
szeszol
Użytkownicy-
Liczba zawartości
55 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez szeszol
-
Witam Gdybym ja wiedział jak mnie miasto urządzi wprowadzając plan zagospodarowania, to bym już dawno swoją działkę podzielił i zaoszczędził czasu i nerwów. Całkiem niedawno poruszałem ten problem tu Przede wszystkim sprawdź czy gmina nie ma właśnie jakiegoś planu zagospodarowania (albo nie pracuje nad nim) w którym określa minimalnych wymiarów działki, bo być może podział jest niemożliwy, albo w przyszłości będzie niemożliwy. I wziął bym pod uwagę że po podziale zmniejszają się możliwości potencjalnej zabudowy - może się okazać, że Twój wymarzony domek nie może zostać posadowiony na tej działce. Sam jestem na początku tego procesu więc ciężko mi udzielać rad praktycznych, ale na to bym zwrócił uwagę na początek.
-
I właśnie tym przekonałem pana w UM, przyznał on, że akurat w moim przypadku jest to jak najbardziej wykonalne, tzn mogę powołać się na ten paragraf i ma to spore szanse przejść, pod warunkiem oczywiście, że uda się geodezyjnie podzielić działkę (jutro szukam geodety i dziele póki się nie rozmyślili, albo czegoś nowego nie wrzucą do planu. A co najważniejsze obędzie się bez sądów -jeszcze raz dziękuję za radę, wiem że to dopiero początek drogi do włąsnego domu, ale nawet takie małe sukcesy cieszą przeokropnie. Mam nadzieje, że nie zapeszę tą nadmierną radością. W ogóle okazało się, że nie tylko ja mam takie problemy ale nawet samo miasto, bo teren jaki się dostał pod opiekę jest całkiem spory - jak się dowiedziałem np kiedy miasto chce kłaść wodociągi, kanalizację itp to też się musi pytać konserwatora, nawet jak chcieli remontować UM to konieczna była opinia
-
Mam jeszcze pytanie - czy istnieją jakieś wytyczne, zlecenia nakazy co do warunków technicznych obiektu (powierzchnia na osobę, powierzchnia okien / do powierzchni budynku) tak aby określona ilość osób mogła tam mieszkać zgodnie zobowiązującymi normami? Np przepisy BHP określają w miejscach pracy (np biura) jaka powinna być powierzchnia okien i minimalna powierzchnia przeznaczona na pracownika - czy takie coś obowiązuje dla budownictwa mieszkaniowego? Szukam po prostu argumentów przemawiających na moją korzyść, znalazłem już luki w planie zagospodarowania, które być może umożliwią mi podział działki , wczoraj dostałem argument w postaci ustawy co mnie trochę podniosło na duchu, ale przygotowuje się na dalszą walkę.
-
Wreszcie jakaś pozytywna informacja - dziękuję Generalnie większość osób odradza mi sprawę w sądzie i sugeruje rozwiązanie sprawy (podział) na poziomie administracyjnym i poniekąd przychylam się do tych porad - sąd traktuje jako ostateczność, zresztą jak pisałem problemem jest tu babcia, którą w chwili obecnej nikt nie potraktuje jako osobę zdolną do podejmowania samodzielnych decyzji, a to wydłuży czas sprawy. Ważne jest, że w prawie istnieje coś co jest w sprzeczności w planem zagospodarowania, jest to przynajmniej jakiś argument 'prawny' do dyskusji bo dotychczas ja działałem zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i ogólnie pojętą logiką natomiast instytucje zasłaniały się właśnie przepisami w planie zagospodarowania. Jutro idę do urzędu pytać jak mam wybrnąć z trochę patowej sytuacji. Ja w sumie nie muszę dzielić tej działki, wystarczy mi że pozwolą mi rozbudować istniejący budynek albo na jego miejscu postawić nowy, natomiast sam podział znacznie ułatwił by uzyskanie pozwoleń na rozbudowę lub budowę. Jeszcze raz dziękuję za światło w tunelu - będę za nim podążał
-
Poruszyłem problem z podziałem działki na jednym z forum prawniczych i niestety już pierwsza odpowiedź zrównała mnie z ziemią. Jeśli miasto ma przyjęty plan zagospodarowania przestrzennego to sąd zniesieniu współwłasności weźmie to pod uwagę i nie zezwoli na podział działki (akurat w moim przypadku brakuje m2 bo jest 950 a, minimalna wielkość na budynek to 600m2 -więc potrzeba 1200) albo przyzna działkę jednemu z właścicieli i nakażę spłatę pozostałych. No po prostu brak mi słów - żeby na własnej ziemi nie można się pobudować. Wydawało mi się, że na tym poziomie sprawy to pod uwagę brane jest prawo własności czy nawet konstytucja ale nie uchwały miasta. Niech ktoś mnie pocieszy, bo po prostu załamałem się - kręcę się w kółko, UM powołuje się na konserwatora, konserwator na plan, sąd też na plan - jak to w końcu jest? Czy to oznacza, że już do końca swoich dni będę patrzył na popadający w ruinę budynek, który po rozbudowie miał być moim domem ? A wszystko to przez jedną uchwałę miasta , no przecież to jakiś absurd jest?
-
Odbyłem dosyć długą rozmowę z konserwatorem dotyczącą rozbudowy w stanie aktualnym i podziałem działki. Wyszło na to, że w obecnym kształcie nie ma szans, żeby się udało dostać pozwolenie na rozbudowę (moja mglista wizja uważana jest za nie istniejącą) Jedynym (jak narazie) rozwiązaniem jest podział działki i tu istnieją 2 opcje: 1) Podział bez udziału sądu czyli notariusz, urząd miasta i konserwator - Teren jest objęty opieką konserwatora, ale w skutek zmian po wojnie został tak silnie zmieniony, że nie da się odzyskać pierwotnych założeń urbanistycznych, a trzymanie się sztywno planu powoduje zahamowanie inwestycji. Dlatego czasem ze względu na 'zdrowy rozsądek' konserwator dopuszcza podział mimo niespełnionych przepisów. Tylko mam pytanie czy w wypadku pozytywnej opinii konserwatora sam urząd miasta może się sprzeciwić takiemu podziałowi ? (w UM będę w poniedziałek, więc się dowiem, ale może ktoś wie) 2) Opcja druga to sądowy podział działki, tu raczej nie powinno być problemów bo współwłaściciele raczej się dogadają. Ile takie sprawy mogą trwać przy założeniu, że wszystkie zainteresowane strony się dogadają i działka sama w sobie umożliwia podział tak aby oba budynki znalazły się na oddzielnych działkach? Wydaje mi się, że opcja nr 1 jest łatwiejsza formalnie tylko mniej realna, natomiast sądowy podział martwi mnie z innego powodu, a mianowicie jedną ze stron są moi dziadkowie, ludzie mocno zaawansowani wiekiem , babcia ma masakryczne problemy z pamięcią (wymaga właściwie ciągłej opieki). Co jeśli w trakcie procesowania jedna ze stron (dziadkowie) umrą ? Czy wtedy sprawę trzeba zakładać od nowa, po uwzględnieniu spadkobierców? No i ostatnia sprawa czyli jak to jest z darowiznami, bo część działki, którą chcemy oddzielić (500m2) należy do moich rodziców poprzez darowiznę przekazaną 3 lata temu. Natknąłem się na informację, że przed upływem 5 lat nie można takiej darowizny sprzedać, bo inaczej dochodzą jakieś podatki. Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem o co w tym chodzi, czy ktoś mógłby mi z grubsza wyjaśnić, czy z tego powodu nie trzeba czekać te 2 lata, żeby rozpocząć procedurę podziału? . Aha, wydzielona działka (te 500m2), będzie należeć nadal do mich rodziców.
-
budowa domu, kredyt, dylematy - pomóżcie!
szeszol odpowiedział stare_wino → na topic → Prawo i finanse
Ja bym optował za opcją nr.2 Czyli działka i budowa domu własnego. Uważam, że własny projekt (czy też gotowy modyfikowany pod wasze wymagania) będzie lepszy niż segment (dla mnie to prawie jak mieszkanie w bloku) Ja nie mam mieszkania, które mógłbym sprzedać, oszczędności w chwili obecnej starczą może na stan surowy otwarty, przy zachowaniu dyscypliny finansowej. Do niedawna wydawało mi się, że mam działkę gdzie mogę ten dom postawić, ale póki co miasto uważa inaczej (wątek rozbudowa domu - strefa konserwatorska) A mój plan zakłada wybudowanie domu bez brania kredytu Nie wiem czy za mieszkanie coś płacicie (mam na myśli kredyt), ale jeśli nie to ja bym zastanowił się nad czymś takim : 1) Kredyt na zakup działki 2) Przygotowanie dokumentacji i wszelkich pozwoleń 3) Sprzedaż mieszkania 4) Przeprowadzka do rodziców z jednoczesną budową domu 5) Projektu bym szukał wśród takich gdzie nawet przy połowicznym wykończeniu da się mieszkać (np poddasze do wykończenia w późniejszym terminie) W wersji optymistycznej i zaangażowaniu własnych sił przy budowie (i to dosłownie) - można pokusić się o wykreślenie punktu 1 Wszystko oczywiście wymaga pewnego zgrania w czasie i odrobiny szczęścia, ale myślę że jest wykonalne (chyba, że za 350 tys nie można wybudować domu dla 4-osobowej rodziny). -
Dziękuję za odpowiedź W innym miejscu też dostałem podobną odpowiedź, aczkolwiek nie myślałem, że jest to możliwe, bo zarówno w Urzędzie Miasta jak i konserwatora odniosłem wrażenie, że ta ustawa o planie zagospodarowania i objęcie opieką konserwatora ma na celu zapobieganie nadmiernej parcellacji działek (co się komu udało do tej pory to jego zysk, ale od teraz koniec). Ale w przypadku, gdy jest to możliwe to jest to jakieś wyjście chyba. Co do własności to sprawa jest w dosyć pokręcona, Działka miała kilku właścicieli i chyba 3 lata temu aktem notarialnym została darowna i podzielona między 2 właścicieli Działka ma 950m2 - 500m2 należy do moich rodziców, pozostała część do moich dziadków Dom ten zamieszkany i rozbudowywany należy do moich dziadków Dom pusty (nie mam pewności) chyba do moich rodziców (a akcie notarialnym jest stwierdzone, ze ten budynek nie przedstawia wartości i chyba tylko to, a nie ma konkretnego właściciela) Wybiegając mam nadzieje mocno w przyszłość - po śmierci dziadków zgodnie z testamentem te 450m2 zostaje podzielone 1/2 idzie do mojego taty a druga połówka do jego brata (który też mieszka na tej działce i nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek ją opuścił) Co do domu (tego ładnego) to sytuacja jest podobna 1/2 dla rodziców 1/2 dla brata mojego ojca. Więc w chwili obecnej rodzice mają 500m2, nie wiem dokładnie jak to jest teraz ale gdzie doszły mnie słuchy że w przypadku darowizny przez 5 lat nie można nic z nią zrobić. Jeśli tak to i tak muszę 2 lata czekać, żeby cokolwiek ruszyć temat. W jaki sposób ugryźć zniesienie współ-własności ? Działka jest na rodziców i dziadków - czyli co rodzice idą do sądu i znoszę współwłasność - wtedy rodzice mają 500 dziadkowie 450 i rodzice mogą na tych 500 budować nie oglądając się na przepisy konserwatorskie? A no i co zrobić z tymi metrami z testamentu bo kiedyś to nastąpi?
-
Witam wszystkich budujących i planujących budowę. Liczyłem, że swoją działalność na forum zacznę od galerii zdjęć z budowy, ale życie postanowiło inaczej i jak tak dalej pójdzie galerii wogóle nie będzie. Ale po kolei, najpierw fakty: - jest działka na której stoją 2 budynki, obydwa zbudowane w latach 60-tych albo nawet wcześniej, z tym że jeden z nich był rozbudowywany i modernizowany, natomiast drugi do momentu kiedy spełniał swoją rolę to był zamieszkany, natomiast od paru lat stoi pusty. - mój plan zakładał, że właśnie ten pusty domek rozbuduję (albo na jego miejscu wybuduje nowy) i tam będę mieszkał, działka jest wystarczająco duża, żeby pomieścić te dwa domy, wiele posesji w okolicy właśnie w ten sposób jest zorganizowana i jak już napisałem te 2 budynki już tam stoją. - niestety rejon w którym miałem zamiar mieszkam (jego część) dostał się pod opiekę konserwatora zabytków (chodzi o układ ulic, tereny zielone itp, budynki chyba nie podlegają jako takiej opiece) - zmieniono też warunki zabudowy w planie zagospodarowania dla działek położonych w tym rejonie, a zabija mnie punkt o jednym obiekcie kubaturowym na działce Efekt: - ten pusty domek mogę zburzyć, z drugiej strony nikt mi nie nakaże rozbiórki bo był on tam zanim ktokolwiek myślał o planie (tak mi powiedziała pani konserwator), więc może sobie stać nie naruszony - nie dostanę pozwolenia na budowę nowego domu (jeden obiekt na działce) - nie dostanę pozwolenia na rozbudowę (minimalny metraż potrzebny na dom wolnostojący to 600m2 a działka nie ma 1200m2 - z tego samego powodu działki nie można podzielić (gdybym tak zrobił kilka lat temu to nie byłoby problemu - bo wtedy te przepisy nie obowiązują) - jedyne co mogę zrobić to wyremontować istniejący budynek i doprowadzić go do stanu używalności - nie jest to dla mnie wyjście, bo jest on za mały dla 4-osobowej rodziny Udało nam się wymyślić z konserwatorem dosyć mgliste wyjście z sytuacji, które pozwoliłoby ten dom rozbudować mimo niezgodności z przepisami, ale jest to wizja mocno dyskusyjna i może się nie udać i dlatego szukam innego rozwiązania. Rozbudowa tego domu modernizowanego raczej nie wchodzi w grę, bo uzyskał on już w moim przekonaniu optymalne kształty i dalszą rozbudowa chyba nie dodałaby mu uroku, ale i taki scenariusz muszę brać pod uwagę Natomiast to co mnie tknęło to - remont istniejącego bez zmian konstrukcyjnych i bez zmian metrażu. Otóż z tego co udało mi się dowiedzieć, to oprócz tego, że budynek istnieje na planie u geodety to nie istnieją, żadne plany techniczne dokumentujące wygląd elewacji , sposób budowy, układ pomieszczeń itp. Oprócz prostokąta na mapie nikt nie wie co to za budynek. I tu przyszedł mi do głowy pomysł (nie jestem dumny z takiego sposobu rozwiązywania problemów, ale trochę zostałem przyciśnięty do muru i robię co mogę): - chce te plany sporządzić - na tej podstawie chce rozpocząć remont i doprowadzić obiekt do stanu, który odpowiadałby temu co zostało przedstawione na planach budynku. - jak się nie trudno zorientować, obecny stan budynku byłby różny od tego co w papierach Czy takie podejście do sprawy ma szanse powodzenia? Wolałbym tego uniknąć, ale jak to się mówi 'tonący brzytwy się chwyta'. A może jakieś inne pomysły, wszelka pomoc mile widziana (kupno innej działki w innym miejscu chwilowo odpada)