Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Indukcja vs tradycyjna kuchenka gazowa.


budowlany_laik

Recommended Posts

no jak stoją nieużywane w szafie to są czyste i lśniące

jak gotuję, pieczę i smażę, to jednak muszę je czasami umyć - bez różnicy czy gotuję na gazie czy na indukcji.

Na gazie jednak syfu było więcej, czyszczenie piecyka zajmowało więcej czasu i było bardziej upierdliwe(to przede wszystkim!)

 

A z tą szybkością gotowania na gazie - to podejrzewam że kuchenka kuchence nierówna. Płyty indukcyjne mają zwykle 1,6kw, 1,8kw, 2kw - do tego booster

W płytach gazowych różnie to bywa...

ta np. http://mastertools.pl/index.php?p1271,kuchenka-gazowa-cztero-palnikowa-gaz-ziemny-z-termopara-do-stosowana-w-pomieszczeniach

ma 0,65kw, 1,5kw, 2kw i 2,5kw

ta z kolei https://saturn.pl/agd-do-zabudowy/plyta-gazowa-beko-hisg-64220-s

ma 1kw, 1,75kw, 1,75kw i 2,9kw

 

jak się porówna czas gotowania wody na palniku gazowym 1,75kw z włączonym boosterem na 2kw to faktycznie różnica będzie spora(a można i bardziej skrajny przypadek przytoczyć) - ale jak porównywać, to porównywalne...co innego obiektywny test, a co innego subiektywne odczucia :p

 

U rodziców gdzie cały czas jest gaz, też woda się dużo dłuzej gotuje niż u mnie bez boostera - ale to są tak na oko małe palniki(nie znam specyfikacji, to jakaś stara kuchenka wolnostojąca), do tego dysze nie są regularnie czyszczone.

Edytowane przez JTKirk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 635
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Poniżej moje garnki używane codziennie. Nie poświęcam im więcej czasu niż normalne umycie gąbką z płynem po gotowaniu. Żadnego szorowania! Ten garnek ROHE (prawy, dolny róg) ma odbarwienia, ale one są od ciepła, a nie od gazu, bo w środku garnka są identyczne kolorki..

Widać mamy inne doświadczenia albo inny poziom użytkowania. Jak się gotuje intensywnie, a trzeba też ogarniać inne rzeczy w tym czasie, to zawsze coś wykipi i zaleje naczynie (i płytę), albo też rozchlupie się przy nalewaniu (moje dziecko notorycznie coś rozlewa, jak to dziecko -- małe jest jeszcze i nie sięga wystarczająco dobrze), przy wyciąganiu mięsa z wywaru czy innych warzyw -- a gaz jako że jest żywym płomieniem to przypali. W przypadku indukcji, jak coś wykipi, nie ma tego problemu, bo nic się nie opali -- co najwyżej wyschnie a i łatwo i bezpiecznie to wytrzeć nawet w momencie gotowania. Jak kiedyś próbowałem wycierać na bieżąco płytę gazową, to kończyło się opaleniem włosów na "ręcach". :p Nielubię, nielubię. Moje garnki gorzej nie wyglądają, ale poświęcam im sporo czasu i nie jest to po prostu obmycie, bo często muszę szorować coś przypalonego, a i co jakiś czas także do zmywarki trafiają na program garnkowy 60+. Podobnie jest z samą płytą grzewczą -- jak się coś wychlapie to nie tylko przysycha, ale także się przypala. Gdybym po każdym gotowaniu miał myć płytę to bym chyba nic innego nie robił. Te wszystkie zakamarki, stojaki stalowe na garnki i same palniki pozdejmować, które też się niejednokrotnie zalewają i przypalają, to jest mordęga (BTW właśnie skończyłem czyścić). Na indukcji się ściąga garnki i ma się płaski blat który się czyści jak każdy inny blat. Więc utrzymać w czystości kuchenkę gazową i garnki można, ale wielokrotnie większym nakładem czasu i pracy. Jeśli do tego dołożyć, że gotuje się na gazie jednak wolniej, to kuchenka gazowa nie ma ŻADNYCH zalet. No, owszem, nielicznym lepiej z gazu smakuje jedzenie (lol).

Edytowane przez Myjk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, najłatwiej niewygodną opinię skwitować, że ja na pewno nie gotuję za często, zbyt intensywnie, nic mi się nie rozlewa i nie rozchlapuje. Uwaga - gazówkę można umyć również w trakcie gotowania (garnek również!). I się nie przypala. Odstawiasz garnek, chwytasz kratkę w jedną rękę, a szmatkę w drugą. Przy indukcji masz wolą jedną rękę ;)

A ponieważ nie gotuję za wiele, to nie wiem po co mi płyta z 6-8 palnikami. Chyba po to, żeby szpanować przed znajomymi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego napisałem intensywnie, czyli szybko, bez cackania się i wycierania każdorazowo każdej kropelki która mi skapnie ze zdejmowanej pokrywki -- z pewnością już nie wykazywałem że mniej gotujesz. Natomiast do płyty gazowej, przez te "kraty" z pewnością jest się trudniej dostać niż do płaskiego jak szkło (no w sumie to ze szkła) :p blatu płyty indukcyjnej. BTW palników nigdy za wiele, mi też brakuje ze dwóch. Dlatego planuję dużą płytę indukcyjną. Najchętniej jednak bym zrobił parę osobnych palników, bo często obecnie zderzam się z tym, że mi garnki z patelniami na płycie kolidują i krzywo stoją -- co jeszcze potęguje efekty przypalania przez płomień gazowy tego co wyskoczy z gara... Teraz gaz będę chciał widzieć co najwyżej w grillu ogrodowym, bo z babrania się w węglu drzewnym też już wyrosłem (podobnie jak z kuchenki gazowej w kuchni). :p Potrawy z grila gazowego są znacznie lepsze niż z "klasycznego". Przepaść użytkowa jest podobna jak przy porównaniu gazówki z indukcją. Edytowane przez Myjk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam gaz. Zawsze miałem. I zawsze mi się z czasem patelnie syfią. Tłuszcz przypala się tam, gdzie najgoręcej. Czyli na brzegach patelni (od wewnątrz). Indukcję na razie testuję przenośną, jednopalnikową. Jak na razie przeszkadza mi słaba modulacja mocy i spory hałas. No i cena. Jak dotąd nie znajduję zalet, którymi wygrałaby z ceramiczną płytą elektryczną. Że niby odrobinę mniej ciepła tracimy? Minimalnie. Że zimne szkło? Mała zaleta i wcale nie takie zimne. A reszta zalet wymienionych w tym wątku dotyczy tak samo indukcyjnych co ceramicznych pod szkłem. Za to ceramiczna działa za wszystkimi grarami
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doli - jesteś wyjątkiem , naprawdę.

Nikt z rodziny, gdzie wszyscy gotowali na gazie, nie chwalił gazu ani łatwości utrzymania porządku czy czyszczenia garnków. Być może mieli inne rozrywki niż pucowanie kuchni. W każdym razie indukcji nikt z mojej rodziny (mowa o amatorskim, domowym gotowaniu a nie profesjonalnym) nie zamieni na gaz z powrotem.

Kiedy matka do mnie przychodzi nie może nadziwić się czystości garnków zdjętych prosto z płyty, bo u niej są osmalone.

 

Kaizen- tą twoją indukcję jednopolową pewnie można porównać do turystycznego kochera na butlę z gazem.

Ceramicznej gorącej płyty bym nie dotknęła a indukcyjną często przecierałam z rozlanej zupy.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego napisałem intensywnie, czyli szybko, bez cackania się i wycierania każdorazowo każdej kropelki która mi skapnie ze zdejmowanej pokrywki -- z pewnością już nie wykazywałem że mniej gotujesz.

Dla mnie utrzymywanie czystości w kuchni na bieżąco jest jak oddychanie. Ja się nawet nie zastanawiam czy mi się chce wytrzeć tę kropkę jak coś kapnęło, tylko ją wycieram :D

A przytyk, że nie gotuję wcale i dlatego garnki są czyste ("no jak stoją nieużywane w szafie to są czyste i lśniące") to przytyk do komentarza nad Twoim ;)

 

Podsumowując moje doświadczenia: nie mam najmniejszych problemów egzystencjonalnych związanych z gazem :D A teraz czeka mnie minimum 1,5 roku na indukcji, więc sobie potestuję. Chociaż znając mnie do wszystkiego się przyzwyczaję i ustawię sobie tak jak lubię. Na elektrycznej płycie tez już gotowałam. Z początku wkurzała bezwładnością, ale po kilku miesiącach się nauczyłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może mieli inne rozrywki niż pucowanie kuchni.

A tu taka szpileczka się wkradła ;) Mam czas na wszystkie rozrywki, na które mam ochotę, a sprzątanie ustawiam sobie tak, żeby zajmowało jak najmniej czasu i wykorzystało jak najmniej energii - czyli regularnie, wszystko. Moja zasada to "od lewej do prawej, od dołu do góry". Paradoksalnie zajmuje mało czasu i szybko leci, bo nie trzeba nic odskrobywać, wypalać kamieniożernymi preparatami, zdzierać, namaczać itp. Sprawdza się. Nie znam terminu "przedświąteczne porządki", "wiosenne porządki". Przed świętami porządki są takie same jak co tydzień + mycie okien ;) Piątkowy wieczór wystarcza. Nie mam złudzeń, mieszkanie to co innego niż dom. W domu będzie więcej i do sprzątania, i innych prac, ale moje przyzwyczajenia pozostaną.

Jeszcze mały offtop, ale nie podejmujcie go proszę, bo to nie ten wątek. Wynajmowałam już mnóstwo mieszkań i w każdym powtarza się ten sam schemat. Poprzedni najemcy zostawiają je wg nich w totalnym porządku, a ja wchodząc do niego poświęcam tydzień na doczyszczenie zalepionych kurzem, tłuszczem, osadami z kamienia i mydła powierzchni płaskich, mebli, okien i sprzętów agd. Oni nawet nie robią tego specjalnie, po prostu taką maja kulturę życia. Nie wierzę, że te mieszkania były regularnie sprzątane. Nie wyobrażam sobie mieszkać w takich pomieszczeniach, więc najpierw tydzień wyjęty z życiorysu na sprzątanie, a potem 3-4h sprzątania / tydzień + regularne przecieranie zabrudzeń w tygodniu i opuszczając mieszkanie zawsze zostawiam je w stanie o niebo lepszym niż trafiło w moje ręce.

KONIEC:offtopic:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie utrzymywanie czystości w kuchni na bieżąco jest jak oddychanie. Ja się nawet nie zastanawiam czy mi się chce wytrzeć tę kropkę jak coś kapnęło, tylko ją wycieram :D

Czyli mamy inny tryb gotowania -- bo ja nie mam czasu (ani też ochoty) na każdorazowe wycieranie płyty i garów z tego co się wychlapie tylko po to by się nie przypaliło przypadkiem. Zwyczajnie za dużo czasu i energii by mnie to kosztowało.

 

A przytyk, że nie gotuję wcale i dlatego garnki są czyste ("no jak stoją nieużywane w szafie to są czyste i lśniące") to przytyk do komentarza nad Twoim ;)

Z tego co widzę, nie był on akurat do Ciebie, tylko do forumowego trolla. :p

 

Podsumowując moje doświadczenia: nie mam najmniejszych problemów egzystencjonalnych związanych z gazem :D A teraz czeka mnie minimum 1,5 roku na indukcji, więc sobie potestuję. Chociaż znając mnie do wszystkiego się przyzwyczaję i ustawię sobie tak jak lubię. Na elektrycznej płycie tez już gotowałam. Z początku wkurzała bezwładnością, ale po kilku miesiącach się nauczyłam.

Z tego wynika, że po prostu spędzasz ponadprzeciętną ilość czasu przy utrzymaniu czystości -- dlatego nie masz problemów egzystencjalnych, czyli tzw. prozy życia z przypalonymi garnkami i powierzchnią płyty czy krat. ;) Także powodzenia i zdaj relację o ile szybciej i łatwiej utrzymać indukcję w czystości. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze mały offtop, ale nie podejmujcie go proszę, bo to nie ten wątek. Wynajmowałam już mnóstwo mieszkań i w każdym powtarza się ten sam schemat. Poprzedni najemcy zostawiają je wg nich w totalnym porządku, a ja wchodząc do niego poświęcam tydzień na doczyszczenie zalepionych kurzem, tłuszczem, osadami z kamienia i mydła powierzchni płaskich, mebli, okien i sprzętów agd. Oni nawet nie robią tego specjalnie, po prostu taką maja kulturę życia. Nie wierzę, że te mieszkania były regularnie sprzątane. Nie wyobrażam sobie mieszkać w takich pomieszczeniach, więc najpierw tydzień wyjęty z życiorysu na sprzątanie, a potem 3-4h sprzątania / tydzień + regularne przecieranie zabrudzeń w tygodniu i opuszczając mieszkanie zawsze zostawiam je w stanie o niebo lepszym niż trafiło w moje ręce.

KONIEC:offtopic:

No nie, tak to się nie da -- zignorować. ;) Ja wiem, że są syfiarze. Na mojej działce, na której obecnie buduje się nasz dom, szwagier postawił parę lat temu domek i go najmował. To co zastaliśmy przed rozpoczęciem budowy, gdy opuściła go 5 os. rodzina, wołało o pomstę do nieba (aż po tej traumie poszedłem na miasto się upić). Nawet ciężko to opisać słowami. Wystarczy nadmienić, że żona zwymiotowała wchodząc do łazienki. W łazience znaleźliśmy dwie pięknie wysuszone szczurze skórki. Ja miałem odruch wymiotny jak otworzyłem lodówkę. Ekipa, dla której miał być przeznaczony domek pod toaletę, obiady, ew. spanie, przytaszczyła sobie przyczepkę -- bo nie chcieli tam siedzieć. Jak już wspomniałem, ja lubię mieć czysto (dlatego jestem poszkodowany w związku, bo małżowinie generalnie brud nie przeszkadza) i ja głównie sprzątam. Jednak to wręcz niewiarygodne w jakim syfie ludzie żyją. Mamuśka też najmowała mieszkanie po swojej mamie przez 4 lata. Tak jak najmujący mieszkanie ludzie, też rodzina z dwójką dzieci, zapuściła to mieszkanie, które wcześniej przez 30 lat było czyściutkie, to się zwyczajnie w pale nie mieści... Matka podobnie, przez tydzień dzień w dzień je szorowała.

 

Ps. Dobra, dziecko posłane na kolonię, idę robić obiad na obleśnym gazie na czystej płycie, jeszcze... :p

Edytowane przez Myjk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W domu nie będę miał gazu ziemnego. Butli nie biorę pod uwagę (niewygodne i miejsce zajmuje). Zostają płyty elektryczne do wyboru.

W takim przypadku nie wahałabym się i indukcja wygrywa. Z płytą ceramiczną mam doświadczenia nieprzyjemne. Jak się coś rozleje to masz przypalone od razu. Nie zdążysz po szmatkę chwycić i już się pali. Nie mówiąc, że palnik jest tak gorący, że szmatka przywiera do niego. Brak płynności sterowania, jak coś kipi to trzeba zdjąć z palnika i odczekać. Jasne, można się nauczyć na tym gotować żeby nie kipiało (albo nie aż tak często), ale szkoda nerwów. Korzystałam z konieczności w 2 wynajmowanych mieszkaniach i never ever again :D

Edytowane przez Doli.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doli - widzisz, ja ten temat przerabiałem i cały czas przerabiam....każdy ma inne doświadczenia, nawyki itp.

to samo słowo - wypowiedziane przez 2 osoby - może oznaczać zupełnie coś innego

 

w tym przypadku - słowo klucz - sprzątać - z tego co piszesz to jesteś pedantką, kuchnia to twoje królestwo i podejrzewam, że sporo czynności robisz automatycznie, ze nawet nie nazwiesz tego sprzątaniem. Widzisz, moim królestwem też jest kuchnia, też brakuje mi 2 palników, ale pedantem nie jestem ;)

 

I to być może z tego też po części wynikają różnice między korzystaniem z kuchni indukcyjnej i gazowej

 

a przytyk nie był do ciebie, tylko do wszystkowiedzącego najlepiej wg :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w tym przypadku - słowo klucz - sprzątać - z tego co piszesz to jesteś pedantką, kuchnia to twoje królestwo i podejrzewam, że sporo czynności robisz automatycznie, ze nawet nie nazwiesz tego sprzątaniem. Widzisz, moim królestwem też jest kuchnia, też brakuje mi 2 palników, ale pedantem nie jestem ;)

Pedantka, a to dobre :lol2: :lol2: :lol2: Musiałbyś poznać moją mamę :D Ona by mnie pedantką nie nazwała. Ale fakt, nauczyłam się sprzątania od Niej, chociaż Ona jest mistrzem w swojej kategorii. Ja po prostu wychodzę z założenia, że lepiej jest sprzątać częściej a lżej, niż rzadziej a intensywniej. Ot taka kalkulacja zysków i strat ;)

Masz rację, wiele czynności wykonuję automatycznie i nie nazywam ich sprzątaniem.

 

Zgadzam się: każdy jest inny, każdy ma inne predyspozycje, przyzwyczajenia, chęci, nawyki - dlatego tak dobrze się sprawdza np. takie forum. Można się podzielić różnymi punktami widzenia, dostrzec to, czego się nie dostrzega samemu. Różnorodność to wielki dar dla ludzkości - a niektórzy zachowują się tak jakby tylko ich wersja życia była właściwa. Dlatego denerwują mnie takie kategoryczne: "gaz jest do kitu", "indukcja jest do bani". Otóż wcale nie! Wszystko jest dla ludzi i każdy wybiera sobie to co lubi i co mu odpowiada. To forum nie ma na celu dania użytkownikom przestrzeni dla udowodnienia swoich racji tylko poszerzania horyzontów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, kwestia wyuczenia. Ja np. wolę umyć kuchenkę zaraz po gotowaniu, bo jest łatwiej, ale już wycierania kuchenki gazowej w trakcie gotowania albo podnoszenia rusztów bym się nie podjęła, bo choć lubię mieć czysto, to jeszcze bardziej lubię moje nie poparzone ręce, a moje byłyby poparzone. Aktualnie niestety często olewam sprzątanie w kuchni na rzecz siedzenia w piachu z dwulatkiem, więc przy sprzątaniu wieczorem jestem jeszcze bardziej zadowolona, bo odmakać mi nic nie musi. Pozostaje poczekać, aż zaczniesz używać indukcji, nie znam ani jednej osoby, która po przejściu na indukcję nie zauważyłaby różnicy w sprzątaniu (w tym wątku też większość o tym pisała) - ale może rzeczywiście można w to uwierzyć, jak już się faktycznie tej indukcji używa.

 

Wracając do czasu gotowania - dziś moja mama też się ze mnie śmiała, że niemożliwe, że taka się wygodna zrobiłam, że jej gotowanie godzinę zajmuje - no to zaczęłam sprawdzać czas - zupa i ziemniaki, podsmażana cebula, czyli nic szczególnego - 1h40min. Wychodzi po prostu, że człowiek nie wie, ile czasu w garach spędza ;-) Ja też się kiedyś śmiałam z koleżanek z pracy, jak się dziwiły jak to jeszcze w czajniku na gazie można gotować - bo sama gotowałam ;-)

Edytowane przez Bracianka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pedantka, a to dobre :lol2: :lol2: :lol2: Musiałbyś poznać moją mamę :D Ona by mnie pedantką nie nazwała. Ale fakt, nauczyłam się sprzątania od Niej, chociaż Ona jest mistrzem w swojej kategorii. Ja po prostu wychodzę z założenia, że lepiej jest sprzątać częściej a lżej, niż rzadziej a intensywniej. Ot taka kalkulacja zysków i strat ;)

Masz rację, wiele czynności wykonuję automatycznie i nie nazywam ich sprzątaniem.

 

pisałem wcześniej, że temat przerabiałem - bo mam w rodzinie osobę dokładnie taką samą jak ty ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...