Dziennik Justy - uśpione marzenia
28 marca 2003 roku podpisaliśmy umowę przedwstępną kupna działki. I to, co początkowo wydawało się nam proste, okazało się absurdalne i poniekąd zaskakujące. Bank który tak ochoczo i przytakująco odpowiadał na nasze pytania, zapomniał o danych przyrzeczeniach i wycofał się z podpisania promesy na działkę siedliskową – tłumacząc się swoją niewiedzą. W rezultacie i tak na wszelki wypadek podpisaliśmy ową promesę udzielenia kredytu...tylko, że na działkę budowlaną. I tak po raz kolejny nasz zakup stanął pod wielkim znakiem zapytania. Byłam bliska rezygnacji, Robert przeciwnie. W każdym razie to dzięki jego uporowi i nieokiełznanym siłom, tęsknocie za kawałkiem ziemi zawzięcie walczyliśmy dalej. Decydującym jednak momentem wedle przedwstępnej umowy miał być 30 kwietnia, do tegoż to bowiem dnia mieliśmy zawrzeć akt notarialny.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia