Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

bał się ktoś przeprowadzki??


Recommended Posts

Mi mąz zadzwonił w piątek, że za trzy godziny przyjeżdza samochodem po meble i resztę rzeczy. Mam się więc przygotować. A termin przeprowadzki ustalaliśmy na sobotę rano nie na piatek po południu i czekałam na niego, byśmy razem się spakowali.

 

Wcześniej sukcesywnie wywozilismy ksiązki, dekoracje, rzadko używane naczynia, częsc pościeli, letnie ubrania (przeprowadzka w styczniu) itp. Została resztka naczyń, ubrania, komputery i meble.

 

Awantura (z powodu zmiany terminu i zwalenia mi na głowę pakowania) była taka, że pewnie cały blok słyszał :mad:

 

 

Ale się przeprowadziliśmy.

 

 

W przeprowadzce pomagał szwagier, teść, dziewczyna szwagra. Samochód dostawczy z wypożyczalni (szwagier to zawodowy kierowca).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej, ja zmieniam mieszkanie w lipcu. Tzn wprowadzam się do lubego. Nie sądziłam, że mogą wystąpić takie stresujące sytuacje. Postaram się wcześniej popakować aby uniknąć waszych problemów. Sądzę, że nie będę musiała zamawiać jakiegoś samochodu dostawczego na moje śmieci :o
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeprowadzałam się wiele razy w życiu (wynajęte mieszkania. I nigdy nie był to dla mnie problem (dwie przeprowadzki zaskoczyły mnie w czasie ciąży :) :). Zawsze się na to cieszyłam, była okazja do porządków i w ogóle - coś nowego, coś fajnego. Gdy skończyłam budowę domu coś się zmieniło. Nie wiem dlaczego - nie miałam ochoty się przeprowadzić. Z jednej strony mieszkanie w szuflandii doprowadzało mnie już do szału, obijałam się o ściany, mały metraż, wszędzie burdel. Z drugiej strony- jakaś blokada. Całą budowę marzyłam, żeby się już przeprowadzić. A tu nagle - nie wiadomo o co chodzi. Niby wszystko było gotowe: kuchnia, łazienki, pokoje, meble. Było na czym usiąść i się przespać. A jednak. Nie wiem czy to było zmęczenie materiału, czy problem z mentalnym przestawieniem się terminu "budowa" na termin "dom" ?

 

Zmotywowały mnie Święta Bożego Narodzenia. Postanowiła, mieć 4 metrową choinkę, przygotowanie świąt w kuchni wielkości dotychczasowego "salonu" też było fajnym pomysłem. W końcu mieliśmy duży stół (zamiast ławy) i wszyscy mogliby wygodnie usiąść ... Więc zdecydowaliśmy. Przeprowadziliśmy się w jeden dzień. Ostatni karton, gar z barszczem, kapusta i kot przyjechały o 4.00 rano 24 grudnia. Rano było cudownie :) :) Warto było :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

a czego się w nim boisz?

 

Twój nick i podpis nie sa zbyt optymistyczne. Masz negatywne spostrzeganie świata? Siebie?

Wybudowaliście dom - no to chyba nie jest z tobą tak źle i zamiast "wszytsko zepsuć - coś stworzyłaś"

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Widocznie koczownictwo mam we krwi, bo przeprowadzkę traktuję jak coś kompletnie naturalnego i normalnego. Zgodzę się, że można odczuć przez to jakiś szok - nagle odcinamy się od starego domostwa i układamy sobie życie w nowym. Co tu dużo mówić - przeprowadzka obraca nasze życie o 540 stopni.

Reorganizacja "planu życia" może być ciężka i trudna do wdrożenia, choć dzięki temu jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia i choć na chwilę zapominamy o czymś takim jak "rutyna".

 

Nie ukrywam, że troszkę zabolała mnie przeprowadzka ze wsi do miasta, choć też nieco odetchnąłem - wieś ograniczała mnie społecznie, gdyż większość moich znajomych pochodzi z oddalonego o 15 km miasta (teraz w nim mieszkam), ale za to czułem ogromną swobodę - nie martwiłem się, że ktoś krzywo spojrzy na mój dziwny ubiór (na wsi nie raz zdarzało mi się wychodzić bez patrzenia w lustro :)), bez większego namysłu mogłem spuścić psa ze smyczy. Ogółem - nic mnie nie ograniczało, ale pustki, o której wcześniej mówiłem, nie mogło wypełnić kompletnie nic.

Nie mniej jednak wracając do zadanego pytania - nie bałem się, nie narzekam, choć nadal czuję sentyment do wsi i w najbliższej przyszłości przewiduję come-back.

Edytowane przez konto1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...
Każda zmiana jest trudna, a zmiana jaką jest przeprowadzka, do tego najprawdopodobniej ostateczna, może być rzeczywiście trochę przerażająca. Budowanie domu to trochę jakby zawieszenie w niebycie i nic z tym dziwnego, że później trudno przejść do porządku dziennego... Ale coś się kończy, a coś zaczyna i mimo obaw mieszkanie na własnym zawsze jest lepsze niż wynajmowanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 months później...
Nienawidzę miejsca w którym teraz mieszkam, boję się nowego do którego idę....a godzina 0 niedługo....

 

ja tez się bałem przed swoją pierwsza przeprowadzką, może nie tyle miejsca w które się przeprowadzam, ale samego procesu przeprowadzki... Na szczęście wynająłem profesjonalną firme zajmującą sie :spam: i wszystko udało sie świetnie. A miejsca w które sie przeprowadzamy chyba nie ma się co nigdy obawiać. To zawsze jakieś nowe możliwości :)

Edytowane przez Greengaz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się w życiu przeprowadzalam kilkanaście razy. W sumie dla mnie to norma. Często bywało Tak, że obudziłam się rano, stwierdziłam że nie lubię już tego miejsca, nie chce tu być i 2 tygodnie później mieszkaliśmy już gdzie indziej. Termin mieszkania obecnego minął na początku czerwca. Normalnie bym się przeprowadziła Ale głupio jak za 3-4 miesiace będziemy wprowadzać się do domu i już się koszmarnie mecze ;)

Ale co jak ta konieczność przeprowadzki dopadnie mnie w domu? Narazie o tym nie myślę - może będę robić remonty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
  • 2 years później...
Ja się bałam przeprowadzki jak diabli. Przeprowadzałam się 500 km od domu, także nie wierzę, że ktoś mógłby się takiej zmiany nie bać. Jeżeli chcesz poczuć się pewniej, możesz przeczytać ten poradnik: :spam: Tam znajdziesz sporo przydatnych informacji, dzięki czemu przeprowadzka okaże się o wiele prostsza. Edytowane przez Greengaz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...
Zgadzam się, firm przeprowadzkowych jest multum, każda oferuje prawie to samo i ciężko jest wybrać ta odpowiednia. Ja szukałem dosyć długo ale udało mi się. Firma:spam:zrobiła na mnie dobre wrażenie juz podczas rozmowy telefonicznej. Miałem na prawdę dużo rzeczy dlatego zaproponowlai mi że wyślą do mnie swojego pracownika zeby zobaczył ile rzeczy jest i przygotował wycenę. Zdziwiło mnie to bo dzwonilem do 12 firm a tylko ta jedna mi zaproponowała spotkanie. Przygotowali solidna wycenę więc zdecydowałem sie na nich i jestem bardzo zadowolony. Rzeczy przewieźli ciężarówką koło 10 tonową. Jesli macie mała czy dużą przeprowadzkę to polecam ich bo firma naprawdę zna się na rzeczy. Edytowane przez Greengaz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...

Na swoim, to na swoim!

Roboty więcej niż w bloku, ale to jest "Twój kawałek podłogi" :D

Ja do przeprowadzki zaciągnąłem :spam:

Polecam gorąco. Wykonali wszystko za mnie!

Przeprowadzka dla mnie to była przyjemność.

Ja nie miałem czasu, sił i ochoty na przeprowadzanie się samemu.

Pozdrawiam!

 

Do wyprowadzki 2 tygodnie...no 2.5... urlop wzięty... plan zrobiony, szafki kończą się robić... a mnie ogarnia przerażenie... JAK TO BĘDZIE????

Jak ja ogarnę te 180 m2 mając wcześniej 42 m2 i pracując na tyle intensywnie ze nie miałam siły i czasu odgruzować tych ostatnich?

Jak to będzie przenieść się z centrum na wieś? Wstawać wczesniej, dowozić do przedszkola? Robić zawczasu przemyślane zakupy. bo tu się ot tak po zakupy nie wyskoczy...

Bo w ogóle jest nowo i obco...Nieswojo...

Czy nowa niania (lokalna) się sprawdzi czy dojdzie mi jeszcze szukanie kogoś i dodatkowe koszty dojazdu tej osoby na wieś....?

KIEDY ja rozpakuję te klamoty?! Skoro wywieżliśmy już z 15 kartonów a tu prawie nic nie ubyło?

KIEDY poczuję się u siebie?!

 

Do tej pory wiedziałam , ze to wspaniałe miejsce... takie wymarzone... jeżdzę tam odetchnąć po całym dniu, zachłysnąć się ciszą i powietrzem... i popatrzeć na bażanty...

Niby wszystko ok, ... ale ja się po prostu boję jak to będzie...

 

Oliwy do ognia dolewa skutecznie moja mama biadoląc jak to cięzko mi będzie, kiedy ja trawniki skoszę, czy ja wiem ile to pracy kosztuje taki dom , ile to czasu zejdzie mi na sprzątanie..itp Takie: "zobaczysz.., zobaczysz..."

 

Dziś pojechaliśmy do Domu, pomyślałam - jest super, jest tak jak chciałam... Przyjechałam do domu- PANIKA. :(

 

Kopnie ktoś życzlliwy w tyłek?

Edytowane przez Greengaz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
  • 1 year później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...