Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Życiowy problem najmłodszego inwestora


Recommended Posts

Witajcie!

 

Piszę z moim praktycznie życiowym dylematem jaki aktualnie posiadam. Może najpierw trochę o mnie... mam 25 lat, działkę budowlaną kupiłem w wieku 23 lat (za własne zarobione i odłożone pieniądze), a wieku 24 lat rozpoczołęm budowę mojego wymarzonego domu. Pieniędzy nie miałem już wtedy sporo ale wszedłem w układ z moją mamą, że połączymy siły i razem postawimy chate.

 

Dom jest już w stanie surowym zamkniętym, podzieliłem go na dwa mieszkania z wspólną sienią. Coś w stylu bliźniaka ale jeden na drugim :lol2:

Po rozpoczęciu budowy w środowisku moich znajomych w moim wieku, w środowisku pracy spora liczba osób mocno shejtowała mówiąc że robię wielki błąd że biorę mame pod swój dach, że nie będę miał prywatności, nigdy nie będę się czuł na "swoim", żadna dziewczyna nie będzie chciała u mnie zamieszkać, bo "za blisko teściowa"...

 

Mocno się tym przejąłem, ponieważ wyobraziłem sobie że ten problem rzeczywiście może być i że to nie był dobry pomysł. Rozważałem nawet wstrzymać te budowę i sprzedać ten dom...

 

Cały czas mam natłok myśli w tej właśnie kwesti...

 

Czy może ktoś z Was ma podobną sytuacje i umie się więcej na ten temat wypowiedzieć ? Czy rzeczywiście popełniłem błąd?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ja bym w życiu nie zamieszkała z teściową pod jednym dachem.

Niby dwa osobne mieszkania, ale nawet pokłócić się nie można, by matka nie usłyszała.

A korzystanie z ogrodu? Dzielisz ogród na pół?

Zapraszasz gości na imprezę, młoda ekipa, więc cicho nie jest, a tu matka stuka bo chce spać.

 

Rozumiem przewidzenie pokoju w budowanym domu dla seniora, budowę senioratki, ale to zwykle budują ludzie, którzy sami nie są najmłodsi, mają odchowane dzieci i chcą się zaopiekować mocno zaawansowanym wiekiem rodzicami.

 

Chyba, że po prostu jesteś rodzinny, lubisz wielopokoleniowe domy i będziesz szukać dziewczyny pod tym kątem, z podobnym podejściem do życia.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, mama dostała mieszkanie na dole, a ja będę mieszkał na górze. Ogród będzie w zasadzie mamy a praktycznie częścią wspólną, bo ja się na tym nie znam i w sumie to bym tam tylko trawę umiał zasiać...

 

Dodam, że będą osobne łazienki, osobne kuchnie, nawet liczniki sobie założę tak, żeby móc się uczciwie i bez spiny rozliczać za media.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po rozpoczęciu budowy w środowisku moich znajomych w moim wieku, w środowisku pracy spora liczba osób mocno shejtowała mówiąc że robię wielki błąd że biorę mame pod swój dach, że nie będę miał prywatności, nigdy nie będę się czuł na "swoim", żadna dziewczyna nie będzie chciała u mnie zamieszkać, bo "za blisko teściowa"...

 

 

To nie hejt a realne spojrzenie na świat.Maja racje. Twoja opinia o ogrodzie z kolejnego wpisu tylko to potwierdza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
Witajcie!

 

Piszę z moim praktycznie życiowym dylematem jaki aktualnie posiadam. Może najpierw trochę o mnie... mam 25 lat, działkę budowlaną kupiłem w wieku 23 lat (za własne zarobione i odłożone pieniądze), a wieku 24 lat rozpoczołęm budowę mojego wymarzonego domu. Pieniędzy nie miałem już wtedy sporo ale wszedłem w układ z moją mamą, że połączymy siły i razem postawimy chate.

 

Dom jest już w stanie surowym zamkniętym, podzieliłem go na dwa mieszkania z wspólną sienią. Coś w stylu bliźniaka ale jeden na drugim :lol2:

Po rozpoczęciu budowy w środowisku moich znajomych w moim wieku, w środowisku pracy spora liczba osób mocno shejtowała mówiąc że robię wielki błąd że biorę mame pod swój dach, że nie będę miał prywatności, nigdy nie będę się czuł na "swoim", żadna dziewczyna nie będzie chciała u mnie zamieszkać, bo "za blisko teściowa"...

 

Mocno się tym przejąłem, ponieważ wyobraziłem sobie że ten problem rzeczywiście może być i że to nie był dobry pomysł. Rozważałem nawet wstrzymać te budowę i sprzedać ten dom...

 

Cały czas mam natłok myśli w tej właśnie kwesti...

 

Czy może ktoś z Was ma podobną sytuacje i umie się więcej na ten temat wypowiedzieć ? Czy rzeczywiście popełniłem błąd?

Po pierwsze szacun za decyzję, że w tym wieku wśród dzisiejszej młodzieży myślałeś też o mamie a nie żeby tylko ją naciągnąć...

Po drugie, jesteś jeszcze na tyle młody, że do "teściowej" przyszłej żony masz jeszcze kawałek także luzik i bym się nie przejmował bo laski polecą na domek, tym bardziej, że na poddaszu wbrew opinii kolegów, którzy zazdroszczą :D

 

Tak na poważnie, jak już w w wieku 25 lat masz dom to olej wszystko i wszystkich bo w możliwe, że w wieku 30 lat obecny zostawisz mamie a dla siebie i żony czy dziewczyny zbudujesz nowy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszałem o wielopokoleniowych rodzinach razem mieszkających.W książkach bywają to rodziny szczęśliwe...

Moim zdaniem starzy z młodymi mieszkać nie powinni (bezpieczna odległość to powyżej 100metrów w poziomie i na innej ulicy), aczkolwiek gdy nadchodzi niedołężność to wyboru nie ma.

Bo tzw. dom "pogodnej starości" to jest wyjście dla:

1. kompletnie niezorientowanych lub naiwnych czy desperatów;

2. cyników liczących na spadek za max. pół roku (rzadko kto pożyje tam dłużej bo odleżyny, układ pokarmowy itd);)

3. i innych ..... i ......... . (wpisz dowolne nieprzyzwoite określenia).

Wiem co piszę. Tylko teść nie zdążył wrócić ze szpitala, reszta wstępnych była w domu do końca. I nie był to koniec w ciągu tygodnia. Takie jest życie.

 

Aby nie było pesymistycznie, życzę ci powodzenia bo starać się trzeba a nikt nie powiedział że będzie lekko.

 

Dla dociekliwych:

Sierpień w hrabstwie Osage, prod. USA 2013

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
Witajcie!

Może najpierw trochę o mnie... mam 25 lat, działkę budowlaną kupiłem w wieku 23 lat (za własne zarobione i odłożone pieniądze), a wieku 24 lat rozpoczołęm budowę mojego wymarzonego domu.

Tym bardziej szacun bo mam syna w wieku 25 lat i zamiast siedzieć na garnuszku u "starych", mieć miche podana pod pysk i wyprane brudne ciuchy , jak to robią dzisiejsze malolaty, wybrał od razu głęboką wodę i na dzisiaj Kanada mu jest bliska :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
W gre wchodzi jeszcze to aby sprzedać ten dom w takim stanie jak jest teraz... tylko zapewne będę finansowo stratny tak podejrzewam.

Musiałbyś to przeliczyć i zależy jaki region i rejon.

U mnie dom po wybudowaniu do zamieszkania zyskuje z automatu 100% w stosunku do kosztów budowy.

Jeśli tak jest też u Ciebie to wykorzystaj to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tiaaa, na smętarzu 100m od domu i dwa metry pod ziemią. W wersji dla ateistów: na łące 100m za domem i 2m pod ziemią.

Mogę opowiadać na luzie, bo teściową miałem w porządku i dlatego nie oddałem jej do domu powolnego konania, pardon domu opieki/pogodnej starości/ lub wpisz podobnie głupią nazwę.

 

Z przyczyn nazwijmy to "służbowych" wiem jak te obiekty wyglądają od zaplecza

i to nie gorzej niż znam inne obiekty od zakrystii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja teściowa też nie jest złośliwą awanturnicą, ale nadopiekuńczość i traktowanie dorosłych ludzi jak małe dzieci, które trzeba pilnować, pouczać i robić za nich, też jest męczące. Wydzwanianie do dorosłego syna, kiedy wróci do domu, też.

A mieszkamy nie w jednym domu, ale na sąsiedniej działce

W jednym domu byśmy się z teściową chyba pozabijały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po rozpoczęciu budowy w środowisku moich znajomych w moim wieku, w środowisku pracy spora liczba osób mocno shejtowała mówiąc że robię wielki błąd że biorę mame pod swój dach, że nie będę miał prywatności, nigdy nie będę się czuł na "swoim", żadna dziewczyna nie będzie chciała u mnie zamieszkać, bo "za blisko teściowa"...

Noż kuwa, sami zajebiści doradcy wśród twoich znajomych! Oni tak z doświadczenia mówią, czy... no właśnie... z dupy...?

Podejrzewam, że to drugie.

Niemniej jednak, statystycznie, mają rację. Bo zwykłym tłukom ciężej jest znaleźć niezwykłą kandydatkę na żonę.

Ale skoro zadajesz tutaj takie pytania, to znaczy, że nie jesteś zwykłym tłukiem i nie szukasz żony jako takiej, tylko szukasz drugiej osoby do życia razem. Razem z tobą. A czy przy okazji ta osoba zaakceptuje twoją matkę, to już inna para kaloszy...

Szukaj takiej, która da ci szczęście, a przy okazji może tworzyć z twoją matką zgrany duet (choć nie musi - wystarczy się szanować).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli na to samo wychodzi. Jego relacje z mamą determinują przyszłe relacje z partnerką.

Jeżeli trafi na sucz, która nie podejmie nawet takiego prostego wyzwania, to ten dom widocznie nie jest jej/im pisany.

Mieszkanie z teściową może, wbrew pozorom, ułatwić życie. Chociażby opieka nad dziećmi. Jeżeli teściowa dogada się z synową, to w takim układzie może być sielanka! Dzieci oporządzone, obiad ugotowany, wczasy, kiedy nie trzeba się martwić o chałupę i wiele innych przywilejów...

Czy się uda, czy się nie uda, to 50/50%. Tak samo jak w zwykłym życiu.

Ja bym była skłonna chociaż spróbować, o ile ten facet nie byłby gnidą/oszustem. Synowa + teściowa + ten sam temperament = może być ciekawe, fajne życie w tym samym domu.

Edytowane przez Stanowska
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli na to samo wychodzi. Jego relacje z mamą determinują przyszłe relacje z partnerką.

Jeżeli trafi na sucz, która nie podejmie nawet takiego prostego wyzwania, to ten dom widocznie nie jest jej/im pisany.

Mieszkanie z teściową może, wbrew pozorom, ułatwić życie. Chociażby opieka nad dziećmi. Jeżeli teściowa dogada się z synową, to w takim układzie może być sielanka! Dzieci oporządzone, obiad ugotowany, wczasy, kiedy nie trzeba się martwić o chałupę i wiele innych przywilejów...

Czy się uda, czy się nie uda, to 50/50%. Tak samo jak w zwykłym życiu.

Ja bym była skłonna chociaż spróbować, o ile ten facet nie byłby gnidą/oszustem. Synowa + teściowa + ten sam temperament = może być ciekawe, fajne życie w tym samym domu.

 

Nie każdy chce w dorosłym życiu żyć mentalnością dziecka - a do tego, w mojej opinii, sprowadza się taka "sielanka".

Wiem, co mówię, bo wiele lat z mężem mieszkałam w moim domu rodzinnym. Były lepsze i gorsze czasy, ale w obu opcjach - to nie było normalne, dorosłe i samodzielne życie.

 

Natomiast inna sprawa to zaopiekowanie się rodzicami w podeszłym wieku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chociażby opieka nad dziećmi. Jeżeli teściowa dogada się z synową, to w takim układzie może być sielanka! Dzieci oporządzone, obiad ugotowany, wczasy, kiedy nie trzeba się martwić o chałupę i wiele innych przywilejów...

 

Aha, czyli zona ma zrobić z teściowej służącą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...