Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Tob

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    251
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Tob

  1. VinyL1, kanon zasad ideowego palacza nie dopuszcza nieszczelności w kotle, regulacja układu, jak w aucie, ma być na wejściu a nie wyjściu a mechanizm przepustnicy ma w głębokiej pogardzie. Mając nadmierny ciąg - palacz powinien stosować RCK, a producenci kotłów z uporem zakładają przepustnice spalin za nic mając możliwe zagrożenia. Czy są one wydumane czy nie, to bez najmniejszego znaczenia, kocioł jest urządzeniem które wymaga świadomej obsługi i lepiej z nadmiarem postraszyć niż mieć wyrzuty, że ktoś może już nie wyjść z kotłowni. Nie polecam, ale sam stosuję, w Ogniwie S6WC wlot do czopucha i przepustnica są widoczne po otwarciu drzwiczek wymiennika, codziennie tam zaglądam a raz w tygodniu szczotką fi 80 przemiatam. Palę słabym węglem i spokojnie tę czynność mógłbym wykonywać raz na kwartał, ale zostałem zaszczepiony "propagandą" o konsekwencjach zamykania przesłony i ta zadra jest już nie usuwalna, utrzymanie w czystości całej drogi dla spalin to podstawa eksploatacji. Możliwość wzrokowej kontroli ułatwia nadzór nad tymi miejscami, ale nie zwalnia z ciągłej czujności, po prostu regularnie czyścimy. Ta proteza troszkę pomaga mi nie palić bardzo wysoko, palę praktycznie, niezależnie od pory sezonu grzewczego, powyżej 60C, pozamykany kocioł (PG i PW) mimo to rozpędza się i przekracza zadaną o kilkanaście stopni, przymknięcie przesłony ogranicza ten wzrost do ok. 5-7C. Zatem najlepiej RCK, bezpiecznie i profesjonalnie, po drugie uszczelnić kocioł, natomiast jeżeli będziesz używał przepustnicy żeby coś sprawdzić i ocenić to rób to ostrożnie.
  2. Zaraz tam ignorant, może ze względu na wiek pamięta lepiej trudne czasy PRL, żeby dostać pozwolenie na siłę należało chęć jej posiadania odpowiednio uzasadnić, miało się dwa liczniki, jedno i trójfazowy. Co jakiś czas pan z elektrowni przychodził i trzeba było się wykazać, iż udzielone pozwolenie jest aktualne. Większość osób z mojego osiedla potrzebę instalacji 3f uzasadniała posiadaniem bojlera CWU, a potem przeszedł gaz. Do dzisiaj mam dwa liczniki, być może dopłacam do energetyki, ale nigdy nie chciało mi się dociekać czy nie pora już zlikwidować licznik 1f a zasilane z niego trzy obwody rozdzielić do 3 faz, ale motywacja słaba bo u mnie energetyka nie zawodzi. A jak faza nawala to się odplombowuje skrzynkę przyłączeniową i pod tzw. napięciem przekłada fazę i wszystkie instalacje działają.
  3. Najlepiej zakwalifikować do straty w koksiku lotnym i sadzy i policzyć jak stratę popielnikową (niecałkowitego spalania).
  4. booluslolusj23, czyli można przyjąć, z pewną dozą niepewności pomiaru, że jeżeli kocioł z zasady nieszczelny po całkowitym zamknięciu dopływów powietrza przez 1-2 h ma w spalinach 2% tlenu to nie ma się czym frasować bo w jest to stan zbliżony do optymalnego.
  5. bolusolusj23, nie pierwszy raz zapominam, że kontekst i intencje nie zawsze są czytelne. Żeby przeciąć wszelkie spekulacje i niedomówienia, potwierdzam, proces, obojętnie, "trój" czy więcej fazowy, prosty (szczególnie dla niefachowców) niestety nie jest i dlatego ja z tymi swoimi wątpliwościami się tutaj produkuję, licząc na życzliwy odzew. pozdrawiam
  6. Andrzej_M_, jeżeli zapomniałem o najważniejszej "fazie" to ta istotna luka obciąża autora za którym podawałem tą informację, ale książka stareńka więc i ilość faz od tego czasu mogła się zmienić, u niego jak w sieci są tylko trzy.
  7. bolek_bolecki, tak wiem, że do końca nie ustaje ( szczególnie w moim kotle), ale dla prawidłowego pomiaru wymagana jest pewna minimalna wartość przepływu, męczę coś takiego i ponoszę te wszystkie koszty, ale czego się nie robi, jak się na początku nie wie, że to będzie raczej bezsensu, chociaż jest sposób żeby się przed tym uchronić, trzeba by wprzód posiąść odpowiednią wiedzę. To przecież taki prosty proces, suszenie, odgazowanie, zgazowanie. Cała nadzieja w specyfiku, przynajmniej jeszcze coś za free od Was skorzystam.
  8. Tylko ze względu na okres przejściowy, pozwolę sobie trochę tutaj zaśmiecić i zapytam, czy ma jakieś racjonalne podstawy niewielka ulga którą poczułem, po przeczytaniu tego co piszecie o fazie podtrzymania w podajnikowcu( tym o ppm CO), że może jednak mój brak dbałości w utrzymywaniu szczelności kotła śmieciucha, jest w ostateczności mniejszym złem, przy spełnieniu jeszcze kilku innych warunków, np. mniejsze zasypy, mini temp. CO, ok. 60C, dopuszczanie do przeciągania, niż palenie w kotle, który po osiągnięciu temp. zadanej udaje się szczelnie pozamykać. Czy jednak lepiej mieć super szczelny kocioł, załadować do pełna i palić od góry przez 24 h przy zadanej 50C, wierząc że metoda palenia sama się broni, chroni itp. Zadaję to pytanie też aby zrozumieć czy ma sens umieszczanie sondy Lambda w kotle i co ona właściwie pokazuje w czasie podtrzymania kiedy ustaje ruch spalin.
  9. frodzio, jeżeli Twój zapał do drenowania tematu nie osłabł, to pod tymi linkami możesz poczytać co zacne grono z tego i innego forum miało do powiedzenia o zastosowaniu sond do kontroli i sterowania spalaniem. Jeżeli producent kotła o którym myślisz nie zachęca w prospekcie reklamującym do zakupu tego wariantu kotła zbyt intensywnie, to może jest podpowiedź czy warto płacić te dodatkowe pieniądze. Sonda dobrze wpasowuje się w oczekiwania, iż mogłaby spełnić podobną rolę jak w silniku i być kluczowym elementem wprowadzającym kotły w erę pełnej automatyzacji i optymalizacji procesu spalania w domowym kotle, ale to mrzonka, spalanie paliw stałych to podobno bardzo skomplikowana sprawa a dodatkowy pomiar tylko troszkę powiększa zakres kontrolowanych, ważnych parametrów, taki zakup, niestety nie doprowadzi do oczekiwanej wzorcowo efektywnej eksploatacji a użytkownikowi chcącemu dzięki temu mieć mało absorbujące, sporadyczne kontakty ze swoim kotłem przyjdzie jednak, mimo wszystko, walczyć o wysoką jakość spalania. http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=5&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwia85Cqt77MAhXDjiwKHdKkBOgQFghEMAQ&url=http%3A%2F%2Fforum.muratordom.pl%2Fshowthread.php%3F235157-Sonda-Lambda-w-kotle-na-pellet&usg=AFQjCNEc8PrwXeGXjuQ8aqaFvSFveRHOMQ http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=5&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwjq1tGcub7MAhVIEywKHe2FB8MQFghaMAQ&url=http%3A%2F%2Fforum.info-ogrzewanie.pl%2Ftopic%2F14571-sonda-lambda-w-piecu-na-pelet%2F&usg=AFQjCNEgBNXO3EoX6pNlkv5cgTwd2U42Dg&bvm=bv.121099550,d.bGg http://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/11959-kociol-wlasnego-pomyslu/page__st__200 http://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/8372-sonda-lambda-w-kotle-zasypowym-czy-warto/
  10. Dla ciekawości poniżej link do artykułu odrobinę powiązanego z Twoim tematem. Jak wszystkie dodatki do kotła mające usprawnić jego pracę, sporo zależy od pomysłu i umiejętności wykorzystania, patrz np. czujnik żaru w palniku który jedna z firm instaluje w swoich kotłach, aktualnie trwa ich eksploatacja co z tego wyjdzie dowiemy się od użytkowników. Ja sondę zainstalowałem w tradycyjnym kotle na węgiel, dzięki temu dzisiaj troszkę więcej wiem, ile mnie dzieli od poprawnego palenia, ale to już zupełnie amatorskie podejście do sprawy. http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwj-nZmrtLnMAhWBWywKHZCfDoUQFggiMAA&url=http%3A%2F%2Fwww.ppik.pl%2Fsites%2Fdefault%2Ffiles%2Fnr15sterowanie%2520pr%2520kotlow.pdf&usg=AFQjCNEuWJWKRYQXEd42vEi3_G70WRgPpA
  11. Nadal szukam gdzie leży "pies pogrzebany", z Waszych doświadczeń wynika, że może trochę w typie węgla, ale do zasypowych zalecane są płomienny i gazowo-płomienny, więc przy użyciu węgli gazowych i gazowo-koksowych, przewaga górnego spalania będzie zapewne bardziej oczywista, choć ponoć są palacze "b-k" którzy świetnie sobie radzą również z tymi typami. Kiedyś zrobiłem jednorazową próbę na węglu z Wesołej, ciągle nie tak wymagającym jaki Wy spalacie, wyniki z obu prób zbliżone, z tym, że ilość sadzy przy GS była zauważalnie mniejsza. Może przewaga tej metody wzrasta wraz z wielkością jednorazowego zasypu, 20% zysku to wyraźna wartość, powinna się jakoś ujawnić, chyba, że jednorazowy zabieg nie jest właściwym podejściem i należy zbierać próbki w dłuższym okresie, lub na koniec to ja źle stosuję technikę tej metody i wszystko sprowadzam do jakiegoś hybrydowego sposobu czyli, "ni pies ni wydra". Zrobiłem jeszcze kilka prób naprzemiennego spalania tymi sposobami, zasyp 16kg węgla, wyniki ciągle porażająco zbieżne, ciepło z obu sposobów jednakowe, wykresy ze spalania, poza jednym parametrem, bardzo podobne a wygląd elementów po spalaniu ( każdorazowo przed wyczyszczone) wręcz wzorcowo jednakowy. Np. dla żartu foto - drzwiczki zasypowe: GS kontra B-K . Oczywiście niczego nie chcę udowodnić, chciałbym tylko też znaleźć swój namacalny dowód, że opłaca się stosować GS.
  12. Przed wiosenno-letnią ciszą taka konstatacja, czemu nie umiem znaleźć różnicy między paleniem od góry a tzw. „kroczącym”, kolejny raz wykonałem próbę spalania, oboma sposobami, 16kg „słabego” węgla, nieznanego pochodzenia i nie stwierdziłem znaczących różnic w zasadniczych parametrach: 1 Długość spalania 2. Ilość przekazanego ciepła 3. Zanieczyszczenie wymiennika Ponieważ ostatnie łagodne zimy wymuszają ogrzewanie domu przez przepalanie i okresy dłuższego ciągłego palenia w zasadzie nie występują, przestaje działać efekt wygody wynikający z braku potrzeby codziennego rozpalania. Górne palenie, będące przynajmniej dla mnie sposobem troszkę bardziej złożonym, powinno odpłacić jednak jakimś bonusem i tego nie znajduję. Może korzystny efekt tej metody uwidacznia się dopiero przy mocniejszym węglu, albo związany jest z detalami prowadzenia procesu, ja w obu przypadkach paliłem wg jednego programu, może ilość dymu i innych „syfów” jest mniejsza ale tego nie rejestruję.
  13. Pokornie stosując się do rady kol. zawijana udzielonej jednemu z kol., że jak dyskutują znajomi z wyżsych sfer branży to lepiej trzymać dystans, napiszę tylko, że dla mnie ten kto wprowadził sterowniki eCoal, Bruli na platformę dając cudowną możliwość prowadzenia kotła na odległość( być może inni producenci w tym zakresie zrobili to jeszcze wcześniej, nie chcę tej kwestii poruszać) sprawił, że te badziewiste urządzenia grzewcze, wszelkiej proweniencji, wsparte życzliwością innych mają szansę sprawniej funkcjonować też u tych mniej kumatych. Śledząc perypetie kol. Bietki, serce technika rosło gdy, w dużej części dzięki temu rozwiązaniu i przed wszystkim grupie ( która ponownie wymienia poglądy z jakimś sadystyczno-masochistycznym zacięciem) poszerzonej jeszcze o innych zdolnych ludzi, w końcu udało się sfinalizować pozytywnie problem. Chcę podkreślić wagę tej funkcji, bo przecież nie tak dawno wielu na tym forum formułowało pogląd o zbyteczność implementowania w sterownikach takiej możliwości, twierdziło, że to zbytki, że przerost formy nad treścią . A gdyby tak centralny duży komputer ze znaczną mocą obliczeniową, z rozbudowanym algorytmem i realizacją nastaw kotłów z głównego ośrodka sterowania, bo oparcie o życzliwy wolontariat to wg mnie sprawa zbyt ryzykowna, apodobno nastanie nowe prawo i liczba nieszczęśników wzrośnie lawinowo. Jak sobie pomyślę, że ja też po wprowadzeniu przymusu posiadania takiego kotła będę musiał rozważać, czemu przesypuje, niedopala, spala tylko od podajnika, kopci, sadzi itp. itd., wiater o 1% w te albo w te, dziurki zaklej albo wywierć, to pozostaje tylko system CAP (centralny automatyczny pomagier), albo dalej śmieciuch za 2 koła, Wesołych Świąt.
  14. Cześć MIQiem odpowiadam, myślę, iż to już koniec, taka częstotliwość rozpalania, czyli prawie 100% ilości dni grzewczych (ja palę b-k), popycha mnie do definitywnego porzucenia kotła zasypowego. I dlatego szyber, ta moja ostatnia deska ratunku. popracuje z nim do końca, regulacja ciągiem za pomocą sondy w kotle z miarkownikiem to nieporozumienie, cały czas działa i rejestruje, ale tylko dla sprawdzenia ile to wytrzyma, będę wiedział dla późniejszych prób z nowym kotłem.
  15. Pahlawi w moim kotle w początkowym etapie palenia po zamknięciu klapki PP ciąg wzrasta, kocioł zasysa powietrze czym się da, trwa to przez jakiś czas, następnie się normuje na pewnym poziomie i tak ustabilizowany utrzymuje, przykład z teraz przy otwartej PP - 20Pa a po zamknięciu 28Pa. Z Twojego opisu wynika, że kocioł wręcz książkowo reaguje na pracę klapki. Nawet jeżeli część gazów jest nie spalona to ciąg powinien sobie z tym poradzić, później wg opisu, temp. CO maleje, można domniemywać, że spalin również, to skąd wtedy tyle gazu w kotle. Raz jedyny miałem podobne zdarzenie, fukało tak, że miałem wrażenie jakby potężny ciągnik zaparkował pod domem, powód, zawalony sadzami komin, sprawdź jednak całość drogi spalin. Palenie od góry ma właśnie taką zaletę, iż pozwala lepiej kontrolować a w efekcie wykorzystać produkty fazy gazowania. Oczywiście wielkość zasypu powinna uwzględniać gatunek, sortyment węgla, popyt na ciepło, ja teraz zasypuję 16kg, ustawiam 65C, węgiel bardzo słaby.
  16. berthold61, cóż tak się porobiło, iż jestem takim zwykłym, zwyczajnym człowiekiem, masz jakieś upoważnienie aby tak wielkiej społeczności przypisać en bloc osobiste zapatrywania, po co zaraz tak ex katedra, więcej skromności, to jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Póki co możemy jeszcze artykułować swoje poglądy, więc jeżeli musisz, opowiedz się za czym chcesz, ale innym daj spokój.
  17. Myjk, niestety jedyna pewna dana do równia to ilość zużytego opału, 5000kg węgla, ważone wiaderko po wiaderku. Reszta to sfera domysłów i amatorskich pomiarów. Tak, kiedyś to było 6t węgla i lekko licząc jeszcze jedna z przeliczenia spalonego gazu GZ50. Było i ocieplanie, tyle, że za moich czasów robiono to tynkiem drapanym, ale tym zabiegiem usunięto jednak trochę dziur w ścianach. Z Twoich postów wiedziałem o Twojej powierzchni, słabym ociepleniu i zużytej energii. Węgiel w każdej postaci to syf, ja w swoim czasie zrobiłem znaczący finansowy wydatek i zakupiłem po znajomości taki ówczesny, prywaciarski wynalazek - kocioł gazowy CO, eksploatację zakończyłem po trzech latach, zreformowali państwo, zostałem na następne 25 lat z reliktem techniki który dalej sprawny, codziennie kłuje mnie w oczy, teraz niech władza zrobi ruch i wesprze równie sporą gotówką proces modernizacji. Wygląda, że będę palił w śmieciuchu do momentu definitywnego i ostatecznego zakazu. Moje ogniwo to tylko 2300zł, palę nim 10 lat, chyba będzie coraz cieplej więc i zużycie zacznie spadać, kompletny brak motywu do zmian, a i kolejny rządowy kontynuator taki "cóś" mało pewny. Pozdrawiam
  18. Regut1 nie stresuj się, można stwierdzic, iż kol. Myjk zawłaszcza copyright do słowa durszlak w odniesieniu do domu, w rozumieniu odcedzania ciepła. Cóż znaczy jego 12 00kWh za sezon, to jest sito, ja zużywam na podobny metraż z 75r - 37 000kWh. Dzięki różnym zbiegom i zabiegom ograniczyłem zużycie do z 7 do 5t za sezon (październik – maj), wynik za ostatni 2014, póki co wyleczyłem się z mocnych węgli, palę czymś bardzo „papierowym” ale sterowalnym, zatem i koszta ok. 2000zł w dół. Czytając o zużyciu tak niewielkich ilość opału chcąc nie chcąc łapię się na chwilowej zazdrości i będąc objęciach tych emocji majstruje kolejny element który ma przybliżyć mnie do podobnych wyników, a potem wychodzi, że to już jednak kres i tak zostanie, a prawdziwy realny margines to +/-10% od 5t. Nadzieja w łagodnych zimach.
  19. Tob

    Ogniwo eko plus

    skresz, to jest koleżanka.
  20. Tob

    Ogniwo eko plus

    Wyłącznie dla porządku: termopary - np. Fe-Co, Fe-CuNi, PtRh-Pt termometry rezystancyjne (rezystory termometryczne) - np. Pt100, Pt500, Pt1000, Ni100
  21. Ja dorobiłem stalową płytkę zamiast tej która zamyka dostęp do czopucha kotła i tam wstawiłem rurkę. Skalą jest papier mm, widoczne kreski i liczby tylko trochę ułatwiają orientację. Dla ustalenia tzw. "0" wyjmuję wężyk z rurki i codziennie wiem od czego liczyć aktualne pomiary. Wczoraj u mnie zaczęło wiać i z normalnych ok. 4 mm zrobiło się 8. Te 4 mm to wg moich wyliczeń ok. 23Pa. Przez 10 dni ubyło z tej cienkiej ok. 2mm poziomu czyli wyparował troszkę.płynu.
  22. QIM, w kilku słowach o tym jak to sobie kiedyś wymyśliłem, teraz już tylko próbuję troszkę to wygładzać, podstawowym celem było, uwolnić się od częstszego niż 3 razy na dobę biegania do kotła, do sterowania wykorzystuję KG dostępną w sterowniku, próbuję utrzymać temp. wody CO jak najbliżej wartości wynikającej z tej krzywej, osiągnąć zadaną w czasie nie krótszym niż ok. 1, 5-2 h od rozpalenia, nie przekraczać 200C w spalinach. Niestety nie korzystałem dotychczas z PID sterownika, na tą chwilę powoduje to duże komplikacje w aktualnym rozwiązaniu sterowania klapką PP, może kiedyś to zmienię, ale muszę doznać większej mobilizacji, powinno to znacząco wpłynąć na przebieg tych wartości. Dla opanowania tych parametrów wykorzystuję tak jak pisałem przesłonę przepustnicy oraz w sposób bardzo prozaiczny czujnik paleniska ( chwilowo zmieniony na sondę lambda), ponieważ palę krocząco i węgiel usypany mam do drzwiczek zasypowych, temp. w tym czujniku, który lokalizuje się gdzieś w połowie wysokości węgla, w miarę narastania mocno wpływa na otwarcie PP, być może ilość tych różnych wpływów skutecznie dezorganizuje proces, ale tak naprawdę nic bym się tym nie przejmował gdybym zachował pkt. zasadniczy, tj, 3 razy do kotła / doba. Za Twoją sgestią zmieniłem U-rurkę na taką jak niżej i dużo lepiej się mierzy, nie trzeba "zezować". Dzięki za zainteresowanie. Photomatic, w kwestii zabezpieczenia klapki PP, ja zrobiłem sprzęgło magnetyczne, przy zaniku napięcia, niekontrolowanym wzroście którejś z temp. CO, spaliny, zwalnia klapę i fertig, mój wariant pozostał w najprostszej wersji, czyli trzeba ręcznie przywrócić mocowanie, ale można to wg mnie rozwiązać lepiej tyle, że mnie nic do tego nie zmusilo.
  23. QIM, pomiar czujnikami przylgowymi ( jak mogłem tak osłoniłem), w kilku miejscach. Dwa na zasilaniu, czyli na rurze zaraz przy wyjściu, jeden na powrocie, jeden na grzejniku w pokoju na parterze, jest też czujnik dylatacyjny w przewidzianym do tego miejscu. Można uznać, że ten dodatkowy obieg pełni rolę ochrony powrotu. Ponieważ zmieniłem gatunek węgla, mam problem z utrzymaniem dłuższego czasu palenia, pozwalającego na powrót z pracy i dokonaie nowego zasypu, wesołą rozpaliłem jeszcze przy przy ledwie żarzących się resztkach, ten niestety już nie daje rady, potrzebuje jakieś dodatkowe 2 h żeby nie musieć cedować tego obowiązku na kogoś z rodziny, próbuje i na razie kicha..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...