Już myślałem, że instalacja hydrauliczna pójdzie jak z płatka, a ja nie będę musiał zapoznawać się z rurami, piecami i kolankami od instalacji kanalizacyjnej, a tu jednak wyszło na to, że bez doktoratu z piecologii ani rusz. W czym rzecz. Mam "rodzinnego" hydraulika, pana Władka. Pan Władek ze wspólnikiem robili instalację wod/kan/gaz/co w pierwszym, a później drugim domu rodziców i w naszym wcześniejszym mieszkaniu, gdzie przenosiłem dosłownie każdy punkt. Zawsze było super. Niestety wspólnik pana Władka poszedł na emeryturę, a pan Władek zaczął pracować w innej firmie. Też prowadzonej przez kogoś rodzinnie znanego, który już coś kiedyś dla nas robił. Było OK - po prostu sprawnie zrealizowana praca.
W tej sytuacji nie zastanawiałem się nawet nad wyborem hydraulików. Pierwsze spotkanie było w grudniu. Niestety temat z mojej winy się zatrzymał – były inne życiowe wyzwania – i dopiero kilka tygodni temu go reaktywowałem. Przerwa nam dobrze zrobiłam bo w międzyczasie coś się nam pozmieniało, więc trzeba było się spotkać raz jeszcze i omówić szczegóły. Spotykałem się z młodym synem obecnego pracodawcy p. Władka. I tu zaczęły się schody. Chcieliśmy:
- grzejniki kanałowe w salonie, jadalni i gabinecie na parterze;
- ogrzewanie podłogowe w łazienkach (powierzchnia ogrzewana: 3 m2 i 10 m2) ;
- normalne grzejniki w sypialni.
- jak najprostszą instalację (u mnie instalacja wodna ma być dosyć zwarta - 1 pion obsługujący łazienkę, kotłownio-pralnię i kuchnię, dodatkowo jest tylko do obsłużenia odsunięta na bok mała łazienka).
Dowiedziałem się, że:
- grzejniki kanałowe inne niż aktywne (z wentylatorem wymuszającym obieg powietrza) mają za małą moc, żeby uciągnąć strefę dzienną z pustką, więc trzeba zrobić ogrzewanie podłogowe dla całego parteru, a to wymusza instalację grzewczą z obiegami wody o różnej temperaturze (do zasilana podłogówki i grzejników);
- jeżeli koniecznie chcę ogrzewanie podłogowe tylko w łazienkach i na zaworach RTL, o trzeba je montować przy grzejnikach (na powrocie z grzejnika) i brzydko wyglądają. Na moje pytanie o ukrycie tego pod płytkami dowiedziałem się, że "tak się nie robi".
- trzeba wykonać koniecznie odpowietrzenie 2 pionu (dla małej łazienki na parterze), czyli trzeba przekuć się przez strop i poprowadzić rurę odpowietrzenia na strych (dość duża komplikacja, bo u mnie ścianki poddasza nie zgrywają się z pomieszczeniami parteru);
- piec ma stanąć przy ściance działowej sąsiadującej z gabinetem, bo inaczej się nie da.
- piec (kondensacyjny, z zasobnikiem) najlepiej 24 kW, bo wprawdzie do ogrzewania nie trzeba aż tyle, ale to da odpowiedni komfort ciepłej wody.
Ponieważ zakładam, że ten, kto czymś się zajmuje, zna się na tym, przyjąłem to za dobrą monetę. Na tej podstawie została zrobiona wycena dla instalacji CO na rozdzielaczach składającej się z około 100 m2 podłogówki, 5 grzejników pokojowych i 3 łazienkowych (łazienkowy również do pralnio-kotłowni), instalacji gazowej (tylko gaz do pieca) oraz instalacji wod-kan obejmującej: 2x WC, 1x bidet, 2x prysznic, 3x umywalka, 2x zlew, 2x kratka odpływowa. Wycena za stan surowy, czyli samo poprowadzenie rur, montaż stelaży podtynkowych, szafek rozdzielaczy i podejść pod grzejniki, z materiałem, ale bez grzejników, bez uzbrojenia kotłowni (pomp, naczynia wzbiorczego, mieszaczy itp.) wyniosła 30 tys. brutto. Do tego należy doliczyć około 16-18 tys za piec + uzbrojenie kotłowni (dużo obiegów, to dużo pomp, mieszaczy, rurek itp.) oraz grzejników (w wersji "basic" jakieś 2-3 tys). Wychodzi łącznie około 50 tys. za instalacje wod/kan/gaz/co, a to kilkanaście procent więcej, niż maksymalna kwota, którą planowałem wydać.
Nie było wyjścia. Trzeba było zniwelować asymetrię informacyjną pomiędzy mną a wykonawcą. Innymi słowy siąść i dowiedzieć się czegoś. Na szczęście hydraulika to nie rocket science, dobrej jakości materiałów informacyjnych jest w tej branży mnóstwo a do ich zrozumienia wystarczy podstawowa znajomość fizyki, więc dotarcie do potrzebnych informacji i oprogramowania do obliczeń nie zajęło dużo czasu. No i okazało się m.in., że:
- grzejniki kanałowe bez trudu uciągną pomieszczenie o takiej kubaturze, jak moja strefa dzienna, nawet jeżeli przyjmie się zasilanie wodą o temperaturze 55 stopni. Koszt materiałów jest tu porównywalny (z różnicą na poziomie kilkuset zł) z podłogówką
- zaworów RTL nie montuje się na powrocie z grzejnika (choć część instalatorów rzeczywiście tak robi), a na powrocie z pętli ogrzewania podłogowego, bo inaczej nie będzie działać prawidłowo (zawór działa na temperaturę czynnika grzewczego i chodzi o utrzymanie na tyle małego przepływu wody, żeby uzyskać pożądaną temperaturę podłogi). Oczywiście są też specjalne wersje podtynkowe tych zaworów, zarówno dostępnych z zewnątrz, jak i w całości chowanych w puszcze podtynkowej.
- odpowietrzenie dodatkowego pionu nie jest konieczne, wystarczy zawór jednodrożny, tym bardziej że u mnie można go bardzo korzystnie umieścić w garażu.
- piec można umieścić inaczej – dostępne systemy spalinowo-powietrzny zostawiają tu dużą elastyczność, a jeżeli kotłownia będzie prosta, to wszystko zmieści się tam, gdzie miało od początku się zmieścić.
- Przewymiarowanie pieca z zasobnikiem warstwowym jest generalnie bez sensu.
Problem z tą ceną nie sprowadza się więc do tego, czy jest ona wysoka, czy niska. Chodzi o to, że ktoś mi wciska coś, czego nie chcę, bo rzekomo inaczej się nie da, a co podbija koszty materiałów (na których ma marżę) i robocizny.
Podejrzenia potwierdziły dalsze negocjacje. Szkoda je streszczać, ale charakterystyczne dla niej są losy cyrkulacji CWU. Generalnie cyrkulacji nie chcę. Przy moim układzie pomieszczeń brak cyrkulacji w niewielkim stopniu będzie miał wpływ na komfort, ale za to będzie generować straty na kosztach ogrzewania CWU. Rozmowa o cyrkulacji była jednak absurdalna. Ja mówię, że nie chcę, a wykonawca, że „będzie Pan zadowolony”. Parafrazując Misia: „cyrkulacja jest obowiązkowa, bijemy się o Złotą Gwintownicę”. Ostatecznie stanęło na tym, że jak nie zrobi cyrkulacji, to cena na całości prac będzie niższa o 300 zł. Z innymi pracami było podobnie – były straszne przepychanki, żeby je usunąć z wyceny, a jak ostatecznie wypadały, to cena robiła się o jakieś drobne kwoty niższa.
Podsumowując więc:
- Skomplikowana, przewymiarowana instalacja służy nie mnie, a wykonawcy.
- Idąc na rozmowę z wykonawcą muszę bardzo dobrze wiedzieć, czego chcę, inaczej kończy się na tym, że wciska mi się masę niepotrzebnych rzeczy.
- Panu raczej podziękujemy, choć oczywiście szkoda, że p. Władek tego nie zrobi.