Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Domu z klocków LEGO


dorkaS

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Dziękuję serdecznie za wypowiedzi, te obszerniejsze i króciutkie, mało indywidualnie, za co przepraszam, ale nie dam rady chwilowo inaczej :)

 

Są bardzo ciekawe i cieszy mnie, że znajdujecie czas, żeby się wypowiedzieć. A jeśli jeszcze Was zmuszam to jakiejś refleksji, to tym bardziej się cieszę :)

 

Na podstawie przeprowadzonych w ostatnich dniach warsztatach na temat prowadzenia domu otwartego - stwierdzam, że kocham Gości :) Chciałabym, żeby Im choć w części było tak dobrze ze mną, jak mi z nimi. W każdym razie bardzo dziękuję za udział :)

 

Zaglądających tutaj pozdrawiam serdecznie w lekkim biegu, jako, że ćwiczenia od jutra prowadzę z pozycji goszczonego. Oraz zadaję kolejne przewrotne pytanie - czy nie boicie się samotności? A raczej odizolowania? Oczywiście, jesteśmy cząstką społeczeństwa, wielkiej machiny, trybikami, wszędzie razem, uczestniczymy dzięki mediom w wydarzeniach świata, uczymy się od innych, ale coraz częściej i łatwiej w przeważającej części przez internet, a nie przez namacalne wspólne realne doświadczenia - a tak naprawdę jesteśmy często zupełnie sami, niekoniecznie w pojedynkę, ale sami w sensie par, rodzin, odizolowani przez mur grzeczności i chęci nieprzeszkadzania i naruszania prywatności od innych.

Czemu o to pytam? Nie wiem. Tak po prostu od pewnego czasu mnie te pytania nurtują...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm, samotność to coś co mamy wpisane w nasze istnienie. Mam kochającego człowieka obok siebie, iluś przyjaciół. Nawet jutro spotkam się po kilku latach z moją naj... naj... naj... przyjaciółką. Po kilku latach :bash: Nic nam z tej przyjaźni przez 35 lat nie ubyło, choć widujemy się rzadko i rzadko gadamy przez telefon.

Nie zabiegam o tłum wokół siebie. Lubię pobyć sama. Jednak 2 razy w życiu przeżyłam panikę – jak to będzie, gdy będę stara, gdy odejdą bliscy i moi znajomi? Jak to zniosę?

Pierwszy raz, gdy miałam 32 lata i wybrałam się z moją malutką wtedy córeczką pobyć samotnie w wiejskim domu mojej ciotki. Po tygodniu nie byłam w stanie zapanować nad sobą. Uczucie konieczności spotkania kogoś, zamienienia kilku słów było tak dobijające, że z ulgą przyjęłam chorobę Kaśki, zwykły katar, i radością zapłaciłam za przywołanie taksówki z W-wy, i oczywiście rachunek za 60 km w 2 strony. Uciekłam przed samotnością.

Od tej pory często myślałam o tym jak dam sobie kiedyś radę z samotnością i bałam się. Po cichutku, bo chyba ciągle byłam za młoda, żeby ogarnąć taki temat.

Drugi raz dopadło mnie podczas choroby. Byłam tak osłabiona, że nie mogłam otworzyć oczu na więcej niż kilkanaście sekund. Nie spałam, tego też nie mogłam. Dawał mi popalić woreczek żółciowy. Zanim się go pozbyłam myślałam o starości, chorobach, samotności. To fatalne przemyślenia, bo gdy się jest z nimi sam na sam w dołku psychicznym, nie ma możliwości rozmawiania w racjonalny sposób. 2 tygodnie byłam w okropnym stanie, bo na dodatek pomyliłam dawkowanie pastylek i brałam ich za dużo. W kombinacji z dietą, strasznie mnie to wycieńczyło. Prawdopodobnie stąd wzięły mi się niewesołe myśli o samotności.

To był ostatni raz, gdy ze strachem myślałam o tym jak będę kiedyś żyć i dawać sobie radę ze wszystkim, co z wiekiem staje się coraz trudniejsze.

 

Nie uważam, że samotności trzeba się bać. Jest z nami cały czas. Mnóstwa myśli nie ujawniamy innym ludziom, żeby ich nie urazić, albo w obawie o swoje uczucia. Ciężko jest się otworzyć przed innym człowiekiem, często nawet ten najbliższy nie zrozumie. Na szczęście z wiekiem zyskujemy pewność własnej mądrości, wiedzy w jakimś zakresie. Uczymy się empatii. Nabieramy dystansu do świata, ludzi, wydarzeń i... samych siebie. Dzięki temu stać nas na ryzykowanie kontaktów. Mamy też w końcu jakieś zainteresowania, rozrywki.

Samotność w nas tkwi. Każdy ma takie miejsce, szufladkę w mózgu niedostępną dla innych. Samotność to nie jest brak znajomych. Tych zawsze można mieć na różne sposoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestko, bardzo mądrze to opisałaś. Jest coś na rzeczy, że w młodym wieku samemu z sobą niekoniecznie jest dobrze i wystarczająco. Z własną osobą to jak z najlepszym przyjacielem, żeby przyjaźń wytrzymała próbę czasu, to należy się dobrze poznać i dotrzeć.... i polubić. Inaczej trudno z samym sobą wytrzymać. Choć im głębiej w las, tym z reguły lepiej.

 

Zdarzyło mi się na przestrzeni ostatniego roku rozmawiać z różnymi, relatywnie młodymi ludźmi: nie za duże dzieci i wiek przedbalzakowski. Jakieś tam zainteresowania, średnio introwertyczni, nie przesadnie ekstrawertyczni. Przyjemnie zwyczajni. Ale dobijało ich poczucie smutku właśnie z powodu odizolowania od innych. Duże miasta, rutyna: praca-dom. Sporadyczne zaproszenia do domów nie skutkowały re-zaproszeniami. Powszechny pośpiech i poczucie przemijania, nieuczestniczenia (choć trudno do końca sprecyzować w czym). I pytania, czy inni też tak mają, i szukanie jakiegoś złotego środka na przerwanie impasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samotność nie powoduje poczucia beznadziei jeśli przebywa się w dobrym towarzystwie.

Najważniejsze, być dla siebie samej takim "towarzystwem". Wtedy zyskujemy spokój wewnętrzny.

Oczywiście kontakty z ludźmi nie tracą atrakcyjności. To zdrowa potrzeba, ale można ją ograniczyć do tych najbardziej lubianych, bliskich pojmowaniem rzeczywistości osób. Spotkania z nimi dostaczają ogromnego pokarmu dla myśli i ducha. Nie muszą więc być bardzo częste.

Coś chyba Dziewczynom niezbyt temat pasuje. Trudny jest

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony ograniczanie się do najbardziej bliskich światopoglądem osób jest niebezpieczne - będąc właśnie przyjemnie bezpieczne i utwierdzające w przekonaniu, że to jest jedynie słuszna linia :) Brak konfrontacji często to brak możliwości rozwoju czy refleksji nad samym sobą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na podstawie przeprowadzonych w ostatnich dniach warsztatach na temat prowadzenia domu otwartego - stwierdzam, że kocham Gości :) Chciałabym, żeby Im choć w części było tak dobrze ze mną, jak mi z nimi. W każdym razie bardzo dziękuję za udział :)

 

A goście kochają Dorkę i Dorkową rodzinę :)

Hymmmm,spotkanie uważam za dość symptomatyczne ;) i bardzo mocno inspirujące ( szczególnie zainspirowana czułam się o godzinie 7 w niedzielny poranek) ;)

 

Dziękujemy za wszystko :hug:szczególnie za bogate działania KaOwca :lol: https://www.youtube.com/watch?v=u3Qn2fDJTmE

 

 

A samotność ?? samotność nie ma nic wspólnego byciem samym.

Można mieć tłumy wokół siebie i być najbardziej samotnym człowiekiem pod słońcem, a można życie przeżyć będą samemu i czuć się absolutnie spełnionym i nigdy nie mieć poczucia samotności.

 

Ja mimo swojego ogromnego umiłowania ludzi,czasem po prostu muszę od nich odpocząć.

I o ile jeszcze kilkanaście lat temu to było banalnie proste (namiot, plecaki i wiooo w głuszę) o tyle teraz zobowiązania zawodowe, rodzinne i dziwnie krótka doba nie ułatwiają bycia samemu.

A czasem tak bardzo bym chciała zniknąć na jakiś czas...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło mi się na przestrzeni ostatniego roku rozmawiać z różnymi, relatywnie młodymi ludźmi: nie za duże dzieci i wiek przedbalzakowski. Jakieś tam zainteresowania, średnio introwertyczni, nie przesadnie ekstrawertyczni. Przyjemnie zwyczajni. Ale dobijało ich poczucie smutku właśnie z powodu odizolowania od innych. Duże miasta, rutyna: praca-dom. Sporadyczne zaproszenia do domów nie skutkowały re-zaproszeniami. Powszechny pośpiech i poczucie przemijania, nieuczestniczenia (choć trudno do końca sprecyzować w czym). I pytania, czy inni też tak mają, i szukanie jakiegoś złotego środka na przerwanie impasu.

Tu nie mówimy o samotności ale o stadności. Stadność można sobie zapewnić w różnych kółkach zainteresowań, nawet różańcowych. Wypełniają ;)

Samotność jest doznaniem wewnętrznym. Tak, jak pisała pestka, jesteśmy sami i zawsze będziemy sami.

Ale samotność to jeszcze coś innego. Teraz mamy odizolowanie. I to jest chyba gorsze, niż samotność.

Odizolowanie obecnie nie polega na niemożności porozmawiania. Rozmawiamy, nawet znajdujemy zrozumienie, sympatię. Ale gorzej, jak ktoś ma dla nas coś zrobić. Poczynając od ciasta i posprzątania domu przed wizytą a kończąc na jakiejś przysłudze, która wymagałaby większego wysiłku. Tu się zmieniliśmy. Dawniej było "ja tobie, ty komuś, ktoś mnie" a teraz te łańcuszki zawodzą. Za dużo się narobiło wygodnych pasożytów i to zachwiało równowagę. Zostaliśmy zostawieni sobie i to rodzi poczucie osamotnienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do czasu aż jesteś zdrowa, masz kasę i znajomych to wszystko może być ok.

Jednak gdy zawodzi zdrowie, pieniędzy nie starcza do pierwszego a twój świat już odjechał, to zdezorientowany starszy, schorowany człowiek naprawdę bywa samotny. A jego zachowania, narzekania nie zjednują mu sympatii dawnych znajomych. Wtedy trzeba by mieć prawdziwego przyjaciela, który mimo wszystko przyjdzie z pomocą, albo choć pogada.... pod warunkiem, że sam jest na chodzie.

 

 

Wtedy juz nie boisz się samotności, już jesteś w niej :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

A tu znowu trudne pytania :D

Pięknie opisała to Pestka - samotność jest w każdym z nas i nie należy się jej bać. Bywa wręcz potrzebna dla "higieny psychicznej", ale samotność to coś innego niż osamotnienie. W tym pierwszym mamy niejako czynnik własnego wyboru, w tym drugim nie. Mam komfort, że mogę sobie pobyć samotna "na chwilę", bo wiem, że są ludzie których kocham, i którzy mnie kochają, dla których jestem ważna. Gdyby ich jednak nie było... nie potrafię sobie tego nawet wyobrazić...

 

Mam małą refleksję na temat przyjaźni z dawnych lat. Ja też mam taką przyjaciółkę, z którą znamy się dosłownie od przedszkola. Od 20 lat jest w DE. Spotykamy się raz - dwa razy w roku, ale rozmawiamy tak jakbyśmy widziały się codziennie. Rozumiemy niemal bez słów, czujemy podobnie, mamy ten sam system wartości i oceny rzeczywistości. Jest mi bliska jak siostra, którą zawsze chciałam mieć. Ale... paradoksalnie to ta sporadyczność tak nas mocno łączy. Nie wiem czy to poczucie więzi, bezwarunkowej akceptacji, pełnego zaufania, radości bycia z sobą bez cienia zmęczenia codziennością miałyby szansę bytu na takim samym poziomie jakości relacji gdyby mieszkała po sąsiedzku... Obawiam się, że nie... i dlatego mimo, iż bardzo za nią tęsknię i brakuje mi jej (i w tych trudnych chwilach, i w tych, w których bardzo chciałabym się podzielić swoją radością), to wolę ten sporadyczny, ale niesamowicie szczery i energetyczny kontakt raz w roku :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, Julianno, że byłoby jak z moją sąsiadką za płotem.

Znamy się ponad 20 lat. Ona jest osobą rozważającą każde działanie bardzo dokładnie. Kontakty z ludźmi rozkłada na czynniki pierwsze. Jest ostrożna jeśli chodzi o obdarzanie zaufaniem. Ja przeważnie idę na żywioł. Póki obie mieszkałyśmy w mieście kontakt był luźny, dogadywanie się sztywne. Odkąd mamy siebie przez płot, jesteśmy dla siebie wsparciem, ale szanujemy prywatność. I ona i ja, jeśli mamy potrzebę, wpadamy na rozmowy zawsze jednak poprzedzone telefonem. Czasem rozmowy są błahe, a czasem strasznie życiowe, poważne do bólu. Możemy na siebie liczyć. Zmiana tonu w głosie podczas rozmowy telefonicznej i pędzimy w kapciach przez mokrą trawę ratować psychikę, albo :yes: nocą wynosić w wiadrach wodę z piwnicy.

Jednak bywa, że choć obie pracujemy w ogrodzie, kontakt przez tydzień, nawet dwa ogranicza się do pomachania ręką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

mało się udzielam na forum i cicho podglądam Twój wątek podziwiając piękny dom i wnętrza. Postanowiłam się odezwać, bo muszę podziękować za inspiracje okienne. Szukałam odpowiedniego koloru do opasek okiennych. Inspiracją był kaszubski wzór i błękity jakie tam są, ale miałam problem ze znalezieniem odpowiedniego koloru i dopiero jak zobaczyłam Twoje okna :jawdrop:, to już wiedziałam, że to jest TO !!!

 

Jeszcze raz bardzo dziękuję, pozdrawiam Romana

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wklejam z prośbą o kliknięcie - Moni się to zdecydowanie należy

 

 

Jeśli ktoś tu zagląda i ma konto na Facebooku, to proszę nieśmiało o głosiki na mój ogród w konkursie zgłosiłam się 8 tygodni za późno,wię szanse żadne na nagrodę, ale może chociaż na jakiś florowit :lol2:

www.mojpieknyogrod.pl/ogrod/ogrod-ozdobny/marzenie-o-angielskim-ogrodzie?contestGuid=53809

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Jestem z powrotem, samotność samotnością, piękna i refleksyjna, ale dzięki stadności bywa tak, że człowiek raźniej się czuje.

Dziękuję za Wasze wypowiedzi, bardzo mnie wzrusza to, że Wam się chce podzielić przemyśleniami. Niemniej obiecuję w najbliższym czasie nie poruszać ciężkich tematów.

 

Wracam grzecznie do dziennika i komentarzy, a przede wszystkim do Was, bo muszę przezwyciężyć niechęć i lenia budowlanego, spowodowanych ogólnym brakiem postępów budowlanych, a tych spowodowanych zastojem w dopływie gotówki. A lepszego dopingu niż ten z FM nigdzie nie znajdę.

 

Romano bardzo bardzo mi miło!

Edytowane przez dorkaS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek przeczytałam :popcorn: a wersaleczki nie wyrzucaj. Pokaż bez szmaty, bo wydaje mi się, że drewno ma okey, a podłokietniki wypisz wymaluj jak w moim podziadkowym fotelu. Reszta rzecz nabyta i można dowolnie zmienić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...