Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Jest zupełnie na odwrót- wystarczy jeden argument: po za miastem bez dwóch samochodów się nie obędzie, no chyba że człowiek lubi się torturować. Obecnie mam jeden samochód, żona i trójka dzieci. Często stoi nieruszany pod blokiem, bo wszędzie zajdę na nogach, albo na rowerze (np. do pracy tak dojeżdżam).

Chyba każdy wie ile kosztuje utrzymanie kolejnego samochodu - o ile sam samochód, używany można kupić obecnie za niewielkie pieniądze, i każdy sobie może już praktycznie na takowy pozwolić, o tyle utrzymanie go to już inna bajka - naprawy, przegląd, ubezpieczenie, no i samo wlewanie do baku. W ciągu miesiąca to wychodzi tyle co opłata mojego "czynszu" w bloku..

 

Ja mieszkam w mieście i też od kiedy starszy syn poszedł do szkoły, a młodszy został w przedszkolu bez dwóch samochód nie obchodzimy się. Tak więc argument niezbyt trafiony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 353
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

 

Cactus - większość wsi podmiejskich (przedmieść) ma szkoły do poziomu liceum włącznie w najbliższej okolicy oraz jest doskonale skomunikowana z miastem centralnym.

Ja rozumiem, jak ktoś z Katowic przenosi się do Starej Kuźni pod Kędzierzynem-Kożle, to może przeżyć szok.

 

Nie żartuj Elfir, nawet jak jest szkola to tylko podstawowa i tylko szkoła. Dzieci mają zainteresowania, baseny, sklepy (nie pisze o spozywczo-monopolowym) kina, znajomi, piłka, tańce, angielski, korepetycje itp itd To jest w miescie a nie na wsi. Kto nie przeżył tego sam może tylko teoretyzować na forum, potem przyjdzie zycie i cierpienie w aucie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma się co licytować, każda okolica wygląda inaczej, każdy też inaczej odczuwa komfort. Można mieszkać na wsi i mieć wszystko daleko i ze wszystkim problem, a można mieszkać bezproblemowo. Trzeba tylko przeanalizować i dokonać właściwych wyborów.

Mieszkam na wsi, dokładnie 8km od Starego Rynku w Poznaniu. Do szkoły, sklepu, do koscioła na basen czy zajęcia dodatkowe mam bliżej niż jak mieszkałem w blokowisku w Poznaniu.- dlatego nie narzekam, ale rozumiem, że życie w mieszkaniu w centrum miasta też ma swoje plusy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samochód - a do tego domku za miastem to się jeździ taksówką?

Różnica jest taka, że do domku jadę autem wtedy kiedy chcę, a nie kiedy muszę (jak to ma miejsce w dniu codziennym: szkoła, praca, inne zajęcia].

Do swojego wybieram się najprędzej w kwietniu.

większość wsi podmiejskich (przedmieść) ma szkoły do poziomu liceum włącznie w najbliższej okolicy oraz jest doskonale skomunikowana z miastem centralnym.

Nie no... Z tymi liceami na przedmieściach to już chyba lekka przesada :D

W praktyce to wygląda tak, że ludzie budują dom, gdzie dostali spadek po dziadkach, lub kupili tanią działkę, gdzie do szkoły podstawowej/przedszkola jest w okolicach 2, 3 km. Zmuszanie dziecka do chodzenia przez 8 lat do szkoły na nogach powyżej 1,5 km , bo rodzicom się zamarzył domek, jest bardzo samolubnym myśleniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mieszkam w mieście i też od kiedy starszy syn poszedł do szkoły, a młodszy został w przedszkolu bez dwóch samochód nie obchodzimy się. Tak więc argument niezbyt trafiony.

Miałem na myśli raczej to, że dwa samochody na wsi to 'mus' a dwa samochody w mieście, z założeniem ze pracuje się i uczy w tym samym mieście, to 'wygoda'

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żartuj Elfir, nawet jak jest szkola to tylko podstawowa i tylko szkoła. Dzieci mają zainteresowania, baseny, sklepy (nie pisze o spozywczo-monopolowym) kina, znajomi, piłka, tańce, angielski, korepetycje itp itd To jest w miescie a nie na wsi. Kto nie przeżył tego sam może tylko teoretyzować na forum, potem przyjdzie zycie i cierpienie w aucie.

 

W mojej gminie są szkoły, przedszkola, basen, boiska, mnóstwo pracowni hobbystycznych - malarskich, językowych, karate, jazda konna, markety, sale zabaw dla dzieci, ba nawet młodzieżowa drużyna piłki nożnej.

Znajomi ze szkoły są w domach sąsiadów.

 

Nie ma jedynie kina.

 

Ja mieszkałam w Poznaniu, w bloku, ale w takim miejscu, ze miałam wszędzie dalej niż obecnie, jak mieszkam w Kórniku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej gminie są szkoły, przedszkola, basen, boiska, mnóstwo pracowni hobbystycznych - malarskich, językowych, karate, jazda konna, markety, sale zabaw dla dzieci, ba nawet młodzieżowa drużyna piłki nożnej.

Znajomi ze szkoły są w domach sąsiadów.

 

Nie ma jedynie kina.

 

 

A w mojej jest to wszystko i kino również:) 2 licea i szkoły policealne. Także argument z brakiem oświaty nietrafiony.

 

Lukjez musisz przyjąć do wiadomości, że obecnie dom wybudowany na obrzeżach miasta lub w pobliżu to już nie koniec świata a dobrodziejstwo:)

I wszystko zmierza ku temu, że to dobrodziejstwo będzie się zwiększać, bo gminy się rozwijają a ruch w miastach rośnie

 

Nie dostaliśmy działki lub domu w spadku. Oboje z mężem jesteśmy z dziada pradziada miastowi i wyprowadzka na wieś była świadoma!

Wcześniej mieszkaliśmy w mieście, gdzie nasze córki miały blisko do szkoły podstawowej, ale tu również...nawet bliżej, bo codziennie autobus czekał na nie pod bramą i przywoził na miejsce.

Był problem jak chodziły do liceum, ale wynajęliśmy im tanio mieszkanie w mieście .

a potem na studia i tak wybyły do innych miast.

Edytowane przez ciężkiprzypadek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
Jak można sprzedać dom i pójść mieszkać do ,,szuflady"? Po moich doświadczeniach blokowych to jest przykaz, że jak będę już stary,głuchy i ślepy to mogą mnie wnieść na które piętro chcą i tam mogę mieszkać. Ogólnie uciekałem z bloku,jak trafił się kupiec to ile dawał kasy tyle brałem i na drugi dzień robiłem wyjazd. Miałem dość sąsiadów,pralek,zmywarek, orgii ,kłótni,chodzenia w szpilkach, szukania gdzie dziś zaparkuje i rano zabierania samochodu aby tylko mandatu nie dostać. Plusy bloku to: sprzątanie klatek i terenów zielonych,podziwianie zimy bo i tak odśnieżą, wszelkie naprawy na telefon (wymiana żarówki koło drzwi ,,panie jest ciemno i proszę szybko"). Innych plusów nie widzę. Moja druga połówka jak usłyszała hasło :,, kupujemy dom pod miastem" to hmmm rozwodziliśmy się przez tydzień. Teraz mi dziękuje co dzień :yes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Ludzie mają to do siebie, że rzadko kiedy przyznają się do swoich błędów, nieprzemyślanych decyzji.

Wiem, że obecnie panuje moda na swój domek, ale..

Moich dwóch znajomych przyznało mi się po cichu na osobności, że drugi raz nie zdecydowało by się na budowę domu na przedmieściach/wsi, ze względu na to że mają małe dzieci, a w tym wypadku, jak to ktoś wyżej napisał, większość czasu spędza się praktycznie na rozwożeniu siebie /dzieci do różnych miejsc, co sami określili jako wegetacja . W domu na przedmieściach /wsi jest fajnie w lecie, i to najlepiej jak ma się urlop. A wiemy, jak niewielki jest to odcinek czasu w ciągu roku. Na rencie / emeryturze jak najbardziej, ale z małymi dziećmi to naprawdę trzeba to mocno przemyśleć, aby potem nie żałować włożonych pieniędzy, sił i czasu. A domu na przedmieściach nie sprzeda się z dnia na dzień, a nawet z miesiąca na miesiąc..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months później...
Ludzie mają to do siebie, że rzadko kiedy przyznają się do swoich błędów, nieprzemyślanych decyzji.

Wiem, że obecnie panuje moda na swój domek, ale..

Moich dwóch znajomych przyznało mi się po cichu na osobności, że drugi raz nie zdecydowało by się na budowę domu na przedmieściach/wsi, ze względu na to że mają małe dzieci, a w tym wypadku, jak to ktoś wyżej napisał, większość czasu spędza się praktycznie na rozwożeniu siebie /dzieci do różnych miejsc, co sami określili jako wegetacja . W domu na przedmieściach /wsi jest fajnie w lecie, i to najlepiej jak ma się urlop. A wiemy, jak niewielki jest to odcinek czasu w ciągu roku. Na rencie / emeryturze jak najbardziej, ale z małymi dziećmi to naprawdę trzeba to mocno przemyśleć, aby potem nie żałować włożonych pieniędzy, sił i czasu. A domu na przedmieściach nie sprzeda się z dnia na dzień, a nawet z miesiąca na miesiąc..

 

A ja to powiem otwarcie że dalej nie jestem przekonany czy dobrze zrobiłem uciekając z bloku , fakt woda taniej ogrzewanie 3 razy większej powierzchni kosztuje dwa razy mniej ale jednak wszystko trzeba kupić zrobić i końca nigdy nie widać a że kredytów boję się jak diabeł święconej wody to wszystko z leksza się przeciąga . teraz myślę sobie ileż to przyjemności wypadów w góry czy wypadów na ryby z kumplami straciłem hm teraz nawet na ryby nie wyjeźdżam bo szkoda czasu i kasy , na bloku miałem fajnych sąsiadów i 60m2 na dwie dupy więc źle nie było , daję sobie jeszcze max 5 lat na przemyślenia i być może wrócę na bloki bo tam więcej czasu na wszystko i kasy tak nie tracę na byle bździny .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ogrzewanie 3 razy większej powierzchni kosztuje dwa razy mniej

 

Dziwne. Ja w blokach (trzy różne spółdzielnie/wspólnoty) w Warszawie płaciłem dziwnie podobnie. 2 zł x 12 miesięcy czyli 24zł/m2/r

 

Gdybym tyle zapłacił w domu, to rocznie na CO poszłoby mi 2760zł a za to jestem w stanie kupić 3x więcej kWh niż potrzebuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years później...

Czytam ten wątek i może dodam coś od siebie. Całe życie mieszkałem w bloku, najpierw z rodzicami, później wynajem, później własne M. W pierwszym przypadku miałem piętro niżej sąsiada, który wieczorami lubił głośno słuchać muzyki - tak między 22 a 24. Był strasznie uciążliwy, ale niewiele dało się z nim zrobić, mimo wielu wezwań policji. W ostatnim przypadku, miałem nad sobą starszą Panią która albo przelewała kwiatki, albo wylewała mojemu dziecko na głowe pomyje. Takie uroki życia w bloku. Nie powiem, wszędzie było blisko, wszystko było na miejscu, wszystko można było załatwić - było to poprostu duże miasto.

 

Cenowo, płaciłem spory czyncz do SM, w którym miałem wliczone wszystko poza prądem i internetem. Gaz płacony 7zł od osoby, to była bajka. Niestety na SM nie można było liczyć. Do cieknącego grzejnika musiałem wołać hydraulika, bo SM umywała ręce, twierdząc że mieszkanie jest własnościowe i odpowiadają tylko za części wspólne. Gdyby coś się stało z pionami, to by naprawili, ale grzejnik mogę sobie sam wymienić. Ostatnio zmienił się także zarząd, podnieśli opłatę eksploatacyjną i fundusz remontowy o 200zł. Na szczeście w porę uciekłem.

 

Kupiłem dom, nie na wsi, ale w małym miasteczku, ok. 30km od dużego miasta w którym wcześniej mieszkałem. Większość sklepów mam na miejscu. Podobnie szkoły, przedszkola, kino itp. Z uwagi na lokalizację zakupiłem go taniej, niż jak sprzedałem mieszkanie. Opłaty miesięczne o połowe niższe niż do SM. Oczywiście teraz jest sezon grzewczy, więc będzie drożej ale wg. moich wyliczeń i prognoz cenowo wyjdzie podobnie (+/- 100zł). Powierzchnia użytkowa domu 2x większa, a wliczając piwnicę 3x większa. Od tej pory nikt mnie nie zalewa, mam garaż i trochę ziemi. Z minusów jakie dostrzegam - trzeba kosić jak pisali poprzednicy, a na to ciężko znaleźć mi czas, bo dom wymaga remontu i wolny czas poświęcam właśnie temu, więc jak trzeba skosić to dla mnie jest to obecnie czas stracony, bo mogłem w tym czasie zrobić coś innego. Również koszt remontu będzie większy, bo większa powierzchnia. Niestety na minus muszę także wskazać zapachy za oknem. O ile sami grzejemy gazem, a sąsiedzi gazem lub ekogroszkiem, o tyle od czasu do czasu unoszą się czarne kłęby dymu z kilku domów. Nie wiem czym palą, ale zapaszek jest.

 

Hałas także jest mniejszy. Pomijając szczekające psy - a sam mam takiego który potrafi ujadać przez godzinę. Lato zawsze było okresem remontowym. W bloku, w szczególności w wielkiej płycie, nawet jeśli remont wykonywany był kilka klatek dalej, hałas był taki, jakby wiercił sąsiad zza ściany. W domu, hałas rozprzestrzenia się tylko poprzez powietrze. Remonty sąsiadów już nam nie dokuczają - zamykam okno i jest cisza.

 

Jak zmieniło się nasze życie? Do pracy dojeżdzam mniej-więcej tyle samo czasu - zmienił się jedynie środek transportu. Natomiast z tyłu głowy mamy świadomość, że w bloku nie musieliśmy się przynajmniej martwić o to czy będzie nam kapać na głowę, a tutaj ew. przecieki czy inne naprawy będziemy musieli wykonywać samodzielnie. Z drugiej strony, SM odkąd się wprowadziliśmy do bloku zapowiadała remont balkonów z których odpadały fragmenty płyt i widać było zbrojenie. Zdążyliśmy się wyprowadzić a balkony nie zostały do dziś wyremontowane.

Edytowane przez radziula
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...