Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ciężko o fachowca


kurtz

Recommended Posts

Nie może być tak w cywilizowanym kraju że człowiek po zawodówce zarabia więcej niż ten z wyższym wykształceniem. Muszą być jakieś zasady a nie zdziczenie.

 

Jesli uzyskanie dyplomu prywatnej uczelni wyższej z pipidówki jest prostsze od uzyskania statusu czeladnika lub mistrza, to dlaczego nie?

Myślisz, że aby dojść do tytułu mistrza w zawodzie, nie trzeba się uczyć?

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 186
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Za granicą, gdzie nikt im nie wytyka, że brak "mgr" przed nazwiskiem pozwala na płacenie ochłapów za ciężką pracę i wiedzę.

 

Oraz mój stolarz z Kórnika, który robił mi łózko.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie może być tak w cywilizowanym kraju że człowiek po zawodówce zarabia więcej niż ten z wyższym wykształceniem. Muszą być jakieś zasady a nie zdziczenie.

 

Zawsze tak było. Taki stary dżołk mi się przypomniał:

 

W mieszkaniu matematyka zepsuł się kaloryfer. Matematyk wezwał hydraulika. Ten przyszedł, chwilę popukał, postukał i zreperował kaloryfer. Matematyk bardzo zadowolony z szybkiej i skutecznej usługi zapytał o cenę. Kiedy hydraulik podał cenę, matematyk złapał się za głowę:

- Panie, ale to połowa mojej pensji.

- To gdzie pan pracuje? - spytał hydraulik.

- Na uniwersytecie, jestem matematykiem.

- Eee... nie warto. Niech pan przyjdzie do nas. Sam pan widział - trzeba tylko trochę popukać, postukać, a zarobi pan 3 razy więcej niż teraz. Tylko kiedy będzie się pan zgłaszał do pracy, to niech pan poda wykształcenie podstawowe, bo u nas wyższe nie jest najlepiej widziane - poradził hydraulik.

Matematyk zrobił tak , jak mu radził hydraulik. Zadowolony, bo zarabiał teraz trzy razy więcej, postukał, popukał i nie miał żadnych problemów. Żyć nie umierać...

Ale pewnego dnia wyszło zarządzenie o podwyższaniu kwalifikacji. Matematyk musiał zrobić maturę.

Na zajęciach prowadzący mówi:

- Zobaczmy, co pamiętacie z matematyki. Jaki jest wzór na pole powierzchni koła?

Do odpowiedzi został wywołany matematyk. Podszedł do tablicy. Niestety, zapomniał wzoru, więc zaczął go wyprowadzać.

Zapisał jedną tablicę, drugą i wyszło mu: -πr2. Ten minus mu się nie podobał, zaczął więc wszystko od początku, ale otrzymał ten sam wynik. Rozejrzał się po sali z nadzieją, że ktoś mu podpowie.

A cała grupa szepcze: "Zmień granice całkowania, zmień granice całkowania"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli uzyskanie dyplomu prywatnej uczelni wyższej z pipidówki jest prostsze od uzyskania statusu czeladnika lub mistrza, to dlaczego nie?

Myślisz, że aby dojść do tytułu mistrza w zawodzie, nie trzeba się uczyć?

 

Takie gadanie. Pracodawca jest zadowolony pracownik z sensownym wykształceniem i ogarnięty, a zarobki kiepskie. Bywa, w Polsce się nie ceni wiedzy i wykształcenia. Nie ma o co się obrażać, tylko zmienić pracę, choćby na fizyczną. Kto powiedział, że murarz nie może mieć doktoratu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko cenić coś czego jest nadpodaż na rynku. A absolwentów wyższych szkół lansu i balansu z papierkiem "magistra marketingu, hotelarstwa, logistyki, itp" jest na rynku o wiele więcej niż dobrych budowlańców :D

"– Kończąc szkołę, która znajduje się w europejskim ogonie, nasz typowy absolwent może co najwyżej wygrywać z Niemcem, Anglikiem czy Holendrem na rynku „sprzątania, zmywania i podcierania” – twierdzi dr Wojciech Krysztofiak z Uniwersytetu Szczecińskiego, pytając jednocześnie, w czyim interesie politycznym establishment zgadza się na zbaranienie i zdebilenie młodych obywateli."

(...)

Aż 89, a więc co piąta polska szkoła wyższa, należy do niezbyt chlubnego grona 25% najgorszych uczelni w Europie – tak wynika z ubiegłorocznego rankingu Consejo Superior de Investigaciones Científicas (CSIC), jednej z największych na świecie instytucji zajmujących się badaniami naukometrycznymi. W badaniu, którym objęto ponad 21 tys. uczelni z całego świata, oceniano jakość uprawiania nauki i autoprezentacji: gdzie naukowcy publikują, gdzie są cytowani – a więc również jak pracują naukowo – oraz sprawdzano, jakie są losy absolwentów.

(...)

Według prof. Romana Kuźniara z Uniwersytetu Warszawskiego, szkolnictwo wyższe upowszechniło się do stadium „nieznośnej masy”, bo i na dobrych uniwersytetach studiują już ludzie, którzy uniwersytetu nie powinni oglądać nawet na wycieczkach szkolnych. Po prostu nie spełniają warunków kulturowych i intelektualnych otrzymania tytułu magistra. – Przychodzi do mnie student piątego roku, nie zdaje raz, drugi, trzeci, ma do mnie pretensje. A ja się zastanawiam, skąd ta osoba się wzięła na ostatnim roku? I to na Uniwersytecie Warszawskim! To co dopiero mówić o uczelniach mniej renomowanych, nie obrażając nikogo? – pyta prof. Kuźniar.

https://www.tygodnikprzeglad.pl/szkoly-lansu-balansu/

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie odbijanie piłeczki, kompletnie bez sensu. Znam wiele osób, które przekraczają wymagania pracy kilkukrotnie, a i tak nie mają wyższej pensji, niż reszta. Doktor coś tam wie, pewno zna statystyki, może pisze o sobie? ;-) Żeby było śmieszniej, z tej uczelni też mam dyplom. :-D

 

Gdy zrezygnowałem z pracy, przez dłuższy czas się pytano, kto robił to czy sio? Ja robiłem! W czasie pracy, a gdy trzeba było, również po pracy, dużo ponad obowiązki. Potem musieli dawać zlecenia na zewnątrz, co mnie bawiło. :-D Nie to, żebym był wyłącznie wyrachowany, pracowałem już za obiad czy całkiem za darmo, ale z własnej inicjatywy.

Wielu pracodawców narzeka, że nie ma kto pracować, ale oni potrzebują niewolnika za 8 czy 12 złotych na godzinę netto. Gdyby dali dobre pieniądze, część fachowców chętnie by wróciła do kraju. Jeśli ktoś poczuł pracę w normalnej atmosferze i za dobre pieniądze, to do byle jakich już nie wróci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż 89, a więc co piąta polska szkoła wyższa, należy do niezbyt chlubnego grona 25% najgorszych uczelni w Europie

 

Fajnie napisane do zbadania inteligencji czytającego.

Skoro TYLKO 20% naszych uczelni jest wśród 25% najgorszych w Europie, to znaczy, że mamy lepsze szkoły, niż przeciętnie. Gdyby np. 30% naszych uczelni było w 25% najgorszych - to byłby powód do wstydu. Więc cokolwiek przewrotnie brzmi to 89.

 

Tak to jest jak humanista próbuje zrozumieć cyferki ;)

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety, nadeszły ciężkie czasy dla budujących.

Mi teraz mają robić taras z deski kompozytowej. 100zł. za metr kwadratowy.

45m2 to jest 4,5 tys. zł. za robociznę. Fachowiec powiedział, że we trzech uporają się z tym w 2-3 dni (bo jeszcze dochodzi obróbka słupków podtrzymujących taras oraz taka tam ściana boczna z tych desek).

No niech będzie 3 dni po 10 godz. pracy dla 3 fachowców, to wychodzi 1500zł/dniówka. Yyyyyy.... ile zarabia Prezydent Polski?

 

Druga sprawa - zgłoszenie na OLX o przycięcie starej jabłoni i wywiezienie tego, co obcięte. No duża jabłoń, wilki już też duże urosły - propozycja 300zł., a roboty na max. 2 godziny. No oczywiście + koszta dojazdu, wywiezienia gałęzi, ale kuwa naprawdę 300? Jak dałem proponowaną cenę 180zł, to nikt nie odpisał... ale tutaj rozumiem, że potrzeba mieć drabinę, piłę i jeszcze jakieś pojęcie...

 

Także sprawa wygląda tak, że nikt nie znajdzie w miarę ogarniętego pracownika za 150zł/dziennie. Koszta robocizny, od wprowadzenia 500+ po dziś dzień, podskoczyły o 30%, a zarobki w korporacjach i innych firmach aż o niecałe 20%. (i to nie wszystkim).

I weź tu buduj i weź kredyt.

 

PS.

Mnie te kwestie już praktycznie nie dotyczą, bo ja już zbudowany jestem, ale wciąż mam parę rzeczy do zrobienia i bardzo współczuję tym, którzy teraz zaczynają tę "przygodę".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To proste trzeba płacić za robotę a nie na godziny. Ustalić wcześniej termin zakończenia a potem kary umowne. I tyle :)

 

taaa jasne, spróbuj w umowie kary umowne zapisać to zobaczysz czy wykonawcę znajdziesz takiego co to podpisze. Czasy są inne, jak zaczniesz stawiać warunki to wykonawca Cię oleje, pójdzie gdzie indziej tam gdzie warunków nie ma ... a robotę znajdzie bez problemu, domy się pojawiają jak grzyby po deszczu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie może być tak w cywilizowanym kraju że człowiek po zawodówce zarabia więcej niż ten z wyższym wykształceniem. Muszą być jakieś zasady a nie zdziczenie.

 

Komuna się skończyła. Oczywiście, że może. Praca podlega wycenie rynkowej. Jesteś fachowcem, jesteś dobry w tym co robisz, twoje umiejętności są potrzebne innym(!), to dużo zarabiasz w prawidłowo działającej gospodarce. Jesteś słaby, twoja wiedza czy umiejętności są nikomu niepotrzebne, to możesz mieć i doktorat, a zarobisz wyłącznie wykładając towar na półki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45m2 to jest 4,5 tys. zł. za robociznę. Fachowiec powiedział, że we trzech uporają się z tym w 2-3 dni (bo jeszcze dochodzi obróbka słupków podtrzymujących taras oraz taka tam ściana boczna z tych desek).

No niech będzie 3 dni po 10 godz. pracy dla 3 fachowców, to wychodzi 1500zł/dniówka.

Tak, ale ta dniówka jest na trzech. Minus dojazd (to nie tylko koszt paliwa...), amortyzacja narzędzi, no i nikt nie pracuje charytatywnie;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komuna się skończyła. Oczywiście, że może. Praca podlega wycenie rynkowej. Jesteś fachowcem, jesteś dobry w tym co robisz, twoje umiejętności są potrzebne innym(!), to dużo zarabiasz w prawidłowo działającej gospodarce. Jesteś słaby, twoja wiedza czy umiejętności są nikomu niepotrzebne, to możesz mieć i doktorat, a zarobisz wyłącznie wykładając towar na półki.

 

Dokładnie tak! Nie mam nic przeciwko, żeby człowiek po zawodówce zarabiał lepiej niż człowiek z wyższym wykształceniem. Na obecnym rynku pracy papiery są coraz mniej warte, liczą się umiejętności. Część młodych ludzi zamiast studiować bzdurne kierunki na uczelniach krzakach wzięli by się za pożyteczne rzeczy i nauczyli fachu. Czy nie dałoby się nauczyć np. spawać, jeździć koparką, murować w 3+ lat?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony, to dobrze że ciężko o fachowca;).

Praca fachowca jest warta tyle, ile ktoś jest gotów za nią zapłacić. Praca to towar, dobra też. Otwiera się pole, do "produkowania" tego towaru, jakim jest praca. Choć szczerze pisząc, wywołuje zdziwienie np. 1-2 lata oczekiwania na sprawdzoną ekipę. Może za mało się cenią:rolleyes:? Mamy rozchwiany i niestabilny rynek pracy. W zachodnich, bogatych krajach, sytuacja jest bardziej przewidywalna, na skutek długofalowej polityki rządowej. U nas raz brak pracy, a raz brak fachowców.Potrzebujemy czasu i stabilizacji, rynek sam się ureguluje. Jeśli nie będzie niepokojony co chwilę, różnymi dziwnymi i doraźnymi posunięciami i ustawami. "Fachowiec" od marketingu nie znajdzie pracy za 2500/m-c, to podejmie pracę na budowie za 5000zł/m-c. Chyba że wystarczy mu jakieś 1000+?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja jestem w stanie zapłacić murarzowi 15zł/h i co? Znaczy że tyle jest warta jego praca?

to jest wlasnie wolny rynek, Ty jestes w stanie zaplacic 15/h inny 18 inny 22...

i murarz bedzie robil u tego za 22 a Ty szukaj badz czekaj.

proste

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...