółami jak to u chińczyków. Dodawanie gazu opiera się na wcignieciu lub wypuszceniu przez manetke takiej stalowej linki. Linka jest w plastykowym oplocie który w pewnych warunkach mocno sztywnieje . Oczywiście rzadko takie warunki występuja- w końcu jak czesto spada temperatura ponizej 5 -6 stopni gdy czymś takim jedziesz?? No i oczywiście w Chinach jest ruch lewostronny. Jak jedziesz takim skuterkiem i na rondzie zaklinuje ci sie tak badziewna linka to niema problemu! skręt w lewo powoduje zwalnianie bo linka sie luzuje W Polsce na rondzie nagle zamieniasz się coraz bardziej przyspieszjacego w kamikaze ,Kamikaze nie mogacego zachamować tandetnymi hamulcami gdy silnik wskakuje na najwyższe obroty.No i ja właśnie znalazłem sytuacji . Próba hamowania na rondzie skończyła się utrata przyczepności przedniego nie napędzanego koła. Wypadłem z ronda .Staranowałem przy predkości ok 40- 50 km/h wysoki krawężnik , pierdykłem w maskę zwalniajacego właśnie przed wjazdem Tira. Walnięcie w Tira psowodowało że razem z motorowerem przywaliłem w kolejny krawężnik . Motocykl pofrunął w powietrze, ja jakoś odpadłem z niego . Przywaliłem w błotnistą kałużę z głośnum gruchnięciem(a przynajmniej dla mnie było głośnie ) Kiedyś ojciec uczył mnie padów z Judo (sam miał nawyższy uczniowski pas) więc prawdopodobnie odruchowo zamortyzowałem cześć siły upadku , część pochłoneła błotnista kałuza. Pamietam tylko spadajacy metr dalej motorower . I deszcz plastikowych odłamków z motocykla i roztrzaskanej szybki od kasku.Sam kask wytrzymał, został tylko mocno porysowany.Noxilinka następnego dnia ogladała miejsce wypadku i mówiła że wybiłem sobą niezły krater.W kazdym razie ostatnie co pamietam z wypadku to jak podnosze się z tej kałuży i mruczę do siebie :.....to niemozliwe napewno mam połamane kości reki i nogi . Boze!!! żeby tylko stawy biodrowy i ramieniowy były całe!!!!! Boze . Boze Boże .....(ten strach przed uszkodzeniem stawu biodrowego to efekt studiowania biomechaniki i praktyk z anatomii w wydziale ortopedii . ) I moje zdziwienie: kości całę (a przynajmniej sie ruszają i o dziwo jestem w stanie ustać na obtłuczonej nodze) Tylko wnętrzności i żebra bola. I potem urawał mi sie film. Nastepne co pamietam to sasiad który wracajac z pracy zatrzymał sie i sprawdził co to za nieszcześnik pokryty błotem wlecze potrzaskany motocykl. Sasiad sam jest wielbicielem "Czaru 2 kółek i komarów w zebach "i wie jak to jest mieć wypadek. Tomek kazał mi wejść do pobliskiego zajazdu ,zaprowadził motek na parking i sam skoczył po przyczpke do przewozu dwuśladów. Było to 3 km od miejsca wypadku Dotarłem do domu , cyk leki przeciw bólowe . Rano jak zobaczyłem się lustrze to przestraszyłem sie :połowa ciała była autentycznie czarna !! Po stłuczeniu wybroczyny podskórne poczerniały i wyglądałem jak w połowie złożony z murzyna. Nie sądziłem że coś takiego jest możliwe.W sumie bolało mnie ramie jakieś 2 tygodnie. Psychicznie nie mogłem się jednak pozbierać przez jakiś miesiąc .Po miesiacu chciałem posadzić kupiony krzew hortensji( dobrze że mi sie przypomniało musze go zaraz podlać ) W wbiłem łopatę obok studni . łopata o coś zazgrzytała , troszkę dalej też ,kawałek dalej też !! Co jest ?? I tak znaleźliśmy Cosia . I od tej pory praktycznie non stop coś robię i I tak sie zapomniałem o traumie wypadku. W sumie nie wiem czemu tak mnie to łupło . Juz wcześniej udało mi sie "uciec kostusze spod kosy" ale niezbyt to mnie ruszyło Podobnie żle czułem sie tylko wtedy gdy zaliczyłem stan smierci klinicznej(albo coś bardzo podobnego) ale to juz zupełnie inna opowieść. W kazdym razie przepraszm za przestój . Naprawde nie miałem siły pisać.
  23. Proponuję poczytać recenzje użytkowników : http://www.recenzje.net.pl/1-aparaty_cyfrowe/6.1898-fujifilm_finepix_hs10.0 Dodam że mojego (całkowicie specyficznego) pkt widzenia wady : 1 to nie jest lustrzanka- więc odpada cała zawansowana zabawa 2 obudowa jest z plastiku ,więc nie jest pancernym , cięzkim czołgiem (i dobrze ze ma stabilizacje optyczna) . 3 czasy : 4-1/4000s dla normalnego urzytkownika to az za duzo jednak do pewnych zastosowań (nocne fotografie z widocznymi gwiazdami to troche mało ) 4 brak mozliwości łatwej modyfikacji do zdjęć w podczerwieni( a to akurat łatwe jest do zealizowania w korpusach Canona) No i dodam ze raczej cieżko nosić taki stale ze sobą taki aparat . Zawsze miałem dwa aparaty : mały i nie pozorny zawsze przy sobie i lustrznka z oprzetem w dużej torbie na inne okazje No ale ten argument w czasach gdy kazda komórka ma jakiś tam aparacik ma coraz mniejsze znaczenie .Kiedyś trzeba było nośić drugi mały aparacik na jakieś przypadkowe fototematy.Dzieki temu np mam w kolekcji swoich zdjeć np fotografię królowej Hollandii Beatrice http://img252.imageshack.us/img252/882/bild2576fhdr.jpg fotka 20 letnia zorką 4k
  24. Mirela99 na Twoim miejscu z tych aparatów wybrałbym FUJI HS10 jezeli miniaturowy plackato- małpkowaty kształt pudełka do papierosów nie jest twoim priorytetem. Po pierwsze matryca: HS10 ma matrycę typu nowy CMOS. Taka matrycę maja lustrzanki Canona i najwyższe modele lustrzanek Nikona . Cała prawie pozostała(no prawie cała tak z 98%) świata fotoaparatów opiera sie na mocno przestarzałej technologi CCD . I takie aparaty z CCD dają mocno zaszumione foty. 2. Obiektyw: zaczyna sie naprawdę nisko bo od ekwiwalentu 24mm a kończy sie na 700mm to jest dużo . Jakość obrazów z tego obiektywu jest dość przyzwoita. dla przykładu http://img691.imageshack.us/img691/5813/1236165729jc48xx0s00660.jpg http://i.pbase.com/o2/54/559254/1/123452390.yau2Hyez.S0045078s.jpg Fotka jest naprawdę ładna mimo bardzo wysokiej czyłości (1600 ISO) i maksymalnej ogniskowej .Przy takiej czułości wiekszość aparatów daje naprawdę fotki w których jest wiecej szumu niż obrazu. W zakresie szerokich kątów obiektyw sprawuje sie również całkiem przyjemnie http://ic2.pbase.com/o2/54/559254/1/123498574.a6YeifhJ.DSCF5592s.jpg Jak widać obiektywik sprawuje się bardzo dobrze: nie widać np abberacji chromatycznej(niebieskie obwódki bedacej zmora "tanich" obiektywów). We wnętrzach równiez aparat "daje rade" http://ic2.pbase.com/o2/54/559254/1/123546282.CMEvBHUA.TSTsnapshot151as.jpg http://i.pbase.com/o2/54/559254/1/123426666.oAibbnPC.DSCF5043s.jpg Jezeli dodamy do tego świetna dynamike zdjec (na pograniczu HDR) wybór jest wg mnie dość prosty. No i coś co nie potrafia nawet niekture starsze lustrzanki urzyteczna czułość 6400ISO . Czyli zdjecia z reki bez statywu noca. http://img685.imageshack.us/img685/2035/125197213jyy3s6rxdscf94.jpg Ten aparat daje świetne jotpegi czyli pliki odrazu do publikacji ale również mozliwośc "wywoływania " z RAWów na komputerze . Swoja droga przypominam: przez pierwsze 150 lat istnienia fotografii fotografowie spędzali sporo czasu w ciemni . To był taki analogowy , dość zblizony mozliwościami odpowiednik fotoszopa. Od jakiś 10 lat lat fotki obrabia sie na kompie . Jest tez pokolenie minilabowców którzy nie umieją podstaw ciemni ale tez nie potrafia dogadac sie z komputerem.Stąd tez te krązace mity miejskie typu "PRAFFFDZIFA FOTOGRAFFFIIA NIE WYMAGA OBRÓBKI" ??? Ja akurat zaczłem przygodę z fotografią w czasach powiekszalników i na komputer patrzę jak na cyfrowa ciemnię czyli wygodne narzędzie a nie jak na "Zło wcielone świata fotografii" W kazdym razie ten FUJI HS10 daje ci duze możliwości :" od razu " jak i mozliwośc czegoś bardzie zawansowanego w przyszłości. Ps bym Zapomniał świetna funkcja panoramicznych fotek bez komputera. http://img193.imageshack.us/img193/7143/123878920pjp3dwno.jpg No i jeszcze jedna sprawa dla ogniskowej 700/mm jasność 11 jak to twierdzi kolega wcale nie jest az tak niska . Istnieja zawodowe, potęzne obiektywy zwierciadlane o zblizonych parametrach.
  25. Noxili

    Astronomia

    A no sa tutaj tacy wielbiciele amatorzy astronomii. Np ja w wolnych chwilach fotografuję takie rzeczy: http://img14.imageshack.us/img14/1813/m31dcopy.jpg http://img515.imageshack.us/img515/1116/amerykakopiared.jpg http://img688.imageshack.us/img688/4358/m425c.jpg
×
×
  • Dodaj nową pozycję...