Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    253
  • komentarz
    1
  • odsłon
    292

Entries in this blog

Whisper

Dziennik Whisperów

20 grudnia 2005

 

 


Ranek, ElectroWorld w Jankach. Stoję półprzytomny pod wejściem do sklepu, brakuje kilku minut do otwarcia. Stoję, reaguję na co silniejsze bodźce zewnętrzne, funkcje fizjologiczne spowolnione, choć w normie. Jakiś facet podchodzi do mnie. W miarę młody, czarna czapeczka.

 


-Dzień dobry!

 


-Aaa... witam, witam! - standardowy uśmiech na twarzy, kompletna pustka w głowie. Funkcja przeszukiwania uruchomiona. Po chwili wynik: Artur Od Kuchni. Dobrze jest, nie trzeba będzie kombinować całą rozmowę. Swoją drogą facet ma zdrowie, do domu dotarł pewnie po czwartej, teraz jest ciut przed dziesiątą, że też mu się chciało gdzieś tam z okolic Sulejówka gonić na drugą stronę Warszawy.

 


Podnoszę na niego zapuchnięte oczy.

 


-Rany,ale jestem niewyspany. A jeszcze wstałem parę minut po siódmej.

 


-Co, praca? - podejmuje temat.

 


-Nie, żona zadzwoniła i coś kazała załatwiać.

 


-Ale wieczorem co pan robił..

 


Kurde, co wieczorem? Nad ranem chyba...

 


-Tak z pół godziny po pana wyjeździe poszedłem spać.

 


Patrzy na mnie niepewnie.

 


-Jak to?

 


-No, pan wyjechał po trzeciej, ja siedziałem jeszcze do czwartej rano.

 


Jego oczy zaczynają robić się coraz większe.

 


-Ja u pana byłem?

 


Zaczynam zastanawiać się, kto jest bardziej niewyspany. Nie, na pewno u mnie był, przecież rano kuchnia była zrobiona, nawet zdjęcia cykałem. Czyli to nie ja, on musi być nieźle przemęczony. W sumie zasuwa po nocach, ale żeby aż tak?

 


-No przecież, na montażu.

 


Jego oczy wygądają już jak spodki. Nic, tylko je do zmywarki zapakować i miałbym taki wkład, że opłacało by się maszynę uruchamiać.

 


-Na jakim montażu? - wydusza z siebie.

 


-Na montażu kuchni - mówię zniecierpliwiony. Rany, ale facet ma fazę

 


-Kuchni? Już prędzej tablicy rozdzielczej.

 


I wtedy jakiś zabłąkany impuls elektryczny w moim mózgu w końcu przeskakuje między neuronami, czy co ja w tej skołatanej głowie mam. Coś chrobocze, zardzewiałe tryby zaczepiają jeden o drugi, maszyneria zaczyna się kręcić. K...wa. To nie jest Artur Od Kuchni. To Elektryk Piotrek...

Whisper

Dziennik Whisperów

19 grudnia 2005, trzeci dzień ery Whisperówki

 

 


Encyklopedia Whisperów, tom 2 L-Z

 

 


RELATYWIZM - zamiast Zobacz jak te kacze syny sp...li szafę mówisz Zobacz jaką piękną szafę zrobiłem

 

 


W pogoni za doskonałością zdobywam wciąż nowe sprawności. Jak może pamiętacie, wybudowałem kiedyś wyjątkowo elegancki wychodek okołobudowlany, tak więc mogę sobie przypiąć odznakę Bob Budowniczy Kibli. Teraz doszły do tego sprawności Wiertniczego (zaawansowana obsługa wiertarek), Krętacza (wkręcanie i wykręcanie wkrętów różnych średnic), Pułkownika (montaż półek), Okleinowego (oklejanie okleiną elementów wymagających okleinowania), jak również Wielkiego Planisty oraz Niezrównanego Konstruktora. Te dwa ostatnie tytuły mogły być używane przez Słońce Narodów oraz Geniusza Karpat. Ciekawe czy robili szafy

 

 


No właśnie, bo mowa jest o robieniu szaf. Kontynuuję dzieło zabudowywania garderoby, bo nie mamy gdzie trzymać ciuchów. Pobieram też nauki u stolarza. Pan Artur, który robi nam kuchnię nawet nie krzywił się specjalnie kiedy zobaczył moje dzieło (patrz hasło relatywizm). U niego wszystko wychodzi tak jakoś równo .

 

 


A kuchnia rośnie nam cudna jak Whitney Houston za młodych lat, tyle że kuchnia jest jaśniejsza i nie śpiewa. Za to Whitney nie miała tylu samodomykających się szuflad. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo . Pan Artur ma w zwyczaju przyjeżdżać później żeby wyjść wcześniej Innymi słowy nie przyjeżdża broń Boże o siódmej rano, za to pracuje jak maszyna do drugiej, trzeciej rano. To jeszcze jeden z plusów domu - mogą wiercić, wyrzynać i używać pilarki elektrycznej do woli niezależnie od pory nocy . W chwili kiedy to piszę jest 2:20 nad ranem, a nie widać po nim, żeby miał zamiar sobie odpuścić. I bardzo dobrze, wie że zależy nam, żeby tę kuchnię jak najszybciej skończyć. Kuchnia jest ładniejsza niż przypuszczałem. Nawet kolor mi się podoba, choć gdy dowiedziałem się, że będzie w buku to mina mi zrzedła, bo buk kojarzy mi się z najtańszymi szafami z hiperków. Na szczęście ten buk jest jasny i bardziej kojarzy mi się z klonem, który mi się bardzo podoba. Kiedy będę "oddawał do druku" ten odcinek, będą już zdjęcia, więc będziecie mogli podziwiać.

 

 


No, skończyli... 3:15 Zostało jeszcze parę drobiazgów - kilka relingów, parę półek, wymiana kilku frontów. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o poprawki, to współpraca jest bezproblemowa, nie tylko jeśli chodzi o jakieś niedociągnięcia, ale też i zmiany koncepcji inwestora . Te drzwiczki będą za duże, dobrze by było je podzielić? Nie ma sprawy. Ta szafka lepiej by wyglądała niższa? Oczywiście, zmieni się. Chwalę sobie współpracę.

 

 


Dość o kuchni, czas na parę wrażeń z mieszkania w Whisperówce.

 

 


Wrażenie numer jeden: kurde, jak tu się trzeba nałazić . Całe szczęście że wszystko jest w parterze i nie muszę ganiać po schodach. Tak to jest kiedy człowiek z 43 metrów zaczyna mieszkać w prawie 190 (doliczam garaż, bo i tam muszę łazić ).

 

 


Wrażenie drugie: palacz kominkowy to moję drugie imię. Co chwila doglądam jak się pali, przegarniam, obracam, dorzucam. Strrrasznie mnie to kręci :) Trzeba też donosić z dworu drewno - włożone do kominka ma dziwną właściwość znikania, wydziela przy tym intensywnie ciepło Żeby nie ganiać co chwilę przynoszę sobie zapas na cały dzień i składuję w Apartamencie Pistacjowym.

 

 


Wrażenie trzecie: okno na świat, czyli telewizja dostępna jest szczątkowo. Przy użyciu anteny pokojowej odbiór jest... hmmm... nędzny. Jutro oddam antenę do sklepu, trzeba się zainteresować poważnie satelitą. Radio na kawałku przewodu jest ok.

 

 


Wrażenie czwarte: garaż świetnie nadaje się na chłodziarnię piwa.

 

 


Wrażenie piąte: wyjeżdżanie po rozjeżdżonej a następnie zamarzniętej glinie jest przeżyciem wartym uwagi, ale niekoniecznie godnym naśladowania.

 

 


Wrażenie szóste: mieszkanie ze szczątkowym pokryciem podłóg jest do d... Tu beton, tu wykładzina, tu folia, tu zdjąć buty, tu założyć... Trzeba się tym jak najszybciej.

 

 


Wrażenie siódme: zmywarka jest wynalazkiem godnym Nobla.

 

 


Wrażenie ósme: widok za oknem jest cudny, nawet biorąc pod uwagę, że dominuje tam pobudowlana hałda ziemi

 

 


Wrażenie dziewiąte: można pójść na zimowy spacer w ładnej okolicy ot tak, spotkać nieznajomych ludzi i wdać się z nimi w pogawędkę.

 

 


Wrażenie dziesiąte: bałagan po wprowadzeniu się do niezupełnie wykończonego domu jest niewyobrażalny.

 

 

 


Hmmm... muszę powiesić na płocie skrzynkę na listy i wysłać sobie powitalną kartkę pocztową.

 

 

 


Niestety zapomniałem kabelka do połączenia palmtopa z komputerem, więc wysyłam ze stacji BP Zdjęć więc na razie nie będzie.

Whisper

Dziennik Whisperów

16 grudnia 2005

 


W dniu święta narodowego Bahrajnu http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Bahrain.gif wstałem o jakiejś chorej porze, żeby stawić czoła nieznanemu. Koło siódmej już dreptałem przy oknie, czy już jadą. Koło ósmej przyjechała Luśka, żebym ją odwiózł do pracy (ta to ma wymagania). Telefon do stolarza - samochód się zepsuł. Ale przyjadą.

 

 


Zawiozłem Luśkę do roboty a sam pojechałem odebrac płytę gazową. Kiedy wracałem wpadło mi do głowy, że do płyty wypadałoby mieć jakąś butlę, wąż i reduktor. Wąż kupiłem, piękny, metalowy, z półcalowymi błyszczącymi nakrętkami. Cud, miód i malina. Reduktorów nie mieli. Nie szkodzi, w Tarczynie na pewno będą mieli. I mieli. Ale końcówka reduktora nie wyglądała jakby miała pasować do mojej błyszczącej półcalowej nakretki Zamiast gwintu miała taką "choinkę". I przewód do niej jest inny, taki pomarańczowy, gumowaty. Się go naciąga . No ale ja mam taki ładny przewód z nakrętkami i bym chciał reduktor z taką końcówką. Nie ma.

 

 


Problem był w tym, że w mojej kuchence jest gwint pólcalowy, więc rozwiązanie było takie: kupić reduktor, do niego gumowatego pomarańczowego, a do tego jakąś przejściówkę - choinka na pół cala. W Tarczynie przejściówki nie mieli, ale udało się w Gołkowie. Kurde, ja to się najeżdżę....

 

 


W międzyczasie dochodziły wieści z frontu od stolarza - mechanik ogląda samochód, mechanik chce z nim rozmawiać, mechanik jedzie po część, mechanik składa silnik do kupy... Ale przyjadą.

 

 


W międzyczasie (ten międzyczas już od ładnych paru dni trwa) majstrowałem w garderobie tworząc szafkę. Szafki. Zabudowę w każdym raziem. Pomimo moich dwóch lewych rąk udało mi się wykonać konstrukcję dość pionową i poziomą. Na zdjęciu fragment większej, nieukończonej całości.

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/gardszaffrag.jpg

 


Kiedy nudzi mnie to, co aktualnie robię, zawsze w ramach rozrywki mogę pójść do łazienki i znaleźć przykłady tego, że niektórym należy obcinać ręce. Glazurnicy montując kabinę uszczelnili mi ją między brodzikiem a ramką drzwi prysznicowych. Super. Ale nie wszędzie. Tam, gdzie przesuwane drzwi zachodzą jedne na drugie, już im się nie chciało. I woda się leje malowniczo, kiedy bierze się prysznic. Albo futryny. K...wa, to już ja bym je lepiej posklejał. Co do malowania to nie będę nic mówił, bo za dużo kwaknięć bym użył. Parapety... z lewej strony równo przy oknie, z prawej trzy milimetry niżej. Wbrew pozorom to widać. Najdziwniejsze jest to, że przedtem tego nie zauważyłem. Nie wiem, czy to kwestia tej euforii, że już mam parapety zamontowane, jakie one piękne i błyszczące i tak pasują i jeszcze wczoraj ich nie było, a dziś już są, jacy ci panowie dobrzy, że mi tak pięknie te parapety wsadzili...?

 

 


Przed 22gą dojechały meble do kuchni...

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/meblekuch1.jpg

 


Samochód, który je przywiózł (ten zreperowany), mało nie został u mnie na podwórku w charakterze środka trwałego. Się był zarył po oś. Przecież jest jesienio zima, błoto jest, trzeba było jechać po klińcu. A że klińca widać spod świeżego śniegu nie było to cóż... Przy użyciu szpadli udało się wykopać samochód, a potem go wypchnąć. Straty własne - błoto w butach roboczych. Poznosili, jutro od rana zaczynają składać to wszystko do kupy.

 

 


A ja już o północy byłem w Warszawie, gdzie w końcu mogę po raz pierwszy od trzech dni zajrzeć na Forum...

Whisper

Dziennik Whisperów

15 grudnia 2005

 


Jako że na następny dzień zapowiedział sie stolarz do montażu kuchni, w końcu ruszyłem sprawę przestawienia dysz w płycie gazowej - będę korzystał z 11kg butli na propan-butan. Najpierw myślałem o tym, kto mi to zrobi, potem wpadłem na pomysł, że zrobię to sam, a na końcu przejrzałem instrukcję. Pomoeważ oznaczenia GZ350 i tym podobne nic mi nie mówiły, zawiozłem płytę do serwisu . Ma być na jutro.

 

 


Kupiłem tez szufelkę do odkurzacza centralengo. Będzie zamontowana w kuchni pod szafkami, więc też był już czas najwyższy. Oczywiście na jednostkę centralną trzeba będzie poczekać (kasa...), ale szufelka już będzie.

 

 


Wracałem jak tylko mogłem najszybciej, bo "czternasta, piętnasta" byłem umówiony z Człowiekiem-Wentylatorem na małą dłubaninkę przy wentylacji. Na miejscu byłem o wpół do trzeciej .Człowiek Wentylator cierpliwie czekał. Jak ja nie lubię się spóźniać

 

 


Podregulowany został wentylator kominkowy, zrobione też zostały pomiary. Okazało się, że coś jeszcze jest nie tak z rozprowadzeniem ciepłego powietrza z kominka. Do jednego rurociągu idzie powietrze o temperaturze niecałych 25 stopni, za to do drugiego koło 60! Coś wymyślą, żeby było jednakowo.

 

 


A potem Luśka wsiadła w samochód i pojechała do Warszawy. A ja zostałem sam. Kominek, piwko, gazetka, no i najważniejsze - sprzątanie w kuchni. Koło siódmej rano mają się pojawić stolarze.

Whisper

Dziennik Whisperów

No to szybciutko o tym, co porabiałem przez ostatnie trzy dni. Kiblowałem na budowie, raz z Luśką, raz bez. Juz prawie tam mieszkam

 

 


14 grudnia 2005

 


Z rana pojechałem do kamieniarza, żeby poruszyć sprawę kamienia na kominku. Obawiałem się, że kominkarz będzie chciał zwalać na kamieniarza, więc wolałem zawczasu zasięgnąć opinii. Kamieniarz stwierdził, że najprawdopodobniej ten kawał był po prostu za duży i trzeba będzie to podzielić. Po południu zadzwonił kominkarz, że samochód mu się zepsuł i nie przyjedzie. Pozytywne było to, że tym razem był bardziej dociekliwy, spytał jak duże jest pęknięcie, czy się pogłębia itd. Na koniec powiedział, że rozmawiał z kamieniarzem, doszli do wniosku, że przytną nowy kamień i przykleją go na siatce, ale najpierw proponują odczekać, żeby kominek jeszcze trochę przysiadł pod ciężarem tego co na nim wisi. Zapowiedział się także na wizytę u mnie razem z kamieniarzem. Ufff.... czyli się nie próbuje migać, tylko rzeczywiście podszedł do sprawy poważnie...

 

 


A ja grzeję w kominku, pęknięcie zwiększa się wtedy o centymetr-dwa, potem z powrotem wraca do poprzedniego wymiaru. Czyli nic specjalnego.

Whisper

Dziennik Whisperów

13 grudnia 2005

Z rana pojechałem do kamieniarza spytać co robić z tym kominkiem. Powiedizał, że według niego ta duża płyta jest zbyt duża, należałoby dać kilka mniejszych. Co do plam, powiedział że przeszlifowanie całości powinno pomóc. Nie wiem... zobaczymy co jutro powie kominkarz.

 

Po powrocie porozrzucałem trochę klińca po podjeździe. Ja wiem, że powinno się wykorytować, wysypać piaskiem, ubić i dopiero na to dawać kliniec (który też wypada ubić), ale nie mam na to czasu, sił ani pieniędzy. Więc tylko wożę taczką i rozgrabiam. Czy takie rozwiązanie zdaje egzamin? W zasadzie tak. Całość jest dość ruchoma, bo wszystko pływa na glinie pod spodem, ale można wysiąść z samochodu bez zapadania się po kostki w błocie. A błoto tego roku paskudne, że strach...

 

Wieczorem już w Warszawie rozmawialiśmy z Luśką o tym, co zrobić z kominkiem. Jedno rozwiązanie, to kazać odkuć to co przyklejone, zamówić nowy kamień w mniejszych kawałkach, kazać przykleić itd. Minusy - kto zapłaci za materiał? Ile czasu będzie to wszystko trwało? Na kamień od zamówienia do wykonania czekaliśmy nad miesiąc. I co, znowu to samo? Luśka skłania sie ku innemu rozwiązaniu - zostawić pęknięcie jak jest, kazać tylko przeszlifować kamień, żeby miał jednolity kolor.

 

Chyba już doszliśmy punktu, gdzie zmęczenie materiału jest większe niż chęć zrobienia czegoś porządnie - po prostu chcemy to mieć za sobą...

Whisper

Dziennik Whisperów

12 grudnia 2005

 


Świąt narodowych dawno nie obchodziliśmy. No to proszę - Dzień Niepodleglości Kenii http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Kenya.gif. Gratulki!

 

 


Wieczorkiem pojechaliśmy z Luśką przenocować, już po raz któryś. Co prawda łoże mamy mało wygodne, bo składające się z kilku koców na wykładzinie, ale zawsze to lepsze niż styropian. Woda ciepła już jest, baterie pomontowane, Luśka bawi się prysznicem a woda... nie spływa Parę odgłosów kaczki paszczą z mojej strony, wydłubywanie kratki odpływowej z kabiny i w końcu odkrywam przyczynę - glazurnicy (ci, którym ręce należy obcinać), zostawili w syfonie gąbkę, która skutecznie zablokowała odpływ wody. K...wa!

 

 


Czas odpocząć. Piwko w łapkę, pójdę w kominku rozpalę. Spojrzałem na kominek, który już zdążył wyschnąć i...

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kominekplamy.jpg

 


...i się zdenerwowałem. Miejsca które zostały przez kominkarzy potraktowane papierem ściernym dla usunięcia zabrudzeń od kleju, zrobiły się białawe. Wygląda to źle. Bardzo źle. Przecierałem to krystalizatorem i dalej dupa blada. Dodatkowo od dołu tego dużego elementu biegnie pęknięcie, długie na prawie 60 centymetrów.

 

 


Dlaczego do jasnej Anielki mnie to spotyka? Mało mam już problemów???

 

 


Telefon do kominkarza - zdziwiony. "Ale dlaczego tak się zrobiło?". K...wa (odgłos kaczki paszczą) JA mam wiedzieć??? Ma wpaść w środę po południu. Oj... jestem wściekły.

 

 

 


Mam znów doła.

Whisper

Dziennik Whisperów

Kilka słów na temat oklejania kominka - cofnę się do 10 grudnia. Kiedy rano pojechałem do kominiarza, okazało się, że w dużej płycie trawertynu, która przykrywa półkę po lewej, kamieniarze nie wycięli dziury na kable . Stąd też konieczne było wycinianie jej na miejscu (pierwsze zdjęcie z poprzedniego postu).

 

 


W trakcie przymierzania poszczególnych elementów okazało się też, że jeden z kawałków trawertynu biegnący pod wkładem jest zbyt wysoki i zbyt szeroki . Dokładnie o 1 cm na każdym wymiarze. Po paru dosadnych słowach wypowiedzianych telefonicznie przez kominkarza kamieniarze obiecali na wieczór zrobić taki we właściwych wymiarach.

 

 


Oklejanie kominka kamieniem było dość męczące. Musiałem pomagać - niektóre elementy były tak potwornie ciężkie, że dwóch ludzi nie było w stanie tego przenieść , nie mówiąc o przyklejeniu. Zwłaszcza duża płyta piaskowca idąca nad wkładem. Coś koło dwustu kilogramów, które trzeba było postawić na sztorc i przykleić . Muszę przyznać, że nie wiedziałem czy pierwsze stanie mi serce, czy może zrobię... wiecie co... w spodnie. Udalo się uniknąć obu dość przykrych przypadków.

 

 


Wieczorem pojechałem po poprawiony kawałek trawertynu, przywiozłem, przymierzyli i... Kominkarz ma talent do przeklinania. Prwdziwy talent. Szerokość była OK, ale wysokość.... wciąż o centymetr za duża . Umówiłem się z kamieniarzami na następny dzień.

 

 


Następnego dnia z rana trawertyn został przycięty do właściwych wymiarów, a po południu wklejony, kamień spryskany różnymi drogimi specyfikami i wkońcuu kominek można było uznać za skończony. Baaardzo mnie to ucieszyło, bo wreszczcie można było się zabrać za wykładziny :).

 

 


Równocześnie skrol walczył z hydrauliką, czego efektem miała być ciepła woda, różne zaworki, przykręcane baterie itd. Walka potrwała do następnego dnia. Znów mnie ręce bolały - wieszanie 40kg bojlera na wysokości ponad dwóch metrów jest wyzwaniem...

Whisper

Dziennik Whisperów

11 grudnia 2005

 


Weny mi dziś braknie (tak jak i przez cały ostatni tydzień), więc bardzo skrótowo - stan na dziś.

 

 


Robili, robili...

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/ciecietrawert.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/suszenie.jpg

 


...aż wreszcie zrobili. Jeszcze parę drobiazgów zostało, ale tak to mniej więcej będzie wyglądało. Kolor na zdjęciu różni się od tego w rzeczywistości - to "drewniane" będzie jaśniejsze.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kominekalmost.jpg

 


Robi się podjazd. Ta... sam się robi...

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/podjazd.jpg

 


Ułożona wykładzina w częśći przedpokoju i części salonu:

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykladzppok.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykladzsalon.jpg

 


Xantia czeka na wyrok. Sprzedam, czy będę ratował?

Whisper

Dziennik Whisperów

OK, dół dołem, brak pieniędzy brakiem pieniędzy, a zdjęcia wklejać trzeba.

 

 


Wykładzina w dużej sypialni... ...i w małej.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykl1.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykl2.jpg

 


Jak widać brak jeszcze cokołów. No i co mi zrobicie? Nie ma. I już.

 

 


Za to wczoraj przyjechały sprzęta kuchenne. Jeszcze szafki by sie przydały, ale to dopiero za dwa tygodnie. Na razie pokażę moją płytę gazową, bo mi się strasznie podoba.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/plyta.jpg

 


Zacząłem malować sosnowe futryny. Najpierw zrobię jedną i zobaczymy co z tego wyjdzie. Kolor miał być taki bukowo-olchowy, więc wybrałem lakierobejcę,.. tekową. No bo na wzorniku bukowa nie wyglądała na bukową, olchowa na olchową, a tekowa taka ładna była Pomalowałem na razie jeden raz, ciut zahaczając o ścianę (pomimo ochronnej taśmy). Pokazuję z daleka, żeby się nie kompromitować).

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/futrynateak1.jpg

 


No i teraz bez zdjęcia - temat podjazdu do garażu. Ceny były różne różniaste, jak się trafiły przyzwoite (ciut powyżej 50 z transportem), to trzeba było wziąć minimum 30 ton. A mi tyle na gwizdek. A jak można było mniej, to cena była 60-70. Znalazłem ekipę, która niedaleko robi drogę, porozmawiałem z szefem i wychodzi na to, że po cenie hurtowej (czyli właśnie 50zł/tonę) przywiozą mi jakąś Tatrę klińca. Ale dopiero jutro...

Whisper

Dziennik Whisperów

1 grudnia2005

 


Solenizanci: Rumunia http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Romania.gif, Republika Srodkowej Afryki http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Central_African_Rep.gif

 


Nie jestem dziś w dobrym nastroju. Prawdę powiedziawszy mam doła Samochód mi się psuje - naprawiana ciut ponad rok temu skrzynia brzmi i zachowuje się jakby miała już dość. Trzeba będzie coś kupić, bo z jednym samochodem ledwie żywym to daleko nie zajadę. Kasy nie ma. K..wa! (Maksiu - to jest odgłos kaczki paszczą, jakbyś chciał mnie zmoderować)

Whisper

Dziennik Whisperów

Jestem też na etapie poszukiwania czegoś na podsypanie wjazdu do garażu i wjazdu przy bramie. Myślałem o drobnym grysie - takim ok. 10mm, ale po rozmowie z "kruszywiarnią" zostałem przekonany do tłucznia o frakcji 0-63mm. Kobieta mówiła (chyba nie bez racji), że drobny grys "rozjedzie" mi się na boki, a tłuczeń o różnej grubości się ładnie zaklinuje. Jako że autko mam wagi słusznej, to jednak chyba będę musiał zainwestować 1000złotych w 15 ton tłucznia dolomitowego...

 

 


A może ktoś ma w cenie promocyjnej?

Whisper

Dziennik Whisperów

28 listopada 2005

 


No więc zamówiłem AGD do kuchni - dostawa w środę.

 

 


Piekarnik AEG Competence B5701-4M

 


http://www.sklep.electrolux-home.pl/photo/COMPETENCEB5701-4M.jpg


Płyta gazowa AEG 79850 G-MP

 


http://www.sklep.electrolux-home.pl/photo/79850G-MP.jpg


Zmywarka Electrolux ESL 6270

 


http://www.sklep.electrolux-home.pl/photo/ESL6270.jpg


Lodówka Electrolux ERN 2925

 


http://www.sklep.electrolux-home.pl/photo/ERN2925.jpg

 


Razem wyszło więcej niż mam ochotę wydać, ale mniej niż sie spodziewałem

 

 


Skrol niestety przesunął się na sobotę

Whisper

Dziennik Whisperów

Zresztą powodów do delikatnego wkurzenia jest więcej. Wciąż mamy rozbabrany kominek - kamień miał być na zeszły tydzień, na środę, na koniec tego tygodnia... Nasz kominkarz ma niestety przyszły tydzień zajęty, więc nawet gdyby kamień już się zrobił, to i tak musimy czekać. A i tak jestem pełen dziwnych przeczuć, że przy okładaniu kominka coś będzie nie tam. Gdzieś zabraknie pół centymetra, albo będzie pół centymetra za dużo... To chyba po tych glazurnikach taki jestem przewrażliwiony - spieprzyli rzeczy, które teoretycznie nie dawały się spieprzyć.

 

W czwartek ma przyjechać skrol i zakończyś sprawę hydrauliki - podłączyć co jest do podłączenia, a co najważniejsze zainstalowac bojler. W końcu będzie ciepła woda...

 

Jestem też na krótkiej prostej jeśli chodzi o wybór sprzetu AGD. Chyba będzie sprzet Electrolux / AEG Electrolux. W ich sklepie internetowym wychodzi mi za zmywarkę, płytę gazową, piekarnik elektryczny i lodówkę prawie 8000. Kurcze, skąd ja mam brać na to wszystko kasę???

Whisper

Dziennik Whisperów

27 listopada 2005

 


Coraz bliżej, coraz bliżej... Dziś znów otrzymaliśmy posiłki w postaci Luśkowej rodziny oraz ciasta i doprowadzaliśmy wykańczalnię do stanu pozwalającego na rychłe zamieszkanie. Wyczyszczona i zagruntowana reszta podłogi, ułożone wykładziny w obu sypialniach, prace ogólnoporządkowe.

 


Razem z Luśkowym bratem (zwanym w skrócie Bratem) próbowaliśmy zrobić jakoś wjazd do garażu. Rezultat - nędzny. Chyba trzeba będzie zamówić wywrotkę żwiru, żeby jakoś dało się tam wjechać. Poza tym żwir przyda się, żeby dało się jakoś poruszać po terenie bez groźby utopienia w maleńkich gliniankach, które mam teraz wszędzie, ze szczególnym uwzględnieniem okolic bramy. Zamykanie wjazdu na działkę po ciemku, po kostki w błocie... eeech...

 

 


Im czyściej jest w domu, tym więcej widzę powodów, dla których fach wykończeniowca powinno się zdelegalizowac jako przestępczy . Już tylko przez chwilkę się powkurzam, a potem... a pies to trącał.

Whisper

Dziennik Whisperów

26 listopada 2005

 


W Dniu Bez Kupowania wybraliśmy się na krótki kurs po sklepach z armaturą. Rezultat - u człowieka od którego kupiliśmy już trochę sanitarki zamówiliśmy dwa zestawy baterii termostatycznych ze "słuchawkami", do tego baterie wannową i umywalkową - wszystko Grohe (a może hansgrohe?). Tak zakombinowaliśmy z promocjami i zniżkami, że zamiast 4000 zapłacimy 2400. Kurcze, i tak sporo

 


Dodatkowo zakupiliśmy w Castorami zlew i baterię do kuchni. Tu już nie szarpaliśmy się specjalnie i bateria jest KFA, a zlew diabli wiedzą czyj. Teraz już nasz.

 


Na budowę (do wykańczalni?) jechać już nie mieliśmy siły.

Whisper

Dziennik Whisperów

22 listopada 2005

 


Z rana odwiozłem Luśkę w Miejsce-O-Którym-Się-Nie-Mówi-Głośno, a potem jazda do wykańczalni. I tutaj mała dygresja. Jako że zima przyszła, należy się do niej odpowiednio przygotować, zwłaszcza powożąc pojazdem mechanicznym. Ja się przygotowałem. Nie to żebym założył zimówki, po prostu zlokalizowałem miejsce ich składowania. Były w blaszaku. Super, tam się spodziewałem je znaleźć. Wszystkie trzy. Dla ułatwienia powiem, że Citroen jeździ na czterech kołach. Tak jak traktor, furmanka czy za przeproszeniem Volkswagen. Czyli miałem niedomiar. Należało zakupić dwie opony i je wymienić.

 


Ale najpierw trzeba było dojechać do wykańczalni. Póki jechałem po czarnej drodze było ok. Potem dojechałem do miejsca gdzie kończy się asfalt - takie urocze skrzyżowanko z rowem i słupem dla tych, którzy upierają się że jednak pojadą prosto. Dziś padło na mnie. Jechałem naprawdę wolno, skręciłem kierownicą i dalej jechałem w tym samym kierunku. Próbowałem hamować, nie na wiele się to zdawało. Widzę jak słup wybiega mi na spotkanie, już pogodziłem się z myślą że zaraz się na nim zatrzymam, ale najpierw rów Sunę... sunę... sunę... czuję jak jedno koło juz jest w rowie... stoję. . No dobrze, jestem trochę w rowie a trochę nie, słup stoi i na mnie patrzy, ale nic nie mówi. Nie doczekał się. Jak bardzo jestem w rowie? Wysiąść? Cholera, a jak wysiądę a on się obsunie? Lepiej nie wysiadać. Może spróbować najprostszej metody - wsteczny i powolutku do tyłu? Nie wiem jak moje letnie opony wyciągnęły mnie stamtąd, ale udało się... Jadę już powolutku, bardzo powolutku, do domu już kilkaset metrów... zwalniamy, będę skręcał, skręcam kierownicą, samochód najpierw skręca, a potem się rozmyśla. Żeby uniknąć choinek na masce rozmyślam się i ja - pojadę prosto, jeszcze niejedną okazję do skrętu będę miał...

 


W końcu dojechałem... I co? Zima! Jakbym jeszcze nie zauważył...

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/zima.jpg

 


Żeby ukoić zszargane nerwy zabrałem się za kładzenie wykładziny w garderobie. Praca twórcza, odpowiedzialna, z użyciem ostrych narzędzi. Podnosi poczucie wartości, uczy precyzji i cierpliwości. Uwaga - praca na kolanach.

 


Położona! Ciężkie rzeczy na końce wykładziny, bo strasznie chcą się zwijać.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykladzgarder.jpg

 


Resztę dnia spędziłem na bezskutecznej próbie znalezienia miejsca, gdzie sprzedadzą mi i zamontują zimówki. Potem szukałem już tylko miejsca gdzie mi je sprzedadzą, bo znalazłem takie, gdzie mi zamontują. Na razie bez rozstrzygnięć.

 

 


Żeby dzień był jak najbardziej wykorzystany, przyjąłem również dostawę wykładzin. Ciężkie, okrągłe, długie, zapakowane. Obejrzę w sobotę.

Whisper

Dziennik Whisperów

20 listopada 2005

 


Zrobiliśmy sobie małe zestawienie rzeczy, na które musimy wydać pieniądze żeby jakoś zamieszkać, bądź tych które musimy wydać, bo już zamówione. Wyszło... tragicznie. O jakieś 20 tysięcy za tragicznie.

 


Zrobiliśmy kolejne zestawienie, nie uwzględniające takich zbytków jak lustra w łazienkach, wykładzina tam gdzie nie jest absolutnie niezbędna, zjechaliśmy z blatem do kuchni z zamierzonego granitu do zwykłego drewnopodobnego... Wyszło o 15 tysięcy za tragicznie.

 

 


Oczywiście nauczony doświadczeniem powinienem doliczyć do tego jakieś 10% na wydatki nie ujęte w zestawieniu, które ujawnią się po drodze, ale nie miałem serca tego robić. No i od 6 grudnia zaczynamy wydawać prawie 1,5 tysiąca na spłatę kredytu.

 

 


Mógłbym pójść się sprzedawać na ulicy, ale po pierwsze wątpię czy znalazłbym chętne/chętnych, po drugie nie mam do tego wewnętrznego przekonania, po trzecie i tak nie spodziewam się zysków w postaci 15 tysięcy w niecały miesiąc. W Totka przestałem wierzyć dawno temu, w Mikołaja też...

 

 


Reasumując - Luśka wciąż jest zdania że od połowy grudnia będziemy mieszkać, ja zaczynam w ten termin wątpić.

Whisper

Dziennik Whisperów

19 listopada 2005

 


Święto narodowe Monako http://www.nationmaster.com/wikimir/images/upload.wikimedia.org/wikipedia/en/thumb/d/d9/20px-Monaco_flag_large.png - flaga taka jak nasza, tylko ją ktoś do góry nogami powiesił. Eeech, przybalowali pewnie w kasynie

 

 


Dostaliśmy zastrzyk siły roboczej w postaci rodziny Luśki. Rezultat - wyczyszczone do bólu betonowe podłogi w kilku pomieszczeniach, większy porządek w garażu, ognisko, piasek na glinie, szarlotka i parę innych rzeczy do jedzenia Zagruntowałem też kilkadziesiąt metrów wylewki. Jako że niedługo zaczynamy przykrywanie podłóg, zakupiliśmy do garderoby wykładzinę z PCV (bo tak Luśka chciała), dodatkowo kupiliśmy też "włókiennicze" wykładziny do dużej i małej sypialni. Tu z uwagi na wymiary musimy poczekać do wtorku na transport.

 

 


Nawiedzili nas też Maluszkowie. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że nikt chyba dobrego słowa nie powiedział o ekipie wykończeniowej - zawsze ich się nienawidzi. Ja nawet zaczynam uważać, że za przynależność do ekipy wykończeniowej powinno się dawać prewencyjnie 2 lata w zawieszeniu na 3. W końcu ma być podobno prawo i sprawiedliwość?

 

 


A propos ekipy wykończeniowej - wczoraj znowu znalazłem parę przykładów partactwa glazurników... Wszyscy mi mówią że szybko przestanę to zauważać, ale ja zaczynam widzieć coraz więcej

 

 


Budowniczowie - patrzeć im na ręce nie wystarczy. Im te ręce trzeba obcinać

Whisper

Dziennik Whisperów

17 listopada był również ważnym dniem z innego powodu - w końcu wypłacili nam ostatnią transzę. Przeraźliwie mało, w dodatku trzeba spłacić karty kredytowe - przez ostatnie dwa tygodnie z powodu braku gotówki wszystko kupowałem na karty. Oj, boli...
Whisper

Dziennik Whisperów

Oczywiście w ciągu dnia elektryfikowałem. Tym razem prawie skończyłem Luśki łazienkę i zabrałem się za naszą sypialnię. Tu jest pewien problem, bo mamy trzy światła, każde włączane/wyłączane z trzech miejsc. Jeśli ktoś jest na bieżąco ze sprawami elektrycznymi, to wie, że oznacza to trzy układy, każdy po dwa włączniki schodowe i jeden krzyżowy. Schodowe zamontowałem bez problemu, ale z krzyżowym się męczę. Raz, że nie pamiętam schematu, dwa, że nie mam pojęcia jak "gdzieś tam" połączone są kabelki... Mógłbym teoretycznie to sprawdzić, ale wymagałoby to:

1. wejścia na strych

2. zejścia ze strychu (zimno), ubrania się i wejścia znowu

3. wytypowania miejsca gdzie pod wełną znajdują się puszki z połączeniami

4. odgarnięcia wełny (kurde jak to gryzie)

5. rozkręcenia puszki

6. spisaniu połączeń

7. skręcenia puszki

8. założenia wełny

9. zejścia na dół

10. wykombinowania co właściwie te połączenia robią (przypominam, że wciąż nie mam schematu jak to powinno wyglądać)

11. dojściu do wniosku że odgrzebałem niewłaściwą puszkę

12. i powrót do punktu 3

 

Słowem - nędza. Postanowiłem działać metodą prób i błędów. Dokonałem kilku prób, wciąż popełniając błędy. Odpuściłem sobie więc na dziś i zabrałem się za Pokrywę. Pokrywa jest z dużej litery, bo będzie spora. 120x80x50 to wymiary Pokrywy, a konia z rzędem temu, kto zgadnie co ona ma pokryć.... Rozwiązanie zagadki chyba w sobotę, jak ją skończę i zamontuję.

Whisper

Dziennik Whisperów

17 listopada 2005

Pożegnanie z glazurnikami - cieszę się jak nie wiem co. Albo i bardziej.

 

Wstawili nową szybę i zadowoleni. Idę, oglądam, i ja zadowolony nie jestem. Na dole OK, ale na górze ewidentnie jest krzywo, co widać po uszczelce. Do poprawki. Ale się nie da. Ma się dać. Ale to uszczelka może być taka niedokładna.. To trzeba to zdemontować i sprawdzić. Coś dokręcić, coś docisnąć, ma być dobrze. Krzywili się, krzywili, w końcu się dało...

 

Jeśli chodzi o przycierający dół drzwi od kabinki, to kupiłem nową listwę (ten ćwierćwałek) o numerek mniejszą, skuli płytki, założyli listwę, przykleili nowe płytki. Próbujemy - nie zaczepia, ale obciera. Krótka decyzja - mają przyciąć uszczelkę od zewnętzrnej strony. Przycięli - w porządku.

 

Wychodzą. Zaraz, przecież mieli zasilikonować umywalki. Bo te umywalki to my tak grzecznościowo mieliśmy zrobić, bo za to nie było liczone. No to mnie delikatny szlag trafił, ale postarałem się zachować spokój i zaprowadziłem do łazienki gdzie pokazałem sp... montaż blatu (przedtem im tego nie pokazywałem, bo mi tego i tak nie poprawią, a już nie chciałem psuć atmosfery). To to nie miało wystawać??? Ręce mi opadły.

 

Zasilikonowali te umywalki, po czym z uśmiechem powiedzieli, że syfonu nie zamontują, bo silikon świeży. Do widzenia...

 

Ale i tak jestem szczęśliwy...

Whisper

Dziennik Whisperów

O, już ruszył :)

 

 


Zacznijmy od kranu, który krzywo przykręciłem. Prawda że krzywo?

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/krankrzywo.jpg

 


Teraz przejdźmy do rzeczy, których krzywizna nie zależy ode mnie, ani nawet od glazurników. Oto spód umywalki Roca Bol - to będzie stało na blacie. Może nie tyle stało co chybotało się. Czym to ustabilizować? Silikon? Klej montażowy? Gwoździe?

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/bolkrzywy.jpg

 


A teraz przejdźmy do radosnej twórczości glazurników. To jest blat w dużej łazience (nie wiedzieć czemu nazywanej Łazienką Luśki):

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/blatluski.jpg

 


A tu w powiększeniu. Widzicie o co chodzi? Cały blat miał wejść w ściankę. A tu masz ci los, wystaje...

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/blatniedokladnie.jpg

 


A tutaj mamy dół wejścia do kabiny prysznicowej. Widać drzwi i uszczelkę, widać próg i listwę narożną. Problem polegał na tym, że wzmiankowana uszczelka obcierała o próg i zahaczał o listwę. Więc co zrobili? zamiast przyciąć ciut uszczelkę oni zeszlifowali listwę. To zeszlifowanie od biedy komponowałoby się z fugą, ale... cała listwa jest porysowana (te białawe ślady na listwie to nie kurz tylko zarysowania).

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/poryslistwa.jpg

 

 


Glazurników mam już dość Mają wpaść jeszcze w czwartek, żeby zamontować szybę do prysznica. I jeszcze będą musieli coś zrobić z tą listwą. Nie wiem - kupić mniejszą o numerek i kazać ją wstawić., żeby nie obcierało, czy kazać przyciąć uszczelkę? W sumie i tak cholera jedna przyciera o próg...

Whisper

Dziennik Whisperów

15 listopada 2005

 


No, w końcu jakiegoś święta narodowego żeśmy się doczekali. Dziś święto w tureckiej części Cypru http://www.schoolworld.asn.au/members/images/trcyprus.gif. Pozdrawiam i życzę zjednoczenia.

 

 


Czasem sam się zastanawiam, skąd ja mam tyle wolnego czasu. Wolnego to może źle powiedziane, bo w dni wolne zasuwam jak mały osiołek, ale tych dni bez pracy w pracy to mam sporo. Nie donoście na mnie, co?

 

 


Dziś elektryfikowałem. Nudne to się robi, prawda? Zrobiłem też zakupy - musiałem dokupić trochę gniazdek, bo w hurtowni zabrakło (wykupiłem im wszystko chyba ), no i kolejne zabawki do sprawności hydraulika - wężyki i nyple. I syfon, ale nie pasuje. A jak nie pasuje, to sie chyba nie liczy?

 

 


To może zaległe zdjęcia, co?

 

 


Chcielibyście... Ja też bym chciał. Ale serwer FTP chwilowo niedostępny Spróbuję później.

Whisper

Dziennik Whisperów

Potem na budowę - koło dziewiątej spodziewałem się glazurników, żeby dokończyli, co zaczęli. Przyjechali, pokazałem co jest do zrobienia/poprawienia. Wytłumaczyłem o co mi chodzi. Potem pojechałem wymienić olej w samochodzie (zamiast 15 wyszło mi 30 tys. km przebiegu . No nie było czasu...) Potem wróciłem. I się załamałem troszkę...

 

 


Szybkę boczną od prysznica zabiorą, dadzą do szklarza, szklarz zrobi nową, mniejszą, zahartuje itd. Obciąć istniejącej się nie da, bo szkło hartowane, więc najwyżej parę milimetrów możnaby próbowac zeszlifować. Pomysły inne, które chodziły im po głowie litościwie pominę Koszt całości - 200 zł. Wyraziłem się dość precyzyjnie, kto ma te koszty ponieść, pan przytaknął. Dobra.

 

 


Drzwi od prysznica tarły mocno uszczelką od dołu. Dla mnie sprawa prosta - podnieść je trzeba. Nie da się, nie ma regulacji. Trzeba je było zamontować parę milimetrów wyżej. No ale są zamontowane jak są. To przyciąć może uszczelkę, bo zaczepia o ćwierćwałek i się zaraz porwie. No i co zrobili? Zeszlifowali papierem ściernym ćwierćwałek. I to nierówno. Na środku, po bokach nie. Kiedy to zobaczyłem, powiedziałem, że tak być nie może. No to zeszlifowali na całej długości. Ręce i nogi opadają.

 

 


Zamontowali blaty w łazienkach. Ale umywalek już nie zasilikonowali. No i jeden blat, ten u Luśki... Później dopiero zobaczyłem - miał być szerokości ścianki. Albo inaczej - ścianka i on miały mieć tę samą szerokość czy też głębokość. Czyli patrząc z góry ścianka i przednia krawędź blatu miały tworzyć jedną linię. Ale nie tworzą. Blat jest wysunięty z centymetr - półtora. Pewnie grubość płytek doszła i... Dobra, można to przeboleć. Tyle, że ten kawałek jest... nieobrobiony. Niewyszlifowany. Bo miał siedzieć w ścianie. Wiecie jak wygląda granit bez żadnej obróbki? Luśka się wk... jak to jutro zobaczy. Dziś było już ciemno.

 

 


Po południu był też spec od okien - poregulował, wszystko chodzi teraz jak ta lala.

 

 


Zacząłem również zdobywać sprawność hydraulika. I wk...wiać się na glazurników. W pomieszczeniu gospodarczym przedłużali mi podejście do kranu - podnosili, bo bateria przy zlewie technicznym będzie mocowana na ścianie. I przedłużyli. To dobrze. Ale wyjścia ze ściany zrobili prostopadłe częściowo. To znaczy jedno jest prostopadłe do ściany (to dobrze), a jedno już nie całkiem (to niedobrze). Można się za... próbując do tego przykręcić baterię. W końcu mi się udało. Odkręciłem główny zawór - cieknie z podłączeń. Czyli bateria nie całkiem przykręcona. Dokręcam. Oczywiście piana na pysku, plastikowe osłonki na chromowane nakrętki dawno popękały, same nakrętki lepiej nie wiedzieć jak wyglądają - dobrze że to pomieszczenie techniczne. Sprawdzam. Leci ale mniej. Dokręcam. Nie leci. Patrzę na kran od przodu. Krzywo... Patrzę na pudełko - zostały jakieś dwie uszczelki... A do czego one niby??? Przecież uszczelki z filterkami już włożyłem Zostawiam jak jest - będę myślał jutro.

 

 


Luśka kręci się po kuchni z "miedzianą" ramką Legranda ze swojej łazienki. A po co??? No, bo przymierza, może takie ramki dać? Kurde, przecież ustaliliśmy, że tu będzie BKwadrat w beżu. Już wszystko kupione . Obraża się.

 

 


I tak by nie miała tych Legrandów - nie ma ramek poczwórnych.

 

 


Zły dzień dziś miałem, prawda?



×
×
  • Dodaj nową pozycję...