Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Domu z klocków LEGO


dorkaS

Recommended Posts

Ten model, to akurat nie jestem pewna, ale jest jeszcze kilka innych, do kalenic też są. Ale o tak długich drutach, żeby drzewa sięgnęły to nie wiem :)

W sumie wyobraziłam sobie drzewo pokryte takimi antyptakami, chciałabym zobaczyć rozdzawione ze zdumienia dzioby ptaszysk i ich zdanie na temat ludzkości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

SZLAG BY TO..., to ja się wścieknę za te antyptaki :mad: Te kolce to barbarzyństwo.

LITOŚCI, czy widziałyście kiedyś przewracającego się ptaka, bo nie może stanąć na pokaleczoną tym świństwem nogę ? To żywe stworzenia, jak można je okaleczać?

 

Też mam dach i masę ptaków w okolicy. Siadają na kalenicach na kominach i kupkają, a jakże. Tyle, że deszcz to świetnie spłukuje. Samemu też można zmyć strumieniem wody z myjki ciśnieniowej.

 

Ja się cieszę z ptaków w bliskości mojego domu. Uwielbiam słuchać śpiewów, szczebiotów, gruchania i świrgolenia. Uwielbiam patrzeć jak uczą młode latać.

Zabawnie widzieć jak lądują na płaszczyźnie dachu i ślizgają się w dół, a potem, gdy wydaje się już mają spaść, rozpościerają skrzydła i lecą.

 

Są inne ochraniacze przeciw ptakom, bardziej humanitarne, bo nie kaleczą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestka, to pokaż inne rozwiązanie.

To jest najpowszechniejsze, ot tyle.

 

I ja nie mam morderczych zapędów w stosunku do ludzi, którzy mają toto na balkonach, po tym jak dziecko sąsiadki prawie nie zmarło przy zapaleniu płuc spowodowanym zakażeniem grzybem z gołębich odchodów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestko z jednej strony mogę sobie wyobrazić Twoje wzburzenie, z drugiej polecałabym spacer po krakowskich balkonach. Bywa, że to jest prawdziwy armagedon spowodowany głównie gołębim towarzystwem. Podobna sytuacja jest z bobrami, czy wilkami. Z jednej strony ochrona zagrożonych gatunków i dobre intencje, z drugiej strony zagrożony jest człowiek.

 

Przede wszystkim uściślijmy - antyptaki znajdują się u mnie na czterech odcinkach krokwi wystającej z elewacji na długości ok 70 cm, mój dach i kalenica, tudzież kominy nie są najeżone drutami. Które, nota bene, pod dotykiem nie przypominają ostro zakończonej igły, są tępo ucięte. Owszem, przyjmuję, że raz na czas może znaleźć się jakiś kamikadze, który zakończy na nich żywot. Większość głupia jednak nie jest i szybko się uczy - mają do dyspozycji ponad 200m2 dachu jako lotnisko i nadbitkę z jej zakamarkami i pobliskie drzewa i krzewy. Jednak nie sprawia mi przyjemności usuwanie zwału (nie pojedynczych przyschniętych kup) tylko właśnie zwału ptasich odchodów z balkonu, jak to miało miejsce w poprzednich latach. Nie wspominając już o tym, że najbardziej zapaskudzona krokiew nadaje się do powtórnego oszlifowania i malowania, bo nie da się tego, co tam przylgnęło ot tak zeskrobać i pomalować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, większość swojego życia spędziłam w centrum miesta. Wyprowadziłam się pod Warszawę kilka lat temu zaledwie, więc problem miejskich ptaków znam tak samo dobrze jak Wy. Na dworcu W-wa Śródmieście, mimo zorganizowanej akcji i zakazu karmienia, nadal zdarza się gołąb usiłujący wylądować komuś na głowie i obsrywający co się da z wysokości konstrukcji sufitu nad peronami. Ja to wszystko rozumiem. Sama mam dach, który regularnie opanowują bandy szpaków, bo tu na szczęście (!) gołębie mieszkają w lesie i raczej rzadko zasiadają na kominie – wolą drzewa.

 

Na stronach różnych organizacji zajmujących się ptakami w mieście można bez problemu znaleźć kontakt do firm oferujących zamiast kolców spirale lub ruchome pręty uniemożliwiające ptakom siadanie.

Na stronie Stołecznego Towarzystwa Ochrony Ptaków http://stop.eko.org.pl/portal/index.php?module=article&id=80 od 2011 roku tkwi informacja pt. „Spirale zamiast kolców”

ptakless_2.jpg

Są dwie propozycje alternatywne dla kolców. Nie szukałam dalej, ale myślę, że jest takich informacji znacznie więcej. Trzeba tylko pomyśleć i poszukać.

 

Sorry, że jestem taka ostra, ale ostatnio nie tylko w tej sprawie przekonałam się, że mając do dyspozycji łatwe w korzystaniu narzędzie jakim jest wyszukiwarka internetowa, wiele osób wcale z niego nie korzysta. Potrzebują wiedzy, ale jej nie szukają - vide wątek kominkowy, gdzie co chwilę pojawia się osoba oszukana przez nierzetelnych fachowców. Można tego uniknąć weryfikując propozycje. Dlaczego, psia kość, ludzie unikają wiedzy jak ognia jakiegoś :confused:

 

Malko, nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy widzę w markecie wypindrzone mamuśki z maluchami, które czołgają się po zaświnionych podłogach, liżą je, pakują do buziek brudne rączki. Obrzydliwe, prawda? A potem dzieci chorują, bo być może oblizały podłogę z naniesionej na butach kupy, czy czegoś tam innego.

Wszędzie trzeba uważać, w lesie też można złapać jakieś choróbsko zjadając np. jagody obsikane przez chore zwierzę.

Malko, twoja sąsiadka zwyczajnie nie myje balkonu i to jej wina, że dziecko zachorowało, a nie jakiegoś ptaka. Jesteśmy świadomymi i rozumnymi stworzeniami, a ptaki to tylko dzikie, swobodne zwierzęta. To my powinniśmy dbać o czystość.

 

Dorka, dzikie zwierzę nie zaatakuje, jeśli mu nie zagrażasz. Ukryje się przed twoim wzrokiem, po cichu lub w panice ucieknie. Naruszamy środowisko naturalne. Nie zaprzeczysz temu. Tak już jest i koniec, tego nie zmienimy. Jeśli jednak pozostawimy zwierzętom możliwość życia w spokoju, to i im, i nam będzie łatwiej. Dokarmiajmy (leśnicy to robią) w dzikich ostępach lub na podleśnych łąkach. Zamiast bać się, szanujmy, to i one nas uszanują.

W lesie wokół naszego domu są dziki, sarny, lisy i mnóstwo drobniejszej zwierzyny. Czasem je widuję za płotem, a bywa, że w ogrodzie. Łosia gościliśmy 2 razy i raz osobiście go wyganiałam (czysta głupota, ale nie pomyślałam), bo lazł w moje rabaty. O dzikach wiem, bo je słyszę i pozostawiają rozkopaną ściółkę, ale widziałam stadko młodych z lochą tylko raz w ciągu 7 lat i to dlatego, że musiały przejść przez asfaltówkę.

Zwierzęta się do nas nie pchają, chociaż wabimy je wyrzucanym jedzeniem. No, chyba, że głodują. To my uzurpujemy sobie coraz większe tereny niegdyś należące tylko do nich.

Nie wiem o co chodziło Ci w sprawie bobrów, ale statystyki mówią, że wilk rzadziej rzuca się na człowieka niż pies. Nie demonizujmy problemu.

 

Polecam do obejrzenia wspaniałą leśną sagę W Prastarej Puszczy http://www.youtube.com/watch?v=0_KKiDC-BIY TVP pokazała swego czasu 10 odcinków.

Do przeczytania zaś, nawet dzieciom do poduszki, wspaniałe, ciepłe, opatrzone mnóstwem fotografii, opowieści o życiu w Puszczy Białowieskiej autorstwa Jerzego Karpińskiego. Jest autorem wielu książek i kilka na pewno w biblitece znajdziecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To po co ci te wystające krokwie? Uciąć i będzie OK ;)

 

Malka, ja też miałam balkon. I gołębie. Jak ich mieć nie chciałam, to wystarczyło konsekwentnie płoszyć wiosną ale jak już jajko zniosły, to zwykle pozwoliłam im wychować młode, w końcu to też rodzice, choć ptasi. Na szczęście choroby odptasie rzadkie są i ludzie bardziej dla wygody chcą sie ich pozbyć, niż z przezorności. To tak, jak z tą naturą. Wyjeżdżamy z miasta bo chcemy natury. Ale ta natura przeszkadza nam, no to betonujemy wokół siebie, żeby było wygodnie i czysto. A potem mówimy - ale tu pustynia, trzeba dalej od miasta, bo kontakt z natura potrzebny... no to wyjeżdżamy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestka, rozumiem Twoje argumenty, ale mimo wszystko są dla mnie wartości wyższe, niż zdrowie , a nawet życie latających szczurów.

Świetnie,że są inne rozwiązanie niż kolce - warto o tym wiedzieć, niemniej ja z niej nie skorzystam, jak wspominałam, u mnie rośnie olbrzymi dąb, to miejsce posiedzeń wszelkiego ptactwa, więc zabezpieczenie kalenicy mija się z celem.

 

Co do sąsiadki - jeśli ona w ogóle myła ten balkon to jest moją bohaterką, albo ma skłonności samobójcze ;)

I daleka bym była od obwiniania jej za chorobę dziecka - jeśli miałabym szukać winnego, innego niż szczury, to architekt bloku - jest tak wykonany, ze z mieszkania nie ma wyjścia na balkon. Jest balustrada , potem jakieś 40 cm przestrzeni i ściana z oknami.

A szczury mają genialne szalety w tym miejscu.

 

Jakoś nie słyszałam by ktoś się oburzał z powodu corocznej deratyzacji, natomiast walka z gołębiami czyniącymi nie mniejsze szkody wzbudza tyle emocji :rolleyes:

 

 

Ewa, mówisz,że choroby odptasie są rzadkie ?

Ja osobiście znam kilka osób,które nabawiły się alergii (lub po prostu uaktywniła się ona) po kontakcie z obrzeżkami.

Nic przyjemnego,a pozbycie się tego z mieszkania, to istny koszmar - tym bardziej, że za ścianą, nadal buszowały gołębie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malka, wiem, że każda sytuacja wygląda inaczej, gdy się jest w jej środku, a inaczej, gdy patrzy się z boku. Każdy kij, bowiem, ma dwa końce.

Co do gołębi, nie mam nic przeciwko ich odpędzaniu, czy odstraszaniu, jednak róbmy to humanitarnie, bez okaleczania. Jeśli pojawia się potrzeba walki z jakimś problemem odzwierzęcym, to szukajmy najpierw możliwości takich, by jak najmniej zaszkodzić. Tak jak humanitarnie powinno się uśmiercać inne stworzenia, które jako mięsożercy jemy.

Szczury to osobny problem po części kwalifikujący się do grupy tych, powstałych na skutek zachwiania przez ludzkie działania równowagi w przyrodzie. Rosjanie nie mają z nimi problemu, ponieważ od zawsze KOT jest u nich bardzo poważany. Moskwa jest najmniej zaszczurzonym miastem na świecie, bo Rosjanie kochają mruczki i dbają o nie. Kot to bicz na szczury i myszy, a w Rosji nawet cerkiewne wrota mają ponoć stosowne drzwiczki, by zwierzaki mogły się swobodnie poruszać. U nas zamyka się przed nimi piwnice na głucho i trzeba robić deratyzacje i wykładać trutki.

Gdzie palca nie wetknąć, człowiek sobie mniej lub więcej szkodzi zapominając o innych stworzeniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesc Dorka :D nie mam jak nadrobic zaleglosci aleeeeee, normalnie sama sobie nie wierze...

przypomnialo mi sie o tobie jak to dzisiaj rano zobaczylam... i to pod samym nosem :bash:

moja sasiadka ma niebieskie drzwi :yes:

chyba cykne jutro fote co by (jesli bys chciala) tutaj je pokazac ;)

w sumie musze sie im jeszcze raz sama konkretnie przyjrzec bo rano deszcz padal a ja autem nakrecalam...wiec malo widzialam :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod wszystkim co tu powiedziała Pestka.

Ja też uważam, że to my jesteśmy intruzem a nie zwierzęta. To nie zwierzęta zabierają nam terytorium. Jest dokładnie odwrotnie. Nie dość, że odbieramy im tereny łowieckie, lęgowe i migracyjne, to jeszcze przeklinamy za to, że są. Zabijamy, kaleczymy, wyganiamy. Bo nam się należy. Ptaki mają tylko ładnie śpiewać, ładnie wyglądać i sprawiać nam frajdę. Ale wydalać im nie wolno. Nam wolno wszystko. Wszędzie.

Uwielbiam moje brudzące ptaszyska, bo budzą mnie co rano najpiękniejszą muzyką a kiedy patrzę na ich popisy w powietrzu to czuję jaka jestem nieporadna i ciężka. Ale cóż. Ja przed koszeniem najpierw płoszę żaby, żeby żadnej krzywdy nie zrobić. Nie rozpylam niczego co zrobiło by krzywdę owadom. I tak samo wychowuję moje dzieci. Przepraszam Dorka, ale jak zobaczyłam te kolce, to słabo mi się zrobiło na sam widok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny dajcie spokój Dorce. Przecież nie siedzi na dachu i nie strzela do ptaków z kuszy, nie?? naprawdę myślicie że nie ma prawa do czystego dachu na swoim wymarzonym domu? Ja doskonale Was rozumiem, to ze kochacie i szanujecie przyrodę. Ale nie można popadać w skrajności chyba prawda?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malka, wiem, że każda sytuacja wygląda inaczej, gdy się jest w jej środku, a inaczej, gdy patrzy się z boku. Każdy kij, bowiem, ma dwa końce.

Co do gołębi, nie mam nic przeciwko ich odpędzaniu, czy odstraszaniu, jednak róbmy to humanitarnie, bez okaleczania.

 

Oczywiście, że wygląda inaczej gdy bezpośrednio nas problem dotyka.

I oczywiście ,że wszystko (prawie) da się załatwić humanitarnie.

I jak juz wielokrotnie mówiłam, ja mieszkam i buduję się w mieście, które nie powstało ani dziesięć, ani nawet sto lat temu ,więc nie ma tu mowy o włażeniu na terytorium zwierząt .

I ja mówię wyłącznie o gołębiach, które są szkodnikami.

Nietoperze mają u mnie budki, sikorki słoninkę, a gołębie maja wypad.

Mam prawo walczyć ze szczurami,myszami, prusakami i gołębiami , zagrażają mojemu zdrowiu i mojemu mieniu.

I nie chodzi tu o kupę na dachu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam z przyjemnością Wasze wypowiedzi. Wiecie dlaczego? Bo prowadzicie dyskusję na kulturalnych tonach.

 

Dla ułatwienia niezorientowanym w temacie - teza: krokwie wystają, uciąć ich nie zamierzam, chcę ptaki zniechęcić do siadania na nich.

 

W dyskusji mamy dwa stanowiska - z jednej strony człowiek traktowany jako intruz na terytorium świata zwierzęcego, z drugiej strony zakładamy, że człowiek ma prawo dominacji, byle robił to z sensem. Tę ostatnią opcją jestem ja. Definicja sensownego postępowania tutaj zostaje rzecz jasna otwarta. Mój sens może i powinien się z Waszym nie zgadzać.

 

Zamieszczone kolce wyglądają groźnie. Na pewno mało romantycznie. Są przeznaczone do walki ze szkodnikiem/niszczycielem. Nie jego mordowania dla chęci mordowania. Przypomnę, że są tępo zakończone, druty mają długość 10 cm, znajdują się w kilku miejscach pod podbitką i summa summarum nie zajmują więcej powierzchi niż 4m bieżące. Nie jest to trasa głównego przelotu ptasiego, nie jest miejscem żerowania, jest dość wietrzne i do tej pory w ciągu czterech lat ptaki nie założyły w tych miejscach ani jednego gniazda - zakładały je w miejscach zacisznych i tam mogły sobie robić to do woli, jam im nie wróg.

 

A teraz pytanie - jak często znajdę trupa ptaka, który nabił się na te kolce? Jeden raz, dziesięć, sto czy zero w ciągu roku? Mogę w tym miejscu Wam obiecać, i wierzcie mi lub nie, jeśli znajdę przynajmniej dziesięć ptasich trupów w ciągu roku to je zdejmę. Ale w Sodomę i Gomorę bawić się nie będę, więc argumenty o choćby jednym zabitym do mnie nie trafią. Dlaczego?

 

Ano, dlatego:

Mam wrażenie, że demonizujecie sprawę kolców. Reakcje Pestki, a później kolejne głosy skłoniły mnie do pobuszowania po różnych źródłach. Bez kłopotu można znaleźć dramatycznie wygląjące zdjęcie nabitego na druty gołębia, ba, nawet bociana na kolce. Wszystko fajnie, gramy na uczuciach, biedne zwierzątka są dręczone i zabijane.

 

Rzadko ktoś jednak zauważa, że ptaki nie lecą ślepo na druty - kolce je zniechęcają do siadania. Czasem któryś jednak się zdecyduje na to. I teraz jest pytanie jak często się to dzieje? Nie przemawia do mnie to, że wystarczy jeden ptak nabity na kolce,by wpadać w histerię, gdy setki umiejętnie omijają to miejsce. Ważne jest tu, że nie są to pułapki stosowane ( w moim przypadku) na trasach przelotów, czy żerowiskach tylko w kilku miejscach, gdzie chcę. Mają zniechęcać i odstraszać. Cytowane wczęśniej sprężyny mają też pewną wadę - zdarza się ptakom w nie zaplątać i zdechnąć z głodu, bo szamocący się ptak albo się klinuje, albo rani wyszarpując z pętel, to samo dotyczy słynnych linek rozciąganych np na balkonach, szczególnie gdy są luźne. Idąc dalej powinno się zabronić wielkoformatowych szyb w oknach, bo to dezorientuje ptaki. Nie każdy ma ochotę oglądać świat przez czarne sylwetki ptaków naklejonych na salonowe szyby.

 

A propos bliskości natury - zwięrzęta idą również na łatwiznę, zmieniamy je i oduczamy normalnego trybu życia stwarzając cieplarnine warunki do mieszkania czy zdobywania pożywienia. Stądchociażby dziki buszujące w śmietnikach na obrzeżach miast, bynajmniej nie w pojedynkę, ale stadami.

 

Chęć ratowania przyrody za wszelką cenę powoduje spore zaburzenia - wspomniane przeze mnie wcześniej bobry, będące pod ścisłą ochroną bardzo skutecznie niszczą wały przeciwpowodziowe, nie wspominając o regularnych zalaniach pól i łąk, watahy wilków (dzikie zwierzęta atakują 'bez powodu', szczególnie w stadach - one polują!) - w tych dwóch przypadkach nie ma regularnych odstrzałów i szczytne zamierzenia mają swoją boczną ciemną ścieżkę.

 

Zawsze mnie zastanawia, skąd się bierze pogląd, że człowiek jest intruzem? Jeśli odrzucamy kreacjonistyczną wizję stworzenia świata, gdzie można by to jeszcze jakoś podciągnąć to jakim cudem w ewolucyjnej homo sapiens ma być intruzem?

 

Jeszcze drobna obserwacja - widzieliście miejsca opuszczone przez człowieka - jak szybko nieokiełznana przyroda zdobywa flanki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesc Dorka :D nie mam jak nadrobic zaleglosci aleeeeee, normalnie sama sobie nie wierze...

przypomnialo mi sie o tobie jak to dzisiaj rano zobaczylam... i to pod samym nosem :bash:

moja sasiadka ma niebieskie drzwi :yes:

chyba cykne jutro fote co by (jesli bys chciala) tutaj je pokazac ;)

w sumie musze sie im jeszcze raz sama konkretnie przyjrzec bo rano deszcz padal a ja autem nakrecalam...wiec malo widzialam :p

 

Meliska wklejaj, wiesz, że wszystkie niebieskie drzwi i okna są dla mnie piękne!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przyszłam tylko pomachać łapką. :bye:

odkąd zaczęła się szkoła nie mam zbyt dużo czasu na fm.

 

głosu w sprawie ptaków nie zabieram, bo nie znam z autopsji problemu. u nas mają tyle miejsca, że na balkon raczej nie przylatują. (chyba, że słoninkę zimą powieszę).

 

Odmachuję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meliska wklejaj, wiesz, że wszystkie niebieskie drzwi i okna są dla mnie piękne!

 

Zrobie to jak tylko cykne fotke..wczoraj wieczorem wsadzilam akumulatotrek do ladowarki wiec jakos sie zaczaje i pstrykne :D

bo drzwi sa tak zrobione ze bede musiala wejsc na ich teren, no chyba ze jakos z daleka z opcja zoom :D

 

Sciskam weekendowo :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...