Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kasiek

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    350
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez kasiek

  1. A wiecie, że naukowcy (bodajże brytyjscy i czescy) ostatnio odkryli, że mięsień piwny nie powstaje od picia piwa, tylko z łakomstwa. Czyli, że można pić bezkarnie, przynajmniej nie martwiąc się o powiększanie piłki z przodu Z nią niestety niewygodnie. Za dużo smalczyku nie można.
  2. Niestety płaski dach jest drogi i wcale nie prosty do zaprojektowania i wykonania bez błędów. Na pewno podwyższa koszty. Nie ma dużego spadku (o ile jakiś ma) i musi być w związku z tym dużo lepiej zaizolowany, żeby nie ciekło. Poza tym są problemy z jego wentylowaniem i przemarzaniem - coś co nie jest wielkim problemem przy dachach ze spadkiem. Ponieważ w sumie rzadko takie domy są budowane (jednak przeważają zwolennicy bardziej tradycyjnej zabudowy), to pewnie trudniej będzie znaleźć ekipę doświadczoną w tym temacie. Nie wiem, czy dalej tak jest, ale w Ładnym Domu były podawane koszty z podziałem na etapy, kiedyś się tym mocno interesowałam - płaski dach wychodził niestety drogo. Dom mi się bardzo podoba, dla nas akurat za mały, poza tym my już raczej kończymy, na pewno nie jesteśmy na etapie wybierania projektu. Sami mamy dom wyglądający na taki z płaskim dachem, tyle że jest on dwuspadowy, z małym spadkiem, obudowany attyką. Nie uważamy tego za idealne rozwiązanie, przy domu rośnie lipa gubiąca liście na dach, które nie mają jak spadać i zatykają otwory odpływowe. Gdybyśmy teraz mieli zaczynać (mamy projekt indywidualny), to sugerowalibyśmy pani architekt pewnie dach pulpitowy (jednospadowy). Do naszego domu pewnie by pasował (mamy dom piętrowy), do tego projektu może nie za bardzo. Inna sprawa, że pewnie nie znam wszystkich minusów rozwiązania z dachem pulpitowym. Co do stawiania go w okolicach bardziej leśnych niż miejskich... Jeśli nie jest to bardzo gęsta zabudowa (a chyba w tamtych okolicach nie jest), to nie wydaje mi się, żeby się gryzł. Na pewno będzie się wyróżniał, bo rzadko kto decyduje się na dom w tym stylu. Wg. mnie szkoda, ale o gustach się nie dyskutuje, może poza tym to kwestia kosztów dachu Z uwag o wnętrzu, to zastanawia mnie, czy potrzebne są aż trzy łazienki. Z naszych doświadczeń w wykańczaniu wynika, że łazienka wcale tania nie jest. Pewnie, że przydałaby się i przy sypialni rodziców, i przy sypialniach dzieci i jeszcze gościnna. Ja bym jednak się zastanowiła i którąś zamieniła np. na schowek - tych nigdy za mało. Tyle, że nie bardzo wiem którą... Część dziecięca i rodzicielska jest raczej zaplanowana dla starszych już dzieci. Myślę, że idealna dla nastolatków i ich rodziców. Można sobie zejść z oczu . Przy maluchach się raczej nie sprawdzi (zdarza im się w nocy wędrować do rodziców, budzić się, płakać). Nie jest to chyba wielka wada (jeżeli w ogóle), przez parę lat można przecież chociażby inaczej określić funkcje niektórych pomieszczeń. Fajna jest spiżarnia koło kuchni, lubię takie rozwiązania. Jeszcze do tego ma wejście również z garażu - łatwo wnosić zakupy. Gdybym się decydowała na ten projekt, to rozplanowałabym sobie kuchnię (w sensie wyposażenia) jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Jest w niej okno, drzwi do spiżarni, z jednej strony jest otwarta. Warto pomyśleć gdzie ustawić szafki, lodówkę, kuchenkę, zlew itp., bo może się na przykład okazać, że drzwi od spiżarni dużo lepiej odrobinę przesunąć, żeby się wszystko zmieściło tak jak chcecie. Jak już będą ściany, to będzie dużo trudniej. Rozumiem, że pomieszczenie gospodarcze koło wiatrołapu przeznaczone jest na kotłownię, może zmieści się tam pralnia, ale nie jestem pewna. Jak się nie zmieści, to pranie gdzie? w łazience? Może lepiej powiększyć go o szafę, to np. deska do prasowania też się zmieści. Ja w każdym razie bym się nad tym zastanowiła. Poza tym trochę nie widzę miejsca na tzw. ubrania wierzchnie. Chociaż wiatrołap jest całkiem spory, powinien wystarczyć (oczywiście zależy ile osób ma mieszkać w tym domu). Pomyślałabym też o takich rzeczach, jak miejsce na suszenie (ale są też suszarki, może nie będzie potrzebne), gdzie trzymać się będzie rowery, narty, sanki, narzędzia ogrodnicze. Nie znaczy to, że w tym domu tego miejsca nie ma, po prostu z własnego doświadczenia wiem, że na początku o tym się nie myśli. Nie ma tu ani piwnicy, ani strychu, wszystko się musi zmieścić na parterze. Jest za to garaż i schowek przy wiacie.
  3. 1 listopada to Wszystkich Świętych, czyli imieniny wszystkich. Całkiem dobra okazja do świętowania. Ale 2 to Zaduszki... Żarty żartami, ale chyba rzeczywiście nie najlepszy to termin na spotkanie Muratora. Szczególnie, że to tylko weekend w tym roku i na drogach bezpieczeństwo mocno spadnie...
  4. Z miodem trzeba uważać, jeśli dzieciak jest uczulony. Niekoniecznie na miód, tylko na przykład na pyłki. Poza tym pewnie rzeczywiście zdrowy. Kolejna taka kuracja uodparniająca, to jogurt. Codziennie podawany jogurt przez całe wakacje, świetnie zmniejszył zachorowalność mojej córy na jesieni. Jeśli się lubi miód lub jogurt, to na pewno nie zaszkodzą, a mogą pomóc.
  5. Czegoś nie rozumiem, skądś mi się utrwaliło, że właśnie w małej łazience należy ułożyć płytki w karo, bo to optycznie powiększa pomieszczenie. A może mi się coś pomyliło? Dlaczego glazurnik odradził karo w małej łazience?
  6. Nam balkon powstał na skutek zadaszenia tarasu jadalnego. Jest przy pokojach dzieci i myślę, że będą wolały swoich gości przyjąć na nim (jeśli będzie fajnie urządzony - o to to już niech sami zadbają, my możemy im co najwyżej pomóc) niż w ogrodzie pod okiem mamusi...
  7. W okolicach Warszawy to nie jest dużo. Z naszych doświadczeń wynika, że jeśli projekt robiony jest w jakimś programie komputerowym (profesjonalnym), a nie ręcznie, to wychodzą pomyłki/błędy, które w ręcznym spokojnie przechodzą. Myśmy tak mieli . Na szczęście konsekwencje nie były duże. Dla nas ważne było, że pani architekt słuchała, co chcemy mieć w domu i starała się zaprojektować dom dla nas, a nie dla swojej wizji. W pewnym momencie pojawiła się myśl, że gdybyśmy wybrali droższą ofertę, ale z obietnicą namiarów, gdzie kupować materiały, z dzieleniem się wiedzą o okolicznym rynku, z doradztwem jakie materiały są sprawdzone, a jakich lepiej nie ruszać (taką ofertę mieliśmy), to w sumie wyszlibyśmy na niej lepiej. No ale architekt od tej oferty totalnie nie uwzględniał naszych chęci (przynajmniej takie sprawiał wrażenie przy pierwszej rozmowie). Co do konstrukcji, to niestety nie była idealna i toczyliśmy boje z konstruktorem długo, aczkolwiek jego główną wadą jest niesłowność, a nie robienie błędów... Tyle, że nie bardzo wiem jak się zorientować wcześniej, że będzie coś nie tak.
  8. Podobno warto, jeśli się ma dużo synów. Tak twierdzi moja znajoma, która ma trzech i jedną córkę, zamontowała pisuar i jest zachwycona, bo skończyły się kłótnie córki z braćmi na tematy kapania... Niektóre pisuary są całkiem ładne, tyle że wypuszczane przez firmy z górnej półki i ceny mają zabójcze.
  9. Ma, do głowy mi nie przyszło spanie kogokolwiek w salonie (już najprędzej my, czyli rodzice, ale też mi się to nie podoba). Toż to nie ma się własnego kąta (ja niestety jestem bałaganiarą i bardzo mi odpowiada posiadanie terenu niegościowego - salon dla gości niespodziewanych to świetne rozwiązanie, do dzieci zaś staram się stosować te same zasady co do siebie). Z doświadczenia ze starszymi dzieciakami wiem, że potrzeba własnego pokoju pojawiła się niedawno, koło siódmego, ósmego roku życia. Myślę, że prędzej my nie wytrzymamy w naszej sypialni z małą niż ona zacznie mieć potrzebę osobnego pomieszczenia. Jakieś pomysły na rozwiązanie sytuacji mamy, żaden nie jest idealny, dlatego napisałam, że będziemy się martwić za parę lat. No i rozwiązanie będzie wymagało pewnego zagęszczenia i kompromisów (przy założeniu, że każdy ma równe prawo do własnego kąta), a co za tym idzie, jeśli ktoś wyfrunie z domu, to pewnie jego kąt zostanie zaanektowany. Co nie znaczy, że nie będzie zawsze mile widziany i że nie będzie dla niego miejsca - ale już na innych zasadach i nie jako jego pokój, który na niego czeka.
  10. kasiek

    myszy

    Mag i jak radzicie sobie ze szczurami? Są u nas w komórkach (starych), które zamierzamy rozebrać i trochę się boimy, że zechcą się przenieść do domu ...
  11. Podobno w okolicach giełdy samochodowej w Słomczynie (to niedaleko Warszawy) można dostać metalowe elementy wylewane wyglądające na kute. Daleki znajomy zrobił sobie ławki kupując te elementy i dodając deski. Niestety nie widziałam, ale jest to jakiś pomysł na niezbyt drogie meble ogrodowe inne niż plastikowe.
  12. Budowaliśmy dom myśląc o tylu dzieciach ile wtedy było, teraz lada moment (mamy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze) pojawi się kolejne. A może nie ostatnie . Nie mamy dla niej pokoju. Przez jakiś czas nie będzie go potrzebowała, wręcz odwrotnie maluszki lepiej się czują blisko rodziców. Za parę lat będziemy się martwić, ale pewnie nie damy rady wygospodarować dla wszystkich osobnych pokoi. Jak dorośnie któreś starsze i wyfrunie, mała nareszcie dorobi się miejsca tylko dla siebie i miejsce tego starszego zostanie zlikwidowane. Tak też było ze mną i moją sporo młodszą siostrą. Wcale mi nie było z tym źle, mimo że nie miałam już własnego kąta w mieszkaniu rodziców, dalej się tam czułam "u siebie" jak przychodziłam w odwiedziny (teraz rodzice mieszkają gdzie indziej). Ważne, że jest się mile i z radością widzianym, a nie miejsce... Tak mi się przynajmniej wydaje... Swoją drogą myślę, że wychodzenie dzieci z domu wcale dla rodziców nie jest łatwe i cieszę się, że jeszcze parę lat bez tego doświadczenia przede mną
  13. To było wprawdzie w Warszawie, ale widziałam dzisiaj taki fotel w salonie mebli Forte. Wyglądał trochę porządniej niż ten z Ikei.
  14. Mag, podobno winogrona nie owocują jak się ich nie podcina. Niestety nie wiem dokładnie, jak się powinno to robić.
  15. A ja mam obawy, że moje psy nie zaakceptują czegoś takiego jak buda. Miały do dyspozycji przez całe swoje życie starą komórkę, a słyszałam, że zdarza się że wspaniała buda stoi sobie obok, a pies nieczuły na jej piękno, ignoruje ją zupełnie. No i cały czas się głowimy, co zrobić, żeby psy miały gdzie mieszkać po likwidacji komórki.
  16. Wg. mnie jasny odcień na pewno. Pomarańcz działa pobudzająco, niebieski i zielony uspokajająco. Osobiście bym się zdecydowała raczej na spokojne odcienie, barwy nasycone i kontrastowe mogą mieć dodatki (zabawki, poduszki). Kiedyś uczyłam w szkole (liceum), gdzie uczniowie mogli sobie sami wymyśleć i wykonać ściany w klasie. Pomalowali na mocne, zdecydowane kolory. Jakieś wzory, malunki. Nawet to było ładne. Po paru miesiącach zrzucili się na białą farbę i jeszcze raz pomalowali ściany. Nie byli w stanie wytrzymać tam w skupieniu paru godzin dziennie...
  17. kasiek

    dzialka

    Nasza ma mniej więcej 20 X 40 i jest całkiem fajna. Wprawdzie dom mógłby być usytuowany praktyczniej względem stron świata, ale nie narzekamy.
  18. kasiek

    Grupa warszawska

    My niestety mamy od dawna zaplanowane spotkanie ze znajomymi - z dużą liczbą znajomych (jeszcze w sierpniu był ustalony termin). Już straciłam nadzieję, że kiedyś dotrzemy i poznamy z widzenia... Szczególnie, że robimy się coraz mniej mobilni. Życzymy miłego spotkania Kasia i Tomek
  19. My niestety mamy od dawna zaplanowane spotkanie ze znajomymi - z dużą liczbą znajomych (jeszcze w sierpniu był ustalony termin). Już straciłam nadzieję, że kiedyś dotrzemy i poznamy z widzenia... Szczególnie, że robimy się coraz mniej mobilni. Życzymy miłego spotkania Kasia i Tomek
  20. kasiek

    Mam 300 tys.

    Dom nam wyszedł ponad 200 metrów, z piwnicą, bez garażu - mamy wiatę na dwa samochody. Budujemy w Warszawie, zmieścimy się w 300 tys., bo po prostu więcej nie mamy i nie chcemy się dalej zadłużać (jest to realne, bo jesteśmy już na etapie wylewek). Działka w to nie wchodzi. Nie urządzimy za to ogrodu, nie będą wybrukowane podjazdy (u nas dość długie), ogrodzenie zostanie takie jakie jest - z siatki, być może wyposażymy kuchnie w to co nam zostało ze starego domu - na nowy wystrój będę musiała poczekać. Na górze zostanie położona podłoga z desek sosnowych - to kompromis, bo są chyba jednak za miękkie. Ale też moglibyśmy pewnie w podobnej cenie zdecydować się na tańsze panele lub mozaikę - nie chcieliśmy. Aha, w piwnicy zostanie na razie wykończona tylko kotłownia. Nie sfinansujemy teraz nowych mebli, wbudowanych szaf itp. Ale będą dwie łazienki, odkurzacz centralny, docelowa podłoga na dole. Przy domu nie robiliśmy ani nie zrobimy pewnie nic, bo nie starcza nam na to czasu. Prawdą jest, że trochę czasu zajęło nam porównywanie różnych ofert np. okien, drzwi itp. i szukania miejsc, gdzie będzie taniej. W myśl zasady: pańskie oko konia tuczy, zajęło nam też czas doglądanie budowy i ustalanie różnych spraw z majstrem. No i będziemy mieszkać w naszym domu, o wiele bardziej komfortowo niż dotychczas.
  21. Marzył nam się z Tomkiem dom z płaskim dachem. Głównie z powodu gustów, poza tym ja bardzo nie chciałam mieć skosów. Tzw. stropodach odwrócony to droga i potencjalnie błędogenna inwestycja (wentylacja, przeciekanie). Zaprojektowany został dach dwuspadowy o bardzo małym nachyleniu otoczony attyką. Z zewnątrz wygląda na płaski. Mieliśmy z nim trochę problemów. Po pierwsze nie można go pokryć blachą, zdecydowaliśmy się na papę termozgrzewalną. Po drugie problem jak wykończyć przy attyce, żeby nie przeciekał. Doradził nam w końcu przedstawiciel producenta pap, żeby zrobić kosze w konstrukcji dachu (takie rynny uformowane z dachu) i to rozwiązanie przyjęliśmy. Chyba by się sprawdzało bez zastrzeżeń, ale koło domu rośnie stara lipa, gałęzie wychodzą nad dach i zrzuca liście itp., które zatykają odpływy. NIestety czeka nas wchodzenie na dach i sprzątanie. Teraz, gdybyśmy mieli decydować, to dążylibyśmy do zaprojektowania dachu pulpitowego bez żadnej attyki. Dalej dom by sprawiał wrażenie domu z płaskim dachem, a odpadłyby nasze problemy i nie zostałyby zamienione na problemy z zupełnie płaskim dachem. A dom dalej nam się podoba, innym również (przynajmniej tak mówią) i biorąc pod uwagę, że na razie jest to jedyna rzecz, którą byśmy zmienili, to pocieszam się, że mogło by być dużo gorzej...
  22. kasiek

    myszy

    Podobno posadzenie lilii królewskiej niedaleko wejścia od domu skutecznie je zniechęca. Jakoś myśl o pułapkach i zabijaniu mnie nie bawi...
  23. Temat tak szeroko dyskutowany na forum, że słaba szansa, żebyś zdołała uzyskać duży odzew. Spróbuj poszukać. Każda technologia ma wady i zalety, dużo już o nich na forum było, a decyzję niestety każdy musi podjąć sam.
  24. Na pewno warto mając już projekt w ręku poprosić parę ekip o wycenę (przed uzyskaniem pozwolenia, a po złożeniu papierów jest trochę czasu) i obejrzeć coś, co robili. Rzeczywiście dobrze ich szukać pocztą pantoflową. Np. Ytong ma listę polecanych przez siebie ekip, można też spróbować tą drogą, nasz znajomy tak trafił na ekipę i był zadowolony. Jeśli zaczynacie na wiosnę, to myślę, że warto zainteresować się trochę wcześniej. Rzeczywiście zima to sezon martwy, ale dobre ekipy zazwyczaj są zaklepywane wcześniej, a taki majster też się lepiej czuje, jak jest z kimś umówiony. Myślę, że inwestor też czuje się lepiej, gdy czeka tylko na dobrą pogodę, a nie myśli nerwowo, kto będzie budował.
  25. Pojawiło się do mnie pytanie Agnieszki, więc odpowiem: Bardzo lubię pichcić i brudzę przy tym sporo naczyń. Podobnie do któregoś przedmówcy staram się, co tylko się da wrzucać do zmywarki: talerze, kubki, sztućce, miski, ale też garnki, naczynia żaroodporne, części od miksera, durszlaki, ociekacz na sztućce (jak się pobrudzi). Na co dzień mieszkamy w czwórkę, często kolację jemy w piątkę, obiady w tygodniu poza domem, w weekendy jest nas co najmniej sześcioro. Ponieważ rodzina ma różne gusta żywieniowe, zdarza mi się na weekendowe obiady gotować rozbudowanie, żeby każdy mógł sobie wybrać i żebym się nie denerwowała zmuszając małoletnich do jedzenia czegoś, na co nie mają ochoty. Zmywarkę mamy na 12 kompletów (60 cm szerokości, model Siemensa, bodajże sprzed trzech lat). W tygodniu chodzi czasami co dwa dni, czasami codziennie. W weekendy, jak jemy obiad w domu, co najmniej dwa razy. Nie mówiąc już o gościach, wtedy zmywań jest więcej... Resztki jedzenia z naczyń przed włożeniem do zmywarki wyrzucamy, jak w garnku jest taka zaschnięta obwódka, to ją traktuję zmywakiem - zmywarka tego nie odmywała (ale nie używam raczej specjalnego programu do mycia garnków, może on by sobie poradził). Poza tym naczynia wyjmowane po myciu są czyste.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...