Gosiek33 25.07.2014 13:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2014 to jest rodzina Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 25.07.2014 13:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2014 zawsze można się nadziać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagna 25.07.2014 13:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2014 Uwielbiam ten film! Cioteczkę najbardziej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 26.07.2014 06:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Lipca 2014 UFFfffff.... To ja już nic nie napiszę Obie wyczerpałyście temat. Mam te same doświadczenia, miałam te same marzenia mając własne mieszkanie. Z wiekiem pojawiła się weryfifikacja znajomych, przyjaciół i tzw. Krewnych i znajomych królika. Wraz z budową domu nadeszło też pragnienie ciszy, spokoju i szanowania mojego czasu. Z czasem z różnych szalonych myśli o pzyjmowaniu tabunów gości, pozostała jedna urządzimy nasze wesele, gdy dom będzie wystarczająco ogarnięty, a w ogrodzie zamiast dołu będzie piwniczka ziemna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nita83 27.07.2014 10:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2014 Również podziwiam i trochę zazdroszczę ludziom, którzy prowadzą otwarty dom. Sama tak nie potrafię. Oczywiście przyjaciele to osobny temat, ale przy reszcie gości nie umiem się totalnie wyluzować i nie mieć wyrzutów sumienia, że nie mam nic w lodówce do jedzenia (a przeważnie nie mam), nie mam zimnych napojów do podania (jw) i mam totalny bajzel . Miło prowadzić szalone życie towarzyskie, ale może lepiej w neutralnym miejscu, gdzie wszyscy są na równych prawach. Dom to dla mnie przede wszystkim azyl, spokój i cisza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Moose 27.07.2014 11:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2014 tacy ludzie zawsze zadzwonią, żeby się umówić, bo szanują nasz czas i prywatność. Tak więc raczej mówię "nie" otwartemu domowi. Nic dodać, nic ująć... Tak samo z tymi znajomymi i przyjaciółmi... można się nie spotykać a jednak myśleć o sobie, zadzwonić czasem i zawsze jest tak jakbyśmy się wczoraj widzieli , a z ludźmi z którymi przebywam codziennie z racji pracy porozumienia takiego nie mam, bo i go nie szukam Również ilość a przede wszystkim jakość moich znajomych bywających u mnie zweryfikował Grey Za tymi co przestali bywać, nie tęsknię... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 27.07.2014 15:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2014 Ostatnia red. naczelna „Kobiety i życie” miała 2 kocice. Jedna była totalną fujarą i łażąc po półkach co chwilę coś zrzucała. Druga miała bardzo zdecydowany stosunek do gości. Jak ktoś zbyt przeciągał wizytę, kotka właziła pod fotel i gryzła w tył nogi tuż nad piętą Na szczęście nie wszyscy dostępowali tego zaszczytu. Niektórych tolerowała wystarczająco by odpuścić sobie podgryzanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 28.07.2014 22:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lipca 2014 (edytowane) Moose, Ciebie chyba u mnie jeszcze nie widziałam, więc serdecznie witam! Dzięki wszystkim za podzielenie się Nie powiem, bardzo mi się podobają Wasze wypowiedzi. Trochę też smucą Będąc mocno introwertyczna (tak, tak - tym co w tym momencie rykną dzikim śmiechem, spadną ze stołków - mówię, iż azaliż tak jest, a pozory mylą ), lubię przebywać z ludźmi, ale ciężko mi się ich odwiedza bez wyraźnej zachęty z ich strony. Ba, uwielbiam towarzystwo, szczególnie takie, które coś wnosi i ubogaca, i tu paradoksalnie czasami ciekawsza może być rozmowa z konserwatorem powierzchni płaskich, który ma jakąś pasję i humor (nie mówię tu o przymusowych pracach dla absolwentów filozofii i pokrewnych) niż z utytułowanym profesorem, nie potrafiącym rozmawiać o niczym innym niż swojej dziedzinie. Wpadający znienacka są znienacka wplątywani w nasze życie i aktualne zajęcia, jeśli się im to spodoba wpadają jeszcze raz, jeśli nie - błędu tego nigdy już nie popełnią Umówieni to umówieni, traktowani zgodnie z okolicznościami umówienia. Nie mam fobii pt. 'ojjjjeeeju, jaki u mnie bałagan', zwykle jest, tzw. pozorny, czyli większość rzeczy pokutuje tam, gdzie aktualnie wylądowały, ale kotom kurzu, brudnej bieliźnie, starym podomkom i rozczochranym włosom mówimy nie. Ułatwia mi to podejście do gości jako takich. Ich zadowolenie jest moim, ale jeśli nie smakuje im moja kuchnia, widoki się nie podobają, status materialny nie ten teges, rozmowy za nudne lub za wysublimowane - to pech, nic na to nie poradzę. Kocham momenty, gdy z gośćmi można coś robić wspólnie, nie ograniczać się jedynie do rozmowy. Choć interesujące rozmowy mogę prowadzić do białego rana, nawet jeśli potem czyha na mnie proza życia. I fajnie jest, gdy, tak jak Ewa ujęła to, gdy mamy relację wzajemności - niekoniecznie jeden do jeden. Na pijawkowanie w stylu wczesnostudenckim chyba dla mnie też za późno już Kryteria nocnego telefonu wg Jagny też stosuję - są ludzie, których nie widuję latami, a nagłe spotkanie owocuje kontaktem, jakby te lata były tylko sekundami. To, co pisze Pestka o pragnieniu ciszy i spokoju nadchodzące z wiekiem to też szczera prawda - jak się człek swoje nalata, to potem ma ochotę przysiąść na przyzbie i podumać Osobiście już mi się tak dobrze nie zrywa po zarwanej nocy, a po dwóch ledwie zipię Nitki dom wyobrażam sobie jako wyjątkowo ciepły i przyciągający energią i uśmiechem, nie musi być otwarty - wystarczy przechodzić obok, by to się udzielało Ale tak jak podkreśla Moose - liczy się zawsze jakość nie ilość Dzięki Gosiu za linki - skleroza mnie dopada, muszę odświeżyć, bo już prawie nic nie pamiętam z filmu. Napisałam, że mnie trochę Wasze wypowiedzi zmartwiły. Tak jest. Powodem jest przebijający z lekka brak czasu i przesyt codziennymi kontaktami. To szczera prawda i syndrom czasów. Do prowadzenia otwartego domu trzeba mieć czas, przede wszystkim czas, bo środki nie są aż tak decydujące. Większość z Was jest mocno zalatana zawodowo, ma małe dzieci. Nie da się wszystkiego łatwo pogodzić. Szczególnie, gdy potencjalni odwiedzający mają podobnie... A mając już ten czas trzeba mieć to coś, by ludzie nie tylko przychodzili, ale również zostawali. No i trzeba ich kochać takimi, jacy są. Edytowane 28 Lipca 2014 przez dorkaS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 29.07.2014 06:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Lipca 2014 Poodpisuję się wszystkimi 4-ema kończynami. Napisałaś dokładnie to co czuję, pomijając pragnienie spokoju. Bo za długi spokój to też nie jest to lubię. PS.: Ja jeszcze wytrzymuję 3-4 zarwane nocki, ale pod warunkiem, że statycznie, bez napitków procentowych i tylko pod przymusem. Potem mam prawie delirkę ze zmęczenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 29.07.2014 08:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Lipca 2014 Bo za długi spokój to też nie jest to lubię. I tu się wiążę głęboki supeł na nici porozumienia :) Po kilku dniach spokoju zaczyna mnie nosić, na szczęście z reguły dość twórczo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Moose 29.07.2014 10:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Lipca 2014 A witaj, witaj Będę zaglądać... wypowiedzi w dzienniku bardzo mnie się spodobały Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 29.07.2014 10:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Lipca 2014 Hmm, mam pierwsze doniesienia, że potencjalni goście boją się do mnie przyjeżdżać, bo nie spełniają kryteriów! No i masz, Dorko, placek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
julianna16 29.07.2014 11:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Lipca 2014 Hmm, mam pierwsze doniesienia, że potencjalni goście boją się do mnie przyjeżdżać, bo nie spełniają kryteriów! No i masz, Dorko, placek Niesamowite, że zadajesz niełatwe pytanie w dzienniku i dostajesz tyle szczerych odpowiedzi. Motywujesz do wglądu, autorefleksji i poruszasz głębsze pokłady świadomości. Masz rację, że smutniej tak jakoś. Pamiętam, że gdy byłam dzieckiem życie towarzyskie rodziców było duuuużo bogatsze od naszego. Nie było tygodnia by ktoś nas nie odwiedzał - sąsiedzi, znajomi, rodzina. To były czasy, gdy w lodówce wszyscy mieliśmy to samo - czyli niewiele, a jakimś dziwnym sposobem mama zawsze potrafiła wyczarować pełny stół. Pamiętam też styl mieszkań - te same lampy, dywany, TV, meblościanki. Wszędzie można było się czuć dosłownie jak u siebie . Nie mieliśmy telefonu, więc trudno było się zapowiedzieć. Każdy dzwonek do drzwi był witany z radością i ciekawością, kto dzisiaj do nas zajrzał. Nie było problemu z noclegiem dla dalszych gości (a mieszkanie miało zaledwie jakieś 40m). Uwielbiałam też zaglądać do skrzynki na listy. Każda widokówka czy list był czytany przez adresata z wypiekami na twarzy po kilka razy. Teraz nie odbieram już w zasadzie telefonu stacjonarnego, bo dzwonią na niego tylko akwizytorzy. W skrzynce same rachunki przeplatane reklamami tudzież super ofertami różnej maści. Dzwonek domowy uruchamiają zazwyczaj kurierzy. Uroczystości częściej urządza się restauracjach, pubach, salach zabaw dla dzieci. Czy to źle? Hmm... takie czasy. Miło byłoby na chwilę wrócić do poprzednich, ale wówczas czas płynął jakby inaczej. Nie było też tylu pożeraczy czasu... i tu niestety FM w naszym przypadku nie jest bez winy. Wracając do Twojego pytania - nie boję się ludzi w moim domu, bo zakładam, że (w imię obecnych czasów) to goście proszeni, a ja przygotowana . Sama przenigdy nie odwiedzam nikogo bez zapowiedzi, bo szanuję czas i plany innych ludzi. Wizyta powinna być przyjemnością, a nie konfuzją. Staram się "dzielić sobą", ale miałam jedną taką wizytę, której przełożyć, ani odmówić nie mogłam, a byłam wtedy piekielnie zmęczona fizycznie i psychicznie. Trudno było mi się skoncentrować, uśmiechać, w pełni uczestniczyć i cieszyć z wizyty tak jak na to zasługiwała . Czułam, że jest drętwo, ale to był wówczas szczyt moich możliwości i było mi z tym jeszcze gorzej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zochna 29.07.2014 20:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Lipca 2014 (edytowane) Mam podobny jak Julianna sentyment do czasów towarzyskich zapamiętanych z dzieciństwa i wczesnej młodości, kiedy zdarzało mi się rezygnować z kina, spotkania itp.. na rzecz rodzinnej imprezy.. Ach , Starzy to mieli fantazję twórczą do wesołego spędzania czasu w trochę średnio-wesołych czasach I też pamiętam ciekawość i radość z każdej koperty widocznej w kratce skrzynki pocztowej. Podobnie jak z wywoływaniem filmów z analogowych aparatów - wyszło nie wyszło Tak sobie myślę, że takie prawdziwe, najgłębsze przyjaźnie to zawiera się w czasach szkolno-studenckich.. Pewnie wynika to trochę z młodzieńczej egzaltacji - takiej wiecie - że nie ma nic ważniejszego, że jeden za wszystkich - wszyscy za jednego, No i też ze wspólnoty przeżyć..I tych różnych Bieszczadów razem przewędrowanych i mycia włosów w jednym kubku rumianku. Potem to już są "tylko" znajomości - bliższe , dalsze - ale już bez tej wspólnej ilości i jakości spędzanego czasu. W sumie szkoda. A może i nie szkoda - skoro dochodzenie do siebie po towarzysko spędzonej nocy zabiera coraz więcej czasu Tak się zastanowiłam - i wychodzi mi, że bez zapowiedzi to wpada najbliższa rodzina tylko , siostra z przyległościami, rodzice. Znajomi się "anonsują". Pocieszam się, że może wynika to z odległości - bo jechać taki kawał żeby pocałować klamkę Sąsiadów co to po sól to nie liczę . A w ogóle to mamy wielkie szczęście do sąsiadów - czego i Wam życzę. Bo jak mawia mój Sąsiad : sąsiad dany jest od Boga i z reklamacją słabo Edytowane 29 Lipca 2014 przez Zochna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nita83 30.07.2014 19:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Lipca 2014 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Lukarna 31.07.2014 13:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2014 Hmm, mam pierwsze doniesienia, że potencjalni goście boją się do mnie przyjeżdżać, bo nie spełniają kryteriów! No i masz, Dorko, placek Nie martw się Dorka ja jestem jak Stefek Burczymucha - niczego się nie boję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agulla 31.07.2014 19:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2014 A mając już ten czas trzeba mieć to coś, by ludzie nie tylko przychodzili, ale również zostawali Piękne! I prawdziwe. Moja teściowa prowadzi otwarty dom - ciagle ktoś się tak kręci, przewija. Strasznie jej tego zazdrościłam, do momentu, aż mój dom zaczęła również traktować w ten sam sposób. To był początek mojego macierzyństwa, teściowie wpadli z niezapowiedzianą wizytą. W moim małym dwupokojowym mieszkaniu (37m2) karmiłam jedno dziecko piersią, drugie usypiałam w kołysce, a oni otworzyli sobie drzwi kluczami (mieli komplet na wypadek) i weszli. Czułam się strasznie zażenowana - dochodziłam do siebie po porodzie, nie wygladałam wtedy najlepiej, z cycem na wierzchu, a tu, bądź co bądź, obcy mężczyzna wchodzi. Po tej sytuacji razem z Łukaszem powiedzieliśmy im, że jeśli chcą do nas wpaść, to mają się zapowiadać. Nie potrafili do końca zrozumieć o co nam chodzi. Pomimo tego, że teraz są telefony i często rozmawiam ze znajomymi czuję niedosyt spotkań. Ciężko jest się spotkać, umówić. Praca pochłania dużo czasu, dzieci jeszcze więcej. Ciągle snujemy plany na przyszłość do których usilnie dążymy i zapominamy żyć teraźniejszością. Ale się rozpisałam P.S. Czekam na więcej zdjeć Twojego domu - te które wrzucasz zapierają dech! Piękne - płytki, podłgi, dechy... Czekam na drzwi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amglad1 01.08.2014 05:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Sierpnia 2014 super zabawy Dziewczęta, wypijcie moje zdrowie, jako i ja wypiję Wasze:D :wave: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nita83 01.08.2014 19:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Sierpnia 2014 jeszcze za mnie wypijcie, Świetnej zabawy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Lukarna 03.08.2014 21:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2014 Spoko loko:-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.