Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Norwegia samochodem- piękne widoki i drakońskie kary dla kierowców


suomifinland

Recommended Posts

Norwegia samochodem.

Jaka jest Norwegia z punktu widzenia prowadzenia samochodu? Mówię to z własnego doświadczenia (zrobiłem wiele tys. km po tym kraju w różnych częściach) jak i z dostępnych statystyk:

 

-bardzo kręte drogi- jedne z najbardziej w Europie, przeciętnej jakości (na północy nawierzchnia często jest naprawdę słaba) i mało autostrad

 

-dużo cięższe niż w Polsce warunki na drogach zimą, a na północy już wczesną jesienią

 

-bardzo dużo fotoradarów i odcinkowych pomiarów prędkości, sporo kontroli policyjnych

 

-ograniczenia prędkości postawione dużo sensowniej niż w Polsce i dużo mniej znaków

 

-zadziwiająco duży ruch

 

-idealne niemal przestrzeganie przepisów przez kierowców (tu nawet nie ma porównania z Polską) i spokojna jazda (człowiek jest znacznie bardziej wyluzowany jadąc po tych krętych drogach wśród innych aut niż na polskiej autostradzie wśród dzikusów)

 

oraz

 

-najmniej wypadków śmiertelnych w Europie w przeliczeniu na przejechane kilometry (Polska ma najwięcej w Europie śmiertelnych wypadków), podobnie sprawa wygląda jak przeliczymy na liczbę ludności.

 

a także

 

-drakońskie kary za nieprzestrzeganie przepisów drogowych, np. jazdę z nadmierną prędkością (Polska ma jedne z najniższych w Europie)

W Norwegii nie tylko kary pieniężne są bardzo wysokie rzędu np. 5000 zł (w przeliczeniu) za wyższe przekroczenia prędkości czy 3000 zł za przejazd na czerwonym, ale np. za przekroczenie prędkości o 31 km/h w miejscu gdzie jest znak 60 km/h oprócz utraty prawa jazdy nawet na parę lat i kary pieniężnej nakładana jest kara więzienia i natychmiastowe aresztowanie (minimalna kara więzienia to 18 dni, ale może być i wiele miesięcy i więcej). W Norwegii dużo łatwiej stracić prawo jazdy i traci się je na dużo dłuższy czas. Istnieje też możliwość naliczania mandatów od dochodu (w niektórych przypadkach) i wtedy bogacze potrafią zapłacić po 100 000 zł mandatu itp.

Punkty kare w Norwegii dużo łatwiej stracić niż w Polsce, a dla młodych kierowców liczą się podwójnie.

 

-co ciekawe- w Norwegii można jechać rowerem pod wpływem alkoholu, pod warunkiem, że jedziemy poprawnie, nie zataczamy się itp. Czyli wszystko odwrotnie jak w Polsce. W Norwegii drakońskie kary dla kierowców i małe dla rowerzystów, w Polsce odbieranie prawka rowerzystom pod wpływem, a śmieszne kary dla kierowców (szczególnie to, że maksymalny mandat to 500 zł) powodujących niemal wszystkie śmiertelne wypadki w kraju.

 

Apropos- trzy statystyki odnośnie bezpieczeństwa na drogach w Europie:

Liczba ofiar na przejechane kilometry: https://v.wpimg.pl/Mjk4NDM2JANEe2FyeQY1WF8DYSBjRT0DBlNgNCEdfF5aDH5zeAB8XUYZd3N-AHRcUwB6ay9XNxoCUS0-KFw-HhxbYC49VQ==

 

Ofiary śmiertelne na drogach w Europie w przeliczeniu na mieszkańca:

https://i.imgur.com/SovhiTj.png

 

 

Czy jest tu jakaś logika? Bo moim zdaniem to Polska powinna mieć jedne z najwyższych mandatów w Europie i najczęstsze kontrole policji na drogach a ma jedne z najniższych.

 

8uqktkqTURBXy8wNzkxYzU3ZGI3NDVjYjQ0ODI2OWYyNGM4YmRiNDJiMi5qcGVnkpUDAWrNA-fNAjGTBc0DFM0BvA.jpg

Edytowane przez suomifinland
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak w Norwegii, ale na Słowacji znaki drogowe są mniejsze niż w Polsce.

 

I pomimo uważnej jazdy, nadzorowania prędkości na mapie z GPS, w tym roku trafił się na wakacjach mandat, bo po prostu nie zauważyliśmy znaku miejscowości, ukrytego w gąszczu reklam i znaków informacyjnych, a GPS dało znać z opóźnieniem, że powinniśmy zwolnić. Policja stała niecałe 100 m dalej.

Jechaliśmy 70 km/2 zamiast 50 km. Przekroczyliśmy o 20 km. Nie czuję się piratem, któremu trzeba odbierać prawo jazdy, grozić aresztem, odebraniem uprawnień czy karać mandatem za kilka tysięcy euro. Na szczęście słowaccy policjanci też nie są takimi drogowymi faszystami jak Norwegowie i dali najniższy możliwy mandat.

 

Dlatego wolę do Norwegii nie jeździć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety sądząc po niedawnych informacjach https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/dwie-osoby-zginely-na-pasach-w-jeleniej-gorze-zarzuty-dla-kierowcow,879862.html jasnym jest, że mandaty w Polsce są śmiesznie niskie i nieskuteczne. Nie wiem kto jeszcze musi zginąc aby legislatorom wożonym w opancerzonych limuzynach otworzyły sie oczy. Zreszta ostatni weekend też jest klasycznym przykałdem: sucho , więc gaz do dechy i trup się ściele jak na wojnie. Pokazywano wypadek i autko w takim stanie, że strażacy nie mogli rozpoznać marki pojazdu. Niestety stosowanie przepisów i błędy w szkoleniu nazywanym "jak zdac egzamin na prawo jazdy" przynoszą efekty. Co z tego że mamy autostrady, gdy lud nie umie na nich jeździć? Nie umie jeździć, bo na kursie autostradę poznaje się "na sucho" ( tzw. suchy pedalaż, jak to było na znanym filmie) a potem na egzamine kursant też autostrady omija, gdyż przepisy tego zabraniaja.

Lud się uczy w trudzie i znoju , niektórzy przeżyją

lub
lub także polski kierowca

 

Primo: 30 godzin turlania sie po mieście, w porywach v=40km/h to NIE jest nauka jazdy. To kpina.

Secundo: gdzie jest powiedziane ze każdy musi mieć prawo jazdy?

Ja prędzej dostanę kulę w łeb niż nauczę się brzdąkać na skrzypeczkach, więc dla czego każdy krótkowidz/głuchy czy ślepy lub bezmózg musi mieć prawko?

Dlatego że stać go na zapłacenie za kurs i egzamin???

Więc mamy co widzimy codziennie.

Ksiadz zadowolony, kamieniarz zadowolony, a krzywda ludzka i koszty społeczne? Kto je tam widział...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak w Norwegii, ale na Słowacji znaki drogowe są mniejsze niż w Polsce.

 

I pomimo uważnej jazdy, nadzorowania prędkości na mapie z GPS, w tym roku trafił się na wakacjach mandat, bo po prostu nie zauważyliśmy znaku miejscowości, ukrytego w gąszczu reklam i znaków informacyjnych, a GPS dało znać z opóźnieniem, że powinniśmy zwolnić. Policja stała niecałe 100 m dalej.

Jechaliśmy 70 km/2 zamiast 50 km. Przekroczyliśmy o 20 km. Nie czuję się piratem, któremu trzeba odbierać prawo jazdy, grozić aresztem, odebraniem uprawnień czy karać mandatem za kilka tysięcy euro. Na szczęście słowaccy policjanci też nie są takimi drogowymi faszystami jak Norwegowie i dali najniższy możliwy mandat.

 

Dlatego wolę do Norwegii nie jeździć.

 

To masz super samopoczucie, ale dla mnie powinieneś stracić prawo jazdy na parę lat tak jak w Norwegii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dlatego Elfir już nie powinna z forumowiczem więcej dyskutować. :)

Elfir przekroczyła dozwoloną szybkość o 20 km/h a więc nawet w Norwegii nie grozi jej taka kara jakiej jej życzysz.

Tam kara utraty prawa jazdy jest od +31km/h.

 

Co do kar za wykroczenia i zasad przestrzegania prawa, także drogowego zgadam się - należy w pełni przestrzegać.

Edytowane przez d7d
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękny przykład: nadgorliwość gorsza od faszyzmu :)

Dlatego kraje skandynawskie są dla mnie kompletnie nieatrakcyjnym miejscem wypoczynku, podobnie jak Korea północna. Wakacje to ja wolę spędzać bezstresowo, a nie pilnować się na każdym kroku, nie wiedząc czy przypadkiem, nieświadomie nie złamałam jakiegoś skrajnie idiotycznego zakazu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dlatego Elfir już nie powinna z forumowiczem więcej dyskutować. :)

Elfir przekroczyła dozwoloną szybkość o 20 km/h a więc nawet w Norwegii nie grozi jej taka kara jakiej jej życzysz.

Tam kara utraty prawa jazdy jest od +31km/h.

 

Co do kar za wykroczenia i zasad przestrzegania prawa, także drogowego zgadam się - należy w pełni przestrzegać.

 

Nie, nie rozumiałeś. Przy ograniczeniu 60 lub mniejszym utrata prawa jazdy jest łącznie z karą pieniężną w Norwegii od przekroczenia prędkości o 25 km/h , natomiast przy przekroczeniu prędkości o 31 km/h w takim miejscu jest także kara więzienia nakładana.

 

Artykuł obszerny na temat kar w Norwegii, ale teraz stawki są jeszcze wyższe.

http://ibikekrakow.com/2012/02/01/norwegia-srogie-kary-za-przekraczanie-dozwolonej-predkosci/

Edytowane przez suomifinland
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękny przykład: nadgorliwość gorsza od faszyzmu :)

Dlatego kraje skandynawskie są dla mnie kompletnie nieatrakcyjnym miejscem wypoczynku, podobnie jak Korea północna. Wakacje to ja wolę spędzać bezstresowo, a nie pilnować się na każdym kroku, nie wiedząc czy przypadkiem, nieświadomie nie złamałam jakiegoś skrajnie idiotycznego zakazu.

 

Ok, może trochę przesadziłem, ale powinnaś dostać bardzo duży mandat. Właśnie także przez ludzi z Twoim podejściem Polska ma najwięcej śmiertelnych wypadków w Europie, a przez tą jak mówisz "Koreę Płn" w Norwegii ten kraj ma ich najmniej w Europie. Tylko, że tam jechałem bardziej wyluzowany niż w Polsce bo ludzie jadą bardzo spokojnie. To wielki skandal, że w Polsce rząd nie potrafi (a raczej nie chce) nad tym bezprawiem debili zapanować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie jest moje podejście?

Uważanie na nieznanej mi drodze, jazda z GPSem nadzorującym prędkość? I wpadka z powodu zbiegu okoliczności (przeoczenie tablicy miasta wśród reklam + opóźnienie sygnału GPS w górzystym terenie)?

 

 

Skoro za takie wykroczenie chcesz karać najwyższymi taryfikatorami, to jak chcesz ukarać kogoś, kto przekracza 100 km na godzinę, kto wyprzedza na podwójnej ciągłej? Rozstrzelaniem na miejscu?

Kara musi być adekwatna do stwarzanego zagrożenia i okoliczności.

Dlatego policjanci dali najniższy mandat. Bo i zagrożenie było niewielkie.

 

 

W Norwegii kary oraz ograniczenia prędkości mają przede wszystkim zniechęcić ludzi do jazdy samochodem na rzecz publicznej komunikacji. Przecież to państwo socjalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, może trochę przesadziłem, ale powinnaś dostać bardzo duży mandat. Właśnie także przez ludzi z Twoim podejściem Polska ma najwięcej śmiertelnych wypadków w Europie, a przez tą jak mówisz "Koreę Płn" w Norwegii ten kraj ma ich najmniej w Europie. Tylko, że tam jechałem bardziej wyluzowany niż w Polsce bo ludzie jadą bardzo spokojnie. To wielki skandal, że w Polsce rząd nie potrafi (a raczej nie chce) nad tym bezprawiem debili zapanować.

 

Sądzę, że nie zrozumiałeś co pisze @Elfir.

Norwegia poszła w skrajność i ma wyniki. To nie jest złe, jeśli wszyscy się dostosowują i są przez te wszystkie lata przyzwyczajeni do takiej kultury jazdy. Znam trochę Norwegię, więc mogę powiedzieć, że znacznie więcej rzeczy mi się tam podoba. Na przykład możliwość bezproblemowego przejścia pieszych na czerwonym świetle, o ile nie ma w pobliżu żadnych jadących aut. To logiczne - brak aut = brak zagrożenia. Po co więc stać?

 

Co do wypowiedzi @Elfir: pisze wyraźnie, iż nie zauważyli znaku (mniejszego niż u nas), bo była mocno ograniczona jego widoczność. Przez rośliny, ale też (co dla mnie powinno zostać kompletnie zakazane) przez reklamy masowo stawiane wzdłuż drogi.

 

Jak to powinno wyglądać wg mnie? TOTALNY ZAKAZ stawiania przy drodze CZEGOKOLWIEK, co nie jest znakiem drogowym. Wówczas, co jest oczywiste, każdy znak, słupek stojący przy drodze będzie skupiać uwagę kierowcy i będzie on na to reagować. Tymczasem co mamy? Jadę 300 km i zamiast obserwować sytuację na drodze, patrzę niemal bez przerwy na pobocze, bo szukam w tej gęstwinie znaków drogowych. Jeszcze jadąc 50km/h w terenie zabudowanym jakoś się da, choć tam właśnie jest więcej reklam i innych śmieci. Jednak jadąc 100 czy 120 km/h i to jeszcze z innymi samochodami, na które trzeba uważać (jak sam autor wątku pisał: wśród dzikusów) wolałbym być pewnym, że to co widzę na poboczu jest czymś ważny, na co muszę zwrócić uwagę, a nie kolejną reklamą rozpraszającą moją uwagę.

 

Kary to inna sprawa. U nas jest tak, że piraci i potencjalni mordercy w samochodach śmieją się z 500-złotowego mandatu. Często nawet zatrzymanie prawa jazdy nie jest dla nich przeszkodą. Niedaleko mojej miejscowości parę lat temu pijany kierowca z jakiejś wioski zabił 2 rowerzystów jadących w większym peletonie. A miał wcześniej wyroki za spowodowanie wypadków pod wpływem alkoholu i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. I co? Tragedia dla 2 rodzin zabitych, smutek w towarzystwie rowerowym, które jest bardzo zżyte ze sobą. I pijak-morderca utrzymywany na koszt podatników (a więc i rodzin zabitych) przez kolejne kilkanaście lat.

Dlatego uważam, że kary powinny być tak dotkliwe, aby takiego debila jednego z drugim nie było stać na posiadanie auta. Komornik przez lata nie wyjdzie z domu, zajmując każdy grosz ponad minimum niezbędne do przeżycia. I po spowodowaniu wypadku pod wpływem alkoholu - dożywotni zakaz posiadania i prowadzenia samochodu!

 

@Elfir przy okazji porusza ciekawy wątek. Kto ma obowiązek dbać o czytelność znaków drogowych? Jeśli kierowca widzi i reaguje na 99/100 znaków drogowych, bo są one widoczne, to dlaczego nie widzi tego jednego? Ciekawość, że zaraz kawałek dalej stoi patrol z kontrolą prędkości. Pachnie mi tu świadomym polowaniem na kasę. Być może dlatego nie zdzierają max mandatów, żeby kierowca zapłacił potulnie minimalny i szczęśliwy pojechał dalej, zamiast protestować i dowodzić w sądzie swoich racji.

 

Ja jeżdżę stosunkowo niewiele i to przeważnie po znanych, stałych trasach. W sytuacji nadmiernego epatowania reklamami i zaśmiecenia poboczy (również znakami drogowymi - tak!) staję się rutyniarzem. Podobnie jak wielu innych kierowców jadę "na pamięć", choć staram się obserwować mimo wszystko pobocza i wszystko wokół. Wiele razy zdarza się, że roboty drogowe, zmiana organizacji ruchu czy inne rzeczy są powodem zdziwienia, że "wczoraj jechałem tędy i tych domów tu jeszcze nie było" (cyt. z "Misia" S. Barei).

Wystarczy obejrzeć programy w TV czy na youtubie z cyklu "Absurdy drogowe". To nie bierze się znikąd. Znaki wzajemnie się wykluczające nie są wyjątkami. Drzewa czy słupy wyrastające w drodze czy ścieżce dla rowerów także się zdarzają - "bo tak było w planie budowy".

 

Uważam Norwegię za kraj jak najbardziej warty zwiedzania samochodem, ale z rozsądnym podejściem do jazdy i innych uczestników ruchu. Jazda turystyczna różni się tym od zawodowej, że nigdzie nie powinno się nam spieszyć. Zresztą zawsze wychodzę z dwóch założeń: lepiej wyjechać 5-10 minut wcześniej i jechać wolniej aby zdążyć na czas, a także drugie: lepiej spóźnić się parę minut i dojechać bezpiecznie, niż nie dojechać w ogóle.

 

Kultura jazdy Polaków to też inna bajka. Notorycznie nie puszczają pieszych na przejściu (Niemcy w 99% zawsze się zatrzymają). Jeśli komuś zgaśnie auto na skrzyżowaniu lub się zepsuje, to będą trąbić i wyzywać, zamiast pomóc zepchnąć je z drogi lub przynajmniej ze zrozumieniem i spokojem przejechać. Sam miałem niegdyś taki przypadek - przy wjeździe do Szczecina miałem awarię silnika. Na szczęście na prawym pasie (były trzy), bo z lewego chyba nigdy bym tego auta nie zepchnął na pobocze. No i oczywiście mijali mnie młodzi idioci (zgadnijcie w jakim aucie), którzy zamiast pomóc, to krzyczeli teksty typu "co, paliwa zabrakło? jak cię nie stać na paliwo to nie kupuj samochodu!". I do tego parę wyzwisk. Cóż, tacy ludzie sami wystawiają sobie świadectwo i takich powinno się tępić. Paliwa miałem ponad pół zbiornika swoją drogą. Nigdy nie zabrakło mi go w całym okresie jazdy samochodem.

Pozdrawiam wszystkich współuczestników ruchu.

Edytowane przez Aydin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce też nie stoję na przejściu jak nie ma samochodów...

***

 

Aydin - ja bym tu nie węszyła teorii spiskowych (chociaż zaraz za nami policja złapała Słowaków w tym miejscu). Po prostu w Polsce znak teren zabudowany jest oznaczany tak:

product-7843-64b6384d21185d0a73e.jpg

a miejscowość i teren zabudowany tak:

znak%20z%20info%20stefa6.jpg

 

Więc podświadomie mózg skupia się na szukaniu takich tablic.

 

A na Słowacji była mała tablica z nazwą miejscowości na białym tle i wyglądała podobnie do znaku informacyjnego np. o hotelu. Więc być może po prostu nie zarejestrowaliśmy go, zwłaszcza, ze stał przy stacji benzynowej i sprawdzaliśmy akurat ceny benzyny. Jak jechaliśmy kolejny dzień tą trasą to już tej tablicy szukaliśmy.

 

Dlatego nie chciałabym się poruszać w kraju, gdzie stosuje się reperkusje niewspółmierne do przewinienia. Nie jechałam 70 km/h po wąskich uliczkach osiedla tylko na międzynarodowej trasie przelotowej. I nie ignorowaliśmy świadomie znaków. Wręcz przeciwnie, staraliśmy się ich przestrzegać.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aydin zgadzam się z Tobą w większości. W Polsce nie tylko problemem są reklamy itp. przy drogach, ale i to, że znaków jest za dużo i często są bezsensownie postawione. W Norwegii jest dużo mniej znaków i nie wiedziałem jakieś nonsensów jak w Polsce, że np. 50 potem 80 i potem znowu 50 na odcinku 100 metrów!

 

Elfir ok, ale mandat i tak powinnaś dostać. No właśnie, co zrobić z takim co przekracza prędkość o 100 km/h? Tak jak w Norwegii robią- natychmiast aresztować i skazać na więzienie oraz odebrać prawko na parę lat. Jazda bez prawka? Auto na lawetę i natychmiastowe aresztowanie na co najmniej parę miesięcy. W Polsce dopiero jak taki zabije to robi się afera.

Jeszcze raz powtarzam, coś w Polsce musi być nie tak skoro jest najwięcej śmiertelnych wypadków w Europie! W przeliczeniu na przejechane kilometry, a na mieszkańca prawie najwięcej.

Zresztą co do mandatów to ja uważam, że oprócz obierania prawka, kary więzienia za wyższe wykroczenia i punktów karnych powinny być w Polsce kary od dochodu- jak w Finlandii gdzie każdy płaci mandat jako % swojego dochodu, a ludzie bez dochodu kwotę minimalną, wtedy bogacze by się nie śmiali i mamy w Finlandii mandaty po np. 300 000 euro. Niedawno Wielka Brytania także wprowadziła ten system i obowiązuje on też w innych krajach w większym lub mniejszym zakresie.

Edytowane przez suomifinland
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą co do mandatów to ja uważam, że oprócz obierania prawka, kary więzienia za wyższe wykroczenia i punktów karnych powinny być w Polsce kary od dochodu- jak w Finlandii gdzie każdy płaci mandat jako % swojego dochodu, a ludzie bez dochodu kwotę minimalną, wtedy bogacze by się nie śmiali i mamy w Finlandii mandaty po np. 300 000 euro. Niedawno Wielka Brytania także wprowadziła ten system i obowiązuje on też w innych krajach w większym lub mniejszym zakresie.

 

Kiedyś myślałem co by było, gdyby takie coś zrobić w Polsce. I jak rozwiążesz problem np. z gangsterami, którzy oficjalnie nie posiadają dochodów lub wykazują absolutnie minimalne, natomiast szaleją najnowszymi autami za kilkaset tysięcy? I nie mówię o szefach mafii takiej czy owakiej, ale o wielu "cwaniaczkach" szurających w mniejszych miejscowościach. Nie jest tajemnicą dla miejscowych, że jeden z drugim handluje prochami, ściąga haracze, żyje z "opieki" nad prostytutkami lub popełnia inne przestępstwa, żyje luksusowo, a w PIT-cie wykazuje 20 tys. rocznie. O ile w ogóle wypełnia PIT. Są też tacy (nadal, choć w statystykach niby mniej niż dawniej bywało), którzy działają w szarej strefie - oficjalnie na rencie czy zasiłku, a w rzeczywistości i tak wyrabia pełny etat na czarno.

 

A co do przypadku @Elfir - nieczytelność jakiegoś znaku powinna być powodem odstąpienia od nałożenia kary. Jeśli jest zimą zaśnieżony kompletnie, to jak masz wiedzieć, co tam jest pod śniegiem. Tym bardziej, że jak napisała - nie jechała z olbrzymią prędkością po wąskich uliczkach z pieszymi. Najpierw państwo niech wykona swoje obowiązki w stosunku do kierowców, a dopiero potem niech sięga mandatami do ich kieszeni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aydin ten argument nie jest dla mnie dobry. Zabieranie prawa jazdy, punkty karne i inne rzeczy by zostały oczywiście, a kara finansowa byłaby procentem dochodu (tak by dla przeciętnie zarabiającego przeciętny mandat byłby znacznie wyższy niż teraz). Gdy policja zatrzymałby takiego kogoś w dobrym aucie, a wyszło by, że zarabia 500 zł to da mu minimalny mandat, ale zgłosi sprawę do zbadania przez Urząd Skarbowy. Tak więc to jeszcze przyczyniłoby się do redukcji takich patologii o których piszesz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aydin ten argument nie jest dla mnie dobry. Zabieranie prawa jazdy, punkty karne i inne rzeczy by zostały oczywiście, a kara finansowa byłaby procentem dochodu (tak by dla przeciętnie zarabiającego przeciętny mandat byłby znacznie wyższy niż teraz). Gdy policja zatrzymałby takiego kogoś w dobrym aucie, a wyszło by, że zarabia 500 zł to da mu minimalny mandat, ale zgłosi sprawę do zbadania przez Urząd Skarbowy. Tak więc to jeszcze przyczyniłoby się do redukcji takich patologii o których piszesz.

 

Ja także jestem za takimi mandatami, ale nadal problem o którym piszę pozostanie. Uwierz, że tacy ludzie nie kupują majątku na siebie, Często są to "biznesmeni", którzy mają np. kebab czy salon gier albo inny warzywniak. Na papierze wykazują wysokie przychody, duże koszty prowadzenia działalności i niewielkie dochody. Wtedy kupują auta na firmę lub biorą w leasing. Albo na żonę, matkę czy babcię. Kombinacji jest sporo. I na pewno sąd czy US będzie mieć duże problemy dojść do prawdy w tym gąszczu. Natomiast najdotkliwiej odczują takie przepisy zwykli obywatele. Choć oczywiście jeśli będą winni to "dura lex sed lex".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Policja słowacka znana jest z polowania na Polaków, to każdy jeżdżący na południe wie aż za dobrze. Może to nie jest bez powodu? Uwierz mi, że bez systemu prewencyjnej zemsty (czyli bez drakońskich przepisów), taka rzeźnia na polskich drogach będzie trwała bardzo długooo. Obie ciebie nigdy nie spotkało coś na drodze. Tak prawi ci męska szowinstyczna świnia z przebiegiem ponad miliona km. O kosztach społecznych nie będę ci tu fanzolić, chyba czujesz bluesa. Po Polsce jazda bez wiąchy kilka razy dziennie chyba jest niemożliwa (może jak kierowca jest ślepy i głuchy...), co zobaczysz na youtube lub utrwalisz na kamerce jeśli używasz. Generalnie lata pracy u podstaw w szkołach od wczesnej młodości np. zamiast religii, szkolenie, uczenie pieszych (niezbędne kampanie prasowe) itd, usw, et cetera.... Temat rzeka, większy niż Amazonka... Ino trzeba chcieć i mieć właściwe priorytety. Modlitwa jest coś słabo pomocna, co widać słychac i czuć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir ta "chora prewencyjna zemsta" ratuje tysiące ludzi.

 

Nie.

Zycie ludzi ratuje przewidujący, jadący zgodnie z przepisami kierowca, a nie wysoka kara.

 

Myśląc w ten sposób jak ty, dochodzi się do paradoksu, że starczy zakazać jazdy samochodem a nikt nie zginie pod kołami.

 

Elfir, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Policja słowacka znana jest z polowania na Polaków, to każdy jeżdżący na południe wie aż za dobrze. Może to nie jest bez powodu?

 

Wiem, że polują i sama byłam świadkiem rażącego łamania przepisów przez Polaków.

Natomiast za nienormalne uważam stawianie równości miedzy świadomym popełnianego wykroczenia piratem drogowym a turystą, który nie znając trasy, przeoczył znak.

Ja nie poddaję w wątpliwość nałożonego mandatu.

Dlatego w normalnych krajach są widełki kary - które dają możliwość ukarania zgodnie ze stworzonym realnie zagrożeniem.

 

Dlatego nie obawiam się jeździć na Słowacji czy w Niemczech, bo wiem, że tam policja umie rozpoznać taką różnicę, a nie zamierzam odwiedzać samochodem Norwegi, gdzie kierowcę zawsze traktuje się jak patologicznego przestępcę, którego trzeba zgnoić, gdy popełni błąd.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...