Wojciech Majda 10.03.2010 17:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Marca 2010 W Wielkiej Brytanii przeprowadzili już badania i wypuścili pewne owady w celu kontroli tego chwastu. Owad z angielska się psyllid nazywa. Nie wiem jak to będzie po polsku. http://www.telegraph.co.uk/gardening/7398527/Insects-to-be-brought-in-to-control-Japanese-Knotweed.html bluszczyk" "Rdest sachaliński jest utrzymywany we względnej równowadze w jego naturalnym środowisku prawdopodobnie z powodu innych czynników środowiskowych niż szkodniki." Jakie to mógłby być inne czynniki jak nie choroby/roślinożercy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bluszczyk 10.03.2010 19:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Marca 2010 W Wielkiej Brytanii przeprowadzili już badania i wypuścili pewne owady w celu kontroli tego chwastu. Owad z angielska się psyllid nazywa. Nie wiem jak to będzie po polsku. http://www.telegraph.co.uk/gardening/7398527/Insects-to-be-brought-in-to-control-Japanese-Knotweed.html psyllid, dotyczy chyba Psylloidea (miodówki) - są to pluskwiaki Takich badań jak już wspominałem można przywołać w wielu publikacjach naukowych. Nie daj się zwieźć, w większości jest to bez możliwości praktycznego wykorzystania. Dowody, które przytaczasz są to tylko, że tak powiem …….. ciekawostki entomologiczne. (bez urazy) Jakie to mógłby być inne czynniki jak nie choroby/roślinożercy? Wojtku tego nie wiem i na pewno nie jeden z naukowców miałby problem określić jednoznacznie jakie czynniki wpływają na równowagę w danym biotopie. Zresztą pojęcie równowagi pewnie nie jest w tym miejsc dobrym określeniem. Popatrzmy na to inaczej, czy jesteś w stanie określić jednoznacznie jakie czynniki mają wpływ na rozwój roślin w konkretnym środowisku np. łąkowym, z grubsza tak, ale to bardzo trudne zadanie do zdefiniowania. Trzeba z pewnością uwzględnić warunki glebowe, klimatyczne i jak już jesteśmy przy ekologii czy permakulturze, która się często tu przewija w Twoich wypowiedziach, również czynniki wzajemnego oddziaływanie roślin na siebie (czyli inaczej allelopatii). Szkodniki i choroby są tylko jednym z elementów, ale nie najistotniejszym. Środowisko o którym rozmawiamy jest zróżnicowane, nie jest to monokultura, dlatego złożoność wzajemnych oddziaływań jest bardzo zróżnicowana. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 10.03.2010 22:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Marca 2010 No dobrze, to ja się odniosę do kóz, mam pewną praktyke, jako że moja mama wymysliła sobie kiedyś mleko ekologiczne dla dziecka Dobre wieści - kozy lubią mieszkać w garażu. Co prawda zwykle wtedy samochód mieszka pod chmurką, ale w końcu ziwerze ważniejsze. Żeby koza w garażu czuła się dobrze, trzeba jej wstawić kredens albo inne szafki, jako że lubi przebywać na pewnej wysokości. -koza uwiązana jest nieszczęśliwa. Nasze w każdym razie były i nie chciały żreć. Koza puszczona luzem może być elementem dekoracyjnym, ślicznie wygląda na schodach tarasu, na przykład. Lubi też leżeć na samochodzie stojącym PRZED garażem, przybiera bardzo malownicze pozy i wszyscy sąsiedzi przychodzą ją oglądać. A co dopiero, jak są trzy! -kozę można trzymać w mieście. W każdym razie nikt się na to nie skarżył, wręcz odwrotnie, masze trzy śliczne, białe i WYCZESANE kózki były atrakcją całej ulicy Złe wieści: -kozy nie można zjadać jesienią. Niestety, człowiek się przyzwyczaja (szczególnie tzw miastowy) i zaczyna traktować ją jak zwierze typu pies czy kot, a psów my nie jadamy. Zresztą jest to mądre i czujne zwierze, psa może zastąpić bardzo łatwo -koza nie lubi chwastów. Ponieważ szczęśliwa koza chodzi luzem, więc najpierw zjada wszystkie kwiaty, potem drzewka owocowe do wysokości ok 2 m, potem iglaki, sosenki i swieczki a jak wygoli wszystko, to zniża się do jedzenia trawy (ze wstrętem). Rdestu nie mieliśmy na stanie, ale ponieważ nie jest ani cenny, ani hodowlany ani ładny, to sądze, że jadły by go w ostatniej kolejności -koza przezwyczaja się do ludzi i, wzorem psa, wybiera sobie pana. A potem bodzie wszytkich, którzy by do jej ukochanego pana chcieli podejść. Moje kozy pokochały ojca a bodły mamę. Na mnie się obraziły, bo dostały scierą po łbach. -Kozy trudno się pozbyć, bo mimo, że jest wredna, złośliwa i ogołaca działkę, to daje się lubić no i człowiek ma wyrzuty sumienia, że koza oddana będzie nieszczęśliwa i potem zjedzona.... aaa, nie napisałam jeszcze, że koza żeby była zdrowa, to musi jeść równiez marchewkę, buraczki, otręby, łupinki itd a zielenina to dla niej jest coś takiego, jak dla nas surówka. Dodatek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojciech Majda 10.03.2010 22:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Marca 2010 To musi być jeden z tych dwóch czynników. Inną opcją jeżeli chodzi o utrzymywanie w ryzach rdestu byłoby szybsze tempo wzrostu innych roślin (co jest raczej trudne). http://www.cabi.org/japaneseknotweedalliance/default.aspx?site=139&page=356 Tutaj inny artykuł o tym samym. W nim jednak podają, że insekt dopiero zostanie uwolniony. Brytole zrobili testy - wyszły pozytywnie. Mają nawet błogosławieństwo rządu by to uczynić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bluszczyk 11.03.2010 07:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Marca 2010 No dobrze, to ja się odniosę do kóz, mam pewną praktyke, jako że moja mama wymysliła sobie kiedyś mleko ekologiczne dla dziecka Dzięki za PRAKTYCZNE porady dotyczące kóz w perspektywie przyszłego biznesu koźlanego mojej małżonki. Mam tylko pytanie dotczące dojenia kóz. Jak to wyglądało, czy trzeba je codziennie uwolnić od mleka ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
G.N. 11.03.2010 08:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Marca 2010 ... Ponieważ szczęśliwa koza chodzi luzem, więc najpierw zjada wszystkie kwiaty, potem drzewka owocowe do wysokości ok 2 m, potem iglaki, sosenki i swieczki a jak wygoli wszystko, to zniża się do jedzenia trawy (ze wstrętem). ..... Zasadniczo wszystko prawda ale z tymi 2 metrami to bym polemizował. Tylko w przypadku drzewek na tyle małych ze nie da się na nie wejść. Niejednokrotnie widziałem kozy "pasące się" na jabłoni, orzechu, czereśni czy modrzewiu na wysokości 4-5 metrów nad ziemią. BTW faktycznie bydlątko pomimo wybryków daje się lubić i ciężko się przełamać żeby mu łeb obciąć, choć młoda koźlęcina palce lizać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mark0wy 11.03.2010 11:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Marca 2010 Witam, Pomyliłem wątki więc wkleję tutaj. Witam, Co do kóz jeszcze Ciekawy artykuł o opłacalności hodowli jest w Przeglądzie Hodowlanym, 2/2010, wniosek taki, że hodowla w polskich warunkach mało opłacalna. Koza nie są optymalne, bo żrą wszystko co leci.Lepsze są już owce, np. stara polska rasa - wrzosówka.Wieś Mazowiecka, 1/2010, Zapomniana wrzosówka, s.38-39. To typowe kosiarki, ponadto hodując co najmniej 10 maciorek mamy dopłatęna poziomie 310 zł do sztuki rocznie. Bardzo dobre mięso, a la dziczyzna. S. Milewski, Mięso owcze - produkt o szczególnych cechach prozdrowotnych, Przegląd Hodowlany, 1/2010, s. 21-23 PozdrawiamMark0wy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 11.03.2010 11:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Marca 2010 No dobrze, to ja się odniosę do kóz, mam pewną praktyke, jako że moja mama wymysliła sobie kiedyś mleko ekologiczne dla dziecka Dzięki za PRAKTYCZNE porady dotyczące kóz w perspektywie przyszłego biznesu koźlanego mojej małżonki. Mam tylko pytanie dotyczące dojenia kóz. Jak to wyglądało, czy trzeba je codziennie uwolnić od mleka ? Cóż, koza to nie krowa. Żeby mieć mleko, musi mieć młode. Dlatego mieliśmy potem 3 kozy - mamę i dwie córki. Po urodzeniu mleko ma ok roku, potem zanika i chce rodzić od nowa. A dojenie... cóż, naszą kozę piły głównie JEJ dzieci. Mama nie miała do niej dostępu, ojciec by ją doił (tzn by mu pozwoliła) ale tata ma zaburzenia czucia w palcach i ją bolało. Ja z nimi nie mieszkam, jak przyjeżdżaliśmy, to doiłam. Ja albo mój mąż. Nauczyć się łatwo a dojenie żadna sztuka, choć technika inna, niż u krowy. Ale mleka moje dziecko pić nie chciało Ja też nie. Mój mąż pił bez entuzjazmu. Ja za to robiłam serki i muszę przyznać, że te serki były BARDZO DOBRE, tylko mało. Bo kozie mleko jest niskobiałkowe, ma dużo serwatki. Hmmm chyba rozwalam wątek o rdeście Sorry za OT Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mirek_Lewandowski 11.03.2010 13:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Marca 2010 No dobrze, to ja się odniosę do kóz, mam pewną praktyke, jako że moja mama wymysliła sobie kiedyś mleko ekologiczne dla dziecka Dzięki za PRAKTYCZNE porady dotyczące kóz w perspektywie przyszłego biznesu koźlanego mojej małżonki. Mam tylko pytanie dotczące dojenia kóz. Jak to wyglądało, czy trzeba je codziennie uwolnić od mleka ? Z praktycznych rad... jakiś kozowóz potrzebował byś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
G.N. 12.03.2010 09:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Marca 2010 ..Cóż, koza to nie krowa. Żeby mieć mleko, musi mieć młode. Dlatego mieliśmy potem 3 kozy - mamę i dwie córki. Po urodzeniu mleko ma ok roku, potem zanika i chce rodzić od nowa. .... A krowa to myślisz że niezacielana będzie się doić aż padnie na uwiąd starczy Mam tylko pytanie dotczące dojenia kóz. Jak to wyglądało, czy trzeba je codziennie uwolnić od mleka ? Przy rozhulanej laktacj,i codziennie rano, codziennie wieczorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 12.03.2010 09:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Marca 2010 A krowa to myślisz że niezacielana będzie się doić aż padnie na uwiąd starczy wiesz, na szczęście moja mama na fali euforii bycia babcią nie wpadła na pomysł kupienia krowy, więc w krowach nie mam doświadczenia Ale tak mi się kołacze, że u kozy mleko kończy się szybciej, niż u krowy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojciech Majda 18.03.2010 06:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2010 Znalazłem artykuł po polsku o biologicznej kontroli rdestu japońskiego:http://wiadomosci.ekologia.pl/ciekawostki/Japonskie-owady-zniszcza-chwasty-w-Europie,12062.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 18.03.2010 12:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2010 W Australii też robili takie eksperymenty... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bluszczyk 18.03.2010 14:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2010 Wygląda, że rdest sachaliński i rdestowiec ostrokończysty (japońskim) są bardzo podobne do siebie. Rozmiary jakie osiągają, robią wrażenie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojciech Majda 26.04.2010 19:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Kwietnia 2010 Dziś zjadłem rdest japoński/sachaliński. Smakuje zupełnie jak rabarbar. Zjada się młode pędy takie do 30-40 cm. Można do ciast dodawać itp.Ja wrzuciłem do wrzącej osolonej wody. Gotowałem z 2-3 minuty, potem posypałem cukrem. Pycha Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bluszczyk 26.04.2010 21:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Kwietnia 2010 W takim razie sprzedaj pomysł autorowi tej strony: http://www.luczaj.com/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojciech Majda 29.04.2010 06:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Kwietnia 2010 Jeszcze jako dodatek do kurczaka w sosie słodko-kwaśnym pasuje dobrze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiewióra1976 08.05.2010 05:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Maja 2010 No więc dał ktoś radę temu rdestwi?Wydawało mi się, że go wyrounapowaliśmy, a on radośnie rozpoczął wiosnę - tzn. takie małe odrosty na terenie trawnika. W miejscu planowanego placu zabaw. Jeszcze nic oprócz trawnika tam nie ma i chyba muszę gada wykończyć zanim się zacznę obsadzać, co? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 08.05.2010 10:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Maja 2010 tak, wykończ jak najszybciej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiewióra1976 08.05.2010 21:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Maja 2010 Chętnie, tylko nie wiem, jaką metodą Tzn. obawiam się, że będzie trzeba przeryć trawnik, wyrąbać te korzenie, na ile się da i wytruć dodatkowo jakąś chemią? Round'up wystarczy? Elfir - znasz kogoś, kto wygrał tą walkę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.