Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kasiek

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    350
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez kasiek

  1. Ojej, a jak ktos buduje zajazd "Pod gęsią"? Poza tym wyobrażam sobie, że przy odpowiednim otoczeniu i odpowiednim stylu domu, może nawet fajnie wyglądać.
  2. Kasiorku, ja też się przypomnę. Cała epistoła jest na poprzedniej stronie - długa, nie będę kopiować, ale jakbyś mogła zajrzeć, to byłoby fajnie. Nie wiem, czy opisałam czytelnie i zrozumiale (jeśli nie, to może zescanuję rzut łazienki i przyślę Ci mailem?), ale bardzo liczę na Twoją radę.
  3. Do niskich temperatur można się przyzwyczaić, miałam znajomych którzy utrzymywali w domu 16-18 stopni i chodzili w krótkich rękawkach. Co więcej taka temperatura jest zdrowsza i nawet taki zmarźluch jak ja, czuje się w niej w sumie lepiej - w pewnym momencie mieszkałam w domu, którego nie dało się dogrzać. Moim mocno małoletnim wtedy dzieciom też nie było źle, co więcej chorowały mniej niż rówieśnicy (jak miały 3-4 lata to latały w krótkich rękawkach - ich wybór, a ja w polarze). Problem się zaczął wtedy, gdy zaczęłam spędzać dnie w mocno ogrzewanej pracy i wracałam do mało ogrzewanego domu. I to nie było ani fajne ani wesołe
  4. Staraliśmy się brać to pod uwagę, ale temat jest trudny. Myślę, że przy więcej niż jednym, dwóch dzieciach nie da się zbudować dobrego domu i na chwilę obecną i na czas emerytury. No bo teraz potrzeby metrażowe mamy całkiem spore, ale najstarsze dziecko ma 10 lat i jeszcze jakiś czas nie wyfrunie z domu (tak mi się przynajmniej wydaje). Z drugiej strony jesteśmy zwolennikami usamodzielniania się, na pewno nie uznajemy wspólnego mieszkania z dorosłymi dziećmi za dobre. I co jak dorosną, sprzedać dom i wybudować mniejszy? Oddać dzieciom? W tym miejscu, gdzie budujemy, mieszkamy już parę dobrych lat i nie chcielibyśmy go opuszczać. Na razie mamy taki projekt, że w miarę bezproblemowo da się zrobić dwa samodzielne mieszkania: jedno na górze, drugie na dole. Można jeszcze przestać używać części domu, mieć pokoje gościnne dla dzieci i wnuków, tylko trzeba to utrzymać . Na razie staramy się nie martwić na zapas.
  5. Jednak jestem zwolenniczką różnorodności i z grilla bym nie zrezygnowała. Zresztą to nie sposób przyrządzania szkodliwy, tylko przypalanie. Inna sprawa, że grill wymaga dużo cierpliwości, żeby nie był niezdrowy: trzeba doprowadzić do żaru i cierpliwie czekać aż potrawy dojdą. No i nie wolno kapać olejem na węgle, bo wtedy bucha płomień... Najlepsze potrawy z grilla jadłam na wakacjach, gdy czekałam przy grillu z obiadem, a moja rodzinka spóźniała się dwie godziny... Wszystko podochodziło i nikt nie poganiał, że już natychmiast, bo głód,a tu takie zapachy.
  6. W sumie lubię mieszkać tu gdzie mieszkam, ale widzę wyższość Śląska i Zagłębia przynajmniej w kwesti garów do pieczonek . No cóż, trochę jeszcze będę musiała poczekać na spróbowanie tego smakołyku, ale mam nadzieję, że cierpliwość zostanie nagrodzona i kiedyś zjem prawdziwą pieczonkę z ogniska. Na razie Wowka dzięki za przepis i życzę smacznego i miłej zabawy.
  7. Jak dla mnie, to taki mały dom okaże się trochę za mały, jeśli się pojawi nowy członek rodziny (a co jak będą bliźniaki? ). Jeśli będzie Was stać, to będziecie myśleli o sprzedaży tego i kupnie/budowie większego. Jakiś czas temu pojawił się temat łatwości sprzedaży (bodajże w wątku o wyższości jakiejś technologii) i może warto zorientować się jak jest z rynkiem zbytu na takie małe domki. Prawdę mówiąc wyobrażam sobie, że może nie tragicznie - jest ich mało, a może jednak są poszukiwane. Albo pomyśleć o projekcie, który ew. można by było w miarę łatwo rozbudować. Na pewno dotarcie do kogoś, kto już w takim domu mieszka jest warte zachodu.
  8. Wowka, a to jest specjalny gar? O pieczonkach sobie czasami podczytuję, ślinka mi cieknie, kiedyś próbowałam w zwykłym kociołu na jakimś wyjeździe i nie byłam zachwycona rezultatem. Za dużo się spaliło. Podziel się doświadczeniami, na co trzeba zwrócić uwagę. Pewnie trzeba dobrze rozpalić ognisko, żeby było dużo żaru, ale co jeszcze? A może wiesz, gdzie można kupić gar do pieczonek i na co zwrócić uwagę przy wyborze.
  9. A ja skończyłam informatykę, ale na uniwersytecie. Uniwersytet kojarzy się raczej z humanistyką niż wykształceniem technicznym, ale jak zakwalifikować takie kierunki jak matematyka i fizyka? Zaznaczyłam techniczne...
  10. kasiek

    wasze wyksztalcenia

    A ja skończyłam informatykę, ale na uniwersytecie. Uniwersytet kojarzy się raczej z humanistyką niż wykształceniem technicznym, ale jak zakwalifikować takie kierunki jak matematyka i fizyka? Zaznaczyłam techniczne...
  11. Oj Jasiu, rozmarzyłam się... Żeby mieć jeszcze czas na leniwe, jesienne biesiadowanie...
  12. Kasiorku, mogę Ci podrzucić przepis na absolutny przebój wśród nalewek: właściwie likier pomarańczowo-kawowy. Tyle, że lepiej go robić w sezonie pomarańcz, czyli naszą zimą. Teraz pomarańcze są mało soczyste i pachnące. Ale nie spotkałam jeszcze osoby, która by się nim nie zachwyciła. Co do przetworów, to nie warto robić za dużych ilości naraz. Przynajmniej na początku. To ma być przyjemność a nie uchatanie się. Wczoraj robiliśmy borówki z jabłkami i gruszkami do mięs. Uwielbiam: 1kg borówek, 1kg jabłek, 1kg gruszek, 1 kg cukru, 1,5 łyżki soku z cytryny, cztery goździki: jabłka i gruszki umyć, obrać i wydrążyć gniazda nasienne, pokroić w kostkę borówki przebrać i opłukać zagotować 1,5 szklanki wody z sokiem z cytryny, wrzucić jabłka i gruszki, pogotować 5 minut od zagotowania, odcedzić zachowując płyn, w którym się gotowały z 3/4 szklanki płynu i cukru ugotować syrop (cukier musi się całkowicie rozpuścić) do syropu wrzucić wszystkie owoce, gotować na małym ogniu ok. 30 minut dodać goździki, pogotować 7-10 min Ja gorące wkładam do wyparzonych słoików, zakręcam, odwracam do góry dnem i zawijam w koc do wystygnięcia. Pieczony indyk z gruszkami z kompotu i borówkami. Pychota. Również duet z grillowanym camembertem - rewelacja. A przepisu na sałatkę niestety nie znam
  13. Gratulacje Doki! Trzymam kciuki, żeby mieszkanie na "nowych śmieciach" sprawiało Wam dużo radości
  14. Rafałek: z tego co wiem, to na każdorazowe ścięcie drzew (oprócz owocowych i nie przekraczających jakiejś tam wysokości) trzeba mieć pozwolenie. Nie sądzę, żeby sąsiad był ponad tym prawem. Sąsiad ma prawo natomiast zażądać od Ciebie, żebyś usunął gałęzie wchodzące na jego posesję. Jeśli się nie zastosujesz, to może je sam ściąć (ale same gałęzie).
  15. Do Fugasa: moi rodzice też mieli ekipę z nadzorcą (góral, budował naraz parę domów) i też ją zmieniali, z podobnych powodów, co Ty. Właściwie na początku dogadali się z murarzami bez pośrednictwa nadzorcy, do dalszych prac znaleźli inną ekipę. Już mieszkają. Teraz ta ekipa buduje u nas i jesteśmy zadowoleni. Niestety zajęci do końca roku (właściwie robią prawie wszystko oprócz instalacji: od fundamentów do wykończeniówki, ominęły nas teksty typu: poprzednicy źle zrobili). Jeśli chcesz, to mogę na priva podać na nich namiar - ale oni dopiero w przyszłym roku. Pewnie, że złość, że obsuwy, plany zawalone . Trzymam kciuki, żeby się udało.
  16. kasiek

    Grupa warszawska

    Do Fugasa: moi rodzice też mieli ekipę z nadzorcą (góral, budował naraz parę domów) i też ją zmieniali, z podobnych powodów, co Ty. Właściwie na początku dogadali się z murarzami bez pośrednictwa nadzorcy, do dalszych prac znaleźli inną ekipę. Już mieszkają. Teraz ta ekipa buduje u nas i jesteśmy zadowoleni. Niestety zajęci do końca roku (właściwie robią prawie wszystko oprócz instalacji: od fundamentów do wykończeniówki, ominęły nas teksty typu: poprzednicy źle zrobili). Jeśli chcesz, to mogę na priva podać na nich namiar - ale oni dopiero w przyszłym roku. Pewnie, że złość, że obsuwy, plany zawalone . Trzymam kciuki, żeby się udało.
  17. Boże drogi, jak Misiek ma pomysł i chce mu się go realizować, to bardzo dobrze. Im więcej ludzi z pomysłami i energią do ich realizacji, tym będzie nam wszystkim lepiej. Pewnie dobrze, że pojawiły się uwagi, jakie widzimy niebezpieczeństwa i trudności, łatwiej wtedy pomyśleć jak im się przeciwstawić. Ale nawet jeśli są, to nie znaczy, że się nie uda. Inna sprawa, że nigdy nie wiadomo w 100%, że się uda, ale jest ryzyko jest zabawa . Misiek, trzymam kciuki, żeby Ci się powiodło.
  18. Wowka, to nie wystarczy zgoda zainteresowanego umieszczeniem danych? Zawsze mi się wydawało, że mam prawo wyrazić taką zgodę i wtedy nikt nie może się czepiać, że moje dane są. Poza tym wykonawcy, to często firmy, a dane firm nie są utajnione, czyli zgodę muszą wyrazić Ci, co dają referencje. Jest to do zrobienia. Tak sobie wyobrażam, że nawet nie będzie to bardzo skomplikowana baza. Tylko trzeba ją dobrze przemyśleć no i pytanie kto będzie się zajmował administracją i utrzymywaniem. Chyba, że Misiek991 ma pomysł na biznes i ma to być komercyjne... No właśnie - wpływy z reklam...
  19. A Malbork wcale tak długo nie stoi. Wybudowali/odbudowali go ponoć w latach trzydziestych zeszłego wieku.
  20. Warto poszukać w istniejących wątkach, o ile mnie pamięć nie myli temat był mocno dyskutowany.
  21. Anula, bardzo blisko Was, po drugiej stronie Izbickiej, trochę bardziej w stronę Aleksandrowa. Też chcielibyśmy zajrzeć na targi, no ale właśnie te wydawanie obiadów, poza tym jakiś wirus nas podżera, na razie dzielnie go zwalczamy, ale jeszcze nie wiadomo, czy wszyscy będziemy pełni sił w niedzielę.
  22. kasiek

    Grupa warszawska

    Anula, bardzo blisko Was, po drugiej stronie Izbickiej, trochę bardziej w stronę Aleksandrowa. Też chcielibyśmy zajrzeć na targi, no ale właśnie te wydawanie obiadów, poza tym jakiś wirus nas podżera, na razie dzielnie go zwalczamy, ale jeszcze nie wiadomo, czy wszyscy będziemy pełni sił w niedzielę.
  23. Stanley, też bym się przeprowadziła. Mimo, że nie mam takiej siły przebicia, jak żona Dokiego i Tomka1950 - odpuszczam. Z doświadczeń wynika, że średni czas wykonywania jakiejś rzeczy do domu przez moją drugą połowę, to pół roku... , a ponieważ jeszcze dochodzi problem podjęcia ostatecznej decyzji (należymy do osób, którym to trochę czasu zajmuje), to prowizorki pewnie będą się u nas wcale dobrze czuły Ale i tak na pewno sprowadzimy się do domu, w którym nie wszystko będzie zapięte na ostatni guzik.
  24. Wymarzyliśmy sobie płaski dach. A to podobno trudne i kosztowne. Pani architekt zaproponowała nam dwuspadowy o małym spadku obudowany attyką. Miał wyglądać i wygląda z zewnątrz jak płaski. To ok. Teraz żałujemy, że nikt nie wpadł na to, że pulpitowy miał podobny wygląd i byłoby z nim dużo mniej problemów. Ekipa, która robiła dach, robi u nas prawie wszystko, więc z ewentualnymi poprawkami nie mamy problemu. Pierwszy problem pojawił się z wyborem pokrycia. Ze względu na mały spadek wchodziła w grę jedynie papa. Jest papa termozgrzewalna. Następny, to jak zapewnić odpływ wody z dachu, żeby nie ciekło (attyka, czyli murek trochę to komplikowała). W projekcie było to rozwiązane tak, że miała być rynna wzdłuż murku. Ale to wymuszało skomplikowane obróbki blacharskie bez gwarancji, że będzie szczelne. Pomocny okazał się doradca techniczny z firmy produkującej papy, doradził taki kształt dachu, żeby sam on wymuszał odpływ wody do czterech dziur w attyce. Ale ostatnio się okazało, że nasza ukochana lipa, wyższa niż dom i mająca gałęzie nad nim, zrzuca na dach mnóstwo śmieci i zatyka odpływy. No i wtedy jednak woda jest górą. Czeka nas podcinanie jej gałęzi i wchodzenie parę razy do roku na dach zbieranie tego, co lipa zrzuciła. I tak nam się dom podoba.
  25. Pogodzić się? Dogadać się z sąsiadem? Las obok nie jest taki najgorszy, można chodzić na grzyby (nie ironizuję, też mieszkamy obok lasu). Pewnie, że trochę szkoda słońca, ale może nastawić się na doświetlanie z innych stron Akurat nasz dom z różnych przyczyn ma mieć tylko jedno okno od południa, poprzedni nie miał żadnego i nie było źle. Jeśli jeszcze nie ruszyłeś z budową, to może warto się zastanowić, czy nie zmienić ustawienia domu na działce, albo pomyśleć o innym rozmieszczeniu okien. Las w odległości 100m bardzo nie zacienia (czyli zachód dobry). Poza tym ma być coraz cieplej, a jak są upały, to cień się przydaje...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...