Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wilgoć w pokoju po remoncie, pomocy !!!!


Recommended Posts

Witam wszystkich serdecznie i bardzo proszę o pomoc. Od sierpnia tego roku walczę z remontem mojego niewielkiego pokoju o powierzchni 16 m2 i szczerze mówiąc nie mam już siły, w tym pokoju jest chyba jakaś klątwa... Musiałam zrobić gruntowny remont tego pokoju, ponieważ przez lata panował tam grzyb, który "zjadał" mi wszystko po kolei (meble, ubrania, książki, ścianę). To jest mieszkanie w bloku z lat 80, wielka płyta, żelbeton. W połowie sierpnia weszli moi fachowcy i zaczęli remontować. W związku z tym, że ściany były mega krzywe i dużo odbiegały od pionu to Panowie zaproponowali mi położenie w całym pomieszczeniu płyt k-g klejonych na placki kleju. Nie znając się na tym kompletnie pozostało mi zaufać fachowcom i się zgodziłam na owe płyty. Ten pokój zawsze był narażony na wilgoć i zimno, ponieważ jest od strony zachodniej, nigdy nie dochodzi do niego nawet jeden promyk słońca, mimo że budynek jest ocieplony z zewnątrz styropianem to i tak było w nim zimno, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Dlatego też Panowie w ramach izolacji i ochrony przed wilgocią położyli mi w tych "wrażliwych" miejscach ściany tzw. zielone płyty przeciwwilgociowe. No więc po 3 tygodniach remontowania wprowadziłam się do swojego nowego pokoju, w którtm niestety nie dało się funkcjonować z powodu hałasu i zmienionej akustyki... okazało się, że przez te płyty k-g z pokoju zrobiło mi się pudło rezonansowe, które odbijało wszystkie dźwięki 4 razy bardziej i do tego jeszcze to straszne echo... pustka powstała między ścianą, a płytą przenosiła hałas niemiłosiernie. Po miesiącu nie spania i myślenia co zrobić zdecydowałam się na usunięcie tych okropnych płyt i ponowną demolkę. Usunęliśmy płyty z trzech ścian, na jednej - okiennej płyty zostały, ponieważ szkoda było rozwalać zabudowy rur, parapetu i obróbki okna. Moi fachowcy w ramach reklamacji zrobili mi kolejny remont. Usunęli resztki starego sypiącego się tynku i wyrwy w betonie, które powstały po plackach kleju zaszpachlowali tynkiem gipsowym przeciwwilgociowym Knauf. Położyli cieniutka warstwę tego gipsu na całości ścian, czekaliśmy na wyschnięcie 3 dni (akurat warunki sprzyjały, bo październik był ciepłym miesiącem), po czym położyli gładź, pomalowali i wytapetowali. W związku z tym, że zależało mi głównie na tym, aby powstrzymać jak tylko się da rozwój grzyba i pleśni w przyszłości to po rozeznaniu i różnych opiniach zdecydowałam się położyć na jednej ścianie (tej najbardziej zawilgoconej) boazerię korkową dekoracyjną, o grubości 3mm. Czytałam, że korek świetnie pochłania wilgoć, jest naturalny i tworzy sprzyjający mikroklimat w pomieszczeniu, poza tym słabo przewodzi ciepło i nawet trochę wygłusza, same plusy więc nic tylko skorzystać. Drugi remont troszkę się przeciągał, bo moi "mistrzowie" zachowali się nieprofesjonalnie i zostawili mnie samą z dokończeniem i poprawkami. W każdym razie zamieszkałam po raz kolejny w nowym pokoju. Pierwsze dni zarówno w dzień jak i w nocy było mi aż momentami za gorąco, ale fajnie bo ja lubię ciepło, zawsze chciałam mieć przyjemny ciepły pokoik, myślałam sobie że to dzięki temu korkowi tak mi było ciepło, znaczy że działa. Po kilku dniach na dworzu zrobiło się już zdecydowanie zimniej i w moim pokoju również odczułam ten spadek temperatury. Najpierw zaczęło mi straszliwie ciągnąć po nogach, po godzinie spędzonej siedząc w samych kapciach stopy mialam dosłownie lodowate. Pierwsze co nasunęło mi się na myśl to że przez panele (położone zostały panele laminowane na starą podłogę z litych desek sosnowych, podkład pod panelami z pianki 3 mm), bo przecież panele są sztuczne i nigdy nie będą tak ciepłe w odczuciu jak drewno. W sumie to cały czas się zastanawiam nad tą podłogą, czy nie wymienić tych paneli na deskę trójwarstwową, bo ciągnie zimnem po nogach cały czas. W każdym razie problem pojawił się teraz taki w tym pokoju, że dosłownie z niego uciekam i mam ochotę się wyprowadzić z tego mieszkania. Od jakichś dwóch tygodni jestem tak przemarznięta w tym pokoju, że jak wychodzę na dwór to sie ogrzewam dopiero. Trzęsę się tam z zimna cały czas i dłużej niż godzinę nie jestem w stanie tam wysiedzieć. Bez ogrzewania to już w ogóle się nie da, mimo że na dworzu są jeszcze dodatnie temperatury. Najgorsze jest jednak to, że zdałam sobie sprawę z tego, że to zimno wynika z wilgoci, którą teraz dopiero czuję i to dosłownie wszędzie (w organiźmie, w stawach, kościach, ubraniach, na skórze), czuję jakbym autentycznie siedziała w mokrych ścianach. To jest takie uczucie jakbym cały czas była w mokrych ubraniach, coś okropnego. Zrobiłam dwa remonty żeby pozbyć się wilgoci i grzyba, a dopiero teraz po remoncie odczuwam co to jest prawdziwa wilgoć w pomieszczeniu. W moim starym zatęchłym pokoju tak źle nie bylo, nie czułam wtedy tych mokrych ścian i na pewno nie było też tak zimno... 3 dni temu był u mnie Pan z kamerą termowizyjną i zrobił dokładne badanie ciepła i wilgotności całego mieszkania. Okazało się, że mam największą wilgotność ze wszystkich pomieszczeń - 62%, jak na pokój to bardzo dużo, przy czym temperatura w tym głupim pokoju nie chce być wyższa niż 20 stopni, nawet gdy kaloryfer grzeje na full to na termometrze jest max 20,5 stopnia. Generalnie to badanie wypadło całkiem nieźle, bo mostki cieplne takie większe zostały wykryte tylko dwa, przy oknie w rogach i przy kominie, to jakieś 2 stopnie mogą uciekać tamtędy, a ściany są wszystkie suche. Pan zalecił w sumie tylko wietrzyć i grzać i tak cały czas. Jednak jak tu wietrzyć regularnie jak w tej kostnicy i tak już zamarzam... Moje pytanie brzmi: skąd w nowym pokoju aż tyle wilgoci?? Czy to możliwe, że to przez te płyty k-g, które zostały na jednej ścianie? Czy one mogą produkować tyle tej wilgoci? Bo na moją logikę to wygląda tak: skoro płyta k-g pochłania wilgoć, podobnie jak korek i oddaje ją potem gdy w pomieszczeniu jest za sucho, np. latem to gdzie ta zebrana wilgoć się podziewa? Czy nie jest tak, że to co zostanie pochłonięte z zewnątrz, ta wilgoć, nie jest od razu oddawane mi z powrotem do pokoju?? Bo szczerze to takie właśnie mam wrażenie, że tak działa ten cały mikroklimat. Od tych paru dni stosuje się do zaleceń i cześciej wietrzę pokój oraz grzeję, ale poprawy na razie żadnej. Czy jest coś co można zrobić? Osuszacz powietrza może coś da? A może jakaś izolacja cieplna ścian od wewnątrz? Jeśli winowajcą są te płyty k-g, które zostały na ścianie to chętnie zrobię kolejną demolkę żeby je usunąć. Wszystko zrobię żeby tylko ten nadmiar wilgoci i zimna zlikwidować, bo tak się nie da mieszkać. Jestem ciągle chora, przemarznięta, bolą mnie stawy, itp. Bardzo proszę o rzetelną i fachową pomoc, bo nie wiem już do kogo się zwrócić. Od pół roku remont jednego pokoju trwa, wszystkie oszczędności wydane, a ja nie mam gdzie mieszkać...

Z góry przepraszam za tak długą wypowiedź, ale chciałam w miarę dokładnie nakreślić całą historię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę, żebyś cokolwiek zrobiła dla naprawy problemu - tylko pudrowałaś trupa.

 

Problem ze zbyt dużą wilgotnością może wynikać z kilku powodów.

1. Wilgoć z zewnątrz. Może być nieszczelny dach (czasami pod ociepleniem woda może spłynąć kilka pięter i zawilgocić ściany). Może być podciąganie z gruntu przez mury czy sączenie się z jakiejś rury. Ale to w termowizji z zewnątrz powinno zostać wykryte.

2. Brak/słaba izolacja ścian, co powoduje wykraplanie pary wodnej. Też wykryłaby termowizja

3. Brak/nędzna wentylacja. I to najbardziej prawdopodobna przyczyna. Okna mają nawiewnik? Masz kratkę wentylacyjną i/lub podcięcie w drzwiach, żeby powietrze wędrowało do pomieszczenia z kominem wentylacyjnym (nie przytłumionym)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę, żebyś cokolwiek zrobiła dla naprawy problemu - tylko pudrowałaś trupa.

 

Problem ze zbyt dużą wilgotnością może wynikać z kilku powodów.

1. Wilgoć z zewnątrz. Może być nieszczelny dach (czasami pod ociepleniem woda może spłynąć kilka pięter i zawilgocić ściany). Może być podciąganie z gruntu przez mury czy sączenie się z jakiejś rury. Ale to w termowizji z zewnątrz powinno zostać wykryte.

2. Brak/słaba izolacja ścian, co powoduje wykraplanie pary wodnej. Też wykryłaby termowizja

3. Brak/nędzna wentylacja. I to najbardziej prawdopodobna przyczyna. Okna mają nawiewnik? Masz kratkę wentylacyjną i/lub podcięcie w drzwiach, żeby powietrze wędrowało do pomieszczenia z kominem wentylacyjnym (nie przytłumionym)?

 

Na grzyb w pokoju w bloku są dwa proste kroki:

1) Dobre ocieplenie zewnętrzne

2) Rekuperator ścienny.

Ja zastosowałem obydwa kroki i grzyb zniknął całkowicie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Wydaje się, że najprostszą i skuteczną metodą będzie dołożenie żeberek do kaloryfera lub wymiana całego na mocniejszy. Temperatura pójdzie w górę, a wilgotność w dół.

 

Osuszacz powietrza może coś da?

 

Da, ale IMHO nie ma sensu (koszt, prąd, hałas, obsługa).

 

Jeśli winowajcą są te płyty k-g, które zostały na ścianie

 

Nie są.

 

A może jakaś izolacja cieplna ścian od wewnątrz?

Hmm, można spróbować, ale znowu remont.

W tym przypadku bardzo ważne jest odcięcie zimnej ściany od wilgoci wewnętrznej - inaczej będą kłopoty.

Raczej to jest metoda na tym forum niepolecana, ale wiele osób ją z powodzeniem zastosowało.

 

 

Ten pokój to na którym piętrze się znajduje? Nie przypadkiem ostatnie? Jest to dość ważne, bo ciepło może ucieka przez sufit.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...