Nayri 22.10.2019 12:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2019 (edytowane) Ostateczny projekt podjazdu i tarasów Schody wewnętrzne “się robią”, ale wczoraj nie było od nich nikogo. Kupiliśmy chyba ostatnie lampy, kanapę do pokoju gier, regalik do pokoju córeczki. Dzisiaj (22.10.2019) o 9 rano podjechaliśmy na budowę pomierzyć pokoje, rozplanować rozmieszczenie mebli. I zastał nas taki widok: Niestety, elewacji nie zdążą dzisiaj skończyć i wykonawca od podjazdu przesunął początek na czwartek 24 października. Ale ma rację, włazili by sobie tylko w drogę. Z plusów - Elfir zrobiła nam ostateczną wersję projektów kostki (podjazd i tarasy). I wykazała się przy tym anielską cierpliwością. A projekt kostki jest po prostu niesamowity. Cytując męża: “nigdy byśmy czegoś takiego sami nie wymyślili” Wraz z projektem dostaliśmy szczegółowe wymiarowanie. Podjazd: I tarasy: A także - prześliczny moim zdaniem sam w sobie - szkic naszego przyszłego tarasu: Już się nie mogę doczekać, kiedy to będzie zrobione i gotowe:) Architekt ogrodu - jedna z tych najlepszych decyzji podczas naszej przygody z budową domu! Edytowane 22 Października 2019 przez Nayri Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 24.10.2019 19:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2019 Elewacja, podjazd i taras Ekipa od elewacji nie zdążyła jej skończyć. W dużej mierze przez dodanie desek elewacyjnych, a raczej ich imitacji:). Z tym wyszedł też niezły numer - chłopaki sobie te deski ponumerowali, ołówkiem. No i po ich ułożeniu na elewacji i pomalowaniu okazało się, że ten ołówek widać. Im więcej warstw farby dawali, tym bardziej było go widać. Rozwiązaniem jest “reset” koloru - pomalowanie znowu na biało, a potem od nowa na wybrany kolor… 24 października ekipa od kostki brukowej mimo wszystko zaczęła pracę. W następnym tygodniu ma się pogorszyć pogoda, więc chcą zdążyć wszystko wykorytować i zasypać. Może im się uda. Tego dnia na budowie obijały się o siebie trzy ekipy: stolarz składający meble kuchenne, ci od elewacji i od kostki:) Ekipa od elewacji nie zdążyła wywieźć swoich rusztowań, narzędzi itd. Więc nie było jak korytować pod kostkę Główny majster chodził i mierzył z wydrukami zwymiarowanych projektów tarasów i podjazdu, a także z rysunkiem od Elfir. I mimo tego udało mu się “nie zauważyć, że tam jest jeszcze drugi taras narysowany” Jakby nie moja reakcja, nie mielibyśmy tarasu górnego. No i tak to dzisiaj dosyć chaotycznie wyglądało. Ale po skończonym dniu efekt był całkiem fajny: Niestety córeczka dzisiaj po południu miała prawie 39 stopni temperatury:( Liczyłam na to, że najbliższe dni będę na budowie i przypilnuję ekipę od kostki, żeby się trzymali projektu. Chciałam też tam trochę sprzątnąć w końcu, umyć okna i podłogi przy okazji. Ale wygląda na to, że nie ma szans:( Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jolka Bobek 28.10.2019 09:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2019 Nayri, po prostu super domek Wam wyszedł. Bardzo ładna elewacja, a z tymi deskami - strzał w dziesiątkę. Przypomnisz proszę na jaka stronę świata masz wejście do domu? Z niecierpliwością czekam na kostkę i tarasy - projekt projektem ale w realu to dopiero będzie coś. No i już nie mogę się doczekać jak to razem z domem zagra. Gratulacje, kawał dobrej roboty! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 28.10.2019 20:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2019 Nayri, po prostu super domek Wam wyszedł. Bardzo ładna elewacja, a z tymi deskami - strzał w dziesiątkę. Przypomnisz proszę na jaka stronę świata masz wejście do domu? Z niecierpliwością czekam na kostkę i tarasy - projekt projektem ale w realu to dopiero będzie coś. No i już nie mogę się doczekać jak to razem z domem zagra. Gratulacje, kawał dobrej roboty! Dziękuję Wejście mamy na zachód. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 31.10.2019 12:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Października 2019 Kuchnia, narożnik, skończona kotłownia i elewacja Złożyliśmy narożnik. Pasuje do salonu, kolor ma bardzo ładny (a nie zgniły, jak mąż panikował), jest też bardzo wygodny:) Elewacja jest skończona (wszystkie deski pomalowane na docelowy kolor). Hydraulik także skończył swoją pracę, kotłownia gotowa. W każdym pokoju sterownik, mąż się bawi przestawianiem temperatur na telefonie… Dla mnie najważniejsze, że jest już ogrzewanie i ciepła woda. Elewacja i hydraulik były “zamknięte” 28 października. 30 października natomiast - w końcu - mamy kuchnię zmontowaną. Jeszcze kilka szczególików zostało - panele szklane, powieszenie półeczki na przyprawy, wywiercenie w blacie otworu na dozownik płynu, kosza na śmieci. Ale kuchnia jako taka już jest, i bardzo nam się podoba. Wyszła taka ciepła, przytulna, a jednak praktyczna. Jedna wtopa - suszarkę w szafce wiszącej dałam nie w róg, a do sąsiedniej szafki. To był błąd, bo to miejsce jest idealne na kubki. A suszarka może być w rogu. To będzie zmienione przy okazji wykańczania ostatnich szczegółów kuchni. A wygląda ona tak: Koszt: 13 272 zł. Okno dalej bardzo brudne jest, nie zdążyłam jeszcze umyć. Mikrofala stoi w miejscu tymczasowym a nie docelowym. Części małego AGD dalej nie postawiliśmy (brak czasu). Ale jest już działająca kuchnia, jest narożnik w salonie. Brakuje stołu z krzesłami, materaca w sypialni i dom będzie naprawdę domem:) 30 października byłam też w Urzędzie Gminy. Mamy już nadany numer domu:) Złożyliśmy też już papiery o odbiór domu. Protokół odbioru przyłącza z PGE muszę donieść, ale - jeżeli dobrze zrozumiałam - ustawowe 14 dni na “ustosunkowanie się” już się odlicza:) Taras “sięrobi”, córeczka podczas drzemki testuje już jego jakość. Natomiast łazienki nie są skończone. Na nasze szafki podumywalkowe musimy jeszcze trochę poczekać, dlatego tymczasowo mamy zrobione postumenty: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 04.11.2019 11:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2019 Stan deweloperski - podsumowanie czasu i kosztów Zestawienie czasu trwania i kosztu poszczególnych etapów stanu deweloperskiego (od stanu surowego zamkniętego). Instalacja elektryczna:06.05.2019 - 16.05.2019Koszt: 11 000 zł (wstępne szacunki były na 10 000 zł, ale “trochę” dołożyliśmy już w trakcie pracy elektryków). Tynki:17.05.2019 - 06.06.2019.Koszt: 15 000 zł (wstępne szacunki były niższe, ale robione na podstawie projektu bez wydłużonego salonu i pokoi nad nim).Wszędzie tynki gipsowe. Potem panowie od płytek przyjeżdżający na wyceny mówili, że w łazienkach lepiej mieć cementowo-wapienne, żeby się płytki mocniej trzymały. My daliśmy jakiś klej lepszy i też powinny się trzymać. Z tynków ostatecznie mąż nie jest całkiem zadowolony. Hydraulik:10.06.2019 - 20.06.2019 - pierwszy etap - położone wszystkie rury na podłodze, pod styropian. W tym kilka poprawek (przesunięcie rur pod zmywarkę itp.)02.07.2019 - 04.07.2019 - drugi etap - rozkładanie przewodów podłogówki.12.08.2019 - 21.08.2019 - wygrzewanie wylewekTrzeci etap - skończony 28.10.2019 - montaż kotłowni (piec, zmiękczacz wody) oraz sterowników w pokojach. Piec Wolf CGB-2-14.Koszt: umówiony wstępnie koszt “całości” to 40 000 zł (z piecem, zmiękczaczem wody, sterownikami itd.).Ostatecznie dodatkowo zapłaciliśmy 400 zł za wygrzewanie wylewek i 1500 zł za wykonanie przyłącza gazu od skrzynki na ścianie budynku do pieca. Czyli całość to 41 900 zł. Wylewki:15.06.2019 - położenie styropianu na podłodze (15 na parterze, 5 na poddaszu).10.07.2019 - wylewki w całym domu.Koszt: 10 000 zł (wstępne szacunki były na 9 000 zł, ale znowu - robione były na podstawie projektu bez wydłużonego domu). Ocieplenie dachu i sufity podwieszane na poddaszu:16.07.2019 - ocieplenie dachu wełną (wełna Isover, 15 cm, lambda 0,33).14.08.2019 - 03.09.2019 -sufity podwieszane na poddaszu ( (wełna Isover, 10 cm, lambda 0,33; podwójne płyty karton-gips).04.09.2019 - 10.09.2019 - tynkowanie sufitów podwieszanychKoszt: 24 000 zł (o dziwo dokładnie tyle, ile mówiły wstępne szacunki). Ocieplenie zewnętrzne i elewacja:24.09.2019 - 28.10.2019W tym czasie było kilka dni z mocnym deszczem, gdy prace musiały być przerwane.Styropian Genderka EPS 038 Fasada Max. Tynk silikonowy Ceresit CT 74, kolor Sahara 3.Koszt: 30 000 zł (w zasadzie tyle, ile było wstępnie szacowane). Wnioski:Całościowy koszt stanu deweloperskiego to w naszym przypadku 131 900 zł (plus pewnie kilka tysięcy na jakichś “drobniakach”, które zapomnieliśmy zapisać na bieżąco). Wstępne szacunki opiewały na 126 000 zł, więc nie wyszło wiele więcej. Na szczęście:) Ogólnie nie szło to źle. Były drobne przestoje, największe przy sufitach podwieszanych, gdzie wykonawcy po prostu brakowało ludzi do pracy. Ale za to w cenie sufitów szpachlowanych mamy sufity zatynkowane maszynowo:) 9 kwietnia mieliśmy skończony dach, 18 kwietnia wstawiono okna, a już 6 mają zaczęli pracę elektrycy. Mogę napisać, że oficjalnie stan deweloperski osiągnęliśmy 28 października 2019 roku.. W międzyczasie jednak już prowadziliśmy prace wykończeniowe, więc te dwa etapy czasowo mocno na siebie nachodzą. W zasadzie dom wykończony jest w tym samym terminie, co osiągnął stan deweloperski:)Ogólnie to uniknęliśmy chyba jakichś większych wtop. Z tynków mąż nie do końca jest zadowolony, ale ja nie narzekam:) Nie udałoby nam się tak szybko wybudować domu - i to nie przekraczając prawie w ogóle wstępnych założeń kosztowych - gdyby nie solidny i uczciwy wykonawca:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 12.11.2019 09:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2019 (edytowane) Schody i tarasy skończone! 4 listopada panowie w końcu (!!!) skończyli nasze schody. Efekt końcowy jest ładny, już się chyba przyzwyczaiłam do tych białych podstopnic:) Mamy je już na poddaszu zabezpieczone barierką anty-córeczkową. Na parterze zastanawiam się, czy jest sens ją zakładać Podjazd “się robi”. Niestety pogoda nie sprzyja. Zaczęły się deszczowe dni, które mocno wstrzymały prace. Szkoda, bo brakło może 2-3 dni, by skończyć. W każdym bądź razie taras jest już gotowy. Efekt jest naprawdę świetny! Wprowadziliśmy drobne zmiany w stosunku do projektu, wymuszone ukształtowaniem terenu i cięciem kosztów. W zasadzie największa zmiana z tyłu to zrobienie tarasów ziemnych kanciastych, a nie takich pięknych jak mieliśmy zaprojektowane. Szkoda mi ich, ale koszty jednak w tym wypadku zwyciężyły. Okazało się, że tam nawet od strony garażu jest jednak dosyć duża różnica wysokości:) I chyba na stałe zrezygnujemy ze schodów do ogrodu z tarasu górnego. Tam różnica wysokości jest bardzo pokaźna, skarpa wysoka, i te schody byłyby trochę jak w powietrzu. No i koszt robi swoje. Dlatego taras górny jest kwadratowy, bez ścięcia jednego rogu pod schody. Domek “od tyłu”: Tarasy widziane z góry (z okna poddasza): I taras dolny “z dołu”: Taras górny “z dołu”: Różnice wysokości (skarpy) - chociaż zdjęcia nie oddają w ogóle rzeczywistości: Natomiast podjazd - z powodu pogody - nie jest jeszcze skończony. Ostatecznie zdecydowaliśmy z mężem, by dać kostkę na chodniczek od strony wykuszu oraz na miejsce pod wiatę z boku garażu. Z powodu różnicy wysokości (skarpy, wszędzie skarpy, nawet na “płaskiej” stronie od garażu) i tak musielibyśmy dać obrzeża, by żwir nie popłynął z deszczem:) Koszty dołożenia tam kostki nie były więc już dużo większe, a mąż bardzo chciał tam kostkę. Jak chce, niech ma:) Efekt końcowy tarasów mnie się strasznie podoba. Już się nie mogę doczekać wiosny, by z tych tarasów korzystać (ostatnie dni u nas zimno i pada). Nie mogę się także doczekać, aż zaczniemy zagospodarowywać ogród:) Powoli składamy różne regały “gospodarcze” (spiżarka, kotłownia), by mieć gdzie składować rzeczy. Córeczka bardzo pracowicie pomagała tacie przy regale w kotłowni: Powoli sprzątamy też w środku domu. Ostatnio ogarnęliśmy salon: Pozostało skończyć lampy, wymienić stół i krzesła (już kupione, ale jeszcze nie dotarły) i przywieźć kwiaty z domu mojej mamy. I będzie gotowy salon:) Mąż był przeciwny zielonej ścianie, kanapie i zasłonom, ale jak już je powiesiliśmy, to przyznał, że trafione kolory. Ładnie wszystko współgra (oprócz tego czarnego kącika jadalnego, do wymiany), nie daje po oczach a jest wrażenie przytulności, ciepła. Kilka razy użyłam już piekarnika (testuję go, bo byłam bardzo ciekawa czy był wart swojej ceny). Wnioski - ale jeszcze niepełne, bo użyłam piekarnik tylko kilka razy - piekarnik parowy z pyrolizą to jest to! 1. Pyroliza - zdecydowanie ułatwia życie (czyszczenie), już raz jej użyłam:) 2. Funkcja pary - świetna rzecz. Do tej pory piekłam z parą mięso (duży kawałek), potem dwa dni pod rząd je “regenerowałam” (podgrzewałam), dwa różne ciasta, zapiekankę warzywną, chleb. W zasadzie wszystko wyszło. Pieczone (czy podgrzewane kolejnego dnia) na parze dania faktycznie się nie przypalają, nie wysychają, są “w sam raz”. Chleb, mięso mają chrupką skórkę, i miękki, wilgotny środek. Ciasta, dwa różne, oba wyszły w sam raz. Zapiekanka warzywna pieczona na parze wyszła wilgotna, miękka. Warzywa nie wyschły. Piekarnik kosztował swoje (połączenie pyrolizy i funkcji parowej), ale - jak na razie - naprawdę wartał tych pieniędzy. 3. Termosonda - przy pieczeniu dużego kawałka mięsa to wspaniałe ułatwienie. Mięso (karkówka), wyszła naprawdę “w sam raz”. I to za pierwszym razem:) A tu mój chlebek podczas pieczenia: Prosty przepis (z opakowania mąki pełnoziarnistej 3 zboża Lubelli): mąka, woda, szczypta soli, drożdże. I smaczny, świeży, chlebek o czystym składzie gotowy. Ciasto wyrobiłam w podróbce Termomixa (Hoffena), a wyrastało i piekło się w piekarniku. Powoli widać już metę. Dom staje się domem, zaczyna też pachnieć “domem” a nie budową (zwłaszcza, gdy pieczemy ciasto lub chleb) Edytowane 12 Listopada 2019 przez Nayri Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 13.11.2019 09:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2019 Podjazd skończony! (no, prawie) 12 listopada skończyli nam układanie kostki na podjeździe. Tu także dały się we znaki różnice wysokości. Działka ma nie tylko spadek w kierunku tyłu domu, ale także w linii garaż - dom. Przy czym garaż jest niżej niż dom, a działka ma spadek w przeciwnym kierunku - przy garażu jest wyżej niż przy domu… W efekcie było trochę kombinowania, ale to co powstało bardzo mi się podoba. Majstrzy starali się trzymać projektu:) Jeszcze “całość” nie jest skończona - musimy dosypać ziemi w miejsca, gdzie nie ma kostki, bo są dosyć duże “dziury”. Jak przeschnie ziemia, to nasz wykonawca podjazdu jeszcze koparką poprawi skarpy, potem ubiją jeszcze tą ziemię i zabezpieczą geowłókniną. Mieliśmy my ją rozkładać, ale doszliśmy do wniosku, że lepiej, by zrobili to ci sami, co usypali i ubijali skarpy. Jeżeli coś będzie nie tak, to będzie to na nich, a nie na nas:) Front, tak samo jak tarasy, bardzo nam się podoba. Jest ładny, ciekawy, a jednocześnie bardzo funkcjonalny. Gdy jedno auto stoi pod garażem, drugie mieści się obok, może też swobodnie wyjechać. Jest przewidziane miejsce na wiatę samochodową, a także budynek gospodarczy z rowerami. Nawet na zakryte przed wzrokiem i zadaszone kosze na śmieci. Łezka na środku, gdy już ją obsadzimy roślinkami, będzie też “łamać” tą ilość kostki, ożywiać całość. Ze zmian w stosunku do projektu to mamy podest pod drzwiami wejściowymi, i jeden schodek między częścią garażową i chodnikową. Chodnik od furtki do domu jest też niżej, niż podjazd, przy furtce. Natomiast im bliżej domu, tym niżej schodzi podjazd, chodnik natomiast zostaje na tej samej wysokości. Tym sposobem pod domem podjazd jest niżej, niż chodnik:) Elfir odradzała nam wszelkie schody, jednak ukształtowanie terenu je na nas trochę wymusiło. Robiąc wszystko na równo, furtka byłaby dobre 70 cm powyżej obecnego poziomu drogi dojazdowej:) Kable pod oświetlenie frontu domu, a także do zasilania furtki i bramy, przeciągaliśmy “na szybko”, jak majstrzy już przygotowywali tam teren pod kostkę. Elfir - jak zwykle - nie zawiodła i tak na szybko zrobiła nam projekt oświetlenia, żebyśmy wiedzieli gdzie te kable w ogóle ciągnąć Front “z góry” (z balkonu): I z poziomu ziemi: Powtórzę jeszcze raz słowa męża. On rzadko ma rację, ale tu trafił w 100% “Sami byśmy tego tak nie wymyślili.” Koszt całościowy to: - kostka: 8 078 zł (zostało nam 2m2, które oddamy, oraz kaucja za palety , co powinno dać ok. 600 zł zwrotu od tej kwoty); - robocizna kostki + całościowo obrzeża (robocizna i materiał): 35 000 zł; - rury do odwodnienia z rynien, trójniki itd. (my kupiliśmy, oni położyli): 765 zł; - ziemia na skarpę 2 wywrotki (dobrej jakości hummus, poszło to na wierzch skarp): 1 000 zł; - ziemia na oczka od frontu 2 wywrotki: 1 000 zł; - kliniec na usypanie wjazdu od drogi: 2000 zł. Całość wyniesie niecałe 47 000 zł. Drożej, niż wstępnie szacowaliśmy, ale mówiąc prawdę, tego się spodziewaliśmy. Ukształtowanie terenu jest trudne i kosztowne (ale wciąż uważam, że ma za to swój wspaniały urok), dołożyliśmy też trochę więcej kostki niż wstępnie planowaliśmy (chodniczki z boków domu, miejsce pod wiatę z boku garażu). Ilość kostki kupiliśmy idealnie wyliczoną (dzięki Elfir) - zostało 2m2! Oczywiście nie licząc ścinków. W sumie wyszło 187 m2 kostki. Robocizna kostki (czyli robocizna i wszystko inne związane z układaniem kostki, oprócz ceny samej kostki) to 110 zł/m2. Cenę podbiły też palisady z tyłu domu. W wycenie obrzeży zwykłe krawężniki (materiał i robocizna) kosztowały 40 zł/mb. One mają 20 cm wysokości. Wyższe Endo (30 cm wysokości) kosztowało już 80 zł/mb. Natomiast w miejscach krytycznych konieczne było zastosowanie palisad o 60 cm wysokości. I one trochę podbiły koszt (360 zł/mb). Natomiast możliwość przejścia bez brodzenia w błocie z auta do domu jest bezcenna. No i mamy już gotowy taras na wiosnę. Już wyczekuję pierwszej herbatki w promieniach wiosennego, ciepłego słoneczka:) Także na wiosnę możemy już planować jakieś pierwsze nasadzenia (zakładając, że finanse na to pozwolą). Z gorszych, droższych i brudnych prac zostało nam tylko zrobić ogrodzenie. Wstępnie planujemy je na wiosnę 2020 roku. Ja bym chciała zrobić je “już teraz” i mieć to wszystko z głowy, ale raczej nie ma szans zdążyć przed zimą, deszczami i mrozami:( Na ogrodzeniu, szczelnym, bardzo mi zależy, ze względu na psa i dziecko:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ciężkiprzypadek 13.11.2019 23:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2019 Chlebuś w piekarniku, mebelki, zasłony to niby tak mało, ale dla niektórych tak wiele. Jest czego Ci zazdrościć Czuję jak bardzo Jesteście już szczęśliwi i zyczę, by to nigdy się nie zmieniło. Przed domem jest super, ale na wiosnę będzie jeszcze piękniej . Zielono dojdzie i ogrodzenie ....powinno być swobodniej i bezpieczniej. Poza tym będzzie cieplej:lol2: Długi macie podjazd, ile ma metrów? Boję się, ze u nas tez tyle metrów się uzbiera zagospodarowania terenu lub więcej a to dodatkowe koszty. Czy masz jakieś rady lub spostrzeżenia odnośnie prac brukarskich? Mam jeszcze pytanie odnośnie kolorów ścian, bo malowaliście je magnatem ceramik. Chcę wybrać do męza gabinetu jakiś bez, krem i mam dylemat, bo boję się, zeby nie okazał się wpadający w róz. Próbek juz wiele przerobiłam i mam wrazenie, ze z tych jasnych to większość jest z odcieniem rózu...chyba, ze to wina małej, pomalowanej powierzchni. Poza tym szybko się uwinęliście z tą budową, niesamowite, ze to juz jej koniec a dopiero czytałam jak rok temu zastanawiałaś się czy stawiać juz mury czy czekać do wiosny.. Mam nadzieję, ze nie zakończysz dziennika, tylko nadal będziesz go prowadziła i opisywała, co się zmieniło w domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 14.11.2019 08:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2019 Ciężkiprzypadek, byliśmy, bardzo szczęśliwi. Przez jakieś dwa tygodnie. A teraz kłócimy się z mężem o wiele bardziej, niż podczas roku trwania budowy… On jest strasznym pedantem. Koniecznie chce mieć wszystko na już zrobione, gotowe… A ja uważam, że najwyższa pora trochę odpuścić, odpocząć, spędzić czas z dzieckiem. I kłócimy się o pierdoły, a tak naprawdę to o czas. A raczej jego spędzanie. Najgorsze jest to, że mi obiecał, że jak już skończymy budowę, to nie będzie wpadał w skrajności. Niestety, na razie nic z tego nie wychodzi:( Liczę na to, że to też kwestia zmęczenia, które odczuwamy. Myślę, że jeszcze tydzień, dwa, i jakoś się wszystko ułoży:) Podjazd ma chyba 10 -11 metrów długości. Trochę tego wyszło - ale to dobrze. Jest miejsce na auta, wiatę, budynek gospodarczy z rowerami (to w przyszłości), ale także trochę zieleni:) U nas wyszła pokaźna kwota, ale w dużej mierze spowodowana różnicami wysokości. Droższe obrzeża (palisady 60 cm wysokości bardzo drogie, a były w kilku miejscach konieczne), musieliśmy na skarpy władować dużo ziemi, robocizna też droższa, bo i więcej czasu zeszło. Sypali ziemię i ubijali warstwowo, potem dopiero robili normalny podkład pod kostkę. To wszystko zwiększyło koszty. Na płaskiej działce byłoby pewnie z 10 000 zł taniej za podobny podjazd. Za to nasz ma urok i powab, którym mnie ta działka zachwyciła od samego początku. Aczkolwiek mąż miał rację, jak mówił, że “działka ze spadkiem może być przez to tańsza, ale to dodatkowe koszty na każdym etapie budowy domu, od fundamentów, przez taras, podjazd aż po ogrodzenie”. To prawda. Ale też działka ze spadkiem ma widok, którego nie zasłoni mi dom postawiony za moim - bo nawet jeżeli kiedykolwiek powstanie, to będzie dużo niżej:) Co do spostrzeżeń, to majstrzy lubią “jojczeć” o zaokrąglenia, że to “nie będzie dobrze wyglądać”, “nie jest modne, nowoczesne”, “teraz to wszyscy do kanta robią” -a tak naprawdę chodzi im raczej o to, by mniej “się narobić”. Przy zaokrągleniach mają dużo więcej docinania kostki po prostu:) A sam fakt ich zrobienia to kwestia gustu - jednym się podobają, inni wolą “do kanta” U nas też była różnica wysokości na podjeździe i chodniku. I ta różnica się zmieniała z biegiem podjazdu i chodnika. A są one oddzielone łezką. Główny majster chodził i powtarzał, że “to nie będzie dobrze wyglądać”, “tu będzie wyżej, a tam niżej i tu jeszcze inaczej i ta łezka będzie taka nierówna”. Ja się upierałam, że ją chcę - i nie żałuję. On na końcu sam przyznał, że wygląda to bardzo dobrze. Moim zdaniem tak mówił, bo chciał się zabezpieczyć, jakby coś poszło źle i faktycznie nie wyglądało dobrze. Żeby inwestor nie miał pretensji:) No i warto jak najmniej drogich obrzeży dawać. Zwykłe krawężniki, a jak się ma płasko to to co polecała Elfir - Ekobord. U nas - zgodnie z tym co mówili majstrzy - nie sprawdziłoby się, no ale tu w każdym miejscu są skarpy. I po prostu nie utrzymałby on takiego ciężaru. Jednak jak się ma płaską działkę to nie ma sensu iść w koszty:) Ale tak naprawdę moja najlepsza rada to skusić się na współpracę z Elfir:) Doradzi, zaprojektuje coś co będzie ładne, praktyczne i spełniające wasze oczekiwania, doradzi jak zaoszczędzić, na czym i dlaczego. I prawda jest taka, że projekt kosztuje mniej, niż można dzięki niemu zaoszczędzić na wykonaniu:) Poza tym, takie coś jak podjazd robi się na wiele, wiele lat. Warto to mieć zaprojektowane “z głową”, żeby i wyglądało i - przede wszystkim - było sensowne w codziennym użytkowaniu. Natomiast co do farb, to nie doradzę. Z mojego doświadczenia, to one jednak mają inny kolor niż na opakowaniu. Próbki bardziej odzwierciedlają kolor końcowy, ale też nie do końca (może z powodu pomalowania próbką małej powierzchni). Jednak my mieliśmy takie sytuacje, że farba z opakowania i nazwy kremowa była szara. Szare potrafią wpadać w beże. U kolegi jedne szary był fioletowy:) Więc jeżeli ich kolory beżowe i kremowe wam nie przypadły do gustu, może warto wypróbować kilka odcieni na pierwszy rzut oka nie pasujących. U nas jedna biaława też wyszła jasnobeżowa. Cytrynowa była tak jasna, że wyglądała jak biała… Mam też wrażenie, że te farby bardzo mocno “zmieniają” kolor zależnie od oświetlenia. Może dlatego, że są ceramiczne? Z tego co pamiętam to w jasnym pomieszczeniu C03 Waniliowy Kryształ ma bardzo ładny, delikatny, kremowy kolor. Ale w ciemnym pomieszczeniu już wygląda jak brudny biały. Natomiast farby, które mam w sypialni i pokoju córeczki są po prostu śliczne. Zdjęcia nie oddają ich realnych kolorów ani trochę. Tyle, że to już specyficzne odcienie, różu i fioletu. Ale są naprawdę niesamowicie piękne, delikatne, nie dają po oczach, a są wyraziste. Jeszcze odnośnie plamoodporności Magnat Ceramic. Rysunki ołówkiem, zauważone w trakcie powstawania, zmyły się bez żadnego problemu wodą z mydłem. Ołówek zszedł, farba została na ścianie:) Natomiast rysunki długopisem, zauważone dopiero następnego dnia (albo i później?), nie udało nam się zmyć. Próbowaliśmy wodę z mydłem, płynem do mycia naczyń i pastą do zębów. Będę jeszcze próbować alkoholem, jak znajdę czas. Ale trzeba farbie przyznać, że długopis nie zszedł, ale farba też nie. Trzyma się ściany naprawdę dobrze:) Przypomniałaś mi, jak to namawiałam męża, żeby “cisnąć” fundamenty, a potem ściany, przed zimą, w trakcie zimy… Po prawie roku uważam, że to była dobra decyzja:) Dom powstał szybko, sprawnie, bez zbędnej straty czasu i przestojów:) Dziennik planuję dalej prowadzić - lubię pisać, poza tym to będzie dla nas fajna pamiątka. No i dom tak naprawdę nie jest jeszcze skończony. A raczej, skończony jest, wykończony nie. Pokoje w zasadzie puste są. Mój gabinet istnieje tylko w mojej wyobraźni - nie miałem jeszcze czasu, żeby moje regały na książki w ogóle narysować, a co dopiero dać stolarzowi do zrobienia:) A teraz pełni funkcję składu na pudła. Do tego stopnia, że nie da się dojść do okna, by zawiesić w końcu karnisz, firankę i zasłony. Pokój męża natomiast pełni funkcję składu wszystkich pudeł z fragmentami mebli, które już do nas dotarły, ale nie mieliśmy czasu ich skręcić Do tego dochodzi jeszcze ogród, który jest jego uzupełnieniem:) Chociaż ogród będzie w dużej mierze podporządkowany potrzebom małego dziecka - basenik, trampolina, plac zabaw i te sprawy:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 20.11.2019 08:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2019 Podjazd i skarpy zasypane ziemią Korzystając z pogody (w końcu nie padało jakieś 3 dni) nasz wykonawca dosypał ziemi do skarp, ubił ją i przykrył geowłókniną. Dodatkowo zasypał nasze “dziury” od frontu lepszą ziemią. W końcu można wyjść z domu nie ryzykując złamania nogi:) Z każdym “kroczkiem” dom jest bardziej “skończony”. I bardziej mi się podoba:) Zastanawiamy się z mężem, czy nie dołożyć więcej geowłókniny tam, gdzie jej nie dali. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jolka Bobek 20.11.2019 11:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2019 Teraz dopiero widać na jakiej trudnej działce budowaliście. Z każdej strony skarpa. Jak wyście sobie radzili z logistyką przed tymi pracami na zewnątrz? Można tylko współczuć tym wszystkim ciężkim pojazdom jak tam musiały manewrować czy wcelować w jakiś konkretny fragment przy domu żeby rozładować. Jednak zdjęcia z odległości bardzo spłaszczają.. Ale zgadzam się, że jak już wszystko ładnie porośnie to będzie jeszcze piękniej. I nagroda za te wszystkie trudy i dodatkowe koszty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 20.11.2019 12:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2019 Teraz dopiero widać na jakiej trudnej działce budowaliście. Z każdej strony skarpa. Jak wyście sobie radzili z logistyką przed tymi pracami na zewnątrz? Można tylko współczuć tym wszystkim ciężkim pojazdom jak tam musiały manewrować czy wcelować w jakiś konkretny fragment przy domu żeby rozładować. Jednak zdjęcia z odległości bardzo spłaszczają.. Ale zgadzam się, że jak już wszystko ładnie porośnie to będzie jeszcze piękniej. I nagroda za te wszystkie trudy i dodatkowe koszty. Ja wolę myśleć, że działka jest piękna:) Zdjęcia nie oddają różnic wysokości, ale przez to nie oddają też w pełni piękna otoczenia naszego domu. A jest ono naprawdę urokliwe. Takie “mini Bieszczady” 500 metrów od granicy Rzeszowa:) Te skarpy z każdej strony nie były od początku. To jest efekt tego, że działka ma spadek (fakt, że w kilku kierunkach) i siłą rzeczy musiał on być w okolicy domu w miarę wyrównany. Ale nie chcę myśleć, ile wywrotek ziemi tam poszło do tej pory:) Co do logistyki, to dojazd jest dobry, droga utwardzona. Pompa, gruszka, ostatnio duży HDS z kostką - dojeżdżają bez problemu na ten “but” (dosyć duży utwardzony placyk przed frontem naszej działki) i dalej już nie muszą. Kostkę na tył domu przewozili mała ciężarówką, więc dawała radę. Koparką też taką malutką pracowali, więc to też nie było problemem, Jedyny problem to taki, że teraz już faktycznie nic ciężkiego na tył naszej działki nie wbije. Ale wzdłuż niej jest droga sąsiada, jakby co, zawsze można negocjować skorzystanie z niej:) Mnie się ta działka bardzo podobała od początku. Teraz jeszcze bardziej:) Mąż z kolei obawiał się tych różnic wysokości, ale sam ostatnio przyznał, że “fajnie to wszystko wyszło”. Płaska działka pewnie by była prostsza w budowie (jeszcze najlepiej bardziej kwadratowa), ale dużo droższa i nie miałaby tego uroku i oryginalności co nasza:) A córeczka uwielbia na rowerku zjeżdżać po podjeździe w stronę garażu. Jest lekko z górki, więc się cieszy, że "szybko jadę". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 20.11.2019 12:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2019 Odbiór domu Nasz dom jest odebrany!! W końcu, w świetle prawa, jest domem a nie terenem budowy!! 14.11.2018 roku dom został wytyczony. 15.11.2018 roku Pan Koparka zaczął wykopy pod fundamenty. 14.11.2019 roku upłynął termin 14 dni od złożenia papierów o odbiór domu. Niestety nie robocze dni. Jednak 20.11.2019 listopada zadzwoniła do mnie pani z Nadzoru Budowlanego z informacją, że “można się zgłosić po odbiór dokumentów”. Dom został oficjalnie odebrany:) Ciekawostka z zagadnienia papierologii do odbioru domu: wujek Google twierdził wielokrotnie, że do odbioru domu nie trzeba składać protokołów odbioru przyłączy. Można zamiast tego zanieść po prostu podpisane umowy z dostawcami danych mediów. Mąż nie był do końca przekonany, dlatego zadzwonił do naszego kierownika budowy. A ten na to: “Nie ma szans! Ja znam te kobiety, to w życiu nie przejdzie. Ale zadzwońcie, zapytajcie sami.” Tak zrobiłam. Zadzwoniłam do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, zapytałam. Pytanie: “Czy prawdą jest, że mogę przynieść podpisaną już umowę z dostawcą np. prądu, na dostawę prądu, zamiast protokołu odbioru przyłącza prądu?” Odpowiedź: “Nie jest to prawdą. Protokoły odbioru przyłączy muszą być złożone. Żadne umowy na dostawy mediów tego nie zmieniają.” No i nie wiem, kto ściemnia? Wujek Google czy panie, które teoretycznie to prawo budowlane mają w małym paluszku? A inwestor, żeby nie podpaść i nie dorobić się problemów na ostatniej prostej, robi co sobie życzą i potulnie zanosi protokoły… Ja tak właśnie zrobiłam… Ale to nieważne:) Jutro, jak tylko skończą montować drzwi wewnętrzne (w końcu to nie będzie trwać wiele godzin, prawda?) pędzę do Nadzoru po papiery, potem przemeldować nas i do Urzędu Gminy złożyć papiery o wywóz śmieci. Taaa, na pewno zdążę to wszystko załatwić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 20.11.2019 23:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2019 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 21.11.2019 07:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2019 I to juz prawdziwy dom by był Chociaż moja suczka już sobie" zaklepała" sam środeczek łezki na szybkie siku... Ale tak myślałam, żeby jej z boku działki zrobić kawałeczek trawki na te sprawy, zamiast tuż pod drzwiami wejściowymi:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 21.11.2019 17:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2019 kawałeczek trawki - i z reszta kazde rośliny - nie tolerują psiego moczu. W trawie robią się suche "placki" a rośliny zasychają. Najbardziej wrażliwe są gatunki zimozielone (w tym wrzosy). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kaizen 21.11.2019 17:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2019 kawałeczek trawki - i z reszta kazde rośliny - nie tolerują psiego moczu. W trawie robią się suche "placki" a rośliny zasychają. Najbardziej wrażliwe są gatunki zimozielone (w tym wrzosy). Pies mi podlewa regularnie trawnik. Młodą trawę owszem, w środku wypala. Ale tam, gdzie już się dobrze rozrosła, to rośnie jak szalona (tak samo obrzeża tych wypalonych placków). Więc to nawóz - tylko zbyt skoncentrowany (przynajmniej na młodą trawę). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 21.11.2019 17:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2019 owszem - dlatego nie wolno sypać nadmiernej dawki nawozu, bo działa tak samo - wypala. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nayri 21.11.2019 17:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2019 Moja suczka gdzieś i tak się będzie załatwiać. Wychodzimy z nią na regularne spacery, ale jak już ogrodzimy i będzie także przebywać "luzem" na ogrodzie, to nie da się jej pilnować cały czas. Ale mogę ją nauczyć, gdzie powinna się załatwiać Po prostu jakieś ustronne miejsca, gdzie nie będzie żadnych roślinek:) Na pewno muszę ją nauczyć, że do łezki ma zakaz wlazenia. Ona za bardzo mi się podoba. A samo to, że pies niszczy roślinność- to po prostu cena za posiadanie wiernego towarzysza:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.