Witam! Ja w swoim poprzednim garażu zrobiłem sobie kanał w następujący sposób. Znajoma koparka jeszcze przed ścianami wykopała mi otwór na długość 4,5m i szer. 1m, głębokości nie pamiętam. Następnie by zabezpieczyć kanał przed wilgocią zrobiłem sobie coś na kształt dużego worka o wymiarach kanału z grubej foli. Boczne ścianki zgrzewałem żelazkiem przez gazetę. Taki worek sadziłem do otworu na kanał gdzie uprzednio rozścieliłem warstwę ok. 10cm piasku. Wylałem posadzkę, a po dwóch dniach przystąpiłem do szalunków. Szalunki miałem drewniane, ale dziś wybrał bym gotowe do montażu. Pułeczki o których piszesz są bardzo wygodnie i stosunkowo łatwo je zrobić. Zbiłem zwykłe skrzynki z desek, które następnie wkrętami przykręciłem do drewnianych szalunków od strony ścian. Należy bezwzględnie pamiętać o belkach rozporowych i nie ma co na tym oszczędzać, beton ma potężne parcie na ścianki. Zbrojenie. Już nie pamiętam, ale dawałem chyba drut żebrówkę fi10mm, ale nie było tego wiele. Ja wylewałem to gruszką więc wymagana jest duża cierpliwość pana z betoniarki, bo im zawsze się śpieszy, a tu musisz pomału i równomiernie wylewać z każdej ze stron, inaczej szalunek się przesunie. Rok temu garaż sprzedałem ,ale nigdy nie miałem problemu z wilgocią, pomimo, że mieszkałem na terenie podmokłym. To co dziś bym zmienił z perspektywy doświadczenia z użytkowania kanału. Zdecydowanie kanał był za krótki. W chwili gdy go robiłem miałem samochód 4,8m i twierdziłem z uporem, że zawsze można samochodem podjechać trochu do przodu lub do tyłu. Bzdura, czasami się zwyczajnie nie da. W przyszłym roku robię u siebie (w nowym garażu) kanał i zdecydowanie będzie miał min. 5m długość, a jak się da to i 6m. Widziałem kiedyś u znajomego kanał na całą długość garażu - mówię Wam rewelacja!