Ostatni raz?
I... zauroczona tak stałam, a małż-Jarecki prawie siłą i godnością osobistą (nie wypadało mu odmówić) został doprowadzony przez nawoływania moje i współwłaściciela żeby zobaczył ten teren z innej perspektywy, a ...bzyki grały i świerszcze nawoływały.
Bajka. Obok była łąka z krówkami, stawik z wodopojem i dziwne białe autko terenowe w oddali. To autko okazało się być właścicielem obok przylegających terenów, właścicielem, który ma kilka autoryzowanych salonów samochodowych, który odkupił dwa lata temu tereny rolne za bezcen i chciał pobudować korty plus ośrodek wypoczynkowy
Żesz ale...tenże potentat nie dostał na to zgody (póki co)
Zachwiało to naszą wizją. Ale...allo.... czy ja się poddaję po tym co przeszłam w życiu przez ostatnie lata? O nie!!! Ja się nie poddaję i nie poddam! Mogę zrezygnować sama na własne życzenie, ale być pokonana? Nie ma takiej opcji w moich myślach
Zauroczeni więc zaczęliśmy( ja to jestem naprawdę optymistka! ) marzyć i wyobrazać co i jak. A tak naprawdę to robiła tylko Jur.na Chata w liczbie pojedyńczej i rodzaju żeńskiego (jak zwykle ) cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia